Skocz do zawartości

Porównanie metod napowietrzania


Rekomendowane odpowiedzi

Znalazłem artykuł o pomiarze róznych metod napowietrzania zrobionym w Wyeast labs:

http://www.brew-monkey.com/brewschool/oxygenation.php

 

oto wyniki

Siphon Spray 4 ppm 0 sec.

Splashing and Shaking 8 ppm 40 sec. (nalewanie z rozchlapywaniem + potrząsanie 40 sek.)

Aquarium Pump 8 ppm 5 min (pompka akwaryjna z kamieniem 5 min)

Pure Oxygen with stone 8 ppm, 15 ppm, 22 ppm 20 sec., 80 sec., 2 min (wstrzykiwanie czystego tlenu przez kamień akwaryjny)

 

Pożądane napowietrzenie, to w zależności od drożdży 8 do 15 ppm. Gdzi indziej czytałem, że wystarczy 5 do 10 ppm...

Dodam, że przy uzyciu powietrza fizycznie nie da się uzyskać lepszego napowietrzenia niż 8 ppm.

Nie bardzo rozumiem co to jest Siphon Spray, zapewne tylko nalewanie z wężyka, z pewnej wysokości, czyli to co zwykle robię przy nastawianiu warki. Potrząsanie przez 40 sek stosuję przy starterach, jak widać jest w zupełności wystarczające. Ale przy nastawianiu warki można by pomysleć o lepszej metodzie, np. pompka akwaryjna... Niestety, nie rozwiązałem jeszcze problemu filtracji powietrza i dezynfekcji kamienia akwaryjnego..

A przy pomocy tlenu jak widać łatwo przedobrzyć, co też nie jest pozytywne.

Edytowane przez coder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czysty tlen, w sprężonej postaci, można pewnie dość łatwo dostać. Jeśli czysty bakteriologicznie - odpada problem jego filtracji. No ale wtedy pojawi się problem pomiaru jego zawartości w brzeczce (kiedy zakończyć natlenianie?). Trzeba byłoby zaopatrzyć się w sondę do jego pomiaru, bo inaczej dotlenianie odbywałoby się "na oko".

Powstaje więc inne pytanie: czy wzorcowe natlenianie brzeczki jest niezbędne do otrzymywania wysokiej jakości piw produkowanych metodą domową? Odpowiedzi nie znam.

Niech pomyślę: nowe komórki drożdżowe i tak się namnażają, korzystając z uboższej ilości tlenu. Przy kolejnych nastawach "słabeuszy" potrafimy się pozbyć dzięki grawitacji. Nie potrzebujemy jakoś specjalnie filtrować powietrza (jesli chcemy użyc pompki i kamienia akwarystycznego), tak samo, jak nie filtrowalibyśmy powietrza przy zastosowaniu - dość skutecznego - kilkukrotnego przelewania brzeczki z wiadra do wiadra.

Co innego, gdybyśmy chcieli mieć przydomową stację propagacji drożdży :).

Co Wy na to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstaje więc inne pytanie: czy wzorcowe natlenianie brzeczki jest niezbędne do otrzymywania wysokiej jakości piw produkowanych metodą domową? Odpowiedzi nie znam.

Obawiam się, że nikt nie zna. Pewne są tylko normy browarowe - owe 8 do 12 ppm, ale jak wiadomo browary maja inne standardy - 24h czekania na start fermentacji to potężne straty.

Choć i tu ostatnio spotkałem się z publikacją, żeby nie natleniać brzeczki tylko dodawać dużą ilość drożdży, w ten sposób łatwiej kontrolować ilośc drożdży i przebieg fermentacji, łatwiej o powtarzalność procesu.

Ja od zawsze natleniam dość słabo - dekantuję wężykiem trzymanym na poziomie brzegu fermentora, w.g. powyższych danych to da 4 ppm, czyli mało. Ale ja zadaję naprawdę duże ilości drożdży, starter 1litr, a zwykle więcej, albo całośc drożdży z cichej. A jak mam więcej gęstwy, to jeszcze zmniejszam napowietrzenie, albo nawet nie napowietrzam wcale - co mi bedą drożdże zużywać cukry na bezwstydne namnażanie.

Ale czasem mam trudności ze startem lagerów...

Edytowane przez coder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czasem mam trudności ze startem lagerów...

To chyba kwestia temperatur. Miewam takie problemy, ale kojarzę je ze zbyt szybkim przeniesieniem nastawy do pomieszczenia z docelową temp. fermentacji, kiedy np. warzę popołudniu. Wtedy, nie chcąc ryzykować z czekaniem do rana, nastawa ląduje w piwniczce dość szybko; czasem za szybko. Co innego, kiedy warzę od samego rana. Wtedy drożdże mają ze 6 godzin, nim trafią do chłodu. Przykładowo, wczoraj rano warzyłem, drożdże zadałem ok. godziny 14 (temp. 16-18 st. C), o godz. 21 nastawa wylądowała w piwniczce. Dzisiaj o godzinie 16 sprawdziłem, no i jest dywanik dziewiczej pianki. Jest na tyle delikatna, że jestem pewien, że gdybym nie przytrzymał brzeczki w ciepłocie fermentacja nie ruszyłaby jeszcze.

A drożdże były świeżutkie, zebrane dwa dni wcześniej z burzliwej.

 

Na tego typu problemy jest dobry sposób, na którego zastosowanie ostatnio nie miałem po prostu czasu. Otóż lagery startują mi zawsze idealnie (nawet po natychmiastowym przeniesieniu nastawy do chłodu), kiedy dzień wcześniej, do czekających w lodówce drożdży, dodam niewielką (ok. 100 ml) ilość brzeczki. Całość ląduje w litrowym słoiku, bo zdrowe komórki potrafią w ciągu doby zrobić pianę aż pod wieczko, a czasami nawet wyjść na zewnątrz! Tak rozwścieczone bestie startują potem błyskawicznie :).

 

Wracając jednak do Twojego opracowania, myślę, że do czasu pojawienia się jakichś nowych, odkrywczych informacji, możemy uznać, że kwestia natleniania w domowej produkcji ma nieistotne znaczenie, o ile dysponujemy odpowiednią dawką komórek drożdżowych.

 

Nurtuje mnie jednak od pewnego czasu inny temat. Chodzi mi o to czy i jaki wpływ na jakość piwa ma klarowność brzeczki po filtracji. Czy gotowanie mętnawej brzeczki ma ujemny wpływ na smak piwa? Myślę, że może mieć. W moim przypadku, jak zawsze chodzi o czas. Kiedy wysładzam, po dolaniu porcji wody początkowo filtrat leci mętnawy. To dlatego, że wlewając wodę wzruszam złoże filtracyjne. Ograniczam wtedy wypływ filtratu, a pierwszy litr zwracam do kadzi. Zastanawiam się jednak, czy faktycznie muszę to robić.

Coder, to może być temat na nowe opracowanie :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając jednak do Twojego opracowania, myślę, że do czasu pojawienia się jakichś nowych, odkrywczych informacji, możemy uznać, że kwestia natleniania w domowej produkcji ma nieistotne znaczenie, o ile dysponujemy odpowiednią dawką komórek drożdżowych.

Kusi mnie jednak, żeby natlenić jedną warkę porządnie i zobaczyć co wyjdzie. A najlepiej pół natlenić, a pół nie. Miewam problemy ze zbyt płytkim odfermentowaniem, może to by pomogło.

 

Pogrzebałem w literaturze i niewiele więcej znalazłem. Są drożdże ale-owe, które optymalnie pracują w 5 ppm i więcej nie potrzebują. Niektóre lagerowe pracują optymalnie w 10-12 ppm. Tam też znalazłem stwierdzenie, że natlenienie jest ważniejsze dla dobrej jakości zbieranej gęstwy, niż dla samej fermentacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tego typu problemy jest dobry sposób, na którego zastosowanie ostatnio nie miałem po prostu czasu. Otóż lagery startują mi zawsze idealnie (nawet po natychmiastowym przeniesieniu nastawy do chłodu), kiedy dzień wcześniej, do czekających w lodówce drożdży, dodam niewielką (ok. 100 ml) ilość brzeczki. Całość ląduje w litrowym słoiku, bo zdrowe komórki potrafią w ciągu doby zrobić pianę aż pod wieczko, a czasami nawet wyjść na zewnątrz! Tak rozwścieczone bestie startują potem błyskawicznie :).

Cenna wskazówka, powoli zacząlem do tego dochodzić samodzielnie. Raz dostałem nauczkę - zdekantowałem w fermentor z drożdżami po długiej cichej i nie zastartowały, dopiero jak zrobiłem taki starter z drożdżami po burzliwej to poszły.

Chciałbym spróbować zalecanego gdzieniegdzie 'zimnego startu' tzn. zadawania drożdży w 10, a nawet 8 stopniach. Dotychczas tylko raz mi się udało. Ale nie robię tego głownie ze wzlędu na długotrwałość chłodzenia do tej temperatury. Muszę poszukać wydaniejszej chłodnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem artykuł o pomiarze róznych metod napowietrzania zrobionym w Wyeast labs:

http://www.brew-monkey.com/brewschool/oxygenation.php

 

oto wyniki

Siphon Spray 4 ppm 0 sec.

Splashing and Shaking 8 ppm 40 sec. (nalewanie z rozchlapywaniem + potrząsanie 40 sek.)

Aquarium Pump 8 ppm 5 min (pompka akwaryjna z kamieniem 5 min)

Pure Oxygen with stone 8 ppm, 15 ppm, 22 ppm 20 sec., 80 sec., 2 min (wstrzykiwanie czystego tlenu przez kamień akwaryjny)

 

Pożądane napowietrzenie, to w zależności od drożdży 8 do 15 ppm. Gdzi indziej czytałem, że wystarczy 5 do 10 ppm...

Dodam, że przy uzyciu powietrza fizycznie nie da się uzyskać lepszego napowietrzenia niż 8 ppm.

Nie bardzo rozumiem co to jest Siphon Spray, zapewne tylko nalewanie z wężyka, z pewnej wysokości, czyli to co zwykle robię przy nastawianiu warki. Potrząsanie przez 40 sek stosuję przy starterach, jak widać jest w zupełności wystarczające. Ale przy nastawianiu warki można by pomysleć o lepszej metodzie, np. pompka akwaryjna... Niestety, nie rozwiązałem jeszcze problemu filtracji powietrza i dezynfekcji kamienia akwaryjnego..

A przy pomocy tlenu jak widać łatwo przedobrzyć, co też nie jest pozytywne.

Bardzo mi się podoba Twoje dążenie do doskonałości. Ja niestety mam za mało wolnego czasu na takie ekstrawagancje.

Problem filtracji powietrza proponuję rozwiązać bardzo prosto. Jeśli będziesz używał pompki typu akwaryjego ( dawniej nazywało się to brzęczyk) to wystarczy na ssaniu zamocować filtr paliwa od np. malucha. Dla pewności filtracji biologicznej możesz go zalać niewielką ilością spirytusu. Jeśli połączysz po kolei: brzeczka- rureczka igielitowa od np krolówki- brzęczyk- rureczka igilelitowa - filtr paliwa postawiony pionowo i zalany łyżeczką spirytusu - rureczka igielitowa przymocowana pionowo coby się spirytus nie wylał i cała konstrukcja stała stabilnie, to uzyskasz bardzo skuteczny filtr cząstek stałych oraz zaniczyszczeń biologicznie aktywnych. Koszt - max małe kilkanaście złotych.

Taki filtr można też zamontować nie na saniu, a na wydechu. Wówczas będzie miał nieco wyższą wydajność tloczenia powietrza. Wedle uznania - jak kto woli.

Edytowane przez angasc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nurtuje mnie jednak od pewnego czasu inny temat. Chodzi mi o to czy i jaki wpływ na jakość piwa ma klarowność brzeczki po filtracji. Czy gotowanie mętnawej brzeczki ma ujemny wpływ na smak piwa?

Tu akurat literatura jest zgodna - ma być klarowne jak kryształ, a filtracja powolna. Mętność to mogą być drobinki łuski, zawierającej garbniki itp - może dac plewiaste posmaki, zwiększa ilość osadu itp.

 

Myślę, że może mieć. W moim przypadku, jak zawsze chodzi o czas. Kiedy wysładzam, po dolaniu porcji wody początkowo filtrat leci mętnawy. To dlatego, że wlewając wodę wzruszam złoże filtracyjne. Ograniczam wtedy wypływ filtratu, a pierwszy litr zwracam do kadzi. Zastanawiam się jednak, czy faktycznie muszę to robić.

To mnie dziwi, czasem mieszam po wierzchu młóta jak się przytka, i nie obserwuję zamętnienia. Ale spróbuj lać na talerzyk położony na młócie, nie będziesz wzruszał złoża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem filtracji powietrza proponuję rozwiązać bardzo prosto. Jeśli będziesz używał pompki typu akwaryjego ( dawniej nazywało się to brzęczyk) to wystarczy na ssaniu zamocować filtr paliwa od np. malucha.

Niestety, kupiłem zły brzęczyk - on nie ma wejścia na powietrze, ssie gdzieś dołem. Może poszukam jakiegoś lepszego. W sklepie WES jest jakiś podobno już z filtrem, może ktoś używał?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem filtracji powietrza proponuję rozwiązać bardzo prosto. Jeśli będziesz używał pompki typu akwaryjego ( dawniej nazywało się to brzęczyk) to wystarczy na ssaniu zamocować filtr paliwa od np. malucha.

Niestety' date=' kupiłem zły brzęczyk - on nie ma wejścia na powietrze, ssie gdzieś dołem. Może poszukam jakiegoś lepszego. W sklepie WES jest jakiś podobno już z filtrem, może ktoś używał?[/quote']

Tragedii nie ma.

Zamontuj filtr na wyjściu.

Po przemyśleniu tematu uważam że to chyba będzie lepsze rozwiązanie. Nie chce mi się taraz tego udowadniać, ale zapewniam Cię ze tak będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym spróbować zalecanego gdzieniegdzie 'zimnego startu' tzn. zadawania drożdży w 10, a nawet 8 stopniach. Dotychczas tylko raz mi się udało. Ale nie robię tego głownie ze wzlędu na długotrwałość chłodzenia do tej temperatury. Muszę poszukać wydaniejszej chłodnicy.

Ja bawiłem się w zimny start. Raczej nie polecam. 3 doby czekałem aż te cholerne drożdze zaczną brać się do roboty. Piwo wyszło smaczne, choć dopiero półtora miesiąca w butelkach stoi. Ale szkoda zdrowia i nerwów na czekanie na start. Już myślałem, że całość do kibla pójdzie i niewiele mi brakowało. Na szczęście ruszyły. Nie pozostało to jednak bez wpływu na smak piwa. Jest bardziej kwaskowate. Nie to że kwaśne. Jak resztka postoi w szklance kilka godzin, to czuć w jej smaku kwaskowatość. Nie octową, nie nieprzyjemną, ale czuć. W piwie świeżo nalanym, czy nawet po godzinie nic złego nie wyczuwam. Ale po czasie- i owszem. Niekoniecznie złego, ale innego.

Choć z drugiej strony tego typu odczucia smakowe typowe są dla prawdziwych pilsnerów. Może w tym tkwi tajemnica Urqella? :)

Acha, jeszcze jedno: piwo po zimnym starcie ma zupełnie inną goryczkę. Jest ostrzejsza, szybko i wyraźnie wyczuwalna lecz po chwili łagodnie rozpływa się po paszczy przechodząc w bardzo miłe posmaki. To akurat niezwykle mi się podoba.

Edytowane przez angasc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamontuj filtr na wyjściu.

Tak proste, że aż genialne. I dodatkowo wyłapie on ew. gumowe czy smarowe zapaszki z membrany brzęczyka!

 

Jeszcze jest problem kamienia napowietrzającego, z natury swojej jest on trudny do zdezynfekowania. Słyszałem, że są kamienie z nierdzewki, ale nigdzie ich nie widzę w sprzedaży. Drugie zalecane rozwiązanie to zakup większej ilości kamieni po 1,50 zł i używanie ich jednorazowo, tylko też nie wiem czy taki kamień prosto z fabryki nie ma jakichś zanieczyszczeń...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście używam tlenu medycznego z reduktorem medycznym.

Dyfuzor akwarystyczny. Natlenianie 15-20minut 100l brzeczki.

Drożdże zadaje w temp 23-25°C, następnie brzeczka w tanku schładzana jest do 9-10°C w ciągu 2-3h.

fermentacja średnio następuje po kilkunastu godzinach. Przy odpowiedniej ilości drożdży trwa 7-10 dni przy temp 9-11°C.

 

Najlepiej natlenianie było by przeprowadzić dopiero po ochłodzeniu brzeczki, jednak warzenie kończę w nocy, schładzarkę podłączam do zegara czasowego i idę spać.

 

Zdarzyło mi się się kiedyś zapomnieć zamknąć zawór w butli z tlenem poszła pełna butla 1,5l 150Bar do piwa. Na początku obawiałem się że piwo pójdzie w kanał, jednak wyszło bardzo smaczne.

Ostatnio nie natleniam i piwo fermentuje równie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jest problem kamienia napowietrzającego, z natury swojej jest on trudny do zdezynfekowania. Słyszałem, że są kamienie z nierdzewki, ale nigdzie ich nie widzę w sprzedaży. Drugie zalecane rozwiązanie to zakup większej ilości kamieni po 1,50 zł i używanie ich jednorazowo, tylko też nie wiem czy taki kamień prosto z fabryki nie ma jakichś zanieczyszczeń...

Zamiast bawić się w kamienie akwarystyczne kup sobie zwykły pumeks do pięt.

Po pocięciu brzeszczotem uzyskasz z niego 6 kostek. W kostce robisz otworek wiertłem, wkładasz rureczkę z tłoczonym z brzęczyka powietrzem i po wszystkim.

Rurkę można obsadzić i uszczelnić za pomocą pistoletu z plastikowymi wkładami, stosowanymi np do mocowania kabli.

To taka lutownica inaczej: do pistoletu wkładasz balasek z plastiku, czekasz kilka minut i wyciskasz płynny plastik przez lufę pistoletu. Plastik po chwili tężeje łącząc ze sobą elementy z którymi miał styczność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy lagerach schładzam piwko do temp. ok 18 * . Drożdże wlewam do fermentatora, potem przelewam do fermentatora przez sitko brzeczkę i wg mnie napowietrza się dosyć mocno. Zostawiam całość na kilka czasem kilkanaście godzin w temp. ok. 18* . Następnie do zimnego 8-12* to zależy od warunków pogodowych. No i coś wychodzi. JK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name='angascJa bawiłem się w zimny start. Raczej nie polecam. 3 doby czekałem aż te cholerne drożdze zaczną brać się do roboty.

[...]

Choć z drugiej strony tego typu odczucia smakowe typowe są dla prawdziwych pilsnerów. Może w tym tkwi tajemnica Urqella? :)

Acha' date=' jeszcze jedno: piwo po zimnym starcie ma zupełnie inną goryczkę. Jest ostrzejsza, szybko i wyraźnie wyczuwalna lecz po chwili łagodnie rozpływa się po paszczy przechodząc w bardzo miłe posmaki. To akurat niezwykle mi się podoba.[/quote']

Wygrzebałem trochę informacji o zimnym starcie. Podobno jest chętnie stosowany w przemysle, by zapobiec tworzeniu się estrów a także mutowaniu drożdży w kierunku "ciepłolubnym", ale-owym.

 

http://www.beertools.com/forum/viewtopic.php?t=930&highlight=esb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygrzebałem trochę informacji o zimnym starcie. Podobno jest chętnie stosowany w przemysle, by zapobiec tworzeniu się estrów a także mutowaniu drożdży w kierunku "ciepłolubnym", ale-owym.

Coś w tym może być. Piwo wyszło naprawdę dobre, z taką właśnie fajną i ewoluującą goryczką. I praktycznie bez estrów wyczuwalnych w smaku. Smak jest inny, lepszy niż przy identycznym piwie robionym tydzień wcześniej.

Niemniej to czekanie aż drożdże zaczną pracę jest bardzo stresujące. Być może za mało ich dałem?

Zacząłem robić tego pilsnera dość późno, więc i późno skończyłem. Chłodzić mi się go specjalnie nie chciało, więc po zjechaniu do ok 30* zniosłem do piwnicy. Tam sobie ostygło do rana do 8*. Wtedy zadałem drożdże, suche bez startera. Zresztą ostatnio coraz bardziej zaczynam odwalać pańszczyznę :). Ale to głównie z braku czasu.

Drożdżaki podjęły pracę dopiero po 3 dobach. I ten właśnie czas do rozpoczęcia fermentacji tak mnie zniechęcił do tego typu eksperymentów. Naprawdę bliski byłem wylania do kibla, tym bardziej że zapach jakby się zmienił...

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale to chyba rzeczywiście w kategoriach szczęścia należy rozpartywać.

Rada dla wszystkich na podstawie własnych obserwacji: jeśli robicie zimny start, to dajcie porządną ilość drożdzy. Łącząc to z sugestiami Codera: powinny to być drożdże przygotowane i namnożone wcześniej. I to w niskiej temperaturze. Jeśli starter do pilsnera zrobicie w temperaturze pokojowej, to może z tego wyjść pilsner perfumowany.

Coder: z całego serca polecam Saaz do pilsnerów. Super efekty zapachowe i smakowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemniej to czekanie aż drożdże zaczną pracę jest bardzo stresujące. Być może za mało ich dałem?

Zacząłem robić tego pilsnera dość późno, więc i późno skończyłem. Chłodzić mi się go specjalnie nie chciało, więc po zjechaniu do ok 30* zniosłem do piwnicy. Tam sobie ostygło do rana do 8*. Wtedy zadałem drożdże, suche bez startera. Zresztą ostatnio coraz bardziej zaczynam odwalać pańszczyznę :). Ale to głównie z braku czasu.

Drożdżaki podjęły pracę dopiero po 3 dobach. I ten właśnie czas do rozpoczęcia fermentacji tak mnie zniechęcił do tego typu eksperymentów. Naprawdę bliski byłem wylania do kibla, tym bardziej że zapach jakby się zmienił...

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale to chyba rzeczywiście w kategoriach szczęścia należy rozpartywać.

Rada dla wszystkich na podstawie własnych obserwacji: jeśli robicie zimny start, to dajcie porządną ilość drożdzy. Łącząc to z sugestiami Codera: powinny to być drożdże przygotowane i namnożone wcześniej. I to w niskiej temperaturze. Jeśli starter do pilsnera zrobicie w temperaturze pokojowej, to może z tego wyjść pilsner perfumowany.

Czy rozsądnym kompromisem nie byłoby schłodzenie brzeczki do 20°C, zadanie drożdży i pozostawienie od razu w temp. 8°C? Dajemy fory drożdżakom, poprzez wyższą temp. na starcie, ale nie pozwalamy im fermentować w wysokiej temp. Ta wyższa temp. idzie tylko w fazie namnażania.

 

Co do tego statera w niskiej temp. to też mnie ten problem zastanawiał, ale przecież taki Wyeast nie sugeruje, żeby zmiażdżoną saszetkę trzymać w chłodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem filtracji powietrza proponuję rozwiązać bardzo prosto. Jeśli będziesz używał pompki typu akwaryjego ( dawniej nazywało się to brzęczyk) to wystarczy na ssaniu zamocować filtr paliwa od np. malucha.

Niestety' date=' kupiłem zły brzęczyk - on nie ma wejścia na powietrze, ssie gdzieś dołem. Może poszukam jakiegoś lepszego. W sklepie WES jest jakiś podobno już z filtrem, może ktoś używał?[/quote']

Tragedii nie ma.

Zamontuj filtr na wyjściu.

Po przemyśleniu tematu uważam że to chyba będzie lepsze rozwiązanie. Nie chce mi się taraz tego udowadniać, ale zapewniam Cię ze tak będzie lepiej.

Od pewnego czasu nie używam pompki akwarystycznej, ale swojego czasu zastosowałem prosty filtr na wężyku tj. na drodze od pompki do brzeczki. Użyłem dwóch większych strzykawek bez tłoków. Obciąłem równo przy wejściu tłoka (te platikowe uchwyty), napchałem świeżą watą i włożyłem na ścisk jedną strzykawkę w drugą, a łączenie podkleiłem taśmą izolacyjną. Powstało cos na kształt cylindra z dwóch stron zaopatrzone w końcówki, na które oryginalnie siostrzyczki zakładaja igły. Te końcówki idealnie pasują do typowego wężyka akwarystycznego.

 

Nie jest to idealny aseptyczny filtr, ale jak użyje się nowych strzykawek i czystej waty, to przynajmniej coś nam filtruje.

 

Pozdrawiam

 

Raf.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[

Czy rozsądnym kompromisem nie byłoby schłodzenie brzeczki do 20°C, zadanie drożdży i pozostawienie od razu w temp. 8°C? Dajemy fory drożdżakom, poprzez wyższą temp. na starcie, ale nie pozwalamy im fermentować w wysokiej temp. Ta wyższa temp. idzie tylko w fazie namnażania.

 

Co do tego statera w niskiej temp. to też mnie ten problem zastanawiał, ale przecież taki Wyeast nie sugeruje, żeby zmiażdżoną saszetkę trzymać w chłodzie.

Jak już wcześniej pisałem, drożdże zadaję w temp 20-23°C, następnie w ciągu 2-3h schładzam do temp 8-10°C.

Nigdy nie miałem problemu z rozpoczęciem fermentacji.

Może kluczem do sukcesu jest odpowiednia ilość zdrowych drożdży?

U siebie na 90-100l zadaję około 200-300ml gęstwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rada dla wszystkich na podstawie własnych obserwacji: jeśli robicie zimny start, to dajcie porządną ilość drożdzy.

W tej samej publikacji piszą, że przy odpowiedniej ilości drozdży lag nie powinien być większy niz w wysokiej temperaturze.

A co do startera: wszędzie widzę, że startery do lagerów zalecają robić w temperaturze pokojowej... to jakis dysonans poznawczy

Coder: z całego serca polecam Saaz do pilsnerów. Super efekty zapachowe i smakowe.

Dużo lepszy niż Lubelski? Z literatury widzę, że sa zbliżone, nawet Lubelski jest zalecany jako ew. zamiennik.

Zresztą juz chyba nie zdążę nawarzyć pilsa w tym sezonie, teraz się skupiam na piwach na konkurs w Żywcu, bo to juz ostatni dzwonek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wesoły, Coder.

Jeśli chodzi o temteraturę w której przygotowujemy starter dla lagerów to nie będę się wymądrzał, bo nie mam pewności. Na podstawie słów Codera wnioskuję, że zimny start ma na celu między innymi zminimalizowanie posmaków alowych w piwie. Jeśli tak, to logicznym wydaje mi się przygotowywania startera w temperaturach podobnych do temteratyry fermentacji. Jeśli mamy dbać o to by drożdże nie mutowały w kierunku smaków alowych, to róbmy to od początku.

TO SĄ TYLKO DYWAGACJE. Nie są poparte żadnymi doświadczeniami. Są to po prostu wnioski wyciągnięte na podstawie uzyskanych informacji. Być może są to wnioski błędne. Dlatego proszę wszystkich o nie traktowanie moich słów zameszczonych w tym wątku jako prawdę jedyną i objawioną. Należałoby sprawdzić tę teorię na własnej skórze, lub poprosić o wypowiedź kogoś kto z tym tematem się zmierzył.

Jak pisałem wcześniej, piwo zadane drożdzami na drugi dzień, w temp 8°C, zaczęło fermentację dopiero po 3 dniach.

Ale smak ma bardzo czysty, lagerowy, bez posmaków alowych i z bardzo ciekawą i niespotykaną w innych moich piwach goryczką która po chwili rozpływa się na języku ewoluując w innym niż zwykle kierunku.

Coder - Lubelski jest świetnym chmielem, ale jednak polecam Saaz. Jest różnica. Stasiek69 mial okazję się przekonać i był naprawdę mile zaskoczony. Zresztą to On zwrócił moją uwagę na zapach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coder - Lubelski jest świetnym chmielem, ale jednak polecam Saaz. Jest różnica. Stasiek69 mial okazję się przekonać i był naprawdę mile zaskoczony. Zresztą to On zwrócił moją uwagę na zapach.

Czuję się wywołany do tablicy (tu jestem bez 69 :)).

Gdy piłem to piwo, to nie wiedziałem jaki był tam dany chmiel, ale potwierdzam zapach był wspaniały.

Ale wiesz... czy to na pewno tylko kwestia tego Saaz'a? Może to częściowo kwestia zasypu? może drożdży? może np czasu dodania chmielu?

Trzeba by spróbować jeszcze raz tak samo nachmielić... :)

 

Chyba odeszliśmy trochę od tematu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się wywołany do tablicy (tu jestem bez 69 :)).

Gdy piłem to piwo, to nie wiedziałem jaki był tam dany chmiel, ale potwierdzam zapach był wspaniały.

Ale wiesz... czy to na pewno tylko kwestia tego Saaz'a? Może to częściowo kwestia zasypu? może drożdży? może np czasu dodania chmielu?

Trzeba by spróbować jeszcze raz tak samo nachmielić... :)

 

Chyba odeszliśmy trochę od tematu...

Robiłem wcześniej kilka piw z podobnego zasypu.

Stawiałbym jednak na chmiel.

 

OK, sorki za rozmycie tematu. Wróćmy do napowietrzania. Jakieś jeszcze pomysły lub doświadczenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.