Skocz do zawartości

anu

Members
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Piwowarstwo

  • Nazwa browaru
    Słoneczne Żniwo
  • Rok założenia
    2014
  • Liczba warek
    2
  • Miasto
    Warszawa

Osiągnięcia anu

  1. anu

    Witbier dla zaawansowanych

    Kiedy w końcu pić tego wita po butelkowaniu? Świeżego czy dać mu poleżeć?
  2. Można prosić o odnośnik do receptury?
  3. Samo warzenie jest ok. Najgorsze jest to, jak ktoś stoi za plecami i podważa jego sens.
  4. Ale trzeba założyć, że kolega pił już w życiu jakieś sklepowe piwo. Czyli raczej nie jest uczulony na chmiel itd., no chyba, że składników piwa w takim piwa nie ma.
  5. anu

    Uszkodzona emalia?

    Ja odpryski zaszpachlowałem silikonem akwarystycznym. Tubka 3 czy 5 ml kosztowała poniżej 2 zł i wystarczy na długo. Żeby wygładzić powierzchnię silikonu, trzeba go przetrzeć czymś gumowym - np. wilgotna rękawiczka na dłoni - zamoczonym dodatkowo w płynie do naczyń. Garnek ma za sobą dwa zacierania i gotowania i rozwiązanie wydaje się skuteczne. Ewentualna ponowna wymiana warstwy nie będzie trudna, a malutka tubka wystarczy chyba do przyszłego stulecia.
  6. Przy okazji i ja się podłącze. Czy w przepisie z pierwszego postu można zastąpić bez większego wpływu słód carpalis jakim słodem karmelowym ze Strzegomia? I taka sprawa bardziej ogólna. Ja drożdze trappist akurat mam i to już w sporej ilości w postaci gęstwy po witbirze. I zastanawiam się co dalej, czym różnią się piwa, do których można te drożdze zastosować. Bo w zasadzie piwa belgijskie mają zbliżone receptury - dużo słodu jęczmiennego plus cukier kandyzowany. Czy piwo z pierwszego postu, czyli belgian blond ale, według tej receptury jest wyraźne inne niż jakiś dubbel? Aha, a czy na trappistach można zrobić saisona, który zmieści się w stylu? No i znów ten problem, czy podstawa piwa nie będzie zbliżona do jakiegoś dubbla czy blond ale, a cechą wyróżniającą będą tylko skórki pomarańczy? Na pewno chciałbym na tych drożdzach zrobić tripla, wita już zrobiłem. Co pośrodku byłoby zatem najbardziej charakterystyczne, inne niż te dwa wymienione piwa? Dubbel, blond ale, czy saison, jeśli wyjdzie na tych drożdzach. Aha, a trappist i piwo świąteczne? To miałoby ręce i nogi?
  7. Jest jeszcze inna opcja - piwo domowe z puszki. Literatura nie jest konieczna, bo większość informacji jest w sieci. Tylko jakiś dobry, dwupuszkowy zestaw, bez dosładzania cukrem. Oprócz tego trzeba zainwestować w wiaderko, a reszta znajdzie się w domu. Jak się spodoba, to będą dodatkowe zakupy.
  8. Mimo zapowiedzi, że będę rozdzielał gęstwę, zlałem tylko piwo, przemyłem wodą i odstawiłem do ponownego rozwarstwienia. Ciągle mam wątpliwości, więc pozwolę sobie na ponowne pytanie z wyraźniejszym zdjęciem.Na ile przydatna jest pierwsza od góry, dość duża warstwa osadów? Ta ciemnejsza linia nad najgrubszą jasnokremową warstwą drożdzy. Usunąć to? Potencjalnie to jakieś śmieci, ale dlaczego nie opadły na dno? Ale może to jakaś forma drożdzy, w takim wypadku byłaby to 1/3 urobku, więc wolę się upewnić, co to jest.
  9. W niedzielę zebrałem gęstwę drożdzy belgijskich. Z braku czasu nie przeprowadzałem na niej żadnych bardziej złożonych operacji. Ot co, do fermentora nieco wody, żeby łatwiej zlać do słoika, a słoik do lodówki. Nie planuję bardzo szybkiej warki, chciałbym więc drożdze przygotować do urlopu. Mam trochę kłopot z ułożeniem się drożdzy. Ok, na dnie śmieci, powyżej żywe drożdze, ale na samym wierzchu kolejna luźna warstwa czegoś ciemniejszego. Co zrobić? Zostawić tak jak jest? Wybrać tą wierzchnią warstwę? Zabełteć i po odczekaniu zlać zawiesinę bez śmieci? Ale jeśli nie zbiorę tej pierwszej warstwy, czy znów mi się nie osadzi, bo ta frakcja opada najpóźniej? Chociaż w sumie chyba przesadzam.. Skoro ta warstwa jest luźna, to mi się zleje z płynem. Czyli zlać. Dolać wody. Zabełtać. Poczekać na osad na dnie, a płyn do drugiego słoika.
  10. Ja też mam za sobą dwie warki i idę chyba inną drogą co ty. Ja drugą warkę potraktowałem już swobodniej i poszło zdecydowanie sprawniej, bo choć postępowałem według planu, to nie stresowałem się dzieleniem włosa na czworo. Ty dzielisz włos już ma ośmioro. W refermentacji najważniejsze jest bezpieczne dofermentowanie piwa, które się podaje refermentacji i tyle. Cała reszta, czyli stopień nagazowania, a więc i ilość surowca do refermentacji, jest zależna od stylu piwa i preferencji. Cukier ma nagazować i taka jego rola, więc w zasadzie nie ma co się nim zajmować, bo ostatecznie znika.
  11. Po 2 tygodniach f.burzliwej rozlałem wita, który z 11blg zszedł do 2blg. Wrażenia z degustacji zielonego piwa na razie neutralne, ale cierpliwość u mnie wzrasta i nie ma paniki. Na razie jest więc wodnistość; wyraźna kolendra zanikła i została przykryta goryczką. Trudno mi zdefiniować ten smak - gorzko czy cierpko, czy pochodzi od chmielu czy od skórek. Dodałem sporo skórek mandarynek, w dodatku były to skórki całe, bo jak wiadomo są cienkie i odchodzą w całości, zatem poszło sporo tzw. białego. Nazbierałem za to dużo czystych i zdrowych drożdzy, które pięknie pokryły całe dno. W porównaniu z poprzednimi rozbitymi drożdzami pszenicznymi, drożdze belgijskie to okaz zdrowia i żywotności. Spijam też końcówkę piwa pszenicznego, króre utraciło większość swoich cech, mimo że od rozlewu nie ma jeszcze miesiąca. Wrażenia jakbym pił lagera ze sporą goryczką.
  12. Pochwalisz się , co to za termostat? Po prostu lodówka, czy coś bardziej wymyślnego?
  13. Jakby przypadkiem ta miedziana leżała odłogiem i być może rozważasz sprzedaż, to zajrzyj na priv.
  14. Po 10 dniach pierwszy kontakt z warką nr 2, czyli Witbierm. Zaglądania było tym razem mniej, bo piwo powędrowało do piwnicy. Pierwotnie w piwnicy było 17 stopni, ale przyszło ocieplenie i zrobiło się cieplej niż w mieszkaniu - 22 stopnie. Piwnice w blokach mają chyba sporą bezwładność cieplną i wyrównanie temperatury trwa jakiś czas. To wskazówka na przyszły raz, bo stwierdziłem - o na dworze ciepło, a tu chłodno. Ostatecznie piwo stało w górnych zakresach temperatur większość czasu. Z zamiaru stopniowego podnoszenia temperatury nic nie wyszło, a i z lenistwa zrezygnowałem z montażu pudła styropianowego, która czeka tylko na sklejenie. Mimo fermentacji w tych temperaturach drożdże - trappist high gravity - wciąż pływają sobie po powierzchni. Co prawda gruba piana już opadła, ale tafla zielonego piwa nie jest czysta i tylko w niewielkim stopniu przeziera przez cienką - ale zalegającą na większości powierzchni - warstwę drożdży. Generalnie zastanawiam się, czy skoro kontroluję piwo dopiero po 10 dniach, zostawić je do końca na burzliwej, czy monitorować je i przelewać na cichą, a jeżeli przelewać, to tylko na podstawie blg czy czekać jednak na opadnięcie drożdży. Blg jest na poziomie 1 lub 2 - muszę koniecznie zaopatrzyć się w większe naczynie, bo cukromierz lepi mi się do ścianek. Cicha kusi mnie też o tylę, że jest myśl - a dosypać jeszcze skórek czy czegoś innego. Smak młodego piwa nie najgorszy. Jest kolendra - która jak nic przypomina mi sowieckiego szampana - jest cytrusowość, choć ta ostatnia jest według mnie wniesiona przez drożdże. W zasypie dominowały skórki mandarynek, a tę cytrusowość zdecydowanie w stylu cytryny pamiętam jeszcze ze startera, robionego na mini warce z czystego słodu jęczmiennego (no chyba, że swoje zrobiły skórki z 1,5 cytryny zagubione w górce skórek w kolorze pomarańczowym). Kolor jak na razie lekko mętny, również w tonie jasnej cytryny, tak jak wspomniany starter. Jak na zielone piwo wydaje się nie najgorzej zbalansowanie, a ma przecież jeszcze czas na dodatkowe ułożenie się. Jestem dobrej myśli.
  15. W niedzielę będzie 2 tygodnie od zabutelkowania. Dziś w piątek "analizowałem" sporą próbkę z warki nr 1 - 4 butelki i to nie koniecznie dla dobra nauki, ale z przyjemnością, choć zapewne im test dalej postępował tym był mniej obiektywny. Generalnie piwo jest znaczne lepsze niż na początku, choć nie wiem czy przybliża się, czy oddala jednocześnie od stylu. Warto zaznaczyć, że próbowałem przypadkowe butelki, te które podeszły pod rękę w piwnicy, w tym pierwsze z rozlewu, w charakterystycznych butelkach. Wcześniej do oceny poszły ostatnie butelki z rozlewu, a więc te z największą ilością osadu drożdzowego. Piwo było znacznie klarowniejsze nawet po nalaniu osadu z dna. Piana znacznie mniej trwała, po opadnięciu wręcz zerowa. To oczywiście na mimus, ale są to cechy estetyczne. Najważniejszy jest smak. Tu pojawiły się nuty owocowe. Aromat goździków czy bananów nie pojawił się mocno, ale owa ogólna owocowość jest obecna też w aromacie. W dodatku owa słodka owocowość nie jest już zakłócana przez alkohol, który złagodniał, ułożył się, stąd piwo nabrało cech sesyjnych. Generalnie piwo zrobiło się bardziej smaczne i bardziej pijalne, choć nie wiem , czy bardziej pszeniczne. Chyba jednak tak. Na początku były owszem pewne silne posmaki pszeniczne, ale cała reszta psuła wrażenie. Dziś owe posmaki są być może bardziej subtelne, ale i tło złagodniało i wyszlachetniało, co w sumie tworzy lepsze wrażenie. W pierwszym podejściu do warki powiedziałbym, że bez wątpliwości piję pszenicę, choć słabą. Dziś powiem, że piję całkiem dobre piwo, choć nie dam głowy, że to pszenica. Żeby obiektywnie ocenić to piwo musiałbym wypić ma świeżo kilka piw komercyjnych w tym stylu. Zapewne moja produkcja by nie wygrała, ale nie wykliczam, że coś by tam wyprzedziła. No, ale zamiast wydawać pieniądze na takie konkurencje, wolę je odłożyć na kolejny zasyp.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.