Ale po co te dodatki? Herbata sama w sobie ma mnóstwo bardzo subtelnych nut, jeżeli dowalimy owocem, to kompletnie je przykrywamy. Tak samo z piwem - jak dowalisz coca colę do ipy to przykryjesz jakieś 80% tego, co ma do zaoferowania ipa. Jasne, pierwsze i drugie skrzypce da się wyłapać, ale całe tło zanika. Są oczywiście dodatki "mniej agresywne", jak np niektóre kwiaty czy zioła dodane w rozsądnych ilościach, albo chociażby prażony ryż (genmaicha).
Do piwa z herbatą również robię przymiarki. Kilka różnych prób wystarczy, żeby zauważyć, że jest to temat co najmniej ciężki. Z rzeczy oczywistych, to dodatek herbaty do warzenia to nieporozumienie. Zielona herbata to 3 minuty w 80 stopniach góra. Parzona na zimno jest dobra po 9-12 godzinach (6 stopni, 0,5l 2,5 łyżeczki) a co oczywiste, im wyższa temperatura tym "parzenie" zajdzie szybciej i szybciej złapiemy aromaty niepożądane. Całkiem dobry efekt daje cold brew zrobiony z wcześniej zaparzonej herbaty. Na ten moment zrobiłem eksperyment z herbatą po pierwszym parzeniu.
W bonusie dodam, że aromaty z herbaty przy kontakcie ze światem zewnętrznym lecą na mordę chyba nawet bardziej niż chmielowe, więc bazą musi być piwo, które będzie gotowe szybko, lub nawet szybciej. Rozsądnym wyborem będzie piwo lekkie (piwo ma dużo mocniejszy smak i aromat od herbaty) i myślę, żeby herbatę wrzucić na cold crash lub odpowiedni macerat wlać do piwa zaraz przed butelkowaniem - przy czym wciąż należy pamiętać o sterylności i fakcie, że herbata nie lubi wrzątku bardziej od bakterii.