Skocz do zawartości

remiusz

Members
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia remiusz

  1. Jedno jest pewne, blurpi aż miło !!! Jak to nie będzie przypominać w smaku Corony, Milera i Desperado razem wziętych, to żonka uzna, że jej kit wcisnąłem i zamieszkam w fermentatorze ... na szczęście mam dwa.
  2. A zatem warka nr 2 ruszyła. Martwi mnie to, że zupa zwana brzeczką w Mexican pachnie i wygląda tak samo, jak w Europen Lager. Mam cichą i burzliwą zarazem nadzieję, że wynik finalny będzie odmienny ...
  3. Poznałem jedną z mądrości: piwo domowe należy nalewać bez przerwy, do jednego kufla. Jest lepiej, a właściwie bardzo dobrze. Walczę, jak Rejtan o ocalenie reszty mojej pierwszej warki, ale przegrywam po trochu ... Właśnie zakupiłem brew-kit Coopersa - Mexican Cervesa. Ma ktoś może doświadczenie z tym indywiduum ??? Tylko nie piszcie, że siki wychodzą, bo i tak je odpalę lada dzień. Postanowiłem przetestować tyle brew-kitów, ile mi cierpliwości starczy, ino muszę tempa nabrać, bo wypada żenada, jeden na dwa miesiące. Pozdrawiam.
  4. Minął ponad miesiąc od butelkowania. Co tydzień padała jedna - dwie butelki, trochę się po rodzinie rozeszło (pijaki okrutne) i powiem, że jestem dumny wielce. Zostało mi 10 butelek ( z 40) i tych strzegę, jak oka w głowie. Piwko wyszło bardzo sympatyczne, choć pierwsza szklanka i druga z tej samej butelki bardzo się różnią. Pierwsza ma piwko klarowne, z grubą długą pianą, a drugie lekko mętne, jakby pszeniczne i jest prawie bez piany. Myślę, że to kwestia moich drżących rąk przy nalewaniu i osadu drożdżowego, który mimo wszystko z dna się podrywa. W smaku właściwie się nie różnią i są bardzo w porządku. W moim gronie mnóstwo jest piwoszy, ale nie ma browarników, w związku z tym ich pochwały nie powinny robić na mnie takiego wrażenia, ale i tak miło słuchać. Każdy, kto próbował, mlaskał przez godzinę, a potem tęsknie zerkał w stronę piwniczki ... biorę się za nr 2.
  5. No i pojechał złośliwie po bandzie ... (się przypadkowo składa, że też mam 34 lata). Mogę sobie pozwolić na reasumpcję tematu, bo trochę już postów padło. Zacznijmy zatem od konkretów, a raczej dogmatów. Powszechnie wiadomo jest, że trzeciego dnia Bóg stworzył piwo i wyodrębnił z niego wodę. A zatem piwo, jako produkt wyjątkowo nisko przetworzony nie może być szkodliwe, a już na pewno nie powoduje żadnego brzuszka. Tzw. mięsień piwny (zwany dyrektorskim) powstaje przede wszystkim z powodu silnego stresu, wywołanego przez niewiasty nad uchem narzekające, gdy owo dzieło boże człowiek konsumuje (a raczej celebruje). W tym stanie rzeczy odcinam się, jako od herezji, od wszelkich twierdzeń, że piwo jest kaloryczne, tuczące, czy nie daj Bóg szkodliwe. Nie muszę dodawać, iż teza że jego nadużywanie prowadzi do alkoholizmu jest świętokradztwem, w swoim czasie godnym stosu. Amen.
  6. Na swój sposób wężyki do kibla zawsze są do żywności ... tylko chyba wektor nie ten
  7. No i warka nr 1 trafiła do garażu. Nie jest tam zbyt chłodno, c.a. 17 stopni, ale mniej nie osiągnę w moim domku. Poleżymy 2 tygodnie i się zobaczy. Po dwóch dobach od zabutelkowania i naklejenia etykiet piwko wygląda przez szkło wielce obiecująco ...
  8. Proponuję uczynić ten dzień dniem wolnym od pracy. Będzie ładny pomościk.
  9. Poszło w butelki, 3 °Blg, ale cisza od dwóch dni. Wyszło 20 litrów, z pięknym zapachem, kolorem, nawet smakiem (jak odgazowane piwko). Zapodałem 200 g ekstraktu w proszku i teraz sobie czekam ...
  10. Chyba się zakończyło, poziom wody w rurce od kilku godzin ani drgnie. Nie mierzyłem jeszcze blg, nie otwierałem pokrywy. Czy jeśli postoi w takim stanie dzień - dwa, bez przelania i bez otwierania, to coś się może stać ? Wolę zabutelkować pojutrze.
  11. Bombluje i bombluje, a ja mam pytanie. Czy w trakcie fermentacji muszę zaglądać do środka i rozgarniać pianę, czy mogę mu dać święty spokój, aż skończy się burzyć ??? Czy ekstrakt słodowy w proszku 200g mam mieszać w wodzie ? ciepłej/zimnej ?, czy też w niewielkiej ilości tego, co się uwarzyło ???
  12. Rzecz w tym, że ja nic nie wiem, wiem że zgłupiałem ... Instrukcja mówi swoje, Pani (przemiła) w sklepie swoje, a gro forumowiczów swoje ... ja robię swoje i wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi fermentacja wręcz szaleje. Czy na tym polega urok tej zabawy, czy mam do czynienia z czymś na kształt chodzenia po wodzie ???
  13. SZALEŃSTWO ! Przeleciałem (że się tak brzydko wyrażę) wszystkie warki Dori i prawie każdą z nich spróbowałem (wirtualnie), więc jestem mocno i miło podchmielony ... Kopalnia wiedzy i emocji. Czyta się lepiej niż niejeden kryminał. Całkiem od czapy - gratuluję tematu !!! To prawie jak wezwanie: rzuć swe brew-kity i choć za mną ... nie mogę, warzę !!!
  14. Mija druga doba. Temperatura 19 stopni i bulgot zasuwa mniej więcej co 30 sekund. Jak mi chałupy nie rozwali, to może coś z tego będzie. Tylko co z tą wymaganą w instrukcji temperaturą ??? O 21 stopniach, to w moim domu co najwyżej na słońcu pomarzyć można. Na marginesie: czy może być z takiej puchy zbyt silna fermentacja w takiej temperaturze, czy generalnie im mocniej blurpi, tym lepiej ??? słowem, czy wolniejsze blurpienie, to lepsze, dokładniejsze blurpienie ???
  15. Nawiązując do poprzednika, moje drożdże zadomowiły się na całego. Minęła doba i 6 godzin i mam regularne blumpanie, częściej niż raz na minutę. Temperatura stała 18-19 stopni. Szaleństwa tam muszą odchodzić straszne, bo jak "idą gazy", to aż cała rurka lata ... (miałem na myśli fermentator of kors ).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.