Piwo było rozlewane do butelek w środę. Dziś była mini degustacja i stwierdziliśmy czemu by nie otworzyć nawet takiego młodego wylały się tony piany...
Sądziliśmy, że to była ostatnia butelka nalewana tak na dziko, ostatki, lejek, niepełna, te sprawy, ale nie. Otworzyliśmy jeszcze dwie inne, to samo.
Butelki były wyprażane przez 30min w 170C. Najważniejsze, że piwo nie ma zupełnie żadnych zmian w aromacie czy smaku (Premium bitter, chmielony na 60IBU).
Jest bardzo smaczny. Piana jedynie ma lekki aromat mleczno-maślany, później zanika.
Jak dla mnie to po prostu zakażenie jakimś pleśniakiem typu Fusarium czy Aspergillus ;/ Jakie wasze zdanie?