Skocz do zawartości

KosciaK

Members
  • Postów

    1 189
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez KosciaK

  1. Ależ ten czas leci! Sam nie wiem jak i kiedy, ale browar dzisiaj skończył dwa lata!

     

    Przez ostatni rok:

    • Udało się uwarzyć 21 warek, zużywając 88,5kg słodu, 4,25kg zbóż niesłodownych i 2,6kg cukru/syropów/miodu. Ilości chmielu mi się liczyć nie chce. No i jeszcze, w międzyczasie, nastawić 3 cydry.
    • Dalej kontynuowałem wycieczkę po stylach BJCP. Ale już w przyszłym roku powoli będzie trzeba zabrać się za powtórki styli i dopracowywanie receptur. Takiego choćby Grodziskiego zabraknąć latem nie może, czy trzeba się będzie znowu zmierzyć z Hefeweizenem, może w końcu wyjdzie.
    • Nie wszystkie piwa się udały, ale jest chyba coraz lepiej i powoli zaczyna wychodzić to co sobie zaplanuję.
    • W browarze pojawiło się trochę nowego sprzętu.
    • Okazało się, że zdecydowanie nie jestem hop-headem i przynajmniej na razie zdecydowanie bardziej wolę piwa, gdzie baza słodowa i/lub drożdże grają pierwsze skrzypce. Chmiel to tylko przyprawa i niech tak zostanie.
    • Przekonałem się, że lekkie, wytrawne piwa mogą być pełne smaku.
    • Utwierdziłem się w przekonaniu, że żyto i owies to świetne dodatki.
    • Z pewną dozą nieśmiałości rozpocząłem eksperymenty z dzikimi drożdżami i bakteriami.
    • Rozpocząłem trenowanie cierpliwości warząc piwa, których czas fermentacji/leżakowania liczony jest w miesiącach.
    • No i oczywiście nie mogę nie wspomnieć, że dzięki piwowarstwu znowu udało się poznać kolejnych znakomitych ludzi!
    • EDIT: Prawie zapomniałbym o jeszcze jednej arcyważnej sprawie. W zeszłym roku wydawało mi się, że wiem już naprawdę sporo. Dzisiaj jestem już tego pewien... tak, tylko mi się wydawało. I dopiero teraz zdaję sobie sprawę o jak wielu rzeczach nie mam jeszcze pojęcia :)

  2. Spodziewałem się, że do rana na powierzchni #38 Warchlaka pojawi się masa bąbli, ale jest tylko kilka i to niezbyt dużych. W dodatku podczas porządków w fermentownio-lagerownio-magazynie podczas przesuwania słoja trochę naruszyłem błonę. Jak znowu pojawi się na powierzchni piwa coś ciekawego to wrzucę jakąś słit focię.

     

    Po mocarnych belgach (#39 Ciemnej Ósemki dzisiaj już nie chce mi się butelkować, jutro się tym zajmę) i zabawach z Brettami, na efekty których przyjdzie mi czekać kilka miesięcy pora zmienić kierunek i uwarzyć w końcu coś lekkiego i niezobowiązującego. Czyli kolejny raz sprawdzam jak nisko można zejść z ekstraktem i nadal otrzymać pyszne piwo.

     

    Inspirowane recepturą Jamila, przy czym, jeśli dobrze przeliczam Lovibondy, użyłem jaśniejszego karmelowego, a zamiast Special Roast, który u nas jest niedostępny do gara wpadł słód Amber. Swoją drogą spodziewałem się, że będzie on sporo jaśniejszy, miałem wręcz podejrzenia, że w TB pomylili się przy pakowaniu i jest to słód Brown (kolor prawie taki sam, smak odrobinkę łagodniejszy), ale podobno ten typ tak ma. Próbowałem zacierać bardziej po brytyjsku - 67°C i dosyć gęsty zacier.

     

    #41 Bajtel - Ordinary Bitter 8,5°Blg

     

    Data: 2014-09-28

    Surowce:

    • 90,0% - Pale Ale, Maris Otter, Fawcett Malsters - 2,70kg
    • 6,7% - Crystal 160, Fawcett Malsters - 0,20kg
    • 3,3% - Amber,Fawcett Malsters - 0,10kg
    • East Kent Goldings, granulat 2013, 6,4% - 50g
    • Mech irlandzki - 3g
    • Wyeast 1469 West Yorkshire Ale (około 0,6l starteru)

    Zacieranie:

    • Ilość wody: 8l - 1:2,6
    • 68°C - wrzucenie słodów - 6l + dolane 2l wrzątku by ustalić temperaturę
    • 67-64°C (scukrzająca) - 90' - w połowie tego czasu ponownie podgrzane do 67-68°C
    • 76°C - mashout (dolane 1,2l wrzątku by szybciej podnieść temperaturę)

    Wysładzanie:

    • wysładzanie ciągłe do uzyskania 21-21,5l o ekstrakcie 10°Blg

    Gotowanie: 70'

    • 60' - East Kent Goldings - 30g
    • 30' - East Kent Goldings - 10g
    • 1' - East Kent Goldings - 10g

    Temperatura zadania drożdży: 20°C

    Burzliwa: 13 dni, temperatura 19-21°C

    Cicha: -

    OG: 8,5°Blg / 1,034 SG

    FG: 1,5°Blg / 1,006 SG

    Objętość: 22,5l

    Rozlew: 2014-10-11

    Refermentacja: 37g glukozy

     

    Uwagi:

    • Czas pracy 5h30'
    • Trochę problemów miałem z temperaturą. Po pierwsze silnie spadła po wsypaniu słodów. Po drugie przy tak gęstym zacierze w różnych miejscach gara miałem różnice nawet 1-1,5°C. Po trzecie z powodu małej objętości słabo trzymało temperaturę.
    • Po przelaniu do wiadra miałem około 17l przy gęstości 11,25°, rozcieńczone około 5l wody.
    • Osadów z chmielu tym razem niewiele.

    EDIT 2014-10-11:

    • Rozlane z dodatkiem zawrotnej ilości 37g glukozy
    • Miałem nadzieję, że odfermentowanie będzie trochę płytsze, no ale wygląda na to, że spadki temperatury podczas zacierania zrobiły swoje
    • Nie chciałbym zapeszać ale zapowiada się świetnie. Profil jaki dały Wyeast 1469 West Yorkshire Ale bardzo mi się podoba

    EDIT 2014-11-29:

    • O mamuś! Ale dobre piwo! Jestem mega zadowolony z efektu. Niesamowicie sesyjne, lekkie i pełne smaku. Mnóstwo pestkowych owoców, do tego nienachalna goryczka i przyjemny smak EKG. Niesamowicie szybko znika ze szklanki.

  3. No to zaczynam. Na pierwszy ogień poszło:

     

    #24 Grodziskie

     

    Po odkapslowaniu bardzo głośne syknięcie, aż się wystraszyłem, że zaraz wszystko ucieknie, ale tylko trochę zaczęła się piana formować w szyjce i bezproblemowo dało się przelać za jednym razem.

    Piana gęsta, dość wysoka, długo utrzymująca się w formie solidnego kożucha i oblepiająca delikatnie szklankę. Piwo słomkowo-złote, leciutko opalizujące (poderwało trochę drożdży z dna).

    W aromacie delikatna wędzonka z pszenną słodowością i odrobiną słodyczy.

    W smaku silnie pszeniczno słodowe/zbożowe, wytrawne, wędzonka delikatna, nienachalna, ale jest, goryczka niska. Wysycenie niższe niż spodziewane po nalaniu, mogłoby być ciut wyższe.

    Ogólnie bardzo przyjemne piwo. Lekkie, rześkie, szybko zniknęło ze szklanki.

  4. Panikować nie zamierzam. Na razie to jest tylko stan lekkiego zaniepokojenia połączonego z zaciekawieniem jak się to rozwinie. Trzeba obserwować i prowadzić dokumentację, inaczej się nie nauczę jak te wszystkie dzikie mikroby się zachowują. A nawet jeśli to infekcja, która sprawi, że piwo będzie niepijalne, cóż zdarzyć się może każdemu, zawsze to jakieś nowe doświadczenie. I tak traktuję te warki jako wysoce eksperymentalne z pełną świadomością, że może się to zakończyć spektakularną porażką.

    Przeglądam sobie właśnie wątek Post your infection i kilka zdjęć trochę mnie już uspokoiło

  5. Coś się boję, że skończyło się rumakowanie...

    Z #38 Warchlakiem dzieje się coś niepokojącego. Było nie robić żartów o infekcjach.

     

    uBiK__38_Warchlak__blona.jpg

     

    O ile te białe skupiska, które pojawiły się już po kilku dniach od przelania, nie wzbudziły we mnie aż takiego niepokoju, tak już tego jakby filmu się boję. Jest jeszcze nadzieja, że to tylko Brettanomyces bruxellensis zaczęło tworzenie pellicle w wyniku natlenienia po przelaniu na cichą. Pobrałem próbkę* i jak na razie w smaku wszystko ok. I tak będzie jeszcze co najmniej z 3 miesiące stało więc może nawet jeśli to infekcja Brett posprząta.

     

    * Teraz mi przyszło do głowy, że pobieranie próbki mogło narazić piwo. Użyłem tego samego cewnika co przy pobieraniu próbki z Lambica, niby wypsikane StarSanem ale kto tam wie...

  6. A o czym w takim razie dyskutować wolno? Bo jak rozumiem poruszane tu tematy o: dostępności produktu, dacie premiery w kraju, cenie, ilości komórek, doborze szczepów, polityce informacyjnej firmy, czy kwestii wpływu pojawienia się nowych drożdży na rynku na dostępność zagranicznych, dyskusjami merytorycznymi być z definicji nie mogą, co najwyżej to wylewaniem żali i zwykłą hejterką...

  7. Do wypicia pozostało jeszcze:

     

    #21 Feel the Kick - White IPA

     

    Po odkapslowaniu uniósł się silny, cytrusowo-owocowy aromat chmielu.

    Po nalaniu do szklanki piana niewysoka, ładna, drobnopęcherzykowa, utrzymuje się w formie kożuszka. Piwo jasno złote, prawie klarowne.

    Pierwszy łyk i uderza silna wytrawność oraz wysoka, ale nawet całkiem przyjemna w odbiorze goryczka. Charakter drożdży prawie niewyczuwalny, a przynajmniej bardzo przykryty. Trochę też pojawia pojawia się w smaku cytrusów. A potem do nosa dociera aromat i... nie jest dobrze... :(

    W dodatku wraz z ogrzewaniem się piwa ten zapach staje się coraz bardziej drażniący. W smaku czuć to o wiele słabiej, ale też jest obecne, ale żeby zrobić łyk trzeba włożyć nos do szklanki. Nie potrafię tego nawet nazwać, ani z niczym skojarzyć. Pierwsza myśl to było jakby delikatna kanaliza, ale nie... to chyba raczej nie będzie to, tylko mi się wydawało, zapach byłby inny. A więc co? Czyżby wina chmielu? Ale żeby aż tak? Na razie z trudem dopiłem nawet nie połowę i zastanawiam się co dalej.

     

    Po 20 minutach jest chyba lepiej. Ale niestety jestem już do piwa uprzedzony. Znowu przede wszystkim zastanawiam się co to mogło być i czy jeszcze to czuć, przez co zupełnie na nie straciłem ochotę :(

     

     

    Sam już nie wiem, czy to z piwem coś nie tak, czy to może ja tak dziwnie reaguję na, któryś z aromatów nowofalowych chmieli i oceniam Twoje piwo niesprawiedliwie. Już parę razy, w przypadku komercyjnych piw chmielonych amerykańcami miałem podobne objawy. Tak jakbym któryś z elementów aromatu chmielowego odczuwałem jako drażniący i nieprzyjemny.

     

     

     

    Jeszcze raz dziękuję za możliwość degustowania Twoich piw! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda się dokonać jakiejś wymiany.

  8. Zerknij do Lidla (w biedronie chyba też coś ostatnio było) - można kupić buty do biegania za rozsądną cenę. Porównania z profesjonalnymi za kilka stów na razie nie mam, ale na razie nie wydają się złe. Opinie w necie tez raczej pozytywne

  9. Metoda anteksa sprawdza się znakomicie!

    Zamiast szukać sił po prostu wyjdź na 15-20 minut pobiegać. Bardzo spokojnie, nawet jeśli miałby to być szybki marsz przeplatany truchtem. Siły przyjdą same, trzeba tylko wyrobić sobie nawyk.

  10. Tak się kończą zabawy w okultyzm, spirytyzm i wywoływanie duchów...

    Kraftu, ma się rozumieć.

    Czasem trafi się niegroźny przyjazny duszek, który wykona co najwyżej kilka oklepanych, efekciarskich sztuczek, które na nikim nie robią już specjalnego wrażenia.

    Czasem duch trudny do okiełznania, potrafiący spowodować niespotykane zjawiska, wprawiające w zachwyt nawet ekspertów, jednak wywołany przez niedoświadczone medium skory do złośliwych sztuczek.

    A czasem... czasem trafić można na naprawdę przerażającą zjawę, o której choćby wspomnienie powoduje, że budzisz się w nocy zlany potem. A kontakt osobisty może przyprawić o utratę zmysłów.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.