Skocz do zawartości

KosciaK

Members
  • Postów

    1 189
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez KosciaK

  1. Pora na ostatnią butelkę z serii wymian.

     

    Zakonne Wszechmocne

     

    Podczas odkapslowywania głośne SSssssssssyyyyyyyyyyykkkkkkkkkkkkk i... piana zaczęła żwawo uciekać z butelki. Po opanowaniu sytuacji i nalaniu do pokala tego co zostało oczom mym ukazało się piwo o ciemnozłotym kolorze, silnie opalizujące (niestety poderwało z dna drożdże). Piana niewysoka, po chwili opadła do delikatnego kożuszka, podczas picia ładnie oblepiała ścianki pokala.

    W zapachu głównie miód, owocowe estry i lekka winność.

    W smaku... cóż, tu znowu mam problem z nazwaniem tego wszystkiego... Jest miód i trochę słodyczy, jest przyjemna słodowość, przyprawy zdecydowanie (lecz nawet nie podejmuję się próby ich rozpoznania), do tego silna owocowa estrowość i trochę fenoli (coś w silnie saisonowym kierunku). Na finiszu delikatna winna kwaskowatość i lekko rozgrzewający alkohol.

    Główna wada - mimo starań by starczyło na dłużej znika w zastraszająco szybkim tempie :)

     

    Jeszcze raz dziękuję za możliwość skosztowania Twoich piw!

  2. Ja na twoim miejscu bym zlewał. Dunkel ma 2 blg czyli raczej już niżej nie zejdzie, a milk ma w składzie laktozę więc też raczej już niżej nie zejdzie.

    Proszę, już nigdy, nikomu nie dawaj takich rad.

    Po to są przyrządy pomiarowe by z nich korzystać i mieć pewność czy fermentacja się zakończyła. Tu nie ma miejsca na "raczej", czy "wydaje mi się".

  3. "Szczep drożdży, ich ilość, kondycja, napowietrzanie, temperatura zadania drożdży, temperatura fermentacji, zlanie/nie zlewanie na cichą, moment rozlewu, ewentualna diacetylowa/cold crash/lagerowanie, czystość mikrobiologiczna"

     

    to jest wykończenie, koronkowa robota nie jest to podstawa smaku. Sugerujesz ze temperatura zadania drożdży ma większy wpływ na smak niż zasyp czy chmiel?? no nie sądze.... :) zabawne rzeczy opowiadasz heh

    Chcesz powiedzieć, że różnice efektu pracy drożdży saisonowych i dajmy na to do koelscha to tylko "wykończenie i koronkowa robota"?

     

    Temperatura zadania i pracy drożdży ma fundamentalne znaczenie choćby w przypadku drożdży belgijskich, czy weizenowych (by wymienić tylko te typy szczepów gdzie te różnice będą najsilniej widoczne).

     

    Piwowar przygotowuje brzeczkę, piwo robią drożdże.

  4. Niestety to już ostatnia butelka od amapa...

     

    #47 Porterus Balticus

     

    Kolor ciemno-brunatny, opalizujące.

    Piany praktycznie brak, minimalne syknięcie przy otwieraniu sugeruje, że wysycenie też będzie niskie.

    Zapach to głównie czekolada, lekka słodycz, praliny.

    W smaku praliny, czekolada, ale bardziej w stronę deserowej, przyjemna słodowość, trochę przypieczonej skórki od chleba, lekka słodycz. Alkohol delikatnie rozgrzewa, ale w smaku niewyczuwalny. Po ogrzaniu pojawia się jeszcze nuta która kojarzy mi się trochę z wiśnią w likierze.

    Aksamitne, bardzo przyjemne. Wysycenie bardzo niskie, ale zupełnie to nie przeszkadza w powolnym sączeniu i delektowaniu się smakiem. Aż żałuję, że nie mam kominka, a za oknem aura raczej już wiosenna.

     

    Bardzo dziękuję za możliwość degustacji!

  5. Dzisiaj na warsztat poszło:

     

    #52 Stare Ale

     

    Po nalaniu do pokala piwo ciemno brązowe (kasztanowe?), z rubinowymi przebłyskami pod światło, opalizujące.

    Piana bardzo niska, szybko opadła, została delikatna obwódka.

    Aromat nie jest jakoś bardzo intensywny, lekko czekoladowy i jeszcze jakaś nuta, której do końca nie potrafię nazwać.

    W smaku czekolada deserowa, czy wręcz nawet kakao, rodzynki i trochę owocowych estrów, do tego lekko ziołowa goryczka, na finiszu delikatna cierpkość.

    Wysycenie niskie, trochę może nawet za niskie. Piwo sprawia wrażenie bardzo gładkiego, aksamitnego, ale nie jest ani jakoś specjalnie pełne, ani specjalnie wytrawne.

    Pije się bardzo przyjemnie, jest całkiem dobre, do niczego w zasadzie się nie mogę przyczepić, ale... hmmm... czegoś mi tu brakuje. Jakiejś większej głębi, złożoności smaku i aromatu, czegoś co bardziej przykuwałoby uwagę.

  6. Nadrabiania degustacyjnych zaległości ciąg dalszy.

     

    #59 Quad

     

    Kolor czerwonawo-miedziany, piana bardzo niska, nietrwała.

    W zapachu dominuje słodowość i dosyć silna owocowość (ale raczej świeże owoce, a nie suszone).

    Smak - sporo się tu dzieje! Jest solidna słodowość, jest słodycz jasnych karmeli, trochę ciasteczkowo-tostowych nut, no i masa fajnych belgijskich nut, głównie owocowych estrów! Alkohol, z każdym łyczkiem zaczynam mocniej czuć go w głowie, ale w smaku i aromacie jest zupełnie ukryty.

    Piwo raczej pełne niż wytrawne, wysycenie średnio-niskie. Pije się znakomicie, małymi łyczkami by jak najdłużej móc się delektować bogatym smakiem. Pycha!

  7. Ostatnio jakoś prawie piwa nie piję i nie ma kiedy dokonać "zaległych" degustacji... Dzisiaj już pobiegany, trochę się ogarnąłem, zjadłem i naszła mnie ochota na coś ciekawego. Padło na:

     

    #52 100% Peated Ale v2

     

    Po nalaniu ciemne, złoto wręcz bursztyn, prawie idealnie klarowne, piana bardzo niska, ale taka ładna, drobnopęcherzykowa, do końca zostaje delikatny kożuszek.

    Szybki niuch i już wiem, że będzie się działo! Jest to co tygrysy lubią najbardziej :)

    Z pewną taką dozą nieśmiałości robię pierwszy łyk i... jest zaskoczenie. W smaku, oczywiście, obecne są na pierwszym planie podkłady kolejowe, trochę bandaży, dymu i wędzonki. O dziwo te fenolowe aromaty nie dominują, są fajnie ułożone, a po kilku łykach człowiek przyzwyczaja się do tego niecodziennego smaku. Jest tu też fajna słodowa kontra, i przyjemna, krągła goryczka świetnie balansująca całość.

    Wysycenie raczej brytyjskie, idealnie tu pasujące. Piwo raczej wytrawne, niesamowicie pijalne. Nawet jakbym chciał to za bardzo nie mam się do czego przyczepić. Bardzo dziękuję za możliwość skosztowania!

    PS. Właśnie doczytałem w zapiskach, że to desitka jest. Czyli to kolejne piwo, które potwierdza, że niski balling nie stoi w sprzeczności z bogatym smakiem.

  8. Dziękuję za recenzję!

    Nie zapisałem sobie którą wersję (na których drożdżach) komu wysyłałem (chyba była adnotacja na etykiecie, a na pewno literka T lub C na kapslu). Właśnie robię sobie panel degustacyjny i po opisie strzelam, że dostałeś na WLP 645 Brett claussenii.

    Jeśli chodzi o nagazowanie to coś się obawiam, że już bardziej nie będzie... I to nie wina drożdżaków, tylko piwowara, który po prostu zbyt zachowawczo sypnął glukozy. W wersji na B. claussenii obecne jeszcze przy rozlewie silne nuty ananasa rzeczywiście gdzieś uciekły i dominuje chmiel (goryczka sprawia wrażenie zdecydowanie mocniejszej niż wynikające z obliczeń 25 IBU). Na Brett brux. Trois jest trochę bardziej owocowo, wręcz trochę saisonowo, na chwilę obecną chyba trochę lepsze.

    Ciekaw jestem opinii pozostałych obdarowanych.

  9. Dzisiaj miałem ochotę posączyć sobie coś specjalnego. Sięgnąłem głęboko do lodówki i wylosowałem:

     

    #50 - Burtońskie Wszechpotężne

     

    Po nalaniu do pokala otrzymujemy napitek koloru ciemno miedzianego, praktycznie klarowny, bez piany mimo dosyć agresywnego nalewania.

    Pierwsze niuchnięcie i już wiem, że jest to coś wyjątkowego. Pierwsze skojarzenie to wino, z tych gęstych, ciężkich i słodkich. Do tego pojawia się miodowa słodycz i ciemne, suszone owoce.

    W smaku bardzo ciekawie, sporo się tu dzieje. Chyba trochę przerasta moje zdolności degustatorskie, więc dalej będzie trochę chaotycznie. Jest słodycz, ale nie taka zaklejająca (jak można by się spodziewać po zapachu). Przypomina to coś pomiędzy winem, a miodem pitnym. Delikatnie rozgrzewa po przełknięciu, goryczka prawie nieobecna, ale jakbym czuł coś... hmmm... lekko ziołowego(?). Do tego te suszone owoce! Wraz z ogrzewaniem coraz wyraźniej czuje się wysoką zawartość alkoholu, ale cały czas jest on w dalekim tle.

    Wysycenia brak, praktycznie zupełnie płaskie, w sumie wspominam o tym tylko z kronikarskiego obowiązku, bo w żadnym stopniu ten detal nie wpływa na wrażenia z degustacji. Mam wręcz obawy, że nagazowanie mogłoby tu przeszkadzać. Mimo sporej mocy zadziwiająco pijalne, trzeba się bardzo pilnować by robić tylko malutkie łyczki by starczyło na jak najdłużej. Gdybym nie wiedział, że to piwo nigdy bym nie zgadł. Niestety kończy się zdecydowanie zbyt szybko...

    Bardzo dziękuję za możliwość degustacji, smakowało i to bardzo!

  10. cukier kandyzowany własnej roboty w konsystencji syropu - prosta receptura, na kwasku cytrynowym

     

    O ile się nie mylę to używając kwasku cytrynowego zrobiłeś cukier inwertowany, nie kandyzowany.

     

    belgijski cukier kandyzowany dokupiony

     

    Ale konkretnie co kupiłeś, bo to ma fundamentalne znaczenia? W jakiej formie - syrop, kruszony? Jasny, ciemny?

     

    Inna sprawa, że z tych fragmentów:

    oba piwa niesmaczne, czuć kwasowość

    w tle jest ten kwasek cytrynowy

    Bardziej podejrzewałbym, że winna jest po prostu infekcja, a nie dodatek cukru.

  11. Może ktoś kojarzy, czy jest jakaś sensowna alternatywa dla Tapatalk dla Androida? Było świetnie, ale po kilku ostatnich aktualizacjach aplikacja jest praktycznie nieużywalna. Koszmarny wygląd i usability, do tego niedziałające podstawowe funkcje (jak oznaczanie forum/kategorii jako przeczytane).

    Skórka mobilna nie jest zła, ale dedykowana aplikacja byłaby chyba wygodniejsza.

  12. No to na początek...

     

    #63 - IRA

     

    Butelka świetnie się prezentuje, minimalistyczna etykieta, a kapsel zakryty czarnym kapturkiem.

    Piana niewysoka, ale bardzo ładna, gęsta, drobnopęcherzywkowa, dosyć trwała, podczas opróżniania szklanki zostają ładne ślady na ściankach.

    Piwo ma kolor miedziany. Chyba zbyt agresywnie nalewałem bo lekko opalizuje, czy raczej jest taka jakby zawiesina drożdży unoszących się w całej objętości (jakby nie chciały opaść w butelce).

    W aromacie lekko korzennie, jakby trochę żywicznie, plus trochę słodyczy.

    Pierwszy łyk i jest spore zaskoczenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę czyje to piwo. Na pierwszym planie goryczka, zdecydowana, dosyć mocna, ale bardzo przyjemna, taka hmmm... krótka i krągła, lekko grejpfrutowo-żywiczna, jakieś owoce tropikalne też się gdzieś w tle pojawiają. Do tego trochę delikatnej paloności, ciemnych karmeli(?), jakby przypieczonej skórki od chleba i kontrująca goryczkę trochę taka nietypowa, lekka słodycz (czyżby to efekt jagód goji?).

    Wysycenie niskie, ta krótka goryczka goryczka sprawia, że chciałoby się robić łyk za łykiem. Raczej wytrawne i zupełnie nie czuć dosyć wysokiego ekstraktu (ani alkoholu, którego zapewne jest tu całkiem sporo). Piwo przyjemne i ciekawe, ale jedna butelka to tak akurat, po drugie już raczej bym nie sięgał. Wypiłem z przyjemnością, ale chyba nie do końca jest to moja piwna bajka, coraz bardziej się przekonuję, że #niejestęhopheadę

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.