Skocz do zawartości

mbanano

Members
  • Postów

    57
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mbanano

  1. Dwa posty wyżej pisałem. Niestety w jednej kranik puścił "na szwie", a dwa trzymają, ale kraniki są wysunięte. Z jednej próbowałem nalać piwo (pszeniczne), ale szła sama piana. Ostatnia beczka na razie nie ruszana. Być może problemem była za duża dawka cukru do refermentacji. A być może też temperatura w piwnicy. Ciekawi mnie, jakby zachowały się owe beczułki po wmontowaniu korka z zaworkiem bezpieczeństwa... Mam jeszcze "nową" beczkę po Gambrinusie do zagospodarowania... Ale w sumie za sukces można uznać to, że piwo, mimo braku dezynfekcji beczułek (jedynie płukałem 2-3 razy gorącą wodą), było ok oraz to, że nie licząc jednej, beczki piwo utrzymały
  2. Pocieszę Cię - piekarniczenie chyba nie było przyczyną. U mnie w trzech mini-kegach po sklepowym piwku wywaliło kraniki, a nie piekarniczyłem. O dziwo jestem przekonany, że dawkowałem cukier do refermentacji prawidłowo, tym bardziej, że to samo piwo w butelkach przegazowane nie było. We wszystkich puszkach kraniki "wysunęły" się pod wpływem ciśnienia. Jedna po podniesieniu nie wytrzymała i musiałem patrzeć jak 5 litrów piwa leci na ściane - wywaliło cały kranik... Dwa pozostałe trzymają się w miarę, tzn. dopiero przy próbie ruszenia kranika piwo ucieka na styku "mocowania", ale ciśnienie jest takie, że nie idzie piwa nalać - i to nawet na drugi dzień, po zlaniu kilku kufli piany (zarówno przez kranik wbudowany jak i pompkę ręczną bez naboju CO2). Na szczęście mam jeszcze jedną puchę pełną, która wygląda ok, tyle że tam dałem 1/2 dawki cukru... To tak apropos też wcześniejszych rozważań ile dać cukru do refermentacji do mini-kega...
  3. Ogólnie Bier Maxxy to jedne z lepszych nalewaków. Przynajmniej za takie uchodzą Ja kupiłem clatronica, który jest tańszą wersją (inaczej mówiąc podróbą niestety) i szukając pomocy natrafiłem na sporo opinii. Większość osób na niemieckich forach/sklepach polecała właśnie bier maxxy (głównie to były opinie po przesiadce z Clatroniców i tym podobnych). A jak to się ma w praktyce to nie wiem, tym bardziej że kupujesz używany. Mój nalewak miał być sprawny i był, tyle że nieszczelny i zamiast utrzymywać ciśnienie przez ok. 5 dni, trzymał góra 24 godziny.... Za to chłodził elegancko, do ok. 7st. Natomiast zwykły kranik (minus za brak chłodzenia) na jednym naboju utrzymał piwo w dobrej kondycji przez 3 doby (dłużej nie miał czego utrzymywać ) i nalewak poleciał do piwnicy. A co do beczek to podejdą wszystkie standardowe - czyli takie, które są dostępne u nas do rozlewu oraz z piwem w sklepach. Czasami tylko warto zerknąć na uszczelkę, bo bywa że trzeba ją usuwać i wstawiać "swoją". A wygoda? Kwestia gustu - nalewak to bajer, ale uważam że okazjonalny (a wtedy bardziej praktyczny okazuje się kranik). Mój nalewak (choć słabo trzymał, stał w kuchni i cieszył oko, ale potem mu podziękowałem). Butelka to butelka. Mam kilka warek w tych mini-kegach, ale mi szkoda otwierać tak o, jak "zwykłe" piwko. Tak czy siak, jak ktoś ma ochote to proszę bardzo. I dodam, że ja się w dezynfekcję specjalnie nie bawiłem. Wiem wiem, w końcu się doigram, ale na razie płukałem je dobrze wodą (podobnie teraz robię z butelkami) i krótkie suszenie suszarką. Dwie beczki sprawdzone - bez infekcji... (a beczki po piwie ze sklepu). Jednego minikega szlag mi trafił - ciśnienie rozwaliło kranik (ten dolny spustowy), a ja biedny musiałem patrzeć jak 5l piwa leci na ścianę w piwnicy.... (traumatyczne przeżycie:) ).
  4. Witaj, sorki ale mam remont chaty i przeprowadzkę i chwilę mnie tu nie było. Trudno mi powiedzieć ile dałbym na 20l. Nawet nie wiem ogólnie jak z proporcjami na pełną warkę. Tak się składa, że właśnie pije to piwo i powiem, że aromat tequili z czasem nie zanika, a jedynie lekko się harmonizuje z resztą. Mi on nie przeszkadza w ogóle, natomiast moja żona jak spróbowała dosyć świeże, to stwierdziła że to na wódzie jest;) Ja na 20l raczej dałbym 20ml, czyli buteleczkę. Ogólnie jak pisałem, w piwach sklepowych aromat rzadko kiedy jest dodawany. Grunt to cytryna i słodycz. A tak na marginesie - uwarzyłem piwko z citrą - ciekawe doświadczenie, 30g przez 15 minut - kwasowość sporo większa niż z syropu, natomiast z czasem maleje i przebija się goryczka. Ale śmiało można eksperymentować z samym chmielem plus słodzik... (tyle, że chyba jednak kwasowość syropu maleje wolniej, a to z citrą mam dosyć świeże, więc muszę poczekać kilka miesięcy żeby się przekonać jak bardzo zrówna się aromat z goryczką). A tak poza tematem - mojej żonie posmakowało czeskie ciemne piwo (Starovar). Taki teraz mam plan - lekko palone, z dodatkiem słodzika (posmakowało jej właśnie dlatego, że jest dosładzane, chociaż Ona o tym nie wie:) ). Jak się uda to podzielę się przepisem.
  5. mbanano

    Desperados?

    Odkopię trochę temat, ale robiłem niedawno piwo na styl "Desperadosa" (a dokładniej piwo o posmaku tequili z cytryną, bo to drugie robi różnicę). Wcześniej popróbowałem trochę "sklepówek" różnych i wniosek nasunął się jeden - w takim piwie dominuje cytryna i słodycz, a tequila jest tylko w tle (jeśli w ogóle bywa, polecam przeczytać skład kilku takich piw sklepowych). O moim eksperymencie możecie poczytać tutaj: http://www.piwo.org/...ia/page__st__20 (na koniec wątku, 2 strona - jeśli by się kiedyś wątek bardziej rozwinął). Opisałem moje doświadczenie tam, ponieważ cały wątek Zbyszka był dla mnie inspiracją. Nie wiem jak inni robili testy w kuflu, ale ja do zwykłego piwa (domowego) dodałem sobie 2 łyżki syropu cytrynowego i chyba 2 krople esencji z Biowina plus 1 tabletkę słodzika (to konieczność żeby nie fermentowało w bulti) i wyszło na tyle pijalne, że zaryzykowałem zrobienie kilku litrów. Reszta opisana jest w tamtym wątku. Na pewno za mało posłodziłem piwo przed refermentacją i dodałem zbyt dużo esencji, ale moim skromnym zdaniem piwo jak na pierwszą próbę jest ok. Idealnie jak w sklepie się nie da (i dobrze!) ale można zrobić przyzwoite tequila flavor "beer" Oczywiście jest to raczej mieszanka piwa, wody, syropu i substancji słodzącej ale dla mnie każde słodzone piwo z esencją jest już tylko czymś na bazie piwa...
  6. Witam, Dorzucę swoje trzy grosze w kwesti piwa kobiecego. Nie jest to typowe piwo malinowe ani jabłkowe, ale piwko o smaku tequilli. Był już wątek na temat takiego piwa, w którym wyczytać można, iż nie da rady uzyskać czegoś takiego w domu. A tu proszę, zainspirowany tym tematem podjąłem próbę, uznając, iż moi poprzednicy popełniali jeden podstawowy błąd - skupiali się na posmaku (aromacie) tequilli. Tymczasem, próbując kilku rodzajów sklepówek,wysuwa się jeden wniosek - dominujący ma być smak cytryny i cukru (tzn. słodycz)! Tak. A skoro udaje się z syropem malinowym, to dlaczego nie użyć syropu cytrynowego. I tak za pomysłem poszedł czyn i właśnie smakuje całkiem jeszcze młode piwo cytrynowe o aromacie tequili i muszę przyznać, że efekt jest zadowalający. Dla żony za mocne, ale o tym poźniej. Mój przepis (zgodnie ze wskazówkami Zbyszka, któremu naprawdę wielkie dzięki za ten wątek i wskazówki) : - do 5l resztek po piwie bursztynowym dolałem ok. 3l wody i 1.5 butelki syropu cytrynowego Dziś już nie pamiętam co mną kierowało (jeśli chodzi o proporcje), ale robiłem pomiary aby nie przesadzić z BLG i końcową zawartością alkoholu. Syrop kupiłem w Intermarche (ichnia marka - Paquito - pasteryzowany - ok. 80% węglowodanów). Do tego dodałem 20ml aromatu tequili z Biowiniu oraz 0.5l naparu chmielowego (15g magnum). Całość fermentowała 5 dni. Do butelek dodałem ok. 10ml syropu dla refermentacji i 1 tabletkę słodzika z Lidla, o którym pisał Zbyszek (dziwnie smakuje, ale w piwie cieżko wyczuć). Wcześniej przeprowadziłem próbę kuflową - z dodaniem syropu, słodzika i aromatu tequili. Wyszło pijalne na tyle, że zaryzykowałem jw. A oto efekty: - piwo całkiem dobre, przypomina "sklepowe" tego typu wynalazki. Jest mniej słodkie, i na pewno warto dodać 2 lub 3 tabletki słodzika (ja osobiście bym się nie odważył więcej, tym bardziej, że moja żona zbyt słodkiego piwa nie lubi). Cytryna wyczuwalna jest na poziomie wystarczającym. Jedynie aromat tequili przebija się za mocno i tu następnym razem (a na pewno będzie!) użyję 10ml esencji. Wcześniej (przed fermentacją) była mniej wyczuwalna, pewnie dlatego, że więcej było cukru, a teraz finalnie wychodzi przed szereg, co z kolei powoduje lekkie odczucie piwa z dodatkiem wódy (dodatkowo pewnie też posamki bimbrowe po cukrze robią swoje). I tak mam całą próbną warkę dla siebie, chociaż poczekamy jak się ułoży - jeśli ułożyć się zdąży Co do mocy - nooo zdecydowanie nie jest to lech shandy;) Z lekka sieka, więc warto dodać więcej wody na starcie. Nie wiem tylko jak wtedy z posmakiem cytryny, ale przy 1-2l powinno nadal być ok. Na pewno przy okazji kolejnych warek robię kolejne próby z syropami. Tymczasem na zdrowie, i powoli trzeba ubierać szalik na mecz...
  7. No to spokojnie dodaj tyle surowca do refermetacji ile dajesz do butelek (proporcjonalnie oczywiście). Ten zaworek w uszczelce jest po to, żeby nie powstało zbyt duże ciśnienie w beczułce. Ogólnie z tego co się dowiedziałem reguły nie ma - jedni leją prawie do pełna inni 4,5l. Chodzi o to, żeby beczułka się nie zdeformowała pod wpływem ciśnienia. A określenie "używaj surowca do refermentacji z główą" daje sporą swobodę, ale może faktycznie 1/2 to zbyt mało. Ja zdecyduję o ilości przed rozlewem:) Tyle że mam zwykłe uszczelki gumowe. Na youtubie jest sporo filmików o mini-kegach. Wiecej informacji: http://www.browamator.pl/szczegoly.php?rozwin=&grupa_p=12&grupa_rek%5B12%5D=2686152&przedm=2686153&sess_id=16728165020. I to dokładnie takich, jakie Cię interesują.
  8. Mi akurat ciężko konkretnie odpowiedzieć, ponieważ jestem też dopiero przed rozlewem do mini kegów, ale z tego co wiem (np. z filmików) do kega na pewno nie wejdzie równe 5l. Na warkę używa się 5 kegów, co dawałoby około 4l na puszkę. I tego bym się trzymał, może max 4,5l. Do tego połowa normalnej dawki cukru do refermentacji. Zależy też jak chcesz później takiego mini-kega opróżniać - czy z CO2 czy grawitacyjnie. Ogólnie jest opór (takie mam wrażenie) na te mini-kegi, więc ciężko o konkretne informacje. Mój plan to 5 puszek po ok. 4.5 litra, dawka do refermentacji podzielona przez 2. Puszki z kranikami (takie akurat mam - ale kranik to wyjście awaryjne) plus zasobnik CO2 (własnej roboty - tzn. przerobiony nalewak, który okazał się badziewny - niedługo opiszę moje rozwiązanie). A ile to będzie "na oko"? Najprościej do mini-kega nalać wody wg miarki i zobaczyć co i jak. Kiedyś wyczytałem, że 10cm od powierzchni będzie ok. Ale jak pisałem - zależy od ciśnienia, czyli ilości piwa + ilości dodatku do refermentacji. Najprościej kupić zatyczkę z zaworkiem bezpieczeństwa i wtedy robisz wg uznania. Najtańszy taki zaworek widziałem za 14.5 zł plus jakieś 5zł przesyłka. Uważam, że warto, jeśli nie chce się ryzykować.
  9. Jakbyś się wybierał, to daj znać. Może akurat coś będzie potrzebne... Na razie u mnie brak wolnych butli, i ekstrakt w większej ilości na etapie negocjacji, ale surowców i piwa nigdy za dużo
  10. Trochę czasu minęło... Ze stouta Coopers'a zostało wspomnienie i kilka butli na przechowanie (mam nadzieję, że rok się uda uchować). Teraz refermentuje piwo z tego zestawu Better Brew. Fermentowało faktycznie długo jak na brewkit'a - 7 dni bulgotania. Zostawiłem to łącznie na 10 dni (tak jak widniało na instrukcji) i potem do butelek. Dzisiaj 3 dzień refermentacji i w jednej butelce "zauważyłem" przeciek (nic dziwnego, bo to zakapslowany "twist-off"). Otworzyłem więc to jako "próbnik" i... lekkie zdziwienie. Chyba niestety - piwo jak na Irish Stout'a dosyć dziwnie, bo słodkie. Przypomina w smaku portera, tyle że ma większą goryczkę. Zobaczę jak poleży, ale na ten moment jestem chyba zawiedziony.... Próbowałem Coopersa po tygodniu i nie licząc charakterystcznego dla brewkitu kwasu, było ok, tzn. dry stout jak należy. A tu - taka jakaś gładkość, słodkość i goryczka na finiszu... Chyba tak bym sobie wyobrażał milk stouta, choć nie piłem... Tak myślę, czy to czasem nie jest efekt mniejszego litrażu warki (choć raptem to różnica ok -2l) albo dodania ekstraktu.... Nie wyobrażam sobie już piwa na cukrze czy samej glukozie, ale w instrukcji tylko o takich surowcach była mowa (też dziwne)... Ja dodałem wbrew zaleceniom producenta 1kg suchego ekstraktu Muntonsa (jasnego) i 200g glukozy. No i mam to co mam . Napiszę wrażenia po leżakowaniu - może się ułoży w smaku. ps. Olśniło mnie dziś. Ta słodycz po części może się brać z cukru użytego do refermentacji (przynajmniej taką mam nadzieję). Drożdze pracują leniwie, więc pewnie 3 dni to za mało, żeby przetrawiły cukier. Tym bardziej, że próbowałem w sumie to piwo przed rozlewem i takiej "słodkości" nie odczułem...
  11. Grrrrr... dwa dni po tym, jak złożyłem zamówienie... nic to, przy następnym nadrobie. Moi stali klienci co prawda oddali mi butelki we wspomnianej wcześniej siatce (coś podobnego jak kupiłem, tyle że z carrefour'a - nie wiem skąd ja wykombinowali, ale pewnie z carrefour'a ), ale po wakacjach żegnam Nianie mojego synka, a ona i mąż to fascynaci domowego piwa, więc taki kartonik będzie idealny na prezent... No i cena trzeba przyznać atrakcyjna.
  12. Ciekawy opis (obrazki przyrządów mnie powaliły - mam podobne;) ) i elegancka metoda. Słodowanie to jak widzę rozległy temat. Wczoraj czytałem jakiś opis pewnej kobietki i ona robiła słód dosyć ekspresowo (słód na piwo rzecz jasna), ale nie mogę tego znaleźć. Tak czy siak, temat słodu do ogarnięcia, tym bardziej, że to ma być akcja raczej jednorazowa, więc można się poświęcić. A chmiel w sumie można posadzić. Co prawda wioska odległa jest od mojej miejscowości o jakieś 450km, a jak już sadzić to tak, żeby był pod ręką, ale tak sobie pomyślałem, że u teściów posadzę chmiel pod płotem i powiem, że im jakiś dziki wyrósł... (jakoś u mnie dziwnie wszyscy reagują, jak im mówię, że chcę chmiel posadzić)
  13. Dzięki. Zabieram się za lekturę. Coś słabo wczoraj szukałem... Piwo docelowe to temat otwarty, ale raczej miałoby to być "klasyczne" jasne pełne, raczej górnej fermentacji. Piwo powinno być dosyć uniwersalne - docelowa grupa raczej nie doceni "fajerwerków". O drożdżach jeszcze nie myślałem, najpierw zobaczę czy da się ten temat jakoś ogarnąć. A chmiel.. Idealnie byłoby mieć swój, ale go na tej wiosce nie znajdę (przynajmniej nie widziałem, żeby ktoś to uprawiał), może gdzieś w okolicy. Można zawsze posadzić trochę w ogródku i poczekać z piwem, aż urośnie, ale też nie chce przesadzać. Sama świadomość, że piwo powstało z "tutejszego ziarna z tej stodoły" wystarczy
  14. Zacznę opisowo, ponieważ to takie coś w stylu marzenia... Jest pewna wioska, z dala od aglomeracji, bardzo bliska mego serca... A tam zbóż bez liku... W tym jęczmienia połacie... Jest więc taki pomysł - robimy piwo regionalne - od "zera". Bierzemy jęczmień, kiełkujemy, suszymy, śrutujemy, zacieramy, warzymy - pijemy. Z założenia ma to być piwo - nie musi być najwyższych lotów - byle pijalne. Resztę oprawi się w legendę Ale... Pytania i ogromna prośba o pomoc/wsparcie (temat może ambitny, ale nie odpuszczę). Z tego co już wiem, jęczmienia jest kilkanaście odmian. Jeden się nadaje na słód browarniczy inny ponoć kompletnie odpada. Jak rozpoznać jęczmień mając do dyspozycji: a) kłos , b) ziarno. Raczej będę miał to drugie. O odmianę tego co siał pytać raczej nie ma sensu, ponieważ odpowiedź będzie "jęczmień" Pytania dodatkowe: - Jak najlepiej skiełkować jęczmień? (zakładając, że ziarno leżakuje już trochę) - Czy suszył ktoś jęczmień skiełkowany na słońcu? Pytam o szczegóły - czy trzeba zwrócić na coś uwagę, jak i ile suszyć? (powtórzę - nie musi to być materiał najwyższej jakości) - ile trzeba jęczmienia na warkę 20l? (mniej-więcej) Bardzo proszę o wyrozumiałość. Piwo, które z tego ew. powstanie będzie miało wartość ogromnie sentymentalną, dlatego też postaram się odwdzięczyć tym, którzy przyczynią się do jego uwarzenia. Czas na realizację jest w zasadzie nieograniczony, natomiast na produkcję słodu będę miał jakiś tydzień podczas wakacji, więc czasu jest sporo ale nie za wiele, jeśli przyjąć "te" wakacje.
  15. Dokładnie tam, gdzie napisałem: http://www.bimberhob...?id_product=229 Zwróć uwagę na naklejkę na tym brewkitcie (widać na zdjęciach). Do tego dokupujesz 1kg suchego ekstraktu i powiedzmy 200-300g glukozy i masz całkiem dobry nastaw na irish stouta. Niestety jaki on będzie, przekonam się za jakiś miesiąc. Ostatnio robiłem z Coopersa i wyszedł bardzo dobry. (dodatki takie same).
  16. Witaj Michał (to jest nas dwóch ). Co do puszek to hmmm... Myślę, że wiele osób, w tym i ja, zrobiło się na cukrze. Co prawda ja zaczynałem od 1kg zwykłego (ehhh te hasła reklamowe "piwo za złotówkę") i piwo było faktycznie słabe. Chociaż szkoda, że wylałeś. Moje po paru miesiącach stało się całkiem pijalne (a po miesiącu było hmmm... piwopodobne). Nie wiem jakie efekty daje maltoza... Juź przy drugiej puszce zacząłem używać ekstraktów słodowych i moim zdaniem idzie zrobić z puszki przyzwoite piwko. Na pewno na początek to dobra zabawa no i można poznać kilka gatunków. Dobrze jednak, że zraziłeś się do brewkitów a nie do domowego piwa! Powodzenia w zacieraniu. Ja na razie jestem na etapie ekstraktów i chmielenia, ale jak tylko warunki pozwolą, uwarzę coś jak należy od podstaw.
  17. Nie wiem jak bardzo zależy Ci na przesyłce kurierskiej, ale jeśli chodzi o piwo z puchy to polecam ten sklep: www.bimberhobby.pl Nie specjalizują się w piwie, ale mają najtańsze puszki Coopersa jakie widziałem plus 1kg suchego (niestety tylko taki jest) ekstraktu Muntonsa za 24.5zł (plus tania glukoza). Przesyłka tylko pocztą, ale realizują bardzo szybko. Polecam ich bez ukrytej reklamy. Akurat mam nastawiony Stout Better Brew 2kg z suchym ekstraktem od nich. Z desytlacja.com też brałem, tanio jeśli chcesz płynny ekstrakt, ale realizacja za szybka nie była z tego co pamiętam.
  18. Dzięki za wyjaśnienie dosyć dokładne. Teraz już mi się wszystko w przybliżeniu zgadza. I sorki jeśli to już było.
  19. Mają, tyle że za 15zł, więc już cena niezbyt ciekawa no i nadruk narzucony i mało uniwersalny jak na prezent.
  20. Się trochę wtrącę. Kartony fajna rzecz (taka już profeska ), ale można zawsze pomyśleć o siatkach z materiału. Nosidełka, ale nie powalające, są na allegro w wyprzedaży za 3zł na 4 butle. Ja kupiłem ostatnio siateczkę na 6 butelek za 6.5zł (link do aukcji zakończonej). Siatka fajna - wzmocnione denko. Pozostaje nadruk, ale zawsze można wyciąć szablon i przejechać sprayem. A i obdarowany będzie miał fajny prezent wielokrotnego użytku. Przy większych ilościach ceny na pewno niższe. Tym bardziej, że dostałem to od nich w kopercie z... materiału. Jeszcze takiej nie widziałem - normalnie uszyta elegancka koperta materiałowa zamiast papierowej. Albo mają nadmiar surowców, albo im się nudzi
  21. Będę pamiętał. Na razie to było tak, że Polak pisze do Czecha po angielsku a Czech odpisuje po polsku, z tym że ten polski trzeba sobie i tak przetłumaczyć Na razie temat wycieczki może mi się przesunąć w czasie, ponieważ na dniach dostanę na próbę ekstrakt "dla piekarni", ale bez konserwantów. Zobaczymy czy wyjdzie z tego coś pijalnego - za friko i do tego dostałem w prezencie chmiel więc można się pobawić. Mam nawet specyfikację tego czegoś, ale niewiele mi to mówi. Na pewno to jest czysty ekstrakt słodowy min. 75%, barwa tylko dziwna bo ni to jasny ni bursztynowy (70-150 EBC, wg nich to jasny). Za to cena może być "powalająca". A szukałem u różnych dostawców i niestety się tutaj nie zaoszczędzi. 12,5kg ekstraktu z Wesa wychodzi 170zł, a dwie hurtownie zawołały za 14kg "piekarniczego" 190zł. Ten co dostanę jest po znajomości - jako próbnik.
  22. Jak w temacie - właśnie nastawiłem kolejnego Stout'a z brewkita z dodatkiem suchego ekstraktu i glukozy. Tym razem jest to Better Brew Irish Stout. Paczka 2kg syropu. Dodałem do tego 1kg suchego ekstraktu Muntonsa i 200g glukozy. Celem było 20 litrów, ale wyszło 13blg. Dodałem więc 2 litry wody i ostatecznie cukromierz wskazał 12 (temperatura pomiaru 22st.). I tu mam małą zagadkę. W tym wątku opisuje nastaw Irish Stout'a Coopersa (1.7kg): "Przy ok 21-22l przy nastawie 450g glukozy i 1.2kg ekstraktu jasnego blg wyszło ok. 11.5". Jedynie wiem już, że było to raczej 22-23 litry (mam swoją miarkę litrażu, niezbyt dokładną, ale przy aktualnym nastawie pilnowałem ilości wody dodanej). Tak czy siak coś mi tu nie gra. Cukromierz mam wyskalowany. Porównując te dwa nastawy: - ekstraktu płynnego więcej o 300g w drugim (suchy 1kg=1.2 płynny jeśli się nie mylę, więc tylko różnica w wadze brewkita) - glukozy 250g mniej - wody 1l mniej A różnica w blg raptem 0.5.... (zakładając, że te 0.5 w ogóle można przyjmować przy mało dokładnej skali - cukromierz Biowinu) Wiem, że Coelian robił Stout'a Coopersa wg zaleceń producenta. Tylko nie podał ilości nastawu i blg. A ciekawi mnie ile to wychodzi z dodatkiem 0.5kg suchego ekstraktu i 300g glukozy. Przed tym nastawem, fermentowało sobie takie coś na styl Ale, z ekstraktów z chmieleniem. Niestety trochę za dużo dałem wody, bo wyszło 22-23l, ale z 3.4kg ekstraktu jasnego Bruntal dało mi początkowe blg 11. Ostatecznie zeszło do 3.5. Czasami sprzedawcy podają informację w stylu 0.25kg ekstraktu suchego podnosi blg o 1 stopnień. Tylko nie podają szczegółów - w jakiej ilości "wody" (20l to jest warka, ale wg instr. Brewkita niby 23l). I jak rozumiem ekstrakt ekstraktowi równy nie jest. Ale glukoza to raczej glukoza. Niebawem dostanę do testów ekstrakt w większej ilości, więc zrobię nastaw 22l z 4kg płynnego. Ciekawi mnie tylko czy w podobnych warunkach odfermentowanie będzie zbliżone, czyli powiedzmy z 14 do 3 blg czy proporcjonalne czyli z 14blg do 5. Się rozpisałem, a pytania brak. A więc: Można jakoś określić wpływ surowców na blg? (wiadomo, że w przybliżeniu). Powiedzmy, że się rozpędzę z wodą i wyjdzie mi blg początkowe 10 w 22l, a chciałbym uzyskać 12blg dodając albo więcej ekstraktu albo glukozy.
  23. Z tego co pokazałeś na fotkach to wyjściowe Blg miałeś 8,5 a końcowe 4. Jeśli masz oczywiście wyskalowany cukromierz - warto sprawdzić. Mi w jednej fiolce pokazuje prawidłowo,a w drugiej - niby takiej samej, przekłamuje o 1blg. Bardzo małe to blg początkowe, za to końcowe powiedziałbym "mieszczące się w normie". Przy ekstraktach (czyli bez dodatku cukru) 3blg to raczej poziom końcowy. Więc jak mogłeś przeczytać wcześniej - jeśli już masz coś robić to rusz lekko pojemnikiem, poczekaj 1-2 dni, zmierz znowu Blg i jak się nie zmieni to już nic nie da - do butelek. Innym sposobem jest pobranie próbki i zapodanie drożdży (takich piekarskich) i zobacz czy ruszy. Właśnie jestem po takiej próbie ze swoim piwkiem. Blg końcowe 3.5 (z 12) i drożdże nie mają już co jeść.
  24. Blg 9 po nastawie? Jesteś pewień pomiarów? Podaj wielkość warki nastawnej (litry), bo trochę mało się wydaje, nawet bardzo mało. Jeśli to pierwsze Twoje to może napisz jak robiłeś i ile wody wlałeś. I jak mierzyłeś temperaturę. Brewkity ogólnie bardzo dobrze odfermentowują w dosyć dużym przedziale "wskazanych" temperatur. Mi pierwszy pilsener (tyle że robiony w w górnych temp.) z dodatkiem ekstraktu suchego zszedł z 12 do 3 i byłem bardzo zdziwiony,bo 1. raz robiłem na cukrze i zlazło do 1blg. Dziś mnie to już dziwi, ale Twoje pomiary trochę odbiegają od normy. Dobrze wymieszałeś nastaw przed podaniem drożdży? Ogólnie jak nie spada przez 3 dni, to już nie spadnie, może o 0.5. Możesz próbować zlać na cichą, ale nie sądzę żeby to jakoś znacznie pomogło. Na mieszanie fermentorem też już raczej za późno. Jaką masz teraz temperaturę? I czy temp. którą podałeś była stała czy początkowa?
  25. Beczka przyszła i poleciała do piwnicy... Raz że się nie mieści w nalewak, a dwa - wykonanie masakryczne. Wieczko za luźne, kręci się i kręci, do tego zero szczelności i strasznie śmierdoli (po wietrzeniu i umyciu jest trochę lepiej) - zaraz po otwarciu stwierdziłem, że nawet na kapustę się nie na da (ale niby atest do żywieniówki posiada). Pomysł więc padł. Pomysł nr dwa - recycling beczułek sklepowych. Po świętach w Lidlu będzie Graffenwalden w 5-litrówkach za 39 zł. Do tego negocjuje 6 beczek od kolekcjonera za 35zł. Pieniądz wart ryzyka. A zachęciły mnie te filmiki:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.