Skocz do zawartości

Harasim

Members
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. Super!
    Harasim przyznał(a) reputację dla Usiu w Permanenta podziałka na stalowym garze   
    Jak w prosty sposób zrobić permanentną podziałkę na garze stalowym? Wszystko w tym linku http://imgur.com/a/dCvS5
    Potrzebować będziemy baterii 9V, patyczka do uszu, octu i soli
     

  2. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od widget w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  3. Super!
    Harasim przyznał(a) reputację dla Mariusz_CH w Keg PET firmy Petainer   
    Na prośbę kilku osób przedstawiam mały tutek jak użyć "jednorazowego" peta zamiast np. kega pepsi. Potrzebujemy do tego Petainer sztuk raz, oraz głowicę typu flatch A płaska.

    Rozbrajamy głowicę, wyciągamy kleszczykami zawór zwrotny w postaci kulki i części która ją przytrzymuje, wykręcamy chyba filterek co2 i wyciągamy dużą gumę z nasady głowicy:
    Taka głowica posłuży nam zarówno do mycia peta, dezynfekcji jak i zalania go piwem.



    Gdy mamy twardego peta, z gazem w środku to znak że jest szczelny ale teraz musimy wypuścić co2 z peta - radzę to robić na leżąco tzn. położyć PETa poziomo. Pionowo może się skończyć ciemną plamą na suficie, tak jak w moim przypadku gdy pierwszy raz założyłem głowicę i wcisnąłem dźwignię to na suficie pojawił mi się KRUK z Widawy Teoretycznie pionowo można również wyrównać ciśnienie lecz tylko z zaślepką, o której później.
    Kładziemy go na leżąco lub przewracamy do góry nogami i wciskamy dźwignię głowicy aby wyrównać ciśnienie. Psssssyyyykkkk....



    Płukanie. Dźwignia w dół cały czas. Wlewamy wodę i płuczemy i wylewamy, tak kilkakrotnie. Na dole w pecie są resztki piwa i drożdże. Wodę wlewamy w ten króciec głowicy, gdzie piwko zazwyczaj wypływa nie ma zaworka zwrotnego więc możemy to zrobić.



    Po płukaniu zalewamy czymś do dezynfekcji, co tam chcemy - OPRÓCZ PIRO!!! Piro rozwala fitting PETa. Ja używam wodorotlenku sodu i nadwęglanu sodu. Nie wiem jak z ClO2



    Po jego odwróceniu woda czy tam środek dezynfekujący spokojnie wypływa.



    Po dezynfekcji zabieramy się do zalewania Petainera. Zazwyczaj robię to z wiaderka rozlewczego, gdyż zwykle parę butelek się przydaje i wówczas surowiec do refermentacji daję do całości piwa, poza tym lepiej się tak wypełnia PETa. Oczywiście można zalać go bez surowca do refermentacji i nagazować PETa z butli.
    Na kranik zakładamy wężyk i do odkażonej głowicy także. Wajcha w dół i naprzód



    Dobrze mieć taki króciec metalowy który często był przy głowicach (zanim pojawiły się Johny Guesty )Ten króciec powoduje to, że piwko się nie pieni podczas zalewania. Próbowałem nieraz wsadzić węża bezpośrednio do głowicy lub poprzez lejek ale niestety pieniło się.



    Mamy już zalanego to gazujemy. WAŻNE! Jeżeli używacie tylko jednej głowicy - to teraz nadszedł czas aby ją skręcić z powrotem do stanu wyjściowego.
    Ja używam drugiej głowicy do nagazowania i wyszynku, wygląda jak poniżej. To jest inna głowica, nierozkręcona jak poprzednia, kompletna gotowa do użycia cały czas.

    Sytuacja podobna jak na początku, może chlapnąć w momencie wpuszczania gazu lecz teraz niezręcznie byłoby nam przewracać pełnego PETa. Więc używamy zaślepki. Można wykorzystać monetę i włożyć ja pod uszczelkę Johny Guesta lub króćca metalowego (zależy jakich złączek używamy) ale w moim przypadku było nieszczelnie, więc zamówiłem u jednego speca - Wesoły pozdrówka - specjalną zaślepkę. Przy jej pomocy możemy wcisnąć dźwignię w dół i nie będzie plamy na suficie Wyciągnięcie zaślepki z końcówki to sekunda, wkładamy węża piwnego i mamy głowicę do wyszynku



    Na reduktorze ustawiamy odpowiednie ciśnienie, zakładamy głowicę na Peta, wajcha w dół, odczekujemy chwilkę a gdy syk ucichnie wajcha w górę i gotowe.


    Dlaczego ten tutek? Ano dlatego, że jak ktoś ma dostęp do petainerów (puby oddają je zazwyczaj za darmo) to jest to bardzo tania alternatywa dla drogich kegów pepsi. To raz, dwa to że potrzebna jest tylko jedna głowica - używka ok. 40 złotych. Końcówki do kega pepsi to min. 60 złotych. No i najważniejsze: wydaje mi się, że z pienieniem się piwa podczas wyszynku jest dużo mniejszy problem, aczkolwiek badań żadnych w tym kierunku nie przeprowadzałem i nie zamierzam. Wyszynkowałem piwo kilkanaście razy (kilkanaście piw) w ten sposób i są to tylko moje spostrzeżenia. Ten fitting i głowica są stworzone do piwa a złączki i keg pepsi... do pepsi

    P.S Special thanks dla mojej córki, która wyręczała mnie w fotografowaniu w momentach gdy była potrzeba użycia więcej rąk niż dwóch...
    Petainer.pdf
  4. Super!
    Harasim przyznał(a) reputację dla andy w Single Hop Mosaic IPA Andrzeja Milera   
    Receptura na APA single hop Mosaic
     
    4,2kg - pilzneński
    0,3kg - carabelge
    0,15kg - pszeniczny
     
    55C - 5'
    64C - 25'
    72C - 25'
    78-> filtracja
     
    60' - 10g mosaic
    30' - 10g mosaic
    15' - 20g mosaic
    0' - 30g mosaic
     
    Odfermentowało 12,5->2 blg
    Drożdże Irish Ale
     
    Na cichą na ok 5 dni dodano 35g mosaaic
    Na ostatnie 3 dni cichej obiżono temp. do ok 7C (dzięki temu piwo pomimo chmielenia na zimno jest w miarę klarowne )
    Fermentacja w temp otoczenia 17-18C
     
    Uwagi :
    1.młode piwo po chmieleniu na zimno ma specyficzny aromat jak dla mnie pachnie jakimś zielskiem, po 2-3 tygodniach jest już jak powinno
    2. Piwo według tej receptury uwarzone było w browarze Stara Komenda w Szczecinie - Słoneczny Patrol
  5. Super!
    Harasim przyznał(a) reputację dla bnp w słodowanie ziarna w warunkach domowych - film   
    Jeszcze raz o słodowaniu tylko bardziej profesjonalnie.
     
    http://www.youtube.com/watch?v=EOSixTaa2g4
  6. Super!
    Harasim przyznał(a) reputację dla andy w Warzenie Grand Championa 2012   
    Grand Champion 2012 został już uwarzony, zatem kilka informacji, fotek i przemyśleń z całej akcji.
    Warzenie pierwszej warki odbyło się w Cieszynie w trakcie Brackiej Jesieni. Uwarzyliśmy wtedy pierwszą warkę, którą można by nazwać testową. Testową w sumie dlatego, że nie byliśmy w stanie w 100% przewidzieć czy warząc na tak dużą skalę na zupełnie innym sprzęcie niż w domu uzyskamy odpowiedni kolor, goryczkę itp. Okazuje się, że wykorzystanie chmielu w browarze jest większe niż w browarze domowym. Kolor przez dłuższe gotowanie też mógł wyjść trochę zbyt ciemny. Nasze obawy okazały się jednak zupełnie zbędne, wszystko przebiegło zgodnie z planem. W chwili obecnej uwarzone są już wszystkie warki i leżakują one nabierając odpowiedniego smaku i aromatu .
    Z ustaleń na dzień dzisiejszy, Bracki Rauchbock, bo tak będzie nazywać się to piwo będzie dostępny w butelkach 0,5l (na co bardzo nalegałem) oczywiście wraz z dedykowanym szkłem. Pojawiły się już pierwsze projekty etykiet wafli itp. Muszę przyznać, że już w wersji pierwotnej wygląda to całkiem przyzwoicie. Jeżeli chodzi o cenę to nadal pozostaje ona wielką niewiadomą.
     
    Co do samego warzenia w browarze to muszę przyznać, iż była to niesamowita przygoda i świetna zabawa w gronie niesamowicie sympatycznych osób. Warzenie rozpoczęło się o godzinie 9 rano i trwało przez cały dzień. Generalnie w Brackim Browarze Zamkowym większość procesów podczas warzenia odbywa się w pełni automatycznie tj. śrutowanie, przepompowanie do kadzi zaciernej, filtracja. Tak więc można by było rzec i samo warzenie odbyło się w prosty i przyjemny, zwłaszcza dla mojej osoby sposób. Z resztą tak to sobie wszystko wyobrażałem
    Ponadto muszę nadmienić, że cała ekipa z którą miałem przyjemność warzyć GCH to naprawdę fachowcy, a Dominik Szczodry to chodząca encyklopedia .
     
    Post został wypromowany jako artykuł
  7. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od Bogodar w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  8. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od shayboos w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  9. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od pinio113 w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  10. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od slotish w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  11. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od Wiktor w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  12. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od Swiaderny w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  13. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od anmar w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  14. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od leech w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  15. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od ponury żniwiarz w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  16. Super!
    Harasim otrzymał(a) reputację od Sojer w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  17. Super!
    Harasim przyznał(a) reputację dla gregori1977 w Akcja wiaderka plastikowe prostokątne.   
    Dziś spakowane i zamówiony kurier dla :
    Art200
    Krys123
    Bimbol2
    Harasim
    Cianek
    Bartkii
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.