pepo

Poniżej blatu stołu Waldemara pojawił się latający talerz. Na krótko.

Waldemar nie nosił zegarka. Był ponadczasowy.

Waldemar bywał przewrotny. Zwłaszcza po pijaku.

Masz babo placek – Waldemar zagaił do babci klozetowej.

Waldemar wcisnął Ctrl+Alt+Delete aby poczuć się odrobinę świątecznie.

Można to skroplić? – Waldemar miał alkohol w wydychanym powietrzu.

Kupił gumy i odświeżył oddech. Waldemar był gotowy na randkę.

Waldemar sprawdził biorytm na dziś i spoczął. Siadła mu psycha.

Cielęcinka była tak gorąca, że Waldemar musiał dmuchać.

U informatyków to częste, mruknął ortopeda. Waldemarowi wypadł dysk.

Waldemar sięgnął po papier przecież nie po to, żeby notować.

Miseczka F – Waldemar fachowo ocenił nowy kalendarz ścienny.

W ramach toalety porannej Waldemar wyjął z pępka ciciki i farfocle.

Waldemar przyglądał się akwarium. Ryby właśnie piły wodę.

Waldemar patrzył na jej uda. Potrzebował skórki pomarańczowej do witbier'a.

W barze sałatkowym Waldemar zagadnął panią o wielkość miseczki.

Znowu przerwali blok reklamowy jakąś telewizyjną tandetą. Pilot Waldemara poczuł się dotknięty.

Wszędzie walały się śrubki i podkładki, a Waldemar się dopiero rozkręcał.