pepo

Igrzyska.... A gdzie chleb? Zapytał Waldemar.

Waldemar ściągnął ją z łóżka i włożył do szafy.

"Panie doktorze, wszystko mi się kojarzy!". Lekarz zalecił Waldemarowi analizę.

Waldemar odwiedził ciemne strony swej osobowości. Pachniało tam nieładnie.

Patyczki do uszu dokonały dzieła. Waldemar miał pustkę w głowie.

Waldemar pociągał za sznurki. Sweterek robił się przykusy.

Waldemar zszedł.

Nie mogąc zasnąć, Waldemar włączał telewizor i liczył barany.

Waldemar nie jest leniwy... tylko energooszczędny

Waldemar spostrzegł na poboczu połyskujący obiekt. To był znak.

Każdego roku Waldemar obchodził imieniny wuja. Szerokim łukiem.

Waldemar włączył telewizor. Znowu nie było Teleranka.

Na stacji benzynowej Waldemar kupił choinkę. Zapachniało pięknie.

Wszędzie walały się śrubki i podkładki, a Waldemar się dopiero rozkręcał.

Znowu przerwali blok reklamowy jakąś telewizyjną tandetą. Pilot Waldemara poczuł się dotknięty.

W barze sałatkowym Waldemar zagadnął panią o wielkość miseczki.

Waldemar patrzył na jej uda. Potrzebował skórki pomarańczowej do witbier'a.

Waldemar przyglądał się akwarium. Ryby właśnie piły wodę.

W ramach toalety porannej Waldemar wyjął z pępka ciciki i farfocle.

Miseczka F – Waldemar fachowo ocenił nowy kalendarz ścienny.

Waldemar sięgnął po papier przecież nie po to, żeby notować.

U informatyków to częste, mruknął ortopeda. Waldemarowi wypadł dysk.

Cielęcinka była tak gorąca, że Waldemar musiał dmuchać.

Waldemar sprawdził biorytm na dziś i spoczął. Siadła mu psycha.

Kupił gumy i odświeżył oddech. Waldemar był gotowy na randkę.