Skocz do zawartości

Juranto

Members
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Juranto

  1. W dniu 18.10.2023 o 21:15, Koora napisał(a):

    Żeby nie zginąć

    Na włączniku musi być napięcie więc połącz te przewody

    @Juranto

    Trochę mnie przestraszyłeś, które przewody? Ja nic nie odłączałem :P

     

    W dniu 19.10.2023 o 19:59, mario1973 napisał(a):

    Na spodzie grzałki masz przewód koloru niebieskiego w koszulce przykręcony obejmą. W środku powinien znajdować się bezpiecznik termiczny, niestety jednorazowego użytku. 

    Czy można to ewentualnie wymienić?

  2. W dniu 13.10.2023 o 16:45, MalyPL napisał(a):

    Na początku sprawdź czy nie są spalone grzałki. Musisz mieć miernik i sprawdź ich oporność. Na pewno musisz odkręcić śrubki ze zdjęcia 3 żeby to zmierzyć.

    Nie mam miernika, ale sprawdziłem próbnikiem. Napięcie jest na początku i na końcu grzałki, co dziwne napięcie jest czy to na ustawieniu 1 (włączony kociołek) czy na 0 przy lampkach (czerwonej - grzanie, oraz zielona - brak grzania).

    W zależności od ustawienia włącznika 0 i 1 zauważyłem różnicę jak na załączonym zdjęciu.

     

    W dniu 13.10.2023 o 19:06, Koora napisał(a):

    Bezpiecznik w domu wywalił?

    I czy sprawdzasz na pustym czy na zalanym wodą?

    Bo bimetaliczny 😷 wyłącznik może go rozwierać zanim na sucho się grzałka zagrzeje.

     

    Nie umiem usunąć tej emotki sorry  z góry 🤪

     

    Nie, korków nie wywaliło, po prostu się wyłączył, mimo zasilania diody przestały świecić, ale dno garnka się nieźle przypaliło, zacier w kibel. Sprawdzałem na zalanym delikatnie woda.

    20231018_200636.jpg

  3. Po ostatnim warzeniu pszenicy przypaliłem zacier i prawdopodobnie spaliłem kociołek. Po włączeniu teraz kociołka nie świeci się dioda i nie grzeje, tylko w środkowej części czuć delikatnie dotykając palcem, ze cos jakby grzeje. Po rozkręceniu nie widać żeby cokolwiek sie przypaliło, podsyłam zdjęcia. Czy naprawa jest w ogóle jeszcze możliwa, co mogłoby sie przytrafić i jak sie do tego zabrać? Kociołek to Klarstein Beerfest 2585W 30l.

    20231012_182402.jpg

    20231012_182419.jpg

    20231012_182426.jpg

    20231012_182436.jpg

    20231012_182443.jpg

    20231012_182456.jpg

    20231012_182516.jpg

  4. Konstrukcyjnie wydaje mi sie ze to to samo:

    https://www.brouwland.com/en/our-products/brewing/brewing-equipment/electric-brew-kettles/brew-monk/d/brew-monk-fermenter-30-l-stainless-steel

     

    Takze niestety rowniez nie ma mozliwosci fermentacji pod cisnieniem.

     

    Zlewasz od razu po burzliwej? Nie czekasz jak drozdze posprzataja po sobie? W sumie u mnie teraz burzliwa zakonczyla sie po okolo 4 dniach, dlatego jeszcze czekam.

    Dzis z ciekawosci otworzylem dolny spust, sprawdzic czy juz sie nie zapchalo, o dziwo lecialo samo piwo bez gestego, drozdze dobrze flokuluja takze bylem zdziwiony. Zamiotalem fermentorem, moze drozdze ulozyly sie na sciance stozka, w tygodniu dokonam spustu, jesli w ogóle poleci gestwa.

  5. Po jakim czasie zlewasz drozdze? Zakupilem z Brew Monka wyglada identycznie, zaworek dolny mam tylko na 3/4. 

    Tu w jednym z filmikow (https://www.youtube.com/watch?v=qisd34Qt5Ng&t=61s) zaleca w komentarzach zlewanie najpierw po 48h i kolejny raz znowu po 48h, testuje teraz ten sposob, nie chcialbym zeby sie zapchalo.

     

    W tym filmiku (https://www.youtube.com/watch?v=uB26t60IKGo) widac jak po skonczonej fermentacji nic nie zlatuje... Jak to wyglada u Ciebie po takim czasie? Miales problemy? Probowales upuszczać chmiel po chmieleniu na zimno?

     

  6. Witam wszystkich po dluzszej przerwie. Postaram sie zrelacjonowac moje poczynania do tej pory. Wprowadzilem wiekszy rezim sanitarny, wieksze stezenie kreta do mycia sprzetu, brzeczke po gotowaniu zakrywalem folia aluminiowa i tak chlodzilem, regularnie wymieniane kraniki i wezyki, pod koniec butelkowalem juz piwo w lazience, latwiej umyc kafelki i zdezynfekowac powierzchnie OXI, oraz jeszcze kilkadziesiat ulepszen, ktorych nie jestem teraz w stanie sobie przypomniec. Wydawac by sie moglo, ze wszystko jest ok, niestety przedprzedostatnia i ostania warka posiada znowu te same slady infekcji. Przy polskim Ale i Belgian Dubbel. Polskie Ale jak zwykle do 4 tygodnia wszystko ok w butelkach, potem przegazowanie, zapach i smak opisany w pierwszych postach.

     

    Jako, ze nie daje mi to spokoju zakupilem mikroskop. Dopiero zaczynam przygode z mikrobami i bylbym wdzieczny jesli moglby ktos ocenic po zdjeciu co moze byc odpowiedzialne za infekcje. Doszukalem sie bakterii, ziarnkowce, myslalem, te to moze pediococcus, ale bakterie te wystepuja u mnie tylko pojedynczo sporadycznie parami. Nie jestem w stanie ocenic, czy mam tu jakies dzikie drozdze, jednak ksztalt i wielkosc drozdzy bywa rozny. Jak ustalic, czy taka ilosc bakterii moze spowodowac infekcje? Ponoc w kazdym domowym piwie one wystepuja, pytanie tylko w jakiej ilosci.

     

    Co lepsze, zbadalem tez probke fusow z innego piwa - Forest IPA, wystepuja te same bakterie, ale piwo organoleptycznie nie wykazuje sladow infekcji, nie jest przegazowane, nie wylatuje z butelki przy otwarciu.

     

    Mam nadzieje, ze jesli uda mi sie zidentyfikowac wroga, nie bedzie to juz walka z ¨niewidzialnym¨ wrogiem, bede mogl na kazdym etapie pobierac probke do badan. Najpierw chcialbym przeprowadzic eksperyment, czy nie mam tego w powietrzu. Jak juz wspomnialem moja wiedza z mikrobiologi jest zerowa, myslalem, ze zamiast podloza do posiewu, uzyc np. litrowej brzeczki z ekstraktu slodowego. Nastepnie zrobic 2 probki, jedna kontrolna (zamknac od razu po ostudzeniu, druga zostawic w kuchni na 5 minut i dwie probki odstawic na 24h w cieple miejsce. Nastepnie bede mogl isc dalej, robic kolejne testowe brzeczki z ekstraktu i testowac je na sprzecie.

    Pytanie, czy takie postepowanie ma jakies uzasadnie i moze mnie doprowadzic miejsca w ktorym piwo lapie infekcje?

    20210118_131420.jpg

    20210118_131412.jpg

  7. 24 minuty temu, Czeslaw napisał:

    Dobry plan, powodzenia.

     

    Natomiast pamiętaj, że nie przed każdą infekcją da się uchronić. Jeśli masz to w powietrzu, to musiałbyś zmienić po prostu miejsce warzenia. Wprawdzie jeszcze nie słyszałem o tego typu przypadku, ale wiem, że jest możliwy.

    Da się w jakiś sposób profilaktycznie jakimiś dostępnymi sposobami "oczyścić" powietrze, zminimalizować liczbę bakterii/dzikich drożdży? Mycie podłogi i ścian, następnie wietrzenie gruntowne kuchni ma jakiś sens przed warzeniem/rozlewem?

  8. 33 minuty temu, Czeslaw napisał:

    No no - tylko pamiętaj, że to piwo z filmiku jest prawdopodobnie nagazowywane sztucznym CO2, a nie refermentowane ;) Może stąd spienienie, które jest efektem szybkiego rozpuszczenia dwutlenku węgla w piwie. Piana wytworzona w procesie nagazowywania dwutlenkiem węgla ma zupełnie inny wpływ niż piana wytworzona w procesie napowietrzenia, ponieważ tlen z powietrza reaguje z substancjami zawartymi w piwie i psuje jego smak (dwutlenek węgla nie reaguje). Jeśli więc chodzi o Twój przypadek, to sprawa ma się inaczej i nie powinieneś tego piwa spieniać przy rozlewie. Nieduża ilość tlenu jest też potrzebna przy refermentacji - drożdże go potrzebują. Więc nic się nie stanie, jeśli nalejesz rurką z zaworkiem pod korek i potem wyciągniesz rurkę, zostawiając trochę powietrza przed kapslowaniem.

     

    Jeśli nie woda, to infekcja. Jak masz w powietrzu jakieś mikroby, żadne piwo Ci nie wyjdzie. I to by bardziej pasowało do faktu, że efekty pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Bakterie lub dzikie drożdże potrzebują czasu do zepsucia piwa.

    Dzięki za wyjaśnienie, wtedy faktycznie miałoby to sens ?

     

    W takim razie postaram się teraz przy rozlewie poprawić wszystko co możliwe, jak pisałem nowy kranik, moczenie wszystkiego w krecie tym razem prawdopodobnie z właściwym dawkowaniem (nie ma informacji na opakowaniu, przyjąłem 30% NaOH, wcześniej sypalem na oko i było tego o wiele mniej). 

    10 butelek wymocze w NaOH, 10 wypieke w piekarniku, 10 zrobię jak dotychczas i poopisuje je, żeby wykluczyć też infekcje z butelek. 

     

    W sobotę kolejne warzenie, to samo wszystko idzie do kreta potem dezynfekcja w Starsan, jeszcze się nie poddaje. 

     

    Jak kolejne wyjdą tak samo wtedy bardzo chętnie dałbym komuś do degustacji, jak tylko uda mi się jakoś parę butelek przewieźć do Polski. 

     

    Jakby ktoś miał jeszcze jakieś spostrzeżenia, chętnie wysłucham. 

  9. 9 godzin temu, Czeslaw napisał:

    Przy tak niskiej zawartości magnezu argument o twardości magnezowej można włożyć między bajki. To raczej nie to. Ale nie możesz po prostu zrobić na Oazie z Biedronki? Ja mam bardzo złą wodę w kranie mojego browaru i nawet nie myślę o używaniu jej do piwa. Zawsze Oaza - akurat najbliżej mam do Biedry, ale może być dowolna woda z marketu, najchętniej w baniakach 5 l. Koszt ok. 10 zł na warkę. Myślę, że chociaż raz warto sprawdzić.

     

    Co do wody, też chciałem zrobić mały eksperyment i kupić wodę ze sklepu, ale niestety tu u mnie za granicą, nie ma kompletnie takich baniaków 5l. 1,5l wychodzi już całkiem drogo na całą warkę, byłbym w stanie raz spróbować, ale jedna kwestia która daje mi jeszcze do myślenia - czy jeśli problem byłby z wodą, to czy piwo już na etapie rozlewu nie smakowało by tak dziwnie? Ewentualnie już nawet w butelkach przez ten pierwszy miesiąc? Bo ten posmak pojawił sie dopiero po jakimś czasie po butelkowaniu.

     

    Co do mojej kranówki, wydaje mi się że jest bardzo dobra (jeśli można tak mówić o czymś co nie ma smaku), nie śmierdzi, nie wykazuje jakiś wad organoleptycznych, często piję prosto z kranu, jak nie mam pod ręką gazowanej.

  10. 9 godzin temu, Czeslaw napisał:

    Jeśli chodzi Ci o film tego gościa (scalak68): https://www.youtube.com/channel/UCq4WZGFA9yjzJResCBnQyiA, to daruj sobie oglądanie go. Widziałem ten film o rozlewie i to jest wspaniały sposób, żeby natlenić sobie gotowe piwo (strzał w stopę) oraz dorobić się granatów (to już strzał w dowolną część ciała, łącznie z głową). Ogólnie facet sprawia wrażenie niekoniecznie zdrowego na umyśle. Niczego nie spieniaj. Wygląda na to, że robisz to poprawnie.

     

    Dokładnie chodziło mi o taki filmik:

     

     

     

  11. Dzięki za rady i linka.

    Czeka własnie na rozlew pils niemiecki na drożdżach dolnej fermentacji. Mija 4 tydzień na fermentacji. Wodę jak zwykle przegotowałem i zdekantowalem, nie wiem jaka posiadam twardość magnezowa, ale w mojej wodzie jest 5.2mg/l magnezu.

    Przy rozlewie zamierzam w 100% wykluczyć infekcje, dlatego tez wymieniłem kranik (stary po rozebraniu pachniał w środku faktycznie brzeczka), wszystko mocze w krecie (tym razem przyjąłem dawkowanie 140g/2l), wymieniłem wężyk do dekantacji.
    Zamierzam każde 10 butelek potraktować w inny sposób, żeby potem w miarę testów sprawdzić również czy problem nie wynika z butelkami. Ktora z metod daje jak największe szanse na wybicie wszystkiego? Pieczenie w piekarniku wyeliminuje wszystko?


    Faktycznie butelki myłem dzień wcześniej i przykrywałem je papierem kuchennym, poza tym nie zamykałem ich jakoś specjalnie szczelnie. Ze względu na nie pewna miarkę w moim fermentorze (została prawdopodobnie zle w sklepie naklejona) dodawałem bezpośrednio cukier do butelek. Czytałem, ze nie zdezynfekowany cukier moze tez wpłynąć na pewne wady w piwie. Mam jeszcze suchy ekstrakt, moze lepiej będzie go użyć?

     

    Kolejna sprawa - utlenienie. Staralem sie dopracować tak rozlew, żeby zminimalizować ten proces. Przestałem przelewać na cicha, zaworek grawitacyjny podłączam przy samym kraniku (rurka 3cm dla uszczelnienia). Przedstawię jak to wygląda teraz u mnie i proszę o ewentualne sprostowanie:
    Po delikatnym przelaniu piwa do fermentora z kranikiem, odmierzam cukier i wsypuje do butelek. Zakładam zaworek grawitacyjny na kranik i odkręcam go, ale nie maksymalnie. Na początku naciskam delikatnie tylko o spod butelki, tak żeby nie doszło do spieniania i dopiero potem naciskam do końca, piwo nie spienia sie, nie zauważam również żadnych pęcherzyków powietrza na połączeniu kranik-zaworek. Zakładam kapsel i tak dalej. Gdy mam okolo 20 butelek kapsluje.

     

    Byc moze popełniam błąd przy przelewaniu? Gdzieś wyczytałem, ze piwo powinno sie spienić żeby wypchnąć powietrze. Wczoraj oglądałem również jakiś filmik z rozlewu piwa (nie pamiętam już co to za browar) i przy rozlewie piana aż wychodziła z butelki i bezpośrednio piwo w taki sposób było kapslowane.

     

    Byłbym wdzięczny za odniesienie sie do tych paru rzeczy, które opisałem.

  12. Witam wszystkich po krótkiej przerwie,

     

    udało mi sie dać piwo ponad tydzień temu do oceny jednej z osób w lokalnym sklepie w którym dokonuje najczęściej zakupów. Nie wydaje mi sie specjalnie żeby byli oni jakimiś licencjonowanymi sędziami, ale fajnie było w końcu z kimś skonfrontować ten posmak.

     

    Ogólnie, również ku mojemu zdziwieniu piwo im smakowało. Podobał im sie chmielowy finał na końcu, trochę za dużo słodowości jak na pilsa niemieckiego (45 minut w 63 stopniach na samym pilzneńskim?), i według ich teorii mogło dojść do oksydacji podczas butelkowania.

     

    Co najgorsze (albo najlepsze) podczas kolejnej z rzędu cotygodniowej degustacji piwo w tym tygodniu znacznie sie polepszyło (2,5 miesiąca od butelkowania). Moja dziewczyna (tester jakości :) ) znowu pomyliła w ślepym teście z Rothausem, także jestem sam zaskoczony jak to piwo zmieniło się teraz na plus i jestem w dalszym końcu jeszcze bardziej zamieszany niż na początku.

  13. W dniu 12.02.2020 o 23:36, gorek007 napisał:

    Wygląda na to, że jesteś doświadczonym piwowarem z sporą wiedzą. Drogą dedukcji wydaje mi się, że może problem może  tkwić w układaniu receptur. Spróbuj zakupić gotowy zestaw ze sklepu z surowcami i zobaczysz czy dalej  będzie problem. A co do posmaku kukurydzy to tylko DMS przychodzi mi na myśl, więc jeżeli nie gotujesz pod przykryciem, to spróbuj wydłużyć gotowanie.

     

    Ten posmak kukurydzy to moja bardzo subiektywna ocena, dochodzą do tego jakby takie słodkawe posmaki, ale natarczywe. W zapachu nawet trochę jakby kwiatowe. Mam dosyć wąski i wysoki kociołek, do tego jedna grzałka tylko 2500W także musze gotować bez przykrycia inaczej mi wykipi. Odparowanie na poziome 15%/h, dlatego dolewam z reguły 1-2l wrzątku podczas gotowania.

    Jak wspomniałem przedłużałem gotowanie do 80min. Po butelkowaniu tydzień w mieszkaniu (22-23 stopnie) i do piwnicy (12-14 stopni). Po 6 tygodniach pojawił sie znowu ten dziwny smak, do 5 tygodnia piwo bez zarzutu. Pytanie tylko, czy jeśli to DMS to czy nie byłby wyczuwalny już podczas rozlewu?

  14. 18 godzin temu, x1d napisał:

    Jeżeli to infekcja, to możesz mieć "coś" w mieszkaniu, może spróbuj raz warzyć w (zupełnie) innym miejscu. To, że pojawia się dopiero po butelkowaniu może być kwestią czasu dojrzewania tego posmaku raczej, czy refermentacji, niż samych butelek. A może woda?

     

    Z chęcią, jednak nie mam możliwości warzenia poza domem na ten czas.

    Wodę mam dosyć twardą, dlatego przegotowuję kranówkę dzień przed warzeniem z 10 minut i po około 2h dekantuje. Jeśli jednak było by coś z nią nie tak, nie odczuł bym tego w smaku już podczas rozlewu? Jeśli będzie potrzeba mogę wkleić profil wody.

     

     

    13 godzin temu, BROWAR KWARTA napisał:

    Cześć,

    A czy Ty albo ktoś z domowników robi w w tym samym mieszkaniu np sery domowej roboty, ogórki kiszone albo pieczecie własny chleb ?

    Kisiłem ogórki i kapustę jednak w dużych odległościach czasu pomiędzy warzeniami, długo takie bakterie mogą unosić sie w powietrzu? Tylko wtedy profil smakowy trochę nie pasuje do infekcji bakteriami kwasu mlekowego.

    Natomiast nie lubię używać chemii w kuchni i myje kafelki i blat octem spirytusowym, mogłoby coś przejść? Nie neutralizuje sie?

     

     

    8 godzin temu, andy1856 napisał:

    Tak jak pisali Koledzy, wygląda no to, że problem powstaje podczas butelkowania.

    Widzę, że korzystasz z tej samej chemii, więc opiszę jak ja przygotowuję butelki.

     

    1. Chemipro Caustic na jedną godzinę - to raczej profilaktyka, bo staram się utrzymywać butelki w czystości - po opróżnieniu płukanie wodą.

         Robię roztwór w fermentorze z kranikiem, z którego będę później napełniał butelki. Do fermentora wrzucam także rurkę z zaworkiem do napełniania butelek.

    2. Jednokrotne płukanie wodą - woda kranowa - a także płukanie fermentora po causticu.

    3. Jednokrotne napełnianie butelek wodą zakwaszoną kwasem fosforowym - z ww. fermentora, w którym przygotowuję kwaśną wodę.

    4. Jednokrotne płukanie wodą. - woda kranowa - a także fermentor.

    5. Jednokrotne napełnianie butelek Chemipro OXI na ok. 10 minut - z ww. fermentora. Potem suszenie na stojaku.

     

    Dzięki temu mam sterylne butelki, fementor i rurkę grawitacyjną.

     

    Warzę od ok. 10 lat i stosuję cały czas ten sam schemat. Nigdy nie miałem problemów, o których piszesz.

     

    Mam nadzieję, że pomogłem.

     

    PS. Dodam, że w tym samym pomieszczeniu (czyli w kuchni) przygotowuję chleb na zakwasie, a czasami robię ser. Nigdy nie przygotowuję kuchni jakoś specjalnie przed warzeniem. Ot, normalne sprzątanie. Bez przesady. W całej swojej karierze miałem jedną infekcję. To było w czasach gdy jeszcze przelewałem na tzw. "cichą" poprzez niedomyty kranik.

     

    PS jeszcze jeden Edit. Woda z caustickiem ma 60 stopni. Woda z OXI też. Płukanie wodą o temp. ok. 40 stopni.

     

     

    Dzięki, z tego co widzę działamy naprawdę podobnie.

    Jak dawkujesz Chemipro Caustic? Według zaleceń producenta? Może ten preparat nie jest taki skuteczny już w moim przypadku żeby to coś wytłuc, a u Ciebie profilaktycznie się sprawdza? Co zrobiłeś po infekcji - wymiana sprzętu, czy mycie?

     

    12 godzin temu, dziedzicpruski napisał:

    A jak wygląda sprawa wiadra do rozlewu, czym je traktujesz i ile ?

     

    Możesz jeszcze wypłukane wiadro i wężyk zalać gorącą wodą  z chłodnicy,zawsze tak robię,koniec węża z chłodnicy w waż do przelewania,to wszystko do wiadra przy okazju płuczę tak z ługu  ,jak masz szczelinę w tych swoich instalacjach, wiadro(garnek)-chłodnica, to przykryj ja rozciętym workiem na śmieci.

     

    Jak to smakuje ok po rozlewie i psuje się po paru tygodniach to moim zdaniem łapiesz coś na etapie rozlewania, ewentualnie butelek (ale piszesz ,ze cześć masz nowych to się to trochę nie klei).

    Czy ten środek działa, u mnie żaden starsan,chlor nie pomógł na coś takiego,dopiero ług i kwas fosforowy (ale używam kwasu tylko do płukania butelek po wyługowaniu),ł

    ugu to w nim trochę mało 1g na L ,kup sobie ług i  dobre okulary i tym zadziałaj.

     

    Jeszcze jedna rzecz, używasz tego samego wiadra do rozlewu i  filtracji ?

     

    Wiadro do rozlewu trzymałem w roztworze Chemipro Caustic po głównym fermentorze (na 2l gorącej wody 2g + wsypałem na oko kreta). Tu pojawia się pytanie o skuteczność tego preparatu, kreta prawdopodobnie wsypałem za mało. Czytałem, że sody w krecie może być tylko 30% co na 2l dałoby ok. 60g. Posiadam coś takiego, ale nawet nie jest napisany procentowy udział składników (https://allegro.pl/oferta/mr-muscle-drano-power-granulat-do-rur-500-g-8739449538).

    Niestety, o dziwo u mnie trochę ciężko z dostępnością sody kaustycznej, a jeśli już to jest naprawdę droga, ale chyba nie ma co przebierać w środkach i zalać wszystko porządnie w ługu, żeby mieć pewność.

    Z workiem na śmieci dobry pomysł, zdarza mi się przykrywać papierem kuchennym, ale worek wydaje się być lepszą opcją ze względu na szczelność.

     

    Nie, filtruje w kociołku warzelnym, ale wodę przed zacieraniem, filtrowaną brzeczkę zlewam w stare fermentory.

  15. 12 minut temu, gorek007 napisał:

    Z tego co wyczytałem to praktycznie wszystko chciałeś poprawić, a o tym co jest najważniejsze w procesie warzenia piwa wspomniałeś tylko na marginesie, mianowicie fermentacja i temperatura fermentacji. Zaznaczyłeś, że wszystkie fermentacje przeprowadzasz w niższych temperaturach niż zalecana, rozwiń ten fragment, jak bardzo zaniżasz temperaturę fermentacji i czy dowolnie się ona zmienia czy może jesteś w stanie nią sterować? Jak tylko zanosisz do piwnicy i jest tam zbyt chłodno dla drożdży do normalnej pracy to one też nie dadzą rady przerobić cukru skąd może się wziąć późniejsze przegazowanie gdy nagle drożdże zaczną w butelce zjadać pozostały cukier. Przegazowanie w NEIPAie może się również wziąć z drobinek chmielu który przypadkiem mógł się dostać do butelek.

    Zbudowałem box ze styropianu, tak wiec jestem w stanie +/- 2 stopnie kontrolować temperaturę. Spoglądam w notatki np. na US-05 zaczynam z reguły od 15 stopni, po tygodniu około 18 stopni i na 4 dni przed butelkowaniem do domu (około 22 stopnie), Neipa dodatkowo po przeniesieniu z mieszkania przed butelkowaniem cold crash. Także wychodzi, ze górną fermentacje trzymam w jednym fermentorze minimum 14 dni. Robię próbkę FFT z reguły schodzi mi nawet delikatniej mniej niż na próbce.

     

    Nie mam problemu z gushingiem w Neipie, wspominałem o zbyt szybkim utlenieniu, czy to nie ma jakiegoś związku z infekcją. Chyba, że to postrzegam tylko jako utlenienie ze względu na smak i kolor, a być może ma to związek z czymś innym....

  16. Z butelkami sprawa wygląda tak, że połowa jest moich używanych, połowa nowych. Moje zawsze po wypiciu spłukuję wodą i wkładam do zmywarki. Dzień przed butelkowaniem, używane zamaczam w fermentorze z ciepłą wodą i płynem do mycia naczyń i myję szczotką do butelek. Spłukuję. Nowe natomiast spłukuję tylko pod bieżącą wodą. Następnie przepłukuję Starsanem (zaczynając od nowych przelewając przez wszystkie aż do używanych), w dzień rozlewu spłukuję wszystkie tylko delikatnie wrzątkiem.

     

    Zauważyłem, że nowe butelki (jak jestem stacjonarnie w sklepie) ostania paleta z góry nie jest przykryta. Jak przychodzą do mnie w paczce i zamawiam słód nie są zabezpieczone, często dlatego je przepłukuję wodą, bo są delikatnie zakurzone. Potem przepłukuję Starsanem zaczynając od nowych butelek i jeśli coś by w nich było dałoby radę ze środkiem dezynfekującym się rozprzestrzenić na pozostałe? Może jest to jakaś też myśl...

     

    Co do Neipa trochę nie mogę uwierzyć w to utlenienie, jest to moja 7, starałem sie dopracować brak utlenienia na moje warunki jak tylko mogę, przelewam tylko raz na samym końcu (chmiele po kolei dodaje w wygotowanych workach nylonowych) małym strumieniem, rozlewam do butelek podłączając zaworek grawitacyjny bezpośrednio, żadnych pęcherzyków i spienienia przy przelewie. Ponad rok temu przelewając Neipe dodatkowo na cicha, przy przelewaniu z wężykiem + spienienie, pęcherzyki powietrza w rurce nie miałem takiego utlenienia po miesiącu jak w tej ostatniej po tygodniu. Co jeszcze ciekawsze na przedostatniej Neipie w ubiegłym roku udało mi sie uzyskać 2 miejsce w zawodach domowych browarników, a cały proces był ten sam - tym bardziej nie mogę znaleźć żadnego schematu, co tu nie gra.

     

    Bardzo chętnie bym komuś przekazał parę butelek, mieszkam obecnie za granica może jest ktoś z południowych Niemiec, Szwajcarii, południowy wschód Francji? Jeśli nie, postaram się ogarnąć jakaś wysyłkę.

  17. Niestety pierwszy (drugi) post na forum i od razu z prośbą o pomoc, zawsze staram sie walczyć do końca, ale w tym przypadku nawet mi puszcza już cierpliwość i chęć do dalszego warzenia piwa. Czytałem już chyba wszystkie tematy, które mogą dotyczyć mojego problemu, pomimo, że parę jest podobnych niestety rozwiązania nie sprawdzają sie u mnie.

     

    Mam za sobą na dzień dzisiejszy okolo 30 warek, niestety od ponad roku praktycznie samych nieciekawych. Wydaje mi sie, że zacząłem skądś łapać powoli infekcje, stosowałem tylko płyn do mycia naczyń, gąbkę i na końcu piro/Oxi. Szale goryczy przelało piwo, które okazało pierwszym prawdziwym kwachem z gejzerem przy otwieraniu i skończyło w odpływie. Po tamtym piwie kupiłem nowy sprzęt, łącznie z rurkami kranikiem, fermentorem i coś mocniejszego do mycia (https://czerwonygrzybek.pl/Chemipro-Caustic-80g-p664c64c183.html).

     

    Kolejne piwa wychodziły (zwykle proste Ale na słodzie Pilsner) z bardzo dziwnym posmakiem jakby kukurydziane, odpychające, ścinające w ustach. Piwa mocno chmielone (NEIPy, APY na słodzie Pale ale) wychodziły całkiem przyzwoicie. Zacząłem w takim razie szukać przyczyny w czymś innym. Myślałem, że to może problem ze słodem Pilsner, na Pale Ale wyszło mi nawet przyzwoite delikatne Blonde Ale, także zrzuciłem winę na słód i DMS. Zacząłem kupować i testować słód z innych słodowni. Jak sie można domyśleć nie wiele się zmieniło, poza ostatnim na którym podniosłem gotowanie do 80 minut, jednak w butelkach potem znowu ten okropny posmak, ciężko mi teraz obiektywnie określić co to, za każdym razem czuje już tylko taką jakby kukurydzę, ale też jakby kwiatki, wzmocnioną goryczkę (zdarzył sie raz nawet coś ala piołun). Zrzuciłem potem w takim razie winę na chmiel, czytałem na forum, że polskie chmiele potrafią dawać dziwne posmaki.

     

    Żeby trochę streścić próbowałem po czytaniu forum chyba już wszystkiego, zmieniałem cukier do refermentacji, wyjmuje wszystkie warzywa z kuchni i myję ją dwa dni przed warzeniem/rozlewem, ostatnio zacząłem używać kreta z wymienionym wyżej chemipro Caustic, dokładne płukanie i na końcu StarSan, przestałem przelewać piwa na cichą. Także stojąc ponad rok w miejscu, co gorsza nie mając przyjemności z picia takiego piwa liczę na czyjąś pomoc. Wiem, że istnieje bardzo wiele czynników, jednak jestem coraz bardziej przeświadczony o jakieś ciągłej infekcji.

     

    To co łączy w większości wszystkie piwa to żadnej wady przy rozlewie, wręcz odwrotnie. Wszystko zaczyna sie w butelkach. Ostatnio myślałem, że w końcu się udało, uwarzyłem German Ale na drożdżach K-97 w 15 stopniach żeby jak najbardziej zbliżyć się do jak najczystszego profilu. Przez 5 tygodni i cotygodniowych degustacji wszystko było ok - na początku drożdżowy posmak, potem piwo zaczęło się układać, piękny profil chmielowy (moja dziewczyna w ostatniej ślepej degustacji nie rozpoznała piwa z Rothaus Tannenzäpfle). Wystarczył tylko tydzień później (6 tydzień od zabutelkowania), żeby wszystko sie zmieniło - wrócił ten sam okropny posmak. Dodam, że po dwóch małych 0.33l tych 'piwkach' bolał cały przyszły dzień moją dziewczynę żołądek (nie wiem, przypadek?).

     

    Z ostatnich warek jeszcze NEIPA, po rozlewie starczył jej tylko tydzień, żeby zmieni piękny tropikalny zapach i smak w coś, co ciężko mi nazwać. Smakowała jakby utlenionym chmielem i bardzo ściemniała.

     

    Daje sobie prawdopodobnie jeszcze czas na 2 warki, dlatego chciałbym spytać co mógłbym zrobić, żeby całkowicie wykluczyć lub ewentualnie wybić coś, co prawdopodobnie towarzyszy mi od roku (a może i dłużej). Rozumiem, że nie ma innej możliwość niż infekcja? Czy mogłoby się w butelkach coś innego wydarzyć? Jeśli infekcja to czemu nie wcześniej? Warze i rozlewam w kuchni, nie zaglądam do fermentora przez 2 tygodnie podczas fermentacji, czy możliwe, że zachodzi już do infekcji podczas chłodzenia? Po gotowaniu zlewam z kotła warzelnego przez kranik do fermentora po Star Sanie i tylko uchylam pokrywkę, ostatnio zlałem nawet w temp. tylko trochę mniejszej niż 90 stopni, żeby jeszcze ewentualnie zabić co by tam mogło zostać, przykrywam jak tylko ciasno się da (nie mogę do końca ze względu na chłodnicę) i chłodzenie około 30 minut w łazience.

     

    Postaram sie może uściślić to co mnie jeszcze nurtuje:

     

    - przyznam się, że kreta używałem na oko wsypałem go do 2l gorącej wody i do tego około 2g Chemipro Caustic (przy okazji, przy takim dozowaniu wg. producenta może być on w ogóle wydajny? Tylko 1g/1l. Zauważyłem tez dziś w składzie, że ma aktywny chlor, możliwe jest, że przy dokładnym spłukaniu, potem potrzymanie w StarSanie nie spłucze się?) Następnie taką mieszaninę trzymałem około 3dni, potrząsając w miarę możliwość z całym sprzętem w środku - kranikami, wężykami etc.

     

    - niektórzy, którzy próbowali mojego piwa już wcześniej skarżyli się, że po jednym dwóch (0.33l) mieli następnego dnia małego kaca, jednak wszystkie fermentacje przeprowadzam w niższych temperaturach niż zalecana

     

    - czy jest możliwe, żeby taka infekcja (czy to być może w tym przypadku dzikimi drożdżami czy innymi) mogła być nie bezpieczna? Wspominałem już o bólu żołądka mojej dziewczyny.

     

    Przepraszam za zbyt przydługawego posta, ale po takim czasie ciężko mi o wszystkim wspomnieć i wszystko dokładnie opisać. Rozumiem, że nie będzie łatwo określić co to takiego dlatego miałbym ewentualną prośbę, czy byłby jakiś sensoryk w stanie spróbować tego piwa?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.