Skocz do zawartości

Veteran5

Members
  • Postów

    42
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Veteran5

  1. To jest akurat roślina męska. Szyszek niet... a w całej okolicy wszystkie żeńskie rośliny będą miały szyszki zaziarnione, a więc z jakością słabo!
  2. Nie pomyliłeś czasem białego z wytworem KP pod tytułem "książęce pszeniczne"?
  3. Czytaj proszę uważnie, gdyż napisałem: Końcowe Blg na poziomie 1,5 (zaznaczam: w klarownym już piwie), nie zmieniające się w ciągu czterech dni, identyczne z testem FFT nie odfermentuje mocniej i nie będzie przegazowane, chyba, że ktoś przesadzi z ilością surowca do refermentacji, albo będzie miał zakażenie... Update: Gdzie tam tym przykładowym 8 dniom do dwóch tygodni, o których to pisałem jako bardzo prawdopodobnym czasie zakończenia głównej fermentacji (oczywiście nie uwzględniam tu refermentacji). Zwłaszcza jeśli mówimy o jakiejś 11* pszenicy, albo ale.
  4. Miesiąc? No popatrz, a ja moje ale butelkowałem po ok. tygodniu, gdyż fermentacja się definitywnie skończyła i piwo się wyklarowało. Dużo zależy od drożdży, ale jeśli chodzi o w miarę lekkie (do 13-14% ekstr.) górniaki, to najprawdopodobniej cała fermentacja nie potrwa dłużej niż 2 tygodnie przy normalnych temperaturach (czyt. nie za zimno).
  5. Potrzebujesz koniecznie tej redukcji? Ja nie widzę najmniejszej potrzeby jej stosowania. Kup sobie 2 zaślepki miedziane 15 mm, nawierć denka, przepuść przez nie rurkę 8 mm i zlutuj - chyba będzie nawet taniej - niecałe 2 zł za zaślepkę
  6. Liście nie budzą moich wątpliwości - je pousuwam. Przede wszystkim chodzi mi o pędy boczne,wyrastające z kącików liściowych - czy je też należy usuwać do wysokości ok. 1 m?
  7. Ja mam pytanie do bardziej doświadczonych w uprawie chmielu. Moje rośliny mają drugi rok i u Perle na wysokości ok. 0,5 m już zaczynają wyrastać pęd boczne, kiedy pęd główny ma ze 2,5 m; Iunga pomimo większego wzrostu jeszcze nie wypuszcza takich pędów bocznych. Zostawić w spokoju, czy usuwać? Bo do usuwania dolnych liści jest jeszcze chyba trochę czasu...
  8. Tylko, że jak zatrzesz na wytrawnie i/lub drożdże nisko zejdą, to nawet goryczka dużo niższa od 100 IBU będzie wykręcać mordę. Jako przykład podam "wodnik", który zrobiłem na chmielinach Iungi - według wszelkich wskazań i wyliczeń, w 5 l "brzeczki" miałem 1% ekstraktu,który podbiłem do 5% sacharozą; IBU około 45, a w smaku było przykro gorzkie, niczym granulka chmielu rozgryziona w ustach. Na pierwsze piwo bym nie ryzykował. Na czwartą/piątą warkę już raczej tak.
  9. Wymienione związki, poza kwasem cytrynowym przy pomocy GC, poza tym przydatne może być HPLC-MS, ale jak już kolega wspomniał w bez wzorców może być kłopot. Inne metody analityczne, nawet jeśli użyteczne, to oznaczają duuużo więcej zabawy.
  10. Widać nie miałeś do czynienia z Poxipolem - ze względu na wysoką lepkość niespecjalnie chce wnikać w materiały porowate. Zwrócę tu uwagę na to, że Poxipol jest klejem epoksydowym, a żywice epoksydowe mają dosyć specyficzne właściwości - ugrupowania epoksydowe wiążą się chemicznie (a nie tylko na zasadzie adhezji) z materiałem klejonym, przez co sprawdzają się do większości materiałów, praktycznie za wyjątkiem takich polimerów jak PP, PE i PTFE, które są bardzo kłopotliwe do sklejenia. Miałem okazję sam się przekonać o skuteczności kleju epoksydowego do aluminium - złącze jest niemal równie mocne jak złącze śrubowe, pomimo, że klejone profile i łączniki (kształtki kątowe wkładane do wnętrza profilu) nie były specjalnie odtłuszczane i spoina nie była zbyt cienka. Nie zaprzeczam jednak, że był to klej przeznaczony specjalnie do aluminium, co z pewnością przekłada się na odpowiednie dodatki w składzie, lub specjalnie do tego celu dobrany utwardzacz. Nie ma co generalizować na temat grubości spoiny, gdyż zdarzają się też sytuacje, że grubsza spoina sprawdzi się lepiej niż ultracienka np. w przypadku klejenia sztywnych elementów o większej powierzchni narażonych na odkształcenia termiczne.
  11. Witam po przerwie. U mnie Iunga już jakiś czas temu przebiła się przez kopczyk - na dzień dzisiejszy naliczyłem już 10 solidnych szparagów. Dziś zauważyłem, że u Perle nad kopczyk wyjrzały dwa pędy - trochę ciekawe, bo w ubiegłym sezonie (pierwszym sezonie uprawy) Perle radziła sobie dużo lepiej niż Iunga, która ostatecznie osiągnęła niewiele ponad 2 metry i wydała kilka symbolicznych szyszek.
  12. Co do przegrzanej cieczy - mam jedno pytanie: Czy ową brzeczkę miałeś już w tym garnku w lodówce? To znaczy, czy zrobiłeś może tak: zagotowałeś brzeczkę w tym garnku, ostudziłeś całość, wstawiłeś do lodówki, a potem wyjąłeś, zacząłeś grzać i stało co się stało... ? Podstawowa praktyka w laboratorium, to gdy ciecz wrze (np. w kolbie) z zarodnikiem wrzenia, to po zaprzestaniu ogrzewania i wrzenia, konieczne jest wrzucenie nowego zarodnika wrzenia (kamyczka wrzennego), aby zapewnić łagodne rozpoczęcie procesu wrzenia. Jeśli pamięć mnie nie myli, to kamyki wrzenne działają na zasadzie uwalniania mikropęcherzyków powietrza uwięzionego w ich porach (zarodniki fazy gazowej w cieczy); ochłodzenie cieczy powoduje wypełnienie porów ową cieczą, dlatego konieczny jest nowy zarodek. Sam widziałem efekt gwałtownego wykipienia gorącego metanolu ze szklanego zestawu do destylacji, gdzie ktoś właśnie zapomniał dorzucić nowego zarodnika wrzenia - pomimo, że po zauważeniu takiego stanu rzeczy ogrzewanie wyłączono, to po kilku minutach kipienie (wywołane wstrząsem stołu) było tak intensywne, że chyba cudem szkło to wytrzymało. Jestem zdziwiony, że taki efekt objawił się w zwykłym garnku, ale parametry fizykochemiczne brzeczki najwidoczniej zdają się sprzyjać wystąpieniu takiego zjawiska.
  13. Za swoje drzewa? Dopóki drzewo (odpowiednio duże) nie zostanie mocno okaleczone, to nie mają prawa ukarać. Jeśli masz w ogródku cisa, który w naturze jest mocno chroniony, to spokojne możesz sobie uciąć gałąź i zrobić stroik na 1 listopada, do czego nikt nie ma prawa się przyczepić. Tak samo sytuacja wygląda z kretami - jeśli złapiesz na twojej posesji i zabijesz, to nikt nie powinien Cię ukarać, choć nie popieram specjalnego mordowania tych zwierząt - lepiej wywieźć i wypuścić kilka kilometrów dalej. Z tego co wiem, to ochronie podlega Sosna zwyczajna, ale należy do gatunków nie wymagających dużej uwagi, podobnie jak powszechna w Polsce Sosna czarna. Mając swoje sosny, łapiące się na wymiary ochronne spokojnie można je przycinać, byle by owe przycinanie nie było tak mocne, żeby przyczyniło się do śmierci, albo znacznego osłabienia drzewa.
  14. Co ma obrywanie młodych pędów sosny do wycięcia całego drzewa? Nikt nie zabrania obcięcia z Twojego drzewa kilku gałęzi, a co dopiero kilku młodych pędów. Zabroniona jest wycinka bez uzyskania zezwolenia, a nie obcinanie gałęzi, obrywanie młodych pędów, czy liści! Masz swoje sosny, to do pewnego wieku możesz z nimi robić co Ci się żywnie podoba, a po przekroczeniu pewnego wieku/średnicy pnia (nie pamiętam dokładnych wartości) nie możesz ich tylko wyciąć. Jakby co, to jestem w trakcie wycinania 5 modrzewi które mają ponad 30 lat każdy i orientuję się w temacie. Mógłbym je skrócić do 1/3 wysokości, ale, że sprawiają sporo kłopotów, to je wycinam - oczywiście mam stosowne zezwolenie, uzyskane nieodpłatnie i bez żadnych problemów.
  15. Środki np. w spryskiwaczach przeznaczone do usuwania do tłuszczu, czy przypaleń dostępne w biedronkach i lidlu sprawdzają się świetnie w takich sytuacjach. Osobiście uważam, że biedronkowe preparaty mniej śmierdzą, ale wszystkie są agresywne - sugerował bym założyć rękawiczki podczas używania. Wystarczy spryskać/polać, zaczekać kilka minut, a zabrudzenia schodzą przy użyciu gąbki.
  16. Moim zdaniem wrząca brzeczka nie pachnie skórką chleba, ale po prostu ekstraktem słodowym (ciemna inaczej niż jasna) - dla mnie jest to zapach unikalny i charakterystyczny. Jeśli chodzi o chmielenie, to na pewno mocny zapach wydziela się zaraz po wrzuceniu chmielu, a po jakimś czasie słabo/wcale, ale brzeczka pachnie już inaczej niż przed wrzuceniem chmielu.
  17. A jak już będziesz zamawiał drożdże i puszkę ekstraktu, to zamów cobie jeszcze przynajmniej 2 puszki ekstraktu np. WES oraz chmiel i spróbuj się pobawić w chmielenie. Możesz uzyskać znacznie lepszy efekt, bo te brewkity są słabe. Nie namawiam na razie do zacierania (choć wielu pewnie będzie przekonywać, że tylko zacieranie da najlepsze efekty, czemu nie przeczę), bo wymaga to jednak wyraźnie więcej zabawy, a osobiście uważam, że jeśli zrobisz powiedzmy 2-3 warki z ekstraktów zamiast męczyć się z brewkitami i wciągniesz się w temat, a efekty będą Ci odpowiadały, to wtedy weźmiesz się za zacieranie ;-)
  18. PP wcale nie musi być. Oznacza to, że dany przedmiot jest zrobiony z polipropylenu, jednak polietylen (PE) nada się równie dobrze, byle by był kieliszek i widelec Znak dopuszczenia do kontaktu z żywnością dostają tylko pojemniki z tworzyw, które nie mają toksycznych dodatków np. pigmentów oraz są zrobione z świeżego surowca, nie pochodzącego z recyklingu. Są pewnie jeszcze jakieś inne warunki, ale te dwa to podstawa.
  19. Tak właśnie jestem ciekaw czy komuś coś przypominają te drożdże. Jak sądzicie, co to może być? Nottinghamy, Windsory, czy może jeszcze co innego?
  20. Teoria i różne założenia często rozmijają się z rzeczywistością. Może jakieś szczegóły i źródło, najlepiej traktujące o szerokich badaniach? Chętnie bym poczytał. Czy może tylko na podstawie jakichś przesłanek? Z tego co czytałem różne publikacje na temat drożdży, to spośród najpopularniejszych gatunków z rodzaju Saccharomyces najdelikatniejsze zdają się być S. pastorianus (carlsbergensis), natomiast niektóre szczepy z gatunków S. cerevisae i S. bayanus mają tzw. "killer factor" i potrafią być niesamowicie żywotne. Często Saccharomyces są bardzo niedoceniane w kwestii ich żywotności - niektóre potrafią nic sobie nie robić ze sporych dawek dwutlenku siarki, czy wysokich stężeń alkoholu.
  21. Dlaczego niby? Drożdże wbrew pozorom potrafią być bardzo żywotne, jeśli tylko będą miały w miarę sprzyjające warunki. Ja w takim przypadku spróbował bym nastawić coś niezbyt ciemnego i nie chmielonego za mocno na aromat - może wyjść ciekawie. Ale nie był bym też zaskoczony, gdyby efekt był identyczny jak w przypadku świeżych drożdży.
  22. Rozmnażanie wegetatywne, czyli przez sadzonki, sztobry, czy metodą mikrorozmnażania (in vitro) daje rośliny które są klonami, czyli mają ten sam materiał genetyczny. W przypadku rozmnażania generatywnego, w wyniku zapłodnienia dochodzi do wymieszania materiału genetycznego od rodziców - zarodek, a zatem nowa roślina uzyska jeden z dwóch zestawów genów od rośliny ojcowskiej i jeden z dwóch zestawów genów rośliny matecznej. Będzie miał więc połowę genów matczynych i połowę genów ojcowskich, przy czy dochodzi jeszcze kwestia tego który gen (matczyny, czy ojcowski) będzie dominujący, cech sprzężonych z wieloma genami itd. Jak według Ciebie pyłek może pochodzić od osobnika tej samej odmiany, skoro dana odmiana jest żeńska? Kobiety rodziły dzieci bez wkładu mężczyzn w seksmisji, a nie w rzeczywistości ;-) Chociaż mogę podpowiedzieć, że w przypadku roślin, w warunkach laboratoryjnych, przy odpowiednim wysiłku można zrobić z rośliny męskiej żeńską i na odwrót. Nie wiem jednak czy dotyczy to wszystkich roślin dwupiennych, czy tylko części gatunków, czy chmielu także - jak by dobrze przeszukać literaturę, to może udało by się znaleźć odpowiedź.
  23. Gdzie? Nie widzę. Wszystkie trzy zegary to manometry wyskalowane w barach/psi (funt na cal kwadratowy). To co piszesz jest fizycznie niemożliwe! Polecam przejrzeć jakiś podręcznik do mechaniki płynów, albo inżynierii procesowej np. coś z pozycji Pikonia, albo Troniewskiego. Określenie przepływu przy użyciu manometru jest możliwe tylko i wyłącznie w jednym, ściśle określonym przypadku - mierząc różnicę ciśnień np. w zwężce Venturiego (ciśnienie płynu przed przewężeniem i ciśnienie płynu w zwężeniu) można określić natężenie przepływu. Ale to jest wniosek z równania Bernoulliego, które wyjaśnia paradoks hydrodynamiczny. Ale żeby to działało, to przez zwężkę musi być ciągły przepływ! Nie ma przepływu - nie ma różnicy ciśnień. Nie można przyrównywać ciśnienia i natężenia przepływu - to jest sprzeczne z fizyką i logiką. Ciekaw jestem jak byś chciał pompować do szczelnej butelki pełnej wody wodę z natężeniem np. 10 ml/min. Nie ma takiej możliwości aby ciśnienie pozostało na takim samym poziomie - urośnie w ekspresowym tempie i doprowadzi do pęknięcia najsłabszego elementu, a więc rozszczelnienia i spadku ciśnienia. Edit: Dopiero teraz zauważyłem ten dziwny manometr. Polecam zajrzeć do instrukcji/dokumentacji tego manometru - skala w l/min może dotyczyć wyłącznie jednego, ściśle określonego przypadku - na wylocie jest ciśnienie atmosferyczne! Na podstawie spadku ciśnienia w zwężce, dzięki znajomości współczynnika oporu przepływu można obliczyć przybliżony przepływ gazu. Ale współczynnik oporu dotyczy jednego elementu, zapewne odpowiedniej dyszy w tym przypadku. Dłuższy wąż, inna dysza (możliwe, że w tym przypadku znajduje się wewnątrz reduktora), czy ciśnienie na wyjściu inne od atmosferycznego powoduje, że wskazanie w l/min można sobie w d.. wsadzić, bo będą inne opory przepływu. Przyrządy pomiarowe ogólnego zastosowania które spełniają określone normy i mają legalizację nigdy nie będą mierzyły jednocześnie przepływu i ciśnienia. I odradzam komukolwiek stosowania przepływomierzy("manometrów" wyskalowanych w l/min) do określania ciśnienia, bo może skończyć się bardzo nieprzyjemnie gdy przepływomierz będzie działał tak jak należy - czyli podawał rzeczywisty przepływ w l/min, w rezultacie czego na wyjściu można dobić do kilkudziesięciu atmosfer jeśli nie zadziała zawór bezpieczeństwa (lub nawet nie będzie go). Jak nie ma skali w jakiejkolwiek jednostce ciśnienia, to należy wyłożyć kilka złociszy i kupić sobie manometr. Więc zamiast zarzucać innym forumowiczom (fidoangel) nieznajomość działania reduktora najpierw się sam doedukuj zamiast opowiadać bzdury. Akurat zagadnienia mechaniki płynów na polibudzie miałem dobrze przewałkowane.
  24. To nie jest manometr! To urządzenie się nazywa rotametrem(w przypadku budowy jednego rodzaju, w przypadku innej budowy mówi się ogólnie o przepływomierzach)! Jeśli mamy butlę z reduktorem i rotametrem nie jesteśmy w stanie odczytać ciśnienia jakie mamy na wyjściu! Mając na wyjściu manometr możemy odczytać ciśnienie na wyjściu, a mając rotametr możemy odczytać przepływ gazu na minutę niezależnie od ciśnienia - mając niesprawny/źle ustawiony reduktor, lub nie mając go, to przy wskazaniu przepływomierza np. 0,1 l/min możemy na wyjściu dobić do ciśnienia panującego w butli z gazem! Reduktora z manometrem używa się, gdy zależy nam na znajomości ciśnienia gazu na wyjściu, niezależnie od przepływu. Przepływomierz wykorzystuje się, gdy zależy nam na znajomości przepływu gazu, a nie ciśnienia (które może się zmieniać w zależności od oporów przepływu w wężu, rurze, instalacji etc.). Nie masz stałego przepływu! Przepływ będzie się zmniejszał w miarę wzrastania ciśnienia na wyjściu! Kłania się równanie Clapeyrona vel. równanie stanu gazu doskonałego (po wprowadzeniu odpowiednich poprawek równianie gazu rzeczywistego). Przepływomierz mierzy strumień (przepływ masy/objętości w czasie), a manometr mierzy ciśnienie (siła działająca na jednostkę powierzchni).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.