Skocz do zawartości

paradox

Members
  • Postów

    93
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez paradox

  1. Przegotowywaniem soku nie zawracaj sobie głowy, o ile użyjesz fabrycznie zamkniętych opakowań - tam sok jest już pasteryzowany. Wyjątkiem może być sok z niepewnego źródła (typu kupowany na worki prosto od sadownika z Żuka na targu - mam ciekawe doświadczenia z takim towarem). Samo przegotowanie soku jest chyba najgorszą metodą - dużo lepiej jest sok zapasteryzować (ok. 60 stopni, 30 minut) lub zasiarkować pirosiarczanem (poczytaj fora winiarskie w jakiej ilości się go daje). Miód również jest bakteriostatyczny, więc niewielka szansa że coś złego od niego wejdzie. Podobno (wiedza niesprawdzona przeze mnie), żeby po zjedzeniu miodu przez drożdże został z niego jakikolwiek smak, trzeba użyć takiego, który sam w sobie jest bardzo wyrazisty - czyli właśnie gryczany. W Ciechanowie używają gryczanego. Piłem jakieś piwo miodowe, gdzie miód był gryczany i w zasypie też było trochę gryki - nie pamiętam, czy słodowanej. Mialo ciekawy smak, wyraźnie smakujący właśnie takim ostrym, intensywnym miodem.
  2. Podbijam temat, dostaliście już prenumeratę? Rozumiem, że dwa tygodnie temu był rozsyłany, a Warszawa to nie taka dziura, żeby listonosz nie znalazł...
  3. Dobra, przekonaliście mnie, wszyscy mówią weizen W Piwnym Krafcie mają ekstrakt pszeniczny tylko WES, Wart jest swojej ceny, żeby nie zmarnować na niego FM 41?
  4. W ten weekend mam zamiar uruchomić lodówkę do fermentacji z STC-1000 i pasem grzewczym. Chciałbym ją wkrótce przetestować na jakimś piwie z ekstraktów (normalnie robię warki zacierane), gdyż w przyszłym tygodniu tylko na to będę mieć czas. Zastanawiam się, jaki styl mógłbym uwarzyć z samych ekstraktów (najchętniej bez partial mashu / steepingu) i na którym mógłbym rzeczywiście przetestować lodówkę. W grę wchodzi zarówno dolna, jak i górna fermentacja, ale do pilsa podchodzę sceptycznie (nie chce mi się zajmować lodówki na kilka tygodni na lagerowanie testowego piwa). Jak się okaże że lodówka dobrze spełnia swoje zadanie, w kolejce czeka seria belgów, już z zacieraniem. Weizen na 2 puszkach ekstraktu pszenicznego? Druga myśl jest taka, żeby może przy okazji zdjąć jakiś eksperyment z półki z pomysłami. Np. porównanie Pale Ale na S-04 i US-05. Pomóżcie, proszę, wymyślić co da się zrobić z ekstraktów, żeby to na lato było fajne i dobrze pokazało możliwości sterownika.
  5. moje doświadczenia z robieniem cydru kartonikowego wskazują że przy 12 g/but cydr robi się wyraźnie słodki, przy dawkach 4-8 g robił się półwytrawny-półsłodki (w moim odczuciu). Przy czym swoje najlepsze kartoniki wówczas robiłem na Rivivie z Biedry, dość nijakiej, nie oszukujmy się, i drożdżach cydrowych marki NoName No i smak układa się z czasem - po kilku tygodniach w butelkach nawet niedosłodzona wersja łagodniała na tyle, by była smaczna.
  6. Zależy co z Belgii. Spory wybór ma Leclerc, przynajmniej ten na Ursynowie - Chimay, różne duble, blondy, flandersy też bywały. W zakresie lambików i nie tylko szeroką, acz zmienną ofertę ma np. Piwomaniak przy Anielewicza - ja się tam ostatnio zaopatruję. Koelscha sam jestem ciekaw
  7. Mam podobną, może mniej wypasioną, płytę Amiki. Używam jej z garnkiem emaliowanym zaizolowanym ekranem zagrzejnikowym 30 l. W garze zacieram (na lenia, czasem wielotemperaturowo), grzeję wodę do wysładzania (całą na raz ) i gotuję. Gar stawiam na Brigde'u, co ciekawe na dnie garnka mam lekkie przebarwienia w miejscach gdzie są pola grzejne tego mostka (nie przypalenia, aż do wczoraj ). Czasy podgrzewania zadowalające, zdarza mi się używać na indukcji garnka napełnionego prawie po brzeg. Z początku używałem termometru analogowego na sznurku przywiązanym do szafki nad garem, teraz przerzuciłem się na termometr z Ikei. Fajnie się sprawdza regulacja mocy grzania - stosunkowo łatwo utrzymać właściwą temperaturę wody do wysładzania i kontrolować intensywność wrzenia. Problemem pozostaje nie do końca równe dno garnka - z początku pod garnek kładłem ręcznik(i) papierowy(e) żeby je wyrównać, ale już tego nie stosuję. Ale co prawda, raz postawiony garnek stoi na płycie dopóki go nie opróżnię. Z początku niepokoiły mnie odgłosy lekkiego wyginania dna i dopasowywania się do kształtu płyty pod wpływem ciężaru kilkunastu litrów wody, ale już się tym jakoś mniej przejmuję.
  8. Jeśli to jest Twoj pierwsze piwo, to każde z tych piw jest za trudne na pierwszą warkę - a Twoje pytania sugerują że nie wiesz na co się porywasz. Imperial Stout czy RIS będzie robił Ci wiele problemów technicznych w czasie zacierania, filtracji i wysładzania, a nad fermentacją takiego potwora nie będzie łatwo zapanować. Na pierwsze warki zrób sobie jakieś American Pale Ale, ew. Dry Stouta, jeśli koniecznie chcesz ciemne. Co do pytań technicznych: 1) Nie ma w recepturze, ale tak, warto podnieść temperaturę - zacier będzie miał mniejszą lepkość i łatwiej się będzie filtrować. 2) Warzyć możesz nawet i ze 25 litrów brzeczki, może nawet więcej - ja w podobnym garnku, z duszą na ramieniu, gotowałem jakieś 27 litrów (odparowało do 25l) - ale to była APA 12 BLG. Jeśli ten sam garnek będzie Ci służyć za kadź zacierną, to granicą jest ok 9 kg słodu w 18-20 litrach wody, ale tego jest mega dużo, jest mega gęste, cholernie źle się miesza. 3) Do skutku, drożdże nie mają harmonogramu. Dla tych piw lekką ręką daj miesiąc w fermentorze, odpuść zlewanie na osobną cichą. Chyba że chcesz wrzucać te płatki, to wtedy po minumum trzech tygodniach zlej piwo znad drożdży (ale pomiar BLG wcześniej i tak jest wskazany) i dodaj te płatki. 4) Odnośnie płatków - jeden rabin powie tak, inny powie nie. Jeśli jesteś paranoikiem czystości (a powinieneś być), zalej je na parę dni jakąś dobrą wódą, a potem razem z nią do wiadra; jeśli nie jesteś, to odważ ile potrzeba i też prosto do wiadra. ALE - jeśli te płatki mają dać jakąkolwiek wartość poznawczą, to przed dodaniem płatków warkę podziel na pół i tylko do jednej części daj płatków. 5) Dwie saszetki UWODNIONYCH drożdży to absolutne minimum, dobrze dać więcej, a prawidłowo - wcześniej zrobić inne piwo, a te mocarze fermentować zebraną z niego gęstwą - drożdży będzie dużo, zdrowe i zahartowane. Po Twoich pytaniach widać, że porywasz się z motyką na słońce - bezpiecznie, korzystnie (i pewnie smaczniej) będzie, jak zaczniesz od czegoś łatwiejszego. Dużo tu na forum się widzi tematów - "pomocy, moje pierwsze piwo poszło nie tak, czy muszę je wylać do kibla, czy mogę jeszcze je uratować". Powodzenia!
  9. NIe warzyłem nigdy NE IPA, ale teoria jest taka, że albo konkretne kilka szczepów, wymienionych wyżej, albo jakieś typowe angliki. Z suchych wiem że ludzie warzyli na S-04 (ale na tych drożdżach robią wszystko...), z FM z opisu to pewnie FM10 lub FM11 - estry mają wzbogacić aromaty chmielu, do tego słabo/średnio flokulują, więc dadzą trochę tej mętności.
  10. Trzeba pamiętać, że są to ilości dla drożdży wyprodukowanych świeżo. Dla miesięcznej fiolki robi się już z tego np. 1,60 l. ano tak, zapomnieliśmy o jednej zmiennej dlatego najlepiej samemu sobie przeliczyć objętość startera mając w ręku fiolkę z drożdżami
  11. Na szybko rzuciłem okiem do kalkulatora MrMalty'ego - na pierwsze piwo wychodzi mi objętość trochę powyżej litra (jakieś 1,15 l, dodaj do tego te 200 ml na drugi starter), na drugie trochę powyżej półtora (1,65 l; zakładając, że oba startery na mieszadle magnetycznym). Zważywszy na cyrki z chłodzeniem, parę dni leżenia w lodówce itd. możesz jeszcze podciągnąć objętości o kilka procent w górę, ale to chyba nie zrobi dużej różnicy (jeśli w ogóle). Poza tym plan brzmi OK. Oczywiście, drugi stopień zrób sobie na świeżo i po wystudzeniu dodaj do niego drożdże wyciągnięte z pierwszego stopnia. No i sterylność, ale o tym chyba nie muszę mówić.
  12. Rozważ taki manewr: Odpowiednio wcześniej nastaw starter rozmiaru 120% potrzebnego do piwa nr 1. Przefermentuj go do końca. 100% wkładasz do lodówki (wyciągasz jak będziesz warzyć piwo nr 1), pozostałe 20% trafia do drugiego stopnia startera, na piwo nr 2 (policz sobie potrzebną objętość i daj taką ilość świeżej brzeczki). W ten sposób nie kręcisz jednorazowo jakichś strasznych objętości starterów, a kończysz z dwoma słoikami drożdży w mniej więcej potrzebnej ilości. Rozplanuj sobie tylko powyższy proces na poszczególne dni, bo będziesz potrzebował zacząć prawie tydzień wcześniej. I na 200g ekstraktu się nie skończy.
  13. Na górze masz menu do wyboru języka mój link jest już w języku lengłidż .
  14. Internety twierdzą, że jest to trippel refermentowany brettami i z opisu wynika że nie jest pasteryzowane. Więc jako źródło brettów (razem z sacharomycces) powinno się nadać, na bakterie nie licz http://www.straffehendrik.be/en/het-bier/wild
  15. Lepiej ześrutować raz, a dobrze Zgadzam się z kolegami, że aż dziwne jest, że początkowe BLG masz tak niskie. Rzadki zacier trochę to tlumaczy, ale chyba nie aż tak... Spróbuj faktycznie tę APA zrobić na lenia 3:1 woda do słodu, w międzyczasie zamieszaj zacier ze 3 razy i pochwal się co wyszło po otwarciu kranika a zmianę słodowni zostaw sobie na koniec, to nie zrobi CI dużej różnicy.
  16. Dzięki za pomoc, nie sadziłem że wpływ dodatkowego alko będzie tak duży. Mogłem sam to sobie policzyć zanim spytałem.,Popchnęliście mnie do tego, żeby to zrobić chociaż teraz Dla potomności, gdyby ktoś się natknął na podobny problem załączam plik w excelu do korekty wskazania balingomierza w dosłodzonym piwie. Może Daniel Kałuża chciałby dodać tabelkę do PPPP? korekcja_FFT.xlsx
  17. Sytuacja jest następująca: RIS w fermentorze przez tydzień zszedł do ~9-9,5 BLG, próbka z FFT ma 10,5 BLG. Tło: 8 dni temu (w zeszłą sobotę) uwarzyłem RIS-a. Zacieranie dość słodkie, ok. 69 stopni, z założeniem że do fermentora pójdzie jeszcze cukier który zwiększy odbieraną wytrawność. Z chmielin odfiltrowałem jeszcze trochę brzeczki (~250ml) i zapodałem na FFT. Do piwa w 25 BLG zadałem gęstwę FM13 Irlandzkie Ciemności zarówno do piwa (MrMalty policzył ile potrzebuję, a potem kładłem "na oko", może z lekkim overpitchingiem), jak i FFT (tutaj z pół łyżki). Piwo poszło do chłodnego, cały czas fermentowało w 17-18* (wg termomentru naklejonego na fermentorze), FFT zostało na blacie w kuchni. W międzyczasie (wtorek, koniec 3. dnia fermentacji, gdy zaważyłem że piana wyraźnie opadła) dołożyłem cukru muscovado, który wg wyliczeń podniósł ekstrakt o 2 BLG. Cukier poszedł na sucho, cała paczka 500g (tylko folię otworzyłem ). Do FFT nic nie dawałem, wychodząc z założenia że drożdże cukier i tak zeżrą w całości i nie będzie istotnych różnic pomiędzy próbkami (z dokładnością do niewielkiej różnicy w gęstości spowodowanej nieco większą zawartością alko w piwie) Dzisiaj naszło mnie żeby skontrolować co robi piwo na wysłodzinach (podejrzanie delikatnie fermentowało), przy okazji porównałem FFT i RIS-a. i tu niespodzianka z pierwszej linijki. Moja hipoteza: razem z cukrem, drożdże w fermentorze dostały trochę tlenu, żwawiej wzięły się do roboty i dojadły więcej niż w FFT. Odrzucam hipotezy o błędzie pomiaru (oba pomiary wykonane dwa razy) i o wpływie alkoholu z dodatkowego cukru (różnica zbyt duża na moje oko). Czy ktoś ma jakieś inne pomysły?
  18. ja w kwestii pobocznej - 13blg dla brzeczki przedniej wydaje się być mało. Wydaje mi się, że jest tu pole do poprawy - odebranie brzeczki przedniej o wysokim balingu pozwoli na rozcieńczanie jej większą ilością wysłodzin, przez co nie będzie tego problemu, co zrobić mając ich aż 10 l dwa, że wydajność powinna pójść do góry, co zauważysz szczególnie przy lżejszych piwach. Z ciekawości, jak zacierałeś to piwo?
  19. APA - 25l Tasmanian Red Ale - 20l American Witbier - 21l NorthernEngland Brown Ale - 21 l RIS - 15l american stout na wysłodzinach - 10l Razem: 2248,5 l + 112 l = 1360,5 l
  20. Z tego co pamiętam, to albo w Afryce, albo Azji to praktykowano Wysłane z Rivendell przy użyciu Palantíru Południowoamerykańska cicha, coś a'la piwo z przeżutej kukurydzy
  21. Po gotowaniu twardość może co najwyżej spaść, bo kamień się wytrąci jako węglan wapna na dno, jeśli dać mu dość czasu (ale tez nie za dużo, żeby nie rozpuścił się z powrotem). Od gotowania soli nie przybędzie (no chyba że pół garnka wygotujesz, to niektóre sole się zagęszczą )
  22. w czasie fermentacji gaz z piwa ulatuje, jest go tyle że wielokrotnie (?) przekracza granicę rozpuszczalności w wodzie. Jakbyś chciał go zatrzymać w zbiorniku, to plastikowe wiadro by nie wytrzymało w najlepszym wypadku wystrzeliłoby wieko. Tak więc piwo nie nagazowuje się w czasie głównej fermentacji (najwyżej w niewielkim, ledwo wyczuwalnym stopniu), tylko już w butelkach. Drożdży, które w czasie fermentacji nie opadną na dno, tylko zostaną zawieszone w toni piwa, zostanie na tyle, by nagazować piwo odrobiną cukru, którą dodasz podczas butelkowania. Warunek konieczny - nie spieszyć się i uważać na to, by piwo było prawidlowo (do końca) przefermentowane. Jak - czytaj forum Bo inaczej - granaty, a w najlepszym przypadku mocno przegazowane piwo. A w ogóle to fermentor najlepiej postawić w odpowiedniej temperaturze i nie wkładać nic (łap, głowy, chochli...) do wiadra przez jakieś dwa tygodnie. A nie mieszać! Powietrze wróg piwa.
  23. A popatrz tak: ok. 120 g cukru na 1 kg brzeczki drożdże jedzą około tygodnia - półtorej podczas fermentacji burzliwej w ~18°C. Ok. 10 g cukru na 1l piwa drożdże jedzą ok. tygodnia - półtorej podczas refermentacji w ~20°C. Jak to świadczy o tempie fermentacji? Abstrahując od granatów, które nie od ilości droży zależą, a od niedofermentowanego piwa (co zwykle wynika ze złych warunków fermentacji). Ewentualnie od znacznego przesadzenia z ilością cukru do refermentacji.
  24. Trzeba je łagodnie schłodzić, poczekać aż ostygną i ich temperatura będzie się różniła o kilka stopni od temperatury brzeczki. One nie zginą w takiej tempetaturze, kiedy będą już uwodnione. Myk polega na tym, że część nie przeżyje samego uwadniania jeśli temperatura nie będzie optymalna, ale jak już się uwodnią to nie jest tak,że będą masowo ginać bez jedzenia, coś tam na pewno padnie, ale z pewnością znacznie mniej niż zginie w rezultacie szoku termicznego. Ale wciąż mówimy o odczekiwaniu z zadawaniem drożdży na schłodzenie z 30+ °C do ok. 20*. Eksperyment kolegi koval_blazej pokazuje, że można czekać na to ponad godzinę (załóżmy że krócej, skoro mam pomieszczenie z temp. 16*), ale to wciąż sporo więcej niż zalecane 20-30 min. Moim drugim celem, poza niedoprowadzeniem do szoku termicznego, jest także by nie zadawać drożdży do brzeczki która po chłodzeniu wciąż ma powyżej 20^ - jak niżej piszę, zdarzyło mi się że fermentacja US-05 ruszyła pieronem i podbiła temp do 26-27 *.(!) Dlaczego strasznie? Chcemy uzyskać optymalne efekty, a zakombinowanie z temperaturami przy zadawaniu drożdży to już żaden wysiłek w stosunku do zacierania, wysładzania, gotowania... Raz mówią żeby nie narażać drożdży na szoki temperatury, potem ktoś inny wykazuje, że najlepiej uwadniać powyżej 30*. Więc pytam o protipy, jak to najlepiej ze sobą połączyć. Na pewno nie chcę zadawać drożdży do brzeczki prosto z chłodzenia, jeszcze ciepławej. Niedawno zadawałem drożdże do brzeczki w ok. 25* i fermentacja burzliwa ruszyła dosłownie w 2h, zanim brzeczka się schłodziła, więc w panice na balkonie dochładzałem poniżej 20*. Dobrą stroną komentarzy i możliwości przemyślenia tematu i priorytetów podczas pisania swoich postów jest to, że sam sobie z grubsza odpowiedziałem na pytanie - uwadniać drożdże już po zlewaniu do fermentora, po chwili (powiedzmy, 10 min) postawić w chłodnym i pozwolić temperaturze powoli, ale stanowczo spaść do ok. 20* - i wilk syty (gros uwadniania odbędzie się w optymalnej temperaturze, zanim ta zacznie spadać) i owca cała (zadam letnie drożdże do letniej brzeczki i pewnie nie przekroczę przy tym 30 minut uwadniania).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.