Skocz do zawartości

DanielN

Members
  • Postów

    895
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    90

Treść opublikowana przez DanielN

  1. @Mibor, @Hanys93 wyjaśnijcie sobie może czy mówicie o wydajności względnej (tej używa np BT, czy BS) czy bezwzględnej. Z wydajnością względną jest ten problem, że musisz znać teoretyczną ekstratywność poszczególnej grupy zasypu, która ma wpływ na ekstrakt. Te się różnią w zależności od surowca, słodowni, czy też nawet od rocznika zbioru. Dlatego są tam najczęściej przybliżone mapy, to już wpływa na wynik, w przypadku piwowarstwa domowego do pominięcia. W przypadku wydajności względnej wydajność 80% to nic nadzwyczajnego. Mówiąc o wydajności bezwzględnej bierzesz pod uwagę wszystko co wrzucasz do gara. Tutaj wykręcenie 80% w warunkach domowych to jest przynajmniej wyzwanie. Liczę wszystko bezwzględnie i na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć piwa, na których wykręciłem wynik powyżej 70%. Mimo modyfikacji wody i bardzo drobnego mielenia. Były to głównie piwa z zasypem pszenicy albo odwrócone dekokty. Duże browary mielą praktycznie ma mąkę, wysładzają do końca, tam wyniki około 80% przekładają się na wymierne korzyści. Więc w dyskusji ustalcie o którym wzorze mówicie. W takim przypadku również oprogramowanie, które używa wzorów względnych powinno każdorazowo aktualizować mapy przeliczeń dla każdej partii. Tak się nie dzieje. Głównie dlatego, że są to pomijalne małe różnice maksymalnie kilku punktów procentowych. Wg mnie teraz jest problem z kupieniem słodu słabej jakości. Oba wzory są jednakowo dobre. W sporze porównujecie długość węża mierzonego linijką. Jeden stoi dwa metry od niego, drugi cztery. Każdy boi się podejść do niego be bydle ukąsi. Więc warto aby jeden cofnął się o krok, drugi podszedł. I mierzcie z tego samego punktu odniesienia. Może nie zmierzycie tego węża ale przynajmniej wynik będzie taki sam ;). Również warto przeczytać to co napisał @Hanys93, bo jest tam wiele ciekawych i merytorycznych informacji. Niestety później w cytowaniach tylko wygodne, wyrwane konteksty. Zrobił się kolny off-top, odciągający od tematu i pytania. Aby mój wpis choć trochę wniósł do meritum. @Marcin Vekownia, aby rozlewać pod ciśnieniem potrzebujesz nalewarki przeciwciśnieniowej. Pewnie są urządzenia bardziej wydajne i bardziej pasujące do Twojego sprzętu (mi to rybka, czy go kupiłeś do lokalu, czy na własny użytek, byleby służył, jest rewelacyjny). Możesz taką kupić np. na Aliexpress, szukaj pod hasłem: 'counter pressure bottle filler'. Kup wersję wykonaną całkowicie ze stali kwasoodpornej, łatwiej dbać o czystość i nie reaguje w obecności kwaśnych środków. Do przeciwciśnieniówki musisz mieć dodatkowo butlę z CO2 by te ciśnienia równoważyć. Rozlew robić ba bardzo schłodzonym piwie.
  2. Nigdy nie próbowałem, głośno się zastanawiając, raczej nie jest to najlepszy pomysł. W pierwszej fazie laga drożdże są na dole. Dostaną wyższa temperaturę i ochoty na życie. Zaczną szybko pracować. Polecą, do góry gdzie będzie chłodniej. Mogą dostać stresu. W trakcie burzliwej gdzie wszystko się kotłuje pewnie nie ma to większego znaczenia, energia będzie szybko rozprowadzona. Po okresie burzliwej fermentacji zaczną opadać na dół. Znów będą miały większą temperaturę, mało żarcia, znowu mogą się stresować. W skrajnych przypadkach się ugotują. Te maty i kable grzeją punktowo do 40-50 stopni (mówię o własnych). Gruba warstwa drożdży będzie działała jak izolacja. Dużo grzania pójdzie w ułożone drożdże. Zawsze też możesz sprawdzić i zobaczyć co wyjdzie.
  3. @Marusia jestem podobnego zdania co @zasada. Najnowsze wydanie How To Brew ma wszystko co potrzeba zarówno początkującym jak i tym co bardziej chcą wgłębić się w temat naszego hobby. Z serii Brewing Elements uważam, że najlepiej byłoby zacząć od Yeast, w następnej kolejności Malt, Water i na koniec Hops. Podobnie jak @tibek uważam, że Hops jest najmniej merytoryczną pozycją z pozostałych. Podobał mi się tam tylko jeden rozdział który traktował w bardziej naukowy sposób o chmielu, budowaniu smaku, izometryzacji i żywicach i olejkach. Książka Water jest mocno naukowa i była, przynajmniej mi trudna. Z innych fajnych książek to: Randy Mosher, Radical Brewing. Trochę informacji o dodatkach do piwa. Ray Daniels, Designing Great Beers. Wg mnie pozycja dla trochę bardziej jak początkujących. Warto się zapoznać jak już opanujesz sztukę. Wiele rozjaśnia kwestię komponowania zasypu piwa na przykładach dobrze znanych styli piwa (ten kto tę książkę pożyczył z mojej skromnej biblioteki, fajnie żeby w końcu oddał, piszę tutaj bo nie pamiętam komu ją dawałem ) W bibliotece mam jeszcze Charile Papazain: Homebrewer's Companion oraz The Complete Joy of Homebrewing książki mają sporo redundantnych treści, również trochę się uzupełniają. Może się wielu osobom podobać styl w jakim autor podchodzi do piwowarstwa. Wszystko na luzie i bez stresu. Jak ktoś lubi typowy angielski styl pisania z kilkoma humorystycznymi wstawkami, to może się spodobać Charles W. Bamforth, Beer. Ale nie jako książka na początek a raczej uzupełnienie treści. Bamforth ma fajny styl, warto poszukać filmów/wywiadów/konferencji na YT. Książka dla bardziej zaawansowanych. Gorge J. Fix, Principles of Brewing Science: A Study of Serious Brewing. Dowiemy się o ścieżkach metabolicznych, związkach występujących w piwie. O starzeniu w tym utlenieniu piwa. Pozycja, jak dla mnie, bardzo wymagająca, zwłaszcza, że mało mam wspólnego z chemią. Ale tak naprawdę to chciałbym wznowienia: Wolfgang Kunze, Technologia piwa i słodu.
  4. @audioslave113 zerknij na opis https://fermentis.com/wp-content/uploads/2017/10/SafAle-F-2.pdf Jeden z punktów mówi, że drożdże dobrze trzymają się dna po ułożeniu. Również utrzymują się jako zawiesina po ich wymieszaniu.
  5. @audioslave113 jeżeli piwo miało 15 stopni przez dwa dni to ilość CO2 w takim czasie się zmniejszyła, wynika to z prawa Henry'ego i prawdopodobnie zdążyła już osiągnąć poziom rownowagi dla 15 stopni. I takiej temperatury powinieneś użyć, lub nieznacznie niższej. Będzie to mało zauważalne. Jeżeli natomiast na dwa dni tylko podniosłeś temperaturę otoczenia, to piwo, które ma dużą bezwładność cieplną wolniej uzyskało te 15 stopni. Poziom nasycenia będzie trochę większy aniżeli młodego piwa które już dwa dni miało 15 stopni. Wtedy już na wyczucie/doświadczenie powinieneś użyć niższej temperatury. Osobiście wybrałbym wtedy jakieś 11-12 stopni. Co da Ci różnicę kilku, może kilkunastu gramów. Jeżeli znajdziesz chwilę na czytanie, to jakiś czas temu wnikałem jak to jest z tym nagaziwaniem piwa.
  6. Dałbyś linka do tej rurki bo dużo tam rodzaju. I jakbyś mi zmierzył ile jest od pierwszego zwoju do ostatniego. Dzięki. Moja rurka to była DN 16. Nie zmierzę Ci, bo sprzedałem ją w zeszłym roku i przeszedłem na wymiennik. Lepiej mi się to sprawdza w mojej nowej zabawce.
  7. DanielN

    Usznanowanko

    Miło przywitać nowego kolegę. Samych piekielnie udanych piw Ci życzę @mefisto
  8. @markus383 chmielenie w kegu jest wg mnie super. Zdaje się, że większa ilość CO2 pomaga w ekstrakcji. To co zaproponował Ci @Hanys93 jest bardzo dobrym rozwiązaniem, ale jak już widzisz wymaga trochę sprzętu i czasu. Jakiś czas temu gdzieś na jakiś forum natknąłem się na wątek o 'hop bomb'. Też wyczytałem na BYO, że w kegu najlepiej używać niedu dużych ilości chmielu (do 1-1.5 uncji, co daje 25-40 gramów na 5 galonów ~ 20 litrów). Ponieważ chmielenie jest wydajniejsze, nic Ci nie uleci, po drugie chodzi o powietrze w chmielu jest jego sporo i stąd się biorą mocno utlenione IPA. Chyba Charie Papazian mówił, że czasem mniej oznacza więcej. I w przypadku jest to jak najbardziej ok. Taki kompromis ilość/jakość. Jako, że nie miałem takiego 'ustrojstwa' i nie chciałem wchodzić w koszty by coś sprawdzić to użyłem gazy jałowej. Zdezynfekowałem stół, rozłożyłem gazę zwiniętą przynajmniej w trzy warstwy i dodałem 20 gramów dobrego chmielu. Jak na moje wymagania wyszło super. Jeszcze jedna sprawa sposób montażu, bo to nie było takie trywialne. Jakbym przyciął deklem gazę to by się powoli sączyło i gaz by uciekał. Przewierciłem rurkę gazową (dygresja, polecam kupić krótkie rurki gazowe, lejesz pod korek i lustro piwa nie dotyka do rurki z gazem, to może Ci zaoszczędzić kłopotów jak CI nagle skończy się gaz w trakcie wysycania. Nie będziesz musiał myć reduktora i płacić za płukanie butli) i zrobiłem haczyk z nierdzewnego drutu protetycznego (fajny do ezy jak bawisz się w bank drożdży i posiewy, spawalniczy też się nada), podwiesiłem i tak sobie to pływało. Na początku upuszczałem gazu, otwierałem kegi i ostrożnie wyciągałem, ale potem zostawiałem niech se wisi. Nic złego się nie działo, robiłem tak kilka razy, nic nie zapleśniało, nie złapało tez jakiegoś złego aromatu. Przy tym sposobie nie zauważyłem również jakiegoś przyciemnienia piwa, pewnie ze względu na małe ilości tlenu, również używam zamrożonego chmielu z woreczków próżniowych. Rozlew też w atmosferze CO2 z tego samego wiadra co fermentuję. To na co trzeba uważać jeżeli zdecydujesz się zrobić podobnie jak ja. Dwa razy mi taka 'bomba' spadła, prawdopodobnie podczas napełniania. Chmiel zanim nasiąknie to pływa. Dodatkowo taki zwitek ma luźno latające końce (teraz je obcinam). Jak mi raz spadło to oczywiście ten koniec wlazł w rurkę linii piwnej i się powoli przetaczało. Zatem trzeba zamontować, tak by nie spadło. Co ciekawe. Keg stał w chłodzie dopiero po koło 1,5 miesiąca, może dłużej zaczynały wychodzić jakieś trawiaste nuty. Nie były też jakoś nachalne. Zatem jak chcesz zaryzykować i nie chcesz kombinować z mocowanie to po prostu wrzuć zwitek do kega. Pamiętaj by dobrze zabezpieczyć końce gazy. Kolejna sprawa z takiego chmielenia pierwsze 200 ml piwa nie nadaje się do picia. Cały drobny osad który spadnie Ci zaciągnie. Potem będzie leciało już smaczne piwo. Raz próbowałem chmielić luźną szyszką prosto w kegu. Tutaj przyciemnienie i strata aromatu była widoczna już po 3 tygodniach. W szyszce jest dużo powietrza (może jak ją przedmuchać CO2 byłoby lepiej). Nawet jak masz rozlew w atmosferze CO2, to powietrza w szyszce jest po prostu dużo. Na minus szyszki jeszcze dodam upierdliwe myce, rurka i głowica będzie w chmielinach. Tutaj pamiętam że przy jednym wyszynku (używam carbonation cap) - po zdjęciu złączki nadal mi się sączyło piwo. Chmielina podlazła i nie pozwoliła zamknąć bolca w głowicy. Pewnie jakby chmielić w worku to kilka minusów by odpadło.
  9. @tibek zgadzam się. Ale też proszę, przeczytaj mój ostatni akapit. Wypisałem co pamiętałem, nie wszystko to musi mieć miejsce. Taka odpowiedź teoretyczna. Też trzeba pamiętać, że temperatury kleikowania zbóż delikatnie mogą się różnić w zależności od roku i odmiany.
  10. Jeżeli zawierasz powyżej 64 stopni to tak. Ale jak już zauważyłeś warto przedłużyć czas. O ile to zależy od tego jak drobno masz śrutę. Sam wolę kleikować wczesniej. Wtedy enzymy mają szybki dostęp skrobii. Jeżeli kleikujesz podczas zacierania to skrobia jest uwalniana stopniowo. Rozkruszone bielmo musi napęcznieć, potem powoli jest rozrywane i uwalnia się skrobia. Dopiero wtedy enzymy zaczynają działać. To po prostu zajmuje czas i jest mniej efektywne w niższej temperaturze. Jest jeszcze drugoplanowy kontekst przerwy proteinowej. W bielmie też są proteiny, które również będą uwalniane. Większe szanse na zmętnienie. Przy bardzo dużych ilościach poczujesz wpływ na smak. Najlepiej rozpuść pół łyżeczki mąki w szklance wody. To co jednak jest wg mnie najgorsze, przy klasycznych piwach, to dostarczenie pokarmu dzikim drożdżom oraz bakteriom. Drożdże piwowarskie 'klasyczne' nie są wstanie zjeść skrobii. Bakterie i bretty już tak. Zatem jeżeli coś Ci wpadnie do butelki, to zwiększa się szansa na rozwój infekcji. Pamiętaj też że mozesz podczas fermentacji mieć już wegetatywne bakterie które obudzą się z czasem. Piwo może wyjść słabe w smaku, przegazować się. Skrobia w piwie oznacza, że coś poszło nie tak z zacieraniem. Powinna być rozłożona na cukry prostsze. Po prostu tracisz pieniądze. Duże ilości wpłyną na wydajność, bo wyjdzie Ci słabszy eksteakt, to oczywiście, gdy tej skrobii jest bardzo dużo. Przypomniało mi się. Przy grubej niesłodowanej śrucie kleikowanie w zacierze może zostawić znaczne ilości skrobii gdzieś głęboko. Potem podniesiesz temperaturę do około 80 stopni i podczas wysladzania może się wtedy zacząć płukać. Enzymy masz już nieczynne. Więc nie zostanie rozłożona. Zatem warto wcześniej kleikowac w wyższej temperaturze i potem dodawać do zacieru. Mówię ciągle o niesłodowanej pszenicy. Nie bać się też mocno, że Ci trochę tanin wypłuka. Przy gotowaniu powinny wytrącić się z przełomem. Też wszędzie pisze może, bo nie muszą wystąpić wszystkie negatywne skutki.
  11. @andy1856 rozważałeś użycie opcji 'zgłoś zawartość' lub wiadomość prywatną? Jak już wspomniałem, nie mam problemów z poprawianiem błędów i dawanie odpowiednich adnotacji. Mielibyśmy mniej off-topa. Trochę to zabawne, nie uważasz? Nie jestem też żadnym autorem, kolejny raz powtarzam, to tylko praca odtwórcza oraz streszczenia. Całego tego wypisu bym nie popełnił gdyby nie to zdanie. Obawiam się, że nie zrozumiałeś mnie. Pozwól, że dam Ci przykład. Twój wpis bym zupełnie zignorował, gdyby nie kolejny popełniony przez @x1d. Bardzo miło, że ktoś staje w obronie, ale wolę to zrobić sam. Zatem toleruję takie wpisy jak Twój, ale ich nie akceptuję. Tolerancja(1) nie oznacza akceptacji (3). Zatem szanuję, ale wolałbym abyś zgłaszał to na PW. Właśnie tak wiele osób wskazywało mi błędy w moich większych wpisach i wszystkim się to opłacało. Dyskusja pod wpisem była merytoryczna, nie odrywała od tematu. Kolejni czytelnicy mieli poprawione błędy wraz z adnotacjami. A osoby zgłaszające błędy też coś otrzymywali pocztą. Zauważ również, że to było cytowanie wpisu @x1d i to zdanie było skierowanie do niego. Mam nadzieję, że teraz kontekst i meritum nie pozostawia niedomówień. Niby nic, ale robi się off-top. Zgłoszenie na PW dałoby dokładnie taki sam efekt, to tylko moje subiektywne zdanie z którym nie musisz się zgadzać. Forum służy do wymiany zdań/poglądów/doświadczeń. Jak najbardziej szanuje. Proszę tylko o chwilę refleksji, nic więcej. Z mojej strony również to wszystko. I tak na koniec, życzę Ci miłego wieczoru. Mam nadzieję, że jeszcze w przyszłości obiektywnie poczytasz moje wpisy. W planach wpis w nawiązaniu do serii artykułów o banku drożdży piwowarskich w domowych warunkach. Taka rewizja po 3 latach zabawy. Też chcę popełnić takie 'czytadło' o stresie drożdży. PS: @x1d, wybacz 'wołania', są w imię zasady nic o nas bez nas.
  12. @andy1856 mylić się jest rzeczą ludzką. Nie mam problemu z przyznaniem się do błędów i ich poprawieniem. Super by było jakbyś zgłaszał takie babole w wiadomości prywatnej. Nie tworzą się off-topy, które niewiele wnoszą. Z miłą chęcią zrobię edycję z odpowiednią adnotacja. Błąd to błąd, trzeba poprawić i tyle. Są osoby które to razi, trzeba to szanować/tolerować nie zawsze trzeba to akceptować. Tyle w temacie. @x1d trochę też przesadzasz. Wszystko co wiem jest tylko odtwórcze. Jak mnie coś zaciekawi to po prostu się dziele.
  13. Niestety nie rozwiązuje. Mam taką. Dno w kolbie jest zbyt wypukłe. Słabo przylega i są duże straty ciepła. Zanim się to zagotuje mijają wieki. Pewnie zmiana kolby by pomogła.
  14. Dużego startera nie sterylizuje. Jeżeli masz gaz to gotuj Kolbe od razu z brzeczką na gazie. Mieszkam w bloku i mam tylko kuchenkę indukcyjna. Kolbę zalewam najpierw OXI, by była czysta. Potem płukanie i dezynfekuje starsanem. W międzyczasie gotuje brzeczkę na starter (około 15 min) wraz z pozywką. Garnek jest ciągle pod przykryciem. Trzeba uważać by nie wykipiało. Jak idzie piana to delikatnie podnieść przykrywkę i już po problemie. Potem wylewam staran z kolby i wlewam gorąca brzeczkę na resztki piany. Na starter zdezynfekowana folią aluminiową by nic nie wpadło. To wszystko do zimnej kąpieli wodnej one 15-20min mam schłodzony starter. Wtedy dezynfekuje kolbe dużą i mała z ministarterem, również dokładnie pod kapslami z folii. Przelewam wraz z mieszadełkiem. Zakrywam folią i na karuzele. Sterylność jest ważna na starcie z małych porcji potem traktujesz swój ministsrter jako paczkę drożdży płynnych. Nie ma potrzeby wchodzenia w koszty i sterylizacji dużego startera.
  15. @WojtekGaaD sterylność oznacza, że nie masz żadnych żywych komórek, lub ciekawostka, komórki nie są zdolne do reprodukcji. Dezynfekcja, nawet środkami alkoholowymi nie jest w stanie zagwarantować sterylności. Powiedzmy, że będziesz miał bardzo mocny zbitek bakterii osadzony w jakiejś mikroskopijnej rysce, wtedy alkohol nie będzie w stanie wniknąć do środka i część komórek przeżyje. W literaturze którą do tej pory przeczytałem zawsze w przypadku hodowli/propagacji/przechowywania wymagana jest sterylność i aseptyczne metody transferu. Zobacz, że wstawiasz probówkę na kilka miesięcy do lodówki. Tam są zawsze jakieś pokarmy resztkowe dla drobnoustrojów. Jeżeli coś w niej będzie, to jest duża szansa, że po kilku miesiącach tego będzie dużo więcej. Moim zdaniem szkoda czasu. Potem będziesz przynajmniej wkurzony, że poszło jakieś zakażenie. Nawet jeżeli zalejesz po brzegi probówkę środkiem dezynfekującym to podczas parowania ciągle jest wymiana powietrza i coś Ci się w niej może osadzić. Dookoła nas dryfują setki tysięcy drobnoustrojów. Ze swojej strony polecam Ci zakup szybkowara, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Z drugiej strony jest to tylko hobby. Jeżeli liczysz się z większym ryzykiem infekcji, to śmiało możesz zdezynfekować probówki i ich używać. Przy startowaniu probówek czystość i warunki aseptyczne są najważniejsze przy pierwszych krokach startera. Jak tam coś pójdzie nie tak, to reszta piwa będzie taka sama. Woda sterylna, to nie jest woda przegotowana. Wodę taką można tyndalizować. wtedy jest bardzo mała szansa, że cokolwiek przeżyło. Zerknij na artykuł który @Mibor wstawił post wyżej. Jeżeli mówimy o banku to na starcie polecam Ci zakup soli fizjologicznej z apteki. Mało kosztuje i jest sterylna. Jeżeli mówimy o płukaniu gęstwy, by postała trochę dłużej, to możesz użyć wody z kranu przegotowanej przynajmniej przez te 10 minut. Potem ostudzonej. Cały czas garnek powinien być pod przykryciem. Przegotowanie takie ma dwa cele. Pozbycie się zdecydowanej większości bakterii oraz rozpuszczonego tlenu, tlen pobudza drożdże. W przypadku płukania gęstwy ciężko mówić o warunkach sterylnych. Płukasz ją po to, by pozbyć się z niej alkoholu. Wtedy drożdże wolniej będą obumierały i będą dłużej zdatne do użytku.
  16. @tibek, @Wajcha, @Kaniutek, @Mibor @bielok spiszę i zamieszczę, zacznę pisać w najbliższy weekend bo wcześniej nie wygospodaruję nawet chwili czasu. Wielkiej filozofii tam nie ma, ale chcę to zrobić porządnie.
  17. Wpisz gniazdko tablicowe. Przykładowo https://allegro.pl/oferta/gniazdo-tablicowe-230v-gs-niebieskie-gniazdko-6327858383
  18. Możesz śmiało dodać. Możesz też zostawić jak jest. Jak zrobisz tak będzie dobrze Jeżeli zdecydujesz się na dodanie cukru to po ostudzeniu nie zapomnij również zdezynfekować rąk i fermentora przy klapie. Jako, że drożdże już bardzo widocznie pracują to staraj się nie napowietrzać.
  19. Tak dedykowany starter 50ml. Robię teraz małe startery w butelkach z septą (100ml), które można autoklawować (wstawić do szybkowara). To pozwala mi na transfer niemal bez kontaktu drożdży z niesterylnym powietrzem. Bardzo małe ryzyko, że coś się zakazi nawet jak ktoś nie ma wprawy i doświadczenia. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to mogę opisać jak to wygląda. Wszystko się dzieje w tej butelce. Dopiero na koniec się napełnia probówki. Ta butelka też nadaje się na starter pierwszego poziomu i znowu masz bezpieczny transfer.
  20. @fotohobby drożdże do depozytu wrzucam zawsze z dedykowanego startera. One wtedy pod solą leżą po 9 miesięcy i są ciągle w dobrym stanie. Zatem przerzucając na starter dedykowany chcę mieć je aktywne, by szybko się wzięły do pracy. Starter dedykowany robię najczęściej około 2-3 dni. W tym czasie zdążą najeść się już uspokoić i dopiero wtedy je pobieram. Ostatnio zmieniłem trochę proces, jest o wiele mniej pracochłonny i transfery odbywają się w niemal zamkniętym środowisku, przez co ryzyko kontaminacji jest minimalne jak na warunki domowe. Znam też osoby, które dzielą świeżą paczkę i właśnie takie drożdże wrzucają pod sól. Wtedy właśnie odbierają przed aktywacją. Jednak jak porównywaliśmy jakość depozytów to jest kolosalna różnica w ilości żywych komórek na rzecz tych depozytów z dedykowanego startera. Już na starcie często w paczkach, które do nas przychodzą mamy sporą ilość martwych drożdży (długi łańcuch dystrybucji, warunki temperaturowe). Z czasem w takich depozytach będzie tylko gorzej. Też pamiętaj, że jeżeli startujesz starter na 3 etapy, to nawet ze słabszego depozytu zdążą one 'nadrobić'. Ze swojej strony wolę zrobić stater dedykowany i potem nie martwić się, że mi nie ruszą. Próbowałem zrobić mrożonki bezpośrednio z paczki. Po kilku miesiącach już były problemy ze startem. W tych dobrze odżywionych nie zauważyłem takich problemów. Ostatnio wyciągnąłem depozyt po 18 miesiącach i ruszył jakby nigdy nic. Jeszcze koledze w jakimś tam konkursie pozwolił zająć punktowane miejsce
  21. @Oleynick raczej nie powinno się mierzyć odfermentowania startera, możesz go przez przypadek zakazić. Startery warto pokręcić przynajmniej 14-16 godzin. Jeżeli bardzo mocno Ci zmętnieje to to znaczy, że w zasadzie jest gotowy do użycia. Nawet jeżeli zostanie jeszcze coś ekstraktu to dojedzą go już fermentorze. Starer polecam zadawać w całości. Jeszcze tak dygresyjnie. Po ostatnich lekturach, startery domowe nie powinny być napowietrzane powyżej 24 godzin. Po takim czasie najczęściej nie ma już cukrów do jedzenia. Drożdże powinny już mieć wystarczający zapas tlenu i jego dalsze dostarczanie może stresować drożdże. Warto wyłączyć karuzelę po 24 godzinach (takie dmuchanie na zimne) jeżeli starter musi postać dzień dwa dłużej. Mętność jest tym wyznacznikiem. Drożdże danego szczepu nie namnożą się więcej aniżeli pozwala im objętość w jakiej pracują. Jeżeli starter Ci bardzo mocno zmętniał. To najczęściej wypada około 12-18 godziny (zależy od temperatury, szczepu, kondycji). Dla pewności poczekaj jeszcze te 3 godziny (taki jest średni czas podziału komórki) i można zadawać. Tutaj praktyka Ci podpowie. Po kilku starterach będziesz wiedział, że to już. Na starcie możesz po prostu dłużej poczekać i też będzie dobrze. Pomiaru ekstraktu w starterze się nie wykonu. Dlatego że tam chodzi o namnażanie a nie o fermentację. Nie. Co więcej stater powinien mieć dostarczane powietrze. Mieszadło w tym pomaga na trzy sposoby sposoby. Ciągłe mieszanie pomaga lepiej rozpuścić tlen. Drgania powierzchni spowodowane przez wir pozwalają szybciej wypchnąć CO2 i delikatnie zaciągać powietrze. Po trzecie ruch w brzeczce to lepsza dystrybucja pożywania i drożdże o wiele bardziej ochoczo się namnażają. Tak dygresyjnie. Część osób dodaje środki zmniejszające pianę, to głównie widywałem na forach zza wielkiej wody, dlatego że chcą w mniejszej kolbie mieć większy starter. Wir powinien sięgać do 1/4 - 1/2 wysokości cieczy. Ruchy lustra cieczy będą wystarczające, by tlen z powietrza się rozpuszczał. Potem pojawiająca się piana dodatkowo w tym pomoże, bo zwiększy się powierzchnia. Powtarzam się, starter ma na celu równą dystrybucję pokarmu oraz ciągłe powolne dostarczanie tlenu, by nowo powstałe komórki mogły sobie syntezować sterole. To pozwoli błonie komórkowej na uzyskanie super sprężystości. A to właśnie błona decyduje 'co wchodzi' i 'co wychodzi' z komórki. Silna błona, to mocny opór przed stresem osmotycznym, który robimy wlewając starter do fermentora. A to tylko jeden z kilku sposobów, na który możemy zestresować drożdże w domowym browarze. W dużych browarach sposobów na pastwienie się nad tymi biednymi grzybami jest jeszcze więcej Dygresyjnie, czy ty w swoim mieszadle masz jakiś bardziej porządny regulator napięcia aniżeli tylko rezystor? Po rozmiarach rezystora mam wrażenie, że regulujesz spadkiem napięcia na potencjometrze. To się musi grzać, no chyba, że to Twój sposób na 'mieszadło magnetyczne z płytą grzewczą'. Mam nadzieję, że pomogłem.
  22. Jak już @tibek zauważył w tym raporcie brakuje najważniejszych parametrów. Jak wodorowęglany/alkaliczność oraz wapń. Masz podane chlorki i siarczany, one trochę mówią. Chlorki masz poniżej progu wyczuwalności. Siarczany aby miały efekt musi być ich około 200ppm. Dopiero od takiego progu (przynajmniej wg literatury) jest wyczuwalny wpływ stosunku siarczanow do chlorków. Parametr który mówi coś pośrednio to przewodność elektryczna. W zasadzie mówi o ilości jonów. Woda pitną powinna mieć wartość poniżej 1000 (tak pamiętam, mogę się mylić). Woda demineralizowana ma przewodność bliską zeru. Zatem wg tego raportu jesteś w 3/4 skali. W wodzie pitnej dominują głównie związki wapnia. Zatem obstawiam że Twoja woda jest średnio/twarda w kierunku twardej. To znowu korelacyjne związane jest z alkalicznością. Zatem obstawiam, że najlepsza wydajność jaka Ci na niej wyjdzie to będą piwa bursztynowe i lekko ciemne. Do piw jasnych jeżeli chcesz uzyskać lepszą wydajność możesz ją zmiękczyć, tym samym zmienić alkaliczniść. Jeżeli znajdziesz chwilę czasu to zapraszam do lektury. I na sam koniec. Woda w zdecydowanej większości przypadków ma dość mały wpływ na smak. W książkach zaznaczają, że pozwala robić piwo lepsze pod warunkiem, że już robisz je bardzo dobre. Są oczywiście wyjątki i skrajne przypadki. Wodę natomiast wg mnie opłaca się modyfikować bo delikatnie przekłada się to na wydajność, a niewiele wysiłku trzeba włożyć (ot choćby zakwaszenie) by pomóc enzymom. Mam nadzieję że pomogłem.
  23. Plusy to: - zajmuje mało miejsca (warzę w bloku w moim przypadku to ogromna zaleta), - chłodzi do 2-4 stopni powyżej temperatury wody w kranie. To zależy od modelu, - po ogarnięciu zużywa dużo mniej wody. - czas chłodzenia. Przy zimnej wodzie w kranie i pompie czas wynosi poniżej 15 min Wady: - wymaga czystej brzeczki bo może się zapchać, zatem musisz wstępnie filtrować (np. hop soipper) - trudne mycie (kilka razy trzeba płukać w dwie strony, potem dla pewności zalewam OXY, raz na kilka razy ługiem. Do dezynfekcji/przechowywania zalewam rozcieńczonym spirytusem medycznym). Z wymiennika nigdy nie wylejesz do końca wody ani go łatwo nie wysuszysz, więc jak nie chcesz aby Ci coś wyrosło w mokrym.srodowisku warto go zalewać alkoholem. W zupełności wystarczy stężenie 20%, taki roztwór jak dobrze plukasz jest reuzywalny, każdorazowo kilka mililitrów trzeba dolewać że względu na to że wszystkiego się nie da wylać. Przed podłączeniem trzeba wylać, przepłukać wodą i podłączyć. Mam pompę więc jest trochę łatwiej, na ostatnie 10min cyrkuluję na goraco brzeczkę, by się wymiennik i węże dezynfekowały, - zmiana schematu chmielenia, jako że nie chłodzi całej brzeczki, to albo musisz początkowo zawrócić (to najczęściej robię) by ochłodzić całą brzeczkę poniżej temperatury izometryzacji a potem do wiadra. Lub zmienić plan chmielenia, bo piwo jest delikatnie bardziej goryczkowe przy klasycznym schemacie do którego przywykłem. Chmiel leży w gorącej brzeczce i czeka kilka minut dłużej, aż przejdzie przez wymiennik. W tym samym czasie trochę olejków zlatuje, i zachodzi izometryzacji podbijając delikatnie goryczkę. - większe koszta podłączenia, bo więcej złączek, ze swojej strony polecam cam-locki. - trochę trud iejszy w uzyciu, przynajmniej na początku. Łatwiej się go stosuje z pompą, ale grawitacyjnie też daje radę. Grawitacyjnie trzeba zwracać uwagę na czysty filtrat wchodzący, inaczej większa szansa na zatkanie, - wymaga wprawy, bo łatwo schłodzić za nisko w przypadku jak masz zimną wodę w kranie. Zawsze można korygować potem puszczając cieplejsza brzeczkę. Zimą przy wodzie w kranie około 8 stopni do 16 stopni brzeczki zejdziesz poniżej 10 minut. - jakiś czas temu to cena, teraz widziałem modele w cenie chłodnicy zanurzeniowej. Swój kupiłem kilka lat temu. Z lenistwa głównie używałem karbowanki (zmywarka i była jak nowa). Jak kupować wymiennik to taki z dużą powierzchnią wymiany. Niestety mam tani model z lutami miedzianymi, więc dezynfekcja w zasadzie alkoholem, bo star- san jest za kwaśny do miedzi. Są droższe modele z lutami chyba niklowymi i jeszcze drożdże rozkręcalne. Te można zalać czymś kwaśnym. W miedzianych najlepiej zalewać tanim rozcieńczonym spirytusem medycznym, by nic nie wyrosło w środku.
  24. Jak już @Juniorek wspominał ekstrakt jest fajny, bo zajmuje mało miejsca i szybko go użyjesz. Ale również możesz użyć brzeczki, nic nie stoi na przeszkodzie. Najlepiej by była to jasna brzeczka. Problem z brzeczką jest taki, że musisz ją mrozić lub pasteryzować ( inaczej szybko złapie infekcje), zajmuje też dużo miejsca i wymaga dodatkowego czasu. Po prostu wygoda, za ktorą się płaci, nic więcej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.