Skocz do zawartości

darinho

Members
  • Postów

    731
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez darinho

  1. Warka 159 28,12,2023r. Polski Pils oraz Polskie Jasne 12blg 42l ok 30IBU Jeden zasyp, inne drożdże do każdego wiadra. - pilzneński 10kg + Magnum 40g + Spalt Select 200g * FM30 prosto z fiolki. * US - 05 uwodnione standardowo. Warzenie padło akurat w rocznicę nastawienia pierwszej warki, więc pewnie dziś jeszcze napisze się jakieś podsumowanie i degustację czegoś. Powrót do warzenia po długiej przerwie, której powodem były po prostu duże zapasy piwa. Tym razem zapasy jasnego zwyklejszego piwa właśnie się skończyły. Zostały te mocniejsze: portery, RISy, tripel. Dziś warzenie na nowym garnku i chłodzenie nową chłodnicą z karbowanki. Plany na ten sezon tak jak we wpisie powyżej. Zacieranie - ok 33l wody 67°C wsypałem słody 63°C/ 45' 72°C/ 15' 78°C 10' i filtracja Filtracja - bardzo sprawnie i szybko. W kotle ok 53l ok 11blg. Wg wskazań na miarce garnka. Do wysładzania zużyłem prawie cały gar z nierdzewki wody, ok 30l. Gotowanie - 60' średnio intensywnie. + Magnum 40g w 10' + Spalt Select 100g w 55' + Spalt Select 100g w 60' Gotowanie w nowym garnku poszło dobrze. Przede wszystkim da się nalać ponad 50l brzeczki i spokojnie mieć trochę miejsca aby dość swobodnie mieszać. Muszę jeszcze sprawdzić czy skala na pewno dobrze pokazuje litry. Bo, albo trochę przekłamuje, albo ma aż takie duże odparowanie. Chłodzenie do 15°C, whirpool standardowo + zlewanie końcówki przez sitko. Tym razem nie miałem schłodzonej wody z butelki, bo zapomniałem ją przygotować (a nawet kupić :-) ). Oba wiadra staną w innych miejscach, więc złapią inną temperaturę nieco. W zeszłym roku ten wariant się sprawdził. Chłodzenie nową chłodnicą poszło bardzo sprawnie. Jakieś 8-10 minut szybciej schłodziła się brzeczka. Fermentacja - napowietrzyłem zlewając + mieszanie łygą. Powstały dwie wersje A oraz B. Opisuję jako dwie wersje a nie dwie warki osobno. WERSJA A Polski Pils - są 22 litry. Zadałem drożdże FM 30 prosto z fiolki. Wiadro stoi w ok 8°C. 29.12 rano zrobiło się 6°C w warzelni. Przeniosłem do piwnicy do stabilnych 11°C. 30.12 Fermentacja rozpoczęła się po 48h. Trochę długo. 23,01 ROZLEW. 118g cukru w ok 1l wody. Cel to 2,5 vol. Zeszło do 2,5blg. Smakuje dobrze. Do ostudzonego syropu dodałem 4g witaminy C. Rozlane do butelek z krachlą. Refermentacja w ok 18°C. 03,02,2024r. Wyniosłem do piwniczki. 06,02,2024r. Pierwsza próba. Aromat rześki, nieco mleczny w sensie takiego świeżo zabutelkowanego piwa. W smaku słód, lekka trawiastość, ale to chyba nie będzie zalegać. Jest kwaśności trochę czyżby te 4g witaminy C były jednak wyczuwalne (?). Trochę takie ejlowe, nie mam wrażenia na razie, że będzie to czysty lager. Ale jako piwo zapowiada się dobrze. Na konkurs lagerów go wysyłać nie zamierzałem. WERSJA B Polskie Jasne - jest 20 litrów. Uwodniłem drożdże standardowo. Wiadro stoi w ok 18-20°C. 29.12 Fermentacja ruszyła po ok 24h 12,01,2024r. Zlałem na cichą aby pobrać gęstwę do warki 160. Nic nie mierzyłem i nie próbowałem. Pachnie ładnie i widać, że już się lekko klarowało. ok 3/4 gęstwy poszło do warki 160 a 1/4 zebrałem do słoiczka i na dniach chyba rozleję sztosy ze szklanych balonów z warek 156 i 157 23,01 ROZLEW. 120g cukru w ok 1l wody. Cel to 2,5 vol. Zeszło do 2,5blg. Smakuje dobrze. Do ostudzonego syropu dodałem 4g witaminy C. Refermentacja w ok 18°C. 03,02,2024r. Wyniosłem do piwniczki. 11,02 pierwsza próba. Wygląd - jasne złoto, opalizacja. Niezłą pianka. Aromat - trochę drożdżowo jeszcze. Owoce, jasny biszkopt. Smak - słodycz na początku, po chwili średnia goryczka, fajna krótka. Na koniec kwaśność średnia. W smaku słodowe, trochę drożdżowe, siano, owoce żółte, czerwone jabłko. Ogólnie - przyjemne. Jeszcze wymaga trochę czasu. Piłem ostatnio parę razy Czerstwe piwo czeskie które stoi w chłodni. To tamto też ma takie właśnie świeże posmaki. Zapowiada się dobrze.
  2. Lądolód. Ice Lentebock leżakowany w beczce po winie Rioja. 15,5%alk. Rozlew 24,10,2021r. Czaiłem się na jakiegoś sztosa z Browaru Spółdzielczego już od jakiegoś czasu, bo był u mnie w sklepie. A święta to dobry czas, żeby sobie prezent zrobić 🙂 Wygląd - Rubin, bursztyn wpada w czerwień. Lekko zamglone, piany zero. Wygląda pięknie. Aromat - pierwsze skojarzenie to barley wine. Słodko, gęsto, zrumieniony biszkopt, skórka chleba, gęsty kompot z suszu, suszone owoce, Nie czuję beczki. Lekkie czerwone wino może tak, ale w ciemno bym go nie znalazł. Smak - fest gęste i wyklejające. Słodko, słodko, po chwili goryczka alkoholowo - chmielowa. Alkohol od razu rozgrzewa w przełyku. Ale ciekawe jest to, że w smaku jest on szlachetny. W ogólnie nie przeszkadza, jest dopełnieniem. Jest on w formie likierowej, nalewkowej. W dobrym tego słowa znaczeniu. Kwaśność lekko kontruje i jest ona taka jak z owoców suszonych. Właśnie połączenie wyraźnej słodyczy z nutą kwaśną. Wydaje mi się, że swoje 3 grosze do goryczki dodaje drewno. Lekko czuć je w smaku mam wrażenie. W smaku, albo w teksturze, bo jest takie lekkie ściąganie chyba, które kontruje słodycz. Wino wg mnie zanika w tym gąszczu suszonych owoców. Chociaż teraz jak się lekko odbiło to retronosowo wyszło wprost jakby wino czerwone. Więc coś tam ono wnosi do bukietu, ale nie czuć go tak od razu. W smaku jest słodowość w postaci biszkoptu, jest taki słodki karmel z nutą tego przypalonego lekko. No i są przede wszystkim suszone owoce. No i jest alkohol, który o dziwo w ogóle nie wadzi. Jest jak alkohol w dobrej owocowej domowej nalewce. Ogólnie - Sztos jest. Nie zawiodłem się. Warto było spróbować. Dla mnie smakuje jak wzmocniony barley wine z dodatkiem płatków/ leżakowany w beczce. Fajne jest to wzmocnienie, bo jest ono jakby proporcjonalne. Większa ilość alkoholu, ale też większa gęstość sprawia, że doznania są większe, ale balans jest mniej więcej jak w zwykłej wersji. Beczka/ wino zaznaczają się tu lekko. Czasem gdzieś w posmaku, czasem retronosowo. Porównywałem ostatnio mojego RISa z płatkami do wersji podstawowej i były to 2 różne piwa. Obstawiam, że tu gdyby nie beczka to byłby gęsty, słodki ulep po prostu. A tak jest po prostu deserowo.
  3. Cieszyn Porter Bałtycki 22% 9,8% ważność do 18,02,2025r. Wygląd - klarowne, ładna beżowa piana. Cienka warstwa pozostaje do końca. Barwa jak cola, mocne rubinowe przebłyski pod światło. Jak dla mnie za jasne. Aromat - aromat właśnie takiego jasnego porteru. A powąchałem jeszcze przed spojrzeniem na barwę, więc to nie sugestia. Cola, karmel, skórka chleba może troszkę śliwki. W sumie dość ubogo. Smak - lekko gęste i wyklejające tylko. Słodycz tylko na początku od razu mocna palona goryczka, na koniec lekka do średniej palona kwaśność. W smaku jest lepiej. Wyraźnie palone, gorzkie, gorzka czekolada, mocno spieczona skórka chleba, śliwka też się pojawia. Alkohol dobrze schowany. Jest nieźle, ale trochę jednowymiarowo. Trochę za bardzo w kierunku karmelu ciemnego. Ogólnie - drugi raz piję porter z Cieszyna (wcześniej 2 lata temu) i drugi raz zawód. Nie jest źle, ale piwo jest za jasne, brakuje ciała, brakuje, złożoności. Jest paloność, goryczka palona, karmel i niewiele więcej. I nie mam tu wrażenia, że jest nie ułożone i po czasie byłoby dużo lepsze. Dodam tylko, że zacząłem je pić jak miało pewnie jakieś 7°C. I wraz z ogrzewaniem się zaczęło się nieco poprawiać z naciskiem na nieco. Ale jak dla mnie to przegrywa z Żywcem, Okocimiem a nawet z Książęcym. Zwłaszcza patrząc w stosunku cena/jakość. Ktoś pija ten Porter? Trafiłem na gorsze warki? Albo mam spaczony gust? 🙂
  4. Ja wziąłem KORDA dziś w Lidlu. Dawno nikt tu nic nie pisał 🙂 KORD - Lidl 12% alk. Rozlane 09,11,2023r. Wygląd - herbaciane, bursztynowe, trochę wpada w czerwień. Pianę wymuszałem, jest lekka ładna obrączka. Aromat - słodki ale też z taką wytrawniejszą nutą. Mieszanka słodyczy słodowej i wina chyba. Czuć suszone owoce i czerwone owoce od wina. Mi się skojarzyło na początku z wiśniowym winem domowym, ale to nie do końca to. Ogólnie aromat jest przyjemny nie powala intensywnością jest raczej spokojny, ale ciekawy i złożony. Suszone owoce i posmaki od czerwonego wina głównie. Plus biszkopt, lekki karmel od słodów. Jest tu jeszcze aromat, którego nie umiem określić. Taki ziemisty jakby, trochę kojarzy mi się też z aromatem coli w ciemnych piwach. Nie czuję drewna. Smak - gęste i wyklejające. Niskie wysycenie. Bardzo fajnie. Słodko na początku, słodki gęsty kompot z suszu. Dalej lekka goryczka i lekka kwaśność. Piwo jest raczej deserowe, ale ulepem nie jest. Fajnie to kontrują owoce. W smaku czuć słody, słodki karmel, lekko przyrumienione ciasto ze śliwką/ owocami. Jest też troszeczkę posmaku czerwonego wina chyba, w ciemno bym się tego nie dopatrzył pewnie. Mam wrażenie, że mało jest tu drewna. Może coś ono wnosi do tekstury, ale nie czuć go za bardzo. Mam wrażenie, że bardziej oddało wino niż samo drewno. Alkohol w aromacie i smaku schowany zupełnie. Ogólnie - Jest bardzo dobrze. Dostojnie, nie bucha aromatem na 2 metry, ale dużo się dziej dobrego. Chyba raczej nie na leżak, bo nie ma się co układać. Kosztuje 25zł. W sumie to można powiedzieć, że potaniało. Kiedyś też było po tyle ale teraz reszta piw podrożała i jakoś ten dystans zmalał. 2 Schlenkerle = 1 Kord
  5. Powoli zbliża się początek dziewiątego sezonu warzenia. Dziś zrobione zamówienie surowców. Plany są podobne do poprzedniego roku. Krótki intensywny sezon, podobna ilość piwa. Lagery, APA, Dry Stout, Grodziskie, a'la Marcowe (jak to mówił Oskar "nie będzie żadnych udziwnień - my jesteśmy normalni"). Dwa mocarze z poprzedniego sezonu wciąż leżakują z drewnem, więc w tym roku mocarza robić nie będę raczej. W browarze dwie zmiany. Kupiłem garnek 58l z nierdzewki. Skręciłem też chłodnicę z karbowanki
  6. Ja robiłem taką warkę o której piszesz. TU i TU . Jeden zasyp, około 50l brzeczki. Schładzałem całość do ok 14°C i wiadro lagera fermentowałem w ok 9°C a górniaka w ok 18-20°C. Także ten lager nie był zrobiony w 100% dobrze. Dla mnie oba piwa były dość podobne zwłaszcza, że używałem tam sporo kontynentalnego chmielu. O dziwo patrzę w zapiski, że nie zrobiłem bezpośredniego porównania 😞 .
  7. Wg mnie też są nieco mniej kacogenne. Jednak przede wszystkim to kwestia ilości i formy dnia. Z domowych jak dla mnie najbardziej kopią piwa na belgijskich drożdżach. Raz po 2 piwach Dubblu i Triplu mnie lekko suszyło w nocy.
  8. Kurczę nie zauważyłem odpowiedzi. Rozumiem, że drożdże belgijskie to nie kveiki i też trzeba je kontrolować. Popatrzyłem w swoje zapiski (i z tego co pamiętam) i temperatury fermentacji piw belgijskich nie odbiegały od normy. Nie mam takiego myślenia, że skoro to belgi to puszczam fermentację w 24-28°C i już. Wczoraj wypiłem sobie mojego Tripla i tripla St Bernardus 0,33l 8% alk. (którego dostałem od znajomego z Holandii). Po kilku godzinach lekki efekt suszenia!. Leciutki, bo łyknąłem 0,5l wody i tyle, głowa nie bolała. Ale mega mnie to dziwi. Piwa o których tu piszę w smaku nie są chamsko alkoholowe a jednak klepią.
  9. Król żyta. Bojanowo. Kupione w Dino z ciekawości, bo jest to pils z dodatkiem żyta. Nie wiem czy było kiedyś takie połączenie 12.1% 5% alk. Wygląd - złote klarowne, ładna piana, ale niezbyt obfita. Aromat - nie wiem ile tego żyta tam poszło. W składzie jest na ostatnim miejscu jeśli chodzi o słody. Słodko, pełnia, ziemia, żyto chyba się zaznaczyło. Żytnie domowe kojarzą mi się z ciężkim, ziemistym piwem i tutaj są tego elementy. Nie jest to rześki pilsik. Do tego jeszcze aromat chmielu siano, jakieś lekkie owoce jakby. Smak - pełne, wyraźna goryczka średnia, do niego wyższej. Kwaśność niska. W smaku zboże, ziemia, goryczka i taki posmak owoców. Ale takie owoce jakby jakieś jeżyny, truskawki po gotowaniu kompotu. Nie takie świeże i rześkie. Ogólnie - ja mam wrażenie, że czuć wpływ żyta. Jednocześnie nie jest to dobry wpływ. Posmak zbożowy miesza się z goryczką i daje to taki trochę ciężki efekt. Brakuje rześkości, pijalności. Ani to nie jest rześki pils, ani żytnie. Jest ok. Na takie 6/10 .
  10. Degustacja na 5 Lotnym Festiwalu Piwa w Zielonej Górze. Jak co roku, już od pierwszej edycji festiwalu zorganizowałem darmową degustację piw domowych. Idea jest prosta. Biorę cały plecak domowych piw w jak najróżniejszych stylach i wraz z kolegą polewamy próbki ludziom w namiocie u organizatorów. Czasem jest to poprzedzone krótkim wywiadem na scenie. Zazwyczaj jest to ok 10 -15 butelek piwa. W tym roku były lagery z warek 152 i 154, dry stout z kawą z warki 151, new zelland 153, Red lager 155. Do tego RIS 70, RIS 100, Barley wine 84 i RIS oak aged 144. Pogoda dopisała, degustacja poszła bardzo sprawnie ( chyba w tym roku najlepiej poszło ). Godzinka i piwa brak. Wrażenia dobre, oceny piw dobre. Za rok pewnie powtórka. https://www.facebook.com/reel/617044847016739/?mibextid=rS40aB7S9Ucbxw6v
  11. Butelki pewnie są nowe, raczej nikt by się w takie zbieractwo nie bawił 🙂 . Pewnie jakaś wilgoć (spora) dostała się do butelek, i powłaziły ślimaki, muszki itp. podczas magazynowania. Ja np składam umyte butelki w kartonach. Czasem się zdarza, że jakaś nie doschnie w 100% i potem tam też jest jakaś muszka, biedronka itp. Oczywiście nie powinni tego wysyłać. Na co liczyli, że ktoś się nie kapnie. Pracowałem kiedyś w Aldi. Też różne rzeczy na magazynie się działy. Kiedyś np. przyjechały uszkodzone karmy dla psów w których zalęgły się takie białe mięsne robale. Smród jak cholera.
  12. Dwie stówy i jutro ze szwagrem przyjeżdżam odebrać 🙃 Tak serio to na moje oko jakieś 600 - 700zł ? kegi po ok 200zł, butla ok 200 o ile jest sprawna i ma legalizację. Reduktor wygląda na taki najtańszy spawalniczy to jakieś 40-50 zł. Kran bez rączki nie mam pojęcia ile, ale nie za wiele, bo jednak kran powinien być cały i ładny, bo go widać. Uszczelki to nie mam pojęcia. To tak na moje średnio wprawne oko, bo nie siedzę w tym jakoś mocno. Może ktoś to zweryfikuje.
  13. Cześć. Powodzenia i samych udanych warek. Również tych "zerowych"
  14. Porter 180 z datą12,07,2027r. Czyli to ta warka, która wygrała kraft roku 2022r. O dziwo kupione dziś (ostatnia butelka), nie sądziłem, że będzie w sklepie. Wygląd - czarne, delikatnie mętne, nieprzejrzyste, bardzo ładna lekko brązowawa piana. Gęsta na 1 porządny palec. Nieprzejrzyste nie, bo takie czarne tylko też od zmętnienia. Nawet lampa telefonu się nie przebija. Piana zostawia super lacing, trzyma się do końca degustacji. Aromat - przyjemny, porterowy. Przypieczona skórka chleba, taka skarmelizowana nie czarna, trochę czekolada mleczna, trochę śliwka. Jest też taka suchość, wytrawność jakby gorzkiej czekolady, kakao. Nie jest to ciężki aromat, fajnie wszystko tu gra. Smak - słodycz na początku przechodzi szybko w paloną goryczkę, średnio-wysoką, po chwili dochodzi średnia palono-śliwkowa kwaśność. Niskie wysycenie, piwo jest lekko gęste i wyklejające. Ale tu też jest trochę efektu osuszania, który nadaje dozy wytrawności. To osuszanie kojarzy mi się z ciemnym kakao. W smaku przypieczona skórka chleba, śliwka, przypieczona ciasto. Ogólna paloność i palona goryczka. W pierwszym łyku bardzo fajny był efekt opóźnionego aromatu. Rzadko to jest w piwach, ale parę razy tak było, że po przełknięciu pojawiał się z tyłu nosa jakby jeszcze jeden dodatkowy aromat. Ciężko to opisać, ale to taki opóźniony aromat właśnie, taki zaskakujący. Ogólnie - bardzo dobry porter. W dodatku kosztował chyba dychę. Wygląd na duży plus, zwłaszcza piana. Minus za lekką mętność choć w czarnym piwie to akurat mniej wadzi. Aromat porterowy, fajnie zbalansowany. Tekstura porteru na plus. Alkoholu zero. Smak dość bogaty, jednocześnie zbalansowany, nic nie przeszkadza. Jest jednocześnie wyrazisty i bardzo w stylu wg mnie. Umieściłbym go tak między łagodnym okocimem a intensywniejszym żywcem z domieszką jakiejś super warki porteru Łódzkiego spośród tych powszechnych. Oczekiwania były i piwo im sprostało. Nie jest to piwo, które robi jakieś wielkie WOW, ale jest bardzo solidne. Dużo się dzieje, ale wszystko jest super zbalansowane. I to jest mega atut. Nie jestem sędzią, ale nie dziwię się, że wygrało. Spora intensywność spakowana w ramy stylu.
  15. Kwak Brouwerij Bosteels 8.4% Wygląd - klarowne, bursztynowe, ładna gęsta piana. Aromat - słodowe, biszkopt, karmelki, do tego coś co mi się skojarzyło z metalicznością, trochę taki kwas izowalerianowy. Generalnie ok, ale coś tu nie gra. Smak - słód, lekko przypieczone ciasto, karmelki, landrynki, wiśnia. Lekki alkohol czuć, ale bardzo fajnie schowany, nie przeszkadza. Pełne, słodkawe, goryczka średnia, kwaśność niska. Mam wrażenie, że alkohol kontruje tu słodycz. Daje takie osuszanie. W smaku występują jeszcze suszone owoce, mało Belgii od drożdży, ale też się to lekko pojawia. Ogólnie - dobre piwo, ale bez żadnych rewelacji. Szkło fajnie wygląda, fajnie widać zmiany barwy w przewężeniach, ale pije się z niego kiepsko.
  16. Również używam sitka do oddzielania osadów po gotowaniu brzeczki. Zlewam zdecydowaną większość wężykiem już po schłodzeniu, po whirpoolu. A resztę (jakieś max 5l) odcedzam przez sitko. Nie jest ono bardzo gęste (na zdjęciu akurat wersja z nałożoną pończochą, której już nie stosuję, sitko też już obecnie inne). Odcedzam nim pewnie jakieś 80% osadów. Czyli założenie jest takie aby za bardzo się osadami nie przejmować, ale jednak zdecydowaną większość w prosty sposób oddzielić. Bardzo mocno opieram się o korzystanie z gęstwy i chcę ją mieć względnie czystą bez konieczności płukania itd. Dla mnie dodatkowym plusem tej metody jest to, że jak już wleję do sitka ostatnie osady i one sobie lecą to odbieram z nich próbkę do pomiaru blg początkowego bez dodatkowego gmerania w wiadrze, pobierania próbki nabierką, wężykiem itp.
  17. Racja. W moim przypadku chciałem mniejszą butlę, bo to mniejszy koszt jednostkowo i lepsza możliwość przenoszenia kegeratora w różne miejsca (jak na foto). Jak kegerator na stałe w jednym miejscu to też bym szedł w tę stronę butli 6kg. Np. u mnie w mniejszym mieście nie mam gdzie napełnić butli 1,5kg, ale 6kg wymieniłbym na inną pełną bez problemu . Już kilka a może kilkanaście kegów petainer przerobiłem. Zawsze mam pewną niewiadomą co do nagazowania. Ostatnio dobrze mi się sprawdzało dobicie kega gdzie jest ok 25l piwa do 1,7bar. Potrząsanie kegiem przez minutę, dwie z dopuszczaniem gazu i to tyle. Wcześniej taką procedurę powtarzałem 2 razy, z dobijaniem 1,8-2 bar i było przegazowane. Leciała piana, trzeba było odgazowywać. Wolę mieć mniej gazu i ładnie lejące się piwo, niż odgazowywać. Także jakaś tam wprawa jest, ale idealnie nie jest, nie jest to w 100% powtarzalne u mnie.
  18. Bardzo dobrze napisane ?. Ja bym ewentualnie dodał punkt 7, który co prawda nie zawsze da się zastosować, ale często tak robię. Po schłodzeniu brzeczki zamieszać ją na whirpool, w międzyczasie zlać na cichą piwo z którego bierzemy gęstwę (można też zlać je na rozlew w butelki i zrobić rozlew po warzeniu danego piwa). I na to lać brzeczkę z obecnego warzenia. Często jak warzę np. 48L. Zlewam na cichą jedno wiadro z poprzedniego warzenia. Połowę gęstwy zostawiam w wiadrze, połowę przekładam do czystego wiadra i zlewam na to brzeczkę.
  19. Ja zaczynałem od warzenia 16-18-20 l w jakieś 8-9h. Dłużej schodziło przygotowanie sprzętu (sprzęt znoszony z różnych miejsc), wysładzanie przede wszystkim. Dłuższe były przerwy między zacieraniem a filtracją, między wysłodzeniem brzeczki a jej zagotowaniem itp. Obecnie robię warki 44-50l w 6,5h na takiej warzelni jak w temacie poniżej. Proces ogarnięty, dużo rzeczy robionych na zakładkę. Przyspieszyłem mocno filtrację bez strat wydajności. Podczas przerwy np. w 62°C grzeję wodę do wysładzania. Odbieram 5-10l brzeczki i zaczynam ją już gotować dolewając stopniowo dalszy filtrat. Proces jest już ogarnięty, sprzęt też a co za tym idzie często podczas warzenia jestem w stanie zabutelkować jednocześnie jakieś wiadro piwa. Także spokojnie, myślę, że wszyscy na początku warzyli wolniej. Po kilkunastu warkach dochodzi się do większej wprawy. Sam wyciągniesz wnioski i będziesz wiedział co można nieco skrócić, lepiej zorganizować bez straty jakości piwa. Robiąc piwo zgodnie ze sztuką. Trochę jak z jazdą autem. Na początku trzeba się skupić który bieg kiedy wrzucić a potem to robisz rozmawiając z kimś i nawet o tym nie myślisz. Wg mnie bardzo dużo czasu można oszczędzić też na robieniu większych ilości piwa lub butelkowaniu większych ilości na raz. Kiedyś jednorazowo rozlewałem w butelki właśnie te 16-18-20l piwa. A to za każdym razem dezynfekcja wiadra do rozlewu, wężyka, przygotowanie miejsca i sprzętu itd. A można tak ustawiać warzenia, aby jednorazowo rozlać chociaż te 2 wiadra na raz. Po to warzy się w domu, żeby nie smakowało jak sklepowe ? Rezultaty są bardzo dobre w domowym warzeniu. Śmiało na poziomie kraftu. Raz lepiej raz trochę gorzej niż kraft czy rzemieślnicze, wiadomo.
  20. Nawet nie ma błędów jak na bycie po 7 Warkach ? . Witamy, pozdrawiam i powodzenia w warzeniu
  21. Warka 158 11,02,2023r. REZANE (Wysłodek) 22l 11,5 blg 30 IBU - wysłodziny z RISa wczorajszego 13l 11,5 blg, końcówka leciała 7blg. - wysłodziny z Barley Wine 12l nie mierzyłem blg, po prosu dolałem do reszty. Ale były nieco cieńsze. + Green Bullet 25g * gęstwa US-05 z warki 151. Czekała w słoiczku. W kotle jest 25l o gęstości 10blg. Barwa czarna na pierwszy rzut oka. Będzie to taki brązowy, może ciemno bursztynowy bezstylowiec. Roboczo nazywam go Rezanym, bo składa się z dwóch różnych brzeczek. Poszło tam jeszcze ok 100ml brzeczki z barley wine, z menzurki i z końcówki sitka zlewanego. Gotowanie - 50' + Green Bullet 25g w 1' gotowania Chłodzenie do 17°C. Whirpool standardowo plus zlewanie końcówki przez sitko bez pończochy. Napowietrzyłem zlewając i mieszając potem mocno łygą. Fermentacja - Wiadro stoi w piwnicy w 13°C. 15.02 przeniosłem w cieplejsze miejsce. Do ok 18-20°C 10,03,2023r. ROZLEW. Cel to 2,5vol of CO2. Dodałem 126g cukru + 1,1l wody. Refermentacja w ok 18-20°C. W smaku ok, przypomina mi czeski polotmave. Albo nawet tmave, bo ono na pierwszy rzut oka jest czarne, brązowe. 02.04.23r. wygląd - jak na foto. Jest brązowe, klarowne. Na pierwszy rzut oka czarne. Zdjęcie przyciemnia. Aromat - słodowe, karmel, lekko przypieczone ciasto. Zapach ok, ale ja nie przepadam za tego typu klimatami. Smak - słodkawe, średnia goryczka, do niższej. Kwaśność palona niska. Smakuje słodowo, karmelowo, trochę suszone owoce delikatnie. Ogólnie - piwo jest ok. Smakuje jak pełnoprawne polotmave, albo nawet tmave, bo one palone też nie są. Także technicznie ok, ale nie moje klimaty jeśli chodzi o styl. Dużo bardziej preferuję piwo jasne, stout ewentualnie jakieś bursztynowe. Polotmave najmniej podchodzą, bo są trochę nijakie. 12.X,2023 Ostatnia butelka. Wygląd - jak wyżej. Obfita piana, lałem na 2 razy do szkła. Aromat - jak wyżej. Zapach jest ok, ale nie przepadam za nim. Trochę karmelu, trochę skojarzenia z colą i czeskimi ciemnymi, albo polotmavymi. Ni to jasne ni to stout. Smak - też jak wyżej, ale mam też takie kawowo wytrawne odczucie a mniej owoców suszonych. Zaskoczenie lekkie i to na plus. Poszło trochę w stronę dry stoutu a może to dziś po prostu inne odczucia. Ogólnie - Też jak wyżej. Jak na piwo z wysłodzin to jestem z niego bardzo zadowolony.
  22. Warka 157 11,02,2023r. Barley Wine 22l 24 blg 92 IBU ok 9,2% alk. - pale ale 11kg - Crystal 150 0,63kg - cukier 0,65kg - Aroma 0,33lg + Pacific Gem 100g + Green Bullet 35g * gęstwa US-05 z warki 153. Dziś podczas whirpoola zlałem tamto wiadro na cichą i od razu na całe drożdże dzisiejszego Barley Wine'a Zacieranie - 28l wody 69°C wsypałem słód 62 - 66°C/ 3h 78°C/ 10' Ciągle ta próba jodowa mi się nie podobała, stąd tak długie zacieranie. Co prawda brzeczka jak odstała to wynik próby był lepszy niż po zamieszaniu zacieru. No, ale taka próba zacieru też powinna wyglądać lepiej wcześniej. Filtracja - sprawnie poszło. W kotle 25l - 19 blg przed dodaniem cukru. Odebrałem 12l cienkusza i dodałem do cienkusza z wczoraj. Z połączonych wysłodzin powstanie jedno piwo. Gotowanie - 90' intensywnie + Pacific Gem 100g w 40' (50' gotowania) + Green Bullet 35g w 40' (50' gotowania) Chłodzenie do 15°C. Whirpool standardowo plus zlewanie końcówki przez sitko bez pończochy. Napowietrzyłem zlewając i mieszając potem mocno łygą. Fermentacja - Zamieszałem na whirpool i w czasie opadania chmielin zlałem warkę 153 na cichą. Dzisiejszą brzeczkę zlałem wprost na drożdże w wiadrze po tamtej warce. Liczę na szybki start więc wiadro dałem do piwnicy w 13°C. Tam gdzie wczorajszy RIS. - na zdjęciach próba jodowa zrobiona w tym samym czasie. Na dole po przemieszaniu młóta, u góry czysta brzeczka z samej góry. 15.02 przeniosłem w cieplejsze miejsce. Do ok 18-20°C 09,03,23r. Zlałem na cichą. Zeszło do 6,5blg czyli nieźle. Jest nieco słodyczy mimo to. Słodowe, dość łagodne, owoce do tego. Mętne. 1,04,2023r. Zlałem na cichą do balonu szklanego. Dodałem 50g kostek z dębowych beczek po Sheryy Oloroso. Wszło idealnie do butli. Jest pod korek nic nie zostało luzem. Wstawiam to do piwniczki gdzie temperatura będzie się wahać między 0 zimą do 20* latem. Najczęściej jest tak ok 10-15°C. 13,01,2024r. Przeniosłem do ok 18°C. Jutro bądź pojutrze rozlew 🙂 14,01,2024r. ROZLEW. Cel nagazowania to 2,2 vol. Dodałem 98g rozpuszczone w 0,45l wody. Do rozlewanego piwa poszły też 2 łyżeczki gęstwy US-05 z warki 159. Nadal jest 6,5 blg. Pod koniec rozlewu okazało się, że na dnie jest trochę dodanych drożdży czyli słabo się rozmieszały. Na oko to 1 łyżeczka się rozpuściła, więc pewnie będzie ok. Butelki stoją w 18-20°C. Piwo ma bardzo ładny kolor, będzie klarowne, super pachnie. W smaku jest bardzo fajnie. Wpływ drewna jest subtelny wg mnie. W piwie czuć troszkę alkohol jeszcze. 21,01,24r. Pierwsza próba. Piwo od wczoraj się chłodzi, biorę zimne. Także tylko takie wstępne wnioski, bo za wcześnie. Jest lekkie syknięcie i tworzy się bardzo delikatna pianka. Jest dobrze. Przy rozlewie było klarowniejsze. Pachnie stylowo, ale czuć taką mleczność charakterystyczną dla świeżego piwa. W smaku gęsto i wyklejająco, jest alkohol w smaku i goryczce. Smakuje suszonymi owocami, karmelem, toffi troszkę i alkoholowo. Niepokoi mnie ten alkohol. Mam nadzieję, że szybko się to ułoży, bo mniej go było przy rozlewie. Zapach i smak jego jest ok, bardziej martwi mnie to, że dokłada się do goryczki. Ale nie ma co wyciągać wniosków. Niedługo piwo pójdzie do piwnicy i się dalej zobaczy. 92 IBU, drewno i alkohol mogą dać fest goryczkę. Ale raczej się wyrobi. 24,01 Wyniosłem do piwniczki. Zalakowałem jakieś 25 sztuk. 08,02,2024r. Wygląd - bursztynowe, opalizujące. Wysycenie jest bardzo drobniutkie, piana zbiera się długo jak na azocie. Może i zbiera się długo, ale za to jest kiepska. Jak na BW obleci. Aromat - suszone owoce, daktyl, rodzynki, dość słodko. Skojarzyło mi się też z marmoladą owocową. Nie czuję już tej mleczności świeżego piwa. Pachnie bardzo ładnie. Bardzo mało alkoholu i mało też drewna. Jeśli jest to subtelnie. Smak - Słodycz, od razu goryczkowa kontra. Chmielowa i wsparta drewnem i lekkim alkoholem. Jednocześnie dalej czuć słodycz. Na koniec lekka piwna kwaśność. W smaku jest bardzo, bardzo dobrze. Suszone owoce, płynny słodki karmel, skarmelizowane ciasto z dużą porcją owoców. Jest w smaku drewno wyczuwalne, ale jest to może 1/4 smaku. Bardziej objawia się w zmianie tekstury i goryczki piwa niż po prostu w smaku. Ogólnie - Jest pięknie. Zdecydowanie lepiej niż we wpisie powyżej. Bym powiedział, że jest kapitalnie. Wystarczająco deserowo, ale skontrowane drewnem i goryczką. Czuć lekki alko, ale tek dostojnie, przyjemnie, lekko rozgrzewająco. Dużo się dzieje dobrego. Jedyna wątpliwość jeszcze to goryczka. No i może bym sobie życzył nieco więcej drewna w aromacie. Ale z drugiej strony to uważam, że właśnie poziom drewna ogólnie jest w punkt. Goryczka też jest dla mnie ok, ale myślę, że niektórzy by stwierdzili, że trochę za wysoka. Na teraz dla mnie spokojnie 9/10 10,02,2024r. Porównanie #84 i # 157 Do tej pory uważałem Barley Wine z warki 84 za jedno z najlepszych moich piw ogólnie. Ciekawe jak wypadnie w bezpośredniej konfrontacji z niedawno zabutelkowanym BW z warki 157 leżakowanej z kostkami dębu po beczce Scherry Oloroso. Będę próbował jako pierwsze ciągle #84. Wygląd - #84 troszkę ciemniejsze, bursztynowe, klarowniejsze choć opalizujące, piana taka sama. #157 wysycenie bardzo drobniutkie, długo zawieszone bąbelki w piwie trochę jak na azocie. Jaśniejsze, bardziej herbata niż bursztyn, mętniejsze. Oba prezentują się generalnie dość podobnie, ale ładniejsze jest #84 Aromat - #84 świetny, bogaty, słodki aromat suszonych owoców. Daktyl, figa, rodzynka, Takie słodkie suszone owoce. Lekki fajny likierowy alkohol w tle. Trochę jakby wziąć esencję z kompotu z suszu i na tym nalewkę walnąć. Lekki karmel, skarmelizowane ciasto z owocami. Dopisek po powąchaniu warki 157. Aromat #84 broni się i jest porównywalny lub nawet lepszy. Podstawowe wersje RISów czasem w konfrontacji z drewnem wydają się być toporne. Tutaj tego nie ma jest bardziej słodko, bardziej owocowo, ale też dostojnie. #157 mniej intensywny, też suszone owoce, ale mniej słodko. Jest to złamane drewnem. Z jednej strony aromat suszonych owoców jest stłumiony a z drugiej wzbogacony drewnem. Ostatnio też go próbowałem i tam chyba pisałem, że drewno słabo wyczuwalne. W bezpośrednim porównaniu zdecydowanie czuć, że poszło tu drewno. Choć proporcje aromatu są jakoś 50/50 Owoce/drewno Smak - #84 gęste i wyklejające. Słodko, słodko potem goryczka średnia, kwaśność niska. Goryczka ładnie kontruje, ale odbiór raczej deserowy. W smaku dzieję się świetnie. Suszone owoce jak z aromatu czyli daktyl, figa, rodzynka. Mam wrażenie, że czuję delikatny żywiczno-owocowy wpływ amerykańskich chmieli. Jest przyjemny karmel, słodowość. Jest kapitalnie. #157 gęste i wyklejające i bardzo gładkie. Bardzo gładkie i nie chodzi o to, że zero gazu. Słodko, słodko goryczka podobna lub nieco mocniejsza niż w #84. Kwaśność taka sama bym powiedział. Goryczka nieco wzmocniona alkoholem, ale nie przeszkadzającym. W smaku suszone owoce daktyl, figa, rodzynka. Lekkie drewno, taniny, nieco alkoholu w dobrej formie likierowej. Lekki przyjemny karmel, skarmelizowane ciasto z owocami. Jest bardzo bardzo dobrze. Ogólnie - BW #84 zdecydowanie dorównuje. Na teraz daję remis 9,5/10. Minusy to opalizacja i piana mogłaby być lepsza. Ale w obu cienka warstwa/obrączka trzyma się do końca degustacji. Poza ty wszystko gra i buczy. #84 ma bardziej deserowy, owocowy charakter a #157 deserowy ale trochę mocniej złamany goryczką oraz drewnem. Wymaga jeszcze lekkiego ułożenia pewnie. Jak porównywałem RISy podstawowe z wersjami z płatkami to była większa dysproporcja. Podstawowe wersje nawet długo leżakujące zawsze wydawały się lekko toporne, jednowymiarowe, nachalne w porównaniu z dostojnymi wersjami z płatkami. Tutaj jest remis może nawet ze wskazaniem na wersję podstawową. Zabawne, bo pamiętam jak się przy pierwszym Barley Wine wahałem czy w ogóle warzyć ten styl czy nie zrobić po prostu RISa. Teraz bym żałował. 23,03,2024r. Wygląd - jak na zdjęciu. Wysycenie bardzo drobniutkie, długo zawieszone bąbelki w piwie trochę jak na azocie. Herbaciano, bursztynowe. Piana nikła, ale jest. Aromat - słodycz, owoce suszone, biszkopt i lekki słodki karmel. Drewno słabo czuć. Wraz z degustacją coraz bardziej się pojawia jednak. Smak - Słodycz, od razu goryczkowa kontra. Goryczka jest konkret. Na granicy bym powiedział na dzisiaj. Chmielowa i wsparta drewnem i lekkim alkoholem. Jednocześnie dalej czuć słodycz. Na koniec lekka piwna kwaśność. W smaku jest bardzo, bardzo dobrze. Suszone owoce, płynny słodki karmel, skarmelizowane ciasto z dużą porcją owoców. Jest w smaku drewno wyczuwalne, ale jest to może 1/4 smaku. Bardziej objawia się w zmianie tekstury i goryczki piwa niż po prostu w smaku. Ale w smaku też się pojawia. Jest na samym końcu. Późno się pojawia, ale wyraźnie. Ogólnie - Jest bardzo dobrze. Trochę gorsze wrażenie niż w poprzednich wpisach. Człowiek się przyzwyczaja do dobrych rzeczy po prostu. Na dzisiaj 8,5/10. Zmniejszyłbym nieco goryczkę, trochę się piwo ogólnie jeszcze ułoży. Za to drewno jest bardziej wyczuwalne niż wcześniej.
  23. Bardzo intensywny. Właśnie gotuje się Barley Wine i w kolejce czeka 25l wysłodzin zmieszanych dzisiejszych i wczorajszych po RISie. Intensywny, ale krótki sezon, bo dziś ostatnie planowe warzenie (zostało jakieś 4kg słodu na jakąś rekreacyjną warkę). Teraz tylko wszystko rozlać w butelki ? . Taka intensywność jest mniej pracochłonna, np. zamiast zabutelkować 1 wiadro jak kiedyś zabutelkuję od razu 4-6 za jednym rozłożeniem się. Zwłaszcza, że piwa takie dość zwykłe. Pół kilo poszło na ostatnie 20 minut zacierania. W poprzednim RISie też użyłem 1 kg słodów z EBC ponad 1000 i jest ok. Myślę, że będzie dobrze, oby nie za kwaśno od tej paloności.
  24. WARKA 156 10,02,2023r. RIS Rum Oak Aged 29blg 20L 84 IBU ok 9% alk. - pilzneński 6,0kg - pale ale 5,0kg (ześrutowany kilka m-cy temu) - Caraaroma 1,0 - barwiący jęczmienny 1,0 - cukier 0,5 + Green Bullet 150g * gęstwa US-05 z warki 153 NZ PA. Zlana na cichą podczas whirpoola. Na całą gęstwę zlałem brzeczkę RISa. Dziś RIS jutro w planie Barley Wine oraz cienkusz z połączenia wysłodzin po obu tych piwach. Oba mocarze będą leżakować w szklanych balonach długo. RIS na 99% z płatkami i BW nie wiem jeszcze. I w zasadzie jutro koniec sezonu warzenia. Zostało mi jakiś 5kg słodu i nieco chmieli. Fajnie wyszło, taki był plan, żeby zamówić mniej surowców i wyczyścić wszystko do zera. Także jeszcze tę 1 warkę potem pewnie zrobię. Albo już teraz, albo potem np w maju na świeże piwo. Zacieranie - 25l wody (+2L) 70°C wsypałem jasne i Caraaroma. Zacieranie w kotle 50l z FD 62 - 65°C°C/ 2,5h Zacząłem w 62, co jakiś czas nieco podgrzewałem dla utrzymania temperatury. Słabo się zacierało. Może ze względu na to, że słód pale ale był ześrutowany prawie rok temu. Miałem go zużyć na koniec ubiegłego sezonu i tak przeleżał. Ale pachniał w porządku, robaków nie było. Po tej przerwie dolałem 2l wody 65°C i wsypałem 0,5 kg barwiącego zgodnie z założeniem. 72°C/40' Po 20' stwierdziłem, że dosypię jeszcze 0,5kg barwiącego, bo za jasny zacier wg mnie. Mimo, że barwa wg BrewTarget wskazywała ok. Porównałem z innymi RISami i wyszło mi, że 0,5kg palonych to za mało będzie. 77°C/ 10' Filtracja - poszło sprawnie. W kotle 24l - 22 blg przed dodaniem cukru (wg spławika głównego, którego używam zazwyczaj). W drugim garnku ok 12l cienkusza 9,5blg. Końcowe blg opieram o ten pomiar, że mam 24L - 22blg. Odparowanie 4l wody i dodanie 0,5 kg cukru wg przeliczników daje 29blg. Bo tego już spławikiem nie mierzyłem. A brzeczki może i jest nawet 19l, bo było dużo gęstwy, więc tym bardziej te 29blg prawodpodobne. I fajnie, tak miało być, choć wolałbym 21l, żeby po stratach zalać balon pod kurek. Gotowanie - 90' intensywnie. + Green Bullet 150g w 40' (50' gotowania) + Cukier 500g w 85' Chłodzenie do 16°C Whirpool standardowo + zlewanie końcówki przez sitko. Niestety chyba do brzeczki dostało się dużo chmielin. Ostatnio rzadko warzę małe warki i zaciąganie wężem z dna 50l gara różni się od zaciągania wężem brzeczki z garnka 35l. Tu zaciągałem już chyba chmieliny trzymając wąż na dnie. Fermentacja - Zamieszałem na whirpool i w tym czasie zlałem warkę 153 na cichą. Zlałem brzeczkę RISa na całą gęstwę napowietrzając. Potem jeszcze napowietrzyłem mieszając łygą. Wiadro wstawiłem do piwnicy do stabilnych 12°C. Przy czym tendencja jest wzrostowa, bo skończyły się mrozy, więc jutro w piwnicy może być 13 a może nawet 14°C. 15.02 przeniosłem w cieplejsze miejsce. Do ok 18-20°C 09,03,23r. Zlałem na cichą. Jest 11,5 blg. Trochę dużo. Może jeszcze trochę zejdzie. W smaku ok, nie jest ulep. Smakuje na odfermentowany. 1,04,2023r. Zlałem na cichą do balonu szklanego. Dodałem 50g kostek z dębowych beczek po rumie. Kostki musiałem ponacinać na pół aby przeszły przez szyjkę butli. Jest ok 18l i w butli trochę miejsca. Wstawiam to do piwniczki gdzie temperatura będzie się wahać między 0 zimą do 20* latem. Najczęściej jest tak ok 10-15°C. Piwo nadal ma 11,5 blg. W smaku nie jest słodkie, nie sprawia wrażenia niedofermentowanego. Oby tak było. W smaku jest już teraz fajnie. 13,01,2024r. Przeniosłem do ok 18°C. Jutro bądź pojutrze rozlew 🙂 14,01,2024r. ROZLEW. Cel nagazowania to 2,2 vol. Dodałem 89g rozpuszczone w 0,35l wody. Do rozlewanego piwa poszły też 2 łyżeczki gęstwy US-05 z warki 159. Nadal jest 11,5 blg. Butelki stoją w 18-20°C. Samo piwo jest świetne. Gęste, słodko gorzkie, czuć wpływ drewna, ale zdecydowanie nie tak mocno jak w RIS 144. Alkohol super ukryty. Zapowiada się na sztosa fest. Jak wrzucałem kostki dębowe to jedną musiałem lekko dopychać aby przeszła przez szyjkę balonu. I jak już weszła to się dopiero zastanowiłem "o kurde jak ja ją potem wyciągnę?" Ale jakoś się udało zrobić przedłużkę do noża, przeciąć ją na pół i jednocześnie nie uszkodzić balona. 21,01,2024r. Pierwszy test, piwo od wczoraj się chłodzi. Piję zimne. Jest syknięcie i jest piana! Super to wygląda. W aromacie jeszcze taka świeża mleczność. Pod spodem już RIS ten co przy rozlewie. Gęste, wyklejające, słodkie, złamane goryczką paloną. Dobry balans, czuć drewno, ale tak subtelnie nie tak fest jak w RIS 144. Jest gorzka czekolada, paloność nawet minimalna popiołowość. Śliwka, lekki likierowy fajny alkohol. Zanosi się na turbosztosa. Jutro chyba przeniosę do piwniczki i zalakuję trochę butelek. 24,01 Wyniosłem do piwniczki. Zalakowałem jakieś 25 sztuk. 27,01 Test RISów nr 100 156 i 144. Próbowane będą w takiej kolejności. Od wg mnie najmniej intensywnego. Wszystkie w tej samej temperaturę Wygląd - Bardzo podobny. Czarne nieprzejrzyste. Piana na 156 najlepsza. Jest na prawdę ładna jak na RIS. W 144 też ok, w 100 jest dość kiepsko z pianą, ale jak na RISa to też tragedii nie ma.. Aromat - #100 słodko, intensywnie czekoladowe, mleczna tak z 30% kakao może. Trochę kukułka, lekki likierowy alkohol fajny. Trochę też takiej paloności, mocno przypieczonej skórki chleba nieco śliwki. Aromat jest super, ale po powąchaniu #144 i potem znów tego to wydaje się taki nachalny a #144 taki dostojny. Pewnie idealnie byłoby wymieszać te 2 piwa. Jak się dłużej powącha #100 to znów robi się super. A innym razem zaczyna się lekko kojarzyć z sosem sojowym w porównaniu do tych z drewnem. #156 czuć mleczną czekoladę i mleczność świeżo butelkowanego piwa. Jest to dość mocne w porównaniu z #100. Spod spodu przebija się drewno, czekolada. Pachnie najgorzej, ale zwalam to na świeżość butelkowania jeszcze. W dalszej fazie ta mleczność świeżego piwa przeszła mi trochę w stronę kokosowo-rumową. Jeśli ta mleczność świeża przejdzie i faktycznie wyjdzie bardziej ten aromat od rumu to będzie turbo sztos. To jest taka nutka porteru Karibskiego, ale w intensywności z 10% Bojana. #144 Drewno, czekolada, nieco likierowego fajnego alkoholu. Aromat nie powala intensywnością, jest bardzo fajny, dostojny, raczej dominuje drewno zmieszane z czekoladą delikatną i nutą jakiegoś fajnego alkoholu. Smak - #100 Gęste i wyklejające. Słodkie, słodkie, po chwili wyraźna kontra palonej goryczki, na koniec palona kwaśność. Goryczka minimalnie podbita alkoholem rozgrzewającym. W smaku czekolada, dużo czekolady takiej 30-40% kakao. Momentami mam wrażenie, że nawet i z 50% kakao. Spieczona skórka chleba, Spieczone ciasto ze śliwką trochę kukułka. Minimalny popiołek. Bardzo bardzo dobre. Fajny balans a przy tym mocno intensywne. #156 Gęste i wyklejające, ale bardzo gładziutkie. Ta gładkość się bardzo nasuwa i jest kapitalna. Słodko, słodko, wyraźna palona goryczka połączona z goryczką alkoholowo-drewnianą. W sensie drewno daje taniny, ale też taką jakby goryczkę, drewnianość, deskowatość. Kwaśność palona niska. W smaku jest bardzo dobrze: Czekolada mleczna z 30% kakao. Paloność, drewno, lekki alkohol w przyjemnej rozgrzewającej formie. Dużo dobrego się dzieje, fajny balans i duża pijalność. Jeszcze to wszystko jest do lekkiego ułożenia się po rozlewie mam wrażenie. #144 Gęste, wyklejające, dość gładkie, ale nie to co #156. Tam się to narzuca jakby pić jakiś przecierowy sok z banana. Słodko od razu wchodzi palona goryczka z dużą domieszką drewna i lekkim dodatkiem alkoholu w dobrej formie. W smaku jest drewno i czekolada mleczna. Jakby smak mlecznej czekolady jest na początku a po chwili zmienia się on w gorzką czekoladę 60-70% kakao. To chyba zasługa drewna. Ogólnie - Ciężko wybrać najlepsze piwo. Wszystkie mają swoje wady i zalety. #100 jest super jak jest pite osobno. Jak spędzę z nim teraz chwilę to też jest super. Ale jak je bezpośrednio porównam to wydaję się takie mało dostojne, dobitne, jednowymiarowe. #144 jest super, ale jest trochę za bardzo drewniane. Z kolei #156 w pierwszym niuchu daje trochę taką świeżą mlecznością (mam ją nawet w świeżo butelkowanych lagerach np.), która czasem przechodzi w kokos/ rum. Na teraz oceniłbym tak: wygrywa warka #156. Jedyny minus to aromat tej mleczności. Ale na 10 powąchań w różnych odstępach czasu to 3-4 razy jest mleczność świeża a reszta to dostojny kokos/rum/drewno/wanilia. Wygląd kapitalny, piana trzymająca się do końca!, genialna tekstura, pijane, bogate, drewno czuć, ale nie dominuje. Dostojne, złożone, bogate i zbalansowane. Na dzisiaj bym powiedział, że to jest/ będzie moje najbardziej udane piwo ever. Na drugim miejscu #144 Mimo wszystko drewno robi robotę. Nawet jeśli w tym piwie wg mnie jest go trochę za dużo to dodaje ono złożoności, dostojności. Poprawia teksturę, łączy wszystkie elementy w bardziej spójną dostojną całość. Na trzecim miejscu #RIS 100. Któremu nie brakuje niczego Ta warka pita osobno jest kapitalna. Ale bez drewna jednak nieco odstaje. #156 to 9,5/10 z perspektywą na 10/10 niedługo #144 to 8,5/10 fajnie jakby drewno się nieco ułożyło #100 to 8/10 bardzo dobre, ale jednak bez drewna to najlepszemu RISowi będzie ciężko. 12,02,2024r. Bez rozpisywania. Aromat nie jest już mleczny! Mleczna czekolada owszem, domieszka gorzkiej, do tego drewno, wanilia i lekki likierowy alkohol szlachetny. Pachnie genialnie. Piana jest kapitalna, mega gładziutkie. A w smaku to już w ogóle dzieje się tyle, że ciężko spisać. Jeśli Komes Amburana zdobył Kraft roku to ten RIS jest 2x lepszy. Trochę różnych sztosów już piłem, ale to piwo jest spokojnie w TOP 3. Normalnie chyba wyślę na konkurs w końcu. EDIT - widzę, że nie ma w żadnym konkursie tej kategorii 😞 Wezmę go na piątkowe spotkanie piwowarów w Zielonej Górze (16,02) i na Degustację na Lotny Festiwal Piwa w Zielonej Górze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.