Skocz do zawartości

maryjan

Members
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia maryjan

  1. Ja mam blisko i też bym się pouczył.
  2. Ustawiam na prętach szyjkami w dół. Myte są tylko z zewnątrz. Nie o mycie mi chodzi, tylko o temperaturę i czas. Jak pisałem wyżej, wcześniej są one myte w środku.
  3. Pirosiarczynem sodu konserwuje się wino, zatem jeśli pijasz sklepowe wina to i E223 spożywasz.
  4. Po wypiciu butelki od razu dobrze wypłukuję. Przed rozlaniem idą do zmywarki, gdzie bez żadnych środków sterylizuję je wodą. Dostają temperatury i czasu. Najczęściej, przed rozlewem, reszta wody zdąży odparować. Pirosiarczynu używam tylko do sterylizacji frementora. Trochę warek już zrobiłem i nie zdarzyło mi się, by coś się zepsuło. Nie jestem zwolennikiem nadmiaru chemii ale pewno dlatego że 50 razy nie było problemów.
  5. napisałem: "mile rozczarowany", czyli zadowolony, ucieszony. Figura retoryczna taka.
  6. Wczoraj zacierałem stouta. Pierwszy raz w życiu. Znaczy stouta pierwszy raz, bo zacieranie to już 13 było. Jakież było moje zdziwienie kiedy zarówno syn jak i żona (zwana pieszczotliwie Wuwuzelą lub Starą Demokracyją) niezależnie od siebie stwierdzili, że ładnie pachnie w domu. Wiem, że to za sprawą palonego słodu. Byłem mile rozczarowany. Tym bardziej, że przypomniałem sobie pierwsze warki z zacieraniem, kiedy nagle okazywało się, że cała rodzinka ma w tym czasie pilne sprawy "na mieście" i koniecznie musi wyjść. I co teraz robić? Stout, oprócz bohemskiego pilsa i pszenicznego jest moim ulubionym gatunkiem ale przecież nie przerzucę się na niego z powodu rodzinnych nosów. Ale najważniejsze jest, że dobrze się uwarzyło a dżordże (sic!) ostro ruszyły do boju z cukrami.
  7. Ciężko będzie, bo to bardzo "naoczny" proces. Każdy przepis na zwykły pszenny chleb plus dodatek młóta powinien zadziałać. U mnie to mniej więcej 0,5kg mąki pszennej 650, 1 szklanka wody, 1-2 szklanki młóta, 2 łyżeczki soli, 2 łyżeczki cukru, zakwas wg uznania. Ciasto dość gęste, nie wodniste ale mocno klejące się. Tu reguluję wodą i mąką w zależności od ilości i nasycenia resztkami wysłodzin młóta. Daję to na 4-6 godzin w ciepłe miejsce. Potem do piekarnika 30minut 50st i 60-80 minut 200st (dwie przerwy ).
  8. No bo przeca szkoda wyrzucać tyle dobrego. 1. Jako, że oprócz piwa, robię też chleb i wino to już wiem, że 20% dodatek młóta do ciasta na chleb powoduje, że chleb jest bardzo ciekawy w konsystencji i pyszny w smaku. Znaczy, niektórzy znajomi, którzy kosztowali, chętnie by zapłacili za regularne dostawy takiego chleba 2. W moim poście powitalnym podałem mój przepis na wino z młóta. Powstał przypadkowo. Kiedyś po jednym z pierwszych zacierań mając wolny balon 10l powciepywałem składniki podobnie jak na wina z żyta i nastawiłem. Teraz, po prawie miesiącu od zlania, kiedy zaczyna nabierać klarowności, pobrałem "próbki" do skosztowania. Żona najpierw myślała, że to z białych winogron. Drugi degustator porównał do moich "byczych sików", jednego z lepszych win, jakie udało mi się zmajstrować. Wyszło bardzo wytrawne, jasnożółte, zbliżone do winogron. Niech się wyklaruje zatem i do butelek. Dziś nastawiam następne. 3. Żona w ramach kobiecej złośliwości zabrała mnie do: http://www.pivnilazne.eu/pl/laznie-piwne-bahenec/. Z tego co widziałem, to cała kąpiel to ciepła woda i z 1-2 kilogramy czegoś, co wyglądało jak mieszanka chmielin i gęstwy. Cała impreza bardzo przyjemna, rzeczywiście fajno się człowiek zrelaksował (tym bardziej, że kij z lanym Budweiserem dostępny pod ręką). Czy znacie może jakieś przepisy na takie kąpiele albo inne sposoby zagospodarowania pozostałości po produkcji piwa?
  9. Jak będziesz porównywał do fermentacji wina, to będziesz wywoływał niepotrzebny niepokój u siebie. Procesy przy winie i piwie jednak nieco inaczej się dzieją, ba nawet w ramach jednej grupy (piwo czy wino) różnie to może wyglądać. A niepokój ten niepotrzebnie mąci ci radość tworzenia piwa. Ba! Podobno niektóre gatunki drożdży są tak czułe, że potrafią wyczuć ten browarnika niepokój i same zaczynają się stresować. A nie ma nic gorszego od zestresowanych drożdży. Ma oczywiście wpływ na jakość piwa.
  10. A jak się odnieść do tego jak w instrukcji z puszki Coopers Europe Lager pisze ".........Przez pierwsze 4 dni zakapslowane butelki trzymamy w temp. 21-27`a przez następne 10 dni w temp. 18-20`C . Po tym czasie piwo nadaje się do konsumpcji aczkolwiek pełnego smaku nabiera po 2-3 miesiącach" ???? Zaiste skomplikowane te temperatury. W sumie wychodzi, że możesz trzymać w jednym miejscu i tylko zmienić temp. o 1stopień. Ja to olewam. Dolne fermentacje od razu do piwnicy, do chłodu, górne ze dwa dni w pokojowej, potem do piwnicy (czyli tak jak przedpiśca).
  11. Zdradź proszę, jak to obliczyłeś :rolleyes:. Oj, żartowałem oczywiście. Piwo przez 30 dni "się gazowało". Dwie butelki gazowały się o połowę dnia mniej, czyli o 1/60 całego okresu. Mogłoby to mieć sens, przy założeniu, że intensywność procesu jest liniowa.
  12. Jeśli stały ~12 godzin to po miesiącu powinny być o ~1/60 mniej nagazowane niż pozostałe. Raczej nie do wykrycia
  13. maryjan

    Witam

    Już coś da się wyczuć, choć nie przepadam za kosztowaniem pracującego nastawu. Do tego eksperymentu zainspirowało mnie wino z żyta, które regularnie robię zimą i wiosną, jak nie ma innych owoców. Zresztą, jest paru forumowiczów (nie cierpię tego słowa), którzy blisko mieszkają, więc jakby co, zawsze można komisyjną degustację zrobić w celu potwierdzenia walorów smakowych.
  14. maryjan

    Witam

    Co tu pisać. 2kg młóta zalałem wodą w 10 litrowym balonie. Dodałem sok z 2 cytryn, garść rodzynek oraz cukier obliczony tak, by wyszło koło 12 procent (cukier na dwa razy). Drożdże suche Biowin. W tej chwili składniki stałe są już usunięte, wino kończy fermentować. Lada dzień przeleję znowu, by usunąć osad. I tak jeszcze raz czy dwa aż się wyklaruje. To, co skosztowałem z menzurki po pomiarach cukru smakuje obiecująco. Ale droga jeszcze długa...
  15. maryjan

    Witam

    Chciałem się ładnie przywitać z zacnym gronem. Piwo robię już od roku. Do teraz przeszło dwadzieścia warek z brewkitów (liczna rodzina i znajomi pomagają to zużyć). Ostatnimi czasy zacząłem zabawę z zacieraniem i z pierwszych efektów widzę, że warto iść tą drogą. Preferuję pilsy, pszeniczne oraz stouty. Młóto zużywam jako dodatek do domowo pieczonego chleba. Nastawiłem też wino na młócie, które powoli kończy "bulkać" i zapowiada się ciekawie. Jak wszyscy cały czas eksperymentuję i się uczę, w czym czytanie tego forum pomaga.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.