-
Postów
13 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia maryjan
-
Ja mam blisko i też bym się pouczył.
-
Ustawiam na prętach szyjkami w dół. Myte są tylko z zewnątrz. Nie o mycie mi chodzi, tylko o temperaturę i czas. Jak pisałem wyżej, wcześniej są one myte w środku.
-
Pirosiarczynem sodu konserwuje się wino, zatem jeśli pijasz sklepowe wina to i E223 spożywasz.
-
Po wypiciu butelki od razu dobrze wypłukuję. Przed rozlaniem idą do zmywarki, gdzie bez żadnych środków sterylizuję je wodą. Dostają temperatury i czasu. Najczęściej, przed rozlewem, reszta wody zdąży odparować. Pirosiarczynu używam tylko do sterylizacji frementora. Trochę warek już zrobiłem i nie zdarzyło mi się, by coś się zepsuło. Nie jestem zwolennikiem nadmiaru chemii ale pewno dlatego że 50 razy nie było problemów.
-
Stout a sprawa zapachów w domu.
maryjan odpowiedział(a) na maryjan temat w Zapiski piwowarów domowych
napisałem: "mile rozczarowany", czyli zadowolony, ucieszony. Figura retoryczna taka. -
Wczoraj zacierałem stouta. Pierwszy raz w życiu. Znaczy stouta pierwszy raz, bo zacieranie to już 13 było. Jakież było moje zdziwienie kiedy zarówno syn jak i żona (zwana pieszczotliwie Wuwuzelą lub Starą Demokracyją) niezależnie od siebie stwierdzili, że ładnie pachnie w domu. Wiem, że to za sprawą palonego słodu. Byłem mile rozczarowany. Tym bardziej, że przypomniałem sobie pierwsze warki z zacieraniem, kiedy nagle okazywało się, że cała rodzinka ma w tym czasie pilne sprawy "na mieście" i koniecznie musi wyjść. I co teraz robić? Stout, oprócz bohemskiego pilsa i pszenicznego jest moim ulubionym gatunkiem ale przecież nie przerzucę się na niego z powodu rodzinnych nosów. Ale najważniejsze jest, że dobrze się uwarzyło a dżordże (sic!) ostro ruszyły do boju z cukrami.
-
Ciężko będzie, bo to bardzo "naoczny" proces. Każdy przepis na zwykły pszenny chleb plus dodatek młóta powinien zadziałać. U mnie to mniej więcej 0,5kg mąki pszennej 650, 1 szklanka wody, 1-2 szklanki młóta, 2 łyżeczki soli, 2 łyżeczki cukru, zakwas wg uznania. Ciasto dość gęste, nie wodniste ale mocno klejące się. Tu reguluję wodą i mąką w zależności od ilości i nasycenia resztkami wysłodzin młóta. Daję to na 4-6 godzin w ciepłe miejsce. Potem do piekarnika 30minut 50st i 60-80 minut 200st (dwie przerwy ).
-
No bo przeca szkoda wyrzucać tyle dobrego. 1. Jako, że oprócz piwa, robię też chleb i wino to już wiem, że 20% dodatek młóta do ciasta na chleb powoduje, że chleb jest bardzo ciekawy w konsystencji i pyszny w smaku. Znaczy, niektórzy znajomi, którzy kosztowali, chętnie by zapłacili za regularne dostawy takiego chleba 2. W moim poście powitalnym podałem mój przepis na wino z młóta. Powstał przypadkowo. Kiedyś po jednym z pierwszych zacierań mając wolny balon 10l powciepywałem składniki podobnie jak na wina z żyta i nastawiłem. Teraz, po prawie miesiącu od zlania, kiedy zaczyna nabierać klarowności, pobrałem "próbki" do skosztowania. Żona najpierw myślała, że to z białych winogron. Drugi degustator porównał do moich "byczych sików", jednego z lepszych win, jakie udało mi się zmajstrować. Wyszło bardzo wytrawne, jasnożółte, zbliżone do winogron. Niech się wyklaruje zatem i do butelek. Dziś nastawiam następne. 3. Żona w ramach kobiecej złośliwości zabrała mnie do: http://www.pivnilazne.eu/pl/laznie-piwne-bahenec/. Z tego co widziałem, to cała kąpiel to ciepła woda i z 1-2 kilogramy czegoś, co wyglądało jak mieszanka chmielin i gęstwy. Cała impreza bardzo przyjemna, rzeczywiście fajno się człowiek zrelaksował (tym bardziej, że kij z lanym Budweiserem dostępny pod ręką). Czy znacie może jakieś przepisy na takie kąpiele albo inne sposoby zagospodarowania pozostałości po produkcji piwa?
-
Jak będziesz porównywał do fermentacji wina, to będziesz wywoływał niepotrzebny niepokój u siebie. Procesy przy winie i piwie jednak nieco inaczej się dzieją, ba nawet w ramach jednej grupy (piwo czy wino) różnie to może wyglądać. A niepokój ten niepotrzebnie mąci ci radość tworzenia piwa. Ba! Podobno niektóre gatunki drożdży są tak czułe, że potrafią wyczuć ten browarnika niepokój i same zaczynają się stresować. A nie ma nic gorszego od zestresowanych drożdży. Ma oczywiście wpływ na jakość piwa.
-
Pierwsze warzenie piwa z koncentratu, prośba o ocenę poczynań :)
maryjan odpowiedział(a) na nehoshi temat w Piaskownica piwowarska
A jak się odnieść do tego jak w instrukcji z puszki Coopers Europe Lager pisze ".........Przez pierwsze 4 dni zakapslowane butelki trzymamy w temp. 21-27`a przez następne 10 dni w temp. 18-20`C . Po tym czasie piwo nadaje się do konsumpcji aczkolwiek pełnego smaku nabiera po 2-3 miesiącach" ???? Zaiste skomplikowane te temperatury. W sumie wychodzi, że możesz trzymać w jednym miejscu i tylko zmienić temp. o 1stopień. Ja to olewam. Dolne fermentacje od razu do piwnicy, do chłodu, górne ze dwa dni w pokojowej, potem do piwnicy (czyli tak jak przedpiśca). -
Zdradź proszę, jak to obliczyłeś :rolleyes:. Oj, żartowałem oczywiście. Piwo przez 30 dni "się gazowało". Dwie butelki gazowały się o połowę dnia mniej, czyli o 1/60 całego okresu. Mogłoby to mieć sens, przy założeniu, że intensywność procesu jest liniowa.
-
Jeśli stały ~12 godzin to po miesiącu powinny być o ~1/60 mniej nagazowane niż pozostałe. Raczej nie do wykrycia
-
Już coś da się wyczuć, choć nie przepadam za kosztowaniem pracującego nastawu. Do tego eksperymentu zainspirowało mnie wino z żyta, które regularnie robię zimą i wiosną, jak nie ma innych owoców. Zresztą, jest paru forumowiczów (nie cierpię tego słowa), którzy blisko mieszkają, więc jakby co, zawsze można komisyjną degustację zrobić w celu potwierdzenia walorów smakowych.
-
Co tu pisać. 2kg młóta zalałem wodą w 10 litrowym balonie. Dodałem sok z 2 cytryn, garść rodzynek oraz cukier obliczony tak, by wyszło koło 12 procent (cukier na dwa razy). Drożdże suche Biowin. W tej chwili składniki stałe są już usunięte, wino kończy fermentować. Lada dzień przeleję znowu, by usunąć osad. I tak jeszcze raz czy dwa aż się wyklaruje. To, co skosztowałem z menzurki po pomiarach cukru smakuje obiecująco. Ale droga jeszcze długa...
-
Chciałem się ładnie przywitać z zacnym gronem. Piwo robię już od roku. Do teraz przeszło dwadzieścia warek z brewkitów (liczna rodzina i znajomi pomagają to zużyć). Ostatnimi czasy zacząłem zabawę z zacieraniem i z pierwszych efektów widzę, że warto iść tą drogą. Preferuję pilsy, pszeniczne oraz stouty. Młóto zużywam jako dodatek do domowo pieczonego chleba. Nastawiłem też wino na młócie, które powoli kończy "bulkać" i zapowiada się ciekawie. Jak wszyscy cały czas eksperymentuję i się uczę, w czym czytanie tego forum pomaga.