-
Postów
217 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Aktywność reputacji
-
pmczarny otrzymał(a) reputację od Ziomalski w Browar Czarnego
Kontynuacja wspomnień
warka #5 - oatmeal stout
Jako że uwielbiam stouty, musiałem sam spróbować zrobić
Skład:
pilzneński: 2kg
pale: 0.5kg
pszeniczny: 0.5kg
płatki owsiane: 0.5kg
caraaroma: 0.3kg
carafa I: 0.3kg
palony jęczmień: 0.25kg
Zacieranie "na lenia", przez 90 minut w temperaturze 67 stopni (oczywiście w lodówce turystycznej).
Warzenie:
90 minut
marynka: 30g na 60 minut
lubelski: 20g na 5 minut
Otrzymałem 21 litrów brzeczki o OG: 1,052. Drożdże S-04, fermentacja burzliwa 2 tygodnie, FG: 1,014, zabutelkowane z 120g suchego ekstraktu słodowego.
Jak na razie to chyba moje najlepsze piwo, pyszny kawowo-czekoladowy smak i aromat, z delikatną, gdzieś tam w tle, nutą pochodzącą z płatków owsianych. Piana niezbyt wysoka, ale bardzo gęsta, beżowa. Co jakiś czas podkradam butelkę z piwnicy
warka #6 - ale
Piwo z gatunku "co mam, to wrzucę" Czyli wymiatanie resztek słodów przed kolejnymi zakupami. Skład mogę podać jedynie "mniej więcej", dlatego że nawet z wagi nie korzystałem, tylko mniej więcej brałem z pamięci, ile słodów poprzednio wykorzystałem, a ile mi zostało A więc wyszło mniej więcej tak:
pilzneński: 3.5kg
pale: 1.5kg
pszeniczny: 0.5kg
caraaroma: ~0.15kg
Zacieranie w lodówce turystycznej, 90 minut w 67 stopniach.
Warzenie:
90 minut
marynka: 30g na 60 minut
lubelski: 30g na koniec gotowania
Wyszło 19 litrów brzeczki o OG: 1,065. Drożdże US-05, fermentacja burzliwa 2 tygodnie, FG: 1,015, zabutelkowane z 150g suchego ekstraktu słodowego.
Całkiem sympatyczne, mocno słodowe piwo z przyjemną goryczką chmielową. Bardziej smakuje znajomym niż mi, ale ja też nie narzekam
warka #7 - scottish heavy "pechowy Szkot"
Piwo z nowej partii słodów, może nie tyle pechowe, co kosztujące sporo nerwów. A dlaczego? Oto miłe złego początki:
Skład:
pale: 3.4kg
palony jęczmień: 0.1kg
Zacieranie oczywiście w lodówce turystycznej, przez 90 minut. Tu się okazało, że po raz pierwszy miałem na prawdę dużą wydajność. Do tego stopnia, że oprócz pełnego gara zebrałem jeszcze trochę brzeczki z wysładzania... bo było mi szkoda, miała w końcu 6blg Przegotowana z odrobiną cukru powędrowała do butelek jako surowiec do refermentacji.
Warzenie:
90 minut
challenger: 20g na 60 minut
Koniec końców do fermentora trafiło 25 litrów brzeczki o OG: 1,038. Drożdże: napuchnięta saszetka Wyeast 1084 Irish Ale... I tu zaczęły się schody. To było moje pierwsze zetknięcie z drożdżami płynnymi. No i oczywiście coś musiałem zrobić nie tak. Lag niemal 72h. Miałem już wylewać do kanalizacji... Ale za namową kolegi "przetrzymałem". Potem drugi raz prawie wylałem jak już fermentacja była w toku. Powodem był niezbyt przyjemny zapach, nieco przypominający aceton. W każdym razie nie było go przy żadnej z poprzednich warek. Ale... znowu postanowiłem się powstrzymać. Po dwóch tygodniach fermentacji burzliwej zawartość fermentora zjechała do FG: 1,010. Hmmm... smakowo nie było złe, więc wrzuciłem jeszcze na tydzień na cichą. Zbyt mocno się nie wyklarowało, ale podejrzany zapach zniknął. Zatem zabutelkowałem z 2l rezerwy. W chwili obecnej, po trzech tygodniach od zabutelkowania, piwo jest prawidłowo nagazowane, piana drobna, niezbyt wysoka, zapach głównie słodowy, z delikatną nutą jakby drożdżową. W smaku... to ciekawe, bo... smakuje jakbym użył sporego zasypu słodu wędzonego Generalnie jest niezłe, z widokami na jeszcze lepsze. Na pewno będzie pijalne, co mnie cieszy Kto wie, może finał będzie z happy-endem
warka #8 - russian imperial stout 14.12.2010
Korzystając z urlopu postanowiłem zmierzyć się z mocarzem
Skład:
pale: 3.7kg
monachijski: 0.5kg
pszeniczny: 0.5kg
caraaroma: 0.4kg
płatki owsiane: 0.4kg
carafa III: 0.2kg
palony jęczmień: 0.1kg
Zacieranie w lodówce turystycznej, 90 minut w 67 stopniach.
Warzenie:
90 minut
suchy ekstrakt słodowy: 0.35kg na 90 minut
cukier: 0.25kg na 90 minut
marynka: 60g na 60 minut
challenger: 20g na 10 minut
Do fermentora trafiło nieco ponad 14 litrów brzeczki o OG: 1.095. Drożdże S-04, szybko zabrały się za robotę, tworząc piękną czapę piany Planuję przetrzymać w fermentorze 3 tygodnie, fermentuje sobie w 17-18 stopniach.
-
pmczarny otrzymał(a) reputację od Dino w BroWarmiacy do wspólnego kufla!
Ja za to zaatakowałem gose od Daniela (wersja 3). No jak dla mnie jest to super piwo na lato. Kolor bladosłomkowy, lekko mętne. Piękna gęsta, drobnopęcherzykowa piana, dość długo utrzymująca się. W aromacie wyczuwalna kolendra. W smaku bardzo orzeźwiające, lekko wytrawne, kwaskowate. Trochę kolendry, trochę słodu. Nagazowanie dość wysokie. Co do soli - jak na mój gust jest jej na tyle mało, że wcale nie przeszkadza. Bardzo smakowało. Dzięki Daniel!
-
pmczarny otrzymał(a) reputację od JerzyM w BroWarmiacy do wspólnego kufla!
Rany, ale dlaczego w piątek... Nie gwarantuję, że uda mi się przyjść, na pewno będę bez piwa, bo w piwnicy pogrom Dopiero butelkuję pierwsze piwo nowego sezonu...
-
pmczarny przyznał(a) reputację dla Dino w BroWarmiacy do wspólnego kufla!
http://www.piwo.org/topic/9270-warminski-konkurs-piw-domowych/ -
pmczarny otrzymał(a) reputację od Dino w BroWarmiacy do wspólnego kufla!
Mam 80g East Kent Golding, 100g Chinook i 100g Willamette. Jak coś to wal na prv.
-
pmczarny przyznał(a) reputację dla wogosz w Zacieranie dekokcyjne.
Kilka uwag na temat dekokcji odnośnie problemów przewijających się w ostatnich postach:
1. Hedin, to nie jakaś określona temperatura powoduje, że uwalniają się enzymy. Enzymy to dość proste białka które są rozpuszczalne w wodzie. Proces śrutowania powoduje, że łatwo mogą przechodzić do roztworu. Trzeba dać im tylko trochę czasu dobrze mieszając i będzie OK. Jeżeli robimy dekokcję trójwarową, pierwszy dekokt odbieramy zwykle w temp. ok. 52st. Nie można tylko robić tak, aby zaraz po wrzuceniu śruty do wody odbierać dekokt, bo nie damy szansy enzymom na przejście do roztworu.
2. Vettis, kierowanie odfermentowaniem piwa stosując dekokcję jest prawie niemożliwe, szczególnie jak stosujemy trójwarówkę. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: po co robimy dekokcję. Jeżeli stosujemy słody tzw. "twarde" o słabym rozluźnieniu cytologicznym, to robimy to, aby mieć odfermentowanie na w ogóle przyzwoitym poziomie. Przy takich słodach mamy zwykle bardzo przyjemną słodowość w piwie i trochę ciemniejszy kolor, bardziej w kierunki harbaty niż słomki. Jeżeli używamy (np. po to aby być w zgodzie z tradycją) wysokorozluźnionego słodu (obecnie powszechny w obrocie) to o kierowaniu odfermentowaniem przy dekokcji możemy zapomnieć. Ten słód jest tak bogaty w enzymy, że praktycznie zawsze zadziałają do końca.
3. Pavulonek; czy trzeba gotować aż 10 min i po co. Każdy dekokt, obojętnie w jakiej temperaturze odebrany, przed gotowaniem powinien zostać "upłynniony", czyli scukrowany w temp. 72st.(sprawdzone próbą jodową). W gęstym zacierze widać to wyraźnie, jak alfa-amylaza powoduje rozrzedzanie zacieru wraz upływem czasu utrzymywania temp. 72st. Taki upłynniony zacier raczej nie przypala się podczas gotowania. Gotujemy jednak po to, aby kawałki tego słabo rozluźnionego słodu (jak był słabo rozluźniony to gorzej się ześrutował) po prostu się rozgotowały, a nie jak pisze Mimazy skleikowały, bo kleikowanie skrobi jęczmiennej zachodzi w temp. 58-63st. Dodatkowo wpływa to też na barwę przez powstawanie związków Maillarda. Potem dekokt zawraca się do reszty w następujących celach:
a) rozłożenie skrobi uwolnionej podczas gotowania przez enzymy obecne w części rzadkiej,
b) podniesienie temp. zacieru do kolejnego poziomu,
c) dość precyzyjna regulacja tej temp. za pomocą ilości dekoktu w czasach kiedy nie było termometrów. Dzięki gotowaniu, dekokt miał stale tę samą temp. więc doświadczalnie można było ustalić (jak robiono stale te samo piwo ze stałą ilością słodu i wody) ile należy odebrać dekoktu, żeby po powtórnym połączeniu temp. zacieru podniosła się do oczekiwanego poziomu.
4. Slotish, zauważyłem że w umyśle wielu piwowarów redukcja DMS-u krąży jak powieściowy Belfegor po Luwrze. Obecnie produkowane słody mają zawartość ok. 2 mg/kg prekursora DMS, gdzie absolutnie bezpieczną granicę określa się na 5 mg/kg dla browarów, mających zamknięte ciśnieniowe gotowanie piwa, zwykle nieprzekraczające 40-50 min. Przy naszym, zwykle dwukrotnie dłuższym gotowaniu w otwartym garze (wystarczy szczelina), ten problem nie występuje - przynajmniej ja go u siebie nie zauważyłem.