Skocz do zawartości

Ranking

  1. Dagome

    Dagome

    Members


    • Punkty

      37

    • Postów

      658


  2. DanielN

    DanielN

    Members


    • Punkty

      7

    • Postów

      895


  3. zborek

    zborek

    Members


    • Punkty

      3

    • Postów

      17


  4. jaras

    jaras

    Members


    • Punkty

      2

    • Postów

      2 493


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 2011.12.23 w Wpisy na blogu

  1. Dagome

    Tytułem wstępu...

    W 2008 roku, kiedy zaczynałem warzyć swoje pierwsze piwa, kopalnią wiedzy były dla mnie fora internetowe. Czytałem o piwie w każdej wolnej chwili. Mogę spokojnie założyć (i nie pomylę się wiele), że w 2008/09 roku przeczytałem 90% z całości istniejących postów na forach browamatora, browar.biz i piwo.org. Pamiętam, że źródłem największej inspiracji były stare zapiski Codera i Wielkiego_B na browar.bizie. Im, ale także wszystkim innym dzielącym się swoimi doświadczeniami pragnę podziękować za to, że pisali, że się dzielili i że im się chciało. Przede wszystkim w prowadzeniu tych zapisków nie chodzi mi zupełnie o lansowanie jakiegoś jedynie słusznego sposobu warzenia i spojrzenia na piwo. W moim domowym browarze zawsze dużo się dzieje. Cały czas coś sprawdzam, porównuję, eksperymentuję. Mam wyrzuty sumienia, że nie dzielę się tym wszystkim. Moim blogowaniem pragnę spłacić dług społeczności piwowarskiej, która była dla mnie źródłem informacji, kiedy stawiałem pierwsze kroki w piwowarstwie domowym. Pięć lat piwowarstwa było dla mnie potężną lekcją cierpliwości, konsekwencji, ale przede wszystkim pokory. Kiedy zaczynałem, postanowiłem że chcę nauczyć się warzyć jak najlepsze piwo. Rzeczywistość regularnie brutalnie sprowadza mnie na ziemię, kiedy kolejne piwa okazywały się i okazują słabe i zwyczajnie niesmaczne. Przez ten czas wielokrotnie odkrywałem Amerykę i wywarzałem już otwarte drzwi. Zrobiłem mnóstwo głupot, czasami udawało mi się stworzyć coś ciekawego. Chciałbym przez rok opisywać swoje warzenie. Założenia i ich realizację, wybory i ich konsekwencje, sukcesy i porażki. Mam nadzieję, że wytrwam w pisaniu, oraz że to, co będę pisał komuś się przyda. Zakładam, że będę tworzył wpisy w schemacie jedna warka - jeden wpis. Następnie wraz z przybywaniem informacji będę edytował wpisy i rozwijał, dodając informacje odnośnie fermentacji, rozlewu, oraz wrażenia z degustacji. Tak więc wpisy dotyczące każdej warki będą systematycznie rozwijane na przestrzeni tygodni, oraz miesięcy.
    13 punktów
  2. Dagome

    # 321 Black IPA

    Na życzenie wklejam recepturę. Piwo wyszło bardzo dobrze. Dzisiaj warzyłem powtórkę. W przyszłości pokombinuję nieco z chmieleniem, ale jako punkt wyjściowy do dalszych eksperymentów nadaje się świetnie. Recenzja: http://polskieminibrowary.pl/2014/01/22/triplet-czeslawa/
    10 punktów
  3. #1 Seria artykułów o banku drożdży piwowarskich. Czyli o tym jak przechowywać drożdże płynne przez długie miesiące. #2 Woda w piwowarstwie domowym. Zrozumiesz co oznacza alkaliczność, twardość, pH. Jakie minerały są używane do modyfikacji wody. #3 Prosty sposób na odzyskanie drożdży z niepasteryzowanego piwa. #4 Wysycenie piwa, zarówno w butelce jak i w kegu. Wyjaśniam jak to działa, jak wyliczyć ilość cukru do refermentacji, jakie ciśnienie ustawić na reduktorze. #5 Jak działa próba jodowa i kiedy jest sens ją wykonywać. #6 Piwa belgijskie bez cukru kandyzowanego sporo tracą, dlatego przedstawiam przepis jak taki cukier wykonać. #7 Jakie enzymy scukrzające działają podczas zacierania. #8 Rehydracja drożdży, temperatura ma znaczenie. #9 Mały test środków dezynfekujących na Brettanomyces #10 DIY: Mieszadło magnetyczne dla majsterkowiczów niedzielnych. #11 DIY: Tanie i dość wydajne chłodzenie brzeczki latem #12 Kilka ciekawostek #13 Nie samym piwem człowiek żyje, chmieloniada na gorące dni. #14 Spontaniczny wpis o namnażaniu drożdży. #15 Kilka słów o przechowywaniu gęstwy #16 [DIY] Chłodnica przeciwbieżna ze starej chłodnicy zanurzeniowej.
    7 punktów
  4. Dagome

    # 297 American IPA

    Jako, że jest to wcześniejsza warka, sprzed 300-tnej - więc nie opisuję. Postanowiłem wrzucić, ponieważ opisane tam piwo w zeszłą sobotę (14-IX), zdobyło Grand Prix na I Warszawskim Konkursie Piw Domowych. Piwo wg tej receptury będzie wkrótce warzone przez Browar Ciechan. Może ktoś będzie miał ochotę skorzystać. Zamieszczam w formie zdjęć dwóch stron z mojego zeszytu z notatkami piwowarskimi. Prowadzę go konsekwentnie od pierwszej warki w 2008 roku. Informacyjnie, bo kontrowersje są: Podane w recepturze 20 g chlorku wapnia należy traktować z przymrużeniem oka. Co prawda faktycznie do wody poszło 20 g, ale... - chlorek wapnia był w wersji sześciowodnej, - chlorek wapnia był nieco zawilgocony, cholerstwo chłonie wilgoć z powietrza. Ile było go faktycznie nikt nie wie, ale ja osobiście zakładam około odpowiednika 10 g normalnego chlorku wapnia. Czyli maksymalnie 4-5 g na typową 20-25 litrową warkę. Każda moja receptura podana do tej pory publicznie jest dosłownym zapisem "tego jak było", a nie "tego jak powinno być". Z kronikarską dokładnością zamieszczam zapis tego, co zrobiłem i co zostało zweryfikowane na konkursie. Nie zmienia to faktu, że nie zawsze udaje mi się zrobić tego, czego bym chciał. Zbyt prymitywny sprzęt i brak warunków, niestety. Tak więc z dystansem.
    6 punktów
  5. express

    Pomysł i założenia do budowy eHERMS

    Założenia Założenia do budowy browaru są proste. system typu HERMS zasilanie elektryczne, kadzie zrobione z kegów wszystkie elementy mające styczność z brzeczką zostaną wykonane ze stali nierdzewnej możliwie kompaktowy i mobilny sterowanie wzorowane na http://theelectricbrewery.com/ Zasilanie Dostępne mam zasilanie trójfazowe do płyty kuchennej, więc do 40A mogę pożerać bezboleśnie, co spokojnie powinno wystarczyć na takie pojemności kadzi. Kompaktowy i mobilny Browar ma się zmieścić do małej kuchni i dać się wywieźć windą pasażerską do schowka w garażu. Idea jest taka, aby wszytko (kadzie, pompy, sterowanie) było zainstalowane na mobilnym stelażu wykonanym z profili stalowych. Zajmowana powierzchnia - około 0,5 m2 co przekłada się na rzut 50-60 na 90-100 cm i dwa poziomy. Kadzie Kadź zacierna: 50 litrów Kadź warzelna: 50 litrów Zbiornik grzewczy do wody/wymiennik ciepła: 30 litrów
    2 punkty
  6. Dagome

    # 300 Witbier

    # 300 Witbier 23-07-2013 warzenie: 54 litry / 12,0 Blg / 14,6 IBU / 6,6 EBC Kolejna, dwunasta próba zrobienia Witbiera z dobrym balansem cech. Przy okazji test i porównanie dwóch szczepów drożdży dedykowanych do stylu. Receptura jest dostosowana do szczepu 3944, który już trochę znam. Drugi, 3942 używam pierwszy raz. W dalszym ciągu się zastanawiam, czy nie powinienem mocno obciąć wszystkie przyprawy. Zresztą zobaczymy, przetestujemy w innych konfiguracjach, bo zapowiada się seria trzech. Zasyp zakładam jak najprostszy. Testować mam zamiar różne ilości przypraw. Tą warkę przyprawiam prawie identycznie jak ostatnią z zeszłego roku. Będzie punktem odniesienia do następnych. Jeśli chodzi o przyprawy, zawsze używam świeżo tartej skórki. Kombinowałem z różnymi ilościami i w zasadzie zawsze było jej za dużo. Zdarzało się nawet i po 200 gramów na 25 litrów. Niezbyt lubię większe ilości cytryny w Witbierze i używam jej mało, albo w ogóle. Jeśli chodzi o rumianek, używam zwykłej "herbatki" jaką sprzedaje się w aptekach albo hipermarketach. Niektórzy mówią, że rumianek jest tzw. sekretnym składnikiem. W skrócie daje efekt podobny do gumy Wrigley's Juicy Fruit. W większych ilościach daje efekt ciężkiej owocowości i zaburza balans. Tym razem dam bardzo mało, 1,75 g, czyli jedną torebkę. Na ostatnią minutę użyję Styrian Goldings, który daje ładną pomarańczę. Troszkę inną niż ta pochodząca ze skórki. Zasyp: 12,00 kg - pilzneński - 6,00 kg ( 50%) // Bruntal, klepiskowy - pszenica - 6,00 kg (50%) // własna, ozima 2012, gnieciona Kleikowanie: - Pszenica (6,00 kg) do 24 litrów wody o temp. 63 st.C, podgrzewam 37 minut do wrzenia. Gotuję 15 min. - Do gotującego kleiku wlewam 24 litrów zimnej wody (+ 4 ml. kwasu fosforowego 75%) i dodaję słód Zacieranie: - 46,3 opadająco do 44,6 st.C. - 30 min, podgrzewam 8 min, - 50,0 - 50,4 st. C. - 10 min, podgrzewam 22 min, - 66,2 - 66,7 st.C. - 45 min, podgrzewam 6 min, - 70,2 - 70,7 st.C. - 15 min, podgrzewam 6 min, - 76 - 77 st.C. - 3 min. Wysładzanie: - 40 litrów - odebrane 69 litrów Gotowanie: 85 min. // + 10 g chlorku wapnia - Styrian Goldings, granulat 2012 (4,4 alfa) - 68 gr. / 60 min. - Styrian Goldings, granulat 2012 (4,4 alfa) - 30 gr. / 1 min. - Skórka pomarańczy, świeżo tarta - 80 g / 2 min. // 5 sztuk // - Skórka cytryny, świeżo tarta - 20 g / 2 min. // 1,5 sztuki // - Kolendra indyjska - 30 g / 2 min. - Rumianek - 1,75 g / 2 min. Drożdże: - Wyeast 3944 Belgian Witbier - starter - Wyeast 3942 Belgian Wheat - starter Zadane w temp. 17 st.C. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 05-08-2013 // Przelane na cichą. Z grubsza drożdże, z którymi miałem do czynienia można podzielić na trzy kategorie: mocno upierdliwe, upierdliwe i nieupierdliwe. Wyeast 3944 Belgian Witbier są dosyć upierdliwe. Podobnie jak klika innych szczepów mają mocną tendencję do tworzenia wysokiej piany i wyłażenia z fermentora. Można z tym próbować walczyć zmniejszając ilość zadanych drożdży oraz szczepiąc brzeczkę w niskiej temperaturze i nie pozwalając na szybki jej wzrost. Ewentualnie zmniejszając ilość brzeczki w fermentorze. Niektóre szczepy m.in. wspomniany są jednak na tyle wredne, że kiedy zbyt dużo drożdży wywędruje przez rurkę na zewnątrz, w środku robi się ich za mało, fermentacja zwalnia, temperatura spada, co jeszcze mocniej zwalnia fermentację i jest problem. Fermentacja zaczyna się bardzo mocno przeciągać i jest kłopot z zejściem do założonego ekstraktu końcowego. Przerabiałem wspomnianą historię wielokrotnie i przy niektórych szczepach przez kilka pierwszych dni zwykle muszę kilka razy dziennie schodzić do piwnicy i patrzeć, czy nie trzeba reagować. Podobną historię miałem również przy tej warce z fermentorem "A" - zaszczepionym 3944. A wszystko przez starter. Jeden fałszywy krok na schodach, zabełtałem słoik, drożdże podniosły się z dna i musiałem wlać o pół litra więcej piwa ze startera niż miało być. Pół litra, który potem z drożdżami wyszedł w nocy rurką, mimo że temperaturę w miarę udało mi się utrzymać. Ech... - "A" 3944 Belgian Witbier - fermentacja burzliwa: 13 dni - 18-22°C // odfermentowało, a raczej nieodfermentowało do 4,8 Blg // 18°C - 3 dni, 19°C - 2 dni, 20°C - 3 dni, 21°C - 2 dni, 22°C - 3 dni Wstawiam na 2 tygodnie cichej do 15°C, myślę że jeszcze trochę zejdzie. W młodym piwie zostało sporo drożdży, realnie podniosą one temp. 2 stopnie, a w 17°C szczep ten pracuje dobrze. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby do końca już nieodfermentowało, wtedy ewentualnie zmniejszę ilość glukozy przy rozlewie. Niestety piwo już czyste raczej nie będzie. - "B" 3942 Belgian Wheat - fermentacja burzliwa: 13 dni - 18-22°C // odfermentowało do 3,0 Blg // 18°C - 2 dni, 19°C - 1 dzień, 20°C - 5 dni, 21°C - 2 dni, 22°C - 3 dni Na cichej powinno jeszcze zejść, strzelam 0,2-0,3 Blg, czyli będzie idealnie. W opisie Wyeasta widnieje, że szczep jest raczej estrowy z minimalnymi fenolami, a z jabłkiem, gumą do żucia i śliwką na czele. Muszę przyznać, że pusty fermentor po świeżo zlanym piwie pachniał pięknie na cały dom, głównie pomarańczą, ale także goździkami. Będzie dobrze Oba fermentory wstawione do 15°C. -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 17-08-2013 // Rozlew Nagazowanie: 2,5 vol (175 g glukozy na 27 litrów piwa w 19 st.C.) - fermentor "B" - 3942 Belgian Wheat- odfermentował do 2,8 Blg - fermentor "A" - 3944 Belgian Witbier- odfermentował do 3,0 Blg - jeszcze minimalnie nie skończył, dlatego też zmniejszyłem ilość glukozy do ok. 160 g. Zakładam, że zejdzie tak samo jak "B". Nagazowanie w temp 20 st.C. Oba zapowiadają się ok. Pierwsza degustacja za jakieś dwa tygodnie. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 30-X-2013 Z pewnym opóźnieniem, parę słów na temat tego, jak wyszedł mój Witbier. Po pierwsze, jest to bardzo przyjemne, smakowite piwo. Po drugie nie jest to Witbier. Piwo wyszło jak hybryda Weizena z Witbierem. Pod pewnymi względami może nawet bliżej mu do Weizena. Te względy to przede wszystkim silna przyprawowość. Goździki dominują profil piwa i maskują prawie całość przypraw. Te wychodzą dopiero w końcówce. Dalej, piwo jest zbyt wytrawne na witbiera. Tą wytrawność potęguje jeszcze dodatek chmielu na koniec gotowania. Zresztą bez chmielu też byłoby zbyt wytrawne. Jest to też mój kolejny całkowicie klarowny witbier. Podobnie jak wszystkie weizeny, także i ten styl zawsze wychodzi u mnie w wersji kristall. Oprócz kwestii wizualnych ma to też konsekwencje dla smaku - brakuje u mnie pszeniczno-drożdżowej pełni, puszystości smaku, charakterystycznej dla przykładów komercyjnych. U mnie "ciało" piwa jest zbudowane jest głównie na fenolach i owocowości, czyli produktach fermentacji, a nie pszenicy. Tej niestety prawie nie czuć. Dodatkowo jest dosyć słodko od produktów drożdży. Słodycz wprawdzie jest skontrowana, ale wzorce stylu aż takie słodkie nie są. Piwo jest też trochę za kwaśne. Przez najbliższe kilka warek będzie pokutować u mnie zmiana sposobu zakwaszania z kwasu mlekowego na fosforowy. Niby wiedziałem, że fosforowy jest silniejszy, ale i tak w kilku piwach dałem go zbyt dużo. Z wad technicznych, krótko, bo nie ma się czym chwalić, siarka i rozpuszczalnik. Rzecz w sumie poboczna dla tego wpisu i u mnie wynikająca z moich warunków, czyli bardzo prymitywnej kontroli temperatury, regulacji poziomu natlenienia i liczby drożdży. # 300 jest piwem, w którym na poziomie efektów pracy drożdży dzieje się na prawdę bardzo dużo. Zbyt dużo. Drożdże dominują wszystko. To na prawdę niesamowite, jak wiele potrafią dać piwu drożdże. I nawet nie mam tu na myśli różnych smaków jako takich, ale tego jak efekty ich pracy wpływają na percepcję pełni, słodyczy, kwasowości, długości smaku. Piwo jest przy tym bardzo pijalne. Finisz jest wytrawny, dodatkowo przyprawowość daje po przełknięciu i resecie smaku taki specyficzny efekt ssania. Nie chcę, żeby zabrzmiało to idiotycznie, to moje prywatne odczucie. Te wrażenie nie ma nic wspólnego z wysuszaniem, czy zaleganiem. Po prostu, ślina robi się gęsta i aż ssie, żeby zrobić kolejny łyk. Żeby stworzyć dzisiejszy wpis nie potrzeba dużo czasu, a ja właśnie kończę drugą butelkę. I chce się jeszcze. Niestety piwo nie nadaje się zupełnie do wysyłki na konkurs. Mimo że smaczne, jest nie stylowe i wystawione w kategorii Witbier, zwyczajnie nie przejdzie eliminacji. Jeżeli ktoś chciałby warzyć wg tej receptury na konkurs, to broń Cię Panie Boże! Polegnie! Co do korekty? - zmniejszyć zakwaszanie, - zrezygnować z przerwy ferulikowej, - zrezygnować z chmielenia przy końcu gotowania - zrezygnować z przerwy białkowej, - zwiększyć ilość skórki pomarańczy i nieco więcej kolendry - ciężko powiedzieć, nie jestem w stanie ocenić ile zakryły drożdże. Tyle na początek. Potem trzeba zobaczyć, co wyszło i korygować dalej. Parę słów na temat porównania szczepów Wyeast 3942 i 3944, zamieszczę jutro przy drugim Witbierze, czyli warce # 303. Na zdjęciu # 300 w wersjach na obu szczepach drożdży. Zdjęcie nieco przekłamuje, różnica koloru nie jest aż tak duża, ale faktycznie wersja na 3942 jest ciemniejsza. -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    2 punkty
  7. zborek

    Na start...

    Start. Już kiedyś bawiłem się w pisanie, ale po pewnym czasie minęła wena i blogi padały. Zobaczę jak będzie z tym Mimo, że to powinien być "brewblog", będę sie starał pisać trochę szerzej. Głównie dlatego, że widzę jak dużo muszę się jeszcze nauczyć, żeby moje piwa były na prawdę dobre. Ale nic to, sprawia mi to tak dużo przyjemności, że nauka nie będzie problemem. A pisać chciałbym szerzej z prostej przyczyny: w moim przypadku "zabawa w piwo" jest tylko kawałkiem dużo większej układanki, która ma usunąć jak najwięcej nienaturalnie przetworzonych produktów z jadłospisu. Już kawałek czasu temu dotarło do mnie, że mnóstwo rzeczy serwowanych nam przez markety i "ułatwiających' nam życie jest tak przetworzona, że przestaje przypominać swoje pierwowzory. Nie trzeba daleko szukać: sery, wędliny, piwo, pieczywo, słodycze. Mimo kuszących nazw, nawet nie stały nigdy obok prawdziwych produktów. Więc powoli zacząłem próbować robić je w miarę naturalnie, na własną rękę. Daleko mi do przechwałek, bo wiele nauki i prób jeszcze przede mną, ale sprawia mi to dużo frajdy i na pewno będę próbował dalej. Mam nadzieję, że nie będę przynudzał i Was choś trochę zainteresuję. Zapraszam do czytania i trzymajcie kciuki, żeby nie przeszły mi chęci do pisania.
    2 punkty
  8. Dagome

    # 309 Quadrupel

    Ostatni z serii belgów. Próba zrobienia porządnego "mózgotrzepa" - wiadomo, że lans wśród znajomych jest tym większy, im piwo mocniejsze. A tak poważniej, chciałbym zrobić wreszcie udanego mocnego klasztorniaka, porównywalnego z oryginałami, choć te w ostatnich latach dramatycznie się zkiepściły. Jest to także ciąg dalszy moich perypetii z domowym podrabianiem cukru kandyzowanego. Zasyp: Podobny do ostatniego dubbla. Niepewny efektów wnoszonych przez cukier, daję nieco słodów karmelowych. Zresztą wydaje mi się, że nuty suszonych owoców ze słodu nieco różnią się od tych z cukru, więc przy okazji liczę, że będzie bardziej kompleksowo. Chmielenie: Trochę przypadkowe. Końcówka East Kent Goldings i Styrian nie starczyła, więc musiałem dołożyć Saaz. W sumie wszystkie odmiany tradycyjnie używane w klasztorniakach. Jako, że łącznie nazbierało się ponad 170 g, nie daję nic na koniec gotowania - i tak coś powinno wyjść z chmielu w profilu. Fermentacja: Jak zwykle - zaczynam nisko i stopniowo podwyższam. Do ilu? Myślę, że do 28°C dojdę. Drożdże, z poprzedniej warki. Cukier "pseudokandyzowany": Parę moich wrażeń na temat wspomnianego cukru. Ale na początek link do tłumaczenia przepisu: http://www.piwo.org/...osforan__st__20 W robienie tego cukru bawię się już niecałe trzy lata. Z różnym efektem, w zdecydowanej większości kiepskim. Ale ostatnio w moje serce nieco otuchy wlał dr Sadownik mówiąc, że z chemicznego punktu widzenia ma to sens. Nazwał taki cukier cukrem amonowym. Przepis wygląda na dosyć prosty, dlaczego więc mam z nim tyle kłopotów? Najzwyczajniej w świecie podane temperatury działały u mnie tylko w niektórych przypadkach. W skrócie - im większą porcję cukru gotowałem - tym gorzej działały. Podane temperatury jako tako działały przy małych ilościach cukru, do 1 kg i dobrym wstrzeleniu się w wielkość płomienia. Nuty spalenizny potrafiły wyjść już w 130°C, kiedy w przepisie napisane jest, że dla takich posmaków trzeba przekroczyć 143°C. Dalej, kiepsko działało u mnie podwójne gotowanie w celu zintensyfikowania smaku. Zwykle cukier był przepalony. A takie przepalenie to nie tylko nuty kawy, ale przede wszystkim cierpka, nieprzyjemna, pozostająca gorycz w piwie, a także gryząca nuta spalenizny. Wydaje mi się, że przepalić także tym łatwiej, im więcej fosforanu di-amonu dodaliśmy. Do opisywanego teraz piwa cukier robiłem trzy razy. Najpierw raz przepaliłem przy 132. Potem drugi raz już było ok, ale po dodaniu wody i dalszemu grzaniu w celu jej odparowania przepaliłem już przy 118°C. Dopiero za trzecim razem wyszedł akceptowalny, choć też nuty palonej kawy się pojawiły. Na co wg mnie powinno się zwrócić uwagę? Po pierwsze, ja teraz już gotuję z nosem w garnku. Jak zaczyna pojawiać się śliwka, to znak, że wkrótce trzeba zalewać wodą i zbijać temp, choćby na termometrze było i 120°C. Przy pierwszych nawet bardzo dalekich nutach palonych - zalewam wodą, albo przy drugim podgrzewaniu wyłączam gaz. Jeżeli podgrzewamy zbyt wolno - nuty palone pojawią się przy niższych temperaturach niż w przepisie. Zaznaczam przy tym, że nawet przy dużym płomieniu temperatura zaczyna się podnosić szybciej z przedziału 105-110°C dopiero, kiedy większość wody odparuje. Póki nie odparuje podgrzewanie idzie bardzo wooolno. A potem jak już zacznie się podnosić - chwila nieuwagi i przepalone. Uczulam na kwestię przenoszenia kwaśności do piwa. Wspomniany cukier zakwasza piwo całkiem mocno. Im więcej fosforanu daliśmy, tym mocniej. Broń Was Panie Boże przed zakwaszaniem zacieru, czy wody do wysładzania, kiedy go używacie. Popsułem tak parę warek. W opisywanej tu warce daję węglan wapnia, żeby zbić kwasowość. Garnek musi być co najmniej 2 razy większy niż zasyp cukru i wody. Będzie wyłazić. Przypominam również, że szczególnie na początku gotowania z garnka strasznie śmierdzi amoniakiem. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 22-IX-2013 // Warzenie: Zasyp: 17,00 kg + 3,00 kg cukru - pilzneński - 11,00 kg ( 55%) // Bruntal, klepiskowy - pale ale - 3,00 kg (15%) // Castle - pszeniczny jasny - 1,00 kg (5%) // Strzegom - aroma - 0,80 kg (4%) // Castle - caramunich III - 0,60 kg (3%) // Weyermann - special B - 0,60 kg (3%) // Castle - cukier własnoręcznie kandyzowany - 3,00 kg (15%) Zacieranie: 1h, 46 min. Słód do 48 litrów wody o temp 55°C, podgrzewam 14 min, - 62,5°C- 63,0°C - 20 min, podgrzewam 6 min, // ph 5.0 - 66,0°C- 66,6°C - 30 min, podgrzewam 8 min, - 71,0°C- 71,5°C - 15 min, podgrzewam 8 min, - 76°C- 77°C - 5 min. Wysładzanie: - 40 litrów - odebrane 63 litrów Gotowanie: 90 min. - East Kent Goldings, granulat 2012 (6,9 alfa) - 31 g. / 60 min. - Styrian Goldings, granulat 2012 (4,4 alfa) - 122 g. / 60 min. - Saaz, granulat 2012 (3,8 alfa) - 20 g. / 60 min. - cukier, 3,00 kg - 30 min. - 20 g węglanu wapnia - 5 g pożywki Wyeast Nutrient Blend Chłodzenie: 40 minut do 22 st.C. + 1,5 godziny w zamrażarce. Z osadem wylane: 3,5 litra. Drożdże: - fermentor "A" - 25 litrów - Wyeast 3787 Trappist High Gravity - gęstwa, 1-dniowa, nieoczyszczona, rzadka, 250 ml - fermentor "B" - 25 litrów - Wyeast 3787 Trappist High Gravity - gęstwa, 1-dniowa, nieoczyszczona, średnio gęsta, 150 ml + Wyeast 3538 Leuven Pale Ale - gęstwa, 1-dniowa, nieoczyszczona, rzadka, 60 ml Zadane w temp. 17 st.C Wyszło: 50 litrów // 22,2 Blg // 29 IBU // -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    1 punkt
  9. Dagome

    # 376 Lichtenheiner

    Jedno z tych piw, przy których najmniej się napracowałem W skrócie wstawiłem fermentory do temp. pokojowej i "zapomniałem" na miesiąc. Potem zlałem na cichą i zapomniałem na miesiąc. Potem zabutelkowałem i zapomniałem na dwa tygodnie. Wyszło nieźle, chociaż wg mnie jest zbyt mocno wędzone. Wędzony cherry jest bardzo intensywnym słodem.
    1 punkt
  10. overstack

    Jak zostałem saperem

    Dawno, dawno temu, zachęcony przez sprzedawcę w sklepie z kawą i herbatą, zakupiłem pierwszą puszkę brewkita. Zapoznawszy się dokładnie z instrukcją popełniłem pierwsze piwo z gotowca. Zachowałem na pamiątkę tamtych wydarzeń instrukcję warzenia, oto jej fragmenty: Przestraszony ostrzeżeniami o możliwości zakażenia brzeczki – „Im szybciej to zrobimy tym mniejsze jest prawdopodobieństwo zakażenia” ... rozlałem do butelek piwo po sugerowanych 6 dniach. Wierząc że na pewno mam ten 1Blg (nie dysponowałem wówczas cukromierzem) – bo przecież w instrukcji stoi napisane „Koniec pierwszej fermentacji zasygnalizuje nam ustanie bulgotania w rurce fermentacyjnej” … wyprodukowałem pełnowartościowe granaty. Niektóre wypaliły od razu – na szczęście w piwnicy, inne pozostały nierozerwane. Nadszedł jednak czas, by po kilku latach rozbroić niebezpieczną zawartość w bezpieczny sposób: Odnosząc się jeszcze do strony instrukcji opisującej najczęstsze błędy, do dziś nie wiem w jaki sposób zbieranie piany z powierzchni brzeczki podczas fermentacji lub usuwania piany podczas rozlewu wpływa na brak piany w gotowym piwie ? Zresztą kto u licha zbiera pianę lub doprowadza do pienienia podczas rozlewu.
    1 punkt
  11. jaras

    Zgrzewarka "próżniowa" ProfiCook

    Pakowanie chmieli nigdy nie było łatwiejsze, w szczególności gdy się zamówi 3kg - przy takiej ilości zaoszczędzona kasa prawie pokrywa zakup sprzętu. [media] [/media] Refleksje po zapakowaniu 5kg chmielu - zamówiłem folię w workach bo chciałem sobie docinać wg. potrzeb do wagi każdej paczki i o ile na początku folia jest prosta, tak im mniejszy promień rolki tym bardziej "zakręcona" folia, pozałamywana, a jak się rzeźbi z tego worki pod wagę to i te załamania potrafią iść w poprzek worka, prosto przez środek zgrzewu. Widziałem na alledrogo worki 12x60cm i pod chmiel te chyba byłyby najlepsze, bo zawsze z tego można zrobić 2x 12x30 a im szerszy worek tym większa szansa że gdzieś na zgrzewie będzie załamanie, więc lepiej dłuuuuugie a wąskie. Przynajmniej do produktów sypkich.
    1 punkt
  12. Dagome

    # 338 Belgian Dubbel

    Dokładna receptura tegorocznego Grand Championa. Warto odpocząć od amerykańskich stylów i uwarzyć coś... normalnego Na Birofilia pojechała wersja na Wyeast 3538, ale zaznaczam że lepszym piwem była wersja na Wyeast 3787. Na konkurs wysłałem wersję na 3538 dlatego, że była nieco słodsza i bardziej bananowa. Założyłem, że właśnie przez to zostanie przez sędziów lepiej oceniona. Wersja na Trappistach była bardziej wytrawna, bardziej złożona i bogatsza, ciut bardziej gorzka i chmielowa. Uwagi: - Wymienioną ilość chlorku wapnia, podobnie jak w Grand Prix, zmniejszyłbym o połowę, albo i więcej. W obu przypadkach użyta była wersja sześciowodna, w dodatku zawilgocona, tak więc ile go było w rzeczywistości nikt nie wie. - Woda wymieniona w recepturze jest od mojego sąsiada. Mimo, że sam mam przyzwoitą chciało mi się jechać do niego z wiadrami dlatego, że ma stosunkowo miękką. - Uprzedzając ewentualne pytania - nie, nie powinno się zastępować syropu kandyzowanego cukrem kandyzowanym w postaci stałej, ani tym bardziej zwykłym cukrem białym. - Nie, nie można zastąpić drożdży płynnych suchymi. - Ważna rzecz - temperatury fermentacji. Polecam schemat! Powodzenia!
    1 punkt
  13. Dagome

    # 310 Brown Ale

    Niestety ostatnie z serii piw angielskich. Na więcej nie mam czasu, a starej gęstwy używać nie będę. W USA jest pewna wesoła ekipa, która od 2005 robi podcasty o piwie. Na początku ich działalności było nieco ubogo, ale w ostatnich latach, chłopaki się rozkręcili i stworzyli całkiem sensowne radio internetowe o szerokiej tematyce piwnej. Mowa tu oczywiście o http://thebrewingnetwork.com/ Goście są specyficzni, mówiąc krótko sporą część ich "show" stanowi gadanie o głupotach i robienie jaj, ale oprócz tego w audycjach jest też kawał solidnej wiedzy o domowym warzeniu, począwszy od chemii piwa, po audycje o stylach piwa, degustacji, łączenia z jedzeniem, wywiadów z piwowarami i właścicielami browarów, relacji z imprez i wielu, wielu innych. Jest też sporo solidnych receptur. Przez jakiś czas nawet był nagrywany "show", w którym piwowarzy domowi skupieni wokół "The Brewing Network" próbowali klonować komercyjne piwa. W tym celu przeprowadzany był wywiad z piwowarem z danego browaru, potem dostosowywało się recepturę do warunków domowych, następnie ktoś ją warzył, a w końcu już w studiu następowała degustacja oraz porównanie obu piw, oryginalnego i klona, z dyskusją na temat techniki warzenia i różnic. Ja osobiście ekipę z "The Brewing Network" bardzo lubię, nie raz potężnie się uśmiałem z ich żartów, a luzu mogliby im pozazdrościć polscy blogerzy. Nie znam też innego miejsca, w którym mógłbym posłuchać wywiadów z takimi ludźmi jak Vinnie Cilurzo, Mitch Steel, Steve Jacobsen i wieloma innymi. Moje dzisiejsze piwo jest próbą uwarzenia domowej wersji piwa: Ringwelter Black Sheep. Strona browaru: http://www.blackshee...r_bottled_beer/ Link na Ratebeer: http://www.ratebeer....ter-bottle/236/ Jamil Zainascheff bardzo chwali to piwo, co zresztą potwierdzają oceny na ratebeer.com. Jako że bardzo dawno nie warzyłem angielskiego Brown Ale i mam gęstwę drożdży z Yorkshire, chciałbym spróbować, tym bardziej, że jeszcze nie warzyłem nic z audycji "Can You Brew It". Link do audycji na The Brewing Network. Jest tam obszerny wywiad z głównym piwowarem browaru Ringwelter, dokładna oryginalna receptura, a także receptura dostosowana przez Jamila do warunków domowych. http://thebrewingnetwork.com/shows/618 Moja receptura jest minimalnie zmieniona w stosunku do oryginalnej. Mianowicie prażona pszenica (torrified wheat) została zastąpiona przez słód pszeniczny, a słód crystal 120 EBC, zamieniłem na crystal 145 EBC. Nie chciało mi się robić specjalnego zamówienia i ściągać wspomniane surowce. Mam też podbity ekstrakt początkowy o 0,3°Blg (oryginał ma 13,7°Blg) - to już błąd w moim planowaniu warki i kalkulacji parametrów, który zresztą potem próbowałem ratować przy wysładzaniu. W sumie nie będzie to miało żadnego zauważalnego wpływu, ale podaje dla rzetelności. -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 25-09-2013 // Warzenie Zasyp: 13,00 kg - pale ale - 10,40 kg (80%) // Fawcett, Maris Otter - pszeniczny jasny - 1,17 kg (9%) // Strzegom - crystal 145 EBC - 0,78 kg (6%) // Werminster - pale chocolate - 0,65 kg (5%) // Fawcett Zacieranie: 1h, 49 min. Słód do 45 litrów wody o temp 55°C, podgrzewam 15 min, - 65,7°C - 66,4°C - 60 min, podgrzewam 7 min, // ph 5.1 - 71,0°C - 71,3°C - 15 min, podgrzewam 7 min, - 76°C - 77°C - 5 min. Wysładzanie: - 39 litrów - odebrane 63 litry + 3 litry wody (zapomniałem, że na tych słodach będę miał nieco większą wydajność, więc nie odebrałem 3 litrów z wysładzania, w zamian wlewając do gotowania 3 litry wody) Gotowanie: 80 min. - Challenger, granulat 2012 (8,4 alfa) - 93 gr. / 60 min. - East Kent Goldings, granulat 2012 (6,4 alfa) - 60 gr. / 1 min. - 10 g chlorku wapnia - 5 g pożywki Wyeast Nutrient Blend Chłodzenie: 40 minut do 20 st.C. + 1 godzina w zamrażarce. Z osadem wylane: 3,5 litra. Drożdże: - fermentor "A" - 25,5 litrów - Wyeast 1469 West Yorkshire Ale - gęstwa, 1-dniowa, średnio rzadka, 150 ml, - fermentor "B" - 25,5 litrów - Wyeast 1469 West Yorkshire Ale - gęstwa, 1-dniowa, średnia, 120 ml, Zadane w temp. 17 st.C Wyszło: 51,5 litra // 14,0°Blg // 37 IBU // 41? EBC -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    1 punkt
  14. Dagome

    # 307 Dubbel

    Drugi z serii trzech belgów. Tym razem dubbel i powrót do zabawy w robienie domowego cukru kandyzowanego z użyciem fosforanu di-amonu. Zasyp: Mam zamiar trochę pokombinować i wrzucam dużo słodów specjalnych. Carafa jest nie dla czekolady (chociaż się nie pogniewam jeżeli jakaś nutka będzie), ale bardziej dla zwiększenia stabilności piwa. Słody palone zawierają sporo przeciwutleniaczy, które sprawiają, że piwo wolniej i przyjemniej się starzeje. Chmielenie: East Kent Goldings i Saaz. Saaz na skrócenie smaku Fermentacja: Coś w stylu ostatniego blonda. Zacznę nisko i będę powoli podwyższał. Cukier: Parę słów o cukrze kandyzowanym. Taki cukier wnosi do piwa w zależności od temperatury gotowania, różnego rodzaju posmaki: karmelowe, jasnych i ciemnych owoców, a nawet tostów i kawy, nie wnosząc przy tym do piwa dużo słodyczy, treści i pozwalając aby piwo zachowała lekkość i pijalność. Najprościej wspomniany cukier kupić w sklepie piwowarskim, ale jakoś zawsze szkoda mi było pieniędzy. Poza tym ta nieodparta chęć eksperymentu... Około dwa i pół roku temu przeglądając amerykańskie forum piwowarskie natrafiłem na ciekawy opis sposobu wytwarzania cukru kandyzowanego poprzez podgrzanie wodnego roztworu sacharozy i fosforanu di-amonu pomiędzy 125 a 150 stopni Celcjusza. Receptura ciekawa, więc grzechem byłoby nie spróbować. Cóż, od tego czasu próbowałem wielokrotnie. Ktoś kiedyś zdefiniował głupotę jako powtarzanie tej samej czynności w nadziei na inny rezultat. Słowa te zaczynają powoli do mnie pasować. Rzeczony cukier robiłem już ponad dwadzieścia razy. Niestety dzisiaj znów nie udało mi się ugotować cukru, z którego byłbym zadowolony. Pojawiły się nuty palone, nieprzyjemnie ostre, trochę przypominające plastik, doszła cierpka gorycz. Żeby było śmieszniej okazało się, że w domu zostało tylko niecały kilogram zwykłego cukru białego. Jako, że w gotowanie cukru bawiłem się w trakcie warzenia piwa, nie chciałem już zmieniać receptury, zdecydowałem się więc wrzucić tyle cukru białego, ile uda mi się znaleźć, a resztę dołożyć nieudanym kandyzowanym. Kandyzowanego wyszło 2,7%, więc nie wydaje mi się, że nie powinien popsuć piwa. Za jakiś czas warząc Quadrupla spróbuję jeszcze raz. A co tam! Bo oprócz głupoty jest jeszcze inne słowo - konsekwencja. Przecież lepiej jest myśleć o sobie jako o człowieku konsekwentnym, a nie głupim, prawda? ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 10-09-2013 // Warzenie: Zasyp: 14,08 kg + 1,22 kg cukru - pilzneński - 7,65 kg ( 50%) // Bruntal, klepiskowy - pale ale - 3,06 kg (20%) // Castle - pszeniczny jasny - 1,53 kg (10%) // Strzegom - aroma - 0,76 kg (5%) // Castle - caramunich III - 0,46 kg (3%) // Weyermann - special B - 0,46 kg (3%) // Castle - carafa I special - 0,15 kg (1%) // Weyermann - cukier biały, kat. II - 0,81 kg ( 5,3%) - cukier własnoręcznie kandyzowany - 0,41 kg (2,7%) Zacieranie: 1h, 37 min. Słód do 43 litrów wody o temp 55°C, podgrzewam 17 min, - 66,0°C- 66,5°C - 45 min, podgrzewam 8 min, // ph 4.8 - 70,8°C- 71,2°C - 15 min, podgrzewam 8 min, - 76°C- 77°C - 4 min. Wysładzanie: - 42 litry - odebrane 66 litrów Gotowanie: 83 min. - East Kent Goldings, granulat 2012 (6,9 alfa) - 69 g. / 60 min. - Saaz, granulat 2011 (3,5 alfa) - 20 g. / 10 min. - cukier (oba), 1,22 kg - 55 min. - 10 g chlorku wapnia - 20 g węglanu wapnia - 1 łyżeczka pożywki Enartis Nutriferm Special Chłodzenie: 35 minut do 24 st.C. + 2 i pół godziny w zamrażarce. Z osadem wylane: 4,5 litra. Drożdże: - fermentor "A" - 25,5 litra - Wyeast 3787 Trappist High Gravity - gęstwa, średnio gęsta, 160 ml - fermentor "B" - 26,5 litrów - Wyeast 3538 Leuven Pale Ale - gęstwa, średnio gęsta, 160 ml Zadane w temp. 13 st.C Wyszło: 52 litry // 16,5 Blg // 20 IBU // ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 21-09-2013 // Przelane na cichą. - "A" - 3787 Trappist High Gravity - fermentacja burzliwa: 11 dni - 16°C wzrastająco o 1 stopień dziennie do 27°C // odfermentowało do 3,7 °Blg // - "B" - 3538 Leuven Pale Ale - fermentacja burzliwa: 11 dni - 16°C wzrastająco o 1 stopień dziennie do 27°C // odfermentowało do 3,8 °Blg // Oba fermentory wstawione do piwnicy, temp. 15°C. Oba piwa wyglądają na minimalnie niedofermentowane. Poza tym pachną i wyglądają ok. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    1 punkt
  15. jaras

    #40 Australian Gold (lager)

    Słody karmelowe: 30, 150, bursztynowy, caracośtam - po co? I czemu tak dużo? No właśnie - a czemu nie dużo? Pewnie aspekt ekonomiczny, bo róznicy za wielkiej nie zauważyłem, no ale to tylko "trzydziestka"... Zasyp: 6kg - pilzeński (Strzegom) 1,5kg - karmel 30 (Strzegom) Zacieranie: mash in: 57o, 25L 55o - 5' 58o - 5' + odczyt i korekta pH 63o - 30' 72o - 30' 78o - 5' mash out: 78o, 25L, ciągłe Gotowanie - 70': galaxy 15g - 20', 15', 10', 5', 0' galaxy 25g - chmielenie whirlpoolowe poniżej 80o Drożdże: 2L starter z połowy paczki Fermentis w34/70. Jakakolwiek działalność drożdży zauważona dopiero po 36 godzinach, ale od początku stało w piwnicy w temp. 6o Fermentacja: Temperatura otoczenia 6o, 8 tygodni Butelkowanie: 75x0,5L z dodatkiem cukru 5g/L Uwagi: Cudowna 11-stka, co potwierdza fakt, że prawie 40L piwa rozeszło się w niecałe 2 tygodnie. Nie będę ukrywał że to w większości zasługa chmielu Galaxy. Po takiej ilości karmelu spodziewałem się innego rezultatu, niemniej jednak jest fajnie słodziutkie, tak jak lubię. Bez mchu, z białkową jeśli w ogóle to krótką a po dwóch miesiącach klar w butelkach.
    1 punkt
  16. Dagome

    # 302 Miętowy Porter

    # 302 Miętowy Porter Próba ulepszenia receptury całkiem obiecującego piwa. Na pomysł dodania mięty do ciemnego piwa wpadłem zupełnie przypadkowo w zeszłym roku w czasie butelkowania, zastanawiają się co by tu uwarzyć na konkurs w Krakowie, w kategorii "Piwa Specjalne". Pomysł bardzo mi się spodobał, tym bardziej że za jednym z moich budynków gospodarczych dziko rośnie mięta, posadzona tam jeszcze przez moją babcię kilkadziesiąt lat temu. Poleciałem szybko na podwórko, czy jeszcze zostało choć trochę (była końcówka października). Okazało się, że jest ale niewiele, w dodatku listki są ponadgryzane przez coś, poszarpane, a część podeptana. Trudno, damy radę, warzę! Piwo bazowe, porter angielski, w sumie prosta rzecz, potrafi wyjść dobry nawet z zasypu a'la "czyszczenie magazynu", pojawiło się za to pytanie ile tej mięty? Na jakimś amerykańskim forum znalazłem post jakiegoś gościa, który warzył z miętą i dał na fermentor 100 g świeżej mięty. Oczywiście jakiegoś wartościowego opisu finalnego efektu w piwie nie było. Koniec końców udało mi się zebrać 60 g mięty, którą dodałem na cichą fermentację. Więcej o tej porze roku nie zdołałem zebrać. Jak się okazało - i bardzo dobrze. Piwo wyszło całkiem fajne, nawet na konkursie mikołajkowym w zeszłym roku wygrało swoją kategorię. Jednak mam wrażenie, że mogłoby być lepsze. Przede wszystkim wydaje mi się, że mięty było za dużo i nieco za mocno była obecna w profilu. Nie jestem przekonany również, że paloność dobrze współgra z miętą. Obecność w przepisie chmielu Glacier to nie jest jakiś wzorzec. Normalnie wrzuciłbym East Kent Goldings na smak, ale zostało mi jeszcze z zeszłego roku 100 g Glacier i chcę go w końcu zużyć. Stan Hieronymus określa Glacier jako posiadający przyjemny aromat, głównie kwiatowy z cytryną i brzoskwinią. Ma również bardzo niski poziom kohumulonu. W Miętowym Porterze i tak będzie bardzo mało wyczuwalny, za to ma skrócić smak. W jaki sposób chcę zmienić recepturę? - Obniżę ekstrakt z 15 do 14 Blg. - Zmniejszę ilość dodanej mięty. - Użyję tylko słodów palonych bezłuskowych (Carafa Special) i zmniejszę ich ilość o 1%, w zamian dodając słodu pale chocolate. - Zmniejszę chmielenie, o 5 IBU na goryczkę i o połowę na smak. - Zwiększę odfermentowanie o 0,5 - 1,0 Blg. - Zastanawiam się nad obcięciem słodu karmelowego, ale tym razem się wstrzymam. Najpierw zobaczę co wyjdzie w tej wersji. - Po raz pierwszy w życiu wrzucę też 10 g CaCO3, czyli węglanu wapnia, w celu zmniejszenia kwasowości piwa. Wszystkie moje ciemne piwa są mniej lub bardziej kwaśne, więc czas zacząć to korygować. Oby było dobrze, a przynajmniej nie gorzej. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 06-08-2013 Warzenie: Zasyp: 13,30 kg - pale ale - 9,97 kg (75%) // Castle // - pszeniczny jasny - 0,66 kg (5%) // Strzegom // - crystal 200 EBC - 1,33 kg (10%) // Warminster // - pale chocolate - 0,66 kg (5%) // Fawcett // - carafa I special - 0,66 kg (5%) // Weyermann // Zacieranie: 1 h, 36 min // słód-woda: 1:3,3 // 45 litrów Słód do 45 litrów wody o temp. 55 st.C., podgrzewam 17 min, - 65,8 st.C - 66,3 st.C - 45 min, podgrzewam 7 min // ph. 4.8 // - 71,0 st.C - 71,5 st.C - 15 min, podgrzewam 7 min, - 76 - 77 st.C - 5 min. Filtracja: - 42 litry - odebrałem 69 litrów Gotowanie: 80 min - Magnum, granulat 2012 (14,5 alfa) - 40 g / 60 min. - Glacier, granulat 2011 (5,7 alfa) - 40 g / 15 min. - 10 g CaCO3, - 10 g CaCl2, - 1 łyżeczka pożywki: Enartis Nutrivit Special. Chłodzenie: 40 min do 21 st.C + 2h,20min w zamrażarce. Zadane drożdżami w temp. 15 st.C. Drożdże: - fermentor "A" (27,0 litrów): Wyeast 1056 American Ale - gęstwa, 10-dniowa, średnio-gęsta, 150 ml (wg kalkulatora 170 ml), - fermentor "B" (27,0 litrów): Wyeast 1056 American Ale - gęstwa, 10-dniowa, średnio-gęsta, 150 ml (wg kalkulatora 170 ml), Wyszło: 54 litry // 14 Blg // 31 IBU // 70 EBC ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 15-08-2013 Ściągnięte na cichą - fermentor "A" odfermentował do 4,4 Blg. - fermentor "B" odfermentował do 4,2 Blg. Fermentowało 9 dni w temp. 18-19 st.C. Oba nieodfermentowały do końca. Trochę jestem zaskoczony. Powinny zejść do około 3,5 Blg. Strzelam, że problem jest w zużytych drożdżach, które po prostu są już słabe i mają problem z zejściem. W sumie miały prawo, gęstwa 10-dniowa, piąte piwo na drożdżach. I ostatnie. Drożdży już nie zbierałem. Straciły wiarygodność, więc wywaliłem. - fermentor "A" - dodałem 30 g świeżej mięty, - fermentor "B" - dodałem 45 g świeżej mięty, Mięta w obu przypadkach zapakowana w muślinowe siateczki + do środka wrzucone po łyżce do obciążenia. Mięta w siateczkach wygrzewana w około 0,3 litra wody przez 15 minut w 70 st.C., a następnie schłodzona i wrzucona do fermentora, do którego zlewałem piwo. Mam zamiar trzymać około 6 dni. ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 21-08-2013 // Rozlew Nagazowanie: 2,0 vol (125 g glukozy na 27,5 litrów piwa w 19°C) - fermentor "A" - odfermentował do 4,2 °Blg // Zakładam 5,5% Alk. // Odfermentowanie 70,0% // - fermentor "B" - odfermentował do 4,2 °Blg // Zakładam 5,5% Alk. // Odfermentowanie 70,0% // Nagazowanie w temp. 16°C. Niestety odfermentowanie okazało się niższe niż myślałem. Profil wydaje się być czysty, więc to już chyba wszystko, co miało zejść. Trochę za mało. W połączeniu z 10% słodu karmelowego piwo jest dosyć słodkie. Oby się nie okazało, że zamiast ulepszyć recepturę, będzie gorsza. Ale ostatecznie zobaczymy za kilka tygodni. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    1 punkt
  17. lkulos

    CYDR czyli jak znienawidzić jabłka

    Jeszcze jedno PIWO nie zrobione bo miło fermentator bulka a moja najukochańsza połowa wpadła na bardzo fajny ciekawy i intrygujący pomysł pt. misiaczku zrobimy sobie CYDR-a. (czyli niektórzy mówią jabcok sikacz ) . Plan był prosty tak się wydawało zorganizowaliśmy bardzo dużo jabłek różnych typów od słodkich twardych do kwaskowatych i mącznych ALE : ALE nr 1 Nikt jeszcze nie nakłonił jabłka aby samo się pokroiło usunęło nasiona i oczywiści najpierw umyło. ALE nr 2 Mieliśmy przykład jak postęp okazuje się kiepski tzn. kwestia sokowirówek mieliśmy 2 sztuki : a/ nowoczesna znanej firmy, b/stara jeszcze radziecka, która jest starsza niż ja i w dodatku była ostatnie 15 lat w piwnicy pod pół metrową warstwą kurzu. Nowoczesna po odciśnięciu około 5-6 jabłek zaczynała się zapychać dodatkowo śmierdziała spalonym plastikiem z tego co wiem : to nie dobrze Natomiast ta stara po 30 jabłkach dopiero weszła w tryb normalnej pracy i nie była nawet ciepła ta sokowirówka oczywiście . oczywista stara jest brzydka nie nowoczesna chodzi głośno i koszmarnie się ją potem myje ALE powiem to raz jeszcze takie sprzętu nie wyrzucę nigdy bo kiedyś to robiło się ciężko topornie ale na wieki . Co by nie wieszać psów na tej nowoczesnej ona jest okej na zrobienie sobie szklaneczki soczku a nie otrzymania 20 litrów za jednym zamachem. Suma summarum Cydr nastawiony w Balonie i czekamy na magię fermentacyjną. Bo dla mnie to jest magiczny i tajemniczy proces przemiany jednego produktu w drugi i nie ważne czy to sok - w wino czy słód w piwo, chodzi o proces dzięki czemu coś tworzymy sami nie idziemy do sklepu aby iść na łatwiznę nie zamawiamy przez neta bo tak szybciej lepiej i łatwiej tylko tworzymy coś sami bo nic tak nie smakuje jak swojskie i nie ważne czy jedzenie czy picie czy tez alkohol który proszę pamiętać jest dla ludzi tak samo jak inne używki.
    1 punkt
  18. sp5

    Minął rok

    Witam wszystkich serdecznie Niektórych może dziwić mój nick SP5 - od dawna bawię się czymś co współcześnie może być uznawane za hobby archaiczne mianowicie krótkofalarstwo a mój nick to początek mojego znaku wywoławczego . Skąd warzenie - pierwszy raz usłyszałem o samodzielnym warzeniu piwa w roku 2000 od znajomego z Sydney , który zajmował się tym i bardzo sobie chwalił . Były to czasy Somy na Foksal, gdzie często dokonywaliśmy degustacji ich wyrobów. Minęło 10 lat i jeden z kolegów pochwalił się domowym piwem - dziękuję Ciesiel .Decyzja była jedna , następnego dnia sklep Piwowar , zestaw startowy, 2 brewkity i się zaczęło . Po jakimś czasie krótkim dosyć decyzja wraz z tym właśnie kolegą że przechodzimy na zacieranie, on już miał kociołek, ja załatwiłem chłodnicę , trochę uzupełniliśmy sprzętu i tak do dzisiaj.W międzyczasie wciągnął się jeszcze jeden kolega i tak we 3 tworzymy coś w wolnych chwilach. Piszę ten wpis bo właśnie otworzyłem Saisona i po raz kolejny się upewniłem że nic do piwa ze sklepu mnie już nie przekona . Przez rok uzbierało się 20 warek, w planach następne , znajomi są zadowoleni Dziękuję też żonie za cierpliwość w zajmowaniu kuchni na pół dnia Piotr SP5
    1 punkt
  19. zborek

    Pierwszy w życiu Witbier - warka #10

    Podjąłem się w weekend Witbier-a. A ponieważ fermentor bulgocze w kuchni, to mogę śmiało powiedzieć, że jakiś tam sukces odniosłem. Ale po kolei... Nie wiem jak Wy, ale ja swojego pierwszego Wit-a wypiłem około 7 lat temu w Wiedniu. Wtedy pomyślałem sobie, że "fajne takie pszeniczne z cytryną". Później długo nie mogłem znaleźć odpowiednika u nas, aż w końcu trochę doczytałem, poszukałem i udało się kupić Hoegaardena w Polsce. A że nie jestem wielkim fanem mocnej goryczki i uwielbiam nuty owocowe w piwie, Witbier jest w mojej czołówce "najulubieńszych" piw. Teraz z Wit-ami w polskich sklepach jest już mniejszy problem, ale nadal cena potrafi zaboleć, a skoro ma coś boleć to lepiej zrobić to we własnym zakresie. No więc nabyłem zestaw składników i zabrałem się do roboty. Sobota, wieczór, dziecko śpi, żona pogodzona z armagedonem w kuchni, do dzieła! Kilka warek mam za sobą, mniej więcej wiem co robić, będzie dobrze. Pełen optymizmu zabieram się za zacieranie. Najpierw płatki pszeniczne, owsiane i kleikowanie. Ostrożnie mieszam, zaczyna się robić klasyczna owsianka, entuzjazm rośnie. Z owsianki zrobił się porządny glut, dodaję wody, dodaję słód, jest w porządku. Zacier dość gęsty, ale dziarsko mieszam i patrzę co się dzieje. Domyśliłem się, że zacieranie potrwa dłużej, bo enzymów ze słodu mniej a jednocześnie sporo skrobi z owsianki (pszeniczanki). Po około pół godziny w 63 stopniach zacier wyraźnie zrzedł, a po godzinie mieszałem w nim bez "kisielowego chlupotu". Podgrzałem do 72 stopni i po około 30 kolejnych minutach próba jodowa pokazała, że mogę filtrować. Jeszcze 10 minut dla pewności, mashout i chlup do fermentora z oplotem. Wcześniej nie robiłem żadnego piwa z dodatkami niesłodowanymi, więc całość wyglądała zdziebko inaczej (bardziej gęsta, zawiesista, jakby trochę mniej młóta), naszły mnie wątpliwości, czy nic nie spartaczyłem, ale raz kozie śmierć, filtruję. Stop, poczekam pół godzinki aż młóto opadnie i dopiero przefiltruję. Po pół godziny, niestety niewiele opadło Całość wyglądała jak krochmal, ale twardo idę dalej. Spuściłem 4l zamulonej brzeczki, wlałem ją z powrotem do wiadra i leję resztę do docelowego garnka. Wszystko idzie ładnie, woda do wysładzania grzeje się na płycie, aż tu psikus. Oplot mi się zatkał. Po postukaniu się w głowę niczym Kubuś Puchatek, postanowiłem pojechać po bandzie, dolać większość wody do wysładzania do wiadra i porządnie całością zamieszać. Udało się, brzeczka płynie znowu, i nawet się nie zamuliła. Reszta wysładzania poszła gładko do momentu, kiedy zostały mi jeszcze jakieś 4 litry do zlania. Znów się ustrojstwo przytkało! Robiłem już Weizena i nie miałem takich numerów, a tu dwa razy pod rząd! Nakłuwanie i cięcie nożem na wiele się nie zdało (nóż prawie mi utknął w owsiance). Ponieważ dochodziła już północ, postanowiłem, że koniec z pieszczotami. Jeszcze raz dowaliłem całość wodą, zamieszałem tak, żeby cała owsianka się podniosła i bez ceregieli zlałem płyn razem z mułem. Nie będzie owsianka pluła mi w twarz! No dobrze, jest samiuteńki początek niedzieli. mam jakieś 26-27 litrów całkiem przyzwoitej, lekko zamulonej brzeczki. Szybki pomiar i korekta temperatury mówi o 7 Blg. Jak się odparuje będzie 9-10 Blg, czyli ok, nie ma tragedii. Zabieram się za gotowanie. Z dołu dwa palniki płyty ceramicznej, z góry grzała 2kW i po 20 minutach mamy pierwsze oznaki wrzenia. W garze ląduje Marynka, a ja wreszcie mam chwilę na odsapnięcie. Po 50 minutach w garze ląduje kolendra potraktowana wałkiem (moździerz się rozbił) i curacao. Całość gotuje się jeszcze około 10 minut i wreszcie koniec. Ponieważ nie dorobiłem się chłodnicy jeszcze, garnek otrzymuje pokrywkę, a styk pokrywki z garnkiem owijam folią spożywczą. Niech sobie spokojnie stygnie przez noc. Ja dokończę flaszeczkę Milk Stout z poprzedniego urobku i mogę iść spać, jest 2:30. Niedziela. Jakoś przez cały dzień brakowało mi czasu na zaopiekowanie się brzeczką. A do tego popełniłem błąd nie ściągając gara z płyty ceramicznej i trzymał skurczybyk temperaturę jak termos, co na pewno nie spodobało by się drożdżom. Czas znalazł się dopiero wieczorem. Brzeczka wylądowała w fermentorze z pomocą wężyka. Udało mi się cały zlany wczoraj muł zostawić na dnie razem z resztą śmieci. Dwie godzinki przy otwartym oknie (i oczywiście zamkniętej pokrywie fermentora) i mamy 28 stopni w środku. Uwadniam drożdże (zrobiłem to po raz pierwszy przy poprzedniej warce i widzę różnicę w starcie fermentacji), chlup do fermentora, zamykam szczelnie całość, rurka, woda i... Mogę uczcić kolejne dzieło Radegast-em, który zaplątał się w lodówce. Jak już pisałem, dzisiaj, czyli w poniedziałek rano, całość ostro bulgotała, co zawsze cieszy, więc jestem dobrej myśli. Zobaczymy jak wszystko potoczy się dalej. Po ochłonięciu po tej zabawie mam kilka przemyśleń. Po pierwsze, mam wrażenie, że curacao jest mało aromatyczne. Zobaczę jak to wyjdzie w gotowym piwie, ale kolejny Witbier będzie na pewno ze świeżymi skórkami pomarańczy. Po drugie, warzenie z niesłodowanymi dodatkami nie jest takie straszne, gdyby nie to filtrowanie, ale może coś uda mi się na przyszłość na to poradzić (choć jeszcze nie mam pojęcia co). A wreszcie po trzecie, muszę znaleźć jakąś dobrą zakąskę do Wit-a, a cholera zapomniałem co serwowali do niego w Wiedniu. Zerkałem oczywiście do Kuchni Piwowarki Agi, ale... sałatka? taka sama sałatka? do piwa? Coś muszę do niej dołożyć
    1 punkt
  20. guma77

    Blog założony

    Oto mój pierwszy blog. W wolnych chwilach coś "skrobnę", teraz jestem trochę zmęczony butelkowaniem "Lekkie'05, Sybilla".
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.