Skocz do zawartości

Domowy wyrób piwa - Dave Miller


kopyr

Rekomendowane odpowiedzi

Pojawiła się, jak mniemam niedawno kolejna pozycja z naszej branży.

 

Co zwraca uwagę, to spora liczba stron - 416. Miał ktoś z was to w rękach?

 

Pozwolę sobie zacytować zachwalankę ze strony księgarni.

Opis produktu:

 

Jeśli tylko potrafisz zagotować wodę i zmieszać odpowiednie składniki, możesz opanować umiejętność wyrabiania smacznego piwa. Domowy wyrób piwa to prosty, ale kompletny przewodnik dla piwowarów wszystkich klas. Mistrz piwowarstwa Dave Miller przedstawia porady na temat metod i prowadzi czytelnika przez cały proces warzenia tego szlachetnego trunku. Możesz sam zrobić piwo o jakim sobie tylko zamarzysz i delektować się m.in. Amerykańskim piwem Fruit Ale, wytrawnym Dry Stoutem lub mocno chmielonym Pilsnerem albo pszenicznym Weizenem lub Kolschem. Wszystkie receptury zamieszczone w książce oparte są na surowcach dostępnych w Polsce. Domowy wyrób piwa jest pierwszą tak obszerną książką w języku polskim na temat warzenia piwa w domu. Jest to przekład amerykańskiej publikacji Home Brewing Guide, która zawiera bardzo dużo przydatnych informacji zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych domowych piwowarów, a także osób, które chcą dopiero rozpocząć swoją przygodę z warzeniem piwa i nie wiedzą dokładnie, jak to zrobić w warunkach domowych. Książka zawiera 416 stron.

Ciekawe kto był konsultantem, tudzież redaktorem polskiego wydania, bo to bardzo ważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O proszę proszę

 

Wynalazłem pdfa z spisem treści oraz danymi o wydaniu http://www.wydawnictwocka.pl/beer/domowy_wyrob_piwa_www.pdf

Niestety nie znam nazwisk osób odpowiedzialnych za polską wersję językową.

A dla Kopyra + za dobrego niusa.

 

edit: jak znajdę hurtownię, która to ma, dodam do oferty homebrewing.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przedmowie pada nazwisko Ziemowita Fałata.

Zdrój przerobił receptury na surowce dostępne w BA,ekhm... tzn. w Polsce. :)

 

Na amazon.com można ten sam wstęp zobaczyć po angielsku (pewne rzeczy bym inaczej przetłumaczył :)).

 

Recenzje są bardzo obiecujące. Recenzenci jeśli na coś narzekają, to na zbyt profesjonalne podejście, co nas IMO może tylko cieszyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mam na biurku tę książkę. Powiem wam, że najlepsze, co z niej wyczytałem, to reklama nadchodzącego nowego tytułu z naszej branży, a mianowicie "Katechizm domowego piwowara" - Ashton Lewis (redaktor Brew Your Own. Dostrzeżono potencjał jaki sobą przedstawiamy.

 

Sama książka wygląda bardzo solidnie (mam na myśli zawartość, bo estetycznie jest raczej kiepskawo, nędzna okładka, średniej jakości papier), mało obrazków i właściwie tylko poglądowe ryciny jak w starych podręcznikach, albo np. u Cieślaka w Domowym Wyrobie Win. Bardzo szeroki wachlarz poruszonych problemów, choć wszystko raczej skondensowane. Niestety obawiałem się o tłumaczenie i redakcję i słusznie. Niestety, ale środowisko ma już swoje lata i wypracowało swoje określenia, tłumacz je zignorował, choć oczywiście wiadomo o co chodzi. Jak wam się podoba taki wyraz jak karbonatacja. Wiadomo od carbonation. Tylko czy lepiej nie brzmi nasycanie CO2. Jeśli miałbym do czegoś porównać, to do New Brewing Lager Beer, co jest komplementem. Co prawda mam wrażenie, że Noonan ciutkę bardziej naukowo podchodzi do sprawy, ale zakres poruszonych tematów jest zbliżony.

 

Gdyby ktoś z tuzów naszej sceny piwowarskiej przejrzał tę książkę, przed drukiem, pewnie można by uniknąć takich kwiatków jak Program Certyfikatu Sędziego Piwnego. :) Na naszym rynku jest to jednak najlepsza pozycja po polsku, z zaznaczeniem, że nie czytałem Vogla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak oceniasz tą pozycję dla osoby początkującej ? Jest w stanie wynieść odpowiednią wiedzę praktyczną ?:)

Jeśli jeszcze nie wie, czy chce się w to bawić, to pewnie ją temat trochę przerazi. :) Cały pierwszy czy drugi rozdział jest o warzeniu z puchy, ale jak się widzi całą resztę, to można się przestraszyć. Raczej nazwałbym ją obowiązkową pozycją dla tych, którzy chcą zacząć zacierać lub już zacierają.

 

Co wczoraj mi umknęło, to fakt, że książka jest oczywiście napisana z perspektywy kraju za Wielką Wodą. Myślę, że znacznie wzrośnie u nas wykorzystanie Corneliusów, czy jak je autor nazywa kegów do wody sodowej :rolleyes: (soda kegs).

 

No i denerwuje mnie używanie gęstości zamiast balingów i żadnego odniesienia w przypisach do tego, że u nas popularniejsza jest skala tego czeskiego naukowca. No ale ja już tak mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem dlaczego ?nie podoba? się Tobie karbonatacja? Karbonatacja jest jak najbardziej trafnym terminem ewentualnie może być saturacja.

Sam fakt, że taka pozycja ukazała się na Polskim rynku jest wielkim plusem. Widać, że scena piwa domowego została zauważona i mam nadzieję, że wydawnictwo CKA nie spocznie na wydaniu tylko tej pozycji. Ja pochwaliłbym redakcję za podjęcie tego tematu i wydanie tej książki :beer:. Zupełnie inaczej odbieram walory estetyczne książki wg. mnie jest ok, wygląda po prostu normalnie. Każdy ma swoje gusty. Generalnie książka jest wartościową pozycją z dużą ilością informacji, które się na pewno przydadzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda, każda książka o takiej tematyce cieszy oko. Ale nasze prawo by krytykować daną pozycje, to nie ma na celu zdyskredytować, ale poprawić jakość takich pozycji w przyszłości.

 

Co do tłumaczenia.

Wiem jak ciężko jest przetłumaczyć coś z angielskiego w tej tematyce. Słownictwo nie występuje w słownikach. Dlatego jestem zwolennikiem pozostawienia wielu nazw po angielsku (np. mash out). A w szczególności nazw własnych (np Bock, BJCP, Pale Ale itd).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem dlaczego ?nie podoba? się Tobie karbonatacja? Karbonatacja jest jak najbardziej trafnym terminem ewentualnie może być saturacja.

Po pierwsze dlatego, że nie jest używana przez piwowarów, po drugie można sobie na niej język połamać, po trzecie brzytwa Ockhama, po co mnożyć byty, skoro mamy świetne określenie nasycanie CO2.

 

Sam fakt, że taka pozycja ukazała się na Polskim rynku jest wielkim plusem. Widać, że scena piwa domowego została zauważona i mam nadzieję, że wydawnictwo CKA nie spocznie na wydaniu tylko tej pozycji. Ja pochwaliłbym redakcję za podjęcie tego tematu i wydanie tej książki

Również tak uważam, też sie cieszę, też doceniam, ale... trzeba być obiektywnym. Wszelkie niedociągnięcia, a szczególnie błędy (ze dwa już znalazłem, co prawda drobne, ale...) trzeba wytykać.

CKA zapowiedziało już wydanie Katechizmu domowego piwowara. Teraz pewnie wszystko zależy od nas, czyli jak ta pozycja będzie się sprzedawać. Ja namawiam do jej zakupu.

 

:beer:. Zupełnie inaczej odbieram walory estetyczne książki wg. mnie jest ok, wygląda po prostu normalnie. Każdy ma swoje gusty.

Dla mnie wygląda przeciętnie, albo nawet trochę poniżej przeciętnej. Tak się wydawało książki na początku lat 90-tych. Obecnie poziom edytorski jest znacznie wyższy.

 

Generalnie książka jest wartościową pozycją z dużą ilością informacji, które się na pewno przydadzą.

Jak najbardziej zgoda.

 

 

Dodam jeszcze kilka informacji na temat książki, które wynikły w trakcie jej lektury. Po pierwsze są tam zaskakujące knify, które pomimo, że mam już spore doświadczenie, są dla mnie nowością. Po drugie wspomniany rozdział o warzeniu z puchy de facto jest rozdziałem o partial mash. Także książkę można z czystym sercem polecić każdemu, kto chce po brewkicie na serio zabawić się w warzenie piwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Po przeczytaniu ponad połowy książki stwierdzam, że to nie jest pozycja dla początkujących. To nawet nie jest pozycja dla średniozaawansowanych. To jest pozycja tylko dla zaawansowanych. Miller lubi komplikować proste sprawy i ma pewne fiksacje, fobie, no po prostu ma korbę na punkcie klarownego piwa. ;)

Jak ktoś nie robił piwa wcześniej, to po lekturze może jedynie dojść do wniosku, że bez magisterium z chemii i doktoratu z mikrobiologii nawet niech do tematu nie podchodzi. Z drugiej strony Miller jako obowiązkowe podaje elementy, które tylko stwarzają dodatkowy hazard jeśli chodzi o ryzyko zakażenia. Jeśli ktoś swoje wie, bo kilka piw uwarzył, to może pewne rzeczy potraktować z przymrużeniem oka, jeśli uwierzy Millerowi na słowo, to się przestraszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jest tam gdzies napisane, ze Ashton Lewis jest edytorem technicznym magazynu Brew Your Own i prowadzi tam kolumne "Ask Mr. Wizard", i takze jest Master Brewer (glownym piwowarem?) w Springfield Brewing Company w Springfield, MO.

 

Springfield Brewing Company: http://www.springfieldbrewingco.com/brewery/brewers/

BYO: http://www.byo.com/stories/wizard

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jest tam gdzies napisane, ze Ashton Lewis jest edytorem technicznym magazynu Brew Your Own i prowadzi tam kolumne "Ask Mr. Wizard", i takze jest Master Brewer (glownym piwowarem?) w Springfield Brewing Company w Springfield, MO.

 

Springfield Brewing Company: http://www.springfieldbrewingco.com/brewery/brewers/

BYO: http://www.byo.com/stories/wizard

Jeżeli to do mnie, to pisałem :). Nadmienię jeszcze, że ten Katechizm piwowara domowego to prawdopodobnie zebrane najciekawsze z pytań, właśnie z tej rubryki. Taki swego rodzaju FAQ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ, jak sądzę, nie tylko ja wchodzę na forum z pominięciem strony głównej, więc pozwolę sobie zareklamować, że na tejże stronie ukazała się recenzja książki Dave'a Millera mojego autorstwa. Zachęcam do komentowania i zadawania pytań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ, jak sądzę, nie tylko ja wchodzę na forum z pominięciem strony głównej, więc pozwolę sobie zareklamować, że na tejże stronie ukazała się recenzja książki Dave'a Millera mojego autorstwa. Zachęcam do komentowania i zadawania pytań.

Również chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami po lekturze książki Davea Millera i nawiązać do recenzji Kopyra.

 

Przede wszystkim nie zgodzę się, że co kilka stron są reakcję chemiczne :) Wcale nie ma ich dużo - podkreślanie tego jest wg mnie niefortunne i wywołuje chemiofobię bez obiektywnego spojrzenia na te kwestie. Najwięcej chemii jest chyba w rozdziale 5 o wodzie, gdzie występuje jedna reakcja. Poza tym warto dodać, że informacje nt. wody i jej wykorzystanie są dość wyczerpujące i pozwalają (jeśli ktoś ma ochotę) dokładnie przyjrzeć się swojej wodzie (zamieszczone są analizy wody z Polskich miast), którą używa do produkcji piwa i jest moim zdaniem raczej zaleta. Kolejnym ?chemicznym? rozdziałem jest rozdział 8 Co dzieje się w kadzi zaciernej: dość dobrze jest wyjaśniona kwestia chemii zacierania i roli ph w procesie zacierania - występuje tam raptem 5 strukturalnych wzorów m.in. glukozy i maltozy i nie ma ani jednej reakcji. Kolejnym rozdziałem gdzie można znaleźć reakcje jest rozdział 18 Co się dzieje podczas fermentacji gdzie jest ich raptem 3 :) Czyli w całej książce występują raptem 4 reakcje chemiczne i 5 elementarnych wzorów strukturalnych na 416 stron (chyba że coś przeoczyłem). Przedstawienie istoty procesu zacierania, fermentacji bez chemii jest przecież nie możliwe.

Dlatego uważam że to magisterium i doktorat to gruba przesada.

Poruszasz również szeeroooki temat klarowności gotowego piwa. Może i Miller przesadza z przywiązywaniem wagi do klarowania piwa ale zwolenników klarowania jest mniej więcej tyle samo co przeciwników. Osobiście wolę klarownego pilsa niż mętnego.

 

Warto dodać, że w książce znajdują 32 receptury z zacieraniem oraz 7 podstawowych receptur przeznaczonych dla początkujących wraz z opisem postępowania (rozdział 3 Pierwsze kroki domowego piwowara). Ten rozdział spokojnie pozwoli na rozpoczęcie zabawy z piwem początkującym, potem jeśli ktoś załapie bakcyla to do dyspozycji ma całą resztę książki. Oczywiście jeśli ktoś zacznie swoją zabawę od zacierania dekokcyjnego to rzeczą jasną jest, że raczej polegnie na polu braku doświadczenia i niewiedzy. Ważną informacją jest również to, że wszystkie użyte surowce w recepturach są do kupienia w Polsce.

Nie uważam, że książka jest ?przeterminowana? biorąc pod uwagę nasz poziom sceny domowego piwowarstwa i jankesów.

 

Co do tłumaczenia nazw własnych typu jasne Ale to rzeczywiście jest trochę niefortunne. Poza tym w książce znalazłem jeden błąd. Strona 299: odpowiednie stężenie środka żrącego wynosi ok. 2,5 % mas. Czyli 2,5 g na litr. Może to wprowadzić kogoś w błąd. Oczywiście ma być 25 g. Napisałem o tym do wydawnictwa CKA. Dostałem odpowiedź, że oczywiście uwzględnią to przy nowym wydaniu. Też powinieneś wysłać swoje uwagi do nich.

Tyle na razie jeśli coś mi się nasunie to z miłą chęcią podzielę się Wami moimi spostrzeżeniami.

Edytowane przez kowalewski29
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, ze wreszcie jakiś odzew na recenzję. :)

 

Przede wszystkim nie zgodzę się, że co kilka stron są reakcję chemiczne :)

(...)

Dlatego uważam że to magisterium i doktorat to gruba przesada.

Powiem tak - licentia publicistica :) Ja nie twierdzę, że wzorów jest za dużo, ale przyznasz, że Miller ma specyficzny sposób pisania. On sygnalizuje lub opisuje zagadnienie, ale za wyjątkiem rozdziału dla początkujących i rozdziału o butelkowaniu piwa nasyconego CO2 unika podawania procedur. Opisuje co się dzieje w kadzi filtracyjnej, ale późno szukać tam opisu procedury zacierania konkretnego stylu piwa typu:

wrzuć słody do wody o temp. X - wtedy dzieję się to i to,

podnieść temp. zacieru do Y cały czas mieszając - wtedy dzieje się to i to,

następnie przerwa w temp. Z- bo to i to.

Wydaje mi się, że taki sposób opisania zacierania byłby i praktyczniejszy i bardziej strawny dla początkujących.

 

Poruszasz również szeeroooki temat klarowności gotowego piwa. Może i Miller przesadza z przywiązywaniem wagi do klarowania piwa ale zwolenników klarowania jest mniej więcej tyle samo co przeciwników. Osobiście wolę klarownego pilsa niż mętnego.

Myślałem, że dałem temu wyraz pisząc o Wielkanocy i Bożym Narodzeniu :) A tak poważnie jestem ciekaw co sądzisz o rozdziale dotyczącym butelkowania piwa nasycanego CO2? Czy tylko mnie się to wydaje kompletnie bez sensu?

 

Warto dodać, że w książce znajdują 32 receptury z zacieraniem oraz 7 podstawowych receptur przeznaczonych dla początkujących wraz z opisem postępowania (rozdział 3 Pierwsze kroki domowego piwowara). Ten rozdział spokojnie pozwoli na rozpoczęcie zabawy z piwem początkującym, potem jeśli ktoś załapie bakcyla to do dyspozycji ma całą resztę książki. Oczywiście jeśli ktoś zacznie swoją zabawę od zacierania dekokcyjnego to rzeczą jasną jest, że raczej polegnie na polu braku doświadczenia i niewiedzy. Ważną informacją jest również to, że wszystkie użyte surowce w recepturach są do kupienia w Polsce.

Powiem szczerze, że sposób przedstawienia tych receptur bez podanego sposobu zacierania, w większości bez zalecanych drożdży itd. mnie nie przekonuje. Co do tego, że użyte surowce są do kupienia w BA, to akurat nie jestem przekonany czy to jest takie super, bo tak naprawdę nie wiemy co zostało w tych recepturach zamienione, usunięte lub czym zastąpione. Chyba bym wolał wierne przytoczenie receptur z przypisami, czym można typowo amerykański składnik zastąpić.

 

Nie uważam, że książka jest ?przeterminowana? biorąc pod uwagę nasz poziom sceny domowego piwowarstwa i jankesów.

Zaznaczyłem to w recenzji. Może bardziej dobitnie powinienem dać odpowiedź na wątpliwość, którą sam podniosłem.

 

Na koniec jeszcze, rozglądając się po stronach amerykańskich, czy choćby po Amazonie, nie rzucił mi się w oczy Miller. Raczej przewijały się nazwiska Palmer, Papazian, Daniels, Noonan. Oczywiście jest jego Homebrewing Guide, ale nie wiem czym kierował się wydawca wybierając akurat tę pozycję, zwłaszcza że inne miały nowsze wydania, już z obecnego wieku. Powiem tak, na polskim rynku to jest jak najbardziej super pozycja, ale gdybym miał kupić oryginał chyba nigdy bym się nie zdecydował na Millera. Po lekturze tłumaczenia myślę, że przeczucie by mnie nie omyliło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - licentia publicistica Ja nie twierdzę, że wzorów jest za dużo, ale przyznasz, że Miller ma specyficzny sposób pisania. On sygnalizuje lub opisuje zagadnienie, ale za wyjątkiem rozdziału dla początkujących i rozdziału o butelkowaniu piwa nasyconego CO2 unika podawania procedur. Opisuje co się dzieje w kadzi filtracyjnej, ale późno szukać tam opisu procedury zacierania konkretnego stylu piwa typu:

wrzuć słody do wody o temp. X - wtedy dzieję się to i to,

podnieść temp. zacieru do Y cały czas mieszając - wtedy dzieje się to i to,

następnie przerwa w temp. Z- bo to i to.

Wydaje mi się, że taki sposób opisania zacierania byłby i praktyczniejszy i bardziej strawny dla początkujących.

.

Powiem szczerze, że sposób przedstawienia tych receptur bez podanego sposobu zacierania, w większości bez zalecanych drożdży itd. mnie nie przekonuje. Co do tego, że użyte surowce są do kupienia w BA, to akurat nie jestem przekonany czy to jest takie super, bo tak naprawdę nie wiemy co zostało w tych recepturach zamienione, usunięte lub czym zastąpione. Chyba bym wolał wierne przytoczenie receptur z przypisami, czym można typowo amerykański składnik zastąpić.

Jeszcze co tych reakcji. Wyraźnie piszesz, że co kilka stron pojawiają się reakcje chemiczne wprowadzając ludzi w błąd. Podkreślę jeszcze raz w całej książce występują raptem 4 reakcje chemiczne i 5 elementarnych wzorów strukturalnych na 416 stron. Trzeba być obiektywnym, bo jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że to książka z chemii :)

Miller stopniowo ?wkręca? czytelnika z rozdziału na rozdział w kolejne etapy, nie wiem czy lepsze czy gorsze byłoby podanie wszystkich informacji na raz. Wg. mnie raczej gorsze.

 

Co do receptur (czy my mówimy o tej samej książce? :D ): przecież przy każdej recepturze podany jest sposób zacierania, ilość chmielu i rodzaj drożdży. Poza tym w recepturze jest opis stylu piwa w którym można znaleźć wskazówki. Fakt, że nie ma ?babcinej? receptury ale procedurę zacierania, wysładzania opisuje rozdział 9, chmielenia 10, doboru drożdży rozdział 11. Wydaje mi się, że receptury za bardzo nie były modyfikowane. Chmiel i drożdże mamy takie same jak jankesi, pewnie słody zostały dobrane i przeliczone receptury z galonów i funtów.

 

 

Myślałem, że dałem temu wyraz pisząc o Wielkanocy i Bożym Narodzeniu A tak poważnie jestem ciekaw co sądzisz o rozdziale dotyczącym butelkowania piwa nasycanego CO2? Czy tylko mnie się to wydaje kompletnie bez sensu?

Czy ja wiem czy to jest bez sensu. Pewnie jak wszystko ma swoje wady i zalety. Pewnie u nas nikt jeszcze nie próbował tego zabiegu. Przeglądając fora i sklepy amerykańskie można zauważyć, że kegowanie u nich jest bardzo popularne (chyba z ich lenistwa :) i posiadanie większej ilości kasy) i to chyba jest tego efekt. Ktoś musiałby zabutelkować sztucznie nasycone piwo w butelki i się wypowiedzieć. Wracając jeszcze do klarowania, którego jesteś przeciwnikiem. Należy dodać, że Miller dość dokładnie opisuje metody klarowania i filtracji piwa ale jednocześnie dokładnie tłumacząc przy tym wszystkie aspekty za i przeciw. O tym też zapomniałeś napisać w swojej recenzji.

 

 

Na koniec jeszcze, rozglądając się po stronach amerykańskich, czy choćby po Amazonie, nie rzucił mi się w oczy Miller. Raczej przewijały się nazwiska Palmer, Papazian, Daniels, Noonan. Oczywiście jest jego Homebrewing Guide, ale nie wiem czym kierował się wydawca wybierając akurat tę pozycję, zwłaszcza że inne miały nowsze wydania, już z obecnego wieku. Powiem tak, na polskim rynku to jest jak najbardziej super pozycja, ale gdybym miał kupić oryginał chyba nigdy bym się nie zdecydował na Millera. Po lekturze tłumaczenia myślę, że przeczucie by mnie nie omyliło.

Być może ktoś uznał, że właśnie ta książka zawiera kompletne informacje, których jest u nas brak.

 

Co do aktualności książki to uważam, że książka jest jak najbardziej aktualna i zawarte w niej informacje nie są przestarzałe i są jak najbardziej do wykorzystania. Reasumując. Myślę, że nasza dyskusja bardziej obiektywnie przybliży książkę Millera. Oczywiście ocena czy książka jest trudna czy łatwa jest bardzo subiektywna i przede wszystkim będzie zależeć od czytelnika. Dla jednego będzie bardzo trudna dla drugiego do przyjęcia a jeszcze dla kogoś innego łatwa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze co tych reakcji. Wyraźnie piszesz, że co kilka stron pojawiają się reakcje chemiczne wprowadzając ludzi w błąd. Podkreślę jeszcze raz w całej książce występują raptem 4 reakcje chemiczne i 5 elementarnych wzorów strukturalnych na 416 stron. Trzeba być obiektywnym, bo jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że to książka z chemii :)

OK. Napisanie, że co kilka stron są reakcje chemiczne było z mojej strony nieprecyzyjne. Bo reakcji, w formie równań aż tyle nie ma, jednakowoż nie da się ukryć, że chemia jest tu mocno wyeksponowana, w przeciwieństwie do podejścia, nazwałbym je rzemieślniczo praktycznego. Informacja typu:

Kwas pirogronowy jest z kolei redukowany do związku o nazwie acetylokoenzym A. Jest to cząsteczka kwasu octowego (zawierającego dwa atomy węgla), połączona ze skomplikowanym nośnikiem organicznym zwanym koenzymem A. Trzeci atom węgla, który znajdował się w cząsteczce kwasu pirogronowego, jest wydzielany w postaci dwutlenku węgla. Na koniec acetylokoenzym A jest utleniany przez cykl kwasu cytrynowego (cykl Krebbsa) - ciąg reakcji chemicznych, w których wytwarzany jest adenozynotrifosforan (ATP). itd.

Otóż takie opisanie etapu rozmnażania drożdży jest IMO niepotrzebnie skomplikowane, bo z tego skomplikowania nic nie wynika, poza tym, że ładnie/groźnie/trudno brzmi. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia czy koenzym A bierze w tym udział czy nie. A ja bym wolał informację, że natlenienie jest potrzebne, bo... brak natlenienia skutkuje... jednak zbytnie ... itd.

 

Miller stopniowo ?wkręca? czytelnika z rozdziału na rozdział w kolejne etapy, nie wiem czy lepsze czy gorsze byłoby podanie wszystkich informacji na raz. Wg. mnie raczej gorsze.

Jest jeszcze jedna rzecz, która mi się nie podoba, ale jakoś o tym nie wspomniałem. Otóż Miller ma dziwną manierę dzielenia materiału na rozdziały, które nawzajem się zazębiają, pokrywają, powtarzają. Wolałbym o wiele przejrzysty układ. Typu jeden rozdział "Klarowanie i Filtracja", a nie "Klarowanie piwa", "Sprzęt do filtracji i klarowania", "Metody klarowania i filtracji". I tak jest z każdym tematem.

 

Co do receptur (czy my mówimy o tej samej książce? :) ): przecież przy każdej recepturze podany jest sposób zacierania, ilość chmielu i rodzaj drożdży. Poza tym w recepturze jest opis stylu piwa w którym można znaleźć wskazówki. Fakt, że nie ma ?babcinej? receptury ale procedurę zacierania, wysładzania opisuje rozdział 9, chmielenia 10, doboru drożdży rozdział 11. Wydaje mi się, że receptury za bardzo nie były modyfikowane. Chmiel i drożdże mamy takie same jak jankesi, pewnie słody zostały dobrane i przeliczone receptury z galonów i funtów.

Czy opis w stylu dopuszczalne zacieranie z pojedynczą infuzją, etapowe lub dekokcyjne jest opisem zacierania??

Chmiele? To wytłumacz mi jak dawkować (Munich Helles) chmiel dla goryczki do wyboru "Hallertau lub Tettnag - 50g, tak by uzyskać 17 IBU", bo ja nie mam pojęcia. Przy 60 minutach gotowania dostaję 35IBU. Gdzie jest więc błąd?

 

Czy ja wiem czy to jest bez sensu. Pewnie jak wszystko ma swoje wady i zalety. Pewnie u nas nikt jeszcze nie próbował tego zabiegu. Przeglądając fora i sklepy amerykańskie można zauważyć, że kegowanie u nich jest bardzo popularne (chyba z ich lenistwa :) i posiadanie większej ilości kasy) i to chyba jest tego efekt. Ktoś musiałby zabutelkować sztucznie nasycone piwo w butelki i się wypowiedzieć. Wracając jeszcze do klarowania, którego jesteś przeciwnikiem.

Ja nic nie mam do kegowania. Kegowanie uważam za najwartościowszą część tej książki.

 

Należy dodać, że Miller dość dokładnie opisuje metody klarowania i filtracji piwa ale jednocześnie dokładnie tłumacząc przy tym wszystkie aspekty za i przeciw. O tym też zapomniałeś napisać w swojej recenzji.

Oj nie ładnie zarzucasz mi, że nie napisałem, podczas gdy to zrobiłem. Tutaj cytat:

Trzeba jednak przyznać autorowi, że pisze o mankamentach swoich technik.
Co do aktualności książki to uważam, że książka jest jak najbardziej aktualna i zawarte w niej informacje nie są przestarzałe i są jak najbardziej do wykorzystania. Reasumując. Myślę, że nasza dyskusja bardziej obiektywnie przybliży książkę Millera.

Na dyskusję liczyłem. Nie chciałem pisać elaboratu na 5 stron, recenzja powinna być zwięzła, ciekawa, nawet kosztem przerysowania pewnych spraw. Swoich ostrych opinii miałem zamiar bronić w dyskusji takiej jak ta, więc bardzo się cieszę z Twojej polemiki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy opis w stylu dopuszczalne zacieranie z pojedynczą infuzją, etapowe lub dekokcyjne jest opisem zacierania??

Chmiele? To wytłumacz mi jak dawkować (Munich Helles) chmiel dla goryczki do wyboru "Hallertau lub Tettnag - 50g, tak by uzyskać 17 IBU", bo ja nie mam pojęcia. Przy 60 minutach gotowania dostaję 35IBU. Gdzie jest więc błąd?

procedury zacierania, wysładzania opisuje rozdział 9. Ja to rozumiem, że w przypadku tej receptury jest do wyboru zacieranie z pojedynczą infuzją, etapowe lub dekokcyjne. Co do tego IBU to nie wiem, być może zalożony jest ok. 40% stopien utylizacji alfa kwasów. To już chyba trzeba pytać BA, bo to oni przystosowywali te receptury.

 

Oj nie ładnie zarzucasz mi, że nie napisałem, podczas gdy to zrobiłem

Ok. mea culpa :rolleyes:

 

 

Otóż takie opisanie etapu rozmnażania drożdży jest IMO niepotrzebnie skomplikowane, bo z tego skomplikowania nic nie wynika, poza tym, że ładnie/groźnie/trudno brzmi. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia czy koenzym A bierze w tym udział czy nie. A ja bym wolał informację, że natlenienie jest potrzebne, bo... brak natlenienia skutkuje... jednak zbytnie ... itd.

Bez przesady trudniejsze teksty są w podręcznikach np. z biologii czy chemii do szkoły średniej. Parę akapitów wcześniej do tego co cytujesz (totalnie wyrwanego z kontekstu) masz odpowiedzi na Twoje pytania zacytuję:

Większość tlenu zużywanego przez drożdże

? a zużywają one cały wolny tlen, jaki znajduje się w brzeczce ?

jest wykorzystywana do syntezy steroli i innych złożonych substancji

tłuszczowych, stanowiących ważne elementy strukturalne ściany komórkowej

i innych elementów komórki.

Tłumaczy to, dlaczego tlen jest tak potrzebny w świeżo nastawionej

brzeczce. Intensywne rozmnażanie drożdży przed fermentacją

jest niezbędne. Po fazie ożywionego wzrostu większość komórek

znajdujących się w brzeczce będzie młoda, a z komórkami drożdży

jest jak z ludźmi ? tylko ich młodość gwarantuje siłę. Szybka i pełna

fermentacja będzie wymagać obecności mnóstwa zdrowych, młodych

komórek drożdży w brzeczce.

Czynnikiem ograniczającym rozmnażanie się drożdży jest zawsze

dostępność aminokwasów lub tlenu. Częściej chodzi o drugi z tych

związków. Trzeba jednak zauważyć, że drożdże mogą się do pewnego

stopnia mnożyć bez tlenu, jeśli brzeczka jest bogata w sterole i nienasycone

związki tłuszczowe. Tak się składa, że osad z klarowania na

gorąco i na zimno zawiera dużo takich związków pochodzących ze

słodu. Niestety duża zawartość tego osadu w brzeczce prowadzi do

powstania wysokiego stężenia fuzli w gotowym piwie. Z tego powodu

brzeczkę trzeba jak najdokładniej oddzielić od osadu. Dobrą praktyką

piwowarską jest oparcie rozmnażania drożdży na tlenie, a nie na

osadzie. Oczywiście drożdży nie obchodzi, skąd wezmą sterole ? bez

problemu zaakceptują gotowe związki z osadu, zamiast wytwarzać je

z użyciem tlenu.

 

Na dyskusję liczyłem. Nie chciałem pisać elaboratu na 5 stron, recenzja powinna być zwięzła, ciekawa, nawet kosztem przerysowania pewnych spraw. Swoich ostrych opinii miałem zamiar bronić w dyskusji takiej jak ta, więc bardzo się cieszę z Twojej polemiki.

Również uważam, że dyskusja była udana :) No, w wyniku naszej dyskusji razem to wyszło chyba nawet więcej niż 5 stron :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w tym rozdziale o klarowności autor pisze o mchu irlandzkim? Dokładnie chodzi mi o to, czy stosować jedną czy dwie łyzeczki, bo słyszałem różne opinie.

W rozdziałach o klarowaniu Miller pisze o klarowaniu już zielonego piwa czyli głównie karuk, filtry membrany itd. W rozdziale o gotowaniu też się mchu nie doszukałem. W skorowidzu go nie ma, więc Miller chyba go zniknął. :)

Gdzieś ktoś pisał, że mchu nie ma w sklepach, to w BA już przeczytali i już jest. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.