Skocz do zawartości

Trujące składniki w piwach angielskich w XVIII-XIX wieku


Bogi

Rekomendowane odpowiedzi

"The Art of Brewing" z 1829 roku, wydana w Londynie poświęca im cały jeden rozdział. Ja postaram się pokrótce omówić te najważniejsze i przypomnieć, że choć są one uwarunkowane historycznie, piwowar czy właściciel pub'u używał ich tylko dla zysku i na szkodę zdrowia, a nawet życia klienta.

 

Diabelską listę otwiera Menispermum cocculus zwana też Cocculus indica, która przyjmuje różne nazwy, ale w Polsce była znana pod wielce mówiącą "Rybia trutka". Sprowadza się ją ze Wschodnich Indii w ilościach tak wielkich, że nikomu nie przyjdzie na myśl zapytać się jakie jest jej przeznaczenie. A warto wiedzieć, że jest to silny narkotyk, a w samych Indiach wystarczy wsypać parę jagód do wody, a ryby same wskoczą nam w sieci, bo tak szybko zostaną odurzone. Komisja przy Izbie Gmin potwierdziła, że używanie tej przyprawy zaczęło się już w 1818 roku. Była ona dodawana głównie do porterów i Hock'a. W browarnictwa przeważnie stosuje się 4 funty na 20 beczek.

 

Ignatia amara, kolejna indyjska roślina, zwana drzewem Św. Ignacego dla zmylenia tropu, jest w prostej linii pochodną strychniny i choć wygląda niepozornie, jest niesamowicie gorzka. Przewija się w przepisach na Hock, Amber Two Penny, o dziwo nie ma jej w porterze.

 

Kulczyba wronie oko czyli Strychnos Nux vomica zwana po prostu drzewem strychninowym, poza tym że ma bardzo silne właściwości odurzające i jest niesamowicie gorzka, jest pozbawiona zapachu, przez co trudniej ją wykryć w piwie.

 

Zdarzały się przypadki, że to, co nazywano Cocculus indica, to była właśnie nux vomica. Pan Carr, prawnik urzędu celnego stwierdził, że jest w ogromnej ilości szmuglowana do Anglii, pod różnymi nazwami sprzedawana (cena waha się nawet do 1 gwinei), a jeden orzeszek, bo w takiej formie występuje jest w stanie zatruć ogromną ilość piwa.

 

Mieszanki opium, tytoniu i Cocculus indica były sprzedawane już 10 lat temu (1819) i autorzy ksiażki mają tylko nadzieję, że takich nieuczciwych browarników jest naprawdę niewielu, bo nawet jeśli te rośliny mają minimalne zastosowanie w medycynie (przy odpowiedniej dawce), ani piwowar, ani tym bardziej właściciel pub'u nie ma na uwadze wieku, płci czy stanu klienta, ale zwykły zysk częstokroć prowadzący do utraty zdrowia, a nawet życia tego ostatniego.

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ze względu na smak gorzki miały pogłębiać goryczkę, oraz ze względu na działanie, miały zwielokrotniać stopień upojenia. Piło się gładko, ale schodziło szybko niemniej jednak nie na tyle szybko by były straty w zyskach; poza tym pito też inne trunki, więc odpowiednio przygotowany gin, wina, które nie tyle beczki, co deski na oczy nie widziały, to się wszystko kumulowało. Jeśli Londyńczyk zbudził się na kacu, to też oferta była bardzo zacna, był Purl-który choć początkowo był piwem ziołowym i rzeczywiście niwelantem kaca, stał się trunkiem, w którym moczono jakieś zioła (co, się dało dostać), był obficie podlany oszukanym gin'em i dodatkowo podgrzany. Efekt murowany, bo kac owszem mijał, zwłaszcza że nowa faza już trwała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ze względu na smak gorzki miały pogłębiać goryczkę, oraz ze względu na działanie, miały zwielokrotniać stopień upojenia. Piło się gładko, ale schodziło szybko niemniej jednak nie na tyle szybko by były straty w zyskach

 

A są jakieś dane, że ludzie po tym umierali? Chyba szybko by skojarzono skutek i przyczynę? Czy ogólnie alkohol w tych czasach był na tyle toksyczny, że nikogo nie dziwiły mocne zatrucia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkohol jeszcze tak mocny nie był znany, więc ta kwestia rozgrywała się/rozkładała się na dłużej. Gros tego, co było oferowane czy w Londynie czy w Paryżu to była trucizna, która zabija powoli.

 

Zgodnie z ustawą Izby Gmin kara za użycie tych składników wahała się między 200-500 funtów każdorazowo.

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnym typem trucizny w piwie był arszenik. Dostawał się do piwa wraz z zanieczyszczonym cukrem inwertowanym. Właściciele browarów po kilku aferach zaczęli publikować "analizy" sporządzane rzekomo przez lekarzy, że piwo jest wolne od arszeniku, bo brzeczka była przygotowana wyłącznie ze słodu. Co oczywiście w większości przypadków było wierutną bzdurą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.