Skocz do zawartości

[Blog Kopyra] Koniec Świata


Pierre Celis

Rekomendowane odpowiedzi

z Pinty, czyli Sahti po polsku. W takim dniu mogła się pojawić recenzja tylko jednego piwa. A zatem jak wypadło pierwsze polskie Sahti, czyli Koniec Świata z Pinty? Piwo, które nie było gotowane, czyli de facto nie było warzone. Piwo … Continue reading

 

Wyświetl pełny artykuł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otwieram niedługo. Rodzicom kompletnie nie smakowało, ale nie sugeruję się i czekam cierpliwie. O 10ej i 12ej końca świata nie było jednak, a czasu nie bardzo miałem, więc tradycyjnie na wieczór, żeby się sprząc z relacją na żywo.

 

Nie wypalił kolejny, może dopiero po 20ej, w każdym razie wnioski z degustacji.

 

Piwo się wyklarowało w piwnicy, jest lekko opalizujące, piana krótka, ale nieważne są chyba aspekty estetyczne. Górny aromat-bardziej owocowy-przecier bananowy, wódka morelowa, gdzieś takie coś wąchałem-wiem cydr z Lidl'a miał coś podobnego, zapach jest naturalny, mocny i długi, dolne nuty to bardzo słabo wyczuwalny chmiel (który jest podany w składzie, choć w oryginale ma go nie być), jakieś kwestie a'la chleb żytni, bardzo ulotne elementy wędzenia. Jak się posiedzi dłużej z nosem w tym piwie można to wszystko znaleźć, a nie opowiadać o kocim moczu (swoją drogą, ciekawe skąd tak dobrze jest znany im i smak i zapach :smilies: )

 

W smaku piwo jest gęste, oleiste, fajna taka lambik'owa nuta gdzieś się plącze i pierwsza na myśl to cachaca z przejrzałych bananów mocno rozcieńczona. Podejrzewam, że oleistość daje jałowiec, bo jako takiego ja go tu nie wyczuwam-nawet w postaci terpentynowych absmaków. Piwo nie jest tak całkiem odgazowane, więc jest lekko musujące i przez to przyjemne. Jak się pije to piwo? Dziwnie, bo co raz dochodzą ciekawostki ze świata innych napojów i innych rozwiązań, przez co piwo staje się bardziej intrygujące. Oryginału nie znam-nie mam odniesienia, chętnie bym kiedyś poznał, w ogóle mnie ciekawi czy skoro we wszystkich innych trunkach jałowiec wydobyć jest nietrudno, dlaczego w piwie on się tam po prostu gubi i tylko tą oleistością-czytaj żywica jakoś tam się manifestuje. Skojarzenia są różne-rozcieńczona cachaca bananowa, bardzo stary dziki wręcz cydr albo liqueur des sapins. Jak w przypadku Rauchbock'a było albo love albo hate, tutaj będzie albo love albo HATE. Tym niemniej, brawo Pinta, bo na koniec świata, ten Koniec Świata jest dość udany. Nie sięgnę po drugą butelkę, bo jest to jednorazowy wybryk, ale kto nie próbował, to powinien, warto się dokształcić, choć nadal jałowiec widzę bardziej w alkoholu, ewentualnie w miodzie.

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.