Skocz do zawartości

Piwo a praca, obowiązki rodzinne i hobby (inne)


e-prezes

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam pod tym kątem ten plus, że żona studiuje zaocznie w Krakowie, więc 2-3 razy w miesiącu mogę wyrobić się z uwarzeniem jednego dnia dwóch warek i posprzątaniem zanim wróci do domu.

Poza tym moja luba aktywnie wspiera moje hobby, więc jak się zdarza coś robić kiedy jest w domu to mi z chęcią pomaga przy rzeczach typu rozlew, mycie butelek itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie wygospodarowanie 6-8 godzin na warzenie to makabra. Jak już brałem się za to, to z nastawieniem, że muszę szybko się wyrobić i efekt taki, że mi się odechciewało na samym początku.

Do tego żona fanką nie jest, więc walczę w garażu oddalonym od mieszkania o 40 metrów. Szczęśliwie mam tam prąd. Wody już nie, więc latam z fermentorami i przelewam i latam i przelewam...

Jako, że czasu za wiele nie mam przerzuciłem się na bieganie. Te 3 razy w tygodniu po ok. 1-1,5 godziny znajduję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie moja luba najbardziej martwi się właśnie o wzrost konsumpcji. Zresztą nieco przeszkadza fermentor stojący przez dłuższy czas w moim pokoju:)

Przy małej wprawie sam proces warzenia zajmuje dużo czasu i kuchnia jest zajęta właściwie na cały dzień, więc muszę wyczekać moment aż większość z moich współmieszkańców jedzie odwiedzić rodzinne strony:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie równiez znalezienie dnia do warzenia jest niekiedy problematyczne. Szkoła, praca, córa oraz fakt, że nie warzę w miejscu zamieszkania to była taka mieszkanka, ciążko było. No i sprzęt mam poza miejscem zamieszkania. Teraz gdy wekeendy mam wolne trochę łatwiej mi się zebrać. Niemniej znaczne zwiększenie produkcji stanowiło remedium na brak czasu, z uajemnym skutkiem dla częśtotliwości i eksperymentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ten komfort że warzelnie mam na poddaszu... zabieram synka (czasami obu) ze sobą...

on ma swoje klocki a ja swoje zabaweczki, nie przeszkadzamy sobie nawzajem :)

Fakt... żona czasami się denerwuje jak słyszy że znowu idę gotować i zniknę na 5-6h :P

no ale to już takie uroki życia z piwowarem domowym :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przekonałem żonę, że najlepsze hobby dla męża to krzątanie sie w kuchni - wtedy ma mnie cały czas na oku. Przecież równie dobrze mógłbym grać w karty na pieniądze albo ścigać się w rajdach....

 

W tym roku rodzina się powiększyła więc musiałem trochę zmniejszyć częstotliwość warzenia ale poradziłem sobie tak, że warzę dwie warki na raz. Jednorazowo zajmuje to trochę więcej czas ale oszczędność w skali makro jest znaczna.

 

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory warzyłem w piwniczce, mieszkałem sam i nie było raczej problemu żeby ktoś narzekał. Problemem jedynie była praca i brak czasu. Od miesiąca i dwóch warek przeprowadziłem się do LP i przeniosłem z piwniczki przystosowanej do warzenia na salony. Czyli dosłownie do aneksu kuchenno-salonowego. Nie narzekam na razie, bo wszystko mam pod ręką. To, że warzę w kuchni zmusiło mnie do zachowania trochę większego porządku (a nie, że pozmywam później bo teraz to mi się nie chce), musiałem jakoś poukładać sobie prowizorycznie warzelnie od nowa. No a do tego moje kochanie nie ingeruje za bardzo w "gotowanie" , przynajmniej jeszcze nie ingeruje. Za to od czasu do czasu w ramach wdzięczności upichcę coś dla niej dobrego lub uwarzę pszeniczkę, którą lubi. Czasu teraz mam pod dostatkiem ale niestety podczas przeprowadzki zabrakło w aucie miejsca na butelki i styknęło tylko na 2 warki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do braku czasu przy dzieciach, to da się to jakoś pogodzić. W moim przypadku dwulatka świetnie sobie radzi z mieszaniem zacieru w garze (pod ścisłym nadzorem oczywiście), przesypywaniem słodu z worka do zamykanych pojemników, wąchaniem chmielu, jakby to była najpiękniejsza perfuma i podawaniem butelek ze skrzynki do mycia w wannie.

Pozostałych czynności jeszcze nie ogarnia, ale chyba mogę jej to wybaczyć. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie godzę pracę, dom, dzieci i hobby.

Wszystko to kwestia właściwej organizacji czasu. :)

Zabawę w piwowarstwo rozpocząłem po rozwodzie więc problem żony nie istnieje. ;)

Dzieci są już duże i nie przeszkadzają. Jak byli mniejsi to trochę pomagali przy śrutowaniu.

Warzę w weekendy. Rozpoczynam po obiedzie tak aby wysładzanie wypadało na porę kolacji. Wówczas jest dostęp do kuchenki.

Próbowałem rozpoczynać warzyć wieczorem ale nie sprawdziło się. Co prawda jest spokój, nikt się nie przeszkadza ale jestem na drugi dzień zbyt zmęczony.

Giełdy birofilskie są w soboty więc 2-3 wyjazdy w roku to nie problem z czasem.

Kolejne hobby - kyudo nie koliduje z piwowarstwem za wyjątkiem maja, gdy czasami termin corocznych międzynarodowych warsztatów pokrywa się z WFDP.

Zawsze na imprezę integracyjną kyudoków przywożę piwo domowe co spotyka się z aplauzem, w szczególności Czechów. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z czasem krucho, na warzenie mam tylko niedzielę lub jak sobie wezmę ... urlop. Dlatego przeszedłem na wybicie 40l, schodzi tylko 0,5h dłużej niz 20l wybiciu a mam za jednym zamachem więcej piwa.

Edytowane przez WiHuRa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie problemu dzieci nie ma, żony także brak no ale jest dziewczyna więc to jakby trochę to samo co żona. Pasji nie akceptuje, zapachu nie lubi piwo też nie za specjalnie pije ..... Zawszę można się dogadać i znaleźć jakiś kompromis. Raz zrobiłem warkę jak była w domu i to był ostatni raz kiedy warzyłem jak ona jest . Skończyło się kłótnią i dniami z serii "bez kija nie podchodź" Zasada jest u mnie jedna jak chcę warzyć to muszę tak się zorganizować żeby wyrobić się do jej powrotu z pracy. Ja pracuję w systemie 4brygadowym więc wolne w tygodniu jest częściej niż w weekend.

W gratisie ma ogarnięty cały dom (odkurzanie, kurze, mycie podłóg itp.) więc raczej powodów do narzekań nie ma i jakoś to funkcjonuje. Zazdroszczę tym którym ich połówki pomagają przy myciu butelek czy fermentorów bo tej części hobby jakoś nie lubię ;).

Chciałbym wynieść się z domu z hobby i mieć jakiś kąt ale to raczej będzie ciężkie do zrealizowania mieszkając w bloku i zarabiając zdecydowanie za mało żeby coś wynająć na hobby.

Edytowane przez raczek84
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taki układ że mogę warzyć w pracy ale minusem jest słuchanie w domu - zmęczony jesteś ? od czego od warzenia piwa ? no i chora reakcja na telefon od klienta w trakcie ,, roboty '' - znowu przeszkadzają , jak telefon nie dzwoni też źle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasu brak,zazwyczaj sobota,niedziela lub urlop.Żona nie przeszkadza ale nie dopinguje.Dobrze,że przestała narzekać na wszędzie stojące i bulkające fermentatory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja mam szczęście. Po pierwsze, tak mam grafik w pracy ustawiany że pracuję dwa-trzy dni i mam wolne dwa-trzy dni, więc czsu spokojnie wystarcza. Po drugie moja żonka tez się strasznie zapaliła do piwowarstwa i warzy wraz ze mną. Właśnie do butelek trafiła jej pierwsza warka....:) Dzieci póki co nie mam a pies nie przeszkadza, bo tez latem piwka się lubi napić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam taki patent na warzenie, że w niedzielę kiedy obiad jemy u teściów, zjadam i wracam do domu na warzenie. Słody śrutuje dzień wcześniej. Chłodzenie wypada w tym przypadku na około 19.30 i jak osady się układają, to kładę dzieci spać.

W dzień powszedni nie ma szans na warzenie, chyba, że urlop. Jeden pokój mam do swojej dyspozycji do tego jedna półka w lodówce i jedna szuflada w zamrażalniku. Żona jakoś to akceptuje.

Teraz myślę o kegach tylko, żona jeszcze tego nie wie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie problemów nie ma :D Mam miejsce, żona lubi też moje hobby, i nawet je wspomaga często :) Z czasem jest krucho ale jak wyrwę chwilkę to staram się warzyć, fakt że głównie na weekendy ale w tygodniu też się zdarza, bo dużo pracuje w domu co ma swoje plusy ;) W trakcie pracy zawsze coś może się gotować obok :D Inne zajęcia mi też nie przeszkadzają najważniejsze jest dobrze zaplanować warzenie, np. ześrutować składniki dzień wcześniej, w trakcie przerw jak znam ich długości dobieram sobie zadania jakie mogę w trakcie nich wykonać itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super temat :)

Warzę od 2007 roku, starszy syn urodził się w 2006 a młodszy w 2008. W tygodniu oczywiście - no way. W weekend o 21:30 chłopaki kładę spać i odpalam maszynerię, około 3:00 po zadaniu drożdży, dopiciu ostatniego kufelka, umyciu podłogi i uruchomieniu zmywarki idę spać dumny z nowej warki. Rano trzeba tylko Gary do piwnicy powynosić. Teraz chłopaki są już "bezobsługowe" i w weekend mogę dłużej spać, kiedyś pobudka o 6:30 i cały dzień "w letargu". Podstawowy jednak problem to zapachy, obecnie mam "automat" do zacierania z pokrywą, a gotuję na balkonie przy zamkniętych drzwiach i jakoś rodzina daje radę. Forum czytam jak zacieram, gotuję i jak chłodzę a teraz jeszcze w czasie fermentacji :beer:

Moim zdaniem czas to kwestia względna, zależna głównie od motywacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.