Skocz do zawartości

Butelki nie znoszą próżni - browar Casimir


nachteil

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich zainteresowanych, którzy tu trafili!

 

 

Dnia 14. sierpnia działalność rozpoczął browar(ek) domowy Casimir. Podstawowymi jego założeniami są przełamanie piwnej monotonii oraz dążenie do tego, by kolejne warki były lepsze od poprzednich, w czym pomóc ma wykorzystanie zarówno wiedzy teoretycznej oraz doświadczeń innych, jak i własnych obserwacji i eksperymentów, które (mam nadzieję) uda się poczynić podczas praktyki piwowarskiej. Zatem, przynajmniej na najbliższy czas, strategię działania określiłbym jako, parafrazując, "więcej książków, więcej piwa".

 

Wątek ten służyć ma jako motywacja dla mnie do prowadzenia rzetelnych zapisków oraz, nawet w większym stopniu, jako sposób eksponowania działalności szerszemu gronu. Nie z jakieś wrodzonej próżności ;) , wręcz przeciwnie - w celu zebrania krytyki i wskazówek od bardziej doświadczonych forumowiczów. A wszystko to, aby wyłapać przyczynowość pomiędzy wszystkim, co będzie tu opisane, czyli żeby móc robić piwo dokładnie takie, jakie będę chciał. No, i może by zorientować się, czego w ogóle mogę chcieć.

 

 

Przechodząc zatem do faktów dokonanych:

 

 

# 1 - Płytka woda, czyli WES Jasne

 

 

B: 14/15 VIII (początek burzliwej)

C: - (początek cichej)

R: 25 VIII (butelkowanie)

 

 

Surowce:

  • Nachmielony ekstrakt WES Jasne 1,7 kg
  • Niechmieliony ekstrakt WES Jasne 1,2 kg
  • Drożdże Brewferm TOP 6g (ważne do 1 stycznia 2014)

Przygotowanie:

 

Podgrzane ekstrakty zmieszałem z 10 litrami kranówki (bez wcześniejszego przygotowania jej), doprowadziłem do wrzenia i utrzymałem przez 10 minut w celu dezynfekcji. Później chłodziłem w wannie. Bez badania temperatury przelałem do fermentora i dopełniłem wodą źródlaną do 21 litrów. Naklejany termometr pokazał 25oC. Dodałem więc drożdże rehydratyzowane przez pół godziny w 100 ml wody o temp. 30oC i "budzone" przez 2 godziny w napowietrzonej brzeczce 10oBlg z niechmielonego ekstraktu

 

Wyszło 21 litrów 10,5oBlg.

 

Po 9 godzinach w 23oC piana ok. 1cm w fermentorze z uchyloną pokrywą. Po 2 dniach przeniosłem do piwnicy, ok 18oC i założyłem bulkadełko. Ładnie sobie bulkało (;

 

Po 10 dniach od zadania (25 VIII) drożdży butelkowałem. Zeszło do 3oBlg. Aby osiągnąć nagazowanie 2.2, dodałem 130g cukru w postaci syropu. Wyszło 40 butelek półlitrowych.

 

Uwagi i wnioski:

 

Warka z brewkita - w celach edukacyjnych, aby zobaczyć prawidłową (jak miałem nadzieję) fermentację, wygląd, smak i zapach młodego piwa oraz wszystkiego, co w tym czasie się z nim miało dziać. Pierwsza degustacja 10 września. Pierwsze wrażenie z pierwszego samodzielnie uwarzonego piwa - bardzo dobre, smak przypadł mi do gustu. Ładny, bursztynowy kolor (jeżeli wierzyć aplikacji z android marketu, ok. 15 SRM). Trochę zbyt mało nagazowane - przynajmniej w moim odczuciu. Następnym razem będę celował w wyższe wartości, dla tego typu piwa, czyli zwykłego do picia na codzień, spróbowałbym na 2.6, mam nadzieję, że okazja do testu trafi się szybko.

 

Niezbyt mocno chmielone, określiłbym je jako sycące, naprawdę smaczne. Po niecałych dwóch tygodniach smak niewiele się zmienił - wydaje mi się, że nie ma się co układać jeżeli chodzi o smaki, w końcu "zacieranie" przeprowadzono w fabryce dawno temu. Ale mimo zainteresowania wśród rodziny i znajomych, które powoduje, że piwo dość szybko się rozchodzi, zostawię sobie parę butelek i zobaczę, jak będzie ewoluowało w ciągu, powiedzmy, pół roku.

 

 

Wnioski po pierwszej warce:

  • Dobrze, że nie mam zamiaru chłodzić w wannie, przy pełnym garze i konieczności szybkiego schłodzenia brzeczki byłoby to męczące.
  • Podzielam opinie chyba większości forumowiczów. Własne piwo to świetna zabawa i mnóstwo satysfkacji, ale butelki dają w kość. Może następnym razem będzie łatwiej, teraz zaczynałem od butelek magazynowanych po imprezach i bieżącym spożyciu. Sporo z nich była zapleśniała, no i te nieszczęsne etykiety. Mój plan działania: moczenie przez dobę w wanience z wodą, odmaka pleśń i etykiety. Przepłukanie każdej z osobna dokładnie, pleśń wyłaziła na zewnątrz. Wkrętarka akumulatorowa od brata + szczotka do butelek, czyli mechanizacja procesu górą! Znów płukanie. Później ze słoika 4 litry roztworu pirosiarczynu sodu wlane do butelek przed rozlewem, w tym czasie przygotowałem sobie wszystko. Piro przelałem do innych butelek, w tym czasie napełniłem te zdezynfekowane, a kolejne już się odkażały. Dobry system, chyba zostanie na stałe. Jak na razie żadnych kwasów.
  • Piro - chyba przesiądę się na nadwęglan sodu. Opary piro bardzo nieprzyjemne, po zabutelkowaniu całości czułem je trochę w gardle mimo, że starałem się nie nawdychać. Moja wątpliwosć jest jednak taka, że (z tego, co czytałem) opary piro też dezynfekują, co zwiększa pewność - nie wiem, czy nadwęglan ma takie właściwości. Chyba po prostu w miskach, w których odkażam sprzęt i do butelek będę stosował nadwęglan, a piro zostanie w fermentorach podczas przechowywania, tak z 3 litry w każdym.
  • Dobrze mieć jakieś skrzynki, ułatwiają organizację przestrzeni i przenoszenie piwa po butelkowaniu np. do piwnicy. Podejrzewam też, że odegrają dużą rolę, gdy uda mi się zgromadzić kilka rodzajów piwa w butelkach.
  • Utwierdziłem się w przekonaniu, że warto robić cichą. Osad drożdżowy nie jest jakiś bardzo uciążliwy, ale mogłoby być go mniej. Tu cichą pominąłem tylko z nadmiaru entuzjazmu i niecierpliwości. Może trochę obawa przed przelewaniem piwa, otwarcie fermentora i włożenie do niego czegokolwiek powodowało wizje strasznych zakażeń, mimo dbałości i czystość.

Ciekaw jestem, czy ktoś przebrnął przez całość. Rozumiem, że tak dokładne opisywanie warki z puszki może powodować lekki uśmiech na twarzach tych bardziej doświadczonych, ale pierwsza warka rządzi się swoimi prawami (;

 

Następnym razem chyba jednak zadbam o większą zwięzłość, w końcu zależy mi, żeby ktoś miał siłę to czytać. Pozdrowienia dla wszystkich wytrwałych!

Edytowane przez nachteil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem, czy ktoś przebrnął przez całość. Rozumiem, że tak dokładne opisywanie warki z puszki może powodować lekki uśmiech na twarzach tych bardziej doświadczonych, ale pierwsza warka rządzi się swoimi prawami (;

 

Następnym razem chyba jednak zadbam o większą zwięzłość, w końcu zależy mi, żeby ktoś miał siłę to czytać. Pozdrowienia dla wszystkich wytrwałych!

Przyznam, że rzut oka na całość Twoich zapisków nie był zachęcający. Jednak masz talent do nie zanudzania czytelnika, dałem radę ;) Zwięzłość na przyszłość wskazana jak najbardziej. Puszkę robiłem tylko raz, a z ekstraktów wcale, więc ten temat mnie nie kręci. Rozumiem jednak entuzjazm i życzę szybkiego przerzucenia się na słody. To jest dopiero fajna zabawa. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powodzenia w warzeniu, niech piwniczka się zapełnia!

 

Moje zdanie jest takie, że dobrze jest rozpocząć przygodę z piwowarstwem od puszek, żeby przetestować swoje reżimy higieniczne. Szkoda nakładu pracy dla piw zacieranych, żeby je później wylewać przez infekcje.

 

Co do środka dezynfekującego polecam nadwęglan, stosuje go od początku i szczęśliwie nie zaliczyłem kwasiora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem właśnie przelewać drugą warkę (IPA) na cichą, ale jeszcze czekam na zwolnienie się kuchni, więc w międzyczasie opiszę proces jej powstawania.

 

Zanim jednak przejdę do właściwej części, krótko na temat tego, co działo się wcześniej:

  1. Przed zacieraniem musiałem zatroszczyć się o chłodnicę. Tutaj w sukurs przyszedł dziadek, który jeszcze całkiem niedawno śmiało poczynał sobie jako hydraulik, więc miał na stanie prawie idealną rurkę miedzianą w zwoju. Do wyboru przekroje 8 lub 18 mm. Zdecydowałem się na 18mm, skuszony większą powierzchnią wymiany ciepła przy zadanych parametrach chłodnicy. Nawijaliśmy ją na rurę 20 cm, więc po uwzględnieniu odkształcenia i grubości rurki mam chłodnicę o średnicy 25 cm, co przy moim garze (40 cm średnicy) wydaje się idealne. Przy nawijaniu nieco się spłaszczyła, tak, że przekrój rurki jest eliptyczny, ale to nawet lepiej - lepszy stosunek powierzchni wymiany ciepła do objętości wody wewnątrz. Od razu z jednej strony wlutowany gwint 1/2", przez co można podłączyć ją do węża od baterii z wanny/prysznica. Wygodne! Oczywiście gwint z wejściem zimnej wody od góry chłodnicy (cyrkulacja).
     
  2. Nie można zapomnieć o filtrze z oplotu. Wężyk 1/2" x 150 cm. Miałem go skrócić (w sklepie miałem do wyboru 70 lub 150 cm), ale ostatecznie odciąłem 10 cm z gwintem z jednej strony - aby zobaczyć, jak się sprawdzi. Trochę się przeraziłem potem, założenie było takie, że robię filtr i od razu biegnę grzać wodę na zacier. A okazało się, że guma w środku jest naprawdę twarda i że bardzo ciężko przemieszcza się wewnątrz oplotu. Przeczytane na wiki "nakłuć wężyk igłą i wyciągnąć gumę z osłonki" wydawało się bardzo trudne. Na szczęśćie nie było źle, zwykła igła od strzykawki dość łatwo przechodziła przez druciany oplot, a po zamocowaniu gwintu w imadle udało się wyrwać gumkę ze środkam choć trzeba się było siłować, a krawędź uciętego oplotu potrafi boleśnie ukłuć. Ostatecznie jednak wszystko się udało, zagiąłem koniec węża i udałem się do kuchni, aby przeprowadzić zacieranie.

Edytowane przez nachteil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#2 - India Pale Ale

 

B: 15 IX (8 dni)

C: 23 IX

R: 6 X

 

Zasyp:

  • Pilzneński 5 kg
  • Monachijski I 0,2 kg
  • Carared 0,2 kg

Chmiele:

  • Lubelski 2 x 25 g
  • Marynka 40 g

Drożdże:

  • Mauribrew Ale 514

Inne:

  • 2 łyżeczki gipsu piwowarskiego
  • 2 łyżeczki kwasku cytrynowego na 20 litrów wody do wysładzania

Dzień wcześniej zagotowałem 30 litrów wody z pół łyżeczki gipsu - miał posłużyć jako centra krystalizacji, aby usunąć twardość węglanową. Faktycznie, przy dekantowaniu zostało sporo osadu na dnie. Wodę mam twardą / b. twardą, węglanową, ale postanowiłem się tym na razie nie przejmować zbytnio, a dopracować inne elementy warzenia. Na wodę przyjdzie czas.

 

Zacieranie:

Słody wsypane do 14L wody 72oC, temperatura ustaliła się na 65oC.

 

20' 65oC -> 62oC

20' 65oC -> 62oC

50' 72oC

 

Nie pamietam, czy podniosłem temperaturę na koniec, możliwe, że zapomniałem o tym.

 

Wysładzanie:

Złoże układało się przez 1h. Zastosowałem wysładzanie ciągłe, wodą o temp. 72oC, wcześniej przegotowaną i z dodatkiem kwasku cytrynowego (marzenia o wydajności). Wysładzałem do ok 3o Blg, nie bawiłem się w studzenie filtratu do 20oC, w których jest skalibrowany cukromierz. Po zwróceniu 4 litrów, poleciał ładny, klarowny filtrat o głębokiej, bursztynowej barwie :D

 

Efekt: 25L 13o Blg

 

Chmielenie:

Brzeczka doprowadzona do wrzenia, wyłączone grzanie, spadek temperatury do 97oC. Czytałem na forum, że miało to pomóc w uzyskaniu przełomu, chyba jednak bez efektu. Ponowne grzanie.

 

Gotowanie: 80 min

Marynka 40 g 60'

Lubelski 25 g 20'

Lubelski 25 g 10'

 

Chłodzenie (woda z kranu 17oC) do 27oC trwało 35 minut, zużyłem 80L wody. Niepokojąco dużo. Po zlaniu znad osadów wyszło 18L, 17o Blg, zgodnie z wyliczeniami BeerSmith dolałem 2,5L wody z baniaka, już nie mierzyłem, uwierzyłem, że będzie 20,5L 15o Blg. Wydajność 60 - 63%; zupełnie mi się nie podoba, miałem nadzieję, że przy wysładzaniu ciągłym i zakwaszonej wodzie o odpowiedniej temperaturze będzie wyższa.

 

Fermentacja:

Drożdże rehydratyzowane 45 minut w 100 ml wody 27oC. Zadane do brzeczki po 4 minutach kołysania fermentorem (dobrze się to robi na pufie). W momencie zadawania brzeczka miała 26oC, całość przeniosłem do piwnicy ~16oC. Po 12 godzinach piana ok. 4 cm, bulkanie co 2 sekudny. Dobra nasza!

 

8 dni burzliwej w 17 - 14,5oC (w piwnicy zaczęło się wychładzać, cicha będzie w pokoju, jeżeli wierzyć ulotce, to te drożdże wolą 17+). Tak czy inaczej zeszło do 5o Blg, co zgadza się z FFT.

 

 

Przemyślenia, wnioski, uwagi:

 

Nie wiem, jakie słody daje HB do swoich zestawów, więc na razie nie mam punktu odniesienia.

  • Przełom niewielki, zawiesina ok. 1x2mm
  • Dużo osadu po chmieleniu, w chmielinach zostało ponad 2L brzeczki. Następnym razem muszę zrobić whirlpool i dekantować delikatnie wężykiem - teraz przelałem wprost do fermentora, aby napowietrzyć piwo i uniknąć wkładanie czegokolwiek do niego (tu - wężyka). Starałem się zlewać znad osadu i jak najkrócej mieć odkryty gar.
  • Chwila strachu była, termometr co prawda odkażony w piro, ale podczas chłodzenia wpadł mi cały do gara, bałem się, że na palcach coś zostało. Ale po 8 dniach burzliwej smak, wygląd i zapach ok, więc chyba jest dobrze.
  • Przemyślenie - nie przejmować się smakiem piwa po chmieleniu, albo nawet w ogóle nie próbować. Obawiałem sie eksplozji goryczy i nieprzyjemnego smaku chmielowego, ale po wspomnianych 8 dniach wszystko złagodniało i ułożyło się. 2 miesiące w butelkach i będzie cudo!
  • Teraz na dwa tygodnie cichej. Chyba będę klarował żelatyną. Szkoda, że nie miałem więcej chmielu - chciałem odlać 4 litry do małego balona, który mam, i zobaczyć jakie efekty da chmielenie na zimno. Miałbym od razu porównanie, to samo piwo z, i bez chmielenia na zimno. Przy następnym zamówieniu rozplanuję całe warzenie i eksperymenty, żeby najlepiej wykorzystać czas, sprzęt i surowce.

Edytowane przez nachteil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze trochę wniosków:

  • Więcej wiader! Wiadra są fajne. Chyba rozbuduję swoją kolekcję - 3 do fermentacji trzech różnych piw (bez kranów, z rurkami), 2 z kranem (do rozlewu oraz filtracji i wysładzania: w jednym oplot, a w drugim woda do wysładzania, podłączona do deszczownicy nad tym pierwszym), plus ewentualnie jedno do przechowywania słodów - zabezpieczenie przed wilgocią i myszami, a tych ostatnio trochę się pojawiło. Myślałem też nad możliwością usprawnienia chłodzenia - w fermentorze woda ~ 0oC (z balkonu w zimie albo zmrożona petami w lecie), podłączona przez kran do chłodnicy (wystarczy wężyk z oplotu 1/2" i redukcja na kran w fermentorze, ten akurat jest 3/4"). Gdy brzeczka zejdzie do np. 50oC, kiedy to wymiana ciepła z kranówką 17oC jest już słaba, puścić wodę lodową. Wydaje mi się, że jestem w stanie ograniczyć zużycie wody o 25-50%, przy jednoczesnym zwiększeniu tempa chłodzenia.
  • Żegnaj, piro, witaj nadwęglanie. Po zaciągnięciu oparów ze świeżo odkażonego wężyka naprawdę porzucam pirosiarczyn. Wystarczy tych oparów, od tej pory będzie tylko w nieużywanych fermentorach (i to tylko tych, w których fermentuję).
  • Jeszcze odnośnie poprzedniego, muszę zakupić gruszkę lekarską, zaciąganie ustami to nie na moje nerwy.

 

#2 przelana na cichą, zostało 19 litrów. Posiedzi sobie w pokoju, jako, że pewnie w domu będę rzadko, przykręcę ogrzewanie i piwo posiedzi sobie 2 tygodnie w 17oC, później z żelatyną na 3 doby do piwnicy - spodziewam się, że wtedy spadnie tam do 13oC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#3 - Hefe-Weizen, który chce być wolny

 

Z: 27 IX

C: -

R: 6 X

 

Składniki:

  • Słód pszeniczny 2,5 kg
  • Słód pilzneński 1,5 kg
  • Chmiel lubelski 15 g
  • Drożdże Mauribrew Weiss

Zacieranie:

  • 20' - 44oC
  • 20' - 65oC
  • 40' - 72oC
  • 8' - 78oC

Filtracja:

 

Złoże ułożone przez godzinę, wysładzanie do 3oBlg. Woda przygotowana: 72oC, płaska łyżka kwasku cytrynowego na 15L.

 

Gotowanie - 60 min

  • Lubelski 15 g - 60 min

Wyszło 18,5L 12oBlg. Znów bardzo niska wydajność.

Uwodnione drożdże zadałem do napowietrzonej brzeczki (przelewanie z wysokości do fermentora, kołysanie przez minutę) ok. 26oC.

 

Po 7 godzinach już dość intensywnie bulkało. O 3 w nocy (czyli po 11 godz. od zadania drożdży), obudzony przez komary, spojrzałem na fermentor... i od tej pory nie mogę wyjść ze zdziwienia. Moje 18,5L weizena wyprodukowało ponad 15 cm piany, która wydostaje się przez rurkę. Nie wiem, czy temperatura jest aż tak wysoka, czy popełniłem jakiś błąd na którymś etapie warzenia. Pocieszam się tylko, że może dwutlenek węgla nad piwem i fakt, że piana porusza się ciągle w kierunku "z fermentora" sprawią, że piwo niczego nie złapie (jeżeli jeszcze nie złapało). Cóż. Pachnie na razie dosć pszenicowato, więc.. tak jak było w planach, burzliwa 10 dni.

 

EDIT:

 

Eh. Używałem tego fermentora jako naczynię na wodę do wysładzania, chyba wysoka temperatura uszkodziła naklejany termometr, bagietkowy pokazał ciągle 24oC. Założona czysta pokrywa i rurka, całość poszła do piwnicy do 15oC na goły beton, niech się te hulaki trochę uspokoją.

post-3389-0-53709500-1348817488_thumb.jpg

Edytowane przez nachteil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

#4 - Potrójna trójka

 

Nazwa na pierwszy rzut oka nieco przewrotna, ale uzasadniona. Trzecia zacierana warka, trzy dawki chmielu i trzy jego rodzaje. No i Trójka w tle podczas zacierania.

 

 

Z: 30 XI

B: 1 XII

C:

 

 

Składniki:

  • Słód pilzneński klepiskowy (edit) Bruntal - 4 kg (72%)
  • Słód monachijski typ I - 0,8 kg (14 %)
  • Płatki pszenne - 0,35 kg (6 %)
  • Płatki jęczmienne - 0,35 kg (6 %)
  • Słód zakwaszający - 0,08 kg (~1,5%)

  • Marynka 30 g
  • Saaz 25 g
  • Lubelski 25 g

  • Mech irlandzki 8 g (moczony 2 h)

  • Drożdże Dannstar Windsor

Zacieranie:

  • Płatki kleikowane ~70oC przez 20 min w 3L wody. Wlane do 15L wody na zacier, całość na 70oC. Wsyp.
  • 64oC - 45'
  • 72oC - 30'
  • Znowu zapomniałem zrobić mash-out

Gotowanie - 70 min:

  • Marynka - 30 g - 60'
  • Saaz - 25 g - 23'
  • Lubelski - 25 g - 13'
  • Mech - 8 g - 10'

Drożdże zadane do brzeczki 20oC (jako, że na dworzu już dobre temperatury, po ostatnich przygodach z weizenem będę dbał o zadawanie w temp. fermentacji, a nie wyższej).

 

 

Do gotowania poszło 23L 12 Blg. Znów słaba wydajność. No i ten nieszczęsny ash-out... Po gotowaniu i chłodzeniu w fermentorze jest 19L 14 Blg. Tu rodzi się moja frustracja. Jakkolwiek każdy błąd jest postępem w drodze do perfekcji, to jednak 700 g płatków i 8 g mchu wydaje się słabym połączeniem - po nocy okazało się, że na dnie jest ok. 2L osadów. Za krótko opadały podczas chłodzenia. Już nie zlewałem, znad tego, ale miałem w planach wykorzystanie gęstwy na stouta. Wobec tego będę musiał jeszcze zamówić saszetkę (robiłem duże zamówienie, na 6 warek, a zupełnie zapomniałem o jednych drożdżach, kapslach i chemii, dlatego w ten weekend zamiast 2-3 tylko jedna warka).

 

Za to w HB dorzucili mi do zamówienia (mam nadzieję, że to nie pomyłka, a miły gest;) mieszadło. Bardzo ładna rzecz, która się przydaje. Sam z siebie bym nie kupił, jednak miło mieć, tym bardziej, że jest naprawdę stylowe.

 

Podczas chłodzenia zalana cała łazienka. Jako, że wpust wody do chłodnicy normalnie jest pod takim kątem, że ściekająca woda mogła lecieć do brzeczki, wolałem nie ryzykować i zamontowałem kolanko. Najpierw okazało się, że wąż z wanny z tym kolankiem nie sięga, bo bez niego był na styk. Potem, że szczelność owego kolanka jest co najmniej dyskusyjna. Ostatecznie schłodziłem do 60oC, wlałem do fermentora i na balkon. Po 5h w 4oC musiałem wnieść do pokoju i czekać noc, aż znów się ogrzeje. Teraz już chyba pracuje (na razie olałem rurkę, stoi z rozszczelnioną pokrywą).

 

Moje nadzieje - dość wytrawne, ale nie za ciężke, raczej mocno chmielone jasne piwo. Zastanawiam się jeszcze nad chmieleniem na zimno, ale mam tydzień na decyzję. No i muszę się dozaopatrzyć. Kolejna seria czeka!

 

CDN

Edytowane przez nachteil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za to w HB dorzucili mi do zamówienia (mam nadzieję, że to nie pomyłka, a miły gest;) mieszadło. Bardzo ładna rzecz, która się przydaje, ale sam z siebie bym nie kupił. Jednak miło ieć, tym bardziej, że jest naprawdę stylowe.

 

Staramy się dbać o naszych klientów i czasami dorzucamy gratisy do zamówień :)

Możesz dochmielić piwo na zimno, polecam Saaza, daje piękny aromat :)

 

PS - mała uwaga co do słodu pilzneńskiego, jeśli był to Litovel, to raczej nie klepiskowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, był klepiskowy, ale Bruntal. Poprawiłem. Byłem ciekaw różnic między klepiskowym a zwykłym, tym bardziej, że cena jest konkurencyjna. Będę miał porównanie. Właśnie planowałem chmielić Saazem na zimno, kupiłem chmielu 50% więcej, niż by wynikało z moich planów warzelniczych, z zamiarem eksperymentowania. Jak tylko poznam szczegóły technologii chmielenia na zimno, to jeżeli okoliczności będą sprzyjać (piwo będzie fermentować w domu, ja będę w Krakowie, a wolałbym chmiel na zimno wrzucić na kilka dni cichej, a nie pełne dwa tygodnie), to spróbuję.

 

A za mieszadło pięknie dziękuję, byłem mile zaskoczony, otwierając paczkę (;

 

Odnośnie planów na przyszłość w moim browarze. Obecnie w magazynku jest:

 

Pilzneński (16 kg), pszeniczny (5 kg), monachijski (4,2 kg), wiedeński (1 kg), Carahell (0,5 kg), Caraaroma (0,5 kg), Carafa (250 g), czekoladowy pszeniczny (250 g), zakwaszający (420 g), palone ziarna jęczmienia (0,5 kg), płatki jęczmienne (650 g), pszenne (1,65 kg), owsiane (1 kg).

 

Do tego marynka (170 g), lubelski (75 g), Saaz (175 g). Trochę kolendry, curacao, glukoza.

 

Plany: witbier, stout, dunkelweizen, pils (w piwnicy 11oC i ani drgnie - odkąd tylko zmierzyłem, ten pils chodzi mi ciągle po głowie, ogólnie dolna), saison. Plus zobaczymy ostatecznie, co pozostanie ze zgromadzonego zapasu, i może powstanie jakiś ciemnawy resztkowiec. Mam nadzieję, że do początku lutego uda mi się opróżnić magazyn słodów, a zapełnić butelki :D No i mam nadzieję, że następne zamówienie będzie się składać ze słodów nieśrutowanych i śrutownika, ale trzeba w tym celu odłożyć trochę grosza. Nikt z rodziny na wsi (a trochę tego jest) śrutownikiem nie dysponował niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacieranie:

  • Płatki kleikowane ~70oC przez 20 min w 3L wody. Wlane do 15L wody na zacier, całość na 70oC. Wsyp.
  • 64oC - 45'
  • 72oC - 30'
  • Znowu zapomniałem zrobić mash-out

Po gotowaniu i chłodzeniu w fermentorze jest 19L 14 Blg.

Jak dla mnie lekki szok. Po tygodniu burzliwej zeszło do 7 Blg (z poprawką na nieskalibrowany cukromierz, w wodzie pokazuje -1 Blg). Przy takim zacieraniu i Windsorach tak płytkie odfermentowanie mnie dziwi. Zlałem na cichą, ale już wiele się nie spodziewam, FFT był w tych samych okolicach. No cóż, chyba eksperymenty z wytrawnymi piwami jeszcze przede mną, teraz tylko Saaz na zimno i do butelek. Butelkowanie w Święta (;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Za półtorej godziny domownicy opuszczają mnie na czas jakiś, przygotowania do witibiera już poczynione. W 10 litrach wody kleikuje się 1,5 kg płatków pszennych, 0,6 kg owsianych i 250 g mąki pszennej. Mieszam to to co jakiś czas i już wiem... oj, będę gorzko płakał przy filtracji! :D

Edytowane przez nachteil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może jednak nie?

 

Podczas dodawaniu słodu bałem się, że wyjdzie bardziej ciasto o zapachu brzeczki, jednak po chwili mieszania na horyzoncie pojawiły się przebłyski nadziei: to jest płynne! Widocznie gdy enzymy zabrały się za skrobię, klajster odpuścił. Miło. Czyli teraz dłuuugie zacieranie, żeby wszystek skrobii wykorzystać. Cały wieczór przede mną (;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#5 - Kubuś (witbier)

 

 

Nazwa wyjaśni się poniżej i, jak się okaże, była przyczyną horroru.

 

 

Z: 29, 30 XII 2012 r.

C: -

R:

 

Składniki:

  • Słód pilzneński 3 kg (44%)
  • Słód pszeniczny 1,3 kg (19%)
  • Słód zakwaszający 0,15 kg (2%)
  • Płatki pszenne 1,5 kg (22 %)
  • Płatki owsiane 0,6 kg (9%)
  • Mąka pszenna 0,25 kg (4 %)

  • Marynka 5 g
  • Lubelski 18 g
  • Saaz 15 g

  • Curacao 21 g
  • Kolendra 20 g
  • Świeżo starta skórka z 3 pomarańczy (40 g) i jednej cytryny (8 g)
  • Cukier biały 200 g

  • Drożdże Brewferm Blanche (1 saszetka)

Zacieranie:

  • Płatki i mąką w 12 L wody 70oC - 30 min
  • 100oC - 10 min
  • Dolane 10 L wody i podgrzane do 70oC
  • Wsypane słody, ustalenie temperatury
  • 66 - 65oC 70 min
  • 72oC 50 min
  • 79oC 10 min

Filtracja i wysładzanie:

 

Odebrane 8 litrów filtratu, z czego 5 L mętne. Zwrócone. Zatrzymana filtracja. Zamieszanie złożem, odczekanie 20 minut. Ponowienie. Uzyskanie 4 litrów mętnego filtratu. Zatrzymanie filtracji. Ostatnie 4 kroki powtórzone 6 razy. Rozpacz. Płacz. Zgrzytanie zębami. Stwierdzenie, że już późno i mam to w... hmm, z grubsza dolne, tylne rejony ciała. Ciągłe dolewanie wody i mieszanie łychą z HB w kadzi. Odebranie 36 litrów czegoś, co miało wygląd i konsystencję soku bananowego Kubuś. Przelanie do gara, podgrzanie do 80oC (aby zniechęcić bakterie), pójście spać. Rano - modły wysłuchane! Dekantacja niezwykle przejrzystej brzeczki - 30 litrów. Dolanie wody do 32 L i 10 Blg. Grzanie z lżejszym sercem.

 

Gotowanie i chmielenie:

 

Czas gotowania - 70 minut

  • Marynka 5 g - 60'
  • Lubelski 9 g - 60'
  • Lubelski 9 g - 30'
  • Kolendra 10 g, Curacao 10 g, cukier 200 g - 15'
  • Kolendra 10, Curacao 11 g - 5'
  • Skórka pomarańczy, Saaz 15 g - 1'

Chłodzi się na balkonie, czeka na zadanie drożdży. Wyszło 23 litry 13 Blg, doleję litr źródlanej z baniaka. Zapach piękny, ale boję się, że zbyt nachalny - mam nadzieję, że trochę ustąpi po 2 tygodniach burzliwej (bez cichej). Nie podoba mi się barwa - taka trochę brunatna, mętna, zupełnie inna niż słomkowozłoty kolor, na który liczyłem. Teraz to już wszystko w rękach (?) drożdży. Niech z mojej brzeczki zrobią mi piwo, za miesiąc pierwszy test!

Edytowane przez nachteil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.