Skocz do zawartości

Biegacze


Sojer

Rekomendowane odpowiedzi

No to debiut w maratonie już za mną ;)

14 Poznań Maraton ukończony z czasem 3:35 :)

Ktoś jeszcze leciał w Poznaniu?

 

Gratulacje. Bardzo dobry czas jak na debiut.

Jeszcze trochę i będziemy mogli wystawić jakąś piwną sztafetę długodystansową. Już widzę te nagłówki w prasie: "24 godzinny bieg piwowarów na trasie Cieszyn->Bamberg zakończony" :)

 

Lukasz

Dzięki!

Sam jestem zaskoczony, aż tak dobrym wynikiem, tym bardziej że startowałem z kontuzją.

W sumie udeptywałem duuużo kilometrów, co zaowocowało mocą do samego końca :)

Ciekawa inicjatywa :) Mogę dzierżyć ten piwny kaganek, tfu kufelek przez część trasy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3:35 w debiucie? Rajuśku! Gratuluję.

Ja coraz bardziej oddalam koncepcję startu w maratonie. Jakoś mnie nie ciągnie. Póki co nie rzuciłem się nawet na połówkę. Im dłużej biegam tym więcej braków widzę i chyba kusi mnie, by się ich pozbyć i wówczas wyskoczyć z w miarę dobrym wynikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj udało mi się szczęśliwie dobiec do mety w ostatnim biegu, z edycji Perły małopolski, po szlakach Gorczańskiego Parku Narodowego.

Wystartowałem na trasie 21 km. Mam nadzieję, że obecne samopoczucie zmobilizuje mnie do większej systematyczności. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Co roku obiecuję sobie półmaraton komandosa, katorżnika i bieg morskiego komandosa... i co roku albo mi kasy brakuje, albo termin mam zajęty. Myślę, że plan maksimum na ten rok to jakiś półmaraton.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planuję parę 10-szek w okolicy Łodzi, na pewno przy maratonie w kwietniu i na Piotrkowskiej w maju, na jesieni Bieg Fabrykanta i jakiś półmaraton, może Tarczyn, byłem w zeszłym roku i było bardzo miło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

No i mnie dopadło. Od czasów, gdy wyczynowo zmuszany byłem do przebiegnięcia dziennie 20-25 km w okolicach Lądka Zdroju, minęło sporo lat. Pod górę, z góry, pod górę, z góry, nie dla przyjemności, tylko z sportowego obowiązku. Uraz do biegania powstał na lata. Po zakończeniu kariery sportowej, stałem się wrogiem biegania i nie mogłem zrozumieć, dlaczego ludzie z własnej woli tak się męczą.

Minęła jednak czterdziestka, człowiek zaczął się zastanawiać, podsumowywać, wyciągać wnioski. Znajomi biegają, ba, w maratonach udział biorą, medalami się chwalą, a moje medale już nawet nie wiem gdzie są. No i postanowiłem spróbować, przekonać się na własnej skórze, o co im wszystkim chodzi. Opór był spory, w końcu ponad dwadzieścia lat nie biegałem, jednak zmusiłem się. Zacząłem od kilku minut, nie było łatwo, ale dałem radę. Tak przez tydzień. W następnym tygodniu trochę więcej, w następnym więcej itd. Już po kilku dniach coś się we mnie zmieniło. Bieganie zaczęło sprawiać mi przyjemność. Nawet może nie tyle samo bieganie, co zmęczenie organizmu, satysfakcja, wręcz duma. W życiu bym nie pomyślał, że mogę polubić ten wysiłek. Od kilku miesięcy biegam tak często jak to tylko możliwe. Z braku czasu nie mogę przeznaczyć na to więcej niż godzinę dziennie. Co innego w sobotę i niedzielę, w te dni biegam dwa razy dziennie (z wyjątkiem dni gdy warzę piwo). Doszło do tego, że plany na dzień zacząłem podporządkowywać bieganiu. Jeśli z jakiś przyczyn nie mogę przebiec się po lesie, czuję się naprawdę źle, bieganie stało się moim nałogiem.

Udział w maratonie jest na razie o lata świetlne od moich możliwości, ale gdzieś tam w sferze marzeń coś majaczy.

W sumie powinienem Tomkowi podziękować, ten temat miał duży wpływ na moją decyzję.

Edytowane przez Jacenty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że to całe bieganie takie fajne jest... Od dobrych paru lat się zbierałem i zebrać nie mogłem, bo pogoda nie taka, bo butów nie miałem, bo jutro, bo coś... Aż wreszcie w maju po prostu wyszedłem z domu, przebiegłem się i teraz jak kilka dni nie mogę biegać to mnie nosi. A tak w ogóle to chciałem się tylko pochwalić, że w końcu udało się dyszkę zrobić i aż morda mi się śmieje z tego powodu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że to całe bieganie takie fajne jest...

Właśnie dlatego - żebyś mógł to poczuć ;)

Teraz będziesz biegał coraz więcej, coraz częściej, będziesz warzył piwo i nie będziesz miał czasu na życie :D

znam to z autopsji :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że to całe bieganie takie fajne jest...

Właśnie dlatego - żebyś mógł to poczuć ;)

Teraz będziesz biegał coraz więcej, coraz częściej, będziesz warzył piwo i nie będziesz miał czasu na życie :D

znam to z autopsji :D

W końcu złapiesz kontuzję i szlag cię trafi wydasz kupę $$ na rehabilitację i nie wiadomo czy coś z tego będzie. Oczywiście tego nie życzę piszę tylko jak skończyło się u mnie :/ .

Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych biegaczy - piwowarów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że to całe bieganie takie fajne jest...

Właśnie dlatego - żebyś mógł to poczuć ;)

Teraz będziesz biegał coraz więcej, coraz częściej, będziesz warzył piwo i nie będziesz miał czasu na życie :D

znam to z autopsji :D

W końcu złapiesz kontuzję i szlag cię trafi wydasz kupę $$ na rehabilitację i nie wiadomo czy coś z tego będzie. Oczywiście tego nie życzę piszę tylko jak skończyło się u mnie :/ .

Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych biegaczy - piwowarów.

Kontuzje nie biorą się znikąd ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że to całe bieganie takie fajne jest...

Właśnie dlatego - żebyś mógł to poczuć ;)

Teraz będziesz biegał coraz więcej, coraz częściej, będziesz warzył piwo i nie będziesz miał czasu na życie :D

znam to z autopsji :D

W końcu złapiesz kontuzję i szlag cię trafi wydasz kupę $$ na rehabilitację i nie wiadomo czy coś z tego będzie. Oczywiście tego nie życzę piszę tylko jak skończyło się u mnie :/ .

Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych biegaczy - piwowarów.

Kontuzje nie biorą się znikąd ;)

Racja, najczęściej z głupoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontuzje się biorą. Skąd? Nie wiem. Ja właśnie pauzuję. Od 4 tygodni. W tym czasie zdołałem przebiec na kilka rat 23,5 km, z czego dziś 9. Dupa. Boli pod kolanem, ortopeda jest dostępny jak jest więc może czegoś się dowiem w środę. RTG stawu kolanowego nie wykazuje zmian. Dziś nawet dało się pobiegać, ale masakra. Tempo wolniejsze o 15 sekund, tętno wyższe o 7. Kicha.

A za dwa tygodnie półmaraton. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

 

Hmmm... Z drugiej strony... Jak się dużo biega to trzeba przywyknąć do bólu.

Edytowane przez Sojer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A za dwa tygodnie półmaraton. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Czyżby ROCK’N’RUN- Półmaraton? Myślałem o nim, ale coś mi się wydaje, że za dużo hałasu jednak będzie.

Poza tym, to jeszcze nie moje progi.

Dla mnie http://zadyszka.bydgoszcz.pl/pl

jest w sam raz i będzie to ostatni mój bieg w tym roku. Też miałem ból pod kolanem, nic nie robiłem, przerwa tygodniowa pomogła.

Edytowane przez Jacenty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A za dwa tygodnie półmaraton. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Czyżby ROCK’N’RUN- Półmaraton? Myślałem o nim, ale coś mi się wydaje, że za dużo hałasu jednak będzie.

Poza tym, to jeszcze nie moje progi.

Dla mnie http://zadyszka.bydgoszcz.pl/pl

jest w sam raz i będzie to ostatni mój bieg w tym roku. Też miałem ból pod kolanem, nic nie robiłem, przerwa tygodniowa pomogła.

Półmaraton Philipsa w Pile. W Bydgoszczy zamierzam zaliczać cykl City Trail (dawne zBiegiemNatury)

 

Boli pod kolanem,

Najczęściej to tzw. shin splints. Poczytaj o tym.

Schładzaj to miejsce i zrób przerwę. Może pomoże.

shin splints przytrafił mi się wieki temu. Mnie dopadło w okolicach zgięcia kolanowego, znaczy z tyłu. Ortopeda rzucił podejrzenie torbieli Bakera, oczywiście na RTG niczego nie widać więc niech chłop myśli co z tym zrobić. A przerwę mam od 22 lipca. W tym czasie zrobiłem 23,5 km w 5 podejściach :/

Nie przypuszczałem, że przez tak krótki czas zdolności biegowe potrafią aż tak polecieć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

post-2947-0-60473200-1410803174_thumb.jpgOdkryłem świetny sposób na ulżenie sobie w bólu pięt. Noszenie butów ogrodowych. O największym bólu można zapomnieć, najwygodniejsze buty pod słońcem.

Znaczy noszenie czegoś co nazywam "laczki szatana" :D

 

A tak przy okazji. Gdyby ktoś miał ochotę zapraszam na mój blog (o ewentualne polubienie go się nie obrażę).

 

Biegiem przez pola

a na facebooku

 

Na blogu moje doświadczenia z ortopedą w temacie bolącej łydki. Oj znalazł mi problem, że hoho.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek, masz trochę dłuższych biegów za sobą (czytałem Twojego bloga i wpisy na fejsie ;) ). Możesz krótko podpowiedzieć co jeść przed i po biegach? Na ZaDyszce na mecie były rodzynki, pewnie jest w nich coś co regeneruje organizm, ale co jeszcze ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jedzenia to rzeka, której nie zgłębiłem, a poza tym nie jestem wybitnie doświadczonym biegaczem...

 

Z zasad, których przestrzegam to zawsze po bieganiu (zawody czy trening) uzupełnianie węglowodanów w ciągu 20 minut po zakończeniu biegania. Czasem strzelę najwyklejsze cukry, wafelek albo coś w tym stylu.

Przed zawodami trzeba trochę powalczyć o glikogen. Co prawda za wiele się go nie uzbiera, ale warto spróbować. Ja na kolację ładuję w siebie makaron. Do półmaratonu warto strzelić go dwa wieczory z rzędu. Kiedyś czytałem o koncepcji wyrzucenia węgli w ostatnim tygodniu bodajże przez 3 czy 4 dni, a na 2 czy 3 dni przed startem posiłki węglowodanowe. Tyle, że to koncepcja pod maraton. Nigdy nie próbowałem, ale też nie czuję potrzeby by tak się bawić.

 

Rano przed startem lekkie śniadanie (na 3 godz. przed startem). Chleb z dżemem albo miodem. Na półtorej, no czasem godzinę przed startem wciągam banana, ale lepiej to przetestować na treningu, by nie złapać kolki.

a propos kolki. Po rozgrzewce (tak ok. 1,5 km truchtu) rozciągam się i robię wszelkiej maści skręty i krążenia tułowia by rozgrzać przeponę. Na ile to działa nie wiem, ale wolę dmuchać na zimne.

 

I jeszcze jedna istotna rzecz. Nawodnienie (które niestety przed pilskim półmaratonem olałem). Na trzy dni przed startem należy więcej pić. Niewielkie ilości, ale często, mocz ma być wodnisty. Na połowki zabieram ze sobą bidon i co 2 km pociągam z niego 2-3 łyki plus jak jest ciepło korzystam z dobrodziejstwa punktów z wodą/izotonikiem. Pilska połówka miała być lajtowa i nie nawadniałem się wcześniej. Efekt był taki, że na 13 km prawie padłem, mimo, że popijałem co 2 km, a na punktach odżywczych brałem izotonik. Słońce i upał zrobiły jednak swoje.

 

A w rodzynkach jest duuużo cukru stąd je podali.

 

Własnie, będziesz startował w City Trail?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.