Skocz do zawartości

chłodzenie brzeczki inaczej


Gawon

Rekomendowane odpowiedzi

Kup sobie wymiennik płytowy. Trochę kosztuje, ale chłodzenie trwa błyskawicznie, a działa na trochę podobnej zasadzie. Z osadami nie ma problemu - zostają na dnie.

Chłodnica płytowa, podobnie jak przeciwbieżna (praktycznie to samo) ma swoje plusy i minusy. Osobiście, pomimo że zbudowałem sobie chłodnicę przeciwbieżną, zrezygnowałem z niej i zrobiłem sobie większą chłodnicę zanurzeniową. Kiedyś muszę opisać moje obserwacje na ten temat, chyba najważniejsze jest to: z chłodnicą przeciwbieżną/płytową potrzebujesz pompę.

 

Dla OP ja mam cały czas taką radę: zbuduj/kup chłodziarkę zanurzeniową albo spróbuj sposób "bez chłodzenia" (próbowałem tej zimy, ma swoje plusy i minusy).

 

Crosis/Wiktor: poważnie mówię wam, nie żartuję ani nie drwię: ZRÓB TO. Zróbcie eksperyment, nawet nie taki o jakim mówił OP tzn "krótka rurka i trochę lodu w wodzie", ale normalna chłodziarka zanurzeniowa, w wiadrze 20L, zasypana lodem po brzeg z dodatkiem zimnej wody dla lepszej wymiany ciepła. Opisz to tutaj, zrób youtube. Jak to wam to wyjdzie (całkiem możliwe), to ja wam daję +. Jak wam to wyjdzie i woda utrzyma się w temp. 0°C, to ja wam daję "+" i przesyłam kwiatki. :D

 

OP pyta się czy mógłby zaoszczędzić troche kasy na chłodziarce (nic w tym złego) i wymyślić coś innego (w sumie bardzo logiczny pomysł) a wy mu wymyślacie jakieś teorie ze szkoły średniej. Poważnie? To co wy robicie mówiąc po polsku to jest pier***** kotka za pomocą młotka. Zrób to najpierw, daj przykład z praktyki a potem się chwal swoją wiedzą i "teorią teoretyczną".

Edytowane przez scooby_brew
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za mocno odkręcasz wodę, woda wylatająca w wymiennika rurkowego powinna być cały czas jak najbardziej goraca. Wtedy jest dobra wymiana ciepła.

Jak kolega dokręci kran, to będzie chłodził jeszcze dłużej, aczkolwiek mniej wody zużyje. Ja mam podobnie - za ciepła woda w kranie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 stopni to już za ciepła?

 

Jak tylko płynie zimna woda, przykręcam kran, tak że później już ledwo co przepływa.

Nie doczytałem, że 10°C, taka temperatura wydaje się być dobra, zwłaszcza latem. A jakie duże warki? Ja mam chłodnicę 12,5 m ze stali nierdzewnej - mogłaby być dłuższa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłodnica płytowa, podobnie jak przeciwbieżna (praktycznie to samo) ma swoje plusy i minusy. Osobiście, pomimo że zbudowałem sobie chłodnicę przeciwbieżną, zrezygnowałem z niej i zrobiłem sobie większą chłodnicę zanurzeniową. Kiedyś muszę opisać moje obserwacje na ten temat, chyba najważniejsze jest to: z chłodnicą przeciwbieżną/płytową potrzebujesz pompę.

Po co pompa do wymiennika płytowego? Ja nie mam pompy i działa bez problemu. Na upartego nawet kran nie jest potrzebny. W zimie chłodziłem wodą z roztopionego śniegu z balii ustawionej za oknem nad piwnicą, ale to niewygodne i wróciłem do wody z kranu.

Z chłodnicą zanurzeniową jest ten problem, że potrzeba dodatkowego miejsca w kotle na jej zanurzenie, im większa i wydajniejsza, tym więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Czy dobrym pomysłem jest dochładzanie oraz rozcieńczanie (tylko jeśli potrzebne) brzeczki o temp ok 30st - kiedy wydajność chłodnicy jest już mała - zimną wodą prosto z kranu ? A może lepiej zrobić to przed użyciem chłodnicy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozcieńczanie to ogólnie nie najlepszy pomysł, ale jeżeli już, to lepiej zrobić to tak jak piszesz - gdy brzeczka ma 30°C. Do 30°C chłodnicą idzie w miarę sprawnie, potem już jest gorzej. Zamiast kranówy lepiej użyć wody w butelce, prosto z lodówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie za pomocą chłodnicy zanurzeniowej i wody z kranu jest obecnie dość ciężko zejść poniżej 30 stopni (pewnie w zimę będzie łatwiej). Z racji tego, że i tak prawie za każdym razem muszę brzeczkę po gotowaniu trochę rozcieńczać to stosuję lód zrobiony w butelkach PET 0.5l. Po prostu biorę nie otwartą jeszcze małą wodę mineralną i wrzucam do zamrażarki. Później tylko rozcinam nożykiem butelkę i wrzucam lód do gara. Temperatura fajnie się zbija. Ryzyko zakażenia raczej małe, bo zakładam, że świeżo otwarta woda mineralna nie powinna mieć za dużo bakterii. Ewentualnie używam schłodzonej w lodówce, nie otwieranej wcześniej, wody mineralnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ostatni pomysł (jeszcze nie wprowadzony w życie, ale każdą następną warkę będę chłodził w ten sposób po tym, jak pszeniczne uciekło z fermentora po zadaniu drożdży w 27 st. C, bo niżej było bardzo ciężko zejść):

 

Zwykłą chłodnicą zanurzeniową schodzę do 30-40 st. C. Później jej nie wyciągam z garnka, tylko odłączam od wody z kranu, a podłączam do fermentora z kranikiem, w którym mam 25 L wody o temp. 0 stopni. Policzyłem, że aby to osiągnąć, do 20 L zimnej wody z kranu (u mnie w lecie ok. 18 st C) trzeba dodać z grubsza 4,5 L lodu - czyli 3 zamrożone pety. Założenie jest takie, że woda z fermentora na wylocie z chłodnicy ma średnio 15 st. C. Liczę na to, że jednocześnie zmniejszę zużycie wody i usprawnię chłodzenie poniżej 30 st.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że w temacie chodzi o to, aby chłodzenie przebiegło jak najszybciej, przy jednoczesnej minimalizacji zużycia wody. Pozostawienie brzeczki w wiadrze do najszybszych sposobów chłodzenia nie należy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że w temacie chodzi o to, aby chłodzenie przebiegło jak najszybciej, przy jednoczesnej minimalizacji zużycia wody. Pozostawienie brzeczki w wiadrze do najszybszych sposobów chłodzenia nie należy.

 

Owszem, widzę. Ale jednocześnie nie rozumiem Waszego parcia na chłodzenie, skoro można schłodzić częściowo, jak napisał zgoda, albo zostawić naturze - jak proponowałem ja.

 

Chłodząc brzeczkę do 20°C i potem ją jeszcze dekantując znad chmielin i przełomu wystawiacie ją bardzo mocno na potencjalne infekcje. Szybkość chłodzenia nie ma tutaj nic do rzeczy.

 

Poza tym, jeśli nie goni Cię czas, chłodzenie naprawdę nie jest mega wymaganym etapem. Nie dodaje nic do smaku piwa, a jest potencjalnym źródłem infekcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Poza tym, jeśli nie goni Cię czas, chłodzenie naprawdę nie jest mega wymaganym etapem. Nie dodaje nic do smaku piwa, a jest potencjalnym źródłem infekcji.

Z tego co mówiła mi jedna znajoma: Chłodzenie to koncerny wymyśliły chcąc szybciej zadawać drożdże do brzeczki, długo nie czekać /bo czas to pieniądz i jak najszybciej zrobić kolejną warke na 5 tys hekto/. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłodząc brzeczkę do 20°C i potem ją jeszcze dekantując znad chmielin i przełomu wystawiacie ją bardzo mocno na potencjalne infekcje. Szybkość chłodzenia nie ma tutaj nic do rzeczy.

 

Poza tym, jeśli nie goni Cię czas, chłodzenie naprawdę nie jest mega wymaganym etapem. Nie dodaje nic do smaku piwa, a jest potencjalnym źródłem infekcji.

 

A jak zakończenie chłodzenia w 40°C zmniejsza ryzyko infekcji? Co do nieważności szybkości chłodzenia i samej jego obecności, co z DMS i intensywnym rozwojem ewentualnych bakterii właśnie w 25-35°C? Poza tym, bez względu na czas chłodzenia, i tak trzeba zdekantować. No i, z tego co czytałem, najlepiej jak najszybciej zadać drożdże.

 

Nie chcę się kłócić, po prostu jestem ciekaw, co źle zrozumiałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko pogłębia moje wątpliwości co do tego, co napisał crosis. Wynika z tego, że chłodzenie jest bardzo zalecanym etapem (koniecznym, aby zrobić naprawdę dobre piwo), oraz lepiej jak najszybciej zejść do 20°C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drożdże najlepiej zadać właśnie ze względu na ryzyko infekcji. Jak przelewasz gorącą brzeczkę do wiadra i od razu zamykasz gorącą masz małe szanse na infekcję, kiedy się samoczynnie chłodzi. Tak samo przy zaprzestaniu chłodzenia przy 40°C.

 

Co do DMS: z tego co wyczytałem to przede wszystkim istotne jest gotowanie. Przy 90' raczej DMS nie będziesz miał, niezależnie od chłodzenia. Ja nie wykryłem go w żadnej z warek chłodzonych samoczynnie. To samo w piwach innych piwowarów robiących tak samo.

 

Co do dekantowania: ja po prostu daję chwilę w garze, żeby osad opadł. Potem zlewam gorącą brzeczkę przez system: durszlak z małymi otworami, sito z muślinem. Daje mi to odpowiednie napowietrzenie (bardzo ważne) a przy okazji zostawia chmieliny i przełom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A jak zakończenie chłodzenia w 40°C zmniejsza ryzyko infekcji? Co do nieważności szybkości chłodzenia i samej jego obecności, co z DMS i intensywnym rozwojem ewentualnych bakterii właśnie w 25-35°C? Poza tym, bez względu na czas chłodzenia, i tak trzeba zdekantować. No i, z tego co czytałem, najlepiej jak najszybciej zadać drożdże.

 

Nie chcę się kłócić, po prostu jestem ciekaw, co źle zrozumiałem.

 

Dobrze zrozumiałeś. :)

Edytowane przez josefik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.