Skocz do zawartości

Piwowarstwo domowe a alkoholizm


kawasaki

Rekomendowane odpowiedzi

Czekolady zwykłej taniej za 2 zł moge zjeść pół na raz, albo nawet czasem całą, ale jak raz kupiłem sobie taką 75% za 15 zł to po kostcje jadłem raz na jakiś czas. Mam nadzieje, że z piwem będzie tak samo bo koncernowych pije dużo, a swojego domowego jeszcze nie robiłem - dopiero zaczynam przygode ..

 

Mogę sie pokusić o stwierdzenie, że im wiecej siły w coś wkładamy lub pieniędzy to bardziej to doceniamy i szanujemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem kwestię dot. spożycia za komuny i teraz, otóż są badania, że za komuny spożycie było większe z trzech powodów-nic nie pokażę, jesteście na tyle zdolni, żeby sami poszperać, eksperci pożal się Boże:

 

 

No to jako ekspert pożal się Boże zadałem sobie trud wyszukania czegś na ten temat.

 

Publikacja:

Alcohol Consumption and Its Adverse Effects in

Poland in Years 1950–2005

 

Economics Research International; 2011, p1-13, 13p

Autorzy:

Bielinska-Kwapisz, Agnieszka

Mielecka-Kubien, Zofia

 

Miłej lektury.

Alcohol1950-2005 .pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekolady zwykłej taniej za 2 zł moge zjeść pół na raz, albo nawet czasem całą, ale jak raz kupiłem sobie taką 75% za 15 zł to po kostcje jadłem raz na jakiś czas. Mam nadzieje, że z piwem będzie tak samo bo koncernowych pije dużo, a swojego domowego jeszcze nie robiłem - dopiero zaczynam przygode ..

 

Mogę sie pokusić o stwierdzenie, że im wiecej siły w coś wkładamy lub pieniędzy to bardziej to doceniamy i szanujemy.

I tu jest problem.

Czekolady za 2zł nie zmęczę nawet na 100 razy a 75% i mocniejszą na raz. A z trunkami jest odwrotnie "dobrym" alkoholem się delektuję a nie"dobrym" dobijam(dopijam).

Dopijam się właśnie "Kasz...m" i to jest jedyny powód dla którego wziąłem udział w tej dyskusji.

Edytowane przez guma77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odniosłem wrażenie przeciwne raczej, są nawet takie, które z racji nie wiadomo czym wywołanych wywołują w niektórych forumowiczach poczucie winy-parę osób zaczęło się tłumaczyć co pije, ile i dlaczego, oraz mamy osoby, które na pierwszy rzut oka (przyznaję jestem krótkowidzem), każdy rozsądny człowiek zakwalifikowałby jako poważnie zaangażowanych w temperance leagues czy inne socjalistyczne wymysły (praktycznie nikt nie wspomina o bolszewickiej prohibicji, a ta też była i swoje żniwo zebrała).

 

Ja warzę piwo, nie sycę miodu (czyli miód robię, ale bez sycenia, taki żart), czasem trafi się wino, wytwarzam cały autorament różnych alkoholi od destylatów przez nalewki po likiery i zgłębiam historię tych trunków-poprzez ich degustację również, ale jestem smakoszem, koneserem, podkarpackim golden nose, etc, ale nie alkoholikiem. I smuci mnie, że w kraju, w którym tradycje wytwarzania różnych trunków (a w niektórych byliśmy pionierami na skalę światową) są nadal tak pielęgnowane, można tak szkalować ten dorobek i przeczyć faktom, szufladkować różne Bogu ducha winne osoby i de facto własne gniazdo kalać.

 

Uderz w stół a nożyce się odezwą. :]

 

Ja chciałem tylko zwrócić uwagę, że alkoholizm może dotyczyć wszystkich, nie tylko ochlapusów i biedaków z marginesu społecznego, co sugerowałeś. Nie miałem na celu wywoływać w nikim poczucia winy, a raczej ostrzec, że bezkrytyczna postawa "elektryka prąd nie tyka" nie zawsze jest tą właściwą i czasem warto sobie taki rachunek sumienia zrobić.

Edytowane przez Gabe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bezkrytyczna postawa "elektryka prąd nie tyka"

bo prąd go na*** z dala ;) ja też się czasem zastanawiam czy to co piję to jednak nie jest za dużo i staram sobie robić przerwy/wypić to o jedno mniej niż bym chciał. Jeśli nie mam z tym problemów to moje sumienie się trochę uspokaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałem tylko zwrócić uwagę, że alkoholizm może dotyczyć wszystkich, nie tylko ochlapusów i biedaków z marginesu społecznego, co sugerowałeś. Nie miałem na celu wywoływać w nikim poczucia winy, a raczej ostrzec, że bezkrytyczna postawa "elektryka prąd nie tyka" nie zawsze jest tą właściwą i czasem warto sobie taki rachunek sumienia zrobić.

 

Mało tego to ponoć dramatycznie rośnie zjawisko "alkoholizmu białych kołnierzyków" ludzi doskonale zarabiających, często kobiet, którzy w swoich oczach nie widzą problemu bo piją tylko najdroższe alkohole, dla smaku rzecz jasna... a że butelkę czy więcej dziennie, codziennie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie wnioski płyną z tej lektury? Przeczytałem i rzuciło mi się przede wszystkim w oczy to, że: w 1950 spożycie na łeb było niskie (4,2 litra), 2,5 raza tyle wzrosło w okresie do 1980, więc mamy komunę i wtedy osiągnęło szczyt 11,2 litra i dopiero po roku 1980 spożycie zaczęło spadać, choć i tak w 2005 dobiliśmy do 8,2 litra. Spożycie to było analizowanie przy założeniu, że piwo ma 4%, wino 12,5% a alkohol 40%, co oczywiście pomija piwa mocne, wina mocne (zwłaszcza bełty) i alkohol domowy (50% i w górę).

 

Choć i tak możemy przeczytać, że najwyższe spożycie alkoholu było w latach 1950-1999. Statystyki te nie podają jakie były spożycie trunków poza obiegiem. Zapomina się o Schnapsgate, oraz o tym, że jeśli spadło spożycie alkoholu, to wzrosło (o 90%!) spożycie win owocowych (rok 1990). Poniżej tabelka z roku 2003 jak to wyglądało przez długi okres i kiedy zaczął się spadek.

 

My napisaliśmy ten artykuł i przeprowadziliśmy dokładniejsze statystyki: http://onlinelibrary...1013.x/abstract z których wynika jasno jak ludzie piją, co piją i gdzie tkwi problem, który tak tkwił już od roku 1950.

post-5299-0-78451300-1357418887_thumb.jpg

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie wnioski płyną z tej lektury? Przeczytałem i rzuciło mi się przede wszystkim w oczy to, że: w 1950 spożycie na łeb było niskie (4,2 litra), 2,5 raza tyle wzrosło w okresie do 1980, więc mamy komunę i wtedy osiągnęło szczyt 11,2 litra i dopiero po roku 1980 spożycie zaczęło spadać

 

Czyli największy spadek spożycia był na początku lat 80. Czyli za czasów komuny.

 

Kolejna sprawa twierdziłeś, że najwyższe pożycie było podczas komuny.

No to w latach 1950-1972 spożycie było niższe, jak rownież przez pewien okres na początku lat 80 spożycie było niższe niż obecnie. Czyli osobiście nie widzę korelacji pomiędzy systemem politycznym, a wielkością spożycia alcoholu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lata 80te to była jednak końcówka komuny, a nie jej głębia.

 

Tak jak napisałem, wierzcie w co chcecie. Artykułów na te tematy łącznie z analizą zawartości metanolu i fuzli w popularnych alkoholach z tych okresu mam 232 pliki. Nie ma sensu strzępić więcej języka kiedy się wręcz "beton partyjny" napotyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekolady zwykłej taniej za 2 zł moge zjeść pół na raz, albo nawet czasem całą, ale jak raz kupiłem sobie taką 75% za 15 zł to po kostcje jadłem raz na jakiś czas. Mam nadzieje, że z piwem będzie tak samo bo koncernowych pije dużo, a swojego domowego jeszcze nie robiłem - dopiero zaczynam przygode ..

 

Mogę sie pokusić o stwierdzenie, że im wiecej siły w coś wkładamy lub pieniędzy to bardziej to doceniamy i szanujemy.

I tu jest problem.

Czekolady za 2zł nie zmęczę nawet na 100 razy a 75% i mocniejszą na raz. A z trunkami jest odwrotnie "dobrym" alkoholem się delektuję a nie"dobrym" dobijam(dopijam).

Dopijam się właśnie "Kasz...m" i to jest jedyny powód dla którego wziąłem udział w tej dyskusji.

 

Odpowiem Twoimi słowami:

 

I tu jest problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiłowano wmówić osobom, które zajmują się piwowarstwem że albo już są albo będą alkoholikami.

 

Ciekawostką jest to, że żaden z wielkich producentów alkoholi, win, piwa nie umarł w nędzy i rozpaczy ani w alkoholizm nie popadł. Józef Adam Baczewski zmarł w wieku 82 lat, Bolesław Kasprowicz w wieku 84 lat, Eugene Cusenier (producent najdroższego absyntu ale też całej gamy likierów) w wieku 62 lat (przeciętnie wtedy dożywano 35 lat) a Piotr Smirnoff, który urodził się również w tych czasach-aż 67 lat, zaś Pierre Celis np., który nam towarzyszy na tym forum zmarł w wieku 86 lat. Każda z tych osób, a jest ich więcej, codziennie coś własnego piła, Kasprowicz nawet mawiał: "piję codziennie, mało, ale najlepsze, bo moje" (coś w ten deseń, nie pamiętam teraz dokładnie).

 

A jeśli ktoś uważa, że produkcja trunków takich czy owych nieuchronnie prowadzi do rozpicia się i gorszych rzeczy, to niech się zajmie czym innym, modelarstwem np. a nie poucza innych, którzy pamiętają najważniejszą kwestię: "alkohol jest dla ludzi mądrych".

 

I zdrowie tych mądrych ludzi wznoszę Pliską 15-letnią!

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiłowano wmówić osobom, które zajmują się piwowarstwem że albo już są albo będą alkoholikami.

 

Ciekawostką jest to, że żaden z wielkich producentów alkoholi, win, piwa nie umarł w nędzy i rozpaczy ani w alkoholizm nie popadł. Józef Adam Baczewski zmarł w wieku 82 lat, Bolesław Kasprowicz w wieku 84 lat, Eugene Cusenier (producent najdroższego absyntu ale też całej gamy likierów) w wieku 62 lat (przeciętnie wtedy dożywano 35 lat) a Piotr Smirnoff, który urodził się również w tych czasach-aż 67 lat, zaś Pierre Celis np., który nam towarzyszy na tym forum zmarł w wieku 86 lat. Każda z tych osób, a jest ich więcej, codziennie coś własnego piła, Kasprowicz nawet mawiał: "piję codziennie, mało, ale najlepsze, bo moje" (coś w ten deseń, nie pamiętam teraz dokładnie).

 

A jeśli ktoś uważa, że produkcja trunków takich czy owych nieuchronnie prowadzi do rozpicia się i gorszych rzeczy, to niech się zajmie czym innym, modelarstwem np. a nie poucza innych, którzy pamiętają najważniejszą kwestię: "alkohol jest dla ludzi mądrych".

 

I zdrowie tych mądrych ludzi wznoszę Pliską 15-letnią!

 

Troche odwracasz kota ogonem, albo nie zrozumiałeś.

Raczej nikt nie usiłował wmówić osobom, które zajmują się piwowarstwem że albo już są albo będą alkoholikami. Natomiast wielokrotnie wypowiadano się że może zostać.

Regularne spożywanie zwiększa ryzyko.

To że jest się smakoszem, znawcą etc nie broni przed alkoholizmem, podobnie jak przed tą chorobą nie broni bycie psychoterapeutą, lekarzem, prawnikiem, policjantem etc

Etanol jest z medycznego punktu widzenia twardym narkotykiem, niezależnie od stężenia i smaku.

 

PS są ludzie którzy spożywają codziennie i nie są alkoholikami i są ludzie którzy od lat nie piją a są alkoholikami. Wiele jest czynników determinujących rozwój choroby.

Edytowane przez mimazy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiłowano wmówić osobom, które zajmują się piwowarstwem że albo już są albo będą alkoholikami.

A jeśli ktoś uważa, że produkcja trunków takich czy owych nieuchronnie prowadzi do rozpicia się i gorszych rzeczy, to niech się zajmie czym innym, modelarstwem np. a nie poucza innych, którzy pamiętają najważniejszą kwestię: "alkohol jest dla ludzi mądrych"

A najważniejsze w tej dyskusji jest to, aby czytać ze zrozumieniem. Jeśli umieranie w nędzy jest świadectwem alkoholizmu to naprawdę, jak napisał Józek, przestańmy męczyć, tego tam zwierza podziemnego....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę jak chcemy być dobrzy w tym co robimy to musimy pić sporo ( 1- 2) dziennie piwa. Inaczej nie będziemy mieli dobrych cech sensorycznych i nie będziemy umieli odróżnić rozmaitych zapachów występujących w piwach. Po prostu jeżeli nie będziemy ćwiczyć nasze zdolności będą maleć. Ostatnio żona przyniosła mi ksero z jakiejś gazety chyba Wprost czy Polityka o Winnym guru z USA , który ma taką władzę w tamtejszym rynku wina, że jego jedno słowo potrafi wynieść wino na szczyt lub całkowicie pogrążyć. Zdziwiło mnie to , że aby stać się takim specjalistą musiał degustować wiele były to dwa wina dziennie teraz gdy jest już starszy i bardzo uznany zadowala się jednym winem dziennie. Gdzie tu umiar ?

Edytowane przez banita12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę jak chcemy być dobrzy w tym co robimy to musimy pić sporo ( 1- 2) dziennie piwa. Inaczej nie będziemy mieli dobrych cech sensorycznych i nie będziemy umieli odróżnić rozmaitych zapachów występujących w piwach. Po prostu jeżeli nie będziemy ćwiczyć nasze zdolności będą maleć. Ostatnio żona przyniosła mi ksero z jakiejś gazety chyba Wprost czy Polityka o Winnym guru z USA , który ma taką władzę w tamtejszym rynku wina, że jego jedno słowo potrafi wynieść wino na szczyt lub całkowicie pogrążyć.

Podejrzewam, że to ten artykuł: http://swiat.newsweek.pl/winny-guru,99573,1,1.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w wątku widzę problem łączenia uzależnienia psychicznego od alkoholu z negatywnym wpływem na zdrowie dużej dawki. Wg mnie te rzeczy należy oddzielić. Uzależnienie jako takie może występować nawet przy tej przysłowiowej lampce wina (nie powodując fizycznego uszczerbku na zdrowiu). Zdrowotnie można sobie zaszkodzić dając mocno w palnik choćby i raz w tygodniu nie uzależniając sie przy tym wcale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dyskusję na śniadanie sobie zapodałam :) Ze swojej strony chciałabym dodać, że od piwa czy jakiejkolwiek innej substancji może być organizm uzależniony po latach codziennego używania bez widocznych skutków dla otoczenia, tylko dla organizmu. Mówię "po latach" w sensie kilkunastu, kilkudziesięciu - a nie 3-4. Jestem nałogowym pijaczem kawy - z reguły tylko jedna, co rano. Ale jeśli się zdarzy, że kawy nie wypiję, to w okolicach południa - czasem później, w zależności od pory wstania - zaczyna mi się potwornie chcieć spać. I nie jest to autosugestia, gdyż zdarzały mi się przypadki, że nawet nie pamiętałam, że tejże kawy nie piłam. To jest zdecydowanie uzależnienie organizmu.

Z okazji braku alkoholu we krwi żadne symptomy ani fizyczne, ani psychiczne mnie nie dotykają, a piwa piję znacznie więcej, niż kawy. Zdając sobie sprawę jednak z tego, że moje regularne spożycie piwa trwa już długie lata, co roku robię pełne badania krwi, sprawdzam ciśnienie itp. Póki co organizm nie sygnalizuje absolutnie żadnych problemów, nie mam też objawów uzależnienia psychicznego, ale nie oznacza to, że inna osoba prowadząca taki tryb życia będzie reagowała podobnie. Dużo zależy od cech osobniczych i nie da się ustawić wszystkich pod ścianą i na podstawie ankiety, kto ile piwa pije określić, kto jest alkoholikiem, a kto nie. Jeśli o mnie chodzi, to należę do klubu jawnych alkoholików, tak jak Josefik. Póki nie przeszkadza to w życiu mi, ani nikomu w moim otoczeniu, to zamierzam w tym klubie pozostać :)

 

Edit: zapomniałam o nawiązaniu do pytania założyciela wątku: Sama obecność alkoholu w pobliżu nie robi z nikogo alkoholika, choć, oczywiście, człowiek ma do niego łatwiejszy dostęp. Ale ostatecznie skoczyć do sklepu po piwko też nie jest trudno.

Edytowane przez Marusia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.