Skocz do zawartości

Piwowarstwo domowe a alkoholizm


kawasaki

Rekomendowane odpowiedzi

Alkoholizm jest przypadłością postępującą stadiami. Myślę, że na zaawansowanym etapie alkoholik doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaki ma problem albo przynajmniej dostrzega szereg negatywnych elementów towarzyszących. Natomiast gdy osoba zażywająca alkohol zaczyna się sama zastanawiać czy w jej przypadku nie pojawia się jakiś problem to rozsądnie byłoby nie lekceważyć takiego głosu podświadomości i spuścić z tonu. Niemniej bagatelizowanie ryzyka jest dość częste. Wszystko jest dla ludzi i ze wszystkim można przedobrzyć. Akurat piwowarstwo domowe zrzesza ludzi reprezentujących Kulturę picia przez duże K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim znaniem, jeśli ma się jakiekolwiek podejrzenia, że przekroczyłem granicę lub niebezpiecznie się do niej zbliżam, należy unikać picia wszystkiego co zawiera alkohol, bez znaczenia czy pijemy piwo, czy alkohole z większą zawartością %. Zgadzam się, że to forum, jak i każde o Piwowarstwie Domowym, promuje kulturę spożywania piwa, czy tez alkoholu. Należy jednak podkreślić to, że jeśli ktoś pije kilka piw dziennie bez zastanowienia się czego się dzisiaj napiję, w jakiej ilości, z kim itd., tylko z przyzwyczajenia, odruchowo sięga po kolejne piwo, ponieważ robił tak odkąd pamięta, to chyba coś jest na rzeczy. Niebezpieczeństwo pojawia się także w chwili kiedy alkohol jest dla człowieka sprawą priorytetową, zaniedbuje rodzinę, pracę obowiązki. Wszystko zależy od naszego podejścia do tego tematu oraz członków naszej rodziny. Przecież każdy z nas tu obecnych jest miłośnikiem piwa i piwowarstwa. Każdy z nas wie doskonale, że będzie warzył piwo do końca życia, częściej lub rzadziej, więcej lub mniej, ale tak już zawsze będzie. Ja osobiście nie wyobrażam sobie powrotu do koncerniaków i to w jakiejkolwiek ilości :ble: Czasami napiję się piwa z jakiegoś małego browaru ale to też nie jest to czego mogę doświadczyć w swoim browarze. Same imprezy z uczestnictwem osób niewtajemniczonych w Piwowarstwo Domowe, są dla mnie męczarnią. Nie chodzi tu o spotykanie się z ludźmi, ale o to czego można się napić. Z moich obserwacji wynika, że na większości imprez króluje wóda. Urodziny to wóda, imieniny wóda, sylwester wóda, święta wszelakie wóda. Mało kiedy zdarza się piwo lub dobre winko. A zabierz teraz na taką imprezę własne piwo, to albo będą patrzeć na Ciebie jak na jakiegoś odmieńca, albo będą krążyć obok Ciebie jak sępy żeby i takie piwo wydoić ;) Dlatego kultura picia przede wszystkim + odpowiednie towarzystwo :okey: Jak dobrze być Piwowarem Domowym :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli ktoś pije kilka piw dziennie bez zastanowienia się czego się dzisiaj napiję, w jakiej ilości, z kim itd., tylko z przyzwyczajenia, odruchowo sięga po kolejne piwo, ponieważ robił tak odkąd pamięta,

Piję kolejne, bo mi smakuje, po prostu mam ochotę. Nie z przyzwyczjenia. Zresztą ja rzadko piję pod rząd dwa te same piwa, po prostu mi szkoda :P

 

Same imprezy z uczestnictwem osób niewtajemniczonych w Piwowarstwo Domowe, są dla mnie męczarnią. Nie chodzi tu o spotykanie się z ludźmi, ale o to czego można się napić. Z moich obserwacji wynika, że na większości imprez króluje wóda. Urodziny to wóda, imieniny wóda, sylwester wóda, święta wszelakie wóda. Mało kiedy zdarza się piwo lub dobre winko. A zabierz teraz na taką imprezę własne piwo, to albo będą patrzeć na Ciebie jak na jakiegoś odmieńca, albo będą krążyć obok Ciebie jak sępy żeby i takie piwo wydoić ;) Dlatego kultura picia przede wszystkim + odpowiednie towarzystwo :okey: Jak dobrze być Piwowarem Domowym :cool:

 

Mam takie samo zdanie. Sam wódki nie piję, bo od dawna piję "destylat cukrowy", po którym wódka jest po prostu niestrawna! Tak samo, idiotycznie byłoby zabierać "swój sprzęt" na imprezy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego kultura picia przede wszystkim + odpowiednie towarzystwo :okey: Jak dobrze być Piwowarem Domowym :cool:

Zawsze mi się podoba reakcja ludzi – dalszej rodziny czy znajomych jak przy stole temat schodzi na piwo i mówię że te nasze prawie wszystkie "duże" koncerniaki to w zasadzie jeden gatunek piwa i że poza tym na świecie istnieje jeszcze ok 100 innych styli. Robią zawsze dziwną minę z niedowierzaniem patrząc na mnie i swojego Żywca czy Warkę :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takie samo zdanie. Sam wódki nie piję, bo od dawna piję "destylat cukrowy", po którym wódka jest po prostu niestrawna! Tak samo, idiotycznie byłoby zabierać "swój sprzęt" na imprezy.

I to się nadaję na sondarz :) Ja też wódki nie piję :ble: Ciekawe ilu z nas gardzi tym trunkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to się nadaję na sondarz :) Ja też wódki nie piję :ble: Ciekawe ilu z nas gardzi tym trunkiem.

 

"Sam wódki nie piję, bo od dawna piję "destylat cukrowy""

Czy czasem w wypowiedzi nie chodzi o wódkę w domyśle sklepową która jest niestrawna, niedobra a pije destylaty domowe??

 

Żona kupowała spirytus (do odkażania) i teść mówił żeby nie kupowała Lubelskiego bo kiepski. Pomyślałem o co chodzi przecież spirytus to spirytus. Niedawno się przekonałem jaka jest różnica między przemysłowym spirytusem Lubelskim a takim robionym z sercem i wychodzi że ten lubelski ma więcej piekących smaków niż domowy oba 95%.

 

Ja więcej piwa z ostatniej warki rozdałem niż wypiłem :-)

 

Towarzystwo do picia - bywam czasem na imprezach z towarzystwem ciut starszym ode mnie (związane z innym hobby) i jest to coś w rodzaju festiwalu nalewek. Każdy coś przynosi swojego i jest min. pigwówka, aroniówka, wiśniówka, dereniówka, itd. ja się troszkę wyrywam i przynoszę czasem wino a ostatnio i Piwo. Generalnie ciekawe imprezy i porównywanie np. pigwówki z tych samych owoców (ten sam krzak) robionej przez różne osoby.

 

Piję każdy rodzaj alkoholu od piwa po destylaty nawet 75%, te mocne w bardzo małej ilości dla smaku, generalnie więcej niż 3 piwa na raz to już nie bardzo mieszczę w sobie. Jak robię spore ilości wina to się też czasem zastanawiam czy w alkoholizm nie popadnę, z tym że bardziej powinienem chyba uważać na sprzątanie w domu i pracę remontowo budowlane bo z tymi czynnościami jakoś związane jest wzmożone spożywanie. Jakoś na trzeźwo ciężko się sprząta w garażu, komórce czy piwnicy.

Edytowane przez acetylenek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to się nadaję na sondarz :) Ja też wódki nie piję :ble: Ciekawe ilu z nas gardzi tym trunkiem.

Ja też nie. Piję raz w roku, w Sylwestra, ewentualnie na weselu. Po ostatnim Sylwestrze jednak nie miałem ochoty na piwo przez 3 dni, więc chyba w ogóle przestanę pić wódkę. :)

Edytowane przez jake
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Pije tylko własne piwo,czasami kupie coś dobrego w sklepie. Jeśli jakiś napój zbliża się do 10% jeśli chodzi o zawartość alkoholu to zwyczajnie mi nie smakuje. :)

 

Mi podobnie, oprócz małego kielisza porto ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pije tylko własne piwo,czasami kupie coś dobrego w sklepie. Jeśli jakiś napój zbliża się do 10% jeśli chodzi o zawartość alkoholu to zwyczajnie mi nie smakuje. :)

 

E tam. Belgijskie ambrozje mają po 12% alk. obj. i mniej go czuć niż w Żubrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 10 miesięcy temu...

Moje postanowienie noworoczne - będę pił więcej!

 

Wprawdzie to tylko artykuł na portalu dla mas, ale można przeczytać.

 

http://facet.wp.pl/kat,1034221,wid,15215594,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wystarczy popatrzeć na średnią wieku (90 minimum) na wyspie Ikaria-a tam impreza jest codziennie, piją naturalnie wino, jedzą, bawią się, śpią.

 

Była historia, że facet, młody, 50-latek około poczuł się źle-mieszkał w USA, w NY czy w innej dziurze, do lekarzy zaczął chodzić i wszędzie słyszał to samo, że nie wiadomo co mu jest, ale zostało mu dwa miesiące życia. Załamał się, pomyślał na te ostatnie dwa miesiące, wrócę do stron rodzinnych (właśnie do Ikarii). I tak zrobił. Przez pierwszy miesiąc co dzień przychodzili krewni znajomi przynosili wiktuały, tańczyli, jedli, pili, bawili się. Tak minął miesiąc, minął drugi, trzeci, minął rok, a facet żyje-dobrze mu było to nie wracał, ale po 5 latach odkąd wrócił, zdecydował się zaglądnąć do tych lekarzy i pokazać im, że wszystko jest jak ręką odjął. Niestety jak wrócił, to większość zastał na cmentarzu. To jest trochę i przypowieść, jaka na Ikarii krąży, trochę faktów, trochę fantazji, ale coś w tym jest.

 

A alkoholizm zaczyna się wtedy kiedy kończy się przyjemność, a zaczyna się potrzeba. Alkoholik ma wyznaczoną dawkę przez organizm-i tę dawkę musi systematycznie uzupełniać, niemniej jednak żadną z tych dawek się nie delektuje, nie smakuje, dla niego jest ważny związek etanol, a nie ile go tam jest i w wyniku czego powstał, stąd ostatnie fazy to dykta, spryskiwacze etc. Kiedy Gorbaczow wprowadził bardzo błędnie zresztą prohibicję w ZSRR, następowały masowe zatrucia wodą kolońską, bo była wszędzie, była tania i zawierała alkohol. A wcześniej? W Stanach wmówiono ludziom, że są tak rozpici, że dla ich dobra, należy wprowadzić całkowity zakaz dostępu do alkoholu. W efekcie, prohibicja doprowadziła do tego, że Amerykanie zaczęli pić więcej, dostęp do alkoholu był znacznie ułatwiony (speakesies), a na przemycie z Francji/Anglii do Stanów krocie zarobił np. baron Rotschild, Al Capone, którzy oficjalnie popierali Temperance Leagues i więcej alkoholu płynęło do Stanów z Europy niż wcześniej

 

Alkoholik nie odróżnia koloru, smaku, zapachu, mocy, on potrzebuje dawki, żeby funkcjonować. Alkoholizm zaawansowany potrzebuje małej dawki, z tego prostego względu, że osoba chora nie trzeźwieje, ona może wyglądać trzeźwo, albo sprawiać wrażenie takowe, ale zawsze to 0.2-0.5 pro mila (baza taka) pozostaje we krwi, stąd 1 piwo, parę łyków wina czy dwie-trzy krople setki już wystarczą by zacząć od nowa, czyli uzupełnić tę dawkę, której się domaga uzależniony organizm. Mitem jest, że taki alkoholik to wstaje rano, koleżanka szklanka, dwie szklanki, trzy i dopiero się upija. Tutaj kwestia jest identyczna jak z narkotykami, dawki nie muszą być monstrualne, chodzi o właśnie ten jeden brakujący kieliszek.Uzależnienie od alkoholu można porównać do tożsamej sytuacji w przypadku jedzenia. Osoba chora nie je, bo jest głodna, albo chce poznać smak jakiejś potrawy, tylko potrzebuje dawki pokarmu, żeby zaspokoić (na chwilę zresztą) to, co ma w głowie. To są uzależnienia-one zawsze zaczynają się w głowie. A w piciu o to nigdy nie chodzi. Picie to degustacja, rytuał, smakowanie, poznawanie nowych zapachów, smaków, delektowanie się tym alkoholem mocnym czy innym napojem.

 

Ponieważ jestem herbaciarzem (chyba nie herbatnikiemtongue.gif ) wszelkie informacje o szkodliwości herbaty traktuję bardzo poważnie i np. jeśli czytam, że poprzez nadużywanie herbaty może wystąpić od niej uzależnienie i odstawienie jej na jakiś czas wywołać "głód" a co za tym idzie rozdrażnienie, przyspieszone tętno, absmak w ustach itd, to odnoszę to do siebie i jeśli ja OSOBIŚCIE nie mam z tym problemu-bo mogę wypić w ciągu dnia parę litrów herbaty, a mogę wypić jedną filiżankę, to jestem świadomy, że na świecie są ludzie, którzy tak zareagują.

 

Kwestię herbacianą można odnieść do kawy, mamy wśród nas kawoszy, którzy codziennie potrzebują pewnej dawki kofeiny, która przekłada się na 2 kawy np., ale też i na 8.

 

Tak więc esencja uzależnienia sprowadza się do natury danego człowieka, do jego organizmu i potrzeb tegoż.

 

Nigdy przenigdy nie miałem objawów kaca po czerwonym winie czy po koniaku, chociaż nauka uważa, że są to napoje wybitnie kacotwórcze. Wniosek stąd jest taki sam, istnieją jednakże na świecie osoby, które tak właśnie mają.

 

Reasumując, nie jest ważna dawka, rodzaj, ani częstotliwość, ale predyspozycje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ładnie Bogi napisałeś, ale niestety nie do końca zgodnie z prawdą.

Predyspozycje na pewno grają rolę, ale niestety jest coś takiego jak osiowe objawy choroby alkoholowej.

Jeśi ktoś ma drżenie rąk, nudności, poty, jeśli pojawiają się palimpsesty, zmiana tolerancji na alkohol, szkody spowodowane piciem to powinna zapalić się czerwona lampka!

Ostatnio na browar.bizie czytałem wpisy dotyczące dzienników piwnych. Niektóre są PRZERAŻAJĄCE. Picie ponad 400 litrów piwa rocznie to juz poważny problem i predyspozycje nie mają tu nic do rzeczy.

Edytowane przez Fidel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre są PRZERAŻAJĄCE. Picie ponad 400 litrów piwa rocznie to juz poważny problem i predyspozycje nie mają tu nic do rzeczy.

Drżącymi ze strachu palcami stukam w klawisze kalkulatora.. klik, klik, klik.. wynik ! uff.. ulga, nie przekraczam 250 litrów :smilies:

Edytowane przez Jacenty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale to już jest zaawansowana choroba. Możesz dać link do tych dzienników?

http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=35203

NIe ma czegoś takiego jak niezaawansowany alkoholizm. NIe mozna byc trochę w ciąży i nie można być trochę alkoholikiem.

Poza tym podstawową rzeczą którą traci alkoholik to kontrola. Można to porównać z amputacją nogi/ręki - nie odrasta, kto widział alkoholika wie o co chodzi.

Picie ponad 400 litrów piwa rocznie to juz poważny problem i predyspozycje nie mają tu nic do rzeczy.

 

To jest raptem jedno piwo dziennie lub 7 w sobotę :D

400 litrów to 800 butelek o pojemności 0,5 litra, to nie jest 1 piwo dziennie i nie 7 w sobotę (52*7=364 piwa lub 182 litry), to 15 piw co sobotę.

A śmiichy możemy sobie urządzać wszyscy. Do czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnieje np. zjawisko dipsomanii-nie jest to alkoholizm, bo można z tego wyjść, ale jest też chorobą. Można być gdzieś na początku drogi, w połowie, albo na końcu, w dwóch pierwszych przypadkach, są szanse na wyjście z zaklętych szpon nałogu. Znam osoby, które tkwią i znam, które wyszły.

 

Nie wiem jak ten dziennik jest prowadzony (skąd takie dokładne dane), ale 15 piw co sobotę to rzeczywiście albo młodzieńcza fascynacja-"ile nie potrafię wypić" albo właśnie brak kontroli, ale z pewnością z piwowarstwem nie ma nic wspólnego, bo przy 12tym delikwent nie wie co pije, nie zwraca uwagę na smak, aromat i czy piwo reprezentuje dany styl czy nie, czemu więc takie chwalenie ma służyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy wiecie, ale w 2012 r. sprzedano około 36 mln hektolitrów piwa.

Co daje po hektolitrze na osobę rocznie, wliczając w to niemowlęta, dzieci i osoby starsze.

Ponadto:

Według wstępnych danych, przeciętny Polak (15+) w 2011 r. wypił 3,7 l napojów spirytusowych oraz 6,1 l piwa i 0,4 l wina gronowego w przeliczeniu na 100% alkohol. - według przybliżonych obliczeń daje to 250 litrów piwa na osobę pijącą.

 

Wychodzi więc na to, że statystyczny Polak pijący alkohol, to alkoholik. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.