Skocz do zawartości

Higiena przy warzeniu i rozlewaniu piwa.


rosomak

Rekomendowane odpowiedzi

Gdyby przesadna dezynfekcja coś dawała, to pewnie wszyscy byśmy ją stosowali. Gdyby była niezbędna, to piwowarstwo liczyłoby sobie maksymalnie jakieś 150 lat. Niestety, nadmiar trudu włożonego w stronę techniczną procesu zabija lwią część przyjemności z warzenia.

Nie wiem jak Wy, ale ja, warząc jedną warkę, mam już pomysł na minimum 3 następne. Niesmaczne czy kwaśne piwo czasem się zdarzy i mówi się trudno, idąc zacierać kolejną warkę. To też motywuje i daje do myślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile lat liczy sobie medycyna? A ile lat temu lekarze zaczęli myć ręce przed zabiegiem?

 

Dla mnie największa przyjemność z warzenia to dobre piwo, a żaden wysiłek włożony w warzenie nie daje takich spektakularnych rezultatów jak dbanie o czystość i higienę.

Też gotujesz kapsle 30 min ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kapsle dezynfekuję ClO2, bo tak mi najwygodniej, ale wcale nie twierdzę, że to jest najlepsza technologia - tu spór mogłyby dopiero rozstrzygnać badania posiewami.

 

Zwróćcie uwagę, że piwowarstwo to sztuka kompromisów, wyboru między wykluczającymi się technologiami; dezynfenkcja jest jedyną bodaj czynnością w której przesadzić się nie da, choćbym dezynfekował sprzęt przez 5 dni bez przerwy, piwu to nie zaszkodzi.

 

Dlatego dziwi mnie taka zaciekłość w tępieniu przejawów nadmiernej staranności w tej dziedzinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

od pirosiarczynów i clo2 itp itd kapsle szybko rdzewieją, ja tam wole je wrzucić do wrzątku, poczekać minutkę i wyłączam gaz, później wybieram po jednym łyżką z rondelka:)

 

 

do ostatniej warki wcale nie dezynfekowałem kapsli i też jest ok, piwko dojrzewa sobie w piwnicy, kilku butelek też nigdy nie dezynfekowałem, dobre mycie i nic więcej, i do tej pory miałem tylko jedną złą butelkę piwa

reszta jak się psuła to na cichej i nawet nie szła w butelki, co dziwne bo fermentory myję starannie i dezynfekuję czym się da, piro, chlorem, po czym nalewam wrzącą brzeczkę i chłodzę już w fermentorze

 

trzeba mieć szczęście i tyle;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My kapsle też wrzucamy po prostu do Clo2. Ale faktem jest, że potem nie wyglądają zbyt estetycznie. Chyba, że komuś odpowiada estetyka postarzająca;)

W Oxi takiego efektu nie było. Ale biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia piwowarskie i parę infekcji, OXI nie jest gwarantem skutecznej sterylizacji. Chociaż to pewnie też kwestia staranności jej przeprowadzenia i wcześniejszego dobrego mycia. Tyle, że pęsetą z kapslami nie chciałoby mi się bawić :) Najgorzej jest umyć wężyk a chyba jest to dość częsty powód infekcji. Te same podejrzenia mamy co do kraników, też trudno je domyć. Ale po ostatnich infekcjach zrobiliśmy gruntowne płukanie z użyciem ACE i Clo2 i jak na razie dało efekt. Tak samo bym zrobił ze sprzętem po dłuższej przerwie w warzeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kapsle dezynfekuję ClO2, bo tak mi najwygodniej, ale wcale nie twierdzę, że to jest najlepsza technologia - tu spór mogłyby dopiero rozstrzygnać badania posiewami.

 

Zwróćcie uwagę, że piwowarstwo to sztuka kompromisów, wyboru między wykluczającymi się technologiami; dezynfenkcja jest jedyną bodaj czynnością w której przesadzić się nie da, choćbym dezynfekował sprzęt przez 5 dni bez przerwy, piwu to nie zaszkodzi.

 

Dlatego dziwi mnie taka zaciekłość w tępieniu przejawów nadmiernej staranności w tej dziedzinie.

Ale nie dajmy się zwariować , w Waszym browarze będziecie gotować kapsle i nakładać pensetą ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie dajmy się zwariować , w Waszym browarze będziecie gotować kapsle i nakładać pensetą ?

Nie, bo nie będzie rozlewu w butelki.

 

Ale o ile część gorąca browaru będzie sklecona ze złomu, to w części fermentacyjnej będziemy dbać o czystość w stopniu dużo większym niż w przeciętnym browarze domowym, bez oglądania się na koszty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

est modus in rebus

 

Mycie kapsli w pirosiarczynie powoduje ich rdzewienie, infekcji nie będzie, ale kosztem ryzyka żelazistego posmaku. Długotrwałe gotowanie poza pękaniem lakieru na zewnątrz (kwestia czysto estetyczna) powoduje pękanie uszczelki kauczukowej wewnątrz.

 

O ile nie uważam że przesadną dbałość o higienę trzeba atakować, to uważam że po przekroczeniu pewnej granicy jest to zbędne, nic nie daje, a może być "coś za coś" jak w powyższych przykładach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.