Skocz do zawartości

minder - browar DomKo - pierwsze warki


Rekomendowane odpowiedzi

Z tymi bezzwrotnymi też różnie bywa. W Polsce zwrotne są zwykle tylko butelki polskich gigantów, a pozostałe są oznaczane jako bezzwrotne, choć spełniają wszelkie standardy. Jako ciekawostkę podam fakt, że przejechałem się swego czasu do Czeskiego Cieszyna celem oddania butelek do skupu. Tam jest jakieś takie prawo, że muszą przyjąć butelkę po piwie jeśli dane piwo mają w ofercie. Weryfikacją zajmuje się automat i robi to na podstawie wagi i kształtu butelek. Połknął teoretycznie bezzwrotne butelki po Budweiserach kupionych w Polsce. Przyjął też sporo innych butelek, głównie z browaru Amber - wszystkie oznaczone na opakowaniu jako bezzwrotne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... z wyjątkiem butelek po Grolschu' date=' które z racji zielonego szkła ...[/quote']

A co zieleń szkła ma do tego ? To nie ma znaczenia.

Ktoś tu wieszczył' date=' że zielone gorsze, bo słabsze (granatorodne) :)[/quote']

Zauważyłem, że to modna plotka ostatnimi czasy. Zielone bardziej przepuszczają światło i to ich największa wada, ale jak trzymasz butelki w ciemnym pomieszczeniu, albo np. w kartonie to nie ma to znaczenia. Jeżeli chodzi o grubość szkła to kolor nie ma tu nic do rzeczy. Są zielone z grubego szkła (np. Obolon bile) i są brązowe z cienkiego szkła. Jeżeli piwo dobrze odfermentowało, dałeś rozsądne ilości glukozy/cukru do refermentacji to nie musisz się bać ani butelek zielonych, ani brązowych z cienkiego szkła ani żadnych innych. Używam butelek zielonych po perle i łomży od początku, w tym także do Hefe-Weizena i Wita i nic na razie mi w piwnicy nie wybuchło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w szoku. Burzliwa wyhamowała wczoraj niemal do zera, o co obwiniałem zbyt wysoką temperaturę w pomieszczeniu (termometr paskowy na fermentorze wskazywał 25/26). Przestraszyłem się, że moje maleństwa się przegrzały i wyjdzie kicha. Przeniosłem fermentor do (wtedy) chłodniejszego pomieszczenia, obłożyłem lodem i po chwili fermentacja ruszyła na nowo, ale po kilku godzinach znów ustała. Pomyślałem "katastrofa", ale zmierzyłem Blg: 2,5 :o Wychodzi na to, że drożdżaki były przy tej warce wyjątkowo obrotne ;) Zostawię do poniedziałku i rozlewam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy degustacji swoich piw, przynajmniej na poczatku rób notatki zapisując spostrzeżenia, konfrontuj je z występującymi zmiennymi dot. procesu wykonywania piwa, temperatury fermentacji itd. - warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bogdan62, dzięki za podpowiedź :okey:

 

Ciśnienie w fermentorze spada coraz bardziej. Jutro zmierzę Blg jeszcze raz i prawdopodobnie przystąpię do rozlewu. Wolałbym nie dopuścić do zakażenia.

 

Waham się między dwiema nazwami dla tej warki: "Szybki Bill" oraz "Staszek szybki jest" (za "Stars in Black") :okey:

Edytowane przez minder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Szybki Bill" poszedł do butelek. Glukoza wywoływała mocne pienienie piwa, co podczas nalewania powodowało konieczność odstawiania niepełnych butelek na bok z kapselkiem na wierzchu i uzupełniania po opadnięciu piany. Ekspresowa fermentacja tej warki chyba na długo pozostanie dla mnie zagadką. Strasznie łapczywe drożdże - reakcja na glukozę zdaje się to potwierdzać :lol: Jak już miałem dość użerania się z uzupełnianiem butelek postanowiłem najpierw nalewać, a dopiero potem dodawać glukozy. Pomysł byłby dobry, gdyby piana chciała w całości siedzieć w środku :okey: W sumie jest to dobry sposób na wypchnięcie powietrza z szyjki, ale trzeba być czujnym.

 

Teraz po pięciu godzinach przyjrzałem się butelkom. Widać w nich ciemniejszą warstwę dokładnie w środku objętości. Nie jest to kwestia szkła butelki, bo się porusza po zabełtaniu. Podejrzewam, że to jakaś manifestacja drożdży, które chciałyby lepszych warunków pracy :okey:

 

Wyszło 46 butelek (43+3 "z przechyłu" - przeznaczone na badanie zmian smaku przed przepisowym terminem). Dodatkowo zbadałem młode piwo organoleptycznie. Zapach: z oddali piwny, z bliska mocno jabłkowy. Posmak: gorzki, drożdżowy, jabłkowy. Aż się zacząłem zastanawiać, czy niechcący nie zrobiłem cydru :beer: Mam nadzieję, że bukiet zrobi się bardziej piwny po przepisowym okresie leżakowania.

 

Przetestowałem przed chwilą kolejną z "przechyłowych" butelek Stouta. Zbyt słabe nagazowanie, ale to dlatego, że do Grolschy wrzucałem mniej glukozy niż do zwykłych butelek. Niemniej przy otwieraniu było piękne POP. Po spożyciu zawartości butelki stwierdziłem, że musiałem się pomylić albo przy obliczaniu początkowego/końcowego Blg, albo przy obliczaniu stężenia alkoholu. Mi wyszło niecałe 5%, a po mojej reakcji wnioskuję, że piwo to ma co najmniej 7%. Co do smaku, to poprawił się znacząco - przede wszystkim zniknęły drożdżowe posmaki. Gorycz też się lekko uszlachetniła - już bardziej przypomina prawdziwego Stouta. Prorokuję, że za jakiś miesiąc będzie to naprawdę zacne piwo.

 

Oprócz tego wzbogaciłem się o dwa zakupione w Tesco transportery :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Strasznie łapczywe drożdże - reakcja na glukozę zdaje się to potwierdzać :beer: Jak już miałem dość użerania się z uzupełnianiem butelek postanowiłem najpierw nalewać, a dopiero potem dodawać glukozy. Pomysł byłby dobry, gdyby piana chciała w całości siedzieć w środku :okey: W sumie jest to dobry sposób na wypchnięcie powietrza z szyjki, ale trzeba być czujnym.

Znacznie ułatwiłbyś sobie pracę gdybyś rozpuścił określona ilość glukozy w gorącej wodzie, wymieszał z piwem przeznaczonym do rozlewu i przelał w butelki. To że piwo się pieniło przy napełnianiu kiedy sypałeś suchą glukozę to normalne. Nie jest to reakcja żarłocznych drożdży. :okey:

 

W sumie jest to dobry sposób na wypchnięcie powietrza z szyjki, ale trzeba być czujnym.

Ale wydaje ci sie że w ten sposób osiągnąłeś próżnię? Równie dobrze mógłbyś nalać po sam rant butelki, bez powietrza. Powietrze i tak zostanie przetworzone na co2.

Edytowane przez josefik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znacznie ułatwiłbyś sobie pracę gdybyś rozpuścił określona ilość glukozy w gorącej wodzie, wymieszał z piwem przeznaczonym do rozlewu i przelał w butelki.

Nie wiem tylko, czy ta metoda dobrze się sprawdza w minimalistycznym cyklu warzenia z jednym fermentorem. Podczas mieszania podniesie się przecież osad z dna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, tak się nie da :okey:

Jeśli już to syp glukoze po przelaniu do butelek , masz wtedy kilka sekund po nasypaniu na zakapslowanie butelki. Z czasem nabierzesz wprawy.

Edytowane przez josefik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jestem po drugiej przedwczesnej degustacji "Dziecka Mroku" (Coopers Stout+ciemny WES+cukier trzcinowy) oraz pierwszej przedwczesnej degustacji "Szybkiego Billa" (Coopers Lager+jasny WES). Wrażenia:

 

Dziecko Mroku wyraźnie złagodniało w smaku. Owszem, nadal jest bardzo gorzkie, ale w o wiele bardziej szlachetny sposób. Jeszcze nie minął minimalny czas leżakowania, a już mi ogromnie smakuje :) A jak sobie uświadomię, że samodzielnie zacierając jestem w stanie zrobić jeszcze pyszniejsze piwo, to nie posiadam się z radości :) Jak dla mnie minusem tego piwa jest fakt, że niemiłosiernie kopie, choć wcale nie czuć w nim alkoholu. Ze względu na mocny smak alkoholu nie jestem w stanie spokojnie wypić Portera Bałtyckiego, a tutaj "zaszumienie" podobne, choć bez niesmaku :lol: Największą obawą jest słabe nagazowanie dotychczasowych próbek (krachle Grolscha, które dostawały glukozy jak na 0,33). W przyszłym tygodniu otwieram już normalną butelkę, to się wszystko okaże.

 

Szybki Bill stracił dużą część jabłkowych posmaków. Jak na tydzień leżakowania to całkiem nieźle. Po zakończeniu minimalnego czasu leżakowania może się okazać, że to bardzo zacne piwo. Nagazowanie w normie (mogłoby być ciutkę większe), woltaż w normie, moc orzeźwiania ponad normę :D Jeszcze nie do końca mi smakuje, ale wypiłem bez obrzydzenia.

 

Na odpowiednią temperaturę czeka puszka Coopers Real Ale, do której dokupiłem bursztynowego WESa.

 

W międzyczasie zdegustowałem Zawiercie Jasne, Zawiercie Bursztynowe oraz Brackie Mastne. Wszystkie genialne, ale gdybym miał ustawić je w kolejności od najsmaczniejszego, to stałyby w odwrotnym porządku :)

Edytowane przez minder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Po miesięcznej przerwie spowodowanej upałami browar DomKo wraca do pracy :D

Nastawiona trzecia warka - Coopers Real Ale plus WES Bursztynowy (1,7kg), 11,5°Blg. Po raz pierwszy używałem OXI do dezynfekcji.

 

Poprzednie warki doczekały minimalnego terminu leżakowania i muszę przyznać, że faktycznie czuję wyraźną zmianę na lepsze, w szczególności u "Szybkiego Billa". Co prawda mocne nuty owocowe bardziej by mi pasowały do pszeniczniaka, ale wyszło naprawdę świetne orzeźwiające piwo, solidnie nagazowane i z gęstą, mocną pianą. "Dziecko Mroku" natomiast już się ustabilizowało pod względem smakowym. Aktualnie nie wiem, które piwo mi bardziej smakuje.

 

Chętnie wymienię się materiałem degustacyjnym z innymi piwowarami z Bielska-Białej i okolic ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Miałem dłuższą przerwę piwowarską i przepraszam, że nie odpisałem na zaproszenia do wymiany. Tym razem włączam powiadomienia o PW i postac w tym wątku, więc nie powinienem przegapić :lol:

 

Wczoraj do butelek trafiło piwo świąteczne "Wesoły Renifer" uwarzone na bazie brewkitu Geordie Mild, z pysznym miodem oraz wywarem z przypraw korzennych (imbir, goździki, cynamon, wanilia, anyż, pieprz czarny, ziele angielskie, kolendra). BLG początkowe: 12,5, BLG końcowe: 3. Przy próbowaniu wyraźny posmak imbiru, pozostałe przyprawy słabo wyczuwalne, ale to chyba przez diacetyl :okey: Do Bożego Narodzenia powinno być pijalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ramach uzupełnienia podaję dokładny skład "Wesołego Renifera":

 

Brewkit Geordie Mild, 0,5 kg WES jasny, litr miodu podobno spadziowego.

Przyprawy:

7 ziaren kolendry

1 mała miarka mielonej gałki muszkatałowej (mała miarka = miarka do cukru dla butelki 0,33l)

1 duża miarka cukru z prawdziwą wanilią (duża miarka = miarka do cukru dla butelki 0,66l = 2 małe miarki)

7 ziaren ziela angielskiego

1 ziarenko anyżu

1/5 małej miarki mielonego kardamonu (nie mogłem znaleźć w całości)

3 ziarenka czarnego pieprzu

1 mała miarka mielonego cynamonu

~5g surowego imbiru w cienkich plastrach

~ 1 duża miarka kandyzowanej skórki z pomarańczy

14 goździków

 

Przyprawy trafiły do woreczka na herbatę i gotowały się przez godzinę roztaczając w kuchni wspaniały aromat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to spory dobór przypraw, ale jakoś tak mi się wydaje, że strasznie ich mało. Duży i dla mnie zaskakujący dobór, ale ilość śladowa. Opisz kiedyś jak to finalnie w smaku wyszło, bo jestem ciekawy.

 

ps. Chyba, że to na butelkę - to wtedy duuuuuużo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie poszło do całości. Też mi się wydawało, że mało, ale inspirowałem się którymś z wątków o Christmas Ale i tam były podane bardzo podobne ilości przypraw na 20 litrów. Kiedy smakowałem przy rozlewie, to czuć było w zasadzie tylko imbir - pewnie dlatego, że użyłem surowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dzisiaj nastąpił pierwszy test "Wesołego Renifera". Przyznam, że nigdy nie piłem tak dziwnego piwa :lol: Po pierwsze jestem nieco zakatarzony, więc sam ten fakt mocno zaburza ocenę, ale co tam :( Pierwszy aromat, który byłem w stanie wyczuć to wanilia. To samo w smaku - wanilia na prowadzeniu. Reszta smaków i aromatów jest bardzo głęboko ukryta i chyba trzeba będzie poczekać do Świąt z pełniejszą oceną. W każdym razie nie mogę się doszukać miodu - zupełnie jakby został całkowicie wchłonięty przez drożdże, które teraz z miną niewiniątka udają, że dostały tylko słód do konsumpcji. Poza tym goryczka jest ledwo wyczuwalna (pewnie dzięki "Mild" w nazwie brewkitu :( ) Piana trzyma się całkiem długo, ale tylko w postaci cieniutkiej warstwy na powierzchni. Następny test najwcześniej za tydzień. Oficjalne otwarcie w Wigilię :beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Po zbyt długiej przerwie, która poskutkowała poważnym zdziesiątkowaniem zapasów, wracam do warzenia. Na razie kontynuuję brewkitowy profil mojego domowego browaru. Nastawiłem pszeniczne na bazie Coopers Brewmaster Wheat plus duża puszka jasnego WESa i do tego 20l Ustronianki. Wyszło 11°BLG. Nastawione wczoraj wieczorem, od rana zawzięcie bulka :)

 

Gdyby ktoś chciał spróbować "Wesołego Renifera" (bo tylko to mi się ostało) i jest z Bielska-Białej, to niech pisze na priv.

Edytowane przez minder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

30.04.2012 nastawiłem Muntons Smugglers Special Premium Ale. Bez specjalnych dodatków, wszystko zgodnie z przepisem. Na dzień dzisiejszy niemal wcale nie bulka, ale ciśnienie jest i charakterystyczny zapach też się rozchodzi - pewnie pokrywa fermentora nie jest szczelna. BLG: 12°

 

Z wspomnianego powyżej Coopers Brewmaster Wheat wyszedł raczej lager niż pszeniczniak. Słabo nagazowane, piana znika niemal natychmiast. W smaku jeszcze młodzieńcze aromaty, bardzo powoli dojrzewa. Nie mogę powiedzieć, żebym był szczególnie zadowolony z rezultatu.

 

Z poprzednich warek zostawiłem sobie po jednej butelce i zamierzam je zdegustować w rocznicę butelkowania.

Edytowane przez minder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Muntons Smugglers Special Premium Ale zasmakował mi po prostu obłędnie. Bardzo jestem ciekaw, jakiego chmielu tam używają.

 

Od tamtego czasu (czyli przez ostatnie pół roku) zrobiłem kilka brewkitowych warek, ale nie wyszło z nich żadne piwo, którym warto byłoby się pochwalić.

 

Pszeniczne okazało się kompletną porażką. Za kwaśne i w ogóle nie smaczne.

 

IPA wyszło za mało goryczkowe, ale całkiem pijalne.

 

Najlepiej wyszedł pilzner na bazie Muntons Pilzner z dodatkiem puszki ekstraktu słodu pilzeńskiego ze słodowni Bruntal - absolutna genialność smaku.

 

Po tych eksperymentach postanowiłem w końcu przejść na warzenie z zacieraniem. Zamówiłem zestaw surowców na Premium Bitter oraz pożyczyłem od kolegi elektryczny zestaw warzelniczy. Precedura identyczna jak w przepisie, jedynie chmiel pogotowałem 10 minut dłużej. Do fermentacji użyłem drożdży Nottingham. Wyszło piwo o naprawdę niesamowitym smaku (jeszcze nie wiem, czy takie ma być, ale jest niezwykły). Dodatkowo mimo ponad miesięcznego leżakowania nie wygląda, jakby kiedykolwiek miało się sklarować.

 

Składniki:

  • Słód monachijski 2,10 kg
  • Słód pilzneński 0,85 kg
  • Słód wiedeński 0,80 kg
  • Słód karmelowy ciemny Steinbach 0,25 kg
  • Chmiel Magnum, granulat 30 g
  • Chmiel Spalt Spalter, granulat 20 g
  • Drożdże Danstar Nottingham

Dokładnych czasów poszczególnych faz nie zapisałem, bo ściśle trzymałem się dołączonej instrukcji. Początkowe BLG: 12,1°. Końcowe BLG: 2°

 

Aktualnie zabieram się do uwarzenia czegoś całkowicie według własnego pomysłu - na początek jasne piwo górnej fermentacji przyprawione chmielem wyhodowanym u dziadka w ogródku :D W zimie spróbuję dolnej fermentacji - w kuchni mam wentylowaną szafkę, w której w zimie utrzymuje się temp. 4°C o ile temp. na zewnątrz spadnie poniżej -10°C :D

Edytowane przez minder
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.