Skocz do zawartości

Zaskoczenie po 2 miesiącach - co dalej?


Pony

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, jako całkowicie początkujący na forum

 

Około dwóch miesięcy temu nawarzyłem piwa z zestawu "Kolsch" (słody, drożdże i chmiel granulowany) zakupionego aż w marcu. Mimo długich przygotowań merytorycznych, do których należało śledzenie wątków na tym forum oraz korzystanie z zakładki "Wiki" zdecydowałem się skorzystać z instrukcji dołączonej do zestawu.

 

Gdy ostudziłem już brzeczkę po ostatecznym zagotowaniu, zgodnie z ową instrukcją dodałem do niej drożdży suszonych rozsypując je, po prostu, po powierzchni płynu. Przez pierwsze dwie doby po zamknięciu fermentora i zalaniu wodą rurki fermentacyjnej zachodziła wewnątrz bardzo intensywna fermentacja burzliwa (dziewczyna, z bezsenności, wyprowadziła się na ten czas do swojej siostry :)). Po upływie tego czasu, brzeczka zamilkła, a poziom płynu w rurce ustabilizował się.

 

Ponieważ spodziewałem się trwania fermentacji burzliwej przez około tygodnia, zmartwiłem się. Ze względu na doraźny brak czasu i niewiedzę, gdzie mógłbym szybko zakupić nową porcję drożdży postanowiłem pozostawić brzeczkę samą sobie. Oczekiwałem rychłego zakażenia i zepsucia się piwa.

 

Po dwóch miesiącach ignorowania białej beczki w kącie mieszkania zdecydowałem się otworzyć ją, by ocenić stopień zepsucia i w końcu pozbyć się zawartości. Gdy zajrzałem do wewnątrz, powitał mnie przyjemny,eteryczny, kwaśno-słodki zapach chmielu, dwutlenku węgla i alkoholu (jeżeli dobrze oceniłem). Na powierzchni unosiły się niezbyt liczne szarawe plamki, które wyglądały jak te drożdże, którymi ją posypałem, choć prawdopodobnie martwe. Za pomocą szklanki, nieoględnie, wciąż raczej pozbawiony nadziei na sukces usunąłem ów osad. Sam płyn był jasnobrązowo-zółty i nieklarowny. Postanawiając dać piwu jeszcze jedną szansę, wymyłem dokładnie odpowiednie naczynia, przelałem do nich brzeczkę, zlewając ją znad osadu (który przypominał jednakże konsystencją i kolorem ten, który pozostaje na dnie balonu z winem, umyłem fermentor i ponownie umieściłem w nim brzeczkę. Miała nieco powyżej 4 Ballingów. W smaku (który poznałem podczas zasysania brzeczki do rury podczas zlewania jej znad osadu) była..zupełnie znośna.

 

Cóż mam począć z tym złocistym płynem teraz, gdy nadzieje na piwowarski (przypadkowy raczej) sukces ponownie wróciły? Czy pozwolić piwu dalej się klarować w fermentorze, czy zlać je do butelek? Czy wbrew pobieżnej, organoleptyczne ocenie, piwo mimo wszystko nadaje się jedynie do tego, by nakarmić nim zlew?

 

Bardzo dziękuję za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabutelkować, jak jest dobre to dlaczego chcesz wylewać? Trochę słabo odfermentowało, nie dawaj może za dużo glukozy do refermentacji. Ale pewnie szybko wypijesz, więc powinno być ok :)

Edytowane przez olo333
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po dwóch miesiącach ignorowania białej beczki w kącie mieszkania zdecydowałem się otworzyć ją, by ocenić stopień zepsucia i w końcu pozbyć się zawartości.

Czy dobrze zrozumiałem, że dwa miesiące stało na fermentacji burzliwej?

 

 

Jeśli stało 2 miesiące to nie ma potrzeby stawiać teraz na cichą.

Wystarczy rozlać do butelek (+glukoza), butelki pozostawić na +20st. na 3-4 dni, a później do chłodnego (im bliżej zera tym lepiej).

Piwo w butelkach wyklaruje się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci dziękuję za informację, ekspercie.

 

Dam na pewno znać, gdy dokonam pierwszej celebracji. Mam nadzieję, że nie będę musiał odpowiadać znad muszli klozetowej. Muszę przyznać, że po tych kilku łyczkach odbija mi się znajomym zapachem, co biorę za dobrą monetę :)

 

Mam tylko jeszcze jedno pytanie - ponieważ podczas zlewania znad osadu, którego nie dokonywałem zbyt uważnie, nie wiążąc z ostatecznym wynikiem za wielu nadziei nabrało mi się do rurki trochę tego ostatniego. Czy wobec tego polecasz odczekanie jeszcze kilku dni, by przynajmniej jego część opadła na dno?

 

Ponadto, przypuszczam, że podczas przelewania doszło do dość znacznego napowietrzenia brzeczki. Czy może to bardzo zaszkodzić?

 

Raz jeszcze dziękuję za odpowiedź, tym razem z góry, gdyż muszę pędzić po składniki na obiad :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć, czy stało na fermentacji burzliwej, skoro umilkło już po dwóch dobach od nastawienia. Nie tknąłem go jednak od przygotowania aż do teraz.

 

Wasze odpowiedzi wskazują na to, że fart początkującego to nieodmienne prawo natury :)

 

Dzięki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż mam począć z tym złocistym płynem teraz, gdy nadzieje na piwowarski (przypadkowy raczej) sukces ponownie wróciły? Czy pozwolić piwu dalej się klarować w fermentorze, czy zlać je do butelek? Czy wbrew pobieżnej, organoleptyczne ocenie, piwo mimo wszystko nadaje się jedynie do tego, by nakarmić nim zlew?

 

Bardzo dziękuję za odpowiedź.

Zlewaj. Młode piwo często pachnie i smakuję nieciekawie więc radzę Ci butelkować. Wylać zawsze zdążysz - jeśli trzeba będzie z butelek. Fermentacja nie musi trwać tydzień - mi piwo również kiedyś przefermentowało w dwa dni. Mój eksperyment z rurką zakończył się tak szybko jak się rozpoczął, ale z lektury forum można wyczytać, że brak bulgotania nie oznacza braku fermentacji.

Edytowane przez slotish
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli fermentowałeś w temperaturze pokojowej drożdżami suchymi to nic dziwnego, że przefermentowało w 2 dni.

 

Poza tym nie musi bulkać w fermentorze by fermentacja trwała na całego. Po prostu po pierwszych kilku dniach ilość cukrów w brzeczce spada i drożdże muszą dojadać to co zostało, dlatego idzie im dużo wolniej.

 

Trzymanie piwa po burzliwej wraz z trupami drożdży z dna, przez dłuższy czas nie jest najlepszym pomysłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pony nie czekaj tylko butelkuj.

Myślę ,że jeżeli piwo się nie zakaziło podczas tego przelewania o którym pisałeś

to za 2-3 tygodnie będziesz już degustował swój własny złocisty napój :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez pierwsze dwie doby po zamknięciu fermentora i zalaniu wodą rurki fermentacyjnej zachodziła wewnątrz bardzo intensywna fermentacja burzliwa (dziewczyna, z bezsenności, wyprowadziła się na ten czas do swojej siostry :cool:).

Pierwsza rada - do rurki można napchać trochę waty, to skutecznie wytłumi hałas. Inna sprawa, że jak bardzo mocno bulgocze, to wata się namacza, staje się nieprzepuszczalna niczym korek i w końcu wyskakuje pod dużym ciśnieniem. W każdym razie to działa.

 

Sam płyn był jasnobrązowo-zółty i nieklarowny. Postanawiając dać piwu jeszcze jedną szansę, wymyłem dokładnie odpowiednie naczynia, przelałem do nich brzeczkę, zlewając ją znad osadu (który przypominał jednakże konsystencją i kolorem ten, który pozostaje na dnie balonu z winem, umyłem fermentor i ponownie umieściłem w nim brzeczkę. Miała nieco powyżej 4 Ballingów. W smaku (który poznałem podczas zasysania brzeczki do rury podczas zlewania jej znad osadu) była..zupełnie znośna.

I to jest nieco dziwne. Po 2 miesiącach powinno się sklarować. Jeżeli nie było opcji, że poruszyłeś osad przed pobraniem próbki to za dobrze nie wróży. Zakażone brzeczki mają tendencję do mętnienia. Skoro jednak piszesz, że jest w smaku ok, to butelkuj. Ja bym jednak do butelkowania dał nie więcej niż 120-140g/20L.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.