Skocz do zawartości

W drugim tygodniu po zabutelkowaniu piwo się psuje


Rekomendowane odpowiedzi

Zawsze przy przelewaniu warto wypełnić fermentor CO2 - jak nie z butli, to chociaż z reakcji sody oczyszczonej z kwaskiem cytrynowym - efektywność mocno umiarkowana, ale jakoś działa (sprawdzane - zapalniczka szybko gaśnie, czyli tlen wypchnięty).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, oczywiście dekantuję wężykiem na dno fermentora. Myślę, że napowietrzenie jest minimalne, pomijalne, jakiś tlen i tak jest potrzebny do refermentacji przecież.

 

Generalnie na razie postanowiłem odpuścić ciśnienie i kolejne warki leżakować parę tygodni zanim zacznę je oceniać. Ewidentnie jakość się zmienia w tym czasie, w obie strony, więc może szkoda zdrowia żeby się zajmować tym, co się dzieje w międzyczasie.

 

P.S. Z tym "wstrętnym smakiem" to może trochę przesadzam. :) Po prostu piwo jest niedobre, ma posmak odbierający chęć do picia, jest gorsze niż koncerniak z biedry, no ale nie jest to smak kupy, nie przesadzajmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

whisky

58 minutes ago, abuwiktor said:

Nie no, oczywiście dekantuję wężykiem na dno fermentora. Myślę, że napowietrzenie jest minimalne, pomijalne, jakiś tlen i tak jest potrzebny do refermentacji przecież.

 

Generalnie na razie postanowiłem odpuścić ciśnienie i kolejne warki leżakować parę tygodni zanim zacznę je oceniać. Ewidentnie jakość się zmienia w tym czasie, w obie strony, więc może szkoda zdrowia żeby się zajmować tym, co się dzieje w międzyczasie.

 

P.S. Z tym "wstrętnym smakiem" to może trochę przesadzam. :) Po prostu piwo jest niedobre, ma posmak odbierający chęć do picia, jest gorsze niż koncerniak z biedry, no ale nie jest to smak kupy, nie przesadzajmy.

Do refermentacji napowietrzenie jest zbędne i niewskazane, jedynie potrzebne jest na samym początku do rozmnażania drożdży. Jak zabutelkowałeś i jakość się pogarsza to się nie polepsza. Proponuje zmienić fermentator na taki z kranikiem. Sam dawniej zlewałem z dymiona szklanego i w porównaniu do fermentatora z kranikiem to szkoda porównywać. Taki dymion to dobry jest na wino lub do robienia "piwa" na domowe whisky ze słodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masa ludzi robi to też źle, albo niepotrzebnie. Nie chcę zaczynać odwiecznej dyskusji, ale warto się zastanowić, po co przy konkretnej warce się zlewa na cichą. Czasem warto (gęstwa, jeśli chmielisz na zimno; potencjalnie lepsze sklarowanie; dodatki itp.), czasem nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj innego sposobu, po gotowaniu brzeczki wrzątek wlej do wiadra z kranikiem. Zatkaj i poczekaj jak temperatura spadnie poniżej np.27 stopni (termometr wymagany lub odczekanie na następny dzień). Otwórz dekiel zasyp drożdże i zatkaj. Po odpowiednim czasie zdejmij rurkę z dekla i po upuszczeniu 0,5 litra (do zlewu) nalewaj do butelek. Butelki wyparzone wrzącą wodą wlewaną przez lejek do połowy, kapsluj. Sposób sprawdzony, bez użycia środków odkażających itp.
Zapomniałem
Przed rozlewem 5g/1l cukru przegotować z wodą w małym garnuszku , zalać i dwa razy zamieszać łyżką przelaną wrzątkiem lub włożyć ją do garnuszka z cukrem i samoczynnie wysterylizować.

Edytowane przez grzesiuu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem o jednym szczególe. Mając fermentator plastykowy, jak podnosimy go do góry to zaciąga powietrze z rurki! Powoduje to dostanie się skażonego płynu z rurki do środka. Proponuję zamiast wody zalanie gliceryną z apteki. Stosowałem zamiast niej denaturat, ale szybko lubi odparować przy burzliwej.

Edytowane przez grzesiuu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę "partyzancka" metoda... jest dużo dobrych dezynfekantów, czemu z nich rezygnować? Oblanie wrzątkiem nie dezynfekuje dokładnie, jest lepsze niż nic, ale nie jest pewne. 

 

Ale z podnoszeniem fermentora faktycznie warto uważać.  Można to robić powoli, wtedy zwykle tylko bulka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, grzesiuu napisał:

Problem leży w punkcie
"6. Na 20l piwa 140g glukozy + wrzątek, wlewam do pojemnika z kranikiem i dekantuję do niego piwo z fermentora, potem rozlew. "
W tym czasie natleniasz piwo i game over. Jeżeli mas taką możliwość to używaj wężyka i nie dopuszczać do natlenienia. Najlepszym sposobem jest pominięcie tego kroku i fermentowanie w fermentatorze z kranikiem i bezpośredni rozlew.

Odkąd pamiętam zawsze dekantuje węzykiem do wiadra z kranikiem i dodaję  syrop cukrowy

2 godziny temu, grzesiuu napisał:

Spróbuj innego sposobu, po gotowaniu brzeczki wrzątek wlej do wiadra z kranikiem. Zatkaj i poczekaj jak temperatura spadnie poniżej np.27 stopni (termometr wymagany lub odczekanie na następny dzień). Otwórz dekiel zasyp drożdże i zatkaj. Po odpowiednim czasie zdejmij rurkę z dekla i po upuszczeniu 0,5 litra (do zlewu) nalewaj do butelek. Butelki wyparzone wrzącą wodą wlewaną przez lejek do połowy, kapsluj. Sposób sprawdzony, bez użycia środków odkażających itp.
Zapomniałem
Przed rozlewem 5g/1l cukru przegotować z wodą w małym garnuszku , zalać i dwa razy zamieszać łyżką przelaną wrzątkiem lub włożyć ją do garnuszka z cukrem i samoczynnie wysterylizować.

Wyparzanie to nie jest dobra metoda dezynfekcji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wniosek z tego taki - nie przelewaj z wiadra do wiadra jeśli nie ma potrzeby ! najpierw rób tylko jedno przelanie na cichą i butelkuj bezpośrednio z kranu  już z tego fermentora gdzie piwo na cichej - na 90 % już zobaczysz poprawę,  jeśli nie to nie rób cichej wcale - 3 tygodnie fermentacji i w butelki (jeśli można oczywiście).

Daj znać czy to pomogło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie przelewałem na cichą. Wyłącznie ostrożna dekantacja z fermentora do wiadra z kranikiem w celu uzyskania komfortowych warunków butelkowania. Fermentacja w fermentorze z kranikiem to będzie ostateczność, na razie nie chcę się zastanawiać, czy to już tym razem trzeba było wymienić uszczelkę, albo czy dzieciak mi podczas zabawy nie przestawił wajchy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, anmar napisał:

Czytając ten wątek zastanawiamy się: czy przez te 13 sezonów warzenia mamy aż tyle szczęścia, że nie spapraliśmy żadnej warki, czy też niektórzy uczestnicy tej dyskusji coś cudują.

Każde piwo przelewamy do szklanego balonu na cichą, każde butelkujemy z fermentora z kranikiem, do każdego do refermentacji dodajemy cukier w postaci gorącego syropu. Nie przepłukujemy pojemników CO2, nie cudujemy z dodatkami np. z przeciw utleniaczami. Dajemy piwu czas od uwarzenia do butelkownia min. 6 tygodni. To jeśli chodzi o piwo. Natomiast przestrzegamy (może nawet przesadnie) czystości. Do mycia zarówno sprzętu jak i butelek używamy aktywnej piany (Dimer). Pomieszczenia do warzenia i fermentacji są regularnie sprzątane i myte. Od 4 sezonów do odkażania  używamy CLO2 doceniając wygodę stosowania. Poprzednio używane środki (pirosiarczan, aktywny tlen) były równie skuteczne. Wychodzimy z założenia, jeśli ludzkość warzyła piwo od 6k lat nie mając naszych możliwości i wiedzy i piwo było dobre to co my musimy robić źle, że zakładane są takie wątki. Warzmy świadomie, nie brońmy się przed wiedzą to jest skuteczny sposób otrzymania smacznego piwa.

Sezon XI.jpg

To chyba lecimy na tym samym szczęściu xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i super ;)

U jednego gra jedno,  u drugiego drugie.  Zależy od procesu, składników i warzonego stylu. Taki kwas askorbinowy w porterze nie ma sensu,  a w NEIPA to inna sprawa.

Na pewno na początku trudniej ustrzec się błędów, to i remedia bardziej radykalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2021 o 08:35, anmar napisał:

13 sezonów warzenia mamy aż tyle szczęścia, że nie spapraliśmy żadnej warki, czy też niektórzy uczestnicy tej dyskusji coś cudują.

To niczego nie dowodzi. Każdy w końcu trafi na zakażenie warki - to kwestia czasu. Boją się tego browary przemysłowe jak i mniejsze i jest to wpisane w ten biznes.

A z tą ludzkością kilkaset lat temu nie było tak fajnie - bardzo często było zakażone i do wylania, lub np jak dotarło z wysp do Indii już było zakażone.

Żeby mieć dzisiaj trunek wysokiej jakości wiele wody i słodu musiało pójść do gleby- nie było tak kolorowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Piotr Ba napisał:

A z tą ludzkością kilkaset lat temu nie było tak fajnie - bardzo często było zakażone i do wylania, lub np jak dotarło z wysp do Indii już było zakażone.

A to nie było nawet tak, że do XIX w.(czyli otrzymania czystych kultur drożdży) każde otrzymane piwo było lekko kwaskowe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Piotr Ba napisał:

Każdy w końcu trafi na zakażenie warki - to kwestia czasu. Boją się tego browary przemysłowe jak i mniejsze i jest to wpisane w ten biznes.

 

bzdura. wystarczy konsekwentnie przestrzegac procedur czystosci i nikt niczego nie musi sie bac.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież nie każda wada pojawiająca się z czasem jest skutkiem zakażenia, to i dezynfekcja nie jest remedium na wszystko. Utlenienie, hop creep, "skunksy" od światła - część to kwestie zwykle pomijalne, część typowe wady, ale wszystko może się zdarzyć. 

 

Co nie zmienia faktu, że higiena to kluczowa sprawa, a jak ktoś tego nie pilnuje, to się prosi o kłopot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2021 o 08:35, anmar napisał:

Czytając ten wątek zastanawiamy się: 

 

Jestem podobnego zdania. Mam kilkadziesiąt warek za sobą, nie zaczynałem od brewkitt'ów tylko od razu od zacierania słodów, nigdy nie przelewam na cichą, fermentuję piwa w wiadrze z kranikiem i ANI RAZU nie złapałem infekcji. Ale.... i to podstawa, ale zawsze wszystko do przesady dezynfekuję i dbam o 100% higienę. Owszem nie obeszło się bez błędów, nieraz zadałem drożdże do za wysokiej temperatury, bo o 3:00 rano nie chciało mi się czekać na schłodzenie brzeczki do odpowiedniej temperatury, ale suma sumarum wszystkie piwa były pijalne, lub może nawet nieskromnie powiem, że były smaczne. Choć zdaję sobie sprawę, że pewnie u niektórych jury na konkursie znalazłoby uchybienia.

Jednak żadne z piw nie wylądowało w kanale i tego wszystkim kolegom życzę. Higiena, higiena i jeszcze raz higiena....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, kiwitom napisał:

 

Jestem podobnego zdania. Mam kilkadziesiąt warek za sobą, nie zaczynałem od brewkitt'ów tylko od razu od zacierania słodów, nigdy nie przelewam na cichą, fermentuję piwa w wiadrze z kranikiem i ANI RAZU nie złapałem infekcji. Ale.... i to podstawa, ale zawsze wszystko do przesady dezynfekuję i dbam o 100% higienę. Owszem nie obeszło się bez błędów, nieraz zadałem drożdże do za wysokiej temperatury, bo o 3:00 rano nie chciało mi się czekać na schłodzenie brzeczki do odpowiedniej temperatury, ale suma sumarum wszystkie piwa były pijalne, lub może nawet nieskromnie powiem, że były smaczne. Choć zdaję sobie sprawę, że pewnie u niektórych jury na konkursie znalazłoby uchybienia.

Jednak żadne z piw nie wylądowało w kanale i tego wszystkim kolegom życzę. Higiena, higiena i jeszcze raz higiena....

Fajnie że smakowało ale to nie oznacza że piwa sa bez wad i infekcji ( nie wszystkie infekcje powoduja że piwa sa niepijalne)

ps no chyba że masz certyfikat bjcp czy inne pspd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, anteks napisał:

Fajnie że smakowało ale to nie oznacza że piwa sa bez wad i infekcji ( nie wszystkie infekcje powoduja że piwa sa niepijalne)

ps no chyba że masz certyfikat bjcp czy inne pspd

 

Nie, nie mam żadnych certyfikatów, po prostu nigdy nie zauważyłem żadnych oznak infekcji, ani wizualnie, ani w smaku. Nie jestem ekspertem, ale też nie miałem potrzeby umieszczania zdjęć na forum i pytania szanownych browarników, czy to infekcja, czy nie. Może masz rację, ale to chyba organoleptycznie dało by się wyczuć, bo jeżeli nie, to po co bronić się przed tymi infekcjami, skoro nie zmieniają smaku, ani nie da się ich zauważyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt nie ma wątpliwości,  że trzeba dbać o dezynfekcję, bo można zrobić wszystko idealnie zgodnie z planem,  a wyjdzie kwach albo inny brett, bo się tylko myło gąbką od naczyń albo co najwyżej wyparzało wrzątkiem.

 

Z drugiej strony, ja przy mojej czwartej warce powtarzałem drugi raz APA i nie umiałem odfiltrować chmielu na zimno, co skończyło się laniem przez sitko i utlenieniem. Po kilku tygodniach trzymało się gorzej niż takie samo piwo o kilka tygodni starsze, pociemniało, smakowało i wyglądało jakby ktoś do niego dodał przeparzonej czarnej herbaty. Infekcji nie było, dbam o to od samego początku ale był inny błąd. Zwłaszcza na początku to jest problemem, ale nie tylko.  Jeśli się robi NEIPA, to utlenienie może być kluczowym problemem i trudno mi uwierzyć,  że wystarczy dezynfekcja.

Zależy od gustu, rodzaju piwa,  preferencji, ale nie każda wada to infekcja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.03.2021 o 00:05, kiwitom napisał:

i ANI RAZU nie złapałem infekcji.

Jak  już powiedziałem to niczego nie dowodzi. To że nie miałem korony nie oznacza że wirus nie istnieje i nie zaraża innych. W końcu będziesz miał kwacha i to kwestia czasu. Jak zrobisz sto warek to pogadamy. Ja dotychczas wylałem tylko jedno wiadro i uważam że jest to w miarę  OK.

Chodziło mi o to że w dawnych czasach nie było tak prosto trzymac tą higienę - dziś mamy dostęp do nowoczesnej chemii i wiedzę którą kilkaset lat gromadzono a już luksusem dzisiejszych czasów jest zacieranie infuzyjne w np. 68 st C

W dniu 14.03.2021 o 21:15, Łachim napisał:

nie umiałem odfiltrować chmielu na zimno

Powiedzmy sobie otwarcie że nie jest możliwe w warunkach domowych odfiltrowanie chmielu przed butelkowaniem i nie warto się tym aż tak przejmować - ja bynajmniej nie mam gejzerów a filtruje tylko przez hop spider.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Piotr Ba napisał:

Powiedzmy sobie otwarcie że nie jest możliwe w warunkach domowych odfiltrowanie chmielu przed butelkowaniem i nie warto się tym aż tak przejmować - ja bynajmniej nie mam gejzerów a filtruje tylko przez hop spider.

Dobry cold crash zwykle wystarcza, wtedy nawet nie trzeba filtrować.

Co do infekcji nie do końca się zgodzę, ale myślę,  że wszyscy mają trochę racji.  Przy dobrej dezynfekcji można zredukować ryzyko do takiego poziomu,  że infekcja może się nie zdarzyć na przestrzeni i 100 warek, ale też nie wszystkie źródła zakażenia są ze sprzętu - może być zła gęstwa, pechowe zaszczepienie z powietrza czy dodatków itp. Wszystkiego się ustrzec nie da, ale można wszystko robić tak,  że w praktyce infekcja nie będzie w ogóle tematem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.