Skocz do zawartości

Dziwny smak po butelkowaniu - Infekcja?


Juranto

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety pierwszy (drugi) post na forum i od razu z prośbą o pomoc, zawsze staram sie walczyć do końca, ale w tym przypadku nawet mi puszcza już cierpliwość i chęć do dalszego warzenia piwa. Czytałem już chyba wszystkie tematy, które mogą dotyczyć mojego problemu, pomimo, że parę jest podobnych niestety rozwiązania nie sprawdzają sie u mnie.

 

Mam za sobą na dzień dzisiejszy okolo 30 warek, niestety od ponad roku praktycznie samych nieciekawych. Wydaje mi sie, że zacząłem skądś łapać powoli infekcje, stosowałem tylko płyn do mycia naczyń, gąbkę i na końcu piro/Oxi. Szale goryczy przelało piwo, które okazało pierwszym prawdziwym kwachem z gejzerem przy otwieraniu i skończyło w odpływie. Po tamtym piwie kupiłem nowy sprzęt, łącznie z rurkami kranikiem, fermentorem i coś mocniejszego do mycia (https://czerwonygrzybek.pl/Chemipro-Caustic-80g-p664c64c183.html).

 

Kolejne piwa wychodziły (zwykle proste Ale na słodzie Pilsner) z bardzo dziwnym posmakiem jakby kukurydziane, odpychające, ścinające w ustach. Piwa mocno chmielone (NEIPy, APY na słodzie Pale ale) wychodziły całkiem przyzwoicie. Zacząłem w takim razie szukać przyczyny w czymś innym. Myślałem, że to może problem ze słodem Pilsner, na Pale Ale wyszło mi nawet przyzwoite delikatne Blonde Ale, także zrzuciłem winę na słód i DMS. Zacząłem kupować i testować słód z innych słodowni. Jak sie można domyśleć nie wiele się zmieniło, poza ostatnim na którym podniosłem gotowanie do 80 minut, jednak w butelkach potem znowu ten okropny posmak, ciężko mi teraz obiektywnie określić co to, za każdym razem czuje już tylko taką jakby kukurydzę, ale też jakby kwiatki, wzmocnioną goryczkę (zdarzył sie raz nawet coś ala piołun). Zrzuciłem potem w takim razie winę na chmiel, czytałem na forum, że polskie chmiele potrafią dawać dziwne posmaki.

 

Żeby trochę streścić próbowałem po czytaniu forum chyba już wszystkiego, zmieniałem cukier do refermentacji, wyjmuje wszystkie warzywa z kuchni i myję ją dwa dni przed warzeniem/rozlewem, ostatnio zacząłem używać kreta z wymienionym wyżej chemipro Caustic, dokładne płukanie i na końcu StarSan, przestałem przelewać piwa na cichą. Także stojąc ponad rok w miejscu, co gorsza nie mając przyjemności z picia takiego piwa liczę na czyjąś pomoc. Wiem, że istnieje bardzo wiele czynników, jednak jestem coraz bardziej przeświadczony o jakieś ciągłej infekcji.

 

To co łączy w większości wszystkie piwa to żadnej wady przy rozlewie, wręcz odwrotnie. Wszystko zaczyna sie w butelkach. Ostatnio myślałem, że w końcu się udało, uwarzyłem German Ale na drożdżach K-97 w 15 stopniach żeby jak najbardziej zbliżyć się do jak najczystszego profilu. Przez 5 tygodni i cotygodniowych degustacji wszystko było ok - na początku drożdżowy posmak, potem piwo zaczęło się układać, piękny profil chmielowy (moja dziewczyna w ostatniej ślepej degustacji nie rozpoznała piwa z Rothaus Tannenzäpfle). Wystarczył tylko tydzień później (6 tydzień od zabutelkowania), żeby wszystko sie zmieniło - wrócił ten sam okropny posmak. Dodam, że po dwóch małych 0.33l tych 'piwkach' bolał cały przyszły dzień moją dziewczynę żołądek (nie wiem, przypadek?).

 

Z ostatnich warek jeszcze NEIPA, po rozlewie starczył jej tylko tydzień, żeby zmieni piękny tropikalny zapach i smak w coś, co ciężko mi nazwać. Smakowała jakby utlenionym chmielem i bardzo ściemniała.

 

Daje sobie prawdopodobnie jeszcze czas na 2 warki, dlatego chciałbym spytać co mógłbym zrobić, żeby całkowicie wykluczyć lub ewentualnie wybić coś, co prawdopodobnie towarzyszy mi od roku (a może i dłużej). Rozumiem, że nie ma innej możliwość niż infekcja? Czy mogłoby się w butelkach coś innego wydarzyć? Jeśli infekcja to czemu nie wcześniej? Warze i rozlewam w kuchni, nie zaglądam do fermentora przez 2 tygodnie podczas fermentacji, czy możliwe, że zachodzi już do infekcji podczas chłodzenia? Po gotowaniu zlewam z kotła warzelnego przez kranik do fermentora po Star Sanie i tylko uchylam pokrywkę, ostatnio zlałem nawet w temp. tylko trochę mniejszej niż 90 stopni, żeby jeszcze ewentualnie zabić co by tam mogło zostać, przykrywam jak tylko ciasno się da (nie mogę do końca ze względu na chłodnicę) i chłodzenie około 30 minut w łazience.

 

Postaram sie może uściślić to co mnie jeszcze nurtuje:

 

- przyznam się, że kreta używałem na oko wsypałem go do 2l gorącej wody i do tego około 2g Chemipro Caustic (przy okazji, przy takim dozowaniu wg. producenta może być on w ogóle wydajny? Tylko 1g/1l. Zauważyłem tez dziś w składzie, że ma aktywny chlor, możliwe jest, że przy dokładnym spłukaniu, potem potrzymanie w StarSanie nie spłucze się?) Następnie taką mieszaninę trzymałem około 3dni, potrząsając w miarę możliwość z całym sprzętem w środku - kranikami, wężykami etc.

 

- niektórzy, którzy próbowali mojego piwa już wcześniej skarżyli się, że po jednym dwóch (0.33l) mieli następnego dnia małego kaca, jednak wszystkie fermentacje przeprowadzam w niższych temperaturach niż zalecana

 

- czy jest możliwe, żeby taka infekcja (czy to być może w tym przypadku dzikimi drożdżami czy innymi) mogła być nie bezpieczna? Wspominałem już o bólu żołądka mojej dziewczyny.

 

Przepraszam za zbyt przydługawego posta, ale po takim czasie ciężko mi o wszystkim wspomnieć i wszystko dokładnie opisać. Rozumiem, że nie będzie łatwo określić co to takiego dlatego miałbym ewentualną prośbę, czy byłby jakiś sensoryk w stanie spróbować tego piwa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Butelki wymieniłeś? Bo wymieniłeś cały sprzęt a może lejesz w te same flaszki, w których początkowo złapałeś infekcję i po jakimś czasie wychodzi znowu. 

 

Jak ten środek, którego używasz zawiera chlor to mogą Ci wychodzić chlorofenolowe posmaki, ale to byłoby wyczuwalne już przy rozlewie. Zresztą jeśli dobrze płuczesz to nie powinno być problemu. 

 

To, że NEIPA Ci się utleniła i ściemniała to akurat nic dziwnego, standard w domowych NEIPAch, to jest bardzo trudny styl. Gorzej z tą kukurydzą. Najlepiej jakbyś dał spróbować komuś z jakimś pojęciem sensorycznym przykładową flaszkę czy dwie z tą wadą, żeby potwierdzić czy to na pewno infekcja czy może jakiś błąd w procesie. Jak nie masz nikogo w pobliżu to możesz odezwać się na priv i wysłać do mnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z butelkami sprawa wygląda tak, że połowa jest moich używanych, połowa nowych. Moje zawsze po wypiciu spłukuję wodą i wkładam do zmywarki. Dzień przed butelkowaniem, używane zamaczam w fermentorze z ciepłą wodą i płynem do mycia naczyń i myję szczotką do butelek. Spłukuję. Nowe natomiast spłukuję tylko pod bieżącą wodą. Następnie przepłukuję Starsanem (zaczynając od nowych przelewając przez wszystkie aż do używanych), w dzień rozlewu spłukuję wszystkie tylko delikatnie wrzątkiem.

 

Zauważyłem, że nowe butelki (jak jestem stacjonarnie w sklepie) ostania paleta z góry nie jest przykryta. Jak przychodzą do mnie w paczce i zamawiam słód nie są zabezpieczone, często dlatego je przepłukuję wodą, bo są delikatnie zakurzone. Potem przepłukuję Starsanem zaczynając od nowych butelek i jeśli coś by w nich było dałoby radę ze środkiem dezynfekującym się rozprzestrzenić na pozostałe? Może jest to jakaś też myśl...

 

Co do Neipa trochę nie mogę uwierzyć w to utlenienie, jest to moja 7, starałem sie dopracować brak utlenienia na moje warunki jak tylko mogę, przelewam tylko raz na samym końcu (chmiele po kolei dodaje w wygotowanych workach nylonowych) małym strumieniem, rozlewam do butelek podłączając zaworek grawitacyjny bezpośrednio, żadnych pęcherzyków i spienienia przy przelewie. Ponad rok temu przelewając Neipe dodatkowo na cicha, przy przelewaniu z wężykiem + spienienie, pęcherzyki powietrza w rurce nie miałem takiego utlenienia po miesiącu jak w tej ostatniej po tygodniu. Co jeszcze ciekawsze na przedostatniej Neipie w ubiegłym roku udało mi sie uzyskać 2 miejsce w zawodach domowych browarników, a cały proces był ten sam - tym bardziej nie mogę znaleźć żadnego schematu, co tu nie gra.

 

Bardzo chętnie bym komuś przekazał parę butelek, mieszkam obecnie za granica może jest ktoś z południowych Niemiec, Szwajcarii, południowy wschód Francji? Jeśli nie, postaram się ogarnąć jakaś wysyłkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wyczytałem to praktycznie wszystko chciałeś poprawić, a o tym co jest najważniejsze w procesie warzenia piwa wspomniałeś tylko na marginesie, mianowicie fermentacja i temperatura fermentacji. Zaznaczyłeś, że wszystkie fermentacje przeprowadzasz w niższych temperaturach niż zalecana, rozwiń ten fragment, jak bardzo zaniżasz temperaturę fermentacji i czy dowolnie się ona zmienia czy może jesteś w stanie nią sterować? Jak tylko zanosisz do piwnicy i jest tam zbyt chłodno dla drożdży do normalnej pracy to one też nie dadzą rady przerobić cukru skąd może się wziąć późniejsze przegazowanie gdy nagle drożdże zaczną w butelce zjadać pozostały cukier. Przegazowanie w NEIPAie może się również wziąć z drobinek chmielu który przypadkiem mógł się dostać do butelek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, gorek007 napisał:

Z tego co wyczytałem to praktycznie wszystko chciałeś poprawić, a o tym co jest najważniejsze w procesie warzenia piwa wspomniałeś tylko na marginesie, mianowicie fermentacja i temperatura fermentacji. Zaznaczyłeś, że wszystkie fermentacje przeprowadzasz w niższych temperaturach niż zalecana, rozwiń ten fragment, jak bardzo zaniżasz temperaturę fermentacji i czy dowolnie się ona zmienia czy może jesteś w stanie nią sterować? Jak tylko zanosisz do piwnicy i jest tam zbyt chłodno dla drożdży do normalnej pracy to one też nie dadzą rady przerobić cukru skąd może się wziąć późniejsze przegazowanie gdy nagle drożdże zaczną w butelce zjadać pozostały cukier. Przegazowanie w NEIPAie może się również wziąć z drobinek chmielu który przypadkiem mógł się dostać do butelek.

Zbudowałem box ze styropianu, tak wiec jestem w stanie +/- 2 stopnie kontrolować temperaturę. Spoglądam w notatki np. na US-05 zaczynam z reguły od 15 stopni, po tygodniu około 18 stopni i na 4 dni przed butelkowaniem do domu (około 22 stopnie), Neipa dodatkowo po przeniesieniu z mieszkania przed butelkowaniem cold crash. Także wychodzi, ze górną fermentacje trzymam w jednym fermentorze minimum 14 dni. Robię próbkę FFT z reguły schodzi mi nawet delikatniej mniej niż na próbce.

 

Nie mam problemu z gushingiem w Neipie, wspominałem o zbyt szybkim utlenieniu, czy to nie ma jakiegoś związku z infekcją. Chyba, że to postrzegam tylko jako utlenienie ze względu na smak i kolor, a być może ma to związek z czymś innym....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli to infekcja, to możesz mieć "coś" w mieszkaniu, może spróbuj raz warzyć w (zupełnie) innym miejscu. To, że pojawia się dopiero po butelkowaniu może być kwestią czasu dojrzewania tego posmaku raczej, czy refermentacji, niż samych butelek. A może woda?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak wygląda sprawa wiadra do rozlewu, czym je traktujesz i ile ?

 

Możesz jeszcze wypłukane wiadro i wężyk zalać gorącą wodą  z chłodnicy,zawsze tak robię,koniec węża z chłodnicy w waż do przelewania,to wszystko do wiadra przy okazju płuczę tak z ługu  ,jak masz szczelinę w tych swoich instalacjach, wiadro(garnek)-chłodnica, to przykryj ja rozciętym workiem na śmieci.

 

Jak to smakuje ok po rozlewie i psuje się po paru tygodniach to moim zdaniem łapiesz coś na etapie rozlewania, ewentualnie butelek (ale piszesz ,ze cześć masz nowych to się to trochę nie klei).

Czy ten środek działa, u mnie żaden starsan,chlor nie pomógł na coś takiego,dopiero ług i kwas fosforowy (ale używam kwasu tylko do płukania butelek po wyługowaniu),ł

ugu to w nim trochę mało 1g na L ,kup sobie ług i  dobre okulary i tym zadziałaj.

 

Jeszcze jedna rzecz, używasz tego samego wiadra do rozlewu i  filtracji ?

Edytowane przez dziedzicpruski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisali Koledzy, wygląda no to, że problem powstaje podczas butelkowania.

Widzę, że korzystasz z tej samej chemii, więc opiszę jak ja przygotowuję butelki.

 

1. Chemipro Caustic na jedną godzinę - to raczej profilaktyka, bo staram się utrzymywać butelki w czystości - po opróżnieniu płukanie wodą.

     Robię roztwór w fermentorze z kranikiem, z którego będę później napełniał butelki. Do fermentora wrzucam także rurkę z zaworkiem do napełniania butelek.

2. Jednokrotne płukanie wodą - woda kranowa - a także płukanie fermentora po causticu.

3. Jednokrotne napełnianie butelek wodą zakwaszoną kwasem fosforowym - z ww. fermentora, w którym przygotowuję kwaśną wodę.

4. Jednokrotne płukanie wodą. - woda kranowa - a także fermentor.

5. Jednokrotne napełnianie butelek Chemipro OXI na ok. 10 minut - z ww. fermentora. Potem suszenie na stojaku.

 

Dzięki temu mam sterylne butelki, fementor i rurkę grawitacyjną.

 

Warzę od ok. 10 lat i stosuję cały czas ten sam schemat. Nigdy nie miałem problemów, o których piszesz.

 

Mam nadzieję, że pomogłem.

 

PS. Dodam, że w tym samym pomieszczeniu (czyli w kuchni) przygotowuję chleb na zakwasie, a czasami robię ser. Nigdy nie przygotowuję kuchni jakoś specjalnie przed warzeniem. Ot, normalne sprzątanie. Bez przesady. W całej swojej karierze miałem jedną infekcję. To było w czasach gdy jeszcze przelewałem na tzw. "cichą" poprzez niedomyty kranik.

 

PS jeszcze jeden Edit. Woda z caustickiem ma 60 stopni. Woda z OXI też. Płukanie wodą o temp. ok. 40 stopni.

 

Edytowane przez andy1856
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, x1d napisał:

Jeżeli to infekcja, to możesz mieć "coś" w mieszkaniu, może spróbuj raz warzyć w (zupełnie) innym miejscu. To, że pojawia się dopiero po butelkowaniu może być kwestią czasu dojrzewania tego posmaku raczej, czy refermentacji, niż samych butelek. A może woda?

 

Z chęcią, jednak nie mam możliwości warzenia poza domem na ten czas.

Wodę mam dosyć twardą, dlatego przegotowuję kranówkę dzień przed warzeniem z 10 minut i po około 2h dekantuje. Jeśli jednak było by coś z nią nie tak, nie odczuł bym tego w smaku już podczas rozlewu? Jeśli będzie potrzeba mogę wkleić profil wody.

 

 

13 godzin temu, BROWAR KWARTA napisał:

Cześć,

A czy Ty albo ktoś z domowników robi w w tym samym mieszkaniu np sery domowej roboty, ogórki kiszone albo pieczecie własny chleb ?

Kisiłem ogórki i kapustę jednak w dużych odległościach czasu pomiędzy warzeniami, długo takie bakterie mogą unosić sie w powietrzu? Tylko wtedy profil smakowy trochę nie pasuje do infekcji bakteriami kwasu mlekowego.

Natomiast nie lubię używać chemii w kuchni i myje kafelki i blat octem spirytusowym, mogłoby coś przejść? Nie neutralizuje sie?

 

 

8 godzin temu, andy1856 napisał:

Tak jak pisali Koledzy, wygląda no to, że problem powstaje podczas butelkowania.

Widzę, że korzystasz z tej samej chemii, więc opiszę jak ja przygotowuję butelki.

 

1. Chemipro Caustic na jedną godzinę - to raczej profilaktyka, bo staram się utrzymywać butelki w czystości - po opróżnieniu płukanie wodą.

     Robię roztwór w fermentorze z kranikiem, z którego będę później napełniał butelki. Do fermentora wrzucam także rurkę z zaworkiem do napełniania butelek.

2. Jednokrotne płukanie wodą - woda kranowa - a także płukanie fermentora po causticu.

3. Jednokrotne napełnianie butelek wodą zakwaszoną kwasem fosforowym - z ww. fermentora, w którym przygotowuję kwaśną wodę.

4. Jednokrotne płukanie wodą. - woda kranowa - a także fermentor.

5. Jednokrotne napełnianie butelek Chemipro OXI na ok. 10 minut - z ww. fermentora. Potem suszenie na stojaku.

 

Dzięki temu mam sterylne butelki, fementor i rurkę grawitacyjną.

 

Warzę od ok. 10 lat i stosuję cały czas ten sam schemat. Nigdy nie miałem problemów, o których piszesz.

 

Mam nadzieję, że pomogłem.

 

PS. Dodam, że w tym samym pomieszczeniu (czyli w kuchni) przygotowuję chleb na zakwasie, a czasami robię ser. Nigdy nie przygotowuję kuchni jakoś specjalnie przed warzeniem. Ot, normalne sprzątanie. Bez przesady. W całej swojej karierze miałem jedną infekcję. To było w czasach gdy jeszcze przelewałem na tzw. "cichą" poprzez niedomyty kranik.

 

PS jeszcze jeden Edit. Woda z caustickiem ma 60 stopni. Woda z OXI też. Płukanie wodą o temp. ok. 40 stopni.

 

 

Dzięki, z tego co widzę działamy naprawdę podobnie.

Jak dawkujesz Chemipro Caustic? Według zaleceń producenta? Może ten preparat nie jest taki skuteczny już w moim przypadku żeby to coś wytłuc, a u Ciebie profilaktycznie się sprawdza? Co zrobiłeś po infekcji - wymiana sprzętu, czy mycie?

 

12 godzin temu, dziedzicpruski napisał:

A jak wygląda sprawa wiadra do rozlewu, czym je traktujesz i ile ?

 

Możesz jeszcze wypłukane wiadro i wężyk zalać gorącą wodą  z chłodnicy,zawsze tak robię,koniec węża z chłodnicy w waż do przelewania,to wszystko do wiadra przy okazju płuczę tak z ługu  ,jak masz szczelinę w tych swoich instalacjach, wiadro(garnek)-chłodnica, to przykryj ja rozciętym workiem na śmieci.

 

Jak to smakuje ok po rozlewie i psuje się po paru tygodniach to moim zdaniem łapiesz coś na etapie rozlewania, ewentualnie butelek (ale piszesz ,ze cześć masz nowych to się to trochę nie klei).

Czy ten środek działa, u mnie żaden starsan,chlor nie pomógł na coś takiego,dopiero ług i kwas fosforowy (ale używam kwasu tylko do płukania butelek po wyługowaniu),ł

ugu to w nim trochę mało 1g na L ,kup sobie ług i  dobre okulary i tym zadziałaj.

 

Jeszcze jedna rzecz, używasz tego samego wiadra do rozlewu i  filtracji ?

 

Wiadro do rozlewu trzymałem w roztworze Chemipro Caustic po głównym fermentorze (na 2l gorącej wody 2g + wsypałem na oko kreta). Tu pojawia się pytanie o skuteczność tego preparatu, kreta prawdopodobnie wsypałem za mało. Czytałem, że sody w krecie może być tylko 30% co na 2l dałoby ok. 60g. Posiadam coś takiego, ale nawet nie jest napisany procentowy udział składników (https://allegro.pl/oferta/mr-muscle-drano-power-granulat-do-rur-500-g-8739449538).

Niestety, o dziwo u mnie trochę ciężko z dostępnością sody kaustycznej, a jeśli już to jest naprawdę droga, ale chyba nie ma co przebierać w środkach i zalać wszystko porządnie w ługu, żeby mieć pewność.

Z workiem na śmieci dobry pomysł, zdarza mi się przykrywać papierem kuchennym, ale worek wydaje się być lepszą opcją ze względu na szczelność.

 

Nie, filtruje w kociołku warzelnym, ale wodę przed zacieraniem, filtrowaną brzeczkę zlewam w stare fermentory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że jesteś doświadczonym piwowarem z sporą wiedzą. Drogą dedukcji wydaje mi się, że może problem może  tkwić w układaniu receptur. Spróbuj zakupić gotowy zestaw ze sklepu z surowcami i zobaczysz czy dalej  będzie problem. A co do posmaku kukurydzy to tylko DMS przychodzi mi na myśl, więc jeżeli nie gotujesz pod przykryciem, to spróbuj wydłużyć gotowanie.

Edytowane przez gorek007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.02.2020 o 23:36, gorek007 napisał:

Wygląda na to, że jesteś doświadczonym piwowarem z sporą wiedzą. Drogą dedukcji wydaje mi się, że może problem może  tkwić w układaniu receptur. Spróbuj zakupić gotowy zestaw ze sklepu z surowcami i zobaczysz czy dalej  będzie problem. A co do posmaku kukurydzy to tylko DMS przychodzi mi na myśl, więc jeżeli nie gotujesz pod przykryciem, to spróbuj wydłużyć gotowanie.

 

Ten posmak kukurydzy to moja bardzo subiektywna ocena, dochodzą do tego jakby takie słodkawe posmaki, ale natarczywe. W zapachu nawet trochę jakby kwiatowe. Mam dosyć wąski i wysoki kociołek, do tego jedna grzałka tylko 2500W także musze gotować bez przykrycia inaczej mi wykipi. Odparowanie na poziome 15%/h, dlatego dolewam z reguły 1-2l wrzątku podczas gotowania.

Jak wspomniałem przedłużałem gotowanie do 80min. Po butelkowaniu tydzień w mieszkaniu (22-23 stopnie) i do piwnicy (12-14 stopni). Po 6 tygodniach pojawił sie znowu ten dziwny smak, do 5 tygodnia piwo bez zarzutu. Pytanie tylko, czy jeśli to DMS to czy nie byłby wyczuwalny już podczas rozlewu?

Edytowane przez Juranto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Juranto napisał:

Po 6 tygodniach pojawił sie znowu ten dziwny smak, do 5 tygodnia piwo bez zarzutu. Pytanie tylko, czy jeśli to DMS to czy nie byłby wyczuwalny już podczas rozlewu?

 

daj piwo do oceny sedziemu, rozpozna wade i podpowie jak poradzic sobie z problemem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam wszystkich po krótkiej przerwie,

 

udało mi sie dać piwo ponad tydzień temu do oceny jednej z osób w lokalnym sklepie w którym dokonuje najczęściej zakupów. Nie wydaje mi sie specjalnie żeby byli oni jakimiś licencjonowanymi sędziami, ale fajnie było w końcu z kimś skonfrontować ten posmak.

 

Ogólnie, również ku mojemu zdziwieniu piwo im smakowało. Podobał im sie chmielowy finał na końcu, trochę za dużo słodowości jak na pilsa niemieckiego (45 minut w 63 stopniach na samym pilzneńskim?), i według ich teorii mogło dojść do oksydacji podczas butelkowania.

 

Co najgorsze (albo najlepsze) podczas kolejnej z rzędu cotygodniowej degustacji piwo w tym tygodniu znacznie sie polepszyło (2,5 miesiąca od butelkowania). Moja dziewczyna (tester jakości :) ) znowu pomyliła w ślepym teście z Rothausem, także jestem sam zaskoczony jak to piwo zmieniło się teraz na plus i jestem w dalszym końcu jeszcze bardziej zamieszany niż na początku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Juranto napisał:

piwo w tym tygodniu znacznie sie polepszyło (2,5 miesiąca od butelkowania)

Przeczytaj konkluzję tego wpisu na blogu. Może o to chodzi: the extended lagering should ultimately drive off the flavor.

 

Ale Schwarz 5 planowany jako lekkie piwo na lato okazało się pijalne dopiero całkiem niedawno. Po 8 miesiącach od butelkowania.

Edytowane przez zasada
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojej strony dodam pare uwag:

 

1. Jesli masz czyste warunki w miejscach w ktorych warzysz/rozlewasz to stosowana przez Ciebie chemia jest wystarczajaca. Polecalbym jednak dokupic srodek na bazie alkoholu aby na bierzaco dezynfekowac szlauchy/kraniki/utensylia bezposrednio przed kontaktem z piwem (pomimo wczesniejszego czyszczenia i dezynfekcji).

2. Umyte/zdezynfekowane butelki nie powinny stac i czekac na piwo dluzej niz 30 minut otwarte. (Osobiscie uzywam tych z zamykaniem)

3. Zrob jedna warke na miekkiej, kupnej wodzie z niska zawartoscia twardosci magnezowej. Sam wspominales ze masz twarda wode w kranie, jesli do tego twardosc magnezowa jest wyzsza niz 3 st. dH mozesz miec nieprzyjemna goryczke o ktorej wspominales. Jesli masz mozliwosc dolnej fermentacji to zrob na takiej miekkiej wodzie (badz mieszance miekkiej wody z destylowana) lager/pils absolutnie nie chmielony na zimno, i bez zadnej "przerwy diacetylowej". Do tego solidny lager w niskich temp.  Jesli piwo to bedzie udane to masz odpowiedz na twoj problem.

 

Moim zdaniem woda moze miec duze znaczenie w twoim przypadku, jak i moze pech przy kupnie chmielu. Szczegolnie jesli chmielisz na zimno to zla jakosc moze fatalnie odbic sie na koncowym efekcie piwa. Do tego dochodzi fakt ze warzysz juz dluzszy czas wiec i twoje oczekiwania i samokrytyka sa coraz wyzsze. Najprawdopodobniej jeszcze rok temu bys sie zachwycal tymi piwami ktore teraz w twojej opinii nie wychodza. Zaczynasz wyczuwac duzo wiecej niuansow ktore maja wplyw na piwo, jak woda, chmiel, drozdze i ich ilosc oraz proces fermentacji.

 

Mysle ze kazdy na forum przyzna ze z czasem stal sie coraz bardziej krytyczny jesli chodzi o ocene wlasnych piw, majac czasem wrazenie ze wiecej nie wychodzi niz wychodzi.

Sam ostatnio mialem okazje wylac ostatnia warke ze sprawdzonego przepisu tylko i wylacznie ze wzgledu na to ze uzyty chmiel na zimno spapral cale piwo (inny rocznik, inne alfa, inne pochodzenie).

Ale o to w tym wszystkim chodzi aby z czasem potrafic rozpoznac problem i potrafic na niego odpowiednio zareagowac bo w piwie tylko delikatne szczegoly maja wplyw na koncowy efekt - i to wlasnie w piwowarstwie jest najlepsze!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rady i linka.

Czeka własnie na rozlew pils niemiecki na drożdżach dolnej fermentacji. Mija 4 tydzień na fermentacji. Wodę jak zwykle przegotowałem i zdekantowalem, nie wiem jaka posiadam twardość magnezowa, ale w mojej wodzie jest 5.2mg/l magnezu.

Przy rozlewie zamierzam w 100% wykluczyć infekcje, dlatego tez wymieniłem kranik (stary po rozebraniu pachniał w środku faktycznie brzeczka), wszystko mocze w krecie (tym razem przyjąłem dawkowanie 140g/2l), wymieniłem wężyk do dekantacji.
Zamierzam każde 10 butelek potraktować w inny sposób, żeby potem w miarę testów sprawdzić również czy problem nie wynika z butelkami. Ktora z metod daje jak największe szanse na wybicie wszystkiego? Pieczenie w piekarniku wyeliminuje wszystko?


Faktycznie butelki myłem dzień wcześniej i przykrywałem je papierem kuchennym, poza tym nie zamykałem ich jakoś specjalnie szczelnie. Ze względu na nie pewna miarkę w moim fermentorze (została prawdopodobnie zle w sklepie naklejona) dodawałem bezpośrednio cukier do butelek. Czytałem, ze nie zdezynfekowany cukier moze tez wpłynąć na pewne wady w piwie. Mam jeszcze suchy ekstrakt, moze lepiej będzie go użyć?

 

Kolejna sprawa - utlenienie. Staralem sie dopracować tak rozlew, żeby zminimalizować ten proces. Przestałem przelewać na cicha, zaworek grawitacyjny podłączam przy samym kraniku (rurka 3cm dla uszczelnienia). Przedstawię jak to wygląda teraz u mnie i proszę o ewentualne sprostowanie:
Po delikatnym przelaniu piwa do fermentora z kranikiem, odmierzam cukier i wsypuje do butelek. Zakładam zaworek grawitacyjny na kranik i odkręcam go, ale nie maksymalnie. Na początku naciskam delikatnie tylko o spod butelki, tak żeby nie doszło do spieniania i dopiero potem naciskam do końca, piwo nie spienia sie, nie zauważam również żadnych pęcherzyków powietrza na połączeniu kranik-zaworek. Zakładam kapsel i tak dalej. Gdy mam okolo 20 butelek kapsluje.

 

Byc moze popełniam błąd przy przelewaniu? Gdzieś wyczytałem, ze piwo powinno sie spienić żeby wypchnąć powietrze. Wczoraj oglądałem również jakiś filmik z rozlewu piwa (nie pamiętam już co to za browar) i przy rozlewie piana aż wychodziła z butelki i bezpośrednio piwo w taki sposób było kapslowane.

 

Byłbym wdzięczny za odniesienie sie do tych paru rzeczy, które opisałem.

Edytowane przez Juranto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy tak niskiej zawartości magnezu argument o twardości magnezowej można włożyć między bajki. To raczej nie to. Ale nie możesz po prostu zrobić na Oazie z Biedronki? Ja mam bardzo złą wodę w kranie mojego browaru i nawet nie myślę o używaniu jej do piwa. Zawsze Oaza - akurat najbliżej mam do Biedry, ale może być dowolna woda z marketu, najchętniej w baniakach 5 l. Koszt ok. 10 zł na warkę. Myślę, że chociaż raz warto sprawdzić.

 

Jeśli chodzi Ci o film tego gościa (scalak68): https://www.youtube.com/channel/UCq4WZGFA9yjzJResCBnQyiA, to daruj sobie oglądanie go. Widziałem ten film o rozlewie i to jest wspaniały sposób, żeby natlenić sobie gotowe piwo (strzał w stopę) oraz dorobić się granatów (to już strzał w dowolną część ciała, łącznie z głową). Ogólnie facet sprawia wrażenie niekoniecznie zdrowego na umyśle. Niczego nie spieniaj. Wygląda na to, że robisz to poprawnie.

 

Jeśli chodzi o cukier, to też raczej nie sądzę. Suchy ekstrakt jest najdroższy i najbardziej problematyczny w dodawaniu do refermentacji - lepi się i skleja. Ale w sumie możesz raz spróbować.

 

Najlepsze porady z tego tematu to moim zdaniem: A) spróbuj zmienić wodę, B) znajdź certyfikowanego sędziego, który Ci powie, co to za zapach i nakieruje na pochdozenie, C) uwarz piwo gdzie indziej (wiem, że problematyczne, ale tu może być pies pogrzebany; jak masz jakieś dzikie drożdże w powietrzu to każde piwo jest w stanie Ci się zepsuć).

Edytowane przez Czeslaw
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Czeslaw napisał:

Jeśli chodzi Ci o film tego gościa (scalak68): https://www.youtube.com/channel/UCq4WZGFA9yjzJResCBnQyiA, to daruj sobie oglądanie go. Widziałem ten film o rozlewie i to jest wspaniały sposób, żeby natlenić sobie gotowe piwo (strzał w stopę) oraz dorobić się granatów (to już strzał w dowolną część ciała, łącznie z głową). Ogólnie facet sprawia wrażenie niekoniecznie zdrowego na umyśle. Niczego nie spieniaj. Wygląda na to, że robisz to poprawnie.

 

Dokładnie chodziło mi o taki filmik:

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Czeslaw napisał:

Przy tak niskiej zawartości magnezu argument o twardości magnezowej można włożyć między bajki. To raczej nie to. Ale nie możesz po prostu zrobić na Oazie z Biedronki? Ja mam bardzo złą wodę w kranie mojego browaru i nawet nie myślę o używaniu jej do piwa. Zawsze Oaza - akurat najbliżej mam do Biedry, ale może być dowolna woda z marketu, najchętniej w baniakach 5 l. Koszt ok. 10 zł na warkę. Myślę, że chociaż raz warto sprawdzić.

 

Co do wody, też chciałem zrobić mały eksperyment i kupić wodę ze sklepu, ale niestety tu u mnie za granicą, nie ma kompletnie takich baniaków 5l. 1,5l wychodzi już całkiem drogo na całą warkę, byłbym w stanie raz spróbować, ale jedna kwestia która daje mi jeszcze do myślenia - czy jeśli problem byłby z wodą, to czy piwo już na etapie rozlewu nie smakowało by tak dziwnie? Ewentualnie już nawet w butelkach przez ten pierwszy miesiąc? Bo ten posmak pojawił sie dopiero po jakimś czasie po butelkowaniu.

 

Co do mojej kranówki, wydaje mi się że jest bardzo dobra (jeśli można tak mówić o czymś co nie ma smaku), nie śmierdzi, nie wykazuje jakiś wad organoleptycznych, często piję prosto z kranu, jak nie mam pod ręką gazowanej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No no - tylko pamiętaj, że to piwo z filmiku jest prawdopodobnie nagazowywane sztucznym CO2, a nie refermentowane ;) Może stąd spienienie, które jest efektem szybkiego rozpuszczenia dwutlenku węgla w piwie. Piana wytworzona w procesie nagazowywania dwutlenkiem węgla ma zupełnie inny wpływ niż piana wytworzona w procesie napowietrzenia, ponieważ tlen z powietrza reaguje z substancjami zawartymi w piwie i psuje jego smak (dwutlenek węgla nie reaguje). Jeśli więc chodzi o Twój przypadek, to sprawa ma się inaczej i nie powinieneś tego piwa spieniać przy rozlewie. Nieduża ilość tlenu jest też potrzebna przy refermentacji - drożdże go potrzebują. Więc nic się nie stanie, jeśli nalejesz rurką z zaworkiem pod korek i potem wyciągniesz rurkę, zostawiając trochę powietrza przed kapslowaniem.

 

Jeśli nie woda, to infekcja. Jak masz w powietrzu jakieś mikroby, żadne piwo Ci nie wyjdzie. I to by bardziej pasowało do faktu, że efekty pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Bakterie lub dzikie drożdże potrzebują czasu do zepsucia piwa.

Edytowane przez Czeslaw
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Czeslaw napisał:

No no - tylko pamiętaj, że to piwo z filmiku jest prawdopodobnie nagazowywane sztucznym CO2, a nie refermentowane ;) Może stąd spienienie, które jest efektem szybkiego rozpuszczenia dwutlenku węgla w piwie. Piana wytworzona w procesie nagazowywania dwutlenkiem węgla ma zupełnie inny wpływ niż piana wytworzona w procesie napowietrzenia, ponieważ tlen z powietrza reaguje z substancjami zawartymi w piwie i psuje jego smak (dwutlenek węgla nie reaguje). Jeśli więc chodzi o Twój przypadek, to sprawa ma się inaczej i nie powinieneś tego piwa spieniać przy rozlewie. Nieduża ilość tlenu jest też potrzebna przy refermentacji - drożdże go potrzebują. Więc nic się nie stanie, jeśli nalejesz rurką z zaworkiem pod korek i potem wyciągniesz rurkę, zostawiając trochę powietrza przed kapslowaniem.

 

Jeśli nie woda, to infekcja. Jak masz w powietrzu jakieś mikroby, żadne piwo Ci nie wyjdzie. I to by bardziej pasowało do faktu, że efekty pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Bakterie lub dzikie drożdże potrzebują czasu do zepsucia piwa.

Dzięki za wyjaśnienie, wtedy faktycznie miałoby to sens ?

 

W takim razie postaram się teraz przy rozlewie poprawić wszystko co możliwe, jak pisałem nowy kranik, moczenie wszystkiego w krecie tym razem prawdopodobnie z właściwym dawkowaniem (nie ma informacji na opakowaniu, przyjąłem 30% NaOH, wcześniej sypalem na oko i było tego o wiele mniej). 

10 butelek wymocze w NaOH, 10 wypieke w piekarniku, 10 zrobię jak dotychczas i poopisuje je, żeby wykluczyć też infekcje z butelek. 

 

W sobotę kolejne warzenie, to samo wszystko idzie do kreta potem dezynfekcja w Starsan, jeszcze się nie poddaje. 

 

Jak kolejne wyjdą tak samo wtedy bardzo chętnie dałbym komuś do degustacji, jak tylko uda mi się jakoś parę butelek przewieźć do Polski. 

 

Jakby ktoś miał jeszcze jakieś spostrzeżenia, chętnie wysłucham. 

Edytowane przez Juranto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry plan, powodzenia.

 

Natomiast pamiętaj, że nie przed każdą infekcją da się uchronić. Jeśli masz to w powietrzu, to musiałbyś zmienić po prostu miejsce warzenia. Wprawdzie jeszcze nie słyszałem o tego typu przypadku, ale wiem, że jest możliwy.

Edytowane przez Czeslaw
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Czeslaw napisał:

Dobry plan, powodzenia.

 

Natomiast pamiętaj, że nie przed każdą infekcją da się uchronić. Jeśli masz to w powietrzu, to musiałbyś zmienić po prostu miejsce warzenia. Wprawdzie jeszcze nie słyszałem o tego typu przypadku, ale wiem, że jest możliwy.

Da się w jakiś sposób profilaktycznie jakimiś dostępnymi sposobami "oczyścić" powietrze, zminimalizować liczbę bakterii/dzikich drożdży? Mycie podłogi i ścian, następnie wietrzenie gruntowne kuchni ma jakiś sens przed warzeniem/rozlewem?

Edytowane przez Juranto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.