Skocz do zawartości

Sprzedaż domowego piwa


coder

Rekomendowane odpowiedzi

Ależ Kopyr ja "rozumiem" twoje argumenty.

Widzisz, samo "udowadnianie" to szereg skomplikowanych czynności ingerujących także w sferę prywatności, w swobodę mieszkania. Dodatkowo koszty w postępowaniu cywilnym ponosi strona przegrywająca, a koszty opinii są niejednokrotnie wysokie.

Wybacz, ale ani Ty ani ja nie jesteśmy w stanie wskazać na wszystkie sytuacje, które mogą zdarzyć się po spożyciu takiego domowego piwa (choćby obecność lactobacillusów), a różne rzeczy po ludziach chodzą.

A chciałem ogólnie po prostu przekazać, że można się spodziewać najróżniejszych sytuacji uprawiając proceder sprzedaży domowego piwa, szczególnie postronnym (czasem złośliwym) ludziom.

Tyle.

EDI, GAB, Koreb, Gościszewo nie pękają. :lol::lol::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja połowę życia przeżyłem w czasach komuny, więc sytuacja, że grożą mi poważne kary za samo istnienie na świecie jest dla mnie całkiem naturalna.

 

A jak wysoka jest skuteczność UC w zwalczaniu przysłowiowego bimbrownictwa? Dwa słowa: Łącka Śliwowica.

Ale raz na jakiś czas spektakularną akcję uda im się zrobić. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja ciotka założyła wiejski sklep i okazało się że przepisy sanepid nakazały jej zainstalować toaletę z umywalką, osobną umywalkę przed toaletą, oraz umywalkę dla pracowników(mimo że pracowała tam sama) w sklepie, mimo że miała umywalki i toalety piętro wyżej w domu, mało tego zakazało przejścia z domu do sklepu- tylko naokoło!! Co z tego że może wdepnąć w kurzą kupę i wnieść ją do sklepu- grunt żeby nie dało się w kapciach zejść z mieszkania... Czemu o tym piszę?? Bo gdyby ktoś zaczynał produkcję spożywczą w domu to sanepid rozstrzela, poćwiartuje i będzie przypalał ogniem;)

 

Nie wspomnę o urzędzie podatkowym i akcyzach- produkcja alkoholu i jego sprzedaż to niemal jak produkcja narkotyków- nie ma pewności (co znaczy że urzędnik może je rozmaicie interpretować, a potem udowadniaj że nie jesteś wielbłądem) jak to wygląda w przypadku rozdawania, handel odpada jednoznacznie :lol:

temat ten był wałkowany przy rozmowach na temat browaru w Radomiu http://www.browar.radom.pl/index2.html

Aktualnie jego piwo jest produkowane dla niego (to znaczy dla sklepu i hurtowni piwa Dionizos) przez browary Kormoran i Zodiak, dzięki czemu może je sprzedawać :lol:

 

http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=76865

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też druga strona medalu- ktoś może się zatruć dajmy na to kebabem, ale potem wypije piwo i zatrucie zwali na piwo... Wydaje mi się że kolega Belzebub właśnie na takie potencjalne niebezpieczeństwo zwraca uwagę.

 

Osobiście mam problem gdy naleję piwo razem z drożdżami, nie zatrucie, co raczej trucie aromatyczne przestrzeni wokół :lol:

 

Ale opowiadał piwowar z browaru restauracyjnego że mają wielki problem z wytłumaczeniem klientom że weizen (notabene pyszny, mistrzostwo na miarę Bawarii :lol: ) nie jest zepsuty i że mętność jest z założenia...

Edytowane przez Mimazy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też druga strona medalu- ktoś może się zatruć dajmy na to kebabem, ale potem wypije piwo i zatrucie zwali na piwo... Wydaje mi się że kolega Belzebub właśnie na takie potencjalne niebezpieczeństwo zwraca uwagę.

Ale powtarzam, musi to udowodnić przed sądem. To jest bardzo trudne do zmierzenia, zweryfikowania itd. To musiałby być sytuacja, że ktoś od początku chce Cię upierdzielić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne założenia państwa prawa pryskają w zderzeniu z realiami naszego kraju.

Znam sytuację gdy pewien szwajcar zapragnął uprawiać w Polsce konopie na włókna, uzyskał stosowne zezwolenie ale w miesiąc po(!!) wysiewie zostało cofnięte, więc pole przeorał, jednak kontrola jakiś czas później znalazła na wielohektarowym polu kilka roślin, wysłano je do laboratorium mykologicznego (!!) które stwierdziło że to konopie(!!), więc szwajcar uciekł do Szwajcarii, bo w państwie prawa jakim jest Polska jest poszukiwany...

 

ergo udowodnij że nie jesteś wielbłądem!!

Edytowane przez Mimazy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby podsumować i zakończyć (z mojej strony) dyskusję, chciałem jednie wskazać na potencjalne zagrożenia jakie mogą powstać w temacie sprzedaży piwa domowego. Jak napisałem w pierwszym swoim poście w tym wątku znane są mi sprawy podatkowe, lecz sprawa ma kilka płaszczyzn. Chodzi mi głównie o to, że nie można wychodzić z założenia, że "nic się nie stanie", wykluczając każdą potencjalną sytuację.

Nie jestem ani biologiem ani medykiem, żeby wypowiadać się w kwestii zagrożeń płynących ze spożycia różnego rodzaju grzybów czy bakterii, ale wiem, że w pewnych wypadkach ze względów zdrowotnych zabronione jest na przykład spożywanie kapusty kiszonej itd. Podawanie konkretów jest wg mnie bez sensu, bo miałem na myśli swojego rodzaju prewencję. Mimazy pisze o przykrych konsekwencjach spożywania piwa z drożdżami, dlaczego ktoś nie może odczuwać tego dotkliwiej.

Pomijam w tym miejscu czysto hipotetyczne zagrożenia typu źle umyte butelki czy stosowana chemia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby podsumować i zakończyć (z mojej strony) dyskusję, chciałem jednie wskazać na potencjalne zagrożenia jakie mogą powstać w temacie sprzedaży piwa domowego. Jak napisałem w pierwszym swoim poście w tym wątku znane są mi sprawy podatkowe, lecz sprawa ma kilka płaszczyzn. Chodzi mi głównie o to, że nie można wychodzić z założenia, że "nic się nie stanie", wykluczając każdą potencjalną sytuację.

Nie jestem ani biologiem ani medykiem, żeby wypowiadać się w kwestii zagrożeń płynących ze spożycia różnego rodzaju grzybów czy bakterii, ale wiem, że w pewnych wypadkach ze względów zdrowotnych zabronione jest na przykład spożywanie kapusty kiszonej itd. Podawanie konkretów jest wg mnie bez sensu, bo miałem na myśli swojego rodzaju prewencję. Mimazy pisze o przykrych konsekwencjach spożywania piwa z drożdżami, dlaczego ktoś nie może odczuwać tego dotkliwiej.

Pomijam w tym miejscu czysto hipotetyczne zagrożenia typu źle umyte butelki czy stosowana chemia.

Belzebub, ale ty nie wskazałeś żadnych potencjalnych zagrożeń, które występują przy produkcji piwa domowego a brak ich w przemyśle.

Skoro wiesz, że w pewnych sytuacjach nie można spożywać kapusty kiszonej, to zapewne wiesz także, że w innych sytuacjach piwa nie można spożywać wcale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nasuwa się kwestia odpowiedzialności producenta i odpowiedzialności konsumenta. Bo jak wiadomo w pewnych wypadkach kapusty spożywać nie wolno, to jednak czy konsument, na żrąc się tej kapusty i w związku z tym komplikując swoje dotychczasowe problemy zdrowotne może oskarżyć producenta kapusty o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu?

Jeśli na kapuście jest wyraźnie napisane że zawiera kapustę, moim zdaniem nie.

 

Co innego fakt, że nie zawsze możemy przewidzieć jakie paskudztwo się w piwie wylęgło, i tylko za to możemy odpowiadać, przynajmniej powinniśmy.

Czyli gdy klient nażarł sie kapusty w której była tylko kapusta, wyraźnie na etykiecie oznaczona, to jego problem, ale gdy w kapuście rozwinęły się bakterie które spowodowały komplikacje zdrowotne, i to my nie dopilnowaliśmy by sie tak nie stało, to nasza wina. Oczywiście konieczne było by udowodnienie ze bakterie wyległy sie z naszej winy a nie z winy np. sprzedawcy w sklepie.

 

Ale to tylko moja opinia.

Edytowane przez wykasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nasuwa się kwestia odpowiedzialności producenta i odpowiedzialności konsumenta. Bo jak wiadomo w pewnych wypadkach kapusty spożywać nie wolno, to jednak czy konsument, na żrąc się tej kapusty i w związku z tym komplikując swoje dotychczasowe problemy zdrowotne może oskarżyć producenta kapusty o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu?

Jeśli na kapuście jest wyraźnie napisane że zawiera kapustę, moim zdaniem nie.

W Stanach wasze podejście chyba by się sprawdziło. Ale tam na kubku z kawą producenci piszą, że można się nią oparzyć.

 

Powtarzam jeśli napiszesz "zawiera żywe drożdże" to jesteś kryty. Klient powinien wiedzieć czy może je spożywać czy nie. Jeśli chcesz być bardziej kryty napisz "zawiera: śladowe ilości orzechów arachidowych oraz innych orzechów, gluten, gorczycę, jaja, mleko, pszenicę, a i jeszcze żywe kultury bakterii". :lol:

Edytowane przez kopyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tutaj nie szedł drogą legalności sprzedaży piwa domowego, a ułatwienie w otwarciu mini browaru, związanie akcyzy z ilością sprzedawanego, a nie produkowanego piwa (co by wyeliminowało potrzebę pomiaru zbiorników). No i najważniejsze przestanie traktowanie producenta produktów akcyzowych jak potencjalnego złodzieja i oszusta. 95% małych browarów by nie śmiało kombinować przy płaceniu akcyzy. Ale urzędy patrzą na nas tak jakby każdy chciałby okradać państwo.

Tego musimy się nauczyć i dojrzeć do tego. Bo w ten sposób państwo hamuje potencjalny small business.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powtarzam jeśli napiszesz "zawiera żywe drożdże" to jesteś kryty. Klient powinien wiedzieć czy może je spożywać czy nie. Jeśli chcesz być bardziej kryty napisz "zawiera: śladowe ilości orzechów arachidowych oraz innych orzechów, gluten, gorczycę, jaja, mleko, pszenicę". :lol:

Nie zapomnij o sezamie i selerze :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No. Poczytałem, poczytałem, koledzy szanowni popłynęli w stronę, o którą Coderowi nie chodziło :lol: więc swoje trzy grosze z obserwacji "rynków lokalnych" wcisnę (pomijając ustawy akcyzowe i inne zakazy).

 

- Handel alkoholem własnej produkcji kwitnie na wszelkiej maści dożynkach, jarmarkach, festiwalach smaków itp. Zjeżdżają się ludzie robiący pasztet, ciasta (kawałek sernika za 1 zł), kiełbasy, pierogi, groch z kapustą, biżuterię i Bóg sam raczy wiedzieć co jeszcze. Przyjeżdżają i tacy, którzy robią nalewki, wina, sycą miody... I handlują czy to się urzędom celnym podoba czy nie. Kieliszek nalewki na posmakę - 1 zł, butelka od 30 zł. Niektórzy finezyjnie sprzedają gumy rozpuszczalne, a nalewkę dają gratis (widziałem w ub. roku).

 

- Trzy lata temu wystartowałem w Powiatowym Konkursie Dziedzictwa Kulinarnego. Zgłosiłem piwo (100% słód pilzneński, górna fermentacja), trochę naciągana filozofia, ale pewnie jeśli warzono coś ze 100 lat temu na lagera nikt się nie rzucał. Efekt był taki, że zdobyłem 1 miejsce i zaproszono mnie na konkurs wojewódzki (tam skończyło się wyróżnieniem). I na wojewódzkim konkursie rozmawiałem (bodajże) z prezesem Polskiej Izby Produktu Regionalnego. Powiedziałem, że fajno byłoby sprzedawać, ale to alkohol, więc i akcyza itp. a on stwierdził, że tak jak z nalewkami. Da się naciągnąć to jako produkt tradycyjny. Warunkiem jest używanie surowców z własnej produkcji, chociażby jednego i zaznaczanie, że to produkt tradycyjny. Więc jeśli ktoś ma chmiel, do tego sam mnoży drożdże powinien być wygrany. W tym roku wysłałem do Izby maila z pytaniem, czy można opierać się na takiej interpretacji, niestety nie raczyli odpisać...

 

- Zapotrzebowanie na piwo domowe jest. Bo to niezła ciekawostka. W sobotę pojawiłem się na kolejnym konkursie z pszenicą (III miejsce). I trafiało się sporo osób pytających czy można kupić. A ja miałem ostatnie 5 butelek, więc można było co najwyżej dać im nieco spróbować...

 

- Wszystko zależy gdzie i komu chciałoby się takie piwo sprzedać. Nie słyszałem jeszcze o nalocie celników w mej okolicy, znajomi, którzy jeżdżą ze swymi produktami kulinarnymi (typu półgęsek) też o niczym nie mówili. Wydaje mi się, że problemem byłoby gdyby ktoś sprzedawał nagle ze 200 czy 500 litrów. W mniejszych ilościach pewnie dałoby się jakoś przemknąć.

Edytowane przez Tomek-Pasieka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No. Poczytałem, poczytałem, koledzy szanowni popłynęli w stronę, o którą Coderowi nie chodziło :lol: więc swoje trzy grosze z obserwacji "rynków lokalnych" wcisnę (pomijając ustawy akcyzowe i inne zakazy).

 

- Handel alkoholem własnej produkcji kwitnie na wszelkiej maści dożynkach, jarmarkach, festiwalach smaków itp. Zjeżdżają się ludzie robiący pasztet, ciasta (kawałek sernika za 1 zł), kiełbasy, pierogi, groch z kapustą, biżuterię i Bóg sam raczy wiedzieć co jeszcze. Przyjeżdżają i tacy, którzy robią nalewki, wina, sycą miody... I handlują czy to się urzędom celnym podoba czy nie. Kieliszek nalewki na posmakę - 1 zł, butelka od 30 zł. Niektórzy finezyjnie sprzedają gumy rozpuszczalne, a nalewkę dają gratis (widziałem w ub. roku).

 

- Trzy lata temu wystartowałem w Powiatowym Konkursie Dziedzictwa Kulinarnego. Zgłosiłem piwo (100% słód pilzneński, górna fermentacja), trochę naciągana filozofia, ale pewnie jeśli warzono coś ze 100 lat temu na lagera nikt się nie rzucał. Efekt był taki, że zdobyłem 1 miejsce i zaproszono mnie na konkurs wojewódzki (tam skończyło się wyróżnieniem). I na wojewódzkim konkursie rozmawiałem (bodajże) z prezesem Polskiej Izby Produktu Regionalnego. Powiedziałem, że fajno byłoby sprzedawać, ale to alkohol, więc i akcyza itp. a on stwierdził, że tak jak z nalewkami. Da się naciągnąć to jako produkt tradycyjny. Warunkiem jest używanie surowców z własnej produkcji, chociażby jednego i zaznaczanie, że to produkt tradycyjny. Więc jeśli ktoś ma chmiel, do tego sam mnoży drożdże powinien być wygrany. W tym roku wysłałem do Izby maila z pytaniem, czy można opierać się na takiej interpretacji, niestety nie raczyli odpisać...

 

- Zapotrzebowanie na piwo domowe jest. Bo to niezła ciekawostka. W sobotę pojawiłem się na kolejnym konkursie z pszenicą (III miejsce). I trafiało się sporo osób pytających czy można kupić. A ja miałem ostatnie 5 butelek, więc można było co najwyżej dać im nieco spróbować...

 

- Wszystko zależy gdzie i komu chciałoby się takie piwo sprzedać. Nie słyszałem jeszcze o nalocie celników w mej okolicy, znajomi, którzy jeżdżą ze swymi produktami kulinarnymi (typu półgęsek) też o niczym nie mówili. Wydaje mi się, że problemem byłoby gdyby ktoś sprzedawał nagle ze 200 czy 500 litrów. W mniejszych ilościach pewnie dałoby się jakoś przemknąć.

Drażnisz lwa :lol: .Dzisiaj , jutro , za rok będzie spokój , ale myślę że ktoś w końcu sie przyczepi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drażnisz lwa :lol: .Dzisiaj , jutro , za rok będzie spokój , ale myślę że ktoś w końcu sie przyczepi :)

Ja tam nie handluję. Piszę co czasem widzę.

A poza tym wiesz... to tak jak z piłą tarczową i stringami. Chwila nieuwagi i palec w d... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym co pisze Tomek-Pasieka. Z niewielkimi ilościami można gdzieś wystartować. Miałem różne "przygody" w zaprzyjaźnionym pubie. Piwo w nim warzyłem i "rozdawałem" za "co łaska na następną warkę". Nie dostałem mniej niż 5zł za butelkę a całość znikała w 2-3 godziny. Podobnie może być na jakichś dożynkach itp. A piwo takie wypiją tylko te osoby które naprawdę są jakoś bardziej zainteresowane. Mimo tego rozumiem stanowisko Belzebuba gdyż sam miałem takie obawy jak wystawiałem swoje wyroby w lokalu.

 

PS.Wiem, wiem. Drażnię lwa. :D

Edytowane przez danko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest zadanie dla PSPD. Załatwić odpowiednią ustawę. Nie jest to proste, ale trzeba dążyć do celu.

Sprzedawanie na lewo do niczego dobrego nie doprowadzi. może być spokój rok, dwa, ale później jak US zacznie liczyć to się okaże, że warzyliśmy 3 warki dziennie pomnożone przez dni, miesiące, lata.

Walczmy o uproszczone przepisy, może wtedy mini browary będą miały prawo bytu.

 

Jeżeli w PSPD będzie nas dużo to będziemy mieli większą szansę na zalegalizowanie piwowarstwa domowego - mini browary.

Edytowane przez wena
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo tego rozumiem stanowisko Belzebuba gdyż sam miałem takie obawy jak wystawiałem swoje wyroby w lokalu.

Więc trzeba robić tak jak producentka półgęska. Z każdej partii przeznaczonej do sprzedaży zostawiać coś w domu na wypadek wizyty sanepidu.

 

PS.Wiem, wiem. Drażnię lwa. :D

Znaczy się wielu robi, niewielu się przyznaje. Tym bardziej wielki plus dla Codera za założenie wątku. Może kiedyś coś się zmieni w ustawodawstwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo tego rozumiem stanowisko Belzebuba gdyż sam miałem takie obawy jak wystawiałem swoje wyroby w lokalu.

Więc trzeba robić tak jak producentka półgęska. Z każdej partii przeznaczonej do sprzedaży zostawiać coś w domu na wypadek wizyty sanepidu.

 

PS.Wiem' date=' wiem. Drażnię lwa. :D[/quote']

Znaczy się wielu robi, niewielu się przyznaje. Tym bardziej wielki plus dla Codera za założenie wątku. Może kiedyś coś się zmieni w ustawodawstwie.

Ad1. Zostawiłem kilka butelek dla siebie. Ostatecznie to by było dla sanepidu :D

Ad2. Mam nadzieję że powstające Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych będzie działało w kierunku możliwości prowadzenia takiej małej działalności w lokalnym kręgu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnieje też taka dziwna reguła:

puki coś robisz na kompletnym nielegalu, nie jesteś nigdzie zarejestrowany, nie płacisz żadnych podatków, żadnych deklaracji, to jakoś się kreci.

Jeżeli spróbujesz coś zrobić legalnie to wyrośnie nagle tysiąc problemów, kontroli i w końcu cię uwalą.

 

Dlatego myślę sobie, pieprzyć system i sprzedawać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Za sprzedaż wyrobów akcyzowych na terytorium kraju uważa się również:[...]

przekazanie przez podatnika wyrobów akcyzowych na potrzeby osobiste [...] zatrudnionych przez niego pracowników oraz byłych pracowników;

Czy ja dobrze zrozumiałem, że jeśli uwarzę piwo i poczęstuję szefa, to jest OK, ale jak szef poczęstuje mnie, to już sprzedaż?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Za sprzedaż wyrobów akcyzowych na terytorium kraju uważa się również:[...]

przekazanie przez podatnika wyrobów akcyzowych na potrzeby osobiste [...] zatrudnionych przez niego pracowników oraz byłych pracowników;

Czy ja dobrze zrozumiałem' date=' że jeśli uwarzę piwo i poczęstuję szefa, to jest OK, ale jak szef poczęstuje mnie, to już sprzedaż?[/quote']

Jeżeli pracowałbyś w browarze, to tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Za sprzedaż wyrobów akcyzowych na terytorium kraju uważa się również:

1) przekazanie lub zużycie wyrobów akcyzowych na potrzeby reprezentacji albo reklamy;

2) przekazanie przez podatnika wyrobów akcyzowych na potrzeby osobiste podatnika' date=' wspólników, udziałowców, akcjonariuszy, członków spółdzielni i ich domowników, członków organów stanowiących osób prawnych, członków stowarzyszenia, a także zatrudnionych przez niego pracowników oraz byłych pracowników;[/quote']

Jacer z której to jest ustawy? bo w tej co znalazłem to ten fragment tyczył się samochodów osobowych....

 

Kwestia jest taka, że dziekan chciał żeby uwarzyć piwo wydziału i potem nim częstować ludzi. I tu jest pytanie czy tak można. Mi się od razu narzuciło że trzeba by mieć jakieś papiery z sanepidu, ale widzę że większym ograniczeniem jest akcyza.

 

EDIT: ok już znalazłem, widocznie miałem starszą ustawę

Robiliśmy to przez 5 lat na dniach wydziału, nikt się nigdy nie przyczepił,jednakże była to impreza zamknięta, tylko dla ludzi z uczelni.A za butelkę piwa lub więcej braliśmy "co łaska" na rzecz badań w kole.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.