Skocz do zawartości

Browar Wiejski Łodzia. BWŁ.


Mszewski

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich w mojej małej enklawie - nie znajdziesz tu degustacji Tomka, receptur Doroty czy doświadczenia Jacka. Postanowiłem się po pierwsze podzielić swoimi przemyśleniami, z których raczej nie dowiesz się niczego odkrywczego. Po drugie TAK! warze z puszek, puch, ekstraktów. Pytasz czemu tak ? Idziesz na łatwiznę ? Opowiadam, pewnie TAK. Zarzucisz, nie jest to do końca zgodne z "duchem kraftu" ! Odpowiadam pewnie nie jest. Powiesz, z puszek, nie wymyślisz niczego odkrywczego, ograniczają Cię. Ja odpieram, w tym co mówisz jest pewnie dużo prawdy. Dodasz warzenie z ekstraktów jest drogie! Ja oczywiście w pełni się z tym zgadzam i liczę się z większymi kosztami wyprodukowania piwa, ale przecież nie będziemy oszczędzali na produkcie który ma być naszą wizytówką. I pewnie poirytowany krzykniesz, przestań pieprzyć to jak robienie zupek chińskich, zalewasz i masz!!! Proszę Państwa , jak się nie podoba to po prostu nie czytajcie. Po co sobie skracać życie, denerwować się z tak mało istotnego problemu jak warzenie piwa i to jeszcze przez kogoś ?   

 

Po słowie wstępu moi drodzy, witam wszystkich, którzy nadal siedzą nad tą lekturą. Na co możecie liczyć? Coś tam dostaniecie "receptur" (przez małe r) na warzenie z ekstraktów, głównie niechmielonych. Następnie pewnie wjedzie kilka przemyśleń z procesu warzenia, fermentacji, rozlewu i refermentacji. Co dalej - będą lądowały fotki z procesu, gotowego piwa czy etykiety. Jednym słowem to co wszędzie jednak trochę inaczej. Może z przymrużeniem oka, może z lekką niechlujnością, może niektórzy nazwą to herezją. 

 

Coś o sobie Pan powie ? A proszę bardzo. Jestem początkującym piwowarem, jak to piszę mam 5 warek na swoim koncie, a dwie leżą sobie na burzliwej. Popełniam mnóstwo błędów - jak to piwowar, przypuszczam że początkujący jak i ten doświadczony. Jak się tym zajarałem? 11 liter ATAK CHMIELU. I tu standardowe ździwko, jak piwo może tak smakować, mieć taki aromat i taką goryczkę? Zagłębiłem temat, tu też standardowo, platforma z filmami online i znany vloger. Dalej się potoczyło równie standardowo , coraz więcej wypitych, kraftów, coraz więcej poznanych stylów, coraz większa chęć spróbowania siebie samego i zrobienie swojego pierwszego piwa. I tak pewnego pięknego magicznego świątecznego dnia Gwiazdor ( tak u mnie chodzi Gwiazdor, nie to nie jest Michał Milowicz.) przyniósł mi pod choinkę zestaw startowy z BA. Co już uwarzyłem, a proszę spojrzeć, dodam jeszcze że nazwy stylów piw są często spontaniczne, inspirowane oficjalnymi stylami - parametry często się nie zgadzają, ale czy to jest najważniejsze? Sam sobie odpowiedz. Warki : 

 

#1 "Pierwszy strzał" - New Zealand Ale tu użyłem tyle składników że nie jestem w stanie wszystkiego objąć w jednym poście. A tak serio Bewkit Black Rock Lager + Ekstrakt słodowy jasny do tego zestawowe drożdże o tajemniczej nazwie Premium Brewing Yeast oraz woda z znanego minimarketu o nazwie dinozaura z Filnstonów. Z moich jakże profesjonalnych notatek wynika wówczas, że wyszło mi 20,8 l brzeczki, BLG niby 10. Co zapamiętałem z warzenia głównie nie dokręcony kranik i wylanie części brzeczki na podłogę i La grande maniana. Podłoga kleiła się chyba jeszcze przez tydzień mimo szybkiego wytarcia jej na mokro. Fermentacja i po mniej więcej dwóch tygodniach, browar trafił do butelek, a nie mogłem się doczekać, więc chciałem jak najszybciej butelkować i spróbować swojego wyrobu. Do refermentacji w butle ląduje 4g. glukozy, tego się jak do tej pory trzymam we wsztstkich moich piwach w butelkach 0,5. Myślę o syropie glukozowym,  jednak na to jeszcze nie nadszedł czas. Następnie szybka degustacja - w smaku dominowały drożdże, tyle. Z czasem się ustabilizowało - jasne pełne, w koło robiło furorę. Chyba mam jeszcze jedną butelkę w piwnicy - ciekawe jak się ułożyło z czasem? Etykiety tego piwa jak i następnych dam ewentualnie w następnym poście. 

 

#2 "America First" - APA tu w teorii miałem 14 BLG. Przy tym piwie chciałem iść w kierunku piw kraftowych, dobrze nachmielonych, goryczkowych, aromatycznych, bezkompromisowych,  już starczy lekkich jasnych, tyle ich uwarzyłem , aż jedno. Trzeba też podnieść poprzeczkę, sam chmieliłem. Receptura... Po przeanalizowaniu internetów, stwierdziłem że sam coś skomponuje w końcu nie może to być nic trudnego - dodatkowo chciałem być ambitny, ale wiadomo coś od kogoś się ściągnęło, z tego chyba się nie wyrasta od matmy po piwowarstwo zawsze trzeba się wspomóc cudzą wiedzą. I tak oprócz moich ulubionych ekstraktów w tym wypadku pucha Pale Ale 1,7 i suchy jasny 2 kg dokupiłem chmiele. Co tu wybrać, chmieli jak wędlin w mięsnym, a każdy kuszący i znany z etykiet browarów. Padło na Citra, Mosaic, Centenial i Warrior, dodatkowo dobrałem drożdże, też dla mnie kultowe, co prawda jak do tej pory z nazwy i z degustacji innych piw US 05. Warzenie tym razem obyło się bez żadnych komplikacji nic się nie wylało, w każdym razie nie w tak dużej ilości jak poprzednio. Niestety w notatkach nie umieściłem informacji, a powinienem mea culpa jak chmieliłem. Mam tylko krótką informacje że na goryczkę szedł 20g. Warrior na godzinę na goryczkę i do gara "na 3 minuty" (ale jak gdzie co jaka temperatura, o co chodzi?) pozostałe chmiele 5 g. Po zakończonym warzeniu zrobiłem, nazwa własna robocza "sitkowanie". Tzn. whirpool, stożek sitko, zbieranie chmielu, mam przemyślenie że po tym tekście, będę na tym forum persona non grata. Następnie fermentacja. Tu moi przyjaciele drożdżaki popisowo zrobili swoją robotę. Potem przelanie na cichą i chmielenie na zimno - jak to dumnie brzmi, ale tak zrobiłem to. Do fermentora trafiły po 25 g Citra, Mosaic, Centenial. Przy okazji stwierdziłem, że goryczka mnie nie zadowala, więc od mądrzejszych kolegów uzyskałem informacje, że uratować tą sytuacje może herbatka chmielowa z reszty Warrioru, więc tak zrobiłem i dodałem ją do fermentora. Następnie przelanie piwa do butli, tu było ciekawie. Z góry chmieliny zebrałem sitkiem następnie liczyłem na reduktor osadów. Było trochę strachu ale poszło rachu ciachu. I po oczekiwaniu nareszcie degustacja. Byłem dumny z siebie jak wtedy kiedy w nieważnym meczu na festynie niedzielnym strzeliłem 3 bramki. Było wszystko czego oczekiwałem od APA. Aromaty cytrusowe, grejpfrut, ananas plus przyjemna, lecz wyraźna goryczka. Tego oczekiwałem od tego piwa i dostałem to wszystko, szok i niedowierzanie, druga warka i taki efekt. Warto podkreślić, że przy tej warce główny piwowar browaru, miał nieocenioną pomoc w postaci pomocnika piwowara - La Grande Bogdano, bardzo dobra robota. 

 

#3 "Roczkowe" - Polskie Pale Ale 11 BLG, pierwsze piwo na zlecenie. Browar się rozkręca. Po dwóch udanych warkach dostałem zlecenie na uwarzenie piwa z okazji pierwszych urodzin pewnej Damy. Kierunek w jakim miałem iść z tym piwem był prosty: "Zrób podobne do tego pierwszego". Ja jednak stwierdziłem że nie będę powtarzał tej samej warki. W końcu trzeba się rozwijać, jak papa na dachu powoli i mozolnie, ale się rozwijać. I wpadłem na coś nowego, gotowy zestaw Polskie Pale Ale - czemu by nie spróbować, dzięki za pomysł Esencje. W skład zestawu wchodził chmiel Marynka i Lubelski plus dwa ekstrakty płynne jasne 1,7. Pierwszy kontakt z polskim chmielem. Marynka w całości wskoczyła do garnka na godzinę, na ostatnie 15 minut dołączył do niej Lubelski w ilości 10 g. Za robotę fermentacyjną zabrali się moi drodzy kumple US 05. Wstępnie miało nie być chmielenia na zimno jednak po otworzeniu fermentora buchnął zapach zielonego jabłka, aldehyt octowy moi drodzy. Spanikowałem i na zimno dodałem 20g. Lubelskiego, on miał za zadanie zamaskować tą wadę. Po nieokreślonym czasie butelkowałem (kolejne dziury w notatkach, ale pamiętam że trochę leżało). Przedpremierowo wydawało się dobre, jednak impreza wielka premiera, wszyscy chętni na piwo domowe, jako ciekawostkę. I tu przy otworzeniu pierwszej butelki, na szczęście trafiło na moją narzeczoną, brak gazu.... Piwo zupełnie nie nasycone. Zbladłem, jednak następne osoby otwierając piwo je chwalili, a ja odetchnąłem z ulgą że jedyne piwo do którego nie trafiła glukoza na refermentacje trafiło się mojej lubej, przecież ona wie że to błąd w produkcji, a nie lipa w całej serii. Niektórzy odważyli się wypić nawet kilka butelek, zachwalając produkt, a do wyboru było również piwo z dużej Kompanii, dało mi to pewność że piwo jest ok, a zleceniodawca sam zachwalał produkt. Pytanie czy Lubelski przykrył aldehyt ? Nikt nie narzekał, więc dał radę. 

 

#4. „Melondarynka” German Session Golden Ale ,8 BLG, alk. 4%. Co uwarzyć następnie? Zadając sobie to pytanie myślałem że Brewkit mam już za sobą, amerykańskie chmiele też już były, polskie również, naturalnym kierunkiem stała się Nowa Zelandia. Tam również mocno rozwija się rynek nowofalowych chmieli. Wstępny research – czym charakteryzują się tamte chmiele, czego się po nich spodziewać, wszystko nabierało barw i kolorów aż to nagle BOOOM! Zaprzyjaźniony browar domowy, którego produkty degustują w dużej mierze Ci sami konsumenci właśnie, zabiera się do warzenia piwa na nowofalowych nowozelandzkich chmielach. Więc ja nie chcąc wchodzić w tak samo, tudzież podobnie nachmieloną rzekę, postanowiłem obrać inny kierunek geograficzny chmielu z którego będę chciał uzyskać nowe walory smakowo – zapachowe piwa. Błądząc po chmielowej mapie świata myślałem o zastosowaniu chmieli z Czech, Ukrainy, Francji tudzież z RPA. Chwilowo nawet miałem pomysł na chmielenie chińskimi odmianami – jednakże odstąpiłem od tego pomysłu. Choć jestem przekonany, że może takie Euro Ale, mix z chmieli europejskich, bądź chmiel z konkretnego z wyżej wymienionych krajów pewnie jeszcze skorzystam. Wybór padł jednak na Niemcy. Moją uwagę przykuły dwa chmiele wyhodowane w kraju naszego zachodniego sąsiada, były to Huell Melon i przede wszystkim Mandarina Bavaria. Wiązałem z tymi chmielami duże nadzieję. Do tego na goryczkę poszedł Magnum. Całość kompilacji chmielowej dopełniał chmiel Relax. W planach piwo miało być jasne, do tego używałem ekstrakty suche super jasne i jeden płynny jasny. Robotę podczas fermentacji zrobić miały US 05. Pierwszy fuck-up przytrafił się przy chmieleniu na goryczkę. Siedząc przy garze z 30 gramami Magnum powoli gotującemu się już ładnie 20-25 minut, zaczytałem się w biografii Jerzego Kukuczki – spisanej przez Panów Kortko i Pietraszewskiego (gorąco polecam) , i nagle zauważyłem kipiącą gorącą zieloną pianę złożoną z ekstraktów i chmielu. Gazówka zalana, straty w ilości chmielu i ile pozostało go w garze to zagadka do dziś nierozwiązana. Po ogarnięciu sytuacji, skręceniu ognia, reszta chmielu pozostała w garze spokojnie gotowała się by zamknąć godzinny cykl chmielenia na goryczkę. Na ostatnie 10 minut do garnka wleciało po 10 gram Mandarina Bavaria i Huell Melon. Standardowo wszystko schłodzone zimną wodą w fermentorze, wcześniej porządnie napowietrzone z gara do fermentora tak ze dwa razy z odpowiedniej wysokości. Fermentacja ładnie odpaliła , potem przelanie na cichą (jak pamiętam 2 tygodnie) i chmielenie na zimno. Do fermentora wleciało po 50 gram Huell Melon i Mandarina Bavaria oraz 30 g. Relax. Ważne co pamiętam to przy otwieraniu fermentora, przed przelewaniem na cichą i małą próbką tego co zostało pobrane na test BLG, zdecydowana mandarynka – było w smaku bardzo mandarynkowe , myślę Mandarina zrobi robotę. Po 3 dniach chmielenia na zimno czas na butelkowanie. Miałem do tego wielką ekipę w sumie 4 osoby, więc szło taśmowo – do butelek na refermentację glukoza. Po czasie i testach w różnych okresach czasu zdecydowanie melon i powiedziałbym białe owoce przebijały się ma pierwszy plan. Mandarynka była głęboko schowana, wychodziła na drugim, może trzecim planie. A może to nawet autosugestia? Nie wiem popracuje jeszcze z tym chmielem kiedyś może na single hop. Ale z mojego piwa chyba bardziej przytłaczał melon niż mandarynka , mimo znacznej przewagi tej drugiej na samym początku. Aha jeszcze jedno US 04 – pierwszy raz użyte na pewno też do nich wrócę, świetny osad, bardzo zbity, fajnie zlewało się z nad niego piwo, nie unosił się jak US 05.

 

# 5. „APAteczne” American Pale Ale – 9 BLG ( coś z tymi pomiarami mi się nie zgadza niskie te BLG wydaje mi się) alk. Około 4,5%. Wracamy do Ameryki. Mimo dobrze pijalnej Melondarynki , chciałem wrócić do Stanów. Jednak chciałem dać tym razem inne nieco odchodzące od głównego nurtu, takie które nie są że tak powiem flagowcami rewolucji piwowarskiej.  Po wyszukiwaniu ciekawych chmieli, kierując się ich opisami , by dawały mi piękne cytrusowe aromaty i by robiły podobną robotę jak przy mojej drugiej warce. Padło na chmiele Summit, Falcons Flight, Athanum i Cascade. Pierwszy zasadniczy błąd przy tym piwie była godzina rozpoczęcia prac. Po długim dniu za warzenie wziąłem się bardzo późno. Dodatkowo nieprzygotowany sprzęt, czyszczony na szybko, to nie mogło się dobrze skończyć. Wielu z was jest przyzwyczajonych pewnie do warzenia piwa o późnych godzinach, ja jednak do tej grupy na pewno nie należę. W notatkach mam wesoło napisane : „Dzień dobry ! Dobry Wieczór! Dobranoc! 3:04. Piwo zabezpieczone a… ptaki już koncertują!!! Wiosna!! „  Data warzenia drugi czerwiec. Do warzenia użyłem tym razem dwa ekstrakty płynne 1,7 l jasne oraz drożdżaki US 0,5. Pamiętam że przy rehydratacji drożdże, tak ruszyły że wyszły z kubka. I to koniec dobrych wieści o tym piwie. Gdzieś wpakowało się zakażenie, nie wiem na jakim etapie? Pierwsze dwie , trzy butelki nie wskazywały nic złego. Lekko chmielowe z niewysokim aromatem jednak cytrusowo grejpfrutowy i dość wysoką goryczką. Średnio zadowolony. Z czasem , apteka. Początkowym winowajcą butelka. Jednakże wszystkie do końca miały tą wadę. Przerażający aromat bandaży, leków apteki. Mam jeszcze jedną butelkę. Nie jestem potworem, nie wylałem całości do zlewu, powoli spijałem po buteleczce z nadzieją, że to jakoś zginie, daremne prośby. Najlepsze jest z wielkiego kufla, który najmniej przekazuje aromaty. Pytanie gdzie , to gówno wlazło, czemu wylazło po jakimś czasie nie od początku. Stąd APAteczne – piwo chyba trochę nie przemyślane, piwo zakażone, piwo które kończy pierwszy sezon warzenia w BWŁ.  

 

W tej chwili już ruszył drugi sezon piwowarstwa w BWŁ. W następnych postach relacje z drugiego sezony. Plany? Ambitne, częściowo już realizowane. Piwo na dzikim chmielu ( już w butelkach) niedługo relacja. Następnie piwo ciemne – fermentuje, Black IPA. – Też wskoczy oczywiści opis. W dalszej kolejności głowa pełna pomysłów – coś z herbatą, jakiś Single Hop, na tym poprzestańmy zabawkę przyszłego sezonu. Pozdrawiam wszystkich wytrwałych którzy doczytali całość do końca.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.