Skocz do zawartości

Na co marnujemy najwięcej czasu przy warzeniu. Optymalizacja czasu


c64club

Rekomendowane odpowiedzi

Próbuję skrócić czas robienia piwa. Nie mówię np. o krótszym wysładzaniu kosztem wydajności, tylko o niemarnowaniu czasu na rzeczy, które nie mają wpływu na jakość piwa. Z przemyślen wychodzą mi dwa miejsca, gdzie tracimy najwięcej:

-organizacja (co oczywiste)

-niskie moce procesów grzania i chłodzenia (powolny przepływ energii)

 

Wczoraj zmieniłem źródło ciepła z 3 kW pod garem na 9 kW, plus grzanie wody do wysładzania na dodatkowych palnikach. Zaoszczędziłem godzinę na warce, na samym oczekiwaniu na podgrzanie. Plus zaoszczędzona energia, bo im krócej trwa "czas bezproduktywny" (gar z brzeczką 60-95°C oddający ciepło do otoczenia) tym mniej wypromieniujemy na marne.


Z organizacyjnych optymalizacji na razie mam:

1. porcjowanie chmieli w trakcie zacierania

2. grzanie już uzyskanej brzeczki w trakcie wysładzania

3. mycie części sprzętu w trakcie warzenia

4. przygotowanie gęstwy/drożdży w "międzyczasie"

5. chłodzenie:

    -wrzucone do brzeczki butelki z lodem -18°C (4x1,5l), które dezynfekuję w trakcie warzenia

    -uzupełnianie wody odparowanej - wodą zamrożoną. 2 kg lodu -18°C robią robotę

    -lodowata kąpiel gara warzelnego niezależnie od chłodnicy zanurzeniowej

 

Woda z chłodzenia idzie potem na domycie sprzętu i do zbiornika na deszczówkę, także się nie marnuje, a nie czekam aż umyję całe graciarstwo po zadaniu drożdży.

 

Udało mi się uzyskać wydajność 75% zacierając w podwójnym fermentorze (jeden z tysiącem otworów 3 mm w dnie, wsadzony w drugi z kranem) bez oczekiwania na osadzenie się młóta. Zacieranie 5 kg w 15 litrach plus dolewki do w sumie 20. Zatarte na słodko, jednotemperaturowo, bez bełtania całości, a jedynie  z lekkim wzruszaniem młóta w trakcie dolewek przez dziurawą łygę (zamiast deszczownicy). Zaraz po zakończeniu czasu zacierania, spuścić 2l mętnej brzeczki bez większych ceregieli, w kilkanaście sekund do gara i zawrócić na górę, reszta już idzie czysta, dolewki niemal ciągłe aż do wypłukania.

 

Myślę dodatkowo o:

1. izolacji boków gara warzelnego - (jakaś wełna mineralna czy co?) + pokrywki - kolejna oszczędność na czasie podgrzewania jak i na energii zużytej na warzenie

2. wydajniejszej chłodnicy z obiegiem przez lód + dwie wężownice równolegle zamiast jednej (im większa różnica temperatur między czynnikiem chłodzącym a brzeczką, tym większa moc chłodzenia, więc lepiej łączyć chłodnice równolegle niż w szereg)

3. może jednak jakaś wariacja na temat BIAB?

 

Na czym Wy oszczędzacie czas?

 

Edytowane przez c64club
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, c64club napisał:

5. chłodzenie:

    -wrzucone do brzeczki butelki z lodem -18°C (4x1,5l), które dezynfekuję w trakcie warzenia

 

 

A jakim cudem ?

Serio pytam, szczególnie o temperaturę (-18st.C ) i o dezynfekcję butelek tychże

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Butelki zdezynfekowane w normalnej temperaturze  za pomocą piro, wysuszone i spryskane roztworem etanolu idą do mrożenia w równie zdezynfekowanym od środka worku. W trakcie warzenia wyjmuję je z zamrażarki po dodaniu ostatniej porcji chmielu i siedzą sobie w zamkniętym fermentorze w atmosferze uzyskanej przez spryskanie ich roztworem etanolu. Kiedy nadchodzi "minuta zero, wyłączam palnik i chlup! wszystkie do gara wraz z dwoma litrami zamrożonej w pojemniku po lodach wody mineralnej. Jesli  odparowało więcej to trzeci litr ląduje i się rozpuszcza, tyle aby uzupełnić niedobór w brzeczce do planowanego wybicia.

Zjazd do 60-paru stopni jest błyskawiczny (parę minut),ale przydałoby się zoptymalizować ten najbardziej czasochłonny wycinek chłodzenia - 60-parę do 20-paru. To niestety trwa.

 

 

Edytowane przez c64club
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, kantor napisał:

Przy warzeniu nie marnuje się czasu, bo warzenie to przyjemność :P;)

Czas samego warzenia to nie jest czas zmarnowany. Ale 40 minut czekania aż będzie można wrzucić chmiel na goryczkę, podczas gdy możnaby to oczekiwanie skrócić do 10 minut, to czysta marnacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, c64club napisał:

Butelki zdezynfekowane w normalnej temperaturze  za pomocą piro, wysuszone i spryskane roztworem etanolu idą do mrożenia w równie zdezynfekowanym od środka worku. W trakcie warzenia wyjmuję je z zamrażarki po dodaniu ostatniej porcji chmielu i siedzą sobie w zamkniętym fermentorze w atmosferze uzyskanej przez spryskanie ich roztworem etanolu. Kiedy nadchodzi "minuta zero, wyłączam palnik i chlup! wszystkie do gara wraz z dwoma litrami zamrożonej w pojemniku po lodach wody mineralnej. Jesli  odparowało więcej to trzeci litr ląduje i się rozpuszcza, tyle aby uzupełnić niedobór w brzeczce do planowaego wybicia.

I poważnie jesteś przekonany, że ten lód, którym schładzasz ma -18 st.C ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od momentu wlania ostatniej porcji wody do wysładzania do piwa nie dodaje już wody, chyba że z drożdżami czy tam mchem irlandzkim jeśli mam wenę go wrzucać.
Nie wiem ile możesz zaoszczędzić na schładzaniu dodatkowo lodem, ale mi chłodnicą zajmuję około 20min, nie bawiłbym się w jakieś butelki z lodem dla np skrócenia tychże dwudziestu minut o połowę. 

Ja najwięcej czasu tracę właśnie na podgrzanie brzeczki do wrzenia- robię to na kuchence. Wodę do zacierania mam gorącą bo w kranie jest ~50-60C

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Joosto napisał:

I poważnie jesteś przekonany, że ten lód, którym schładzasz ma -18 st.C ?

A jeśli zamrażarka utrzymuje temperaturę -18 (moja np. nawet do -24) i poczeka odpowiednio długo, to niby ile ma mieć? Poza tym to nie ma aż takiego znaczenia, bo najważniejsze jest samo ciepło topnienia lodu.

 

Ja też dochładzam czasem lodem, ale wrzucam go pod koniec, kiedy skuteczność chłodnicy spada, jak brzeczka ma 20-30 stopni, albo czasem już do fermentora, wtedy bujając jednocześnie napowietrzam i przyspieszam topienie lodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temperatura lodu ma niewielkie znaczenie ze względu wartość ciepła topnienia lodu względem jego ciepła właściwego. Ja po prostu w lecie wrzucam bryłę lodu po rozcięciu butelki. Każdy 1kg lodu jest w stanie schłodzić 10L brzeczki o jakieś 8°C (zakładam, że ciepło właściwe brzeczki jest identyczne z ciepłem wł. wody, co oczywiście nie jest prawdą). Wydajnością się nie przejmuję, bo wygodniej jest mi schłodzić brzeczkę do nieco poniżej 30°C i wrzucić lód niż męczyć się z chłodzeniem do poniżej 20°C.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zamrażalnik ma poniżej -18, to zakładam temperaturę lodu -18. Pomijajam różnicę między ciepłem właściwym brzeczki i wody, bo woda stanowiąca te np. 85% brzeczki ma je i tak spore.

 

Czynnikiem wpływającym na prędkość chłodzenia jest różnica temperatur między brzeczką a lodem/chłodnicą/wanną/wiatrem/czymkolwiek. Dlatego najłatwiej jest zbić 100-90, a najdłużej trwa schodzenie ostatnich paru stopni przed zadaniem dżordży. Rzeczywiście wymiana wkładów lodowych na nowe zimne pod koniech chłodzenia sporo by dała, a wrzucenie lodu "korygującego Blg" zostawić sobie na pod koniec chłodzenia. (dzięki koval_blazej)

Godzinę temu, drakon napisał:

ale mi chłodnicą zajmuję około 20min, nie bawiłbym się w jakieś butelki z lodem dla np skrócenia tychże dwudziestu minut o połowę

20 minut od wrzątku do drożdży? Pokazuj Pan tę chłodnicę!

 

Godzinę temu, drakon napisał:

Ja najwięcej czasu tracę właśnie na podgrzanie brzeczki do wrzenia- robię to na kuchence. Wodę do zacierania mam gorącą bo w kranie jest ~50-60C

Dlatego teraz mimo 9 kW pod garem będę grzać na dwa gary, w sumie 12 kilowatami.

Edytowane przez c64club
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, c64club napisał:

20 minut od wrzątku do drożdży? Pokazuj Pan tę chłodnicę!

Używam takiego sposobu od dłuższego czasu. Chłodzenie zajmuje mi nie więcej jak 20 minut w upalne dni, kiedy woda w kranie jest ciepła. Podczas chłodzenia powoli mieszam brzeczkę, co jest kluczowe. Moje warki mają około 21-22 litrów. Też są tam wyliczenia zgrubne ile i dlaczego tyle lodu daję.

Edytowane przez Daniel()
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, c64club napisał:

20 minut od wrzątku do drożdży? Pokazuj Pan tę chłodnicę!

Zimą ta tyle daje: https://www.browar.biz/centrumpiwowarstwa/akcesoria/chlodnica_zanurzeniowa

Wczoraj (w mieszkaniu 27C, na zewnątrz 35C) w 25 minut od wrzątku do 24C - resztę można dochłodzić lodem, wybicie ok 30L (do fermentora poszło 28.5)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, c64club napisał:

Pokazuj Pan tę chłodnicę!

Zwykła z rurki miedzianej 10m- warki 20-25l.

Mam na myśli to że optymalizacja procesu warzenia u mnie skierowana jest na minimalizacje czasu, wysiłku, wydatków względnie nie tracąc na jakości finalnej.
Np: tak jak kolega wyżej pokazuje swoje chłodzenie do którego wykorzystuje pompke, mrozi butelki dzień wcześniej i 2h sporządza z nich następnie wodę o temp ~0C i to pompuje to spoko- jest to skuteczne, ale ja wolę schłodzić brzeczkę w 20-30min samą chłodnicą dodatkowo mieszając i mam 18C, niż wkładać w to tyle pracy i osiągnąć 16C. (W piwnicy mam 14-15C więc te 2 stopnie i tak spadnie mi nim drożdże zaczną robotę.)

Tak samo nie wiem czy przelewałbym w 2 garnki dla 10min jeżeli później np umycie drugiego kompletu naczyń zajmowałoby mi też 10min. 
Na pewno myślę teraz o innym źródle grzania- albo jak zasada pisał grzałka 2000 W zanurzeniowa (widziałem w piwnej planecie na YT chłopak zainwestował), albo strzele sobie taboret gazowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie tak:

- jako, że proces warzenia trwa dość długo, odważam i śrutuję słody dzień wcześniej. 

- w trakcie wszystkich procesów podgrzewania używam pełnej mocy kuchenki elektrycznej (3,7 kW) + elektryczną grzałkę zanurzeniową (600W)

- W trakcie przerw garnek przykrywam kocem, aby zminimalizować ucieczkę ciepła i wykluczyć konieczność dogrzewania, pomimo kilkukrotnego mieszania zacieru w trakcie przerwy

- W trakcie wysładzania odebrany filtrat podgrzewam wyżej wspomnianą grzałką zanurzeniową

- W trakcie podgrzewania brzeczki do wrzenia garnek jest ocieplony kocem (trzeba pilnować, żeby nie wykipiało!)

 

Najwięcej czasu marnuję na mycie sprzętu i sprzątanie kuchni po zakończeniu procesu - a w przeciwieństwie do warzenia, to już nie jest przyjemność...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Henx napisał:

Ja sobie opracowałem trochę inną drogę optymalizacji czasu. Ostatnio zrobienie 3 warek oraz zabutelkowanie jednej zajęło mi 13 godzin :)

Jak ktoś będzie ciekaw to opiszę.

Z przekory... dawaj ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, drakon napisał:

Zwykła z rurki miedzianej 10m- warki 20-25l.

Mam na myśli to że optymalizacja procesu warzenia u mnie skierowana jest na minimalizacje czasu, wysiłku, wydatków względnie nie tracąc na jakości finalnej.
Np: tak jak kolega wyżej pokazuje swoje chłodzenie do którego wykorzystuje pompke, mrozi butelki dzień wcześniej i 2h sporządza z nich następnie wodę o temp ~0C i to pompuje to spoko- jest to skuteczne, ale ja wolę schłodzić brzeczkę w 20-30min samą chłodnicą dodatkowo mieszając i mam 18C, niż wkładać w to tyle pracy i osiągnąć 16C. (W piwnicy mam 14-15C więc te 2 stopnie i tak spadnie mi nim drożdże zaczną robotę.)

Tak samo nie wiem czy przelewałbym w 2 garnki dla 10min jeżeli później np umycie drugiego kompletu naczyń zajmowałoby mi też 10min. 
Na pewno myślę teraz o innym źródle grzania- albo jak zasada pisał grzałka 2000 W zanurzeniowa (widziałem w piwnej planecie na YT chłopak zainwestował), albo strzele sobie taboret gazowy.

Podpisuję się pod tym. Warto optymalizować czas, ale nie ma co przesadzać i trzeba znaleźć złoty środek. Te wszystkie zabiegi poboczne (mrożenie i dezynfekcja butelek, pompki itp) robione dzień wcześniej też trzeba by uwzględniać w czas samego warzenia. 

Ja najwięcej czasu marnowałem na początku na:

- zbyt długie wysładzanie. Zawsze obawiałem się, że się przytka czy coś. Teraz wysładzam szybko i nic się nie zacina a wydajność wręcz wzrosła.

- rozpoczęcie gotowania dopiero po odebraniu całej brzeczki po wysładzaniu.

 

Teraz - wysładzam szybko 

- rozpoczynam podgrzewanie jak mam odebrane połowę brzeczki

- od zawsze myję wszystko w międzyczasie, od razu zanim zaschnie. 

- warto też nie przesadzać z czasem zacierania. 30 minut w 62-66* + 15 minut w 72* ( + czas podgrzewania w którym też się zaciera) zazwyczaj w zupełności wystarcza. Oczywiście warto kontrolować jodowym wskaźnikiem, żeby ta oszczędność czasu nie odbiła się na jakości.

 

To tak z rzeczy już w trakcie warzenia. Dużo czasu oszczędzam też na:

- śrutuję słód na kilka warek na raz, jeśli wiem, że uwarzę je max w przeciągu 1-2 miesięcy.

- podstawowe piwa warzę na wybiciu 45l zamiast 20-22l. Na początku 20l zajmowało mi 6-7h. Teraz w tym samym czasie jestem w stanie zrobić 45l. 

- czasem udaje się uwarzyć warki dzień po dniu. Wtedy oszczędzam dużo na wyciąganiu i chowaniu wszystkich gratów.

- Rozlew kilku piw jednocześnie. Też dużo się oszczędza na myciu i wyciąganiu gratów związanych z rozlewem.

- część piwa rozlewam w petainery zamiast w butelki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, c64club napisał:

.

 

Czynnikiem wpływającym na prędkość chłodzenia jest różnica temperatur między brzeczką a lodem/chłodnicą/wanną/wiatrem/czymkolwiek. Dlatego najłatwiej jest zbić 100-90, a najdłużej trwa schodzenie ostatnich paru stopni przed zadaniem dżordży. Rzeczywiście wymiana wkładów lodowych na nowe zimne pod koniech chłodzenia sporo by dała, a wrzucenie lodu "korygującego Blg" zostawić sobie na pod koniec chłodzenia. (dzięki koval_blazej)

20 minut od wrzątku do drożdży? Pokazuj Pan tę chłodnicę!

 

Mi zajmuje jakieś 45 min ale 1100l :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Henx napisał:

Ja sobie opracowałem trochę inną drogę optymalizacji czasu. Ostatnio zrobienie 3 warek oraz zabutelkowanie jednej zajęło mi 13 godzin :)

Jak ktoś będzie ciekaw to opiszę.

Też miałem podobną próbę za sobą. 2 warki w 9h. Niestety to zabija radość z warzenia. Człowiek jest tak umordowany sprzątaniem, że ma dosyć na jakiś czas.

 

Ja zaoszczędziłem czas na:

1. Podgrzewaniu wody do zacierania - leje gorącą wodę z kranu. Grzeję kuchenką indukcyjną na max mocy + grzałką nurkową 2kW. Czasami dodatkowo gotuję część wody w czajniku.

2. Zacieranie jest ograniczone do 1 przerwy plus wygrzew. Podczas przerwy gar jest owinięty w 2-3 koce aby zminimalizować spadek temperatury.

3. Podgrzanie do wygrzewu na max mocy plus częste mieszanie, aby uniknąć przypaleń.

4. Wygrzew robię w kadzi filtracyjnej. Jednocześnie układa się złoże filtracyjne.

5. Woda do wysładzania grzeje się podczas zacierania.

6. Wysładzanie ciągłe zamiast na raty.

7. Odebrany filtrat jest od razu grzany. Nie czekam na zakończenie filtracji.

8. Podczas doprowadzania do wrzenia wspomagam się grzałką nurkową.

9. Nie czekam na whirlpool. W związku z tym, że używam chłodnicy przeciwbieżnej, gorącą brzeczkę filtruję przez tetre. Przefiltrowana brzeczka od razu idzie do chłodnicy.

10. Jednocześnie uwadniam drożdże.

11. Napowietrzanie od razu z drożdżami

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

więc tak, mój plan warzenia wygląda następująco. z adnotacją że większość warek robię po 15l - w przypadku większych objetości można do całego procesu dołożyć ~30 minut:

 

- 20 minut - podgrzanie wody do odpowiedniej temperatury. jeśli warzę po pracy, to dzień wcześniej przygotowuję sobie wodę, odważam słody itd.

- 60 minut - zacieranie. w tym czasie podgrzewa się woda do wysładzania, porcjuję chmiel, dezynfekuję sprzęt, palę papierosy

- 20 minut filtracja + wysładzanie. słód zacieram od razu w fermentorze ze sraczwężykiem, co oszczędza mi czas na przekładanie zacieru, robienie mashoutu i czekanie 15 minut na ułożenie się złoża. plus, po filtracji wlewam odzyskaną brzeczkę do garnka i od razu podgrzewam, dopiero wtedy zaczynam wysładzanie. no i sam proces przebiega natychmiastowo, przez godzinę złoże naprawdę pięknie się układa. grodziskie 100% pszenicznego poszło w kilka minut.

- 15 minut zagotowanie warki

- 60 minut gotowanie z chmielem

- 30 minut na chłodzenie / napowietrzanie / pomiar BLG / zapiski w notatkach. wodą z chłodzenia zmywam też fermentor z mokrym słodem. zanim się wszystko schłodzi zdążę też wypłukać fermentor, poodkładać narzędzia itd

 

wychodzi około 200 minut, czyli 3h z hakiem, niech będzie 3,5h. polecam wysładzanie w filtratorze - oszczędza kupę czasu. w stanach dużo osób tak robi (zaciera w lodówkach z rurkami), u nas jakoś wszyscy się pieprzą z garnkiem i przekładaniem zacieru, myciem gara.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wo gule nie zwracam uwagi na czas posmęcony warzeniu  . Dla mnie to jak rytuał parzenia herbaty w Japonii , czy ryglowanie z przyjaciółmi .  Wybieram wolny dzień wyłączam telefon wyganiam domowników z kuchni i warzę . Ma być zabawa bez stressu i pospiechu czysto dla przyjemności .  Jak zacznę warzyć ze stoperem w ręku to raczej przestanę na jakiś czas .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.