Skocz do zawartości

Koelsch -pierwsza prawdziwa warka. A i owszem bardzo udana.


13Robert

Rekomendowane odpowiedzi

Minęło zaledwie 10 dni od butelkowania, czyli piwo jest jeszcze surowe a już mi bardzo smakuje.

Jest lekko nagazowane a chmielu również "lekko i zwiewnie", ma lekko pomarańczowy smak i aromat (tak to odczuwam zmysłami nuworysza piwowarskiego) ale jest jedno ale...

 

Tym ale jest to, że wyczuwam 1/100 tego smaku jaki dominował podczas traumatycznej konsumpcji pierwszej nieprawdziwej warki.

Przypomnę, że składowo oceniłem go jako 90% spirytusu, 9% rozpuszczalnika, 1% nafty.

 

Moje podejrzenie jest takie, że to jest wynik dodania cukru do refermentacji, miast glukozy.

Czy dobrze myślę? Czy też mam zryty smak, a dokladniej przewrażliwiony?

Czy dobrze kombinuję, że po miesiącu zostanie on całkowicie przytłumiony, gdy rozwinie się w pełni bukiet smakowo-aromatyczny Koelscha?

 

PS. (czyli Pod Spodem)

Kólega bnp pisze w swojej stopce, że piwo refermentowane śmierdzi drożdzami.

Hm.. Jako żywo drożdży nie czuje dosłownie żadnych a dodałem 150g cukru na 20litrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie odpisał, więc ja napiszę.

 

Ciekawe czy uzytkownik anteks i jacer będą umieli odpowiedzieć na nastepująca zagadkę?

Otóż po rozlaniu Koelscha otrzymałem dwie skrzynki, które ustawiłem jedną na drugiej w pomieszczeniu w ktorym fermentacyja przebiegła, czyli o temperaturze 14-15°C.

Przy czym po 10dniach od rozlania jedną skrzynke (tą z góry) przeniosłem gdzie indziej, by była "pod ręką" w razie konsumpcji.

Wypiłem kilka butelek z pierwszej i kilka z drugiej skrzynki, gdyż to raz jedna jest "pod ręką", a potem druga (wieczorową porą).

 

Wnioski są nastepujące:

-pierwsza skrzynka, ktora stała wyżej przez 10 dni a obecnie znajduje się wpomieszczeniu o temperaturze 3-5°C jest bardziej nagazowana, ma mocną pianę, posmak pomarańczowy zanikł jak również znikła 1/100 posmaku bimbrowego, uwypuklił sie chmiel

-druga skrzynka, która była poniżej i cały czas znajduje się w tym samym pomieszczeniu o temperaturze 14-15°C , jest zdecydowanie mniej nagazowana, ma słabą pianę, utrzymuje się posmak pomarańczowy ale zanikła 1/100 bimbrowego, chmielu mniej czuć niż w pierwszej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@agrest

Temperatura spożycia na oko taka sama, a jeśli nawet jest róznica to bardziej nagazowane i bez pomarańczy jest spozywane w minimalnie wyższej tempraturze, bo przenosze kilka butelek wcześniej, by nie było lodowate z uwagi na troske o gardło.

Ale przechowywane jest w dużo niższej.

@coder

Rozlewałem normalnie to znaczy przez zaworek a cukier do refermentacji był ropuszczony w gotującej się wodzie itd itd

Cukru było na pewno równo w całej objetości piwa.

@jacer

A widzisz, stały przez 10 dni w jednym pomieszczeniu, jedna na drugiej a juz były widoczne różnice.

 

 

@ do wszystkich

Właśnie przypomniało mi się coś, co zrobiłem podczas rozlewania.

Otóż tym czymś było to, że jedną skrzynkę rozlałem bez starannego wylania kilku kropli pirosiarczynu z dna, a drugą rozlałem w ten sposób, że kazdą butelkę przed nalaniem piwem odwróciłem na chwilę do góry nogami.

I wychodzi mi na to, że ta pierwsza skrzynka (ta mniej nagazowana) ma w sobie więcej pirosiarczynu.

Edytowane przez 13Robert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nie wysoką piwnicę w porywach 185 cm, do tego nie więcej jak 7-8 metrów kwadratowych powierzchni. Ponieważ w tej chwili jest dobra pora na lagerki utrzymuję w niej stałą temperaturę na poziomie 10-12 stopni. Zdążyłem dobrze obmierzyć rozkład temperatury w pomieszczeniu w zależności od wysokości. I tak, przy minus 10 stopniach na dworze, przy podłodze w piwnicy mam około 5 stopni, na wysokości fermentatora to już jest w granicach 8 stopni, na wysokości jednego metra utrzymuje się 10 stopni a pod sufitem w granicach 12. Nie przypuszczałem wcześniej że różnice mogą być tak znaczące.

 

Skrzynka na skrzynce to nie koniecznie taka sama temperatura :tort:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, jest na pewno różnica w temperaturze i czuje to fizycznie, że przy podłodze jest bardziej chłodno, dlatego fermentuje na drożdach S-33 przy wiaderku ustawionym metr nad ziemią. Temperatura piwa wynosi pomiędzy 13 a 14°C.

 

Myślę jednak, że decydujący był pirosiarczyn. Chociaż naprawde było go pare kropel w każdej butelce.

Pirosiarczym jest też konserwantem, więc nie mogę się doczekać sprawdzenia po paru tygodniach, czy zadziała on w ten sposób, że zachowany zostanie w piwie posmak pomarańczowy.

Jesli tak, to bedzie to dobra wskazówka na przyszłość. Jeśli nie, to zbyteczny będzie dodatkowy spowalniacz refermentacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bielok

Pozostane przy swoim, że to jednak winne jest pare kropel pirosiarczynu w każdej butelce, bo rożnica temperatury była wedlug mnie za mała.

Spokojnie czekam jak dalej rozwinie się piwo z jednej skrzynki a jak z drugiej.

 

Jeśli pirosiarczym zdoła zachowac posmak pomarańczowy, to będzie to pewna wskazówką na przyszłość. Jesli nie, to wówczas trzeba bedzie przed nalaniem piwa przez pare sekund trzymac kolejną butelkę do góry dnem, by maksymalnie pozbyć się opóźniacza refermentacji.

 

Może inni spróbują przeprowadzic podobny eksperyment na kilku wybranych butelkach. Nie jest on trudny.

 

PS czyli Pod Spodem.

Gdzies czytałem na tym forum opis jednego z użytkowników, że jego IPA nagazowywał się aż pół roku. Może to była ta sama przyczyna tyle że pirosiarczyn był jeszcze mocniejszy?

Edytowane przez 13Robert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

 

@bielok

Pozostane przy swoim, że to jednak winne jest pare kropel pirosiarczynu w każdej butelce, bo rożnica temperatury była wedlug mnie za mała.

Spokojnie czekam jak dalej rozwinie się piwo z jednej skrzynki a jak z drugiej.

Pozostań - ja to mam w nosie. Jak zwykle własne ego nie pozwala ci przyswoić co piszą inni. Piro nie pozostawia żadnego innego zapachu niż zgniłe jajka. Ja w ogóle nie płuczę butelek po piro i nie mam żadnego posmaku pomarańczy.

 

Piszesz chłopie że jedna skrzynkę przeniosłeś do pomieszczenie gdzie jest 4-5°C. W tam gdzie stała druga skrzynka jest 14-15. Jesli 10 stopni różnicy to dla Ciebie za mała różnica w dojrzewaniu piwa to ja nie wiem jaka jest dl Ciebie znacząca? 20°C ? 30 °C? Nie zauważasz różnicy w rozpuszczalności CO2 w cieczach o różnicy tem. rzędu 10°C , a zauważasz różnice paru kropel piro?

 

Ale po co ja to pisze .... przecież wszystko przez piro ...... musisz się wsiąść za porządne płukanie butelek bo piana do dupy i wali pomarańczami :smilies:

Żeby nie ta piana to mógłbyś warzyć witbiery :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bielok

Gdybyś czytał uważnie to byś doczytał, że przez pierwsze 10dni stały w jednym pomieszczeniu, jedna skrzynka na drugiej, a jedynym powodem ich rozdzielenia był ...początek konsumpcji.

By konsumowało się łatwiej.

Już przy pierwszych butelkach, tuż po rozdzieleniu skrzynek, było czuć różnicę w smaku, nagazowaniu i pianie, ktore utrzymuje się do dzisiaj.

 

Jak na ironie ta skrzynka, która od poczatku konsumpcji była bardziej nagazowana, bez posmaku pomarańczy i z dobrą pianą już tydzień stoi w bardzo chłodnym pomieszczeniu o temperaturze 3-4°C.

Natomiast ta gorzej nagazowana, z posmakiem pomaranczy i slabą pianą cały czas stoi w pomieszczeniu o tempraturze 14-15°C i wcale nie chce dogonić pierwszej warki, choćby w nagazowaniu.

 

O wyczuwalnym posmaku jakby pomarańczy napisałem tuż po rozlewie piwa i przenigdy by mi do głowy nie przyszlo, by napisać, że może on pochodzić od pirosiarczynu. Od razu skojarzylem go z pszenicą, stanowiącą 1/5 zasypu Koelscha.

Ktoś na forum napisał, że pirosiarczyn to jest po prostu konserwant o numerze E coś tam, stąd wysnułem przypuszczenie, że być może zakonserwuje ten posmak pomaranczowy.

Ale na razie, to jest tylko moja luźna dywagacja...

Edytowane przez 13Robert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Własnie tak zrobiłem przed chwilą..

Lodowki nie mam ale na zewnątrz ma być w nocy powyżej zera..

 

Rano sprawdzę ale przypominam, że róznice było widać i czuć na samym początku.

Ale tak jak pisałem, jesli okaże się, że to tylko spowalnia refermentację i nic więcej, to każdą butelke bedzie trzeba mi dokładniej osuszać z pirosiarczynu.

 

No i po co te nerwy?! Po co ta niezdrowa podnieta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piwo z rana jak śmietana...

 

No i właśnie kończę drugie, to znaczy wypiłem jako pierwsze -jedno z tych, co to od początku szybko i mocno zafermentowało w butelce, i drugie -jedną z dwóch butelek wystawionych na zewnątrz, czyli z tych, co to od poczatku bardzo słabo zafermentowało, a stało cały czas od momentu rozlania w temp.14-15°C .

 

Wnioski są następujące;

nagazowanie- wszystko pozostaje bez zmian, czyli to co było słabiej nagazowane nadal takie jest. To samo z pianą. Różnica w obu przypadkach jest kolosalna.

posmak pomarańczy -spożywam je bardzo wystudzone, ale dla przypadku wystepowania jej wcześniej nie wyczuwam pomarańczy w smaku, łagodny chmiel wyszedł na prowadzenie, ale uwaga: w aromacie jest ona jak najbardziej obecna. Jednak slabiej niż poprzednio i równiez tutaj chmiel zaczyna wychodzić na pierwszy plan.

 

Wnioski młodego piwowara:

Osuszać dokładnie butelki z zawartości pirosiarczynu wewnątrz, by nie powstrzymywać refermentacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypiłem ostatnią butelkę z tych szybciej nagazowujących się i tuż po nim butelkę tych wolniej. Temperatura obu była taka sama, bo skrzynki spowrotem wróciły do jednego pomieszczenia.

Wnioski mam takie:

To z wolniej refermentujacych jest juz poprawnie nagazowane, piana mocna oraz jest ono lepsze w smaku.

Trudno to określić, bo pomarańcza zanikła, ale jest takie bardziej okrągłe i owocowe. Chmiel również jakiś taki bardziej ułożony.

Różnica widoczna od początku, utrzymała się do dzisiaj.

Moim zdaniem jest to zasługa pirosiarczynu, którego przed rozlaniem pozostało w butelce kilka kropel więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mleko z biedronki też ma pirosiarczyn :rolleyes:a nie jest nagazowane ;)

 

moim zdaniem musiałeś słabo rozprowadzić rozpuszczony cukier w fermentatorze przed rozlewem.

 

wg moich obserwacji jako newbie( 1 warka)

odnośnie CO2:

 

ja z kolei rozlewałem z glukozą bezpośrednio do butelek. wszystkie piwka są nawet za bardzo nagazowane, bo sypałem wg miarki na 0.5L i potem jeszcze na 0.33L, po przemyśleniu, że lepiej przegazować niż niedogazowane piwko pić.

piwo ciepłe, zawsze miało większą pianę, niż piwo chłodzone cały dzień w lodówce, z kolei zimne piwa miały słabą piankę ale przez cały czas picia bąbelki leciały do góry szklanki.

ciepłe piwo szybciej sie wygazuje stąd tworzy się fajna gruba pianka.

 

 

moja rada taka po zlaniu do butelek trzymaj w cieple przez kilka dni, a potem do piwnicy jak najdalej od siebie :lol: bo za szybko wypijesz i potem dziwne posty kleisz

 

peace:cool2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.