Skocz do zawartości

[warzepiwo] Shipyard Rye Pale Ale nie po drodze


Pierre Celis

Rekomendowane odpowiedzi

Shipyard Rye Pale Ale przemówiło do mnie za sprawą etykiety, ale chyba mogłem wybrać lepiej. No cóż takie życie odkrywcy kraftu.Piwo kraftowe na angielskiej ziemi

Kolega Szopa, który był jakiś czas temu w Londynie naopowiadał mi o tym, jak to trudno tam multitap znaleźć czy jakoś tak. W każdym razie miałem wyobrażenie, że z tym kraftem w królewskim kraju może być ciężko. Tymczasem podczas mojej ostatniej świątecznej wizyty dosyć swobodnie odnajdywałem napój współczesnych bogów. Fakt, że w samym Londynie się za tym specjalnie nie rozglądałem, ale w High Wycombe, w centrum zlokalizowałem dwa puby (o jednym już mogliście przeczytać: Bootlegger), a i w jednym z marketów była cała półka.

Postanowiłem spróbować… powiedzmy czegoś bardziej klasycznego, brytyjskiego oraz czegoś czego nie znam, a co skusi mnie czymkolwiek. W drugim przypadku sięgnąłem po Shipyard Rye Pale Ale, bo wyróżniło się etykietą. Mocna, pomarańczowa, do tego niedźwiedź i obietnica „Tropical Fruit Aroma”. Szybki rzut oka jeszcze co tam popisali i hyc do koszyka.

No i gdzie to jest?

Właśnie chyba ta ostatnia rzecz zaważyła na całej mojej późniejszej ocenie tego piwa. Myślałem, że to może będzie coś takiego nieco aksamitnego w teksturze, z goryczką średnią do wysokiej, a nos przekręci mi się od tych owocowych aromatów. Tymczasem nic z tego nie odkryłem po otwarciu butelki.

Piwo pijalne, ale bez szału. Fakt, że zgodnie z zapowiedzią było karmelowe, a zapach przynosił na myśl cytrusy, trochę żywicy, ale musiałem złapać mocnego niucha. Dziwne, bo nachmielone jest Citrą, Amarillo, Cascade i Summit, więc taka mieszanka powinna zrobić robotę. Coś nie teges.

Przeciętny amerykaniec

Uznaję zatem Shipyard Rye Pale Ale za piwo dosyć przeciętne. Amerykański browar chyba trochę zbyt naiwnie potraktował odbiorców tego piwa, sądząc, że wystarczy ładna etykieta i obietnica egzotycznych owoców. W szklance (sorry sesja wyjazdowa nie miałem innego szkła) prezentuje się całkiem ok, bo i barwa ładna, miedziana, wyklarowane, ale z mało trwałą pianką. Treść piwa nie zachwyciła niczym wyjątkowym. Tu nie było takiego efektu „wow” jak choćby z Peaches&Cream w Bootlegger.

Kraftowe piwo w Anglii jest

Mimo, że akurat ta próba nie okazała się jakimś spektakularnym sukcesem, to stwierdzam, że w tej Anglii kraft jest i można zawsze coś znaleźć, nawet ot tak, aby tylko sobie posiedzieć przy piwie. Zawsze to lepsze niż picie jakiegoś miejscowego koncerniaka. Takiemu Shipyard Rye Pale Ale daję mocne 3,5/5 i to by było na tyle, bo o takich piwa, to nie ma się za bardzo co rozpisywać.

Artykuł Shipyard Rye Pale Ale nie po drodze pochodzi z serwisu Warzę Piwo Domowe.

 

Wyświetl pełny artykuł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po ch... nam krafty-srafty w Anglii? Jest dużo bardzo dobrego piwa, które istniało już dawno, kiedy kraft'ciarze szmaciarze albo byli na etapie gaworzenia albo ich niesławny przodek walczył o jakąś "amerykie." Raczej po to się jedzie do Zjednoczonego Królestwa, żeby wyhaczyć jakieś perły piwowarstwa przy okazji zwiedzania i podziwiania kultury tego kraju, a nie schylać się po to, co dla wieprzy (aluzja do przysłowia).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.