Skocz do zawartości

Alternatywa dla brewkitu


boniewz

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

W garnku lidlowskim można wszystko, ale i tak szybciej i wygodniej jest przenieść zacier do kadzi filtracyjnej.

no co Ty, sugerujesz, że szybciej i wygodniej jest przelewać zacier niż go nie przelewać? ;)

 

Chyba czegoś nie rozumiem, albo posługuję się inną logiką,

 

ale ja się nie znam,

ja tylko lubię dobre piwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W garnku lidlowskim można wszystko, ale i tak szybciej i wygodniej jest przenieść zacier do kadzi filtracyjnej.

no co Ty, sugerujesz, że szybciej i wygodniej jest przelewać zacier niż go nie przelewać? ;)

 

Chyba czegoś nie rozumiem, albo posługuję się inną logiką,

 

ale ja się nie znam,

ja tylko lubię dobre piwo.

 

Dokładnie tak - to mi kiedyś polecił kolega Wihura i empirycznie sprawdziłem, że proces idzie szybciej jak się przeniesie. Przeniesienie zacieru to 5 -10 minut (nawet jak się robi w 50l kegu). W czasie gdy młóto w kadzi się ułoży myjesz gar i od razu możesz grzać brzeczkę - potem tylko dolewasz to co wysłodzisz. Jak wszystko robisz w kociołku to gdzieś musisz odebrać całą brzeczkę - ona zaczyna stygnąć a ty musisz jeszcze pozbyć się młóta, umyć gar, znowu przelać brzeczkę i dopiero zaczynasz gotować. Lidlowski kociołek i tak sam z siebie długo grzeje do chmielenia, więc opcja z przeniesieniem zacieru jest szybsza i wygodniejsza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dokładnie tak - to mi kiedyś polecił kolega Wihura i empirycznie sprawdziłem, że proces idzie szybciej jak się przeniesie. Przeniesienie zacieru to 5 -10 minut (nawet jak się robi w 50l kegu). W czasie gdy młóto w kadzi się ułoży myjesz gar i od razu możesz grzać brzeczkę - potem tylko dolewasz to co wysłodzisz. Jak wszystko robisz w kociołku to gdzieś musisz odebrać całą brzeczkę - ona zaczyna stygnąć a ty musisz jeszcze pozbyć się młóta, umyć gar, znowu przelać brzeczkę i dopiero zaczynasz gotować. Lidlowski kociołek i tak sam z siebie długo grzeje do chmielenia, więc opcja z przeniesieniem zacieru jest szybsza i wygodniejsza

trzeba było tak od razu tak napisać bo teraz to jest jasne i logiczne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Palony jęczmień lub pszenicę wsypujesz do muślinowego woreczka i wkładasz do wody, którę będziesz pogrzewał. Jak woda się zagotuje, wyciągasz woreczek z polonym ziarnem i podajesz pierwszy ekstrakt. Chmielisz wg planu. Na 15 min przed końcem gotowania dodajesz drugi ekstrakt. Pamiętaj aby wyłączyć palnik, gdy dodajesz ekstrakty. Dobrze mieszasz, aż ekstrakty dobrze się rozpuszczą i dopiero włączasz palnik ponownie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

W garnku lidlowskim można wszystko, ale i tak szybciej i wygodniej jest przenieść zacier do kadzi filtracyjnej.

no co Ty, sugerujesz, że szybciej i wygodniej jest przelewać zacier niż go nie przelewać? ;)

 

Chyba czegoś nie rozumiem, albo posługuję się inną logiką,

 

ale ja się nie znam,

ja tylko lubię dobre piwo.

 

Dokładnie tak - to mi kiedyś polecił kolega Wihura i empirycznie sprawdziłem, że proces idzie szybciej jak się przeniesie. Przeniesienie zacieru to 5 -10 minut (nawet jak się robi w 50l kegu). W czasie gdy młóto w kadzi się ułoży myjesz gar i od razu możesz grzać brzeczkę - potem tylko dolewasz to co wysłodzisz. Jak wszystko robisz w kociołku to gdzieś musisz odebrać całą brzeczkę - ona zaczyna stygnąć a ty musisz jeszcze pozbyć się młóta, umyć gar, znowu przelać brzeczkę i dopiero zaczynasz gotować. Lidlowski kociołek i tak sam z siebie długo grzeje do chmielenia, więc opcja z przeniesieniem zacieru jest szybsza i wygodniejsza

 

Racja, ale kolega się liczy z budżetem. Równie dobrze (i taniej) może brzeczkę grzać nurkiem w owiniętym np karimatą fermentorze. Zamiast lodowki ja już bymwolal drugiego lidla- też miejsce zajmuje a uzywka niewiele droższa od lodowki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@etr, nie polecam samodzielnego robienia filtratora z oplotu.

Zrobiłem kiedyś kupiłem wężyk, zrobiłem z niego filtrator, a po tygodniu odkryłem, że w sklepie ze słodami i resztą jest taki sam tylko dłuższy, od razu gotowy i z 5zł tańszy...

Także lepiej poszukać po sklepach i kupić razem z zestawem surowców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bez reszty da się obejść?

NIE !

Absolutnie niezbędny jest termometr ze skalą do 100°C, który będziesz zanurzał w zacierze.

Nie wyobrażam też sobie filtrowania bez ok 1m wężyka silikonowego, którym filtrat będzie spływał z kadzi filtracyjnej (musi pasować na kranik). Podobno można też na igielitowym wężyku, ale nie wiem jakim cudem... Dobrze jest też mieć zacisk na ten wąż aby kontrolować szybkość spływania (kosztuje ze 3zł). 

 

Można filtrować bezpośrednio do gara, ale wygodniej jest dokupić drugi fermentor.

 

O czymś jeszcze zapomniałem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Termometr to mam w domu, mama używa do pasteryzacji dżemów itp. Ok tak więc pomyślę o wężyku silikonowym jak i zacisku na wąż. No i drugi fermentor - konieczny, nawet jakbym jeszcze robił z ekstraktów to na dwa to zawsze lepiej, podobna robota a więcej się zrobi :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

witajcie po przerwie. nie będę zakładać nowego wątku, tylko kontynować ten. Tak więc mam problem - zrobiłem 2 warki używając ekstraktów słodowych jasnych w płynie (x2 na warkę) do tego chmiel marynka i lubelski. I za każdym razem piwo wychodzi kwaśne, ja tak to odbieram, w ogóle nie czuć tego, co np było przy brewkicie, i rzeczywiście muszę stwierdzić że to z brewkitu ( + jasny ekstrakt) piwo wyszło pełniejsze, po prostu smaczniejsze. A to - leży bodajże 6ty tydzień i nic nie jest mu lepiej. Raz, że jest kwaśne, to dwa, ma taki zapach dziwny, nie wiem czy to od marynki. Sprzęt dezynfekuję, dbam o czystość. Mam jeszcze zestaw na 1 warkę, ale jak ma wyjśc taka jak te dwie ostatnie to nie ma co..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli piwo wychodzi kwaśne i dziwnie pachnie, to pewnie jest to infekcja.

Z tego co pamiętam, to ekstrakty schodzą raczej płytko, więc w wypadku normalnego odfermentowania nie powinny być kwaśnawe, co też wskazywałoby mi raczej na infekcję.

Możesz spróbować opisać ten dziwny aromat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale to 2x pod rząd byłaby infekcja, jeśli robiłem wszystko tak samo jak i w przypadku 1szej warki - brewkitu?

zapach jest taki jakbym trochę wąchał marynkę po wyjęciu z opakowania (czyli chyba ok) ale dalej czuję taką ostrość zalatującą drożdżami, wcale nie czuć tej pełni nawet gdy porównując to do jakiegoś koncerniaka, a druga sprawa - nie jest nagazowane odpowiednio po 6 tyg. Piana opada momentalnie. A glukozy dodaję wedle miarki którą mam z biowinu, a to już górny limit z tego co wyczytałem. Ogólnie to jestem zawiedziony wynikami 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy, że coś się dostało do drugiego piwa, później zostało gdzieś w sprzęcie i masz przeniesione zakażenie na kolejną warkę, w temacie "infekcja" jest sporo historii, gdzie x warek było ok, a później kilka z rzędu było zakażonych.

 

A piwo w odczuciu w ustach nie jest mocno nagazowane, czy też jest nagazowane ale piana szybko opada? A ta kwaśność wyraźna jest?

 

Jeśli to zakażenie to trzeba zlokalizować jego źródło i je wyeliminować.

 

Zrobiłem chyba 3 piwa z ekstraktów i jedyny raz, gdy piwo było puste to, gdy mieszałem ekstrakt z cukrem i miałem wtedy chyba 11blg.

 

Kwestia zidentyfikowania tego zapachu, bo normalnie po 6 tygodniach piwo nie powinno ani dawać drożdżami, ani nie powinny być już wyczuwalne aromaty pofermentacyjne - zakładając normalny ekstrakt i górną fermentację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest właśnie kiepsko nagazowane w ustach, a kwaśność jest dość spora. Nie wiem, może za miesiąc będzie lepiej? Fermentor zawsze czyszczę pirosiarczanem, myję wszystko pod gorącą (nie wrzącą) wodą dość intensywnie, kranik również dokładnie. Butelki wszystkie są umyte i zdezynfekowane piro. Gdybym mógł, to nawet mógłbym podesłać komuś butelkę, ażeby fachowym okiem ocenił co może być nietak i jak to wyeliminować na przyszłość

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest właśnie kiepsko nagazowane w ustach, a kwaśność jest dość spora. Nie wiem, może za miesiąc będzie lepiej? Fermentor zawsze czyszczę pirosiarczanem, myję wszystko pod gorącą (nie wrzącą) wodą dość intensywnie, kranik również dokładnie. Butelki wszystkie są umyte i zdezynfekowane piro. Gdybym mógł, to nawet mógłbym podesłać komuś butelkę, ażeby fachowym okiem ocenił co może być nietak i jak to wyeliminować na przyszłość

Jeśli kwaśność jest dość spora, to wskazuje to na jakieś zakażenie, zwłaszcza w połączeniu z innymi objawami. Może masz jakichś piwowarów w swoim mieście, którzy mogliby stestować i ewentualnie potwierdzić.

A na etapie rozlewu było już także kwaśne?

Ja po zakażeniu wszystko co miało kontakt z piwem (od momentu zakończenia fazy gorącej, aż do momentu zidenfytikowania zakażenia) dokładnie myję, rozbierając na drobne części - kranik, demontuję uszczelki, zaworek grawitacyjny do rozlewu itp., jak mam NaOH to zalewam głównie drobnicę nim, wężyki czasami gotuję, albo wymieniam. Później dezynfekcja, kiedyś używałem piro, teraz głównie nadwęglanu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie nie mam nikogo w okolicy, kto mógłby ocenić ten wytwór. A to piwo jeśli chodzi o ten ostrzejszy zapach, było juz przy butelkowaniu. Otworzyłem po 2 tyg, wydawało się średnio kwaśne (porównując do tego co jest teraz, bo teraz jest mocniej kwaśne)

Przestrzegam zasad dezynfekcji jak i czystości podczas robienia, nie wiem co może być przyczyną. Tym bardziej że zrobiłem babskie, malinowe, używając tej samej gęstwy w tym samym fermentorze i w smaku fajne nawet, babom odpowiada, ale zapaszek podobny, który mi nie odpowiada

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze da się zidentyfikować skąd się wzięło zakażenie i czasem się trafia mimo uważnej dezynfekcji.

Z tego co opisujesz to wychodzi na to, że już gęstwa okazała się wadliwa, może nieprawidłowo zebrana i coś się do niej dostało...

 

Kiedy piwo wyjdzie kwaśne to wywalamy gęstwę, bo już nic z niej nie będzie, a resztę dezynfekujemy znacznie silniejszą chemią niż piro... 

Ostatnio jedno moje piwo tak waliło rozpuszczalnikiem, że aż łzy wyciskało. Bez żadnego piwo wywaliłem w kanał, a cały sprzęt... aż mi się tego dezynfekować nie chciało i wszystko co miało kontakt z piwem trafiło na śmietnik. A niby też wszystko czyściłem i dezynfekowałem i wciąż nie wiem co było przyczyną, ale najważniejsze by następne piwa były wolne od tego problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie nie, jęczmienne oczywiscie, dokladniej to byly te : http://allegro.pl/slod-ekstrakt-plynny-1-7kg-na-23l-piwa-5-1gratis-i5450417216.html

 

Kurcze, nawet producenta nie ma na opakowaniu... Może to wina jakości tego słodu (np. może zawierać jakiś % mieszanki cukru) ale z drugiej strony piszesz, że poprzednie malinowe już miało zapaszek więc pewnie jakieś małe zakażonko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.