Skocz do zawartości

[Piwny Garaż] Ustawą znieść ubóstwo


Pierre Celis

Rekomendowane odpowiedzi

oraz alkoholizm

Znowu – miał być inny tekst, ale wczoraj niczym smród po wsi rozeszła się wieść o możliwym wprowadzeniu ceny minimalnej na alkohol. Oczywiście w myśl zasady „Unia wypowiada wojnę!”. Co to konkretnie oznacza nie wie nikt, ale na pewno nic rozsądnego. Jako, że rzetelne dziennikarstwo jest już praktycznie gatunkiem zagrożonym wymarciem postanowiłem bliżej przyjrzeć się całemu rejwachowi.

Nie było łatwo. Znalezienie czegokolwiek na wspominany w serwisach internetowych temat jest zadaniem co najmniej karkołomnym. Z kolei od lektury oficjalnych dokumentów czuję jak obumiera mi kora mózgowa.

Za GazetaPrawna.pl – „Znamy główne założenia, które znalazły się w projekcie Narodowego Programu Profilaktyki Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.”. Rozumiem, że to jakiś przeciek. Mnie niestety nie udało się do niego dotrzeć, jeżeli gdzieś komuś wpadnie w ręce – wrzućcie proszę w komentarzu.

Znajdują się tutaj trzy ważne informacje:

  • ograniczenie ilości punktów sprzedaży alkoholu do 1 na 1000 mieszkańców,

  • wprowadzenie minimalnej ceny opartej na jednostkach alkoholu: 2pln za 10g czystego alkoholu,

  • absolutny zakaz reklamowania alkoholu, w tym piwa.

Program miałby zacząć działać od stycznia 2016 roku. Przypomnę tylko, że aktualnie obowiązuje Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi z dnia 26 października 1982 roku. Myślę, że nawet nie będę tego faktu komentował, bo i po co. Z kolei tak strasznie przydatna Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ma obowiązujący Narodowy Program Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na lata 2011-2015. Oba dokumenty możecie ściągnąć stąd. Nie przestraszcie się tylko strony z końca lat ’90-tych.

Wracając do artykułu, parę cytatów.

Odnośnie logiki za wprowadzeniem zaleźności opłata/jednostka alkoholu:

To by spowodowało, że mocne piwo kosztowałoby proporcjonalnie drożej niż słabe. Z kolei 40-procentowego alkoholu nie można by kupić poniżej trzydziestu paru złotych – tłumaczy Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Jego zdaniem cena obecnie jest poważnym problemem, bo za średnią pensję można kupić 2,5 razy więcej alkoholu niż jeszcze 12 lat temu. Żywność i napoje bezalkoholowe zdrożały w ciągu dekady o 47 proc., tymczasem alkohol jedynie o 16 proc., w tym wyroby spirytusowe o 1,7 proc.”

Za GUS aktualna średnia pensja wynosi 3783,46 pln. Być może jestem w błędzie, ale stawiam kule przeciwko orzechom, że osoby turbo uzależnione w które miałaby uderzyć zmiana ceny tyle nie zarabiają.

(…)byłoby zakazanie reklamowania napojów alkoholowych, w tym także piwa, co dziś jest dopuszczalne. – Ostatnie działania marketingowe branży wskazują, że chce ona dotrzeć do jak najszerszej grupy osób. Celem są kobiety, osoby starsze oraz młodzież – zauważa Brzózka. Jego zdaniem nawet reklama piwa nie powinna być legalna, choćby z tego powodu, że polski produkt browarniczy należy do zdecydowanie mocniejszych niż w innych krajach, np. Czechach.”

Ten cytat jest tak udany, że muszę odnieść się do absolutnie każdego jego fragmentu.

Ostatnie działania marketingowe branży wskazują, że chce ona dotrzeć do jak najszerszej grupy osób”

Niesamowity skandal, jakaś branża działaniami marketingowymi chce poszerzyć rynek zbytu. I to w dodatku piwa, kto to widział żeby więcej ludzi piwo piło. To w końcu lepiej jak zmienia się struktura spożycia i jest mniej wódki spożywane, a więcej piwa czy nie?

Celem są kobiety, osoby starsze oraz młodzież – zauważa Brzózka.”

Ponownie, kto to widział, żeby kobiety i osoby starsze piły alkohol, a zwłaszcza piwo. Na Zachodzie jest to nie do pomyślenia. Jestem przy okazji ciekaw co uznajemy za młodzież, jeżeli osoby w wieku 18+ to gdzie leży problem? Prawo zezwala.

Jego zdaniem nawet reklama piwa nie powinna być legalna, choćby z tego powodu, że polski produkt browarniczy należy do zdecydowanie mocniejszych niż w innych krajach, np. Czechach.”

To już jest argument na który nawet nie mam sensownej odpowiedzi. Przypuszczam, że my jako branża piwa rzemieślniczego w całości to już w ogóle jesteśmy zakałą narodu. Barley wine, RISy, AIPA, BIPA, podwójne IPA. To wszystko jest „zdecydowanie mocniejsze niż w innych krajach, np. Czechach”. Przy okazji czy Pan Brzózka słyszał o takim kraju jak Belgia? Oraz jakie tam strasznie straszne piwa mają?

Program miałby działać od stycznia 2016 r. – I choć znalazłyby się w nim jedynie zalecenia, musi on być przyjęty przez Radę Ministrów. Co z kolei wiązałoby się ze zgodą na wprowadzenie odpowiednich zmian ustawowych, by znajdujące się tu zalecenia mogły być realizowane – tłumaczy Brzózka.”

Musi to na Rusi.

Zmiany są zgodne z ogólnoświatowymi trendami. Polska jest wraz z Wielką Brytanią przedstawicielem regionu europejskiego w zespole doradczym WHO pracującym nad polityką redukcji szkód powodowanych alkoholem.”

Ha! I tu właśnie leży pies pogrzebany. Wygląda na to, że rzeczywiście stare media mają problem z dogonieniem blogerów pod kątem wyszukiwania informacji. Parę kliknięć w Google i mogę już radować swe oczy dokumentem sygnowanym przez brytyjską Izbę Lordów w ramach wspomnianego zespołu doradczego oraz komisji UE. Dokument do pobrania tutaj. Przy okazji wspaniała nazwa pliku – 123.pdf.

Ja rozumiem, że szukanie logiki w socjaliźmie jest z góry skazane na porażkę. Dodatkowo mamy w Polsce wprawę w braniu pewnych rozwiązań czy to praktycznych czy prawnych z Zachodu i wyrzucaniu z nich wszystkich logicznych elementów zostawiając kalekie wynaturzenie. Ja to wszystko rozumiem. Co nie zmienia faktu, że nadal doprowadza mnie to na skraj apopleksji.

Wracając do dokumentu z nie tak już dalekiego Albionu. Musimy zdać sobie sprawę z pewnych dyskretnych, acz znacznych różnic jeżeli chodzi o kwestie spożycia alkoholu oraz tego jak to wygląda w praktyce. Wielu z Was miało już okazję być w UK i doskonale wiecie o co chodzi. Natomiast jeżeli nie byliście to przysłowiowe „angielskie wycieczki” w Krakowie, Poznaniu, Warszawie czy innym większym mieście w punkt oddają tą kwestię.

Polecam tutaj lekturę „A man walks into a pub” autorstwa Pete’a Browna. Już na pierwszych stronach ksiażki Pete wymienia 120 określeń w języku angielskim na oddanie różnych stopni upojenia alkoholowego. Ogólnie ponoć jest ponad 800.

W ramach tych trzech punktów interesuje nad rozdział 6 dokumentu – Pricing.

There is a considerable measure of agreement that one of the main causes of binge drinking in the UK is ‘pre-loading’.”

Czyli młodzi ludzie zanim wyjdą na balety na miasto (gdzie w knajpach alkohol jest zdecydowanie droższy niż sklepowy) ekonomicznie robią sobie „biforek”.

Taka moja uwaga – warto poczytać co tam jest napisane, w przeciwieństwie do naszych oficjalnych dokumentów czyta się jak dobrą prozę:

„Needless to say, industry representatives did not agree with this view. Mr Beale’s dismissive comment was: “What often gets in the way of a good story are the facts.””

A ban on selling alcohol below the “permitted price” was introduced through the Licensing Act 2003 (Mandatory Conditions) Order 2014140 and came into force on 28 May 2014. The schedule to the Order defines the “permitted price” as the level of alcohol duty plus VAT. This means that a 440 ml can of average strength lager (4% ABV) cannot be sold for less than 40p, a 70 cl bottle of vodka (37.5% ABV) for less than £8.89, or a 75 cl bottle of wine (12.5% ABV) for less than £2.46.141 Sale at these prices still results in a loss to the retailer.”

Zwróćcie uwagę na kwoty, jak również stwierdzenie że i tak są one ustalone poniżej jakiejkolwiek marży. Ergo – alkohol sprzedawany jest droższej niż w odgórnie ustalonych minimalnych cenach ze względu na zwyczajne prawidła rynkowe.

Ms Brown, describing the work of ScHARR, said:

Their modelling predicts that the people who would benefit the most in terms of reduced rates of liver disease, negative health outcomes and social problems would be the heaviest drinkers from the lowest social economic groups. So this is a specifically targeted policy that could help to reduce the gap in inequalities across the UK. That is such an important message that needs to be understood from the research that is coming out. This is exactly the solution that we want to see, because it does not unfairly penalise responsible drinkers across the board, be they from high or low incomes; it just targets drinkers who drink the very strong, cheap drink.”

Ten cytat. Ten konkretny cytat. Zapamiętajcie i miejcie z tyłu głowy przy każdej medialnej dyskusji na temat tego projektu na naszej pięknej ziemi.

Prof Sheron supported this view: “a minimum unit price does not affect the price of all alcohol, only the price of the cheapest alcohol. Specifically, we are talking about 7.5%, three-litre bottles of electric soup cider, which is what my patients with cirrhosis are drinking—and frankly, if you are drinking that stuff, you have a drink problem. Normal people do not drink that stuff. So it is not perfect, but it is very heavily targeted to where the problem is compared to a general increase in taxation.””

Znowu – celem są ludzie, którzy wypiją absolutnie wszystko co ma alkohol byle tylko dostarczyć go do organizmu. Za wszelką cenę. W teorii są celem ponieważ inna opinia wynikająca z tych samych badań:

Mr Frost amplified these views: “We think that minimum unit pricing is quite a heavy-handed way of getting people who already drink responsibly to drink slightly more responsibly by making their drink that bit more expensive, while having no effect on those who drink harmfully or hazardously … all the international studies that we are aware of suggest that harmful and hazardous drinkers, in those circumstances [if the price is increased], simply cut other things in order to maintain alcohol consumption or they go to illicit alcohol instead. In other words, the price responsiveness of heavy drinkers is close to zero.””

Oraz następny akapit:

Mr Beale supported this view and strongly criticised the Sheffield model: “Any economist will tell you that this [MUP] is a population-based measure. It is in no way targeted; it cannot be. As a result, it hits the poorest drinkers hardest. There is no evidence to suggest that they are the most irresponsible drinkers—quite the reverse … Equally, the heaviest drinkers we know very well are the least responsive to price. The only thing I am sure about with minimum unit pricing is disappointment will ensue.””

Najważniejsza kwestia – responsywność cenowa osób uzależnionych od alkoholu jest zerowa. Trudno nie zacytować tutaj starego dowcipu:

-Tato,tato! Alkohol znowu podrożał, czy to oznacza że będziesz mniej pić?

– Nie, to oznacza że będziesz mniej jeść.

I dokładnie tak to będzie w praktyce wyglądało. Ale kogo tam interesują rykoszety, prawda?

Zbliżam się do 1700 słów, więc ostatni cytat. Tym razem za Dziennik.pl:

„– Polityka cenowa to jeden z najskuteczniejszych elementów walki z alkoholizmem – mówi DGP wiceminister zdrowia Igor Radziwiłł-Winnicki. Jak tłumaczy, w Polsce ok. 60 proc. konsumpcji alkoholu stanowi piwo. – To pokusa dla młodych osób. Ścieżka do szybkiego upicia się. Nie ma kultury spożywania piwa dobrej jakości – komentuje. Zdaniem wiceministra minimalna cena alkoholu byłaby również sposobem na wsparcie polskich producentów. Winnicki popiera także całkowity zakaz reklamy, w tym – dziś dozwolonej – reklamy piwa.”

Badania jak widać dowodzą inaczej, ale spoko.

„To pokusa dla młodych osób. Ścieżka do szybkiego upicia się. Nie ma kultury spożywania piwa dobrej jakości – komentuje.”

I dlatego, że nie ma ukręcimy naszymi działaniami możliwości jej narodzenia się. Panie Wiceministrze, święty Tomasz widzi jak robicie dziwkę z logiki.

„Zdaniem wiceministra minimalna cena alkoholu byłaby również sposobem na wsparcie polskich producentów.”

Jak? Po prostu zapytam jak? Bo okazuje się, że moja wyobraźnia jednak ma granice.

Reasumując – jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Alkoholicy prędzej zrezygnują z jedzenia (nie tylko dla siebie) niż z alkoholu. Dodatkowo powitamy szarą strefę oraz pokątnie pędzony alkohol lub wręcz „z odzysku”. Do obowiązkowego wyposażenia apteczki należy w związku z tym dodać połówkę wódki w celu ratowania człowieka w przypadku zatrucia metanolem.

Z punktu widzenia blogera piwnego wyjątkowo nieciekawa jest kwestia „reklamy alkoholu w tym piwa”. O ile zakład, że przy bardzo minimalnym wysiłku i standardowej złej woli blogi piwne zostaną uznane za reklamujące alkohol?

Uwaga: w dzisiejszym wpisie bazowałem na informacjach prasowych, wypowiedziach osób w mniejszym lub większym stopniu decyzyjnych oraz dokumencie, który jak mniemam jest trzonem zapowiadanych zmian. Żeby móc odnieść się całkowicie do zapowiadanych zmian musiałbym dostać do rąk dokument, który będę mógł ocenić pod kątem merytoryki i odniesienia do rzeczywistych potrzeb społeczno-rynkowych. Natomiast aktualnie widzę parę zagrożeń dla całego rynku alkoholowego w Polsce, nie tylko branży piwnej.

Alkohol jest ksenobiotykiem. Nawet wodą w nadmiarze można się zatruć, z kolei człowiek ma taką psychikę że jest w stanie uzależnić się od czegokolwiek – choćby to było obgryzanie izolacji z kabli czy zlizywanie tynku ze ścian. Czy oznacza to, że należy zmusić producentów do tworzenia tynku smakowego? Jestem przeciwny tworzeniu prawa pod patologię, jednocześnie karząc normalną większość społeczeństwa.

Kwestia zależności cenowej kwota/ilość jednostek alkoholu. Jedna miara dla każdego. Już nawet nie wnikając w to ile piw rzemieślniczych ma powyżej 6% zawartości alkoholu. Zastanówcie się co się stanie z wprowadzanymi w bólach alkoholami regionalnymi. Śliwowica Łącka z 80 obrotami? Jaka będzie minimalna cena po wprowadzeniu przepisów? Różnego rodzaju regionalne księżycówki, nalewki itp? Ma to pomóc polskim producentom? Jak?

Ograniczenie punktów sprzedaży. Już teraz nowe wielokrany często napotykają problemy z aparatem urzędniczym i pozwoleniami. Jak mamy budować kulturę piwną, jeżeli zacznie być problem z możliwością otworzenia wielokranu czy sklepu specjalistycznego?

Reklama. Gwarantuję Wam, że jeżeli to przejdzie to piwne blogi (czy ogólnie blogi zajmujące się alkoholem, choćby sporadycznie) zaczną być traktowane dokładnie tym samym przepisem. W końcu czym jest pozytywna recenzja piwa z zachętą spróbowania jak nie jego reklamą? Przeniesiemy się na zagraniczne serwery i zaczniemy pisać po angielsku/niemiecku/włosku/hiszpańsku?

Pozostawiam ten temat pod Wasz osąd i dyskusję. W każdym razie ja osobiście bym tego nie lekceważył. Może wypadałoby, żeby PSPD uaktywniło się politycznie? Bo jak na razie jedyna nadzieja w Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego jako jedyną organizacją z wystarczającą siłą przebicia.



Wyświetl pełny artykuł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.