Skocz do zawartości

AIPA nie pachnie


Rekomendowane odpowiedzi

Kup koniecznie drugi fermentor, bez kranika, dla mnie 3 fermentory to minimum do komfortowego warzenia. Teraz mam 5 wiader bez kranika, 2 z kranem - jeden tylko do rozlewu (czasem też do filtracji, przy gęstych zacierach), jeden do filtracji i teraz kupuję 6 wiadro, bo w sezonie lagerowym zaczyna mi brakować 1 wiadra, a późnej będzie w czym trzymać słody.

 

Jeśli masz w miarę niewielką wannę, to możesz próbować trzymać stabilną temperaturę (w dużej też, ale szkoda trochę wody) poprzez fermentację w wannie napełnionej wodą. W okresie od jesieni do pierwszych gorących dni sprawdza się nieźle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie zdaję sprawę, że nikt mi nie poda cudownej recepty w pigułce, ale liczyłem na to, że jeśli podam co w piwie wyszło nie tak jak wyjść powinno to doświadczone osoby mogą mi wskazać co zrobiłem źle i następnym razem zwrócę na to większą uwagę.

 

A kto Ci powiedział, że zrobienie dobrego piwa jest łatwe. To nie ciasto, że przeczytasz przepis, wrzucisz składniki i masz piwo. Na dobre piwo składa się wiele czynników. Musiałbyś wrzuciść całą recepturę a najlepiej znaleźć kogoś w sąsiedztwie doświadczonego piwowara, sędziego, on spróbuje i doradzi. Obstawiałbym kilka zapewne nakładających się powodów: nieprawidłowa fermentacja (estry i inne pofermentacyjne komponenty przykryły aromat chmielowy), zły schemat chmielenia, mało chmielu na aromat, za dużo karmelu, temperatura fermentacji (jeśli będziesz fermentował w 21 stopniach to nie licz na jakąś super chmielowe IPA, estry przykryją Ci aromaty chmielowe). Nie mów, że się nie da. Na forum jest mnóstwo przykładów jak zmniejszyć temperaturę fermentacji. A jeśli będziesz słuchać mędrców, którzy mówią że można fermentować w 25 stopniach i coś tam wyjdzie, to lepiej daj sobie spokój. Idź do sklepu, kup sobie jakieś piwo, szkoda czasu i nerwów.

Edytowane przez Dario
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Dario - wybacz, ale to czy szkoda czasu i nerwów to ocenię ja. Nic do Ciebie nie mam, ale nie oczekuję wyjaśniania mi jakie to jest trudne i debaty czy w ogóle powinienem się za to zabierać , tylko odpowiedzi na konkretne pytania. Skoro jednak już przy tym temacie jesteśmy - na razie mam z tego fun i póki będę miał będę się w to bawił. Nie traktuję tego jakoś śmiertelnie poważnie, nie mam ambicji zrobienia czegoś co będzie dostawało wysokie noty w konkursach (i nie mówię o ambicji na teraz, ale w ogóle tego typu rywalizacja mnie nie kręci, robię to dla siebie). Nikt mi również nie powiedział, że to jest łatwe i nigdzie nie napisałem, ze tak mi się zdawało. Zapytałem o poradę bo czegoś nie wiedziałem, ale to nie oznacza, że mam z tego tytułu jakiś mega stres. Chcę po prostu wiedzieć co mam poprawić. To co jest to spokojnie wypiję, następne zrobię lepsze. Chyba mi wolno, prawda? 

 

Oczywiście za wszystkie merytoryczne rady serdecznie dziękuję, są dla mnie cenne i mimo, że trochę się "skrzywiłem" na pewne stwierdzenia to jestem Tobie  wdzięczny za wszystkie wskazówki odnośnie samego warzenia. Po prostu nie jestem narwańcem, który nie był świadomy podstawowych trudności. Ogólnie sporo kucharzę i lubię to robić, mimo że robię to od wielu lat ciągle się czegoś uczę, ciągle zmieniam, eksperymentuję i jest OK, zdaję sobie sprawę, że w tych kwestiach dochodzi się do dobrych efektów latami, nie trzeba mnie w tym kierunku uświadamiać. 

 

Jeśli chodzi o trzymanie niskiej temperatury - nigdzie nie napisałem że się nie da. Napisałem,że nie dysponuję pomieszczeniami, w których by takie temperatury mogły się utrzymać w sposób ciągły i dlatego wstawiłem w takie pomieszczenia jakie miałem, licząc na to, że kwestia temperatury nie jest aż tak istotna. Nie słuchałem wcale "mędrców". Jak się na czymś nie znasz to nie wiesz kogo słuchać. Czytałem takie i takie opinie. Będziesz kupował samochód to też przeczytasz od jednych, że każdy VW to szmelc, a od drugich,żeby nie kupować samochodów na F, czyli Fiatów, Fordów i francuskich. Jak ktoś sam nie wie nic o samochodach to musi rzucić monetą kogo ma posłuchać, a koniec końców przekonuje się, że ani jedni ani drudzy nie mieli racji, bo u każdego producenta trafiają się różnie dopracowane modele. Ponieważ nie wiedziałem czyje argumenty są słuszne (teraz już wiem) wybrałem na początek łatwiejsze w moich warunkach rozwiązanie. Nie sprawdziło się - będę szukał innego, nigdzie nie napisałem,że to mnie zniechęca i w ogóle tylko się pochlastać z takim czymś, wręcz przeciwnie, napisałem, że zamierzam następnym razem przypilnować temperatury.  

 

@ kordas - wanna nie wchodzi w rachubę, rodzina by mnie z domu wyrzuciła razem z tym fermentorem, chyba, że bym za każdym razem go wyciągał jak ktoś by chciał się wykąpać. A to niestety nie na mój kręgosłup, nie mam już ani 20 ani 30 lat czego żałuję  ;) .  Gdyby to było możliwe pewnie bym tak zrobił za pierwszym razem, bo to bardzo proste rozwiązanie, czyli takie jak lubię. Mam już jednak pewne koncepcje. Pierwsza to zbudowanie mebla szafki wyłożonej styropianem od wewnątrz (sam styropian nie wchodzi w rachubę, bo mam kota i jak to zobaczy to rozwali to w drobny mak i rozniesie kulki po całym domu. Tam będzie sobie można wkładać butelki z lodem. Drugie co mi chodzi po głowie to posłużenie się kastrą budowlaną i zalanie jej wodą, tyle,że musiałbym obmyślić coś sensownego do spuszczania tej wody w celu dolania świeżej. Co do fermentora to jest właśnie przykład na to o czym mówię, naczytał się człowiek, ze niezbędne minimum to dwa fermentory, z czego jeden z kranikiem, ale jak coś zrobił sam to zmienił szybko zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kastrze budowlanej możesz np chłodzić brzeczkę po chmieleniu, kastra do wanny, gar lub fermentor do środka, wkładasz wąż od prysznica i niech woda delikatnie leci i na bieżąco masz zmienianą wodę na zimną.

Tutaj masz temacik o pudle do fermentacji http://www.piwo.org/topic/7701-diy-pudlo-izolacyjne-na-fermentor/?hl=skrzynia, w jednym z postów http://www.piwo.org/topic/7701-diy-pudlo-izolacyjne-na-fermentor/?do=findComment&comment=166120 jest fajna skrzynka :)

Warto również uzupełnić profil o miejscowość w której mieszkasz, może ktoś z okolic również warzy i będzie mógł pomóc, oznacz się również na mapie http://www.piwo.org/membermap/

Po za tym, samych udanych warek życzę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Drugie co mi chodzi po głowie to posłużenie się kastrą budowlaną i zalanie jej wodą, tyle,że musiałbym obmyślić coś sensownego do spuszczania tej wody w celu dolania świeżej

Używam tego rozwiązania (do kastry wrzucam pety z lodem) i uważam je za gorsze niż skrzynię ze styropianu. Po pierwsze wahania temperatury są większe (woda przewodzi lepiej niż powietrze więc temperatura piwa szybciej spada po wrzuceniu peta), po drugie higiena rozwiązania jest mniejsza. Co do zlewania to pewnie wystarczy ustawić ją na jakiejś wysokości (niewielkiej) i zamontować kranik. Z wysokością jest jednak taki problem, że zwykle tam jest cieplej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O! dokładnie o czymś takim myślałem. W dodatku chłopaki wyliczyli jaka jest skuteczność. Po świętach narzędzia w łapę i jechane... Za chwilę zajmę się aktualizacją mojego profilu. Skoro kastra budowlana sprawdza się gorzej to nie będę sobie zawracał tym głowy, szafka jest wystarczająco łatwa do sklecenia. 

Edytowane przez bartek_z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic do Ciebie nie mam, ale nie oczekuję wyjaśniania mi jakie to jest trudne i debaty czy w ogóle powinienem się za to zabierać , tylko odpowiedzi na konkretne pytania.

 

A jakie to konkretne pytania zadałeś w tym wątku, bo pytanie co poszło nie tak według mnie nie jest konkretne. Nikt Ci z fusów nie wywróży co zrobiłeś nie tak skoro nie podałeś szczegółów. Zrobiłeś kupę błędów na początku i chyba nie zadałeś sobie trudu przeczytania kilku wątków przed warzeniem. Ale za to pytasz jak juź jest po i oczekujesz, że ktoś Ci da gotową odpowiedź. A najlepszym podsumowaniem twojego podejścia jest:

 

 

 

dlatego wstawiłem w takie pomieszczenia jakie miałem, licząc na to, że kwestia temperatury nie jest aż tak istotna.
Edytowane przez Dario
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Dario - pozwolę sobie nie nie tłumaczyć się Tobie dłużej z mojego postępowania i podejścia, żeby nie zaśmiecać forum tego typu nic nie wnoszącymi przepychankami. Nie możesz wiedzieć jak było i ile rzeczy czytałem, a mimo wszystko poświęcasz dużo energii na to, żeby pewne rzeczy mi zaimputować łapiąc mnie w dodatku za słówka. Szczerze? Myśl sobie na mój temat co tam chcesz, mnie to nie interesuje. Napiszę tylko, że takimi wpisami jak ten ani mi nie pomagasz, ani nie  wpływasz na moje postępowanie, więc celowość pisania takich rzeczy jest zerowa. 

 

@ Sławek - było 6 dni burzliwej i 8 cichej. W sumie 14 dni. 6 dni burzliwej wzięło się z przekonania, że czas zabija aromat i jak tylko przestało mocno bulgotać i jak zobaczyłem, że blg jest tylko pół stopnia wyższe niż w próbce, którą przefermentowałem w ciepłym miejscu na szybko to od razu przelałem na cichą, nie czekając aż drożdże osiądą. Teraz jak już wiem, ze mogą "złapać" chmiel i pociągnąć go ze sobą na dno to już wiem, że upływ czasu może i szkodzi aromatowi, ale opadające drożdże zabierają go ze sobą. Podobnie zresztą było z tą temperaturą. Oczywiście naczytałem się wielokrotnie, że wraz z temperaturą zwiększa się ilość estrów i fenoli, zapamiętałem też, ze jak naprawdę mocno ucieknie pod 25°C to może jechać rozpuszczalnikiem i dlatego właśnie lepiej sobie odpuścić warzenie latem. Nie trafiłem na info, lub zwyczajnie w natłoku wielu informacji przyswajanych w krótkim czasie zwyczajnie o tym zapomniałem, że estry mogą przykryć chmiel. Dlatego też pomyślałem sobie, że pewnie nic "grubego" się nie stanie z chmielem jak na początek sobie ułatwię sprawę, co najwyżej będzie trochę za dużo estrów i jeśli faktycznie tak będzie to skoryguję to w następnej warce.  To nie miało być przecież idealne piwo i na tym etapie mojego piwnego rozwoju nie miało prawa takie być. W związku z tym że wyszło jak wyszło oczywiście nie ma żadnej dyskusji, temperatura musi być niższa i taka będzie następnym razem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ kordas - wanna nie wchodzi w rachubę, rodzina by mnie z domu wyrzuciła razem z tym fermentorem, chyba, że bym za każdym razem go wyciągał jak ktoś by chciał się wykąpać. A to niestety nie na mój kręgosłup, nie mam już ani 20 ani 30 lat czego żałuję  ;) .  Gdyby to było możliwe pewnie bym tak zrobił za pierwszym razem, bo to bardzo proste rozwiązanie, czyli takie jak lubię. Mam już jednak pewne koncepcje. Pierwsza to zbudowanie mebla szafki wyłożonej styropianem od wewnątrz (sam styropian nie wchodzi w rachubę, bo mam kota i jak to zobaczy to rozwali to w drobny mak i rozniesie kulki po całym domu. Tam będzie sobie można wkładać butelki z lodem. Drugie co mi chodzi po głowie to posłużenie się kastrą budowlaną i zalanie jej wodą, tyle,że musiałbym obmyślić coś sensownego do spuszczania tej wody w celu dolania świeżej. Co do fermentora to jest właśnie przykład na to o czym mówię, naczytał się człowiek, ze niezbędne minimum to dwa fermentory, z czego jeden z kranikiem, ale jak coś zrobił sam to zmienił szybko zdanie.

Jak masz gdzie trzymać skrzynię to buduj skrzynię, bo jest to lepsze rozwiązanie - bardziej uniwersalne i nie marnuje się tyle wody.

U mnie problemem ze skrzynią było miejsce przechowywania oraz możliwość chłodzenia PETów z wodą - za mała zamrażarka, aby przechowywać chmiele, żywność i do tego butelki z wodą, przy większym samozaparciu zorganizowałbym sobie wszystko odpowiednio, ale... wanna daje radę i patrz problem nr 1.

 

Dwa fermentory to faktycznie niezbędne minimum, ale dla mnie jakiś komfort przy regularnym warzeniu można osiągnąć dopiero przy 3 fermentorach. Jeśli mamy w głowie sporo pomysłów na piwa, które chcemy spróbować uwarzyć, to 7-8 wiader może nie starczyć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrzynia pójdzie pod nocną lampkę. Mało to oryginalne jak zauważyłem, ale widocznie dlatego właśnie optymalne ;-)  Co do ilości fermentorów no to sama upierdliwość przelewania wszystkiego do fermentora z kranem i z powrotem jest jeszcze do przełknięcia (choć oczywiście jest to bezsensowne dodawanie sobie roboty i w zasadzie to już jest wystarczający powód, żeby wydać jeszcze 20 złotych na następny fermentor)  ale tak jak sobie to przelewałem w tę i wewtę to przyszła taka myśl - ciekawe ile to łapie powietrza, a można by przecież tego uniknąć. Przyznam się, że znów uwierzyłem w niewłaściwe wersje, ponieważ spotkałem się z opinią,ze jak kranik jest nowy i dobrze się go odkazi to raczej nie zwiększa mocno ryzyka infekcji. No tak, tylko to są kawałki plastiku za kilka złotych i mój się okazał może trochę mniej dokładnie wykonany niż powinien. Przeciekać nie przeciekał, ale przy filtracji widziałem, że brzeczka włazi tu i ówdzie między elementy kranu, No przecież nie zostawię tak tego na tydzień. Skończyło się tym, że przelałem z powrotem do wiadra bez kranu po burzliwej.  

 

Jeśli zaś chodzi o moje pomysły na piwo no to na razie chcę po prostu wypracować sobie jakieś przyzwoite metody, kombinować można dopiero jak się ogarnie podstawy. Poza tym nie będę raczej warzył zbyt wiele piwek (tempo przewiduję średnio raz na miesiąc z wyłączeniem lata), bo zwyczajnie nie będzie komu tego pić. Mi znajomi albo w ogóle nie piją piwa, albo nawet jak dostrzegają, że piwa z niezależnych browarów smakują lepiej to lansują tezę, ze biorąc pod uwagę różnicę w cenie koncerniaki "dają radę, szczególnie jak się doda soku". Jeszcze inni stwierdzili, że piwa rzemieślnicze są "strasznie gorzkie". Paradoksalnie prędzej jestem skłonny zrozumieć, że ktoś nie lubi gorzkiego i kupuje Żywca bo nie ma w sklepach oranżady "z prądem", niż że zadowala się totalną bylejakością. Ale wystarczająco dużo się ludzi nauświadamiałem bez rezultatu, nie będę tego praktykował ze swoim piwem. 

 

==================================================================

 

Edit: no i nie wytrzymałem, otworzyłem kolejne 0,33. Lepiej i nie lepiej. Jest siarkowodór, wyczuwalny w zapachu z butelki i ze szklanki, ale jak już w szklance zrobi się pustawo. W smaku nie ma. Chmiel natomiast się trochę pokazał. Czuć go i w zapachu, zmienił się też smak, goryczka nie jest taka "ciężka", bardziej typowa dla chmieli amerykańskich. Jak na pierwszy raz - powoli zaczynam być zadowolony, oczywiście o ile H2S nie okaże się być infekcyjny i raczy się zredukować. Jeśli nie to w sumie też będzie wiadomo w czym rzecz, choć nie będzie to budujące, bo o co jak o co, ale o sterylność to się starałem mocno dbać. Poprawa tego aspektu będzie trudna, choć oczywiście możliwa. Wracając do aromatu chmielowego - nie jest silny, jednak za dużo błędów popełniłem po drodze, no, ale jest już ewidentny, nie ma tak, że ledwo mogę się go doszukać i to wiedząc czego mam szukać. Teraz aromat nie jest silny, ale na pewno nie trzeba wiedzieć czego szukać,żeby to znaleźć. Nie czuć też tak mocno słodów. Z otwarciem kolejnej butelki już poczekam dłużej. Dziękuję wszystkim za porady, następnym razem będzie lepiej :) .  

Edytowane przez bartek_z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.