Skocz do zawartości

Tylko jeden granat.


frc

Rekomendowane odpowiedzi

Nagazowałem Sweet Stout'a w dolnych widełkach dla danego stylu. Wypiłem kilka butelek i każda nagazowana poprawnie. Zdażył mi się jednak jeden granat, nie była to pierwsza ani ostatnia butelka z rozlewu. Sprawdziłem kolejnych kilka butelek i nagazowanie w normie. Czyżby butelka niedomyta albo jakiś dzikus sie zakradł?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedyś kolega polecił mi dezynfekcję butelek przez wygrzewanie w piekarniku (godzinkę w 150C). Z tej warki w jednej butelce odpadło dno już w trakcie rozlewu, a w drugiej zrobiła się niewielka dziurka w drugim tygodniu fermentacji. Może wygrzewanie rozhartowało butelki, albo naprężenia termiczne ... ? w każdym razie zaprzestałem wygrzewania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zibi - ja wygrzewam regularnie w piekarniku, doprowadzając temperaturę nawet do 170 st. i mimo wysokiego nagazowania kilku warek (ze dwa razy "sypło mi się") nigdy nic nie wybuchło. Stosuję do tego własną metodę, która (przynajmniej dla mnie) się sprawdza - powolnego nagrzewania. Najpierw ustawiam piekarnik na minimum, czekam aż skończy się rozgrzewać i zostawiam butelki na ok 15 minut w temp. ok 80 st. Potem podnoszę do 130-140, znowu zostawiam na 15 minut. Wreszcie dochodzę do temperatury docelowej i zostawiam na 45 minut - godzinę. To wydłuża proces, ale dla mnie jest wygodne i skuteczne, nigdy nie miałem zakażenia w butelkach, nigdy mi nie pękały. Dzięki powolnemu rozgrzewaniu szkło jest mniej narażone na naprężenia, na podobnej zasadzie jak przy (nowych) szklankach - najpierw lejemy trochę wrzątku, a dopiero potem zalewamy herbatę ;)

 

A co do problemu głównego - ja bym stawiał na randomową infekcję w tej jednej butelce, ewentualnie jakieś uszkodzenie mechaniczne (lub termiczne) samej butelki co zmniejszyło jej wytrzymałość ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P_aul,

 

Dzięki za radę. Dam wygrzewaniu jeszcze jedną szansę według Twojej procedury. Jak sobie radzisz z upakowaniem 35-40 butelek w piekarniku ? dwie tury na stojąco, czy na raz na leżąco "po sufit", może moje pęknietę butelki dotykały grzałki w piekarniku....

 

Pozdro.

 

45377433.jpg

Edytowane przez zibi_1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z piekarnika skorzystałem tylko przy pierwszej warce a to i tak w połowie bo tyle butelek się zmieściło. Resztę zrobiłem oxi i od tamtej pory już tylko chemia. Piekarnik nie ma dla mnie żadnych zalet. Chemia jest prostrza, tańsza, bezpieczniejsza dla butelek, szybsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P_aul,

 

Dzięki za radę. Dam wygrzewaniu jeszcze jedną szansę według Twojej procedury. Jak sobie radzisz z upakowaniem 35-40 butelek w piekarniku ? dwie tury na stojąco, czy na raz na leżąco "po sufit", może moje pęknietę butelki dotykały grzałki w piekarniku....

 

Pozdro.

 

 

 

Daj sobie lepiej spokój z piekarnikiem, po co się męczyć, jeżeli dezynfekcja butelek innymi metodami zajmuje tyle czasu co nagrzanie piekarnika?

Do zarośniętych butelek używam NaOH, do reszty nadwęglanu sodu odrobinę mocniej stężonego niż w instrukcji i jestem zadowolony. Kiedyś używałem piro, ale przestałem bo dezynfekcja tym była niezbyt wygodna - zajmowała więcej czasu i śmierdziało.

Jest tyle taniej, bezpiecznej i wygodnej w użyciu chemii, że naprawdę odradzam piekarnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem cos podobnego w 2 warkach i obstawiam niedomyta flaszke.

( w jednej miałem kwasa a w drugiej strzał )

 

Kiedyś celowo jednego 0.33 po umyciu szczotkanie dezynfekowalem - strzału nie było ale kwas i gushing

Edytowane przez FurioSan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z piekarnika skorzystałem tylko przy pierwszej warce a to i tak w połowie bo tyle butelek się zmieściło. Resztę zrobiłem oxi i od tamtej pory już tylko chemia. Piekarnik nie ma dla mnie żadnych zalet. Chemia jest prostrza, tańsza, bezpieczniejsza dla butelek, szybsza.

Daj sobie lepiej spokój z piekarnikiem, po co się męczyć, jeżeli dezynfekcja butelek innymi metodami zajmuje tyle czasu co nagrzanie piekarnika?

Do zarośniętych butelek używam NaOH, do reszty nadwęglanu sodu odrobinę mocniej stężonego niż w instrukcji i jestem zadowolony. Kiedyś używałem piro, ale przestałem bo dezynfekcja tym była niezbyt wygodna - zajmowała więcej czasu i śmierdziało.

Jest tyle taniej, bezpiecznej i wygodnej w użyciu chemii, że naprawdę odradzam piekarnik.

Taniej? Nie wiem w sumie czy droższy jest gaz czy środek chemiczny, więc nie będę się spierał?

Bezpieczniej? Well, jak mówiłem NIGDY żadna butelka mi nie pękła w piekarniku ani po wyprażaniu. Co do bezpieczeństwa antyinfekcyjnego, to chciałem zauważyć, że wymienione przez ciebie, kordasie, środki mordują bakterie, z którymi wejdą w kontakt, czyli żeby mieć pewność że butelka jest zdezynfekowana, musisz każdą porządnie wytrząsać...

Szybciej/Wygodniej? Tu już się nie zgodzę kompletnie. W kwestii szybkości liczonej od początku operacji do odstawienia ostatniej zakapslowanej butelki może i jest szybciej, ale ja po prostu wrzucam butelki do piekarnika i idę zająć się czymś innym. Od czasu do czasu tylko podkręcę temperaturę. Gdybym miał zamiast tego każdą butelkę osobno zalewać środkiem i płukać to by mnie coś strzeliło, już i tak dużo czasu spędzam na zlewaniu piwa...

 

Zresztą moja lepsza połowa, biotechnolog magistrująca się z piwa (tak, stąd mam moją wiedzę biologiczną :D) mówi, że takiemu płukaniu by nie ufała i że zjakiegoś powodu sprzęt laboratoryjny się właśnie wyparza jak ma być sterylny. Używa się co prawda pary pod ciśnieniem do tego, ale na jedno wychodzi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z piekarnika skorzystałem tylko przy pierwszej warce a to i tak w połowie bo tyle butelek się zmieściło. Resztę zrobiłem oxi i od tamtej pory już tylko chemia. Piekarnik nie ma dla mnie żadnych zalet. Chemia jest prostrza, tańsza, bezpieczniejsza dla butelek, szybsza.

Daj sobie lepiej spokój z piekarnikiem, po co się męczyć, jeżeli dezynfekcja butelek innymi metodami zajmuje tyle czasu co nagrzanie piekarnika?

Do zarośniętych butelek używam NaOH, do reszty nadwęglanu sodu odrobinę mocniej stężonego niż w instrukcji i jestem zadowolony. Kiedyś używałem piro, ale przestałem bo dezynfekcja tym była niezbyt wygodna - zajmowała więcej czasu i śmierdziało.

Jest tyle taniej, bezpiecznej i wygodnej w użyciu chemii, że naprawdę odradzam piekarnik.

Taniej? Nie wiem w sumie czy droższy jest gaz czy środek chemiczny, więc nie będę się spierał?

Bezpieczniej? Well, jak mówiłem NIGDY żadna butelka mi nie pękła w piekarniku ani po wyprażaniu. Co do bezpieczeństwa antyinfekcyjnego, to chciałem zauważyć, że wymienione przez ciebie, kordasie, środki mordują bakterie, z którymi wejdą w kontakt, czyli żeby mieć pewność że butelka jest zdezynfekowana, musisz każdą porządnie wytrząsać...

Szybciej/Wygodniej? Tu już się nie zgodzę kompletnie. W kwestii szybkości liczonej od początku operacji do odstawienia ostatniej zakapslowanej butelki może i jest szybciej, ale ja po prostu wrzucam butelki do piekarnika i idę zająć się czymś innym. Od czasu do czasu tylko podkręcę temperaturę. Gdybym miał zamiast tego każdą butelkę osobno zalewać środkiem i płukać to by mnie coś strzeliło, już i tak dużo czasu spędzam na zlewaniu piwa...

 

Zresztą moja lepsza połowa, biotechnolog magistrująca się z piwa (tak, stąd mam moją wiedzę biologiczną :D) mówi, że takiemu płukaniu by nie ufała i że zjakiegoś powodu sprzęt laboratoryjny się właśnie wyparza jak ma być sterylny. Używa się co prawda pary pod ciśnieniem do tego, ale na jedno wychodzi ;)

 

Kwestia tego co dla kogo jest wygodniejsze. Ja nie wyobrażam sobie sterylizacji butelek w piekarniku - przede wszystkim trwa dłużej, na przeciętną warkę musiałbym robić dwa cykle piekarnikowe, dodatkowo czas na to, aż butelki się same schłodzą i pare innych spraw... nie dla mnie. Spsikanie butelek to pewnie ok 10 minut, od niedawna płuczę wszystkie butelki roztworem nadwęglanu - przelewając z jednej butelki do drugiej i wytrząsając. Taka operacja trwa prawie tyle samo co przelanie piwa z pojemnika fermentacyjnego do pojemnika do rozlewu - sprawdzone dzisiaj, jak kończył się transfer to miałem akurat ostatnią butelkę do przepłukania.

Kwestia tego co kto lubi, mnie by krew zalała gdybym musiał butelki sterylizować w piekarniku.

Na studiach też sprzęt miałem sterylizowany za pomocą temp. ezy opalane nad płomieniem szkło wyparzane w piecach, albo sprzęt sterylizowany w autoklawach, ale w praktyce domowej jest to dla mnie zbyt uciążliwe odkąd mogę stosować tanią chemię, która nie wymaga płukania po jej zastosowaniu.

Chemia jest stosowana z powodzeniem w większości gałęzi przemysłu spożywczego, a także przez piwowarów domowych.

Gdyby Twa Luba jeszcze nie miała tematu do pracy mgr to może na przykład porobić posiewy z piw butelkowanych w butelkach dezynfekowanych różnymi sposobami :). Sam zabutelkowałem jakieś 35warek po min. 20L stosując nadwęglan i w tym czasie udało mi się stwierdzić ok. 2-3 prawdopodobnie zainfekowanych butelek, przy czym butelkowałem wtedy w partię wyciągniętą z garażu i to dość mocno zarośniętą, więc pewnie nie zauważyłem, że czegoś nie domyłem.

 

Pisząc o bezpieczeństwie miałem na myśli bezpieczeństwo gotowego produktu, bo stosowanie chemii wymaga jednak zachowania zasad BHP - oparzenia od NaOH, roztwór nadwęglanu w oku, czy zaciągnięcie się piro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawy jestem czy jest ktoś, kto podobnie jak ja nie używa ani chemii, ani piekarnika przy butelkach. Mój jedyny sposób to tylko i wyłącznie własne butelki bez zbieractwa po znajomych, wypłukanie wodą i wrzątkiem po nalaniu do szklanki i odwrócenie w skrzynce szyjką do dołu. Przy rozlewie dodatkowa porcja wrzątku i to wszystko. I tak, czytałem wielokrotnie, że wrzątek to żaden sposób bo szybki ubytek temperatury itd, ale jeszcze nie zdarzyła mi się ani jedna trefna butelka. No może jedna sztuka świątecznego pachniała zielonym jabłkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą moja lepsza połowa, biotechnolog magistrująca się z piwa (tak, stąd mam moją wiedzę biologiczną :D) mówi, że takiemu płukaniu by nie ufała i że zjakiegoś powodu sprzęt laboratoryjny się właśnie wyparza jak ma być sterylny. Używa się co prawda pary pod ciśnieniem do tego, ale na jedno wychodzi ;)

Czy ta lepsza połowa wężyki i fermentory dla pewności poleciła wyparzać? Chyba pewna różnica jest przy ciśnieniu :P

Edytowane przez anteks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą moja lepsza połowa, biotechnolog magistrująca się z piwa (tak, stąd mam moją wiedzę biologiczną :D) mówi, że takiemu płukaniu by nie ufała i że zjakiegoś powodu sprzęt laboratoryjny się właśnie wyparza jak ma być sterylny. Używa się co prawda pary pod ciśnieniem do tego, ale na jedno wychodzi ;)

Czy ta lepsza połowa wężyki i fermentory dla pewności poleciła wyparzać? Chyba pewna różnica jest przy ciśnieniu :P

Wężyki-rurki z nierdzewki i fermentor również. Brak plastików, gumy itd, wszystko skręcane. Pominąłem coś? :smilies:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.