Skocz do zawartości

Napowietrzanie piwa po fermentacji vs wyższa temperatura fermentacji


Seta

Rekomendowane odpowiedzi

Sorki za temat, ale nie widziałem jak ująć mój problem w jednym zdaniu... :(

Z uwagi na temperaturę w mieszkaniu postanowiłem w tym sezonie przeprowadzać cały proces fermentacyjny w piwnicy (obecnie mam tam ok 17°C). Jednak mieszkam w bloku na drugim piętrze. Wiadra muszę przynieść do mieszkania, przelać na cichą i wrócić z nimi do podziemi, a po dwóch tygodniach przynieść na górę na zabutelkowanie. Na razie nie ma opcji przelewania w piwnicy z uwagi na ogólny syf. :( Podczas tego noszenia fermentator się kołysze, że hej (oczywiście szczelnie zamknięty.

 

O ile nie widzą problemu na początku burzliwej, to potem chyba może zaszkodzić.

Jak myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie nie ma opcji przelewania w piwnicy z uwagi na ogólny syf. :(

Przelewam piwo na cichą, do kega, do wiadra z kranikiem przed rozlewem, w piwnicy. I to takiej gdzie pleśń i ślimaki zżerają etykiety, wilgoć która kapie z sufitu tworząc stalaktyty, :( przeżera kapsle.:(

Sądzę, że akurat z tego powodu nic nie złapałem. Niekiedy fermentor jest wręcz oblepiony pleśnią, tam gdzie kapnęło piwo czy brzeczka. Także nic się nie bój syfu.

No bo co to za cicha, jak wszystko zabełtasz wnosząc to do góry.

Edytowane przez kopyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syf sam w sobie nie jest najgorszy i nie chodzi mi o możliwość zakażenia (chociaż nie wykluczyłbym jej pochopnie :(). Chodzi bardziej o to, że nie można tam się za bardzo ruszyć. :rolleyes: Obiecuję sobie od paru miesięcy że posprzątam w tym burdelu, ale obecnie oznaczałoby to dobrowolne zrezygnowanie z weekendowego warzenia, a tego nie chcemy o nie! :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Przeczytałem ten temat przed chwilą i uśmiałem się do łez.

Zapytacie dlaczego?

Bo właśnie od soboty walczę w mojej piwnicy ,bo; nie można było do niej wejść( TAKA GRACIARNIA),ślimaki są wszędzie gdzie się człowiek ruszy,woda po deszczu płynie jak rzeka,wiec szykuje piwniczkę i jak zrobię to kliknę kilka fotek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To muszę Cię pocieszyć że prawie pięć miesięcy ciężkiej pracy poświęciłem po to żeby mieć własny kąt do warzenia :o Pić własne, czyli normalne piwo to luksus, ale mieć własny browar BEZCENNE :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przelewam piwo (...) do wiadra z kranikiem przed rozlewem' date=' w piwnicy.[/quote']

Ale z tym kranikowym drałowałeś na górę? Co z natlenieniem? Też Ci się wydaje przereklamowane?:(

No a co zrobię? Trzeba minimalizować, a nie wyeliminować. Gorsze dla mnie byłoby zabełtanie osadów, niż ewentualne napowietrzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie nie ma opcji przelewania w piwnicy z uwagi na ogólny syf. :(

Przelewam piwo na cichą' date=' do kega, do wiadra z kranikiem przed rozlewem, w piwnicy. I to takiej gdzie pleśń i ślimaki zżerają etykiety, wilgoć która kapie z sufitu tworząc stalaktyty, :( przeżera kapsle.:(

Sądzę, że akurat z tego powodu nic nie złapałem. Niekiedy fermentor jest wręcz oblepiony pleśnią, tam gdzie kapnęło piwo czy brzeczka. Także nic się nie bój syfu.[/quote']

Też mam takie refleksje, czy czasem brudna piwnica nie jest bezpieczniejsza niż kuchnia.

W piwie może przeżyć raptem kilka specjalizowanych droboustrojów, i łatwiej o nie w kuchni, gdzie jest mąka, cukier, owoce, pleśnie. Ale na pewno niebezpieczny jest kurz, jako nośnik zarazków...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że fale bardziej się robią przy pokrywie, na dole jest spokojniej. Osad się odrywa, ale raczej w większych kawałkach - po godzince leży na dnie z powrotem. Chyba. :(

Staram się dać piwu dobę na odstanie po przenoszeniu, ale czasem przelewam i po godzinie. Drożdże flokulują, sklejają się w grupki i dzięki temu łatwo osiadają z powrotem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli nawet Ty Coderze taszczysz wiadra? No to się uspokoiłem...

 

Zastanawiałem się nad sensem przelewania do kranikowego przed przeniesieniem, jak robi Kopyr. Coś za coś, bo ja wzruszam (niczym brazylijski serial) muł niosąc, ale w szczelnie zamkniętym fermentatorze mam zdecydowaną przewagę CO2 nad tlenem, więc dużo nie napowietrzam...

Idealnie byłoby robić rozlew w piwnicy. Muszę chyba wziąć urlop... :(

Tymczasem spróbuję przelac na cichą "na miejscu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak jak się zastanowię, to najlepsze lagery zrobiłem, jak miałem remont w domu i miałem na miejscu kilka nieogrzewanych pomieszczeń o temperaturach lagerowych. Może coś w tym jest.

 

Teraz muszę targać ładny kawałek do piwniczki. I nie mogę robić otwartej fermentacji, bo za dużo tam robactwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei taszczę fermentory na 4 piętro :(. Również do rozlewu, który robię w mieszkaniu. Staram się iść po schodach bardzo ostrożnie "noga za nogą" i jak tylko mogę amortyzuję wstrząsy. Po fermentacji cichej osadu jest już mało, a nawet po burzliwej nie odrywa się jakoś specjalnie dużo i wystarczy jak wiadro postoi z godzinę w spokoju. W piwnicy parę razy przelewałem na cichą i nie było problemów. W piwnicy mam sucho, brak ślimaków :( ale jest sporo pająków i pajęczyn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też taszczę fermentory z i do piwnicy. Osady (czy to po burzliwej czy po cichej) raczej nie odrywają od podłoża. Czekam około godzinki, przelewam. Większy problem widzę właśnie w natlenieniu piwa. Wczoraj znosiłam wiadro ze stoutem przelanym na cichą do piwnicy, jeszcze zanim przeczytałam ten wątek i właśnie nad tym się zastanawiałam. Niestety nie mogę uniknąć kołysania fermentorem, więc pewnie się napowietrza. Niestety nie mam za bardzo innej możliwości, w piwnicy mam dość ciasno, aby np. bawić się tam w rozlew. Muszę jeszcze przemyśleć kwestię przelewania na cichą, moze udałoby sie to robić w piwnicy :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno napowietrza się mocno, kołysanie to jedna z najefektywniejszych metod napowietrzania. Ale groźne to jest tylko w momencie przelania na cichą. Po zadaniu drozdży - niech się napowietrza. Po fermentacji - ma kołderkę z CO2.

 

Dlatego można ominąć cichą, a zreszta na cichej drożdże są jeszcze aktywne, powinny przerobić ten tlen.

 

Lagerowania nie da się ominąć, a i drożdże wtedy nie pracują, i to jest chyba najgroźnieszy moment. Ja mam butlę CO2, więc dopełniam fermentor gazem, może to trochę pomaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli inaczej - najważniejsze byłoby przelewać na cichą w piwnicy. W sumie... Plecy będą też mniej boleć.

Trzeba brać na wszelki wypadek 2 wężyki, jakby jeden się zabrudził.

Dzięki za wymianę doświadczeń...

Edytowane przez Seta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również miałem taki problem. Warznie piwa w kuchni, fermentacja w piwnicy, rozlewanie piwa w pokoju i biegałem do góry i na dół z fermentatorem. Do czasu gdy postanowiłem sobie wyremontować starą kuchnie, która służyła jako składzik wszystkiego co nie potrzebne. Jest bieżąca woda. Pomieszczenie jest na przeciwko piwnicy gdzie jest chłodno w lato. Temp na zewnątrz 30°C a tam sięgała co najwyżej 20°C więc, pomieszczenie dobre na warzenie i fermentację.Teraz będę mógł stawiać 50 litrowe warki bo nie będę musiał ruszać fermentatora z miejsca :( W zimie uchylę tylko drzwi, bo obok jest piec od centralnego ogrzewania i nie będę miał zimno, chyba że otworzę okno, to będę warzył wtedy Lagery :( Trzeba było włożyć trochę wysiłku, posprzątać co zajeło mi 2 dni :( Tyle tego było... Odmalować ściany, a przede wszystkim zlikwidować stary rozlatujący się piec, gdzie tylko kurzyło się od niego. Ale jakoś poszło i mam swoje miejsce tylko do warzenia piwa, które ciągle wyposażam. Załączam zdjęcia, szkoda że nie mam zdjęcie przed wyniesieniem wszystkiego.

PS. Może ma ktoś jakieś pomysły jak i w co wyposażyć sobie pomieszczenie, aby ułatwić sobie pracę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne, ja muszę współdzielić warzelnię z pralnią.

 

Widzę, że masz tam gaz, możesz kazać dorobić szybkozłączkę do gazu z rury, będzie taniej i wygodniej. A ja bym jedną z tych szafek przerobił na stałe stanowisko do śrutowania. Chociaż śrutować zawsze lepiej w innym pomieszczeniu niż fermentor.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli inaczej - najważniejsze byłoby przelewać na cichą w piwnicy. W sumie... Plecy będą też mniej boleć.

Trzeba brać na wszelki wypadek 2 wężyki, jakby jeden się zabrudził.

Dzięki za wymianę doświadczeń...

Chyba też nad tym pomyślę. Plecy mniej będą bolały, a i piwu to wyjdzie na dobre.

Seta "plusik" za dobry temat :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też taszczę fermentory z i do piwnicy

Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić :(

W takiej drobnej osóbce drzemie wielka siła :(

Postura może mylić :) Dobrze, że już nie muszę nosić gorącego gara z kuchni do łazienki, do wanny jak to kiedyś robiłam :/

Teraz coraz bardziej próbuję sobie uprościć warzenie, abym nie musiała tyle dźwigać, bo kręgosłup mi wysiada. W piwnicy muszę wygospodarować kąt do przelewania na cichą, a może i do butelkowania. Mąż właśnie robi mi w garażu miejsce na warzelnię (coś czuję, że samochód w tym garażu raczej nie zagości :()

Może i piwo na tym wszystkim zyska :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.