Skocz do zawartości

przypadki, wypadki i ciekawe anegdotki....


adanjan

Rekomendowane odpowiedzi

.... czyli co Was spotkało w związku z warzeniem piwa. Każdemu z nas pewnie zdarzają się przeróżne dziwne wypadki, zdarzenia, czy wpadki zarówno podczas procesu warzenia jak i degustacji. Czasem są tu sytuacje zabawne, niesamowite, a czasem lekko niebezpieczne, jakie by nie były, stanowią ważny element naszej piwnej pasji i znakomicie nadają się do opowiadania podczas towarzyskiej degustacji owoców naszej pracy ;-) Myślę, że warto podzielić się takimi ciekawymi historyjkami, co Wy na to? Zawsze będzie można ubarwić swoją piwną gawędę przy biesiadnym stole historią w stylu: ?a memu znajomemu piwowarowi przydarzyła się niesamowita rzecz, kiedy warzył piwo, to?..? Kilka takich historyjek moja kochana żona wykorzystuje aby pochwalić się naszą (żona pomaga mi w warzeniu) pasją :);-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A oto moja pierwsza historia, czyli jak niewiele brakowało abym przestał warzyć piwo.

2 lata temu po raz pierwszy szykowałem się do wysłania piwa na konkurs do Żywca. Miał to być Koźlak, smakował wyśmienicie, choć zaczynał być lekko przegazowany (zostawiłem 4 ostanie buteleczki na konkurs więc nie było już jak sprawdzić?). Jako, że kiedyś każda butelka mego piwa posiadała etykietę, musiałem je usunąć przed wysyłką. Wymoczyłem butelki (chyba w zbyt ciepłej wodzie) i umyte, gotowe do wysyłki postawiłem w przedpokoju i poszedłem spać. Ok. 24.00 obudził nas huk, zerwałem się z łóżka i poszedłem sprawdzić co się stało. Okazało się, że jedna z butelek eksplodowała, ściany przedpokoju i wiszące na wieszakach ubrania były obryzgane piwem. Moja kochanieńka żona weszła do przedpokoju, obejrzała zniszczenia i powiedziała: ?ostatni raz robiłeś piwo!? i poszła spać. Na szczęście do rana jej przeszło i nadal mogę warzyć piwo ;-) Na konkurs poszedł inny Koźlaczek, ale niestety marnie mu poszło, choć mam obawy czy jeśli ten nie eksplodowałby w moim przedpokoju to co mogłoby stać się z przesyłką??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to miałeś szczęście. Gdyby to tak zrobiło bum bum na poczcie zaraz by Cię połączyli z Klewkami i tym nieszczęsnym białym proszkiem, z Al kaidą, Bin ladenem. Przy odrobinie szczęścia gdyby Cię nie zastrzelili to skończyłbyś na Kubie w Guantanamo. Ale całe szczęście, że masz wyrozumiałą Żonę i mogłeś się zrehabilitować w Żywcu. JK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umówiłem się na wczoraj z kumplem na wspólne robienie piwa (dopiero go zarażam). Siedzimy w garażu, sprzęcik przygotowany, surowce również bo przyszła świeża dostawa z HB, słód ześrutowany, zacieranie trwa... i zorientowałem się, że jednak czegoś zapomniałem kupić - DROŻDŻY hehe.

 

Na szczęście w lodówce pozostał testowy słoik z gęstwą z S-05, zebraną w sumie tylko dla testu jak toto się będzie zachowywać, gęstwa miała już miesiąc, ale drożdże ruszyły :) Kumpel by się trochę zdziwił, że prawie 6h pracy mogłoby pójść na marne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć :)

 

I ja miłam małą wtopkę - ale nie przyznam sie przy której warce :/

Chmiel w szyszkach trzymam w zamrażarce w woreczkach, miałem tam odmierzony chmiel już do konkretnej warki.

Jak zaczeło wrzeć, siegnąłem do zamrażarki i nie patrząc sypnąłem do brzeczki .....mrożony koperek (lub inną zieleninę).

Przez 5 sekund nie mogłem uwierzyc że mi sie to przydarzyło, zamarłem i nie mogłem sie ruszyć ........ po chwili przetrzeźwiałęm i wyłowiłem zielenine sitkiem :/

 

 

Piwo wyszło spoko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stoi sobie fermentor pod stołem, ledwo dodałem drożdże i siedzę na komputerze. Po chwili cała podłoga mokra, zrywam się pod sufit :)

Tak się zaczytałem na czymś w sieci, że odkręciłem kranik dużym palcem od nogi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z koleji nie doecniłem drożdży safale S-05. Na burzliwej zatkałem fermentator szczelnie przykrywką z wywierconą dziurką w której był umieszczony wężyk. W nocy drożdże tak wysoko się podniosły, że zatkały rurke i obudził mnie huk. Kilka milisekund potem dostałem pokrywką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć :)

 

I ja miłam małą wtopkę - ale nie przyznam sie przy której warce :/

Chmiel w szyszkach trzymam w zamrażarce w woreczkach, miałem tam odmierzony chmiel już do konkretnej warki.

Jak zaczeło wrzeć, siegnąłem do zamrażarki i nie patrząc sypnąłem do brzeczki .....mrożony koperek (lub inną zieleninę).

Przez 5 sekund nie mogłem uwierzyc że mi sie to przydarzyło, zamarłem i nie mogłem sie ruszyć ........ po chwili przetrzeźwiałęm i wyłowiłem zielenine sitkiem :/

 

 

Piwo wyszło spoko :)

Ciekawy przypadek! Muszę i ja uważać, bo niestety i w mojej lodówce poza piwnymi dodatkami żona trzyma te swoje koperki, pietruszki i inne zieleninki ;-) A jak smakowało piwko, miało jakiś ciekawy posmak, bogatszy aromat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy przypadek! Muszę i ja uważać, bo niestety i w mojej lodówce poza piwnymi dodatkami żona trzyma te swoje koperki, pietruszki i inne zieleninki ;-) A jak smakowało piwko, miało jakiś ciekawy posmak, bogatszy aromat?

smakuje normalnie :)

mówię Ci byłem jak błyskawca w wyławianiu tej zieleniny :) (jak już oprzytomniałem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to i ja się podziele... Niechybnie zepsułbym którąś tam warkę gdyby nie kolega Franekkk. Franekkk ma wręcz maniakalny zwyczaj próbowania i jedzenia wszyskiego co związane z piwem mam tu na myśli smakowanie brew kitów, jedzenie wcześniej nie używanego słodu, czy też konsumpcja szyszek (oczywiście tylko na próbę). Pewnego dnia mieliśmy rozlewać i okazało się,że nie mam ani ekstraktu w proszku ani glukozy do refermentacji więc postanowiliśmy użyć sacharozy. Wyszukałem w jakimś słoiczku biały proszek, odważyłem i już miałem wsypać do "tanku pośredniego" gdy Sławek zgodnie ze zwyczajem wsadził palec do miseczki i okazało się że była to sól :rolleyes: ...

Pomijam wstyd, ale gdybym dosypał 200g soli do piwa to prawdopodobnie nie wyszła by z tego niezła "kaszanka"... :)

Edytowane przez BaronVonZuk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak. Ja też się zdziwiłem. Świątecznego Stouta zacierałem (7 kg słodów w 15 l wody), przelałem do kadzi filtracyjnej, odczekałem 20 min, trochę poleciało i stop. Zamieszałem od dna... a tu na dnie nic nie było. Młuto nie chciało sedymentować. Wcale. Czekałem godzinę i nic. Dolałem ok. 3 l gorącej wody, żeby rozcieńczyć - i dopiero wtedy zaczęło się bardzo powoli osadzać się młuto. Okazało się, że dziurki pozatykały się od razu na amen, bo nie uformowało się złoże. Każde kolejne wysładzanie poprawiało szybkość filtracji. Zaczęłem filtrację i wysładzanie wieczorem w sobotę i zakończyłem po 24 godzinach - wieczorem w niedzielę. W sumie zamiast ok 22 litrów filtratu otrzymałem ok. 17, ale nie miałem zdrowia dłużej się męczyć. Uwarzyłem, ochłodziłem i zadałem drożdżami - znowu eksperyment - WB-06 - pszeniczne. Jako, że to ma być Świąteczne chcę otrzymać wiele różnych smaków i zapachów. Oprócz chmielu dodałem ciut kolendry i dwa ziarenka kardamonu. Właśnie przedwczoraj przelałem do cichej - BLG pocz. - 22, końcowe -5. Na dnie kadzi bardzo gruba warstwa drożdży. Smaki i zapach - zgodnie z założeniami - goździkowo-waniliowo-bananowo-kawowo i nie wiadomo co jeszcze. Zapachy i smaki ostre, niezharmonizowane, ale Browar to nie piekarnia - mamy czas do Świąt...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tym razem o wypadku podczas degustacji:

Mego ubiegłorocznego bitterka (z VI KPD Żywiec) zlanego do beczułki 5L zabrałem jako prezent na imieniny ojca. Była to uroczysta degustacja medalisty i inauguracja użycia beczułki z pompką CO2. Podczas imprezy kiedy wkręcałem nabój do pompki doszło do małej eksplozji plastikowej obudowy naboju (odłamki były wszędzie, zostałem nawet lekko ranny, odłamki poraniły niegroźnie kilka osób). Wybuch ogłuszył mnie totalnie a ręka którą wkręcałem nabój spuchła i posiniała od uderzenia. Pewnie zrobiłem coś nie tak, bo nigdy nie słyszałem aby ktoś miał podobne zdarzenie, choć wydawało się mi, że użycie pompki CO2 powinno być analogiczne do tego jak kiedyś nabijało się syfony z dawnych czasów. Na szczęście nikomu nic się nie stało, skończyło się tylko na chwili strachu. Później jakoś zleliśmy to co zostało w beczułce ręcznie i delektowaliśmy się smakiem piwa. To był kolejny raz kiedy mało brakowało a żona zakończyłaby moją piwną przygodę, skończyło się na deklaracji że nie będę używał minikegów ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] Wyszukałem w jakimś słoiczku biały proszek, odważyłem i już miałem wsypać do "tanku pośredniego" gdy Sławek zgodnie ze zwyczajem wsadził palec do miseczki i okazało się że była to sól :rolleyes: ...

Pomijam wstyd, ale gdybym dosypał 200g soli do piwa to prawdopodobnie nie wyszła by z tego niezła "kaszanka"... :)

To jeszcze nic, znam kogoś, kto do refermentacji użył - nie cukru, glukozy, czy soli - ale PIROSIARCZYNU sodu - i piwo zostało zabutelkowane - przeszło potem do historii, miało nawet bardzo oryginalna etykietę, na szczęście ofiar nie było...

 

a z własnego podwórka, właśnie przy ostatniej warce nr 80, podczas gotowania brzeczki coś mi tam delikatnie wykipiało, wycierając garnek z tyłu - dotknąłem ręką garnka - co zaskutkowało 10 cm oparzeniem wewnętrznej części przedramienia lewej ręki - pewnie będzie "piękna" blizna piwowarska!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do pirosiarczynu - znam z pierwszej ręki osobę która popiła konkretnym haustem pirosiarczynu z butelki PET lekarstwa na nadciśnienie. Skończyło się wizytą w szpitalu, aczkolwiek tam po konsultacji wzięli sprawę na przeczekanie :) Ofiar brak :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacytuję siebie z warki #28

Niestety w 15min. zacierania, podczas próby weryfikacji temp. na termometrze potrzaskałem termometr rtęciowy, topiąc prawie całą zawartość rtęci w zacierze :monster:sad Czałośc poszła do kanalizacji :ble:ble .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacytuję siebie z warki #28
Niestety w 15min. zacierania, podczas próby weryfikacji temp. na termometrze potrzaskałem termometr rtęciowy, topiąc prawie całą zawartość rtęci w zacierze :monster:sad Czałośc poszła do kanalizacji :ble:ble .

Jedno z pierwszych piw warzonych przez moje koło naukowe zostało nazwane Hagiel właśnie ze zwględu na zawartość rtęci z rozbitego termometru. Z racji tego,że jeszcze do koła nie należałem nie miałem okazji spróbować ale wszyscy którzy pili póki co żyją :) ... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja przed chwilą zrobiłem coś arcygłupiego. Otóż jakieś dwa tygodnie temu warzyłem bittera. Po raz pierwszy postanowiłem zrehydryzować suche drożdze przed dodaniem. No i skutek był taki że piana to mi przez rurkę fermentacyjną wychodziła. I się plastikowe badziewie potwornie zabrudziło w środku. Dzisiaj postanowiłem umyć fermentator (co za eksperymenty działy sie w zeslzym tygodniu w nim to opisze w innym dziale pewnie). A ze w/w część jest bardzo pokręcona i trudna do umycia to oczyiwstym wydawalo mi potraktowanie tego najlepsyzm znanym mi sposobem czyli woda z sokiem cytrynowym i do mikrofali. I o ile ta metoda w przypadku talerzy potrafi zdzialać cuda to w przyapdku tej gównainej rurki zamieniła ją w bąblująca stopioną brązową masę wydzielajaca smród. :o Szkoda że poszedłem myć fermentator do łazienki, tak to może wczesniej bym zauważył że coś się dzieje neidobrego.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filtruję w wiadrze z kranikiem i filtratorem z oplotu. Oto co mi się przydarzyło:

Końcówka zacierania, wiadro przygotowane, kranik wkręcony, przełożyłem zacier do wiadra i zaczynam filtrować.

Ale jakieś takie dziwnie leci - strasznie mętne i z młótem...

Co się stało?

Patrzę, a filtrator leży obok wiadra! Cholera! zapomniałem wkręcić oplotu na kranik. :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filtruję [...] Patrzę, a filtrator leży obok wiadra! Cholera! zapomniałem wkręcić oplotu na kranik. :) :)

Przypomniałeś mi coś.

Razu pewnego, nieświadom realiów gość wziął się za butelokwanie. Wszystko szło podręcznikowo. Przelał piwo do zdezynfekowanego fermentora z kranikiem (nawet pamiętał o wkręceniu kranu), dodał roztworu glukozy, zabutelkował. Wszystko zgodnie ze sztuką.

Co było nie tak?

Nie zakapslował...

 

Byłoby oczywiście śmieszne, jeśli wynikałoby to z jego niewiedzy. Ta nieświadomość realiów to zagubienie w czasie (późno było, może raczej wcześnie) i poprostu kapslowanie musiałem przełożyć o kilka godzin. Szkoda, zabrakło kilkunastu minut. Piwo ucierpiało. Papierowo jabłkowo octowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja "przygoda" związana była ze śrutowaniem, odważone słody wsypane do leja z bańki 5 litrowej. Startuję maszynę a ta jakoś dziwnie pracuje jakby wolniej i z dziwnymi odgłosami. Przyglądam się zjawisku z bliska a tam z komory wentylacyjnej z dołu młynka śruta się sypie, myślę sobie jak to możliwe :) . Po rozebraniu młynka okazało się, że ściana wokół żarna przetarła się na i śruta przechodziła przez silnik wokół stojana i wirnika, szczotek i na zewnątrz. Do dziś nie mogę się nadziwić jak zniósł to silnik, po wstawieniu metalowej ściany wokół żaren i solidnym czyszczeniu młynek/śrutownik działa do dziś.

 

http://www.browar.biz/forum/showpost.php?p=780511&postcount=365

http://www.browar.biz/forum/showpost.php?p=780671&postcount=372

Edytowane przez mark33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.