Skocz do zawartości

Kradzież danych osobowych


bnp

Rekomendowane odpowiedzi

A tak w ogóle, to nie istnieje coś takiego jak kradzież danych osobowych. Kradzież to pozbawienie kogoś jego własności. Danych osobowych nie można w takim razie ukraść, podobnie jak nie można ukraść piosenki czy filmu.

 

Zamiast pisać to co ci się tylko wydaje, możesz się podszkolić, bo nie rozumiesz podstawowych pojęć prawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawem rzymskim nie ma co się zasłaniać, bo mamy wiek XXI a nie II i czy ci się to podoba czy nie kwestie wartości przesuwają się z tego ile kto posiada wołów / wsi / złota w kierunku tego kto dysponuje jaka informacją. Świat się cipeczkę zmienił od czasów rzymskich. Nie zauważyłeś?

 

 

Nie lekceważ prawa rzymskiego, na prawie rzymskim są oparte prawodawstwa krajów europejskich i większości krajów świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładając że wartość intelektualna nie jest żadną wartością - tak.

No ale jest, więc sorry, ale nie masz racji.

 

Piszę to z pozycji kogoś kto pracował na przykład jako grafik - gdyby kopiowanie mojej pracy nie było kradzieżą to byłbym w czarnej d..ie.

 

 

EDIT:

Ogólnie mówiąc działa to tak, że jeśli możesz coś bezkarnie kopiować, to osoba posiadająca do tego prawa traci własność wynikająca z określonej wartości jaką reprezentują te dane. To wymaga minimum wyobraźni, ale da się zrozumieć ten mechanizm. ;)

a co traci taka osoba podczas kopiowania? nie mówię o skopiowaniu i wykorzystaniu jako własnego dzieła...

 

Sama łatwość wykonania kopi nie jest usprawiedliwieniem.

 

Twórca ma prawo zarządzać własną własnością jak mu się podoba. Czyli może sobie NIE życzyć by wykonywać kopie tego produktu.

ale ja się pytam co straci....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W krańcowym przypadku '01' to też informacja. Więc trudno sobie rościć pretensję do bycia jej jedynym właścicielem.

To tak jakbyś prawo do własności materialnej rozpatrywał na podstawie posiadania kropelki wody albo ziarnka piasku.

 

ale ja się pytam co straci....

Mówiąc ogólnie: Jeśli posiadasz informację, ktoś inny jej nie posiada ale chciałby posiadać, to ta informacja może mieć określoną "wartość". Jeśli informacja może być dowolnie kopiowana i każdy może ją sobie przywłaszczyć, to tracisz "wartość" związaną z tą informacją.

 

Nie lekceważ prawa rzymskiego, na prawie rzymskim są oparte prawodawstwa krajów europejskich i większości krajów świata.

Tego nie kwestionuje. Mówię tylko, że świat się zmienia i prawo trzeba do tych zmian dostosowywać.

 

Przykładowo: prawo rzymskie sankcjonowało niewolnictwo, ale jakoś się tego nie trzymamy w Europie w XXI wieku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To podobnie jak ja.

 

ps. Informacja dzisiaj to zestaw zer i jedynek. Teoretycznie, nawet małpa może ułożyć taką informację z kartek z zerami i jedynkami. Albo wiatr. W krańcowym przypadku '01' to też informacja. Więc trudno sobie rościć pretensję do bycia jej jedynym właścicielem.

 

A dom, ziemia, obraz generalnie rzeczy to zbiór atomów, które przez miliony lat wędrowały przez kolejne gwiazdy i modyfikowały swoją struktuę. Co gorsza nasze rzeczy się w końcu rozpadną i znowu utworzą nowe struktury. Ciężko rościć sobie pretensje do bycia właścicielem zbioru atomów ;)

Atomy to rzecz namacalna, które nie mogą być w dwóch miejscach na raz. Jak ci ukradnę atom, to już go nie masz, bo mam go ja.

Tą samą informację może posiadać wiele ludzi i nikt przez to nie traci "swoje"j informacji.

 

Sama łatwość wykonania kopi nie jest usprawiedliwieniem.

 

Twórca ma prawo zarządzać własną własnością jak mu się podoba. Czyli może sobie NIE życzyć by wykonywać kopie tego produktu.

Jak sobie nie życzy, to niech jej nie publikuje.

 

Zamiast pisać to co ci się tylko wydaje, możesz się podszkolić, bo nie rozumiesz podstawowych pojęć prawa.

Ja bardzo dobrze rozumiem słowo kradzież. Jest ono ściśle zdefiniowane.

 

Dane przechowywane przez firmę, której na to pozwoliłeś mogą zostać jej wykradzione. Stąd pojęcie kradzieży danych osobowych

Ale te dane cały czas zostają tam skąd niby zostały wykradzione.

Co najwyżej można w tym przypadku mówić o nieautoryzowanym dostępie do danych, czy wejściu w ich posiadanie.

Edytowane przez elroy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tą samą informację może posiadać wiele ludzi i nikt przez to nie traci "swoje"j informacji.

Traci wartość jaka się z tą informacją wiąże.

 

Jak sobie nie życzy, to niech jej nie publikuje.

Argument z tej samej półki co: "to jej wina, bo założyła krótką sukienkę". :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W krańcowym przypadku '01' to też informacja. Więc trudno sobie rościć pretensję do bycia jej jedynym właścicielem.

To tak jakbyś prawo do własności materialnej rozpatrywał na podstawie posiadania kropelki wody albo ziarnka piasku.

To gdzie jest ta granica? Przy kupce piasku, a może tonie? I kto ją ma wyznaczać?

Natomiast kradzież długopisu jest tak samo kradzieżą jak kradzież samochodu.

 

Mówiąc ogólnie: Jeśli posiadasz informację, ktoś inny jej nie posiada ale chciałby posiadać, to ta informacja może mieć określoną "wartość". Jeśli informacja może być dowolnie kopiowana i każdy może ją sobie przywłaszczyć, to tracisz "wartość" związaną z tą informacją.

Ty nie jesteś wynalazcą tej informacji, a co najwyżej jej odkrywcą, bo wszystkie idee niematerialne istnieją już we wszechświecie i czekają tylko na odkrycie. Można sobie wyobrazić superkomputer, który wygeneruje wszystkie te idee i wtedy nie będzie już nic do odkrywania. Może na przykład stworzyć wszystkie możliwe do napisania dzieła literackie przez przypadkowe mieszane liter.

Podobnie jak odkrywca Ameryki nie może sobie rościć prawa do pobierania opłat od każdego filmu np. o amerykańskich grzechotnikach, tak odkrywca czegoś co już istniało we wszechświecie może sobie tylko rościć prawo do bycia nazywania tego odkrywcą i tyle.

 

Przykładowo: prawo rzymskie sankcjonowało niewolnictwo, ale jakoś się tego nie trzymamy w Europie w XXI wieku.

Widocznie przestało to być opłacalne. Lepiej trzymać niewolników ekonomicznych, którzy jeszcze zapłacą podatki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tą samą informację może posiadać wiele ludzi i nikt przez to nie traci "swoje"j informacji.

Traci wartość jaka się z tą informacją wiąże.

Aha, to jak na koncert przyjdzie 100 tys. osób, to wykonawca traci całą swoją informację, bo wszyscy słyszeli co śpiewał i już nie będą chcieli kupić. To nie powinno w ogóle organizować się koncertów, a płyty sprzedawać w ciemno. Może dlatego współczesne beztalencia chcą żyć do końca życia z jednej piosenki i jeszcze płaczą jak im źle, a jeszcze jak muszą czasem dorobić na koncercie, to już w ogóle czują się pokrzywdzeni. Bardzo wygodne sobie wymyślić jakieś "prawo", żeby sobie dostatnie żyć z niczego. Ale z prawdziwym prawem to nie ma nic wspólnego.

 

Jak sobie nie życzy, to niech jej nie publikuje.

Argument z tej samej półki co: "to jej wina, bo założyła krótką sukienkę". :)

Nie, publikując coś, publikujący godzi się z tym, że zostało to upublicznione i jest "własnością" powszechną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, publikując coś, publikujący godzi się z tym, że zostało to upublicznione i jest "własnością" powszechną.

Byś może w Twojej interpretacji, ale nie taka jest wykładnia prawa.

 

Natomiast kradzież długopisu jest tak samo kradzieżą jak kradzież samochodu.

Jak wyżej: być może w Twojej głowie nie ma różnicy. Zgodnie z prawem jest rozróżnienie na przestępstwo i wykroczenie, które mają różny ciężar gatunkowy. Kto wyznacza granicę? W naszym kręgu kulturowym przedstawiciele wybrani przez społeczeństwo.

 

Aha, to jak na koncert przyjdzie 100 tys. osób, to wykonawca traci całą swoją informację, bo wszyscy słyszeli co śpiewał i już nie będą chcieli kupić. To nie powinno w ogóle organizować się koncertów, a płyty sprzedawać w ciemno.

Artysta jest właścicielem informacji i ma prawo decydować. Jeśli uważa że darmowy koncert dla 100 tys osób mu się opłaca, bo na przykład zwiększy sprzedaż płyty to niech go organizuje koncert. Jeśli mówisz o koncertach biletowanych, to na ogół są droższe niż płyta, więc tym bardziej jest to dla artysty opłacalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, zaczyna się. Często tak jest, że jak komuś coś nie pasuje do oficjalnie promowanego wyobrażenia świata, to wyskakuje z jakimś trollem. Bo jeszcze dowie się czegoś niepoprawnie politycznego i zacznie się zastanawiać, czy aby to co mówią w telewizji jest jedyną prawdą. A po co się zastanawiać.

Z mojej strony koniec.

 

I jeszcze przeczytaj sobie to i może dotrze do ciebie w jakim świecie żyjesz:

http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121224/REGION/121229820

 

Wysłane z mojego Nokia C2 przy użyciu IP.Board

Edytowane przez jake
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, zaczyna się. Często tak jest, że jak komuś coś nie pasuje do oficjalnie promowanego wyobrażenia świata, to wyskakuje z jakimś trollem. Bo jeszcze dowie się czegoś niepoprawnie politycznego i zacznie się zastanawiać, czy aby to co mówią w telewizji jest jedyną prawdą. A po co się zastanawiać.

Z mojej strony koniec.

 

I jeszcze przeczytaj sobie to i może dotrze do ciebie w jakim świecie żyjesz:

http://www.nto.pl/ap...EGION/121229820

 

Wysłane z mojego Nokia C2 przy użyciu IP.Board

 

coś takiego funkcjonuje od dawna tylko teraz to się rozprzestrzenia na inne gałęzie

 

taka sytuacja jest analogiczna z tą stosowana w przemyśle np

 

na uniwerku dr x robi recepturę na klej

firma y kupuje recepturę na klej i produkuje ją na sprzedaż. ma recepturę, sprzedaje z zyskiem i płaci dolę uczelni. po pewnym czasie firma y dziękuje uczelni za współpracę i nie płaci a nadal produkuje klej na bazie otrzymanej receptury ...

 

podobnie z rolnikiem, kupił nasiona co je na uczelni hodowali pewnie z 10 lat uodporniając na grzyby i inne badziewia

rolnik kupił i zasiał, zebrał plony i sobie za rok ponownie zasiał zboże odporne na szkodniki .... za friko ...

 

nie widzę żadnej różnicy ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jakiej znowu uczelni?

Za wszystko odpowiada firma Monstanto, która ma 100% światowego handlu ziarnem siewnym modyfikowanym genetycznie. Ale to jeszcze nie jest najgorsze, za co odpowiada ta firma. Ale o tym przekonają się już przyszłe pokolenia. Wiem wiem, to jest tylko teoria spiskowa, a zaraz jest Taniec z gwiazdami i nareszcie będzie się można odstresować i świat znów będzie taki kolorowy.

Edytowane przez jake
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.