Skocz do zawartości

Browar Fake Moustache


Rekomendowane odpowiedzi

6u0Xe8V.png

 

Nie pytajcie o etymologie nazwy browaru. Sama sprawa z nazwą wydaje mi się mocno rozdmuchana, dopóki nie nawarzę trochę doświadczenia.. Jednak widzę, że jest tutaj taka konwencja, więc jedziemy!

 

Lista piw:

  1. gentle SMaSH - APA 11 blg
  2. musli (nazwa robocza) - weizenoroggen z kokosem (13,5 blg) (11.05.14)
  3. Katiusza - RIS, 22blg, ~9% (06.09.14)
  4. Gentle smash v2 - APA, 12blg, ~5.1% (06.09.14)

Edytowane przez jelcynek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wyżej napisałem wczoraj zmagałem się z moją pierwszą warką. Jest to małe kłamstwo, bo zdarzyło mi się kiedyś popełnić piwo z brewkita. Jednak byłem wtedy nieświadomy, było to przed rewolucją piwną w mojej głowie, zresztą wyszedł kwasior więc się nie liczy ;]. Przejdźmy do rzeczy.

 

gentle SMaSH - APA 11 blg (Single Malt, Single hop citra APA z miętą)

Ekstrakt początkowy 11 blg, ekstrakt końcowy 1,5 blg, abv: ~5%, ibu: ??

 

gentle SMaSH #1

 

Postanowiłem od razu poeksperymentować. Chciałem zrobić lekką, rześką APA'e. Połączyć cytrusowe aromaty chmieli z miętą. Przyznam, że nazwa citry trochę mnie zmyliła, bo jak doszedł do mnie chmiel to się uświadomiłem, że jej aromat wcale nie jest czysto cytrusowy jakby sugerowała nazwa. Ale nie będę rezygnował z marzeń i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jako, że jest to moja pierwsza warka postanowiłem postawić na prostotę, by móc w następnych warkach łatwiej korygować efekt. Wolałem dać czegoś mniej niż za dużo by łatwiej było w gotowym piwie zidentyfikować problem (wydaje mi się, że łatwiej określić, że czegoś brakuje, niż że jest nadmiar). Ze słodami nie eksperymentowałem. Jako, że z zestawem startowym dostałem 4kg Pale Ale to też na tym postanowiłem poczynić piwo.

 

Surowce:

- słód Pale Ale 4kg (100% zasypu)

- citra 60g granulat

- citra 60g szyszka

- 15 g świeżej mięty (z doniczki z carrefoura)

- drożdze US-05

 

Zacieranie:

- zacieranie infuzyjne, 60 minut w 62 stopniach

- podgrzanie do 78 stopni (mash-out)

 

Warzenie:

- 40 g citra na 60 minut

- 20 g citra na 20 minut

- 15 g świeżej mięty na 10 minut

 

Dodatkowo 60g citry w szyszce pójdzie na chmielenie na zimno. Planuje zrobić to w dwóch porcjach po 30g w odstępach 4 dni, chociaż nie wiem czy ma to znaczenie.

 

W piwie nie chcę dużego nasycenia, dlatego postanowiłem dać 2g cukru na 0,5l piwa na refermentację.

 

Wnioski po warzeniu:

- Mięte wrzucać w woreczku muślinowym. Przy przelewaniu brzeczki do fermentora właziła mi do rurki i zapychała ją. Przez co musiałem zaciągać brzeczkę przez rurkę kilka razy narażając przy tym brzeczkę na infekcję.

- Krótka rurka to problem. Dla ludzi małosprawnych jak ja w ogóle zaciąganie ustami to chyba zła metoda. Kilka razy zabrakło mi refleksu i w efekcie napiłem się i pociekło mi trochę z ust do brzeczki ;]. Jak nie będzie infekcji będzie cud.

- W efekcie przez problemy z rurką przelałem po prostu z gara do fermentatora bezpośrednio. Przez co mięta też popłynęła i musiałem ją potem wyławiać wyparzonym sitkiem.

- Po zmierzeniu ekstraktu brzeczki przed fermentacją (jak ona się nazywa) moim oczom ukazał się ekstrakt 16 blg. Zaskoczyło mnie to, bo spodziewane miało być 11. Potem się okazało, że podczas warzenia naprawdę dużo wody mi wyparowało i skorygowałem ekstrakt wodą do 11 blg. Jednak zastanawiam się czy gotowałem brzeczkę na zbyt dużym ogniu, czy takie rzeczy się zdarzają. Jak Kopyr nakazał, gotowałem brzeczkę bez przykrycia by odparować syfy.

- Na fermentację burzliwą przelałem brzeczkę do fermentora bez kranika. Potem się zorientowałem, że nie było to takie dobre bo znów będe przy przelewaniu na cichą walczył z rurką, a tak bym spuścił kranikiem znad drożdży przez ponczochę i by było super.

- Gdy spijałem brzeczkę po pomiarze balingometrem (przed korygowaniem ekstraktu, czyli przy 16 blg) smak nie zachęcał. Jednak jestem świadomy, że po przerobieniu cukru, gdy goryczka się już ułoży, piwo ma szanse być rewelacyjne.

 

Wnioski po rozlewie:

- Blg koncowe zostało na 1,5blg

- piwko naprawdę daje rade, fajna goryczka (chociaż myślę, że ciężko ją obiektywnie ocenić w temp. 20 stopni, schłodzone będzie jeszcze lepsze), aromat chmielowy wprost bucha z piwa. Trochę aromat citry mnie rozczarował, być może na następną warkę pójdzie inny chmiel.

- bałem się infekcji, ale się obyło bez niej... chociaż momentami mój reżim sanitarny szedł się kochać...

- pomimo dorzuconej mięty na cichą nadal jej nie czuć, następnym razem spróbuje z suszoną do warzenia,

- no i super!

 

Wrażenia po degustacji:

Piwo udało się na 150%. Po otwarciu uderza w nos masywna dawka aromatów chmielu Citra, dość słodki, truskawkowy aromat. Piwo mętne o przyjemnym ciemnożółtym/bursztynowym kolorze. Piana piękna, drobnopęcherzykowa, trochę krążkuje. Piwo bardzo pijalne, mocno goryczkowate, lekko nasycone. Dla niektórych goryczka jest problemem, dla mnie jest przyjemna. Mięty nie czuć bezpośrednio, czasami gdzieś w tle można wyczuć. Gdy piwo jest zimne nadaje to lekkiej rześkości piwu, gdy się ogrzeje ukryty smak mięty w połączeniu z goryczką może powodować wrażenia posmaku chemicznego. Piwo bardzo mocno traci jak się trochę ogrzeję. Wychodzi jego wytrawność, którą bym nazwał wodnistością, aromaty przestają być takie rześkie.

 

Z piwa byłem tak dumny, że się w zasadzie rozdało w dwa tygodnie. Mimo wszystko wydaje mi się, że Citra nie daje tego efektu, którego oczekiwałem. W następnych warkach spróbuje użyć innego chmielu, podbić temperaturę zacierania by nadać trochę pełni piwu (wyeliminuje to wodnistość przy ogrzaniu piwa) oraz użyć mięty suszonej zamiast świeżej. Minimalnie też zmniejszę ilość chmielu na goryczkę.

 

Powrót na górę

Edytowane przez jelcynek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po powrocie do domu powitał mnie intensywny zapach truskawki. Z tego co czytam to powinienem się martwić, jednak mi ten zapach mocno podchodzi pod zapach Citry. Nie są to lody truskawkowe, lecz przyjemny, rześki zapach truskawek. Myślę, że to chmiel, co wyjdzie zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dbam zbytnio o zgodność z gatunkiem. Celem jest rześkie i lekkie, mocno nachmielone amerykańskim chmielem piwo. Pierwsze z czym mi się skojarzyło (także przez użyty słód) to AIPA stąd ta nazwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem przekonany, że o India w nazwie świadczy w głównej mierze stopień nachmielenia.

 

W moich założeniach to w zasadzie taka świnka morska pomiędzy. Mały ekstrakt, ale duża goryczka.

Edytowane przez jelcynek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok 67 IBU z ekstraktem 11 blg, to piwo może być trochę za bardzo goryczkowe (dodatkowo zacierałeś na wytrawnie) raczej celował bym w max 40 IBU ale na pewno wyciągniesz wnioski jak już wypijesz co do stylu to polecam lekturę Wiki

Edytowane przez ..::maniek::..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 6 dniach nastąpił ten dzień. Ściągnąłem pokrywę i moim oczom ukazała się piękna gęstwa drożdżaków US-05. Piwko kolorek ma piękny, żadnych śladów infekcji. W smaku naprawdę przyjemne, choć odnoszę wrażenie, że faktycznie ekstrakt może być za mały dla takiej ilości chmielu, brak mu tła smakowego. Trochę estrowe i lekko grzejące w smaku, pewnie przez dośc wysoką temperaturę pierwszego dnia fermentacji. Mięty niestety nie czuć.

 

Piwo pięknie odfermentowało do 1,5 blg. Przelałem na cichą. Chmiel w muślin i lecimy z nadawaniem aromatu. Spróbuję jeszcze podratować piwo kolejną dawką mięty na fermentację cichą.

 

Jestem naprawdę zadowolony póki co z efektu. Główny cel na pierwszą warkę to zrobić pijalne piwo, ale póki co efekt wydaje się lepszy od postawionego celu. Jest naprawdę przyjemne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli efekt jest lepszy od postawionego celu to moim zdaniem już jest sukces. Z czasem i coraz to większym doświadczeniem twoje piwa będą tylko zacniejsze :)

Witamy kolejnego piwowara :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

No i super. Piwko rozlane, wyszło według butelek 20 litrów, czyli pięknie zgodnie z planem. Jeszcze wspomne, że 4 dni przed rozlewem wymieniłem 30g citry na nowe 30g citry! Czyli łącznie na aromat poszło 60g w szyszce.

 

Do piwa dolane 0,5l syropu z 100 g cukru.

 

Wnioski i niewnioski rozlewie:

- Blg koncowe zostało na 1,5blg

- piwko naprawdę daje rade, fajna goryczka (chociaż myślę, że ciężko ją obiektywnie ocenić w temp. 20 stopni, schłodzone będzie jeszcze lepsze), aromat chmielowy wprost bucha z piwa. Trochę aromat citry mnie rozczarował, być może na następną warkę pójdzie inny chmiel.

- Emily nie radzi sobie z krótkimi kołnierzami. 2 l piwa poszło do plastikowej butli.

- bałem się infekcji, ale się obyło bez niej... chociaż momentami mój reżim sanitarny szedł się kochać...

- pomimo dorzuconej mięty na cichą nadal jej nie czuć, następnym razem spróbuje z suszoną do warzenia,

- no i super!

 

Ogólnie jestem ciągle podjarany jak małolat i po wypłacie zamawiam surowce na 3 następne warki.

 

Pozdro!

Edytowane przez jelcynek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Emily nie radzi sobie z krótkimi kołnierzami. 2 l piwa poszło do plastikowej butli.

Kwestia wprawy. Też na początku myślałem, że sobie nie radzi, ale jednak nie jest z nią tak źle, na te kilkanaście/kilkadziesiąt warek da radę ;)

 

Co do wężyka, to również kwestia wprawy. Na początku stosowałem gruchę do lewatywy, ale był to kiepski pomysł - kolejne medium do odkażania. W końcu przerzuciłem się na dłuższy wąż - zaczynałem od 1,5 m, a teraz mam 2,5 (wbrew pozorom ciężej jest zatrzymać w nim przepływ, jak już piwo zacznie płynać). Jednak cały czas się zastanawiam nad kupnem/zrobieniem czegoś lepszego.

 

Powodzenia przy następnych warkach!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Nareszcie się wziąłem i drugą warkę machnąłem.

 

musli (nazwa robocza) - weizenoroggen z kokosem (OG: 13,5 blg, FG: 3 blg)

 

Na drugą próbę chciałem zrobić piwo, którym można się najeść. Pomyślałem o apetycie na życie z pinty i postanowiłem poeksperymentować z pszenicą i żytem. Bardziej wyluzowany do tej warki podszedłem i zamiast tworzyć recepturę marzeń, zrobiłem to trochę na pałę. Jednym okiem spoglądając na sprawdzone receptury weizenów i roeggenów, drugim patrząc w otchłań mojej wyobraźni wyszła poniższa receptura. Mogłem tu popełnić masę błędów, ale eksperymentowanie jest w pytkę.

 

Surowce:

- Weyermann pszeniczny 2kg (40% zasypu)

- Weyermann żytni (1,5kg) (30% zasypu)

- Weyermann pilzneński (1,5kg) (30% zasypu)

- 300g łuski gryczanej do filtracji

- 30g lubelskiego

- 200g wiórków kokosowych

- drożdże WB-06

 

Zacieranie:

- 40 stopni C - 15 minut

- 65 stopni C - 45 minut

- 72 stopnie C - 15 minut

- mashout 78 stopni

 

Warzenie:

- 30g lubelskiego na 60 minut

 

Fermentacja:

- 4 ostatnie dni 160 g prażonych wiórków

 

Refermentacja:

140g cukru w syropie na 20l

 

 

Powrót na górę

Edytowane przez jelcynek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- na 4 ostatnie dni do fermentora poleci 200g prażonych wiórków kokosowych.

 

A co chcesz przez to osiągnąć? Jakoś zupełnie mnie ten dodatek w roggenbierze nie przekonuje, już szybciej w jakimś stoucie, czy porterze bym widział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim stoucie 15* dawałem 200 g nieopiekanych wiórek kokosowych (opiekane straciły większość aromatu). Cztery dni po dodaniu aromat był obecny, po tygodniu aromat się ulotnił. Także nie zwlekałbym z butelkowaniem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co chcesz przez to osiągnąć? Jakoś zupełnie mnie ten dodatek w roggenbierze nie przekonuje, już szybciej w jakimś stoucie, czy porterze bym widział.

 

Mnie przkeonuje, przynajmniej w mojej głowie. Jak wyjdzie w praktyce się okaże. W założeniu gęste, treściwe, estrowe piwo z kokosem w tle. Takie piwne musli :). Kokosowy porter czy stout to standard, chciałem obadać coś innego.

 

W moim stoucie 15* dawałem 200 g nieopiekanych wiórek kokosowych (opiekane straciły większość aromatu).

Trochę googlałem na ten temat i większość piwowarów zaleca prażenie wiórek celem uwolnienia aromatów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza opcja też to zakładała. Po opieczeniu wiórek 15 minut w piekarniku (trzeba pilnować, bo te głębiej szybciej brązowieją), jednak aromat miałem uboższy od pierwotnego. Z drugiej strony, kokos to w dużej mierze tłuszcz :/ - piana szybko opada. Życzę powodzenia w eksperymencie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj do fermentora poszło około 160-170g prażonych wiórków kokosowych. Po prażeniu w domu zapach kokosa był niesamowity. Mam tylko nadzieję, że wszystko nie uleciało do domu i w kokosie zostało coś do oddania.

 

Rozlew prawdopodobnie w sobotę o ile blg nie spadnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musli: Chyba mam miarkę w oku. Po raz drugi szacując tylko odpowiednie ilości surowców, własną wydajność, ilość wody do zacierania/warzenia udało mi się osiągnąć 20l piwa po rozlewie o zamierzonym blg początkowym. 37 x 0,5l, 3x 0,33 i 0,5l pet do pomiaru nagazowania. Zostało też troszkę do spróbowania. Po schłodzeniu spróbowałem próbki. Liczę, że po nagazowaniu będzie lepiej. Póki co piwo jest dość płaskie, po ogrzaniu wychodzą bananki, ale brakuje mu trochę pełni.

 

Do refermentacji poszło około 0,7l wody z 140g cukru.

Edytowane przez jelcynek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zapomniałem zdać relację z degustacji. Pewnie dlatego, że wolałbym o tym zapomnieć. Piwo jest porażką po całości. Piana porządna, kolor słomkowy, mętne. Aromat przyjemnie bananowy, ale też gówniano-ziemisto-kokosowy. Ciężko mi opisać ten aromat, ale zdecydowanie kokos zrobił tu złą robotę. Nie ma tutaj batona bounty, jest tłuste wrażenie na języku, ziemisty posmak i gdzieś w tle ten lekki kokos. Dodatkowo ewidentnie czuć, że temperatura fermentacji uciekła w górę. Nieprzyjemna alkoholowa gorycz jest szczególnie wyczuwalna w pszenicy. Ostatnio jeszcze wydawało mi się, że w zapachu przebijał się lekki kwach, więc kto wie czy infekcji wolno postępującej piwko nie złapało. Pewnie pójdzie w kanał chociaż ostatnio dawałem pijanemu kumplowi kalekiemu sensorycznie i stwierdził, że pijalne. Więc może mu wyślę pozostałe 36 butelek.

 

Eksperyment z kokosem padł. Do tego warunki aktualnie mam fatalne do warzenia. Sezon zakończony i na jesień startuje na nowy miejscu, gdzie będzie łatwo kontrolować temperaturę, sterylne warunki. Jedyne co dobre z tego syfu co wyszło to otworzenie mi oczu, że może za wcześnie na eksperymenty. Póki co daje sobie spokój z dziwacznymi dodatkami i na jesień skoncentruje się na gotowych recepturach i tweakowaniu ich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Letni skwar odszedł w niepamięć. Warunki znacznie się polepszyły i czas wrócić do roboty. Poprzedni weekend był szaleńczym maratonem warzenia. Wraz z użytkownikiem Wyjunem i kolegą Damianem postanowiliśmy jednego dnia uwarzyć dwie warki, a co! Kolega Damian piwowarem nie jest (a raczej nie był), ba, tak naprawdę to nawet piwa nie pija. Jednak tak mu się zabawa spodobałą, że będzie nam regularnie pomagał, a już nasza w tym głowa by regularne picie piwa weszło mu w krew.

 

Tak więc zaopatrzeni w niezgorszą dawkę wiedzy (wiele vlogów obejrzanych, topiców na forum przeczytanych i piw wypitych) oraz zdecydowanie gorsze doświadczenie (łącznie mamy trzy warki za sobą) postanowiliśmy uwarzyć RISa i APAe i to wszystko jednego dnia.

 

Katiusza (RIS, 22 blg, ~9%)

 

Zasyp:

- Pilzneński Weyermann 2,5kg

- Żytni Weyermann 3,5kg

- Monachijski typ II Strzegom 1,8 kg

- Jęczmień prażony Strzegom 0,4kg

- Pszeniczny Weyermann 0,2kg

- Czekoladowy ciemny Strzegom 0,25kg

- Karmelowy Strzegom 0,2kg

- Caramunich II Weyermann 0,1kg

- Cara Clair Castle Malting 0,2kg

 

Zacieranie:

- 60 minut w 69 stopniach

- 10 minut w 72 stopniach słód żytni palony i czekoladowy

- mash-out

 

Warzenie:

- 35g Marynka na 60'

- 30g Polaris na 30'

 

Fermentacja:

- 2 opakowania drożdży Danstar Nottingham

- opakowanie płatków dębowych na 4 dni

- trzy laski wanilii na 4 dni

 

Przepis ten powstał poprzez użycie przepisu Wyjuna na stouta, który mu wyszedł przedni i podbiciu ekstraktu żytem, które mi zostało po kokosowym gównie. To piwo było trochę zlepkiem naszych zapasów.

Robienie tego piwka było naszą pierwszą trudniejszą przygodą z piwem. zacieranie ponad 9 kg słodów w 30l garnku jest nieco problematyczne. Konsystencja brzeczki przypominała kisiel, a balingometrowi brakło skali, a termometr pokazywał różnice w temperaturze rzędu 4 stopni w różnych miejscach zacieru, doskonale! Przy wysładzaniu oczywiście odkryliśmy, że nasz kranik ma problemy z prostatą i brzeczka smutnie ciurkała w tempie litr na godzinę lub wolniej. Próbowaliśmy najróżniejszych sztuczek, nakłuwania młóta, mieszania i ponownego układania, na koniec ponownie podgrzaliśmy cały zacier dodając więcej wody i spróbowaliśmy ponownie. Jak na złość łuska gryczana została w innym mieszkaniu i nie mogliśmy temu dopomóc. Ostatecznie dolaliśmy te x litrów wody do wysładzania i tak ściekało całą noc. No i ściekło.

 

Gentle smash - (APA, 12 blg, ~5,1%)

 

Zasyp:

- 5kg Pale Ale Weyermann

- 0,2kg Pszeniczny Weyermann

 

Zacieranie:

- 60 minut w 67 stopni

- mash-out

 

Warzenie:

- 20g Centennial na 60min

- 20g Centennial na 30min

- 10g Centennial na 15min

- łyżka mchu irlandzkiego na 15min

- 10g Centennial na 5min

 

Fermentacja:

- drożdże US-05

- 60 g Centennial na 4 dni na zimno

 

Piwo to chodziło mi od dawna po głowie. Głównie po to by sprawdzić w piwie czysty profil chmielu Centennial. Dodatkowo chciałem sprawdzić jak wychodzą single malty (ten pszeniczny w pomijalnej ilości dla piany dorzucony), czy warto się w to bawić czy całkowicie sobie odpuścić tak proste receptury.

 

Z tym piwem nie było żadnych przygód. Jednak w związku, że tego samego dnia walczyliśmy z RISem to nauczyliśmy się mocno wielozadaniowości i jak logistycznie ogarnąć robienie dwóch piw równocześnie.

 

Na koniec dnia byliśmy styrani jak nigdy, jednak też uśmiechnięci i szczęśliwi jak nie często bywamy. Zgodnie stwierdziliśmy, że tak mogłaby wyglądać nasza codzienna praca :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jelcynka nie ma, gdyż praży dup*ko w Grecji, zatem przejmę obowiązki i opiszę kolejny etap, czyli przelewanie na cichą:

 

BLG Gentle smash'a spadło do 1,5, więc mam wrażenie, że trochę drożdzaki za mocno wygłodniałe były. Smak piwa na tę chwilę jest czysty i nie wyczułem żadnych niepokojących aromatów. Aromaty Centenniala są na miejscu, chociaż myśle, że spokojnie mogliśmy durzucić więcej chmielu. Mam nadzieje, że dorzucenie 60g na cichą zamknie ten problem. O goryczce za wiele nie powiem - jest duża, więc trzeba odczekać na ułożenie. Podoba mi się robota jaką wykonał irlandzki mech. Piwo bardzo ładnie się sklarowało i ma kolor herbaciany.

 

Katiusza - tu BLG mnie zaniepokoiło, bo spadło do 7. Myślałem, że 2 paczki Nottingham'a sprawią, że jurne drożdże pojedzą do jakichś 5. Na cichej zostanie jeszcze z 14 dni, więc oby jeszcze wzięły dokładkę. Zaciąganie piwa było całkiem ciężkie (w porównaniu do APY). Ciągnąłem i ciągnąłem jakbym rozpalał metrowe cygaro, ale w końcu się udało i z wężyka poleciała diabelsko czarna smoła. Zdziwił mnie smak, bo byłem przekonany, że będzie popielniczka (tak jak w przypadku mojego stouta), a tu zdziwienie, bo i kawa i czekolada, goryczka jest, ale nie jakaś przytłaczająca. Jestem dobrej myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.