Skocz do zawartości

Czy używacie rurki fermentacyjnej?


Rekomendowane odpowiedzi

Ty się ich wtedy spytaj ile uwarzyli warek i ile mieli zakażeń w piwie.

 

Bardzo słuszna uwaga. Zauważyłem, że osoby wypowiadające się, że nie używają rurek przeważnie mają poniżej 10 warek, a nierzadko poniżej 5. Dla mnei jako biotechnologa zbrodnią jest zostawić otwarty fermentor (uchylone wieko).

 

Z moich obserwacji wynika co innego.

Pozatym nikt nie zostawia uchylone wieko, jedynie nie zamyka wiaderek szczelnie. To wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co czytałem a robie tego ostatnio dosc dużo wydzielany przez drożdże CO2 skutecznie chroni przed zakażeniem z powietrza nawet przy uchylonym wieku. Dodać nalezy ze jakies latajace stworzenia mogą nam niestety piwo zakazić-komary ciagną do CO2. Ale jesli ktoś nie lubi bulgotania moze nie domknąć poprostu wieka jak pisze Makaron lub do rurki zamiast wody dać troche gazy lub waty, Mało mam warek za sobą ale wiedza z labo na studiach się przydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli CO2 ma którędy opuścić fermentor, to powietrze pełne zarazków IMHO ma którędy do niego "wejść". Zanim drożdże po zadaniu rozmnożą się i zaczną pracować wydzielając CO2, brzeczka jest silnie narażona na infekcję. Ale to tylko teoria - niech każdy robi jak mu wygodnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że rurki używam, jak inaczej spokojnie spać. Nie ma milszych odgłosów w środku nocy, niż miłe bulgotanie w okolicy. Dlatego lagerów sympatią nie darzę, bo z lodówek nic nie słychać :smilies:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać są dwie szkoły. Z rurką i bez rurki. Ja używam rurki bo nie mam czym dziury zatkać. Jak bym kupował fermentor, to prawdopodobnie bez rurki. Dlaczego? Ponieważ fermentor po kilku(nastu) użyciach i tak Ci się rozszczelni pod wiekiem i nie będzie bulkać. Jak dla mnie to kwestia estetyki niż funkcjonalności. Odpowiedz se na pytanie czy chcesz żeby bulkało czy nie i dokonaj wyboru nieformalnie dołączając do jednych z obozów. ;)

Edytowane przez plx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli CO2 ma którędy opuścić fermentor, to powietrze pełne zarazków IMHO ma którędy do niego "wejść". Zanim drożdże po zadaniu rozmnożą się i zaczną pracować wydzielając CO2, brzeczka jest silnie narażona na infekcję. Ale to tylko teoria - niech każdy robi jak mu wygodnie.

 

Yhm, a jak zatkasz rurką to nie ma kontaktu z powietrzem brzeczka przed rozpoczęciem fermentacji? Panie biotechnolog pomyśl pan. No chyba, że fermentor jest w 100% wypełniony brzeczką, ale nie chcę wiedzieć co się dzieje wtedy z pianą.

Taka sama sytuacja z natlenianiem brzeczki po przez wytrząsanie fermentora, brzeczka miesza się z powietrzem i wszystkimi mikroorganizmami tam się znajdującymi.

 

Tak samo z dwutlenkiem węgla, nic nie wlatuje do fermentora, bo panuje tam wyższe ciśnienie niż na zewnątrz i ruch gazów jest z fermentora na zewnątrz nigdy odwrotny.

 

Rurka nie jest złym rozwiązaniem jeśli komuś bulbotanie nie przeszkadza i jest ostrożny przy wyjmowaniu rurki z fermentora (koniecznie szczelnie zatykać kciukiem wylot rurki wtedy woda nie zostanie zassana do środka).

 

Ponieważ fermentor po kilku(nastu) użyciach i tak Ci się rozszczelni pod wiekiem i nie będzie bulkać.

Jakoś nie zauważyłem, żeby po moich 60 warkach były rozszczelnione :P .

 

No widzisz, a mój fermentor po 3 warkach jest rozszczelniony. Przy wytrząsaniu brzeczki celem natlenienia dosłownie kilka kropel, ale jednak przesączyło się w jednym miejscu (miałem delikatnie dłoń zwilżoną brzeczką).

Z fermentorami do wina mam to samo.

Edytowane przez Biniu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale o czym wy piszecie? jakie uchylone wieko? pisałem wyraźnie: nie zatrzaśnięte na maxa po obwodzie. Wersja "prosta": weź ten fermentor i zamknij go na 2 strzały po całości i później pociągnij lekko wieko przy tym wycięciu na rękę. Zamknięty będzie nadal, żadne robactwo nie wejdzie, a ciśnienie CO2 jak już wybrzuszy wieko, to później znajdzie ujście właśnie w tym niedociśniętym miejscu. Nic nie ma prawa wejść do środka, ani zassać. Bulbulka - jak dla mnie samo zło: możliwość zassania, jakaś mucha się utopi i zgnije w środku, zassa wode, zassa muche która akurat wąchała smrodki, wyparuje woda, głośno bulka w nocy ;) . Jak zassa wode, bo się pies oparł o fermentor, to masz otwartą droge dla całego syfu z powietrza. Poza tym, bulkanie nie jest żadnym wyznacznikiem niczego :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hm, a jak zatkasz rurką to nie ma kontaktu z powietrzem brzeczka przed rozpoczęciem fermentacji? Panie biotechnolog pomyśl pan.

 

Tak sobie myślę i wymyśliłem, że ja leję do fermentora gorącą brzeczkę, więc odpowiedź na Twoje pytanie brzmi - gorąca brzeczka ma kontakt z powietrzem w (zakładam) dość dużym stopniu je sterylizując, a następnie stygnąc dodatkowo wypycha je z fermentora.

 

No widzisz, a mój fermentor po 3 warkach jest rozszczelniony.

 

Może to z powodu nie używania rurki... ;)

 

PS. Kolega widzę ogromnego doświadczenia nabrał podczas tych 3 warek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co Wy macie z tym zasysaniem wody z rurki? ile Wy tego tam lejecie? ile się zmieści? raz tylko mi się zdarzyło, żeby zassało - bo z głupoty najpierw wsadziłem rurkę i zalałem wodą do zaznaczonego poziomu, a potem podniosłem fermentor, żeby odstawić go tam gdzie ma miejsce na czas fermentacji - i infekcji i tak na szczęście nie złapałem (przynajmniej jakiejś wyczuwalnej). Po prostu zalewajcie rurkę tylko do początku komór (obydwu) i nie podnoście fermentora. Żadne dotknięcie fermentora nie spowoduje Wam zassania!!!! Mój trzyletni syn uwielbia bawić się bulgotającą rurką i próbuje ruszać fermentorem i jeszcze nigdy nie spowodowało to zassania wody do fermentora - nie wiem skąd taką teorię wzięliście.

 

PS - jestem zwolennikiem rurek bo uwielbiam ten dzwięk i raduje się serce moje za każdym razem gdy zaczyna bulgotać :)

PS2 - dla tych co po bulgotaniu określają czy jeszcze fermentuje - to błąd. Fermentacja mogła już się skończyć, a CO2 uwalnia się nadal z piwa z powodu temperatury!

Edytowane przez shayboos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurde, ludzie. Wojna prawie jak w tematach typu: "Wyższość chrześcijan nad ateistami" itp...

Jeżeli lubicie bulkanie i nikt z domowników nie chce was wyrzucić to zakładajcie rurkę :) Do wody mogą jakieś paprochy powpadać, szczególnie latem, ale wystarczy górę korkiem zakryć albo kilka razy gazą i nie ma problemu.

Teraz piwo mi fermentuje bez rurki w piwnicy, bo jeszcze ktoś się zbytnio zaciekawi bulgotaniem, ale w domu fajniej z rurką :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a następnie stygnąc dodatkowo wypycha je z fermentora.

Tu akurat odwrotnie - brzeczka stygnąc zmniejsza swoją objętość, powodując zassysanie powietrza do środka. Ale jakie to ma znaczenie, skoro i tak jeszcze musimy ją napowietrzyć przed zadaniem drożdży?

Po prostu zalewajcie rurkę tylko do początku komór (obydwu) i nie podnoście fermentora.

Ja nawet podoszę fermentator bez wyciągania rurki (z lenistwa) - o ile robi się to ostrożnie to też nic nie zassa. Przed użyciem rurki wkładam ją do szklanki na piwo i zalewam ją roztworem ClO2. Ten roztwór zostawiam póżniej w rurce, zamiast wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ClO2 i tak wyparuje Olo.

hm, a jak zatkasz rurką to nie ma kontaktu z powietrzem brzeczka przed rozpoczęciem fermentacji? Panie biotechnolog pomyśl pan.

 

Tak sobie myślę i wymyśliłem, że ja leję do fermentora gorącą brzeczkę, więc odpowiedź na Twoje pytanie brzmi - gorąca brzeczka ma kontakt z powietrzem w (zakładam) dość dużym stopniu je sterylizując, a następnie stygnąc dodatkowo wypycha je z fermentora.

 

No widzisz, a mój fermentor po 3 warkach jest rozszczelniony.

 

Może to z powodu nie używania rurki... ;)

 

PS. Kolega widzę ogromnego doświadczenia nabrał podczas tych 3 warek.

 

To jak przelewasz do tego fermentora gorącą brzeczkę? Z chmielinami? Jak ja dekantuję brzeczkę z nad chmielin to za dużego kontaktu brzeczka z powietrzem nie ma, choć leję z góry by się dodatkowo napowietrzyła.

 

Brzeczka podczas stygnięcia nie powoduje wypychania powietrza, tylko zasysanie. Fizyki nie było na biotechnologii? ;)

 

Co ma ilość zrobionych warek do logicznego myślenia?

 

Można fermentować z rurką, z rozszczelnionym wiekiem, z dziurką na rurkę zatkaną watą. Ważne aby było zabezpieczone przed dostaniem się paprochów i była możliwość odprowadzenia CO2.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ fermentor po kilku(nastu) użyciach i tak Ci się rozszczelni pod wiekiem i nie będzie bulkać.

Jakoś nie zauważyłem, żeby po moich 60 warkach były rozszczelnione :P .

Nie jest to rozszczelnienie typu dziura w Titanicu, ale wystarczy żeby CO2 dawał powoli dyla bokiem. Wieko jest wydęte, ale nie ma siły żeby zrobić bulk. Rozszczelnić się może i korek w którym jest rurka.

Nie wnikam co jest bardziej rozszczelnione. Ważne że piwo wychodzi dobre. :beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzeczka podczas stygnięcia nie powoduje wypychania powietrza, tylko zasysanie. Fizyki nie było na biotechnologii? ;)

 

Najpierw intensywnie paruje - woda w stanie gazowym ma o wiele większą objętość niż w stanie ciekłym (obj. mola gazu w warunkach normalnych: V = 22,4 dm³), więc wypycha powietrze, które tam się znajdowało. Gdybyś miał rurkę, to mógłbyś sprawdzić doświadczalnie proces, o którym wspomniałem. Ponieważ nie posiadasz, to możemy jedynie przepychać moje doświadczenia z Twoim logicznym myśleniem.

 

Co ma ilość zrobionych warek do logicznego myślenia?

 

 

To, że w teorii "myślisz", że nie będziesz miał zakażenia, a w praktyce masz :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli przelewasz wrzącą brzeczkę po gotowaniu od razu do fermentora. Nie robisz whirlpool'u, nie oddzielasz chmielin i osadów z brzeczki tylko od razu zamykasz, by brzeczka mogła parować oraz oczywiście później nie napowietrzasz brzeczki? Ciekawe :) W innym przypadku temperatura obniży się o kilka stopni nawet nie stosując chłodzenia i nici z tego parowania i wypychania powietrza. Nawet gdybym stosował rurkę jako zabezpieczenie fermentora przed dostępem kurzu/paprochów z zewnątrz to i tak bym tego efektu nie zaobserwował, bo chłodzę brzeczkę przed przelaniem do fermentora do temperatury zadania drożdży za pomocą chłodnicy zanurzeniowej.

 

Rurki nie stosuję i nie będę stosował (choć posiadam, używam do zamykania balonów z winami na klarowaniu), o infekcję z tytułu braku rurki się nie martwię, bo z tego powodu na pewno jej nie złapię. Żaden paproch mi do fermentora nie ma prawa wpaść.

Edytowane przez Biniu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biniu, ale nawet jak ta brzeczka ostygnie Ci o kilka stopni, to dalej jest gorąca i mało narażona na infekcję... oraz dalej wypycha powietrze z fermentora. Nie musi mieć 100°C. Sprawdzone wielokrotnie.

 

I litości, ale jak już używacie rurek, to zatykajcie wloty gąbką (przykrywajcie gazą) oraz lejcie do środka np piro, a nie wodę. Wtedy nic nie wpadnie, a jak odrobinę zassie, to szlag piwa nie trafi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piro jest praktycznie nic nie warte. Tak jak ClO2. Bardzo szybko się ulatnia z takiego roztworu, bulgotanie tylko to wspomaga. Dlatego jak trzymam wino w balonach po burzliwej fermentacji (którą przeprowadzam w fermentorach bez rurek oczywiście, bo nie mam z tego żadnej korzyści poza denerwującym mnie bulgotaniem) to rurkę napycham watą. Wino musi sobie postać, a woda zawsze kiśnie jak się za dużo naleje, a jak za mało to wyparowuje. Najlepszym tutaj rozwiązaniem jest glicerol.

 

Jeśli usuwacie po przez parowanie całe powietrze z fermentora to co znajduje się w tych 4-5 litrach wolnej objętości po schłodzeniu brzeczki do temperatury zadania drożdży? Nie mówcie mi, że para wodna :smilies: Raczej wygląda to tak. Wyłączacie grzanie, robicie whirlpool parę minut na opadnięcie chmielin i osadów. Temperatura spada, szybkość parowania również. Dekantujecie brzeczkę, temperatura dalej spada i parowanie. Zamykacie fermentor z rurką, nalewacie trochę wody. Początkowo temperatura jest jeszcze na tyle wysoka, że parowanie choć wolniej to zachodzi dość intensywnie, lekkie H2O ulatnia się przez rurkę. Czemu niby lżejszy gaz miałby usuwać cięższe, o ile przy intensywnym wrzeniu i otwartym wieku to mogłoby mieć jak najbardziej miejsce, ale przy takim małym otworze jak rurka? Potem zgromadzone H2O skrapla się, temperatura spada, ciśnienie w fermentorze maleje i powietrze jest zasysane. Temperatura jest o wiele przyjaźniejsza dla bakcyli i jeżeli zajdą inne korzystne okoliczności dla nich to ryzyko infekcji drastycznie wzrasta.

Chłodzenie no chill to raczej przy zamkniętych fermentorach, potem otworzenie, natlenienie i zadanie drożdży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem czytanie tego forum sprawia że ma się więcej wątpliwości niż przed jego czytaniem na tematy wydawałoby się podstawowe i nie potrzebujące zastanawiania się...

 

Piro jest praktycznie nic nie warte. Tak jak ClO2. Bardzo szybko się ulatnia z takiego roztworu, bulgotanie tylko to wspomaga. Dlatego jak trzymam wino w balonach po burzliwej fermentacji (którą przeprowadzam w fermentorach bez rurek oczywiście, bo nie mam z tego żadnej korzyści poza denerwującym mnie bulgotaniem) to rurkę napycham watą. Wino musi sobie postać, a woda zawsze kiśnie jak się za dużo naleje, a jak za mało to wyparowuje. Najlepszym tutaj rozwiązaniem jest glicerol.

Dziwne jest to co piszesz... zrobiłem dziesiątki win i juz niedługo dziesiątka piw i nigdy nic mi nie kiśnie a do wyparowania trzeba conajmniej miesiąca i to gorącego a raz na miesiąc to kazdy powinien doglądać napojów wyskokowych. W ogóle dziwi mnie podważanie sensu używania rurek. Czy tego chcesz czy nie ludzie dawno temu używali i będą używać je do fermentacji :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu niby lżejszy gaz miałby usuwać cięższe

 

Ponieważ ma wyższe ciśnienie :) Ech ta fizyka...

 

Najlepszym tutaj rozwiązaniem jest glicerol.

 

Zalewałeś kiedyś rurkę glicerolem czy to pomysł na spontanie? A jeśli tak to jakie miał stężenie? Ciekawi mnie jak to "bulka", bo to raczej gęsta substancja ;)

 

Nie robisz whirlpool'u, nie oddzielasz chmielin i osadów z brzeczki tylko od razu zamykasz, by brzeczka mogła parować oraz oczywiście później nie napowietrzasz brzeczki?

 

Przy piwach, których nie chmielę intensywnie stosuję filtrację brzeczki przez sito wyłożone gazą (pomysł zaczerpnąłem chyba od Marusi..., chyba). Napowietrzam przez poruszanie fermentorem (tzw. ruchy "na piłce"). Nie zdarzyło mi się, żeby drożdże protestowały - w zależności od temp. fermentacji startują do 24 godzin od zadania.

 

Raczej wygląda to tak.

 

Kończę dyskusję z kolegą, bo coraz bardziej przypomina to czystą filozofię pełną założeń/hipotez, a ja jednak bardziej cenię sobie doświadczenie.

 

Podsumowując: z rurką jest jak z zacieraniem - każdy robi tak, jak mu pasuje. "If it fits - it works". Ktoś rozszczelnia pokrywę fermentora i nie ma zakażeń - fantastycznie, inny lubi słuchać jak pracuje piwo i również nie zaobserwował infekcji - wspaniale. Dlatego właśnie piwowarstwo jest tak fascynujące - istnieje ogromna liczba sposób wykonania nawet tego samego piwa.

Edytowane przez Mesive
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mesive napisałeś, że para wypycha powietrze z fermentora przez rurkę, to co jest w fermentorze nad brzeczką jak schłodzi się do tych 20-25°C? 5 litrów pary wodnej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biniu, czepiłeś się strasznie tego zalewania gorącej brzeczki do wiadra, ale to ślepa uliczka. Uwierz mi, że kilka godzin po zalaniu i zamknięciu następuje wypychanie powietrza i pary wodnej (przy czym bardziej powietrza) z wiadra. W tym samym czasie następuje chłodzenie. Podczas chłodzenia zauważyłem, że podciśnienie wywołane schładzaniem brzeczki i powietrza nad nią raczej nie zasysa nic przez rurkę - ponieważ następuje też skurczenie fermentora. Zazwyczaj wtedy i tak muszę go otworzyć i dodać drożdże - a więc ciśnienie się wyrównuje. Po zastosowaniu startera mam zdecydowanie szybki start fermentacji.

 

Rozumiem, że postawiłeś sobie za cel udowodnienie, że ta metoda połączona z rurką nie ma sensu, ale naprawdę nie tędy droga.

 

Co do zalewania rurki - owszem, i piro i ClO2 parują z takiego roztworu, ale do rurek zalanych takim czymś muszki po prostu nie chcą lecieć - sprawdzone doświadczalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.