Skocz do zawartości

Piwny depozyt - Wrocław


wyvern

Rekomendowane odpowiedzi

Dobra mam wieść, że depozyt został zutylizowany przez Marka z powodu kilku granatów, w sumie i lepiej problem rozwiązany ;) Proponuje rozpocząć od nowa, czyli trzeba uzbierać skrzynkę piwek, żeby było co wymieniać. Wiem, że tylko Xen wrzucił coś do skrzynek do tej pory, za dwa tygodnie też coś tam dam do depo. Jedna prośba, jeżeli macie podejrzenie do swoich piw, że zrobią się granaty wyciągajcie je z obiegu, żeby nie zrobić syfu właścicielom sklepu...

 

 

Wrzucam nowy adres depozytu oraz mapę google dla zainteresowanych.

 

Piwnica Wrocław

ul. Zaporowska 39E - Budynek obok ronda Żołnierzy wyklętych skrzyżowanie z gajowicką.

godziny otwarcia:

Pon - Pt.: 09:00 - 22:00

Sob.: 09:00 - 20:00

 

https://www.facebook.com/piwnica.sklep

 

https://www.google.p...bdb2f8e3b9fa641

Edytowane przez Undeath
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje IRA i CDA jeszcze nie wykazują chęci wybuchu (piłem w ostatni weekend), więc zakładam, że póki co w depozycie też wybuch nie grozi ;)

 

Faktycznie dobrze, że Marek zutylizował stare zapasy i rozwiązał problem, z którego rozwiązaniem nie mogliśmy sobie od dłuższego czasu poradzić.

Edytowane przez Xenocyd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie zauważyłem, że Mat dał mi recke :D Pozwolę sobie na komentarz. Faktycznie piwo zacierane dosyć na wytrawnie ok 66 st. jednotemperaturowo. Zasyp 11kg pale ale plus 0,5 caramel 80ebc. Miało być lekko, rześko i cytrusowo stąd chmiele amarillo i centenial. Żywiczność może być od Simco użytego na cichą, nie dał on jednak dużo do aromatu bo nie był świeży. Blg 14,5. Zgadzam się również z brakiem kontry słodowej. Wynika to i z zacierania, i z drożdzy us 5. Drugie pół warki na Wyeast American ale II miało więcej pełni, szkoda tylko, że zdominowane było totalnie przez aldehyd octowy ;)

 

Aha. Mogłeś w ZUPie pić ta Aipkę cieplejszą, stąd trochę inne wrażenia.

Edytowane przez Szuwar71
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

CDA (Xenocyd)

 

Piana: w kolorze cappuccino, obfita, szybko się dziurawi i redukuje do długo utrzymującego się kożuszka.

Barwa: nieprzejrzyście czarne.

Aromat: na pierwszym planie paloność, nuty zbożowe, trawiastość i ziemistość. Wąchałem nawet butelkę, ale nie jestem w stanie wyczuć nic charakterystycznego dla nowofalowych/amerykańskich/pacyficznych chmieli. Nie mam pojęcia czym było chmielone, dlatego mile widziany komentarz właściciela :)

Smak: tutaj również na pierwszym planie palone słody. Dopiero później trawiastość od chmielenia na zimno, jak podejrzewam. Piwo średnio pełne, średnio wytrawne. Degustacyjne, ale nie zaklejające. Wysycenie na średnim poziomie.

Ogólne wrażenia: Od razu zaznaczam, że piwo mi bardzo smakuje. Oceniałem je jako CDA i jako owe CDA nie do końca mi pasuje. Za mało chmielowe, a za dużo palone. Natomiast jako American Stout przedstawia się wybornie i proszę o jeszcze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chmielone Zeusem na goryczkę i Cascade i Amarillo, w sumie załadowalem tam 150 g chmielu. Częściowo braku aromatu upatruję w czasie który upłynął od butelkowania - 5 stycznia trafiło do butelek.

Co do paloności - do wygrzewu trafiła tylko carafa II special, która według opisów nie wnosi posmaków palonych - i weź tu uwierz w coś człowieku ;-)

Właściwie to chciałem, żeby to piwo było inne, poprawię przy drugim podejściu.

Dzięki za recenzję!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm mogę się mylić, ale wydaje mi się, że carafa special nie wnosi posmaków spalenizny i goryczki typowej dla słodów mocno palonych. Natomiast paloność wniesie na pewno bo ma ponad 1000 EBC. Może trochę za dużo jej dałeś? Nie wiem, bo nie widzę przepisu. Trochę cytrusów się uwolniło po ogrzaniu, ale są moim zdaniem za mocno przykryte tą palonością. W każdym razie jestem entuzjastą stoutów i porterów, więc zrobiłeś mi dzień :D IRA pójdzie jutro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba coś około 400 g na prawie 7 kg zasypu było tej carafy, poszedłem na bogato ;-)

Ważne, że piwo jako piwo smakuje, niekoniecznie tak jak miało, ale ten drobny fakt można pominąć ;-)

IRA nie miała carafy ani amerykańców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba coś około 400 g na prawie 7 kg zasypu

Zajrzałem w notatki bo w tym roku coś popieprzyłem z obliczeniami i robiąc schwarzbiera po filtracji wyszło mi coś, co będę chciał uzyskać robiąc CDA właśnie i tam na 6kg zasypu i 35L gotowego piwa poszło 0,16kg carafy special I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IRA (Xenocyd)

 

Piana: bardzo obfita, rzekłbym, że nawet trochę za duża. W kolorze kremowa o przyjemnej dla oka drobnoziarnistej fakturze, długo się utrzymuje.

Barwa: klarowne, rubinowe.

Aromat: najpierw da się odczuć słodki karmel, delikatnie przypieczony, chwilami czuć też toffi; potem odrobinę estrów owocowych, trochę alkoholu.

Smak: lekko słodkie; wyraźnie, ale nie mocno, karmelowe; goryczka niska, lekko kwaskowate (przypomina mi to takie kwaśne zielone jabłka, ale zaznaczam, że to odczucie jest delikatne); mniej niż średnio treściwe; przy przełykaniu czuć słabo jakąś nieprzyjemną, trudną do zidentyfikowania nutę, coś jakby... stare słody (?), takie stęchłe (ale jak się człowiek nie wczuje, to można tego nie zauważyć).

Ogólne wrażenia: smaczne piwko, ale ta dziwna nuta i kwaskowatość nie dają mi spokoju. Brakuje mi też delikatnie palonego finiszu, jaki można spotkać w wersjach komercyjnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udałem się do archiwum po ostatnią butelkę IRA i potwierdzam, jest niezidentyfikowany dziwny posmak. Nie wyczułem kwasu, ale posmak tak.

Jak piwo było świeże to go tam nie było. Raczej wykluczam stare słody bo wszystkie były świeżo zdobyte w TB, zresztą z tej samej partii zakupoów powstało CDA i jeszcze chyba bitter.

Może jakiś błąd w sztuce fermentacji albo gdzieś indziej w procesie? Zastanawia mnie przy tym, że to nie wychodziło na początku. Drożdże też były nówki sztuki, świeżo ze startera.

Nawet na Bobka z 2011 nie mogę tego zwalić, bo go tam nie dodawałem...

Piana... cóż, mi się całość do nonica mieściła wczoraj, bez żadnych kombinacji, ale ma prawo być jej dużo po 3 miesiącach od butelkowania - 3,5 g glukozy na butelkę robi swoje po takim czasie. Nie zakładałem tak długiego cyklu życia produktu :D

Finisz nie zawiera posmaków palnoych, gdyż w zasypie nie znalazł się ani gram palonego jęczmienia czy innego palonego słodu, kolor pochodzi od CaraRed i karmelowego 150.

W nowej warce niedociągnięcie zostało naprawione, pojawił się palony jęczmień przy wygrzewie. Jak fermentacja się zakończy i piwo dojrzeje to poprawioną wersję 2.0 udostępnię w depozycie, mam nadzieję, że bez dziwnego posmaku :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mat - Whisky Extra Stout zawinąłem go kiedyś na spotkaniu i przetrzymałem do dziś ;)

 

Piana: Ładna beżowa, redukuje się do krążka i w połowie piwa niestety znika i ni jak nie da rady jej przywrócić.

Barwa: Ciemny jak stout, klarowny z refleksami rubinowymi.

Aromat: Ogólnie aromat bardzo słaby, dość sporo estrów owocowych oraz czuć lekką paloność, i coś jeszcze ale się bardzo szybko ulatniania, nic z whiskey nie zostało.

Smak: Na pierwszy rzut wychodzi słodycz tego piwa, potem karmel i lekka palonka, odczucie na języku aksamitne, potem dochodzi kwaskowatość, goryczka nikła. Dopiero z drugim łykiem dochodzą bardzo ale to bardzo delikatne nuty torfowe, niestety tak jak w aromacie brak charakterystycznych smaczków dla słodu whiskey. W miarę w smaku zbalansowane - nie męczy to piwo wręcz przeciwnie pije się je z przyjemnością. Wysycenie idealne.

Ogólne wrażenia: Całkiem niezłe piwo, ale to co piliśmy na spotkaniu było o niebo lepsze, nie służył mu czas jednak żałuje że nie wypiłem go wcześniej może coś z tego whiskey by zostało jeszcze. Dziwne, że uciekły te aromaty z niego, są na bardzo niskim poziomie. Ale i tak piwko bardzo pijalne, lekko słodkie z estrami owocowymi i kwasową palonką :) Dodam jeszcze że to dziwne coś w aromacie co wyczułem na początku to może nie zielone jabłuszko ale jakaś taka nuta alkoholu wyższego, wyszła na wierzch dopiero po ogrzaniu piwa. Ale i tak nie jest źle ;)

Edytowane przez Undeath
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nuta alkoholu wyższego

 

jesteś w stanie rozróżnić w aromacie etanol od np propanolu, czy to co czujesz to octan etylu, który jest estrem. Z drugiej strony to dość ciekawe, bo ja ostatnio otwierając swoją butelkę stouta owsianego też wyczułem lekką nutę rozpuszczalnikową, której wcześniej nie było, czyżby taka natura leżakowania lekkich stoutów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wąchałeś nigdy w labie izopropanolu? To jest taki gryzący zapach jak cholera, etanol jest o wiele gładszy w zapachu, obydwa mają charakterystyczne dla siebie estry, myślę że dało by radę je odróżnić, ale ja tego nigdy nie robiłem. Przecież te alkohole też zawierają dla siebie charakterystyczne estry, po dłuższych ćwiczeniach odróżnisz je. No ja wiem czy rozpuch normalny jest przy leżakowaniu? Raczej nie... bardzie Łukasz to jest to że wcześniej był przykryty różnymi innymi estrami albo fenolami, wraz z starzeniem piwa tamte zanikają a rozpuszczalnik wychodzi na wierzch. Wydaje mi się, że to w taki sposób działa :P Co do tego u mata może nie był taki typowy, bo bardziej powiedziałbym że w kierunku brudnego bimbru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wąchałeś nigdy w labie izopropanolu?

Pewnie, że wąchałem i wącham nadal i na czystej próbce odróżniam etanol od izporopanolu, ale w piwie to już nie jest takie oczywiste.

No ja wiem czy rozpuch normalny jest przy leżakowaniu? Raczej nie... bardzie Łukasz to jest to że wcześniej był przykryty różnymi innymi estrami albo fenolami, wraz z starzeniem piwa tamte zanikają a rozpuszczalnik wychodzi na wierzch.

 

No niby tak, ale z drugiej strony ciężko jest przykryć aromat octanu etylu, jest on tak intensywny, że w stoucie ciężko go stłumić palonością, estrami, czy fenolami, także nie do końca mnie to przekonuje. Jest jeszcze jedno pytanie, czy to rzeczywiście jest octan etylu, czy jakiś inny związek w ten deseń. Ja sobie tak po prostu głośno myślę, zwłaszcza, że wcześniej go nie było, bo przy tej intensywności, która jest teraz na pewno bym to wyczuł, a jak nie ja to moja żona na 100%, która jest mega na niego wyczulona :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak ząb czasu dosyć mocno nadgryzl to piwo. Na pewno warte powtórzenia. Pamiętam jak jaras oceniał to piwo. Wówczas napisał że aromat i smak whiskey jest bardzo wyraźny.

 

Wysłane z mojego HTC Sensation XE with Beats Audio Z715e przy użyciu Tapatalka

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to wszystko moja wina :P Chciałem się przekonać jak będzie smakowało po pewnym czasie i się przekonałem. A pisałem że piwo nie było złe tylko to już nie był whiskey stout tylko powiedziałbym wręcz sweet stout.

 

Nie wąchałeś nigdy w labie izopropanolu?

Pewnie, że wąchałem i wącham nadal i na czystej próbce odróżniam etanol od izporopanolu, ale w piwie to już nie jest takie oczywiste.

No ja wiem czy rozpuch normalny jest przy leżakowaniu? Raczej nie... bardzie Łukasz to jest to że wcześniej był przykryty różnymi innymi estrami albo fenolami, wraz z starzeniem piwa tamte zanikają a rozpuszczalnik wychodzi na wierzch.

 

No niby tak, ale z drugiej strony ciężko jest przykryć aromat octanu etylu, jest on tak intensywny, że w stoucie ciężko go stłumić palonością, estrami, czy fenolami, także nie do końca mnie to przekonuje. Jest jeszcze jedno pytanie, czy to rzeczywiście jest octan etylu, czy jakiś inny związek w ten deseń. Ja sobie tak po prostu głośno myślę, zwłaszcza, że wcześniej go nie było, bo przy tej intensywności, która jest teraz na pewno bym to wyczuł, a jak nie ja to moja żona na 100%, która jest mega na niego wyczulona :)

No tak przykryć farby i zielonego jabłuszka się nie da za bardzo, ale jest to wada przemijająca, która w piwie dość długo leżakowanym występować nie powinna ( chyba że to kolejny mit ale tak wszędzie piszą) Natomiast nuty rozpuszczalnikowe są nie przemijalne! Pamiętasz swojego Milk Stouta? Tam właśnie miałeś mocny rozpuszczalnik taki typowy. Jeszcze gwoli wyjaśnienia z tym zielonym jabłuszkiem to mat wysłał piwo na konkurs i dostał w metryczce taki zapis :smilies: W egzemplarzu tego piwa po pół roku leżakowania w mojej piwniczce w niskich temperaturach nic a nic nie było w nim kojarzącego się z tym estrem ;)

Edytowane przez Undeath
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętasz swojego Milk Stouta? Tam właśnie miałeś mocny rozpuszczalnik taki typowy.

 

Z tym milk stoutem to też dziwna historia, bo Ty ten rozpuszczalnik czułeś w piwie które degustowałeś w domu, a później go już nie czułeś jak próbowałeś na spotkaniu :), więc co jednak wada przemijająca? W przypadku tego piwa nie będę oponował, że nie było tam octanu etylu, bo sam się przyznałem, że mi temperatura fermentacji uciekła. Dziwne dla mnie jest to, że ta wada pojawia się u mnie w piwach ciemnych w jasnych nic takiego nie wyczuwam.

 

Jeszcze gwoli wyjaśnienia z tym zielonym jabłuszkiem to mat wysłał piwo na konkurs i dostał w metryczce taki zapis

 

To ciekawe, bo aldehyd octowy jest charakterystyczny dla młodego piwa i jest wadą przemijającą jak pisałeś powyżej :)

Edytowane przez Bzdzionek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamieszczaj na podstawie poprzednich wpisów czyje są to piwa bo zrobi się rozgardiasz ;)

 

Stan na dzisiaj to:

1x IRA,(Xenocyd)

1x CDA (Xenocyd)

1x Dubel Porter, (Mesive)

1x Belgian Blond Ale (Mesive)

4x Xmas Ale (qub) (moje bez etykiety, butelki 0,33, leżakowane 5m .. ciekawe smaki i aromaty się pojawiły, alc ~9%)

 

A ja tymczasem spróbowałem sobie piwka, które dostałem na spotkaniu:

 

Jaras RIS :):

 

DMS Diacetyl ło jeżu jaka maskara weź się chłopie do roboty :D

 

A tak na serio:

 

Piana: Na początku ładna beżowa, dość gęsta i drobno pęcherzykowa, powoli opada, zostawia parę wysepek i łatwo ją stworzyć na nowo.

Barwa: Czarne jak smoła, nie mętne bardzo dobrze :)

Aromat: Niezły dużo aromatów, przede wszystkim kakao, kawa lekki karmel, gdzieś w tle lekkie owoce i alkohol, który potem lekko zaczyna wychodzić ale najwięcej kakao.

Smak: Dużo kakao, lekko kwaskowe trochę kawy, dość pełne i lekko słodkie na koniec. Całkiem nieźle w smaku pełny smak zakleja usta nie czuć nawet tak bardzo mocy, ale alkohol jest rozgrzewający tak jak powinien być.

Ogólne wrażenia: Dobre piwko wypiłem ze smakiem, trochę za bardzo kakaowe jakbym trochę miazgi zjadł, ale raczej pozytywnie jak gorzka czekolada. Dość sycące to piwo na zimowe wieczory nie na wiosenne, ale jeszcze z roczek i może jeszcze lepiej dojrzeje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IRA Xenocyd

 

Piana: Beżowa, średnio pęcherzykowata, po otwarciu gushing i 3/4 teku to piana :D szybko znika, nie pozostawia żadnej koronki na szkle.

Barwa: Czerwono-bursztynowe, lekko mętne.

Aromat: Pierwszy niuch z butelki i czekolada. Ze szkła już daje lekkim octem. Czuć śliwkę ale taką w czekoladzie, lekka wiśnia? delikatne przyprawy wyczuwam takie jak w moim Xmas Ale

Smak: Po 2gim łyk czuć przyjemną goryczkę na średnim poziomie ale zaraz za nią pojawia się alkohol, po tym ten lekki zapach czekolady daje ciekawy finisz. Oblepia usta.

Ogólne wrażenia: Moje pierwsze IRA :) Prze gazowane jedyny minus ale reszta naprawdę ciekawe. Moim zdaniem idealnie nadaje się na zimne, zimowe wieczory. Gdzie można usiąść sobie z książką pomału delektują się piwem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.