Skocz do zawartości

Piwny depozyt - Wrocław


wyvern

Rekomendowane odpowiedzi

 

Od razu recenzja Citra SMaSH (Angry Goose):

Kolor: ładne, klarowne, nie ma się do czego przyczepić

Piana: średnio pęcherzykowa, dosyć szybko znika, nie zostawia śladów na szkle. Szału nie ma.

Aromat: w pierwszej chwili jest przyjemnie, są aromaty chmielowe, lekko słodowe. Niestety dosyć szybko pojawia się mocna nuta alkoholowa. Zaznaczam, że piłem dosyć ciepłe.

Smak : tutaj w zasadzie to samo co w aromacie, alkohol jak w mocnym double ipa. Na początku miałem wrażenie, że goryczka jakby dla mnie za słaba ale w miarę picia połączenie alkoholu i chmielowej goryczki dało uczucie zdrętwiałego języka, czyli ok :) Brakuje pełni w tym piwie, w zasadzie przy łyku poza pierwszym uderzeniem alkoholu i chmielowej goryczki nic się dalej nie dzieje.

Ogólnie: Ogólnie to ja lubię jak się alkohol przebija w piwie, jednak tutaj było tego zdecydowanie za dużo. Zwłaszcza w aromacie w zasadzie alkohol przyćmiewał wszystko inne i był taki drażniący. Ale co tam, najważniejsze, że przy końcówce, moja potrzeba doznań piwnych była zaspokojona. Sesyjnym bym go nie nazwał.

 

Dzięki, faktycznie im cieplejsze tym więcej alkoholu, im zimniejsze tym bardziej czuć ?kocie siki?. Czyli tak czy siak słabo :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Whisky Stout ("BABA" na kapslu) ze spotkania w ZUP

 

Kolor: czarne i nieprzejrzyste, prawdopodobnie trochę mętne.

Piana: nikła, drobno-pęcherzykowa, brązowa

Aromat: asfaltowa torfowość i paloność w bardzo przyjemnych proporcjach, z nutą kawową.

Smak : Średnio-wysoko pełne, poziom spalonych kabli - 3 metry bieżące, co w skali Tesli oznacza, że więcej być nie musi, aby smakowało. Paloność wyraźna, lekko ostra i kwaskowata - mogłaby być niższa. Goryczka bardziej palona niż chmielowa, ale nie ściągająca. Wysycenie stoutowe; delikatna, usiłująca kontrować, słodkość; alkohol na szczęście nienachalny.

Ogólnie: Wszystko super poza tą odrobinę zbyt wysoką jak na mój gust palonością. Po takiej poprawce piwo będzie wyborne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mild od Szuwar. Piwko przetrzymane 48h w lodówce a potem lekko ogrzane.

Co prawda sensoryk ze mnie taki jak z mopsa pies obronny, ale jak wziąłem to opis wrażeń trzeba dać.

No to jazda.

 

Piana: butelka przywitała mnie lekkim gushingiem, piana dość drobna i beżowa, ładnie oblepia szkło i długo się utrzymuje

Kolor: ciemno-orzechowy brąz, pod światło refleksy rubinowe; lekko mętne (może z powodu gushingu)

Aromat: słaby, wyczułem czekolade i delikatną kawę. Jeśli było chmielone na aromat to nic nie wyczułem. Z butelki wyniuchałem lekkie estry.

Smak : Mimo gushingu, samo piwo nisko wysycone. Smak lekko orzechowy i delikatny. Czuć czekoladę i paloność od słodów. Goryczka krótka i nie zalega, jak dla mnie to bardziej od palonych słodów, niż od chmielu. Wcale nie kwaśne. Po przełknięciu ciekawy posmak - coś jakby tytoń albo... cement? (takie skojarzenie :) i nie, nigdy nie jadłem cementu ) Czym chmieliłeś, jeśli to nie tajemnica? Alkohol nie wyczuwalny nawet po ogrzaniu. Generalnie lekkie i bez przegięć w kierunku wytrawności ani nadmiernej pełni.

Ogólnie: Bardzo pijalne, nieźle zbalansowane. Moje drugie piwo w tym stylu więc nie mogę ocenić kanoniczności, ale mi smakowało :) Może to nie do końca moje kredki, ale piękne dzięki za możliwość spróbowania!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda sensoryk ze mnie taki jak z mopsa pies obronny, ale jak wziąłem to opis wrażeń trzeba dać.

Proszę mi tu nie insynuować :P Mój mops jest zaczepno-obronny, najpierw zaczepia, a potem trzeba go bronić ;) A najbardziej to lubi odgryzać przy lizaniu twarzy obcego człowieka nos i uszy jak ten się nie spodziewa :D:P Ale jak trzeba jest też groźny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę mi tu nie insynuować :P Mój mops jest zaczepno-obronny, najpierw zaczepia, a potem trzeba go bronić ;) A najbardziej to lubi odgryzać przy lizaniu twarzy obcego człowieka nos i uszy jak ten się nie spodziewa :D:P Ale jak trzeba jest też groźny ;)

Jakbym czytał o swojej... Nawet to skakanie znienacka do nosa :) Przynajmniej uszu nie gryzie... Za to pięknie się plącze pod nogami jak niosę gar brzeczki do schłodzenia ;)

Może dlatego mi się skojarzył nasz Szkodnik - otworzyłem piwo (zaczepka) a teraz spróbuj człowieku tu coś opisać więcej niż "dobre piwo smakuje mi" (trzeba się bronić :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytał o swojej... Nawet to skakanie znienacka do nosa :) Przynajmniej uszu nie gryzie... Za to pięknie się plącze pod nogami jak niosę gar brzeczki do schłodzenia ;)

 

Może dlatego mi się skojarzył nasz Szkodnik - otworzyłem piwo (zaczepka) a teraz spróbuj człowieku tu coś opisać więcej niż "dobre piwo smakuje mi" (trzeba się bronić :) )

:okey:

 

A ja że piątek to otworzyłem sobie Bursztynowe Pale Ale od Kyniekk

 

Barwa: Mętny brudny bursztyn.

Piana: Dobra, utrzymuje się do końca w postaci kożucha, drobna beżowa.

Aromat: No to masz wielkiego plusa bo mnie zaskoczył aromat :D Na jakich drożdżach to piwo jest robione? W aromacie normalnie jak pszenica, multum bananów trochę fenoli, lekki perfum ale też coś dziwnego w tle, jakieś takie mydlasto-apteczne aromaty.

Smak : Tu o wiele gorzej, pierwsze co uderza to mydełko w smaku, do tego potężna goryczka taninowa ściągająca i wykręcająca. Powtarzają się estry, ale wraz z ogrzewaniem wyłazi multum fenoli takich belgijskich i jakby trochę dzikich, ciężko wyczuć bo z ogrzaniem mydełko i ohydna goryczka się nasila.

Ogólne wrażenia: No nie powiem by to piwo mi smakowało, było bardzo nie zbalansowane i nie ułożone, smak szarpany co chwilę coś innego uderza i to w dość kiepski i przesadzony sposób. Smakuje jak trochę nie udany Weizen, a z ogrzaniem jak mniej udane Belgijskie Ale, nic tu ze sobą nie współgra, ale piwo da radę spokojnie wypić jeżeli się nie skupi człowiek na doznaniach. Sorki, że tak trochę ostro to piszę, ale lepiej żebyś wiedział. Coś tu poszło nie tak, albo temperatura fermentacji, albo za mało drożdży, albo infekcja jakaś bo te mydlasto-apteczne zapachy szybko znikły, mogłem się do nich przyzwyczaić. Ciekaw jestem jakich drożdży użyłeś ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosio - nr 8 na kapslu piwo nie z depozytu otrzymane na spotkaniu:

Barwa: Tak jak mówiłeś mętny, brudny pomarańcz.

Piana: Piana nawet ładna drobny kożuch z lancingiem. Biała drobne pęcheżyki.

Aromat: Po otwarciu butelki ładne chmiele uderzają, owocowe cytrus plus jakieś tropikalne. Z szkła dochodzi już lekka multiwitamina z takim chemicznym zapachem jak Vibovit, jeżeli wiesz co to jest ;)

Smak : No goryczka jest, lekko słodkie też, potem dochodzi ten vibovit i piwo robi się mega mdłe, coś tu też nie pasuje do końca w tle. Piwo wodniste dość mocno pomimo dziwnego charakteru. Coś mi się zdaje, że jest lekka infekcja.

Ogólne wrażenia: Piwo pijalne, ale odbiór średni jego mam. Coś tam w nim jest dziwnego, nie dość że ta multiwitamina, jeszcze jakiś chemiczny posmaczek to dość płaskie jest, chmielowy charakter dość skutecznie przysłania całość, a goryczka nie jest najmocniejsza. Ale spiłem je dość szybko, nawet weszło :D

Edytowane przez Undeath
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, byłem i pobrałem:

 

1x Uchate milk stout (Browar Hutniczy)

1x Mild (Szuwar)

1x Belgian Dubbel (Undeath)

 

Usuwam z listy też moje BPA bo o ile sie nie mylę to Mat je pobrał, w skrzynce nie widziałem więcej czerwonych kapsli (moich) a na liście jakoś się uchowało...

 

Dodałem 3 swoje nowe wyroby i lista wygląda tak:

 

2x Xmas Ale (qub)

1x Dry Stout - różne drożdże (Szuwar)

1x #2 Ale Iunga (Camilos)

1x Cream Ale (korzeń)

1x Munich Lager (korzeń)

1x Pszeniczne (Undeath)

2x Pumpkin Ale (Undeath)

1x Black Weizen (mat)

1x Dry stout (Kosa) ("K" na kabzlu)

1x Piwo miodowo - jałowcowe (Browar Koziołek)

1x Weizenbock (Browar Koziołek)

1x 100% peated Bruntal (Browar Koziołek)

1x Sticklebract IPA (Browar Hutniczy)

2x Hefeweizen (kyniekk)

1x Bursztynowe Pale Ale (kyniekk)

1x Wild Nelson IPA (Mat)

2x Stout #126 (rubezahl)

2x Imbirasek czerwony #129 (rubezahl)

1x Pumkin Ale ( Angry Goose)

1x Pale Ale (Angry Goose)

1x Jasne Ale (Browar Boungiorno, na kapslu #22 )

1x Wheat Ale (Browar Boungiorno, na kapslu #25)

1x Whisky Stout (Browar Boungiorno, na kapslu #26)

2x Barleywine (bulkasze)

1x Belgian Blond Ale (Xen)

1x Habanero Stout (Xen)

1x Ordinary Bitter (Xen)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na warsztat wziąłem Saison'a od Undeath'a. A więc:

Barwa: Pomarańczowa, miedziana. Opalizujące.

Piana: Barwa biała. Średnio obfita zbudowana ze średniej wielkości pęcherzyków. Szybko się zredukowała do cieniutkiej warstwy.

Aromat: Na pierwszym planie aromat apteczny. W następnej kolejności do głosu dochodzi zapach limonki, tylko nie wiem czy soku czy startej skórki. W sumie ta kombinacja bardzo mi przypomina zapach takiego skoku Cytrynka z Rolnika. Gdybym wąchał w ciemno, na bank bym nie stwierdził, że to Saison. Brak aromatu fenolowego (przyprawowego) oraz Curacao. Innych aromatów nie wyczułem. Skutecznie zostały zamaskowane przez wyżej wspomniane.

Aromat: Ciąg dalszy apteki plus pieprz. Obstawiam (bo w momencie pisania tego postu nie znałem składu piwa), że jest to pieprz cytrynowy i to pewnie od niego ta apteka.

Co do goryczki to ciut za wysoka jak na Saison i lekko zalegająca. Po kilku łykach pojawia się lekka pikantność od pieprzu. Piwo nie jest kwaskowate.

Wrażenia ogólne: Jako, że wątek ten nie został założony po to żeby całować się po tyłkach, powiem szczerze, że mi nie smakowało. Przekombinowałeś z tym pieprzem. W dodatku te drożdże, zero nut charakterystycznych dla Saison'a. Pewnie drożdże nie były dedykowane pod styl?

 

Edit: Zapoznałem się ze składem piwa. Pojechałeś z tym pieprzem kolego :)

Edit: Pomyliłem się co do pieprzu. Jest pomarańczowy, nie cytrynowy.

Edytowane przez mat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na warsztat wziąłem Saison'a od Undeath'a. A więc:

Barwa: Pomarańczowa, miedziana. Opalizujące.

Piana: Barwa biała. Średnio obfita zbudowana ze średniej wielkości pęcherzyków. Szybko się zredukowała do cieniutkiej warstwy.

Aromat: Na pierwszym planie aromat apteczny. W następnej kolejności do głosu dochodzi zapach limonki, tylko nie wiem czy soku czy startej skórki. W sumie ta kombinacja bardzo mi przypomina zapach takiego skoku Cytrynka z Rolnika. Gdybym wąchał w ciemno, na bank bym nie stwierdził, że to Saison. Brak aromatu fenolowego (przyprawowego) oraz Curacao. Innych aromatów nie wyczułem. Skutecznie zostały zamaskowane przez wyżej wspomniane.

Aromat: Ciąg dalszy apteki plus pieprz. Obstawiam (bo w momencie pisania tego postu nie znałem składu piwa), że jest to pieprz cytrynowy i to pewnie od niego ta apteka.

Co do goryczki to ciut za wysoka jak na Saison i lekko zalegająca. Po kilku łykach pojawia się lekka pikantność od pieprzu. Piwo nie jest kwaskowate.

Wrażenia ogólne: Jako, że wątek ten nie został założony po to żeby całować się po tyłkach, powiem szczerze, że mi nie smakowało. Przekombinowałeś z tym pieprzem. W dodatku te drożdże, zero nut charakterystycznych dla Saison'a. Pewnie drożdże nie były dedykowane pod styl?

 

Edit: Zapoznałem się ze składem piwa. Pojechałeś z tym pieprzem kolego :)

Edit: Pomyliłem się co do pieprzu. Jest pomarańczowy, nie cytrynowy.

 

Ja powiem szczerze, że spieprzyłem to piwo! Przekombinowałem i dało to co dało mi też cholernie nie smakowało i większość poszła na imprezach jak już smak nie był ważny. Tak od pieprzu jest aromat chemiczny taki chamski opisywany jako apteczny. Drożdże ardenns ;) Więcej nie powtórzę tego eksperymentu, z orginalnym Saisonem ma on mało wspólnego... Mi ogólnie nie smakują prawdziwe Saisony i ten jest taką wariacją na ten temat... Ogólnie sobie odpuszczam ten styl.

Edytowane przez Undeath
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A ja że piątek to otworzyłem sobie Bursztynowe Pale Ale od Kyniekk

 

Barwa: Mętny brudny bursztyn.

Piana: Dobra, utrzymuje się do końca w postaci kożucha, drobna beżowa.

Aromat: No to masz wielkiego plusa bo mnie zaskoczył aromat :D Na jakich drożdżach to piwo jest robione? W aromacie normalnie jak pszenica, multum bananów trochę fenoli, lekki perfum ale też coś dziwnego w tle, jakieś takie mydlasto-apteczne aromaty.

Smak : Tu o wiele gorzej, pierwsze co uderza to mydełko w smaku, do tego potężna goryczka taninowa ściągająca i wykręcająca. Powtarzają się estry, ale wraz z ogrzewaniem wyłazi multum fenoli takich belgijskich i jakby trochę dzikich, ciężko wyczuć bo z ogrzaniem mydełko i ohydna goryczka się nasila.

Ogólne wrażenia: No nie powiem by to piwo mi smakowało, było bardzo nie zbalansowane i nie ułożone, smak szarpany co chwilę coś innego uderza i to w dość kiepski i przesadzony sposób. Smakuje jak trochę nie udany Weizen, a z ogrzaniem jak mniej udane Belgijskie Ale, nic tu ze sobą nie współgra, ale piwo da radę spokojnie wypić jeżeli się nie skupi człowiek na doznaniach. Sorki, że tak trochę ostro to piszę, ale lepiej żebyś wiedział. Coś tu poszło nie tak, albo temperatura fermentacji, albo za mało drożdży, albo infekcja jakaś bo te mydlasto-apteczne zapachy szybko znikły, mogłem się do nich przyzwyczaić. Ciekaw jestem jakich drożdży użyłeś ;)

 

W niedzielę będę miał dostęp do notatek, to napiszę jakie drożdże były dane.

Temp. fermentacji mogła faktycznie być zbyt wysoka na początku.

 

Dzięki za recenzje!

Edytowane przez kyniekk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne piwo jakie wjechało na warsztat do Żytni Stout od Szuwara.

 

Barwa: Brązowo-czarna. Nieprzejrzysta. Piwo zmętnione.

Piana. Po nalaniu bardzo obfita, a pomimo tego piwo nie jest przegazowane. Szybko się dziurawi. Redukuje się do cienkiego kożuszka.

Aromat: Mleczna czekolada z kawą. W tle leciutkie zielone jabłuszko, ale takie naprawdę ledwo, ledwo wyczuwalne :) Po chwili pojawia się aromat trufli co mi bardzo odpowiada.

Smak: I znowu powtórka z rozrywki, kawa z czekoladą. Bardzo przyjemny, zbalansowany. Oczywiście nie zapominając o truflach. Po chwili wyczułem lekką "ziołowość" w smaku, co nie powiem, dosyć mnie zaintrygowało. Coś jak nalewko ziołowa z czekoladą. Przyznaj się szuwar, czegoś tam dodał? :) Jaki chmiel? Pewnie jakiś angol albo polski.

Wrażenia ogólne: Bardzo dobre piwko, zbalansowane. W zasadzie bez wad. Te drożdże jednak robią robotę. Plus za "ziołowość", celową bądź nie :)

Tak czy inaczej wypiłem ze smakiem.

Edytowane przez mat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrażenia ogólne: Bardzo dobre piwko, zbalansowane. W zasadzie bez wad. Te drożdże jednak robią robotę. Plus za "ziołowość", celową bądź nie :)

 

Tak czy inaczej wypiłem ze smakiem.

 

Ale które drożdże? Co miałeś na "ecie"? :) I zastanawia mnie zmetnienie. Może wytrzepałeś podczas transportu, bo to piwo jest klarowne, mimo ciemno brązowej barwy widać to.

 

A chmiel to Iunga. Daje też zioło, ale więcej przejrzałych cytrusów, jednak tych w tym piwie nie czuć na szczęście.

 

Pare postów wstecz masz recept.

Edytowane przez Szuwar71
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mild od Szuwar. Piwko przetrzymane 48h w lodówce a potem lekko ogrzane.

Co prawda sensoryk ze mnie taki jak z mopsa pies obronny, ale jak wziąłem to opis wrażeń trzeba dać.

No to jazda.

 

Piana: butelka przywitała mnie lekkim gushingiem, piana dość drobna i beżowa, ładnie oblepia szkło i długo się utrzymuje

Kolor: ciemno-orzechowy brąz, pod światło refleksy rubinowe; lekko mętne (może z powodu gushingu)

Aromat: słaby, wyczułem czekolade i delikatną kawę. Jeśli było chmielone na aromat to nic nie wyczułem. Z butelki wyniuchałem lekkie estry.

Smak : Mimo gushingu, samo piwo nisko wysycone. Smak lekko orzechowy i delikatny. Czuć czekoladę i paloność od słodów. Goryczka krótka i nie zalega, jak dla mnie to bardziej od palonych słodów, niż od chmielu. Wcale nie kwaśne. Po przełknięciu ciekawy posmak - coś jakby tytoń albo... cement? (takie skojarzenie :) i nie, nigdy nie jadłem cementu ) Czym chmieliłeś, jeśli to nie tajemnica? Alkohol nie wyczuwalny nawet po ogrzaniu. Generalnie lekkie i bez przegięć w kierunku wytrawności ani nadmiernej pełni.

Ogólnie: Bardzo pijalne, nieźle zbalansowane. Moje drugie piwo w tym stylu więc nie mogę ocenić kanoniczności, ale mi smakowało :) Może to nie do końca moje kredki, ale piękne dzięki za możliwość spróbowania!

 

Fajnie, że smakowało. Piwo na Windsorach z Danstara. One jakieś dziwne smaki dały, identyfikowane jako szlauch przez Jarasa na przykład, a prze Ciebie jako cement. Drugie pół warki na WLP Burton ze 3 razy lepsze ;) Chmielenie Iunga na goryczkę (śmieszna kwota 23 gr na 50l brzeczki) plus 22 gr EKG i 6 (sic!) Marynki na 15 min przed końcem. Dało to 18,5 IBU wg BrewTarget. Ze słodów dodatkowych to tylko czekoladowy 400 i karmel 666 ze Strzegomia, więc z tą palonością bym sie wstrzymał, choć kto wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze słodów dodatkowych to tylko czekoladowy 400 i karmel 666 ze Strzegomia, więc z tą palonością bym sie wstrzymał, choć kto wie.

To rzeczywiście trochę nie teges. Jak to mawiają, pierwszy raz nie zawsze jest udany :) I jak już wspomniałem, ze mnie sensoryk żaden...

Ale, z tego co pamiętam to miałem na 100% wrażenie że poszła odrobina czegoś w stylu Carafy. Widziałem, że kol. Xenocyd również wziął Twojego Milda, zobaczymy czy będzie w ogóle będziemy zgodni ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

100% Peated Bruntal. Browar Koziołek.

Przywitało mnie lekkim gushingiem.

 

Wygląd: kolor złoty, lekko mętne. Wystraszyłem się, że wyjdzie z butelki i poderwałem niechcący drożdże z dna.

 

Piana: biała, gęsta. Zbudowana z bardzo drobnych pęcherzyków, pięknie oblepia szklo, prawie jak bita śmietana. Szybko zredukowała się do cienkiego kożuszka i tak pozostała do ostatniego łyka.

 

Aromat: Spodziewałem się dymu, wędzoności, a tu nic z tych rzeczy. Na pierwszym planie dojrzałe słodkie owoce. Piłem mocno schłodzone, dlatego ogólnie mało było czuć. Po lekkim ogrzaniu czuć już jakby lekką wędzoność, ale to wszystko bardzo delikatne, nic wyrazistego. Chmielu brak.

 

Smak: tak jak w aromacie czuć słodkie owoce.Na początku lekko kwaskowe, na końcu lekko ziołowa? goryczka.

 

Ogólnie: Rozczarował mnie brak wędzoności. Po za tym fajny lekki zbalansowany Ale.

Edytowane przez Gąska
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uchate Milk Stout (Browar Hutniczy).

 

Kolor: Czarne, klarowne, no po prostu stoutowe

Piana: Beżowa, średniopęcherzykowa. Dosyć szybko się zredukowała do cieniutkiej warstewki i została prawie do końca

Aromat: Po otwarciu z butelki (wąchane "na Kopyra" ;)) jakaś lekka siarka, nie straszna, nie przerażająca ;) Dalej trochę kawy, czekolady

Smak: Tak jak w aromacie jest kawa, czekolada, dosyć wyraźnie czuć laktozę. Miałem wrażenie, że gdyby nie ona to piwo byłoby dosyć puste, wiele ciała w nim nie zostało. Goryczka raczej średnia, niezyt podbita palonością, bo momentami mi tej paloności brakowało.

Wrażenia ogólne: No milk stout, dosyć poprawny. Ja nie lubię milk stoutów, bo smak laktozy mi przeszkadza trochę, ale małżonka wciągnęła ze smakiem nie marudząc. Do siarki się szybko nos przyzwyczaja, więc nie przeszkadza zupełnie. Gdyby tylko poza laktozą było tam więcej ciała i mocniej zaznaczona paloność to PIŁBYM :)

 

Dodatkowo zdjęcie dla potomnych:

post-6168-0-31181300-1416684357_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chilli AIPA (Undeath)

 

Kolor: Złoty, opalizujący od chmielenia na zimno

Piania: Niska, drobnopęcherzykowa, biała. Zredukowała się szybko nie pozostawiając po sobie żadnych śladów.

Aromat: Ameryka pełną gębą, cytrusy, brzoskwinie

Smak: Piwo konkretnie orzeźwiające, z dobrą, niezalegającą goryczką. Chmiele świetnie ze sobą współgrają, tworząc dobrą kompozycję smakową. Jest trochę ciała, piwo nie jest puste, nie jest też "karmelkiem"

Chilli zupełnie gdzieś w tle schowane, kapsaicyna w moim przeżartym ryju ledwo dawała o sobie znać, lekko drapiąc w przełyk na poziomie raczej niezdecydowanym. Zacząłem się zastanawiać czy w takiej formie ona tam jest potrzebna i uznałem, ze niekoniecznie - jak dla mnie za mało, żeby ją konkretnie poczuć. To delikatne dawanie znac o sobie spowodowało jedynie, że szybko wciągałem kolejne łyki licząc, że nastąpi kumulacja i coś poczuję konkretnie. Poczułem, że mi sie piwo skonczyło :P

Wrażenia ogólne: Bardzo pijalne piwo, doskonale by się spisało w upalny dzień. Rzekłbym, że jest sesyjne - tylko sesja może nie być zbyt długa. Osobiście następnym razem poproszę o więcej papryczek, lub wcale.

 

I zdjęcie:

post-6168-0-74392000-1416686545_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uchate Milk Stout (Browar Hutniczy).

 

Kolor: Czarne, nieprzejrzyste

Piana: Całkiem obfita, utrzymywała się, średniopęcherzykowa

Aromat: Ja siarki nie wyczułem (już drugie piwo, gdzie ktoś mówi, że jest a ja nie czuje, widocznie mi nie przeszkadza). Wyczuwałem jedynie mocne nuty palone.

Smak: Tu się zaskoczyłem czytając recenzję Xenocyda, ponieważ ani ja ani kolega z którym próbowałem nie wyczuliśmy laktozy. Owszem było leciutko słodkie ale nic z tego co pamiętam ze Sweet Cow Ale browaru. W smaku również było dużo paloności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.